Kazimierz Kmiecik

Z Historia Wisły

Kazimierz Kmiecik
Informacje o zawodniku
kraj Polska
pseudonim Suchy, Badyl
urodzony 1951.09.19, Węgrzce Wielkie
wzost/waga 175 cm / 75 kg
pozycja napastnik
reprezentacja 34m - 8g
sukcesy mistrz Polski 1978, Król Strzelców I ligi 1976, 1978, 1979, 1980,
przebieg kariery 1961-65 LKS Węgrzcanka
1965-67 Cracovia
1967-81 Wisła Kraków
1981 SC Charleroi
1982 Wisła Kraków
1982-85 Larissa
1985-88 Stuttgarter Kickers
1988-89 OFV Offenburg
Kariera klubowa
Sezon Drużyna Mecze Gole
1967/68 Wisła Kraków 1 0
1968/69 Wisła Kraków 6 0
1969/70 Wisła Kraków 9 (14) 3 (8)
1970/71 Wisła Kraków 14 (15) 2 (4)
1971/72 Wisła Kraków 23 (30) 11 (13)
1972/73 Wisła Kraków 25 (29) 12 (15)
1973/74 Wisła Kraków 26 (28) 8 (9)
1974/75 Wisła Kraków 30 (32) 15
1975/76 Wisła Kraków 26 (27) 20
1976/77 Wisła Kraków 25 (34) 8 (18)
1977/78 Wisła Kraków 30 (33) 15
1978/79 Wisła Kraków 28 (38) 17 (22)
1979/80 Wisła Kraków 28 (30) 24
1980/81 Wisła Kraków 25 (33) 16 (18)
1981/82 SC Charleroi
1982/83 Wisła Kraków 8 2
Suma   304 (350) 153 (181)
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.
Kwestionariusz zawodnika
Kwestionariusz zawodnika
"Za wybitne zasługi dla rozwoju sportu, postanowieniem prezydenta RP, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymał mistrz i wicemistrz olimpijski, zdobywca trzeciego miejsca w mistrzostwach świata, najskuteczniejszy w historii piłkarz "Białej Gwiazdy", Kazimierz Kmiecik"
— 19 marca 2006


alt=In English

Kazimierz Kmiecik (ur. 19 września 1951 w Węgrzcach Wielkich) ps. "Suchy" lub "Badyl", złoty (1972) i srebrny (1976) medalista olimpijski z Monachium i Montrealu, brązowy medalista mistrzostw świata (1974), wybitny Reprezentant Polski.

Kazimierz Kmiecik to wychowanek LZS Węgrzcanka Węgrzce Wielkie, gdzie uczył się piłkarskiego rzemiosła w latach 1961-1965. Następne dwa lata spędził w Cracovii zaś w 1968 roku związał się z Wisłą Kraków, której barwy reprezentował do 1982 roku, z przerwą na grę w belgijskiej SC Charleroi w 1981 roku. Po wyjeździe z Polski zakotwiczył w greckiej Larissie (1982-1985), zdobywając w 1983 tytuł mistrza Grecji oraz puchar tego kraju. Ze względu na kłopoty z tolerowaniem upałów, Kmiecik zdecydował się na przenosiny do niemieckiego Stuttgarter Kickers (1985-1988) a następnie OFV Offenburg (1988-1989). W wędrówkach towarzyszyła mu żona Małgorzata, była zawodniczka Cracovii.

Kmiecik to najlepszy strzelec w historii Wisły. W ciągu 15 lat (1968-1981, 1983) rozegrał w lidze 304 mecze i strzelił 153 gole. Był czterokrotnym królem strzelców. Do "Klubu 100" wstąpił w listopadzie 1978 roku po meczu z Arką, kiedy to zdobył dwa gole, nr 100 i 101.

W reprezentacji Polski rozegrał 34 mecze i zdobył 8 goli. Debiutował za kadencji Górskiego (z Ghaną w 1972), który jednak powierzał mu głównie rolę zmiennika, mając do dyspozycji takich strzelców jak Grzegorz Lato czy Andrzej Szarmach.

Na Mundialu w RFN (1974) wystąpił jedynie w meczu ze Szwecją i Niemcami (łącznie 40 minut). Kolejny selekcjoner, Jacek Gmoch, nie powoływał Kmiecika, o którym przypomniał sobie dopiero trener Ryszard Kulesza.

Ostatnim meczem Kmiecika w barwach Polski było spotkanie z Kolumbią w Bogocie (9 lipca 1980).

Po zawieszeniu butów na kołku został trenerem, ukończył tzw. "Kuleszówkę". Zajął się szkoleniem piłkarzy Wisły, co wykonuje do dziś.

Jego synem jest były napastnik Wisły - Grzegorz Kmiecik.

Spis treści

Biografia

LEGENDY BIAŁEJ GWIAZDY. Rekordzista z Reymonta

14 pełnych sezonów, 304 niezastąpione występy ligowe, 153 magiczne bramki. Liczby przyprawiające o zawrót głowy? Z pewnością nie tak mocny, jakiego doświadczali kolejni bramkarze ligowi, którym w latach 70-tych i na początku lat 80-tych przychodziło się mierzyć z najlepszym snajperem Białej Gwiazdy, 34-krotnym reprezentantem Polski, bodaj najbardziej rozpoznawalnym graczem z tercetu panów "K". Chyba już wszyscy wiedzą. W legendarnym cyklu przyszedł czas na Kazimierza Kmiecika.

Dzika siła

Urodził się 19 września 1951 roku w Węgrzcach Wielkich. I właśnie w rodzimej wiosce, sytuującej się nieopodal Krakowa, rozpoczęła się jego wielka, piłkarska przygoda: Zaczynałem jako mały chłopiec. Po szkole zawsze graliśmy przynajmniej godzinę. Zwykle rywalizowaliśmy między klasami, wiek nie miał znaczenia. Często starsi grali na młodszych. Grał każdy, kto chciał. A zatem młody Kazio już od najmłodszych lat uganiał się za piłką, mimo, iż jego rodzina nigdy wcześniej nie posiadała jakichś większych tradycji w tej sferze. Jedynie wujek, widząc zapał malca, starał się jakoś podsycać powoli rodzącą się miłość do futbolu. Robił to poprzez wspólne wypady na mecze, czy też zwyczajną grę. Do LKS Węgrzcanki trafił w wieku 10 lat. Daleko nie miał. Dom od boiska dzieliło raptem 50 metrów. Sport to jednak nie odległości a chęci, o czym podświadomie już wiedział późniejszy czterokrotny król strzelców polskiej ekstraklasy. No, ale po kolei.

Młodzieniec dorastał, a zamiłowanie do piłki nie słabło. W trakcie jednego z popularnych wówczas wyjazdów kolonijnych, zorganizowano turniej dzikich drużyn. Nastoletni Kazimierz postanowił wziąć udział w zawodach: Zebrałem tam swoją drużynę, wypadliśmy całkiem nieźle i właśnie zaraz potem zgłosiła się po mnie Cracovia. W niej spędziłem następne dwa i pół roku. Kazimierz Kmiecik to więc kolejny namacalny przykład ukazujący, jaką siłę przebicia stanowiły wówczas wspomniane rozgrywki dzikich drużyn. Wiślacka legenda żałuje, że obecnie nastolatki zupełnie inaczej podchodzą do wielu spraw: Teraz młodzież w ogóle nie gra na Błoniach, mało jest też tego typu rozgrywek, bo się nikt nie zgłasza. Kiedyś grało się po kilka ładnych godzin dziennie, ale młodych to dzisiaj nie interesuje, wolą ten czas spędzić np. przed komputerem.

Na właściwą stronę Błoń

W dzisiejszych czasach transfery z Cracovii do Wisły i na odwrót praktycznie nie istnieją. Animozje między obydwoma klubami są zbyt silne, aby nad ewentualnymi "przenosinami" ot tak przejść do porządku dziennego. Kiedyś, gdy takowe wymiany stanowiły normę, Kazimierz Kmiecik się po prostu dostosował: Pojechałem na mecze reprezentacji juniorów, gdzie spotkałem się z Krzyśkiem Obrzanowskim. On już wtedy grał w Wiśle. I w czasie powrotu z jednego ze spotkań zaproponował, żebym spróbował swych sił na Reymonta. Krzysiek też szepnął wtedy "słówko" trenerowi Kurdzielowi, który wtedy wyszukiwał młodych i obiecujących graczy dla Białej Gwiazdy. Spodobałem się i tak trafiłem do Białej Gwiazdy. Trójkolorowy bombardier nie zgadza się z opinią, że Cracovia była wówczas podrzędną drużyną wobec Wisły. Wymiany zawodników były obustronne. Obojętnym nie pozostawał jednak fakt, że to Wisła święciła większe sukcesy, osiągała lepsze wyniki, poprzez co była o wiele bardziej łakomym i pożądanym kąskiem przez piłkarzy.

Czcij starszego i kolegę jego

Z racji młodego wieku Kmiecik, początki swojej przygody z Wisłą, kojarzy głównie z sekcją juniorską. Już wtedy jednak uznawany był za spory talent i raz po raz dostawał szanse trenowania z pierwszą drużyną. Na debiut nie musiał długo czekać. Była wiosna 1968 roku. Biała Gwiazda broniła się przed spadkiem do II ligi: To była ostatnia kolejka. Wygraliśmy wówczas z Szombierkami w Bytomiu 2-0, ale wiadomość o utrzymaniu zastała nas dopiero na kolacji w Katowicach. Pogoń wygrała z ŁKS-em, dzięki czemu ekstraklasa została wówczas w Krakowie. Dla mnie to była podwójna radość, bo zadebiutowałem w wygranym meczu i na dodatek pozostaliśmy w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Piłkarz pytany o aklimatyzację w pierwszej drużynie nie przypomina sobie większych problemów. Potwierdza jednak, że dawniej wyglądało to zupełnie inaczej niż obecnie. Potrzebny był odpowiedni charakter oraz umiejętność okazywania szacunku "starszyźnie": Gdy, jakiś starszy gracz coś przykazał, to trzeba to było zrobić i koniec. Dodatkowo ja swoją osobą nie pokazywałem, że coś mi nie pasuje. Robiłem swoje, chciałem grać w piłkę i tyle. Dlatego przyjęto mnie dosyć serdecznie.

Wrzutka, strzał i gol - proste?

"Suchy" (boiskowy pseudonim Kmiecika) bardzo szybko stał się czołową postacią Białej Gwiazdy. Regularnie strzelane bramki budziły strach w oczach kolejnych golkiperów, którym przyszło rywalizować z wiślackim snajperem. Pan Kazimierz doskonale jednak pamięta, którzy bramkarze sprawiali mu najwięcej problemów: Szeja, Grotyński, Szykuła, później przecież też Tomaszewski. Ale zawsze można było przecież znaleźć jakiś sposób. Z obrońców to na pewno nie zapomnę Guta. On przecież grał w reprezentacji, był na Olimpiadzie, na Mistrzostwach Świata. W lidze występował w Odrze Opole i zawsze, gdy graliśmy przeciwko sobie, to był moim "plastrem". Co przyjąłem piłkę, to on był przy mnie.

W karierze Kmiecika były też przyjemniejsze momenty, jak na przykład współpraca z Wróblem: Wiadomo było, że jak zbiegnie do linii bocznej, to ja miałem być na rogu "piątki". Dorzucał i tak się kończyło - z rozbrajającą szczerością wyznaje napastnik.

Tak się kończyło raz, drugi, trzeci, aż w 1978 roku Biała Gwiazda sięgnęła po Mistrzostwo Polski. Malkontenci spytają, dlaczego dysponująca wówczas mocnym składem Wisła tylko raz w tamtym okresie pokusiła się o stanięcie na najwyższym stopniu podium...: Były takie kluby jak Legia czy Górnik, które przebijały nas finansowo. Ściągali zawodników z całej Polski. Wisła natomiast bazowała na wychowankach. Fakt, że szkolenie było wtedy znakomite, jednak brakowało 2-3 indywidualności z zewnątrz, które pociągnęłyby tą drużynę jeszcze wyżej - wyjaśnia Kmiecik.

Międzynarodowy niedosyt

W klubie jego gwiazda świeciła pełnym blaskiem. Kolejne spektakularne występy doprowadziły do regularnych powołań do drużyny narodowej. Tam już jednak nie było tak kolorowo, i choć z pewnością o porażce mowy być nie może, to jednak w reprezentacji nigdy nie udało mu się osiągnąć takiego statusu, jaki posiadał pod Wawelem. Lata 70-te to wspaniały okres polskiego futbolu, obfitujący we wspaniałe talenty i indywidualności. Paradoksalnie było to największe przekleństwo Kmiecika: W kadrze była bardzo duża rywalizacja. Na dodatek trener stawiał na tych bardziej zgranych, występujących w jednym klubie. Lato grał z Szarmachem, a Gadocha z Deyną. Wcześniej byli też przecież Lubański czy Domarski. Było naprawdę ciężko, zwykle byłem zmiennikiem dla tamtych. Nie było jednak między nami żadnych konfliktów. Najpierw trener Strejlau w młodzieżówce, a potem pan Kazimierz Górski potrafili z tego naprawdę dobrego materiału stworzyć niesamowity kolektyw.

Swego rodzaju reprezentacyjny niedosyt Kazimierz Kmiecik mógł sobie powetować wraz z ukochanym klubem w europejskich pucharach. Wiktorie nad Celtikiem czy Zbrojovką to najprzyjemniejsze momenty dla Wiślaka. Jednak, jako urodzony zwycięzca do dziś nie może przetrawić porażki z Malmoe w ćwierćfinale Pucharu Europy: U siebie wygraliśmy 2-1, tam prowadziliśmy 1-0 aż do 60 minuty. I nagle nasza drużyna stanęła, oni wykorzystali karnego, ale nawet wtedy była jeszcze szansa. Był remis i wyprowadziliśmy dobrą akcję, ale kolega z lewej strony zdecydował się na strzał. Gdyby mi wtedy podał, może wszystko potoczyłoby się inaczej ...

Wszystko się kiedyś kończy ...

Z ekipą Białej Gwiazdy Kazimierz Kmiecik rozstawał się na raty. Po zdobyciu wicemistrzostwa Polski w roku 1981 padła propozycja transferu do belgijskiego Charleroi. "Suchy", który miał ukończone 30 lat (uprawniające do możliwości wyjazdu) podpisał 3 letni kontrakt. Nie mógł przypuszczać, że znowu zawita na Reymonta: W Charleroi grałem tylko przez rok. Klub splajtował i musiałem sobie szukać nowej drużyny. Wróciłem do Krakowa. Wisła miała wtedy niewiele punktów i chłopcy poprosili mnie o pomoc. Nie mogłem odmówić, ale zastrzegłem, że jak wpłynie jakaś propozycja w styczniu, to znowu wyjadę. Tak też się stało i po półrocznym, już ostatnim okresie występów z Białą Gwiazdą na sercu wyjechał do Grecji. Zdobycie Pucharu Hellady pod wodzą Andrzeja Strejlaua było radosnym zwieńczeniem udanego pobytu na południu Europy.

Mimo 34 lat Kmiecik ani myślał kończyć przygodę z futbolem. Tym razem za kierunek obrał ojczyznę naszych zachodnich sąsiadów, gdzie bronił barw Stuttgateru Kickers i Offenburg OV. Z tymi pierwszymi dotarł nawet do finału Pucharu Niemiec. W nim musiał uznać wyższość piłkarzy HSV, wśród których występował inny polski reprezentant Mirosław Okoński.

Praca, charakter, praca

Po zakończeniu piłkarskiej kariery przyszła pora na zmianę punktu widzenia. Zieloną murawę zastąpiła ławka trenerska. Kazimierz Kmiecik dwukrotnie obejmował ukochaną Wisłę, najpierw w 1992 roku, a następnie w 1997. Za drugim razem Biała Gwiazda była na skraju bankructwa, ale od ostatecznego upadku uchronił ją Bogusław Cupiał. Zaczęła się złota era Tele-Foniki, w której Panu Kazimierzowi brakuje tylko jednego. Awansu do Ligi Mistrzów.

Jesienią 2012 roku, wraz z Tomaszem Kulawikiem prowadził najpierw zespół Młodej Ekstraklasy, a następnie pierwszą wiślacką drużynę: Talentów nam nie brakuje, ale wszystko musi być poparte pracą. Chłopcy muszą wiedzieć, że żeby zostać kimś trzeba ciężko pracować i posiadać odpowiedni charakter.

MACIEK 88

Artykuł w marcu 2009 roku opublikowany został na łamach "Forza Wisła".

(MARCIN)
Źródło: wislalive.pl

Gwiazdy Białej Gwiazdy #26 - Snajper, trener, legenda - Kazimierz Kmiecik

19-09-2017

Jako piłkarz w koszulce z białą gwiazdą na piersi spędził niemal 15 lat, a jako szkoleniowiec znaczną część swojego życia. Do dziś pozostaje najlepszym strzelcem Wisły Kraków w jej 111-letniej historii i jako jeden z nielicznych rozegrał ponad 300 ligowych spotkań dla krakowskiego klubu. „Mówisz Wisła - myślisz Kazimierz Kmiecik” - można sparafrazować znane powiedzenie. To właśnie dzisiejszy jubilat jest kolejnym bohaterem cyklu „Gwiazdy Białej Gwiazdy”.

Kazimierz Kmiecik urodził się 19 września 1951 roku w Węgrzcach Wielkich jako jedyny syn Julii i Władysława. Już od dziecka „Suchy”, jak nazwali go później koledzy, przejawiał olbrzymią smykałkę do futbolu. Pierwszym przystankiem na drodze do Wisły Kraków była lokalna Węgrzcanka, do której trafił w wieku 10 lat, drugim zaś… Cracovia. U odwiecznej rywalki Białej Gwiazdy Kmiecik spędził dwa lata, po czym za namową kolegów, jak i mamy przeniósł się na właściwą stronę Błoń.

Nastoletni debiutant Już jako junior Kazimierz Kmiecik niejednokrotnie otrzymywał okazję do treningów z seniorami, ba, prezentował się na nich na tyle dobrze, że zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej w wieku 16 lat i 276 dni. I nie było to starcie tylko o honor - w potyczce z Szombierkami Bytom Biała Gwiazda rozpaczliwie walczyła o utrzymanie. Kmiecik zmienił w przerwie Tadeusza Polaka i pokazał się z dobrej strony, a Wisła wygrała na wyjeździe 2:0. O zachowaniu ligowego bytu „Badyl” wraz z kolegami dowiedzieli się dopiero w drodze powrotnej, gdy dotarła do nich informacja o zwycięstwie Pogoni Szczecin nad ŁKS-em, który wskutek tej porażki został zdegradowany.

Co ciekawe, trenerem, który dał zadebiutować Kazimierzowi Kmiecikowi był ówczesny drugi najlepszy strzelec w historii Białej Gwiazdy, Mieczysław Gracz. Pod jego wodzą młodzianowi nie udało się jednak strzelić gola. Sztuka ta powiodła się Kmiecikowi po raz pierwszy 23 maja 1970 roku, gdy rywalem Wisły była… Cracovia. O kunszcie strzeleckim młodego napastnika w tym samym sezonie najbardziej przekonali się piłkarze FC Winterthur, którym w dwóch spotkaniach Kmiecik zapakował pięć goli! To właśnie Szwajcarzy byli świadkami pierwszego hat-tricka „Suchego”, w następnych meczach dla Białej Gwiazdy snajper pokusił się o jeszcze siedem takich wyczynów. Raz jeden Kazimierz Kmiecik nie zatrzymał się na trzech golach, pokonując golkipera Lecha Poznań aż pięć razy! Było to 30 maja 1976 roku, kiedy to Wiślacy rozgromili u siebie Kolejorza aż 8:0.

Polski Cruyff obsypany medalami Osiągnięcie to pozwoliło Kazimierzowi Kmiecikowi po raz pierwszy zdobyć koronę króla strzelców w sezonie 1975/1976. Jednak już wcześniej sprytny napastnik, który w lidze zdobywał ponad 10 goli na sezon, wpadł w oko trenerowi Kazimierzowi Górskiemu. Słynny szkoleniowiec powołał niedoświadczonego jeszcze w reprezentacji seniorskiej zawodnika na Igrzyska Olimpijskie w Monachium w 1972 roku. Polska szła w nich jak burza i nie przegrywając ani jednego spotkania kadrowicze sięgnęli po złoty medal. Swoją cegiełkę dorzucił też 21-letni Kmiecik, który w meczu z Marokiem, decydującym o awansie do finału imprezy już w 2. minucie rozpoczął strzelanie. Również w 1974 roku podczas pamiętnych mistrzostw świata w RFN Wiślak pełnił rolę rezerwowego, a z ławki podniósł się w drugich połowach potyczek ze Szwecją i gospodarzami turnieju w słynnym „meczu na wodzie”.

Do złotego medalu olimpijskiego Kazimierz Kmiecik dwa lata później dorzucił więc medal srebrny, bo taki wręczany był wówczas za zdobycie trzeciej lokaty na mistrzostwach świata, a po kolejnych dwóch latach do dorobku dołożył następny srebrny krążek - tym razem za wicemistrzostwo olimpijskie. Dopiero po medalach w kadrze narodowej przyszedł czas na klubowe trofea! W 1976 roku Biała Gwiazda za sprawą niesamowitej skuteczności „Suchego” zajęła trzecią pozycję w lidze i mogła sprawdzić się w Pucharze UEFA. Losowanie okazało się dla Wiślaków nieprzychylne - krakowianie trafili wówczas na jedną z najlepszych drużyn z Wysp Brytyjskich, Celtic Glasgow. „Wygramy u siebie różnicą dwóch, trzech goli” - deklarował słynny trener Jock Stein. Kazimierz Kmiecik wybił mu tę myśl z głowy, zdobywając bramkę po podaniu Michała Wróbla, a potem rewanżując się filigranowemu skrzydłowemu asystą z rzutu rożnego. Szkoci nie byli już tacy pewni siebie przed rewanżem, a to ponownie wykorzystał dzisiejszy jubilat, który dwukrotnie pokonał Petera Latchforda i odprawił z kwitkiem The Bhoys. „Polski Cruyff” - takim mianem okrzyknęli Wiślaka brytyjscy dziennikarze. Porównanie to musiało bardzo schlebiać Kmiecikowi, wszakże jego największym idolem był legendarny Holender!

Europejski zachwyt Dwa lata później krakowski klub zdobył pierwsze od lat mistrzostwo Polski. Znowu walnie przyczynił się do tego mierzący 175 cm wzrostu snajper, który z 15 golami zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców. Wisła dzięki triumfowi w lidze awansowała do Pucharu Europy, które okazało się doskonałym oknem wystawowym dla Kmiecika i spółki. I mimo, że los znowu nie był łaskawy i przydzielił podopiecznym Oresta Lenczyka Club Brugge, finalistę poprzedniej edycji ówczesnych najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie, Wisła przeszła dalej dzięki wydatnej pomocy „Badyla”. W starciu wyjazdowym Wisła nieznacznie przegrała 1:2, by u siebie wygrać 3:1 i czekać na kolejnego rywala. Tym była Zbrojovka Brno, którą po raz kolejny napoczął najskuteczniejszy napastnik Białej Gwiazdy. Po dwóch remisach Wiślacy dotarli już do 1/4 finału PE, a o przepustkę do półfinału walczyli z Malmö FF. Po dramatycznym starciu w Szwecji, zespół Wisły odpadł z dalszej rywalizacji.

Kazimierz Kmiecik w każdym ze spotkań Pucharu Europy pokazał się z bardzo dobrej strony i w dzisiejszych czasach mógłby liczyć na szybki zagraniczny transfer. Wtedy jednak piłkarz, który chciał opuścić polską ligę, musiał mieć ukończone 30 lat. Dlatego też „Suchy” odszedł dopiero po sezonie 1980/1981, łącznie inkasując cztery korony króla strzelców. Pierwszy wyjazd nie trwał jednak długo - jego belgijskie Charleroi zaledwie po roku splajtowało. Kmiecik powrócił do Krakowa na pół roku i po raz kolejny pożegnał się z kibicami w starciu z GKS-em Katowice, w którym zdobył swego 153. ligowego gola. Wynik ten do dziś jest niedoścignionym rekordem Białej Gwiazdy.

Trenerski powrót na stare śmieci Łącznie Kazimierz Kmiecik we wszystkich rozgrywkach 350 razy przywdział koszulkę z białą gwiazdą na piersi i aż 180 razy pokonał bramkarzy rywali. Następne bramki wiślacka legenda zdobywała już dla greckiej Larissy i niemieckich Stuttgarter Kickers oraz OFV Offenburg. W Grecji do licznej kolekcji trofeów „Badyl” dołożył jeszcze krajowy puchar, bliski takiego osiągnięcia był również w Niemczech, gdzie jego zespół z Badenii-Wirtembergii przegrał w finale z HSV Hamburg z Mirosławem Okońskim w składzie.

Po latach spędzonych na emigracji pan Kazimierz powrócił do kraju i do Wisły, gdzie od lat pełni różne funkcje szkoleniowe. Kilkukrotnie to właśnie najskuteczniejszy napastnik w historii klubu z Reymonta pełnił rolę trenera tymczasowego, obecnie zaś jest asystentem Kiko Ramíreza, którego zadaniem jest trening napastników. Kmiecik prowadzi więc Pawła Brożka, który ze 165 bramkami we wszystkich rozgrywkach depcze mu po piętach w wiślackich statystykach. Jubilat jednak bardzo życzy „Broziowi”, by ten coraz bardziej zbliżał się do jego osiągnięcia. Kto wie, może w jutrzejszym meczu w Kielcach 34-letni napastnik sprawi taki prezent szkoleniowcowi?

Panie Kazimierzu, wszystkiego najlepszego! 1906 lat!

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Kazimierz Kmiecik - król strzelców

Historia występów w barwach Wisły Kraków

Podział na sezony:

Sezon Rozgrywki M 0-90 grafika:Zk.jpg grafika:Cz.jpg
1967/1968 Ekstraklasa 1     1      
1968/1969 Ekstraklasa 6 1 3 2      
1969/1970 Ekstraklasa 9 3 5 1 3    
1969/1970 Puchar Intertoto 5 5     5    
1970/1971 Ekstraklasa 14 4 4 6 2    
1970/1971 Puchar Polski 1 1     2    
1971/1972 Ekstraklasa 23 22   1 11    
1971/1972 Puchar Intertoto 5 5     2    
1971/1972 Puchar Polski 2 2          
1972/1973 Ekstraklasa 25 24 1   11-12    
1972/1973 Puchar Intertoto 4 3 1   3    
1973/1974 Ekstraklasa 26 24 2   8    
1973/1974 Puchar Intertoto 2 2     1    
1974/1975 Ekstraklasa 30 28 2   15    
1974/1975 Puchar Polski 2 2          
1975/1976 Ekstraklasa 26 25 1   20    
1975/1976 Puchar Polski 1 1          
1976/1977 Ekstraklasa 25 23   2 8    
1976/1977 Puchar Ligi 4 4     6    
1976/1977 Puchar UEFA 3 2 1   3 2  
1976/1977 Puchar Polski 2 2     1    
1977/1978 Ekstraklasa 30 29 1   15    
1977/1978 Puchar Polski 3 3          
1978/1979 Ekstraklasa 28 27   1 17 1  
1978/1979 Puchar Europy 6 6     4 1  
1978/1979 Puchar Polski 4 4     1    
1979/1980 Ekstraklasa 28 25 3   24 1  
1979/1980 Puchar Polski 2 1 1     1  
1980/1981 Ekstraklasa 25 25     16 1 1
1982/1983 Ekstraklasa 8 7 1   2    
Razem Ekstraklasa (I) 304 267 23 14 152-153 3 1
Puchar Polski (PP) 17 16 1   4 1  
Puchar Intertoto (IT) 16 15 1   11    
Puchar Europy (PE) 6 6     4 1  
Puchar Ligi (PL) 4 4     6    
Puchar UEFA (PU) 3 2 1   3 2  
RAZEM 350 310 26 14 180-181 7 1

Lista wszystkich spotkań:

Ilość Roz. Data Miejsce Przeciwnik Wyn. Zm. B K
1. (1)I1968.06.23WyjazdSzombierki Bytom2-0  
2. (2)I1968.09.07WyjazdPolonia Bytom0-3  
3. (3)I1969.03.23WyjazdOdra Opole0-1  
4. (4)I1969.03.29DomRuch Chorzów1-0  
5. (5)I1969.04.13WyjazdLegia Warszawa0-3  
6. (6)I1969.05.31WyjazdGKS Katowice1-1   
7. (7)I1969.06.04DomROW Rybnik1-0  
8. (8)I1969.08.17DomSzombierki Bytom0-0  
9. (9)I1970.03.15DomStal Rzeszów0-0  
10. (10)I1970.04.18WyjazdGKS Katowice0-0  
11. (11)I1970.05.23DomCracovia Kraków2-0 
12. (12)I1970.05.28WyjazdPogoń Szczecin0-2  
13. (13)I1970.05.31WyjazdSzombierki Bytom0-2   
14. (14)I1970.06.06DomRuch Chorzów1-1 
15. (15)I1970.06.17DomZagłębie Wałbrzych1-1  
16. (16)I1970.06.21WyjazdPolonia Bytom1-2   
17. (1)IT1970.06.27WyjazdFC Winterthur3-1  
18. (2)IT1970.07.04DomDOS Utrecht1-0   
19. (3)IT1970.07.18WyjazdDOS Utrecht0-1   
20. (4)IT1970.07.25DomHvidovre IF Hvidovre1-0   
21. (5)IT1970.08.01DomFC Winterthur5-1  
22. (17)I1970.08.09WyjazdStal Mielec2-5  
23. (18)I1970.08.12DomGKS Katowice1-0   
24. (19)I1970.08.16WyjazdSzombierki Bytom2-2  
25. (20)I1970.09.13DomGwardia Warszawa1-0  
26. (21)I1970.09.20WyjazdGórnik Zabrze2-2  
27. (22)I1970.10.04DomZagłębie Sosnowiec0-3  
28. (23)I1970.10.18WyjazdPolonia Bytom0-0   
29. (1)PP1970.11.01WyjazdUrania Ruda Śląska3-1  
30. (24)I1970.11.07DomStal Rzeszów1-1  
31. (25)I1970.11.21DomROW Rybnik2-0  
32. (26)I1971.03.21DomStal Mielec1-2  
33. (27)I1971.04.04DomSzombierki Bytom0-0  
34. (28)I1971.04.25WyjazdGwardia Warszawa0-1  
35. (29)I1971.06.16WyjazdStal Rzeszów0-6  
36. (30)I1971.06.23WyjazdROW Rybnik0-4  
37. (31)I1971.08.07WyjazdŁKS Łódź0-3   
38. (32)I1971.08.29WyjazdStal Mielec0-1  
39. (33)I1971.09.05DomRuch Chorzów1-1   
40. (34)I1971.09.08WyjazdZagłębie Wałbrzych0-0   
41. (35)I1971.09.12WyjazdPogoń Szczecin2-1  
42. (2)PP1971.09.26WyjazdStar Starachowice2-0   
43. (36)I1971.10.13DomPolonia Bytom3-0  
44. (37)I1971.10.16WyjazdLegia Warszawa1-1   
45. (38)I1971.10.24DomStal Rzeszów1-0   
46. (3)PP1971.10.31WyjazdŚląsk Wrocław0-2   
47. (39)I1971.11.06WyjazdGórnik Zabrze2-3  
48. (40)I1971.11.21DomOdra Opole1-0   
49. (41)I1972.03.25DomŁKS Łódź1-1   
50. (42)I1972.04.22WyjazdZagłębie Sosnowiec1-1  
51. (43)I1972.04.30DomSzombierki Bytom3-0   
52. (44)I1972.05.14WyjazdGwardia Warszawa0-3   
53. (45)I1972.05.17DomStal Mielec0-0   
54. (46)I1972.05.21WyjazdRuch Chorzów1-3  
55. (47)I1972.05.27DomZagłębie Wałbrzych1-1   
56. (48)I1972.06.01DomPogoń Szczecin2-1   
57. (49)I1972.06.07WyjazdPolonia Bytom1-1   
58. (50)I1972.06.11DomLegia Warszawa1-1  
59. (51)I1972.06.17WyjazdStal Rzeszów1-1   
60. (52)I1972.06.21DomGórnik Zabrze1-5  
61. (6)IT1972.06.24DomAtvidabergs FF Atvidabergs1-1  
62. (53)I1972.06.28WyjazdOdra Opole4-1  
63. (7)IT1972.07.01WyjazdYoung Boys Berno1-1   
64. (8)IT1972.07.08WyjazdSaint-Étienne Loire0-0   
65. (9)IT1972.07.15DomYoung Boys Berno8-0  
66. (54)I1972.07.26DomZagłębie Wałbrzych3-1   
67. (10)IT1972.07.29WyjazdAtvidabergs FF Atvidabergs2-0   
68. (55)I1972.08.02WyjazdPogoń Szczecin3-1  
69. (56)I1972.08.06DomGórnik Zabrze1-0   
70. (57)I1972.09.17WyjazdROW Rybnik1-2   
71. (58)I1972.09.30DomŁKS Łódź1-2  
72. (59)I1972.10.04WyjazdLegia Warszawa1-1  
73. (60)I1972.10.08WyjazdZagłębie Sosnowiec0-2   
74. (61)I1972.10.18DomLech Poznań2-0   
75. (62)I1972.10.22DomRuch Chorzów0-1   
76. (63)I1972.10.29WyjazdGwardia Warszawa1-0  
77. (64)I1972.11.04DomOdra Opole2-0  
78. (65)I1972.11.12WyjazdPolonia Bytom4-1  
79. (66)I1973.03.11WyjazdZagłębie Wałbrzych1-0  
80. (67)I1973.03.18DomPogoń Szczecin2-1   
81. (68)I1973.04.01WyjazdGórnik Zabrze1-0   
82. (69)I1973.04.08DomLegia Warszawa2-1   
83. (70)I1973.04.15WyjazdLech Poznań0-3   
84. (71)I1973.04.29DomROW Rybnik0-0  
85. (72)I1973.05.06WyjazdStal Mielec0-2   
86. (73)I1973.05.09WyjazdŁKS Łódź1-1   
87. (74)I1973.05.20DomZagłębie Sosnowiec2-0  
88. (75)I1973.05.27WyjazdRuch Chorzów0-2   
89. (76)I1973.06.16DomGwardia Warszawa1-1   
90. (77)I1973.06.21WyjazdOdra Opole0-3   
91. (78)I1973.06.24DomPolonia Bytom2-0  
92. (11)IT1973.06.30WyjazdBK 1903 Kopenhaga3-1  
93. (12)IT1973.07.07DomKickers 1901 Offenbach1-1  
94. (13)IT1973.07.14DomWacker Innsbruck3-2  
95. (14)IT1973.07.21WyjazdKickers 1901 Offenbach2-0  
96. (79)I1973.08.25WyjazdGwardia Warszawa2-0   
97. (80)I1973.08.28DomLegia Warszawa1-0   
98. (81)I1973.09.07WyjazdSzombierki Bytom3-1  
99. (82)I1973.09.12DomPolonia Bytom1-1   
100. (83)I1973.09.16WyjazdŚląsk Wrocław1-1 
101. (84)I1973.09.30DomZagłębie Sosnowiec2-0   
102. (85)I1973.10.07WyjazdLech Poznań1-3   
103. (86)I1973.10.27DomROW Rybnik1-0   
104. (87)I1973.10.31WyjazdStal Mielec2-2   
105. (88)I1973.11.04DomPogoń Szczecin4-0  
106. (89)I1973.11.11WyjazdZagłębie Wałbrzych0-2   
107. (90)I1973.11.14DomŁKS Łódź1-0   
108. (91)I1973.12.02DomGórnik Zabrze1-1   
109. (92)I1973.12.08WyjazdOdra Opole2-0   
110. (93)I1974.03.09DomGwardia Warszawa0-1   
111. (94)I1974.03.17WyjazdLegia Warszawa2-1  
112. (95)I1974.03.23DomSzombierki Bytom1-0   
113. (96)I1974.04.03DomŚląsk Wrocław1-1  
114. (97)I1974.04.21WyjazdROW Rybnik0-1   
115. (98)I1974.04.24DomLech Poznań0-0   
116. (99)I1974.04.27DomStal Mielec0-0   
117. (100)I1974.05.05DomZagłębie Wałbrzych2-1  
118. (101)I1974.05.11WyjazdŁKS Łódź2-2  
119. (15)IT1974.07.13DomSpartak Trnava2-2   
120. (16)IT1974.07.27WyjazdAIK Solna3-0  
121. (102)I1974.07.31DomRuch Chorzów0-0   
122. (103)I1974.08.04WyjazdGórnik Zabrze2-3  
123. (104)I1974.08.06DomOdra Opole1-1   
124. (105)I1974.08.18WyjazdROW Rybnik0-0   
125. (106)I1974.08.21DomŚląsk Wrocław3-0 
126. (107)I1974.08.25WyjazdArka Gdynia1-1   
127. (108)I1974.09.11DomRuch Chorzów2-1  
128. (109)I1974.09.14WyjazdGwardia Warszawa0-0   
129. (110)I1974.09.21DomPolonia Bytom2-1  
130. (111)I1974.09.28WyjazdŁKS Łódź2-0  
131. (112)I1974.10.13DomStal Mielec1-1   
132. (113)I1974.10.16WyjazdZagłębie Sosnowiec1-2   
133. (114)I1974.10.20WyjazdLech Poznań1-4  
134. (115)I1974.10.27DomGórnik Zabrze0-2   
135. (4)PP1974.11.03WyjazdUrania Ruda Śląska3-2   
136. (116)I1974.11.10WyjazdLegia Warszawa1-2   
137. (117)I1974.11.17DomPogoń Szczecin3-0  
138. (5)PP1974.11.20WyjazdGKS Katowice0-0   
139. (118)I1974.11.24WyjazdSzombierki Bytom1-0  
140. (119)I1974.11.30DomGKS Tychy1-1   
141. (120)I1975.03.08DomROW Rybnik2-0   
142. (121)I1975.03.15WyjazdŚląsk Wrocław0-2   
143. (122)I1975.03.22DomArka Gdynia2-0   
144. (123)I1975.03.29WyjazdRuch Chorzów2-3   
145. (124)I1975.04.02DomGwardia Warszawa0-0   
146. (125)I1975.04.06WyjazdPolonia Bytom1-1   
147. (126)I1975.04.26DomŁKS Łódź3-1  
148. (127)I1975.05.04WyjazdStal Mielec1-0   
149. (128)I1975.05.10DomZagłębie Sosnowiec0-2   
150. (129)I1975.05.17DomLech Poznań2-0  
151. (130)I1975.05.21WyjazdGórnik Zabrze2-3  
152. (131)I1975.06.01DomLegia Warszawa2-0  
153. (132)I1975.06.04WyjazdPogoń Szczecin1-1  
154. (133)I1975.06.15DomSzombierki Bytom1-1   
155. (134)I1975.06.18WyjazdGKS Tychy2-2  
156. (135)I1975.08.02WyjazdStal Mielec1-1   
157. (136)I1975.08.06DomROW Rybnik2-0  
158. (137)I1975.08.10DomZagłębie Sosnowiec1-0   
159. (138)I1975.08.16WyjazdLegia Warszawa2-1  
160. (139)I1975.08.20DomPogoń Szczecin0-1   
161. (6)PP1975.08.23WyjazdGKS Jastrzębie0-1   
162. (140)I1975.09.13WyjazdŁKS Łódź0-2   
163. (141)I1975.09.20DomGórnik Zabrze1-0   
164. (142)I1975.09.24WyjazdSzombierki Bytom0-0   
165. (143)I1975.09.27DomŚląsk Wrocław1-0   
166. (144)I1975.10.05WyjazdStal Rzeszów1-0  
167. (145)I1975.11.23WyjazdLech Poznań0-3  
168. (146)I1976.02.29DomStal Mielec1-1  
169. (147)I1976.03.07WyjazdROW Rybnik3-1  
170. (148)I1976.03.14WyjazdZagłębie Sosnowiec0-2   
171. (149)I1976.03.20DomLegia Warszawa2-0  
172. (150)I1976.03.27WyjazdPogoń Szczecin1-1  
173. (151)I1976.03.31DomŁKS Łódź2-0   
174. (152)I1976.04.04WyjazdGórnik Zabrze2-0   
175. (153)I1976.04.10DomSzombierki Bytom1-0  
176. (154)I1976.04.18WyjazdŚląsk Wrocław0-1   
177. (155)I1976.04.30DomStal Rzeszów0-1   
178. (156)I1976.05.15WyjazdRuch Chorzów1-1  
179. (157)I1976.05.19DomGKS Tychy5-0  
180. (158)I1976.05.22WyjazdWidzew Łódź1-0  
181. (159)I1976.05.30DomLech Poznań8-0  
182. (160)I1976.06.02WyjazdPolonia Bytom2-0  
183. (7)PP1976.08.18WyjazdSparta Zabrze2-0  
184. (161)I1976.08.21DomPogoń Szczecin1-1   
185. (162)I1976.08.25WyjazdLegia Warszawa0-1   
186. (163)I1976.08.29DomGKS Tychy3-1   
187. (164)I1976.09.01WyjazdROW Rybnik3-3   
188. (165)I1976.09.04DomLech Poznań4-1   
189. (166)I1976.09.11WyjazdArka Gdynia0-1   
190. (1)PU1976.09.15WyjazdCeltic Glasgow2-2  
191. (167)I1976.09.19DomŁKS Łódź2-2 
192. (168)I1976.09.25WyjazdZagłębie Sosnowiec0-0   
193. (2)PU1976.09.29DomCeltic Glasgow2-0 grafika:Zk.jpg
194. (169)I1976.10.03DomOdra Opole0-0   
195. (3)PU1976.10.20DomRWD Molenbeek1-1 grafika:Zk.jpg
196. (170)I1976.10.24WyjazdSzombierki Bytom0-0  
197. (171)I1976.11.07DomRuch Chorzów1-0   
198. (172)I1976.11.13WyjazdStal Mielec0-1   
199. (173)I1976.11.20DomWidzew Łódź0-1   
200. (8)PP1976.11.24WyjazdOlimpia Elbląg1-0   
201. (174)I1976.11.27WyjazdGórnik Zabrze1-0  
202. (175)I1976.12.05DomŚląsk Wrocław5-0  
203. (176)I1977.03.20DomROW Rybnik0-0   
204. (177)I1977.03.26WyjazdLech Poznań1-2  
205. (178)I1977.03.30DomArka Gdynia1-0   
206. (179)I1977.04.17DomZagłębie Sosnowiec1-1  
207. (180)I1977.04.20WyjazdOdra Opole0-2   
208. (181)I1977.05.07DomSzombierki Bytom3-1   
209. (182)I1977.05.10WyjazdRuch Chorzów1-0   
210. (183)I1977.05.18DomStal Mielec1-1  
211. (184)I1977.05.22WyjazdWidzew Łódź0-1   
212. (185)I1977.05.25DomGórnik Zabrze0-1   
213. (1)PL1977.05.28WyjazdROW Rybnik5-0  
214. (2)PL1977.06.04DomZagłębie Sosnowiec5-0  
215. (3)PL1977.06.09WyjazdGórnik Zabrze5-4  
216. (4)PL1977.06.12WyjazdWidzew Łódź1-2  
217. (186)I1977.07.23DomStal Mielec1-0  
218. (187)I1977.07.30WyjazdGórnik Zabrze3-2   
219. (188)I1977.08.03WyjazdWidzew Łódź1-0  
220. (189)I1977.08.07DomLegia Warszawa2-1  
221. (190)I1977.08.14WyjazdZawisza Bydgoszcz2-1   
222. (191)I1977.08.27WyjazdZagłębie Sosnowiec0-0   
223. (192)I1977.08.31DomŚląsk Wrocław2-0  
224. (193)I1977.09.11DomŁKS Łódź1-1   
225. (194)I1977.09.24WyjazdPogoń Szczecin1-0  
226. (9)PP1977.09.27WyjazdGKS Tychy0-0   
227. (195)I1977.10.01DomOdra Opole2-1  
228. (196)I1977.10.12WyjazdSzombierki Bytom0-0   
229. (196)I1977.10.16DomPolonia Bytom0-0   
230. (197)I1977.10.19DomRuch Chorzów1-1   
231. (199)I1977.11.01WyjazdLech Poznań0-0   
232. (200)I1977.11.06WyjazdArka Gdynia2-2  
233. (10)PP1977.11.09WyjazdBałtyk Gdynia2-1   
234. (201)I1977.11.16WyjazdStal Mielec1-1   
235. (202)I1977.11.20DomGórnik Zabrze0-0   
236. (203)I1977.11.26DomWidzew Łódź1-1  
237. (204)I1977.12.04WyjazdLegia Warszawa0-2   
238. (205)I1978.02.26DomZawisza Bydgoszcz2-1   
239. (11)PP1978.03.01DomLech Poznań1-3   
240. (206)I1978.03.05WyjazdPolonia Bytom1-1   
241. (207)I1978.03.09DomZagłębie Sosnowiec1-0  
242. (208)I1978.03.12WyjazdŚląsk Wrocław1-3   
243. (209)I1978.03.19DomLech Poznań1-1   
244. (210)I1978.03.26WyjazdŁKS Łódź0-0   
245. (211)I1978.03.30DomPogoń Szczecin2-0  
246. (212)I1978.04.16WyjazdOdra Opole0-1   
247. (213)I1978.04.19DomSzombierki Bytom4-0  
248. (214)I1978.04.29WyjazdRuch Chorzów0-2   
249. (215)I1978.05.02DomArka Gdynia3-1  
250. (216)I1978.07.29DomRuch Chorzów3-1  
251. (217)I1978.08.02WyjazdLegia Warszawa0-0   
252. (218)I1978.08.06DomSzombierki Bytom1-1   
253. (219)I1978.08.09WyjazdOdra Opole0-0   
254. (220)I1978.08.12WyjazdWidzew Łódź1-2   
255. (221)I1978.08.20DomStal Mielec3-0  
256. (222)I1978.09.09DomPogoń Szczecin4-0  
257. (1)PE1978.09.13WyjazdClub Brugge1-2  grafika:Zk.jpg
258. (12)PP1978.09.16WyjazdArkonia Szczecin2-0   
259. (223)I1978.09.24WyjazdGKS Katowice1-1  
260. (2)PE1978.09.27DomClub Brugge3-1  
261. (224)I1978.10.01DomGwardia Warszawa3-1  
262. (225)I1978.10.14WyjazdPolonia Bytom0-1  
263. (3)PE1978.10.18WyjazdZbrojovka Brno2-2  
264. (4)PE1978.11.01DomZbrojovka Brno1-1   
265. (226)I1978.11.05WyjazdZagłębie Sosnowiec0-1   
266. (227)I1978.11.19DomLech Poznań4-1   
267. (228)I1978.11.22WyjazdArka Gdynia2-4  
268. (13)PP1978.11.26WyjazdLechia Gdańsk2-1   
269. (229)I1979.03.03WyjazdRuch Chorzów0-3   
270. (5)PE1979.03.07DomMalmo FF Malmo2-1  
271. (230)I1979.03.11DomLegia Warszawa2-2  
272. (231)I1979.03.17WyjazdSzombierki Bytom1-1  
273. (6)PE1979.03.21WyjazdMalmo FF Malmo1-4  
274. (232)I1979.03.25DomWidzew Łódź2-1  
275. (14)PP1979.03.28WyjazdZagłębie II Lubin3-0   
276. (233)I1979.03.31WyjazdStal Mielec1-2   
277. (234)I1979.04.08DomOdra Opole1-1   
278. (235)I1979.04.21WyjazdŚląsk Wrocław0-2   
279. (236)I1979.04.25WyjazdPogoń Szczecin0-3   
280. (237)I1979.05.05DomGKS Katowice1-1  
281. (15)PP1979.05.09WyjazdArka Gdynia1-2  
282. (238)I1979.05.13WyjazdGwardia Warszawa1-3   
283. (239)I1979.05.20DomPolonia Bytom4-0 grafika:Zk.jpg
284. (240)I1979.05.26WyjazdŁKS Łódź1-3   
285. (241)I1979.05.30DomZagłębie Sosnowiec2-1  
286. (242)I1979.06.06WyjazdLech Poznań0-2   
287. (243)I1979.06.10DomArka Gdynia3-0  
288. (244)I1979.07.28DomSzombierki Bytom4-0  
289. (245)I1979.08.01WyjazdArka Gdynia1-2   
290. (246)I1979.08.05DomŁKS Łódź2-1  
291. (247)I1979.08.11WyjazdŚląsk Wrocław0-1   
292. (248)I1979.08.15DomLegia Warszawa2-3  
293. (249)I1979.08.25DomGKS Katowice3-0  
294. (250)I1979.09.01WyjazdGórnik Zabrze0-2   
295. (251)I1979.09.05DomRuch Chorzów3-0  
296. (252)I1979.09.16WyjazdPolonia Bytom2-2  
297. (16)PP1979.09.30WyjazdStal Nowa Dęba0-0 grafika:Zk.jpg
298. (253)I1979.10.06DomZawisza Bydgoszcz3-2  
299. (254)I1979.11.04DomLech Poznań5-1  
300. (17)PP1979.11.07WyjazdLech Poznań0-1   
301. (255)I1979.11.18WyjazdStal Mielec0-2   
302. (256)I1979.11.24DomOdra Opole1-0   
303. (257)I1979.12.02WyjazdZagłębie Sosnowiec1-3  
304. (258)I1980.03.09WyjazdSzombierki Bytom1-1 
305. (259)I1980.03.15DomArka Gdynia2-1  
306. (260)I1980.03.22WyjazdŁKS Łódź1-2   
307. (261)I1980.03.29DomŚląsk Wrocław1-0   
308. (262)I1980.04.05WyjazdLegia Warszawa0-2   
309. (263)I1980.04.12WyjazdGKS Katowice1-1  
310. (264)I1980.04.23DomGórnik Zabrze4-0  
311. (265)I1980.04.30WyjazdRuch Chorzów1-2   
312. (266)I1980.05.04DomPolonia Bytom4-0  
313. (267)I1980.05.08WyjazdZawisza Bydgoszcz2-3  
314. (268)I1980.05.18DomWidzew Łódź6-3grafika:Zk.jpg
315. (269)I1980.05.24WyjazdLech Poznań0-2   
316. (270)I1980.06.07WyjazdOdra Opole4-0  
317. (271)I1980.06.15DomZagłębie Sosnowiec2-1   
318. (272)I1980.08.16WyjazdRuch Chorzów1-2   
319. (273)I1980.08.23DomŚląsk Wrocław2-1   
320. (274)I1980.08.27DomZagłębie Sosnowiec0-0   
321. (275)I1980.08.31WyjazdSzombierki Bytom1-3  grafika:Cz.jpg
322. (276)I1980.10.19WyjazdBałtyk Gdynia0-1   
323. (277)I1980.10.25DomŁKS Łódź4-0  
324. (278)I1980.10.29WyjazdWidzew Łódź1-1   
325. (279)I1980.11.02DomStal Mielec2-0  
326. (280)I1980.11.15WyjazdMotor Lublin5-1  
327. (281)I1980.11.22DomGórnik Zabrze0-0   
328. (282)I1981.03.14DomRuch Chorzów4-1  
329. (283)I1981.03.21WyjazdŚląsk Wrocław0-1   
330. (284)I1981.03.28WyjazdZagłębie Sosnowiec2-1   
331. (285)I1981.04.01DomSzombierki Bytom3-2  
332. (286)I1981.04.05WyjazdLech Poznań0-2   
333. (287)I1981.04.11DomZawisza Bydgoszcz2-0   
334. (288)I1981.04.18WyjazdOdra Opole3-0  
335. (289)I1981.05.06DomLegia Warszawa1-1   
336. (290)I1981.05.10WyjazdArka Gdynia2-0  
337. (291)I1981.05.16DomBałtyk Gdynia1-1  
338. (292)I1981.05.27WyjazdŁKS Łódź0-1   
339. (293)I1981.06.03DomWidzew Łódź3-2  grafika:Zk.jpg
340. (294)I1981.06.07WyjazdStal Mielec3-5  
341. (295)I1981.06.10DomMotor Lublin3-0  
342. (296)I1981.06.14WyjazdGórnik Zabrze1-1  
343. (297)I1982.09.11DomCracovia Kraków0-0   
344. (298)I1982.09.18WyjazdGwardia Warszawa0-1  
345. (299)I1982.09.25DomZagłębie Sosnowiec2-0  
346. (300)I1982.10.02WyjazdStal Mielec2-1   
347. (301)I1982.10.31DomŁKS Łódź1-1   
348. (302)I1982.11.06WyjazdRuch Chorzów0-4   
349. (303)I1982.11.14WyjazdLegia Warszawa2-0   
350. (304)I1982.11.21DomGKS Katowice3-0  




Mecze w Reprezentacji Polski

Pogrubiono występy Kmiecika jako Wiślaka.

Trenerska kariera

Klub Lata Kraj
Wisła Kraków 1992 Polska
Wisła Kraków 1996 Polska
Wisła Kraków 1997 Polska
Dalin Myślenice 2000-2001 Polska
Wisła Kraków - asystent 2001-2002 Polska
Widzew Łódź - asystent 2002 Polska
Piotrkovia - asystent 2002/2003 Polska
Dalin Myślenice 2003-2005 Polska
Garbarnia Kraków 2005 Polska
Płomień Jerzmanowice 2005/2006 Polska
Wisła Kraków - juniorzy 2006-2007 Polska
Wisła Kraków ME - II trener 2008 Polska
Wisła Kraków - asystent 2013-2015 Polska
Wisła Kraków - juniorzy lip 2015 - wrze 2016 Polska
Wisła Kraków - duet trenerski z Marcinem Broniszewskim gru 2015, lut 2016 Polska
Wisła Kraków - asystent trenera odpowiadający za napastników pierwszego zespołu. wrze 2016 - lis 2016 Polska
Wisła Kraków - duet trenerski z Radosławem Sobolewskim lis 2016 - sty 2017 Polska
Wisła Kraków - asystent sty 2017 - maj 2021 Polska
Wisła Kraków maj 2021 - cze 2021 Polska

Uwagi:

  • Dane niekompletne.

Sukcesy trenerskie

  • Wymaga uzupełnienia.

Jedenastka stulecia Wisły

Kazimierz Kmiecik został wybrany do jedenastki stulecia Wisły Kraków w plebiscycie zorganizowanym w 2005 roku.

Wiślackie klany

Zawodnikiem Wisły był urodzony w 1984 r. syn Kazimierza, Grzegorz Kmiecik.

Kącik poetycki

Na Kazimierza Kmiecika


Oniemiał Celtic Glasgow i Zbrojovka z Brna
Gdy ujrzeli w akcji Kazimierza K.

— Dariusz Zastawny, Stuletnia nasza historia, czyli Wisła Kraków, Biała Gwiazda w słów orszaku i obrazkach


Kmiecik w mediach

Zrewanżować się Niemcom za 1974 rok

Data publikacji: 01-05-2006 15:11

Rozpoczynamy prezentowanie rozmów z piłkarzami, którzy reprezentowali Wisłę na Mistrzostwach Świata. Na pierwszy ogień poszedł członek "brązowej" ekipy z 1974 roku, czołowy snajper polskiej ligi z lat siedemdziesiątych, Kazimierz Kmiecik.

Marcin Górski: Czy to rzeczywiście jest tak, że dla piłkarza występ na Mistrzostwach Świata to najważniejszy moment w jego karierze?

Kazimierz Kmiecik: To na pewno jest olbrzymie wyróżnienie. Dzięki występowi na Mistrzostwach można się jeszcze bardziej wybić, być znanym na całym świecie. W końcu transmisje telewizyjne z mundialu idą na cały świat i tych najlepszych piłkarzy poznaje cały świat. W Polsce to na pewno jest olbrzymi zaszczyt dla każdego, kto na te Mistrzostwa jedzie i jeszcze coś osiągnie, jak na przykład zdobycie przed nas trzeciego miejsca, które było dużym sukcesem.

No właśnie – trzecie miejsce. Czy Polskę wtedy było stać na więcej?

Na pewno. Gdyby nie ten mecz z Niemcami na wodzie, gdyby on odbył się w normalnych warunkach, to myślę, że byłyby duże szanse wygrać i w finale spotkać się z Holandią. W tamtym meczu nawet ja miałem bardzo dobrą sytuację. Może na suchym boisku udałoby mi się strzelić inaczej. Wtedy warunki bardzo dużo zrobiły.

Mówi Pan o swojej sytuacji ze spotkania z Niemcami. Bramkarz niemiecki podobno dokonał wtedy rzeczy wręcz niemożliwej broniąc ten strzał.

Tą sytuację pamiętam bardzo dobrze. Poszła centra z prawej strony. Do piłki ruszył niemiecki obrońca i ja. Uderzyłem w pełnym biegu. Maier ruszył się w drugą stronę, ale zostawił rękę i końcami palców udało mu się to wybronić.

Spodziewaliście się jadąc na Mistrzostwa, że wrócicie z medalem?

Cały czas powtarzano, żeby grać każdy mecz tak, żeby wygrywać. To gdzie się dojdzie, miały pokazać wyniki osiągane w Niemczech.

Jak to było być wtedy reprezentantem Polski?

To na pewno był bardzo duży zaszczyt grać wtedy w reprezentacji, gdyż na jedną pozycję było czterech, pięciu zawodników, nie tak jak teraz, kiedy jest góra dwóch, trzech. Uważam wręcz, że na jednej pozycji, na lewej obronie, brakuje dobrego zawodnika, jak kiedyś Adam Musiał. Wtedy można było spokojnie wybrać najlepszych.

Pan przecież w lidze był królem strzelców, a do podstawowej jedenastki nie udawało się załapać. To chyba trochę przypomina obecną sytuację Tomasza Frankowskiego?

Tak, z tym, że w pewnym momencie "Żuraw" stał się kluczowym zawodnikiem i to do niego trzeba było dobrać partnera. Uważam, że Frankowski z Żurawskim powinni grać razem w kadrze już wcześniej. Tak było w 1974 roku. Wtedy w ataku grali Szarmach i Lato. Oni byli z jednego klubu i dzięki temu dobrze się rozumieli. Gdyby jakiś inny zawodnik Wisły grał wtedy w atatku, albo w pomocy, to miałbym duże szanse na grę. My znalibyśmy się z boiska. Tymczasem ja byłem sam, bo zarówno Marek Kusto jak i Zdzisław Kapka nie byli podstawowymi zawodnikami.

Z Wisły was jednak pojechało kilku.

No tak, było nas pięciu zawodników. Załapaliśmy się do każdej formacji i to uważam był duży sukces.

Wtedy Wisła była mocniejsza, bo więcej was z klubu pojechało na Mistrzostwa?

Na pewno Wisła była bardzo dobra drużyną, z tym, że według mnie nie do końca wykorzystaną. Wisła z tymi zawodnikami mogła przez dłuższy czas zdobywać mistrzostwo, a nie dopiero w 1978. Nas na Mistrzostwa Świata pojechał pięciu i uważam, że z taką grupą już w 1975, 76 drużyna Wisły powinna zdobywać mistrzostwo Polski.

Trener Górski być rzeczywiście takim autorytetem?

Oczywiście. To co on powiedział, każdy słuchał. On nie wymyślał nic trudnego, jego metody były można powiedzieć proste: grać, zdobywać bramki, wygrywać.

Jaki on miał wpływ na waszą grę?

Wtedy byli dobrzy zawodnicy, trener miał wśród nas bardzo dobre rozeznanie. Miał te dwójkowe, trójkowe ustawienia, o których już wspominałem. On sobie to dobierał, a że wszystko mu świetnie spasowało, to były wyniki. Trener Górski miał nosa.

Wtedy na Mistrzostwach był inny system rozgrywania gier. Czy dzięki temu było łatwiej o sukces, czy wręcz przeciwnie?

Teraz po wyjściu z grupy wszystko zależy od tego, na kogo się wpadnie. Wtedy natomiast po wyjściu z grupy w drugiej grupie trafiał się na mocne drużyny. Mógł być jeden słabszy zespół, ale trzy pozostałe na pewno były bardzo dobre. Trzeba było od początku walczyć, żeby coś osiągnąć. Poza tym wtedy było 16 drużyn na Mistrzostwach.

Czy ta liczba uczestników była utrudnieniem, poziom Mistrzostw Świata był wtedy wyższy?

Wtedy było dużo mniej zespołów, które słabiej grały. W pierwszej grupie mieliśmy co prawda Haiti, które dostało się z Ameryki, ale z pozostałymi zespołami było już ciężko. Teraz do pewnego momentu poziom Mistrzostw jest według mnie słabszy. Poziom w grupach nie zawsze jest najwyższy, ale potem, gdy już ci najlepsi grają ze sobą, nie ma na co narzekać.

Jak Pan zapamiętał powrót do Polski po Mundialu?

Nikt się nie spodziewał, że takie przyjęcie zgotują nam kibice. Nasze osiągnięcie to na pewno był duży wyczyn. Po olimpiadzie w 1972 roku w polskiej piłce zaczęło się dobrze dziać, bo wtedy zdobyliśmy złoty medal.

Na co stać Polskę w tegorocznych Mistrzostwach?

Fajnie by było powtórzyć to, co zdobyliśmy w Niemczech w 1974 roku. To byłby duży sukces.

Czy to jest realne?

W piłce wszystko jest możliwe. Nie raz drużyny grają bardzo dobrze, a przegrywają jakieś spotkanie.

Ten mecz z Niemcami te będzie taki rewanż za 1974 rok?

Chciałbym, żebyśmy się zrewanżowali. Myślę, że mamy na to szanse. Oczywiście dużo będzie zależało od przygotowania zawodników. Teraz wielu z nich gra na zachodzie, w naszych czasach nikogo takiego nie było. Ci zawodnicy wiedzą, na co ich stać, Polska powinna więc powalczyć.

Kto powinien zagrać na pańskiej pozycji, w ataku?

Uważam, że powinni grać Frankowski z Żurawskim. W meczach eliminacyjnych było widać, że się znają. Grali ze sobą parę lat. Dużo właśnie zależy od takich ustawień: pomocnik – napastnik, napastnik – napastnik, boczny obrońca - boczny pomocnik. Jeśli zawodnicy z tych par grają razem w klubach, to wiedzą ja grać ze sobą.

Czyli to nie Wiślacka znajomość zadecydowała o tym wyborze?

Nie. "Żuraw" według mnie jest teraz klasą w Szkocji. "Franek" co prawda nie strzela bramkę choćby tak jak w Wiśle, ale to nie jest tak łatwo zdobywać gole za granicą, szczególnie w Anglii.

A na inne pozycje? Trener Janas dokonuje dobrych wyborów, czy Pan by coś pozmieniał?

Jeżeli się wygrywa, to się nic nie zmienia. Trzeba ciągnąć tą drużynę, żeby ona dalej się zgrywała. Wiadomo, że trzeba mieć jednego czy drugiego dublera, żeby w przypadku kontuzji czy kartek wiedział, o co chodzi na boisku.

Z tymi dublerami jest chyba największy problem?

Na pewno. Liga się jednak szybko kończy, potem jest zgrupowanie, więc myślę, że będzie czas poćwiczyć przygotowanie taktyczne.

Reprezentanci grają w wielu ligach, tymczasem wy w 1974 roku wszyscy graliście w Polsce. Która sytuacja jest bardziej korzystna?

Trudno powiedzieć. Jak grało się w Polsce, to każdy się znał, trener na co dzień widział wszystkich zawodników. Teraz tymczasem jest inny system trenowania w Holandii, inny w Szkocji, inny w Polsce. To wszystko trzeba spasować, trener Janas musi dobrać wszystko tak, żeby to grało i drużyna polska wygrywała.

Jak wyglądały wasze przygotowania do Mistrzostw?

Zarówno przed olimpiadą, jak i przed Mistrzostwami byliśmy na zgrupowaniu w górach, w Zakopanem. Jednego razu zaliczaliśmy góry, innym razem boisko.

Czy ten okres przygotowań, jaki piłkarze mają w tym roku na przygotowania wystarczy według Pana na to, żeby zgranie było pełne?

Uważam, że tak. Przecież wcześniej jeszcze są sparingi. Potem trzeba jeszcze odbyć treningi taktyczne, zastanowić się, czy to my mamy przygotowywać taktykę pod każdego przeciwnika, czy gramy swoje, a przeciwnicy mają taktykę do nas dostosować.

Co zadecydowało o tym, że właśnie wtedy w Polsce było tylu dobrych zawodników, że nie było problemów ze skompletowaniem wyrównanej kadry?

Nie było komputerów, nie było telewizji na taką skalę. Wszyscy grali w piłkę: na boiskach, na podwórkach, na Błoniach. Teraz na ulicy nikogo nie widać, żeby grał, samochody stoją. Na Błoniach od czas do czasu pojawi się ktoś grający w piłkę. Tymczasem ja pamiętam, że na Błoniach nie było miejsca. Trzeba było wcześniej przychodzić, żeby miejsce sobie zająć. Trudniej jest więc teraz zmobilizować młodego zawodnika do dużego wysiłku. My chodziliśmy po górach, wręcz wybiegaliśmy na nie, a teraz pewnie by wyszedł do połowy i powiedział, że dalej nie da razy.

Metodą na sukces reprezentacji jest więc wyrzucić telewizory i komputery i pokazać, jaki piękny jest futbol?

Trzeba na pewno ściągnąć młodzież do piłki tak, żeby znowu było wielu dublerów do gry w reprezentacji.

rozmawiał Marcin Górski

Źródło: wisla.krakow.pl

Jak ojciec z synem

Data publikacji: 09-06-2008 15:10

Obaj są mocno związani z Wisłą Kraków. Ojciec reprezentował jej barwy przez 15 lat, w czasie których strzelił 153 gole. Syn chce iść w jego ślady chociaż wie, że zadanie wcale nie jest łatwe.

Ten materiał ukazał się w 56. numerze newslettera Białej Gwiazdy.

Kazimierz Kmiecik – ikona i żywa legenda Wisły Kraków. Piłkarz, który jak na razie przoduje w ilości strzelonych dla Wisły goli w historii klubu. „Na pewno któremuś z piłkarzy będzie ciężko osiągnąć ten wynik, ponieważ teraz coraz wcześniej się wyjeżdża. Przedtem jak miało się 30 lat, to dopiero wtedy można było wyjechać za granicę, później obniżono ten wiek do 28 lat. Zawodnik, który tutaj strzela dużo bramek i gra w polskiej lidze dziesięć lat, dopiero wtedy może osiągnąć sukces” – prognozuje.

Swoją prawdziwą przygodę z piłką rozpoczął jako junior Cracovii, a po dwóch latach przeniósł się na Reymonta za sprawą ówczesnego piłkarza Wisły Krzysztofa Obarzanowskiego. „Zaczynałem tak naprawdę w Węgrzcach, gdzie mieszkam. W Cracovii grałem w juniorach, ale to było krótko, bo niecałe dwa lata. Potem już w wieku 15 lat wyjechałem do Francji w drugich juniorach reprezentacji Polski, gdzie graliśmy turniej w Cannes. Gdy wróciliśmy, to przeszedłem do pierwszych juniorów reprezentacji. Na pierwszy mecz pojechałem z Krzysztofem Obarzanowskim, który grał w Wiśle. Po tym meczu dogadaliśmy się, że będziemy grać w jednej drużynie, a wiadomo, że Wisła była w lidze, więc przeniosłem się tutaj. I tak większość swojego życia spędziłem przy Reymonta” – wspomina pan Kazimierz.

Tytuły króla strzelców w polskiej lidze doprowadziły go do gry w reprezentacji Polski na najważniejszych turniejach. Mistrzostwo i wicemistrzostwo olimpijskie w 1972 i 1976 roku, oraz wywalczone 3. miejsce na Mistrzostwach Świata w 1974 roku mówią same za siebie. „Na pewno gra w Wiśle, gdzie zdobyłem tytuł króla strzelców, pomogła mi i jako młody zawodnik pojechałem na olimpiadę. Pojechało nas dwóch – Antoni Szymanowski i ja. Później Mistrzostwa Świata, gdzie pojechało nas pięciu, trzech młodych zawodników i trzech na „K”. Było to niezawodne trio, ale w reprezentacji ciężko było się przebić, bo na każdą pozycję było wielu zawodników. Wiadomo, że Lato i Szarmach grali w jednym klubie, trener ustawiał Gadochę z Deyną i trudno nam było się przebić. Żebyśmy wszyscy w trójkę zagrali z Markiem Kusto i Zdzisławem Kapką, to nie było okazji”.

A jak Pan Kazimierz wspomina te największe osiągnięcia? „Na pewno było to wielki sukces i przede wszystkim przeżycie. Można było się spotkać ze wszystkimi sportowcami świata w jednej wiosce olimpijskiej, czy na stołówkach, gdzie wszyscy przechodzili koło siebie i spotykało się też te gwiazdy. Wszyscy byli wtedy tak jak rodzina” – mówi z sentymentem.

Po zakończeniu piłkarskiej kariery w ślady ojca poszedł syn – Grzegorz. „Co zrobił?!” – pyta z przekąsem pan Kazimierz. „To, co zrobił ojciec, ma bardzo duże znaczenie. Jednak ja skupiam się na sobie, bo teraz są inne czasy, to wszystko działo się dawniej. Mi pozostaje tylko skupiać się na swojej grze i zapracować na swoje nazwisko” – zaczyna Grzesiek.

„Zawsze podchodzę z sentymentem do Wisły, urodziłem się w Krakowie, wychowałem się tutaj. Ojciec przyprowadził mnie na pierwszy trening, potem grałem w trampkarzach, juniorach i w rezerwach. A później były wypożyczenia, ale wypożyczenia z konieczności. Chciałem się wtedy ogrywać w pierwszej lidze, podnosić swoje umiejętności” – wspomina swoje początki.

Obaj zgodnie twierdzą, że nie chcą być ze sobą porównywani na boisku. „Nie można nas porównywać. Jako zawodnik Grzesiek ma inny styl. Jest wyższy i przy tej wysokości musi dużo pracować” – ocenia ojciec. „Tata strzelał więcej bramek niż ja. Można powiedzieć, że mamy zupełnie inny styl gry i ja jestem innym typem zawodnika. To można akurat łatwo zauważyć” – wtóruje mu syn.

Czy presja na bycie piłkarzem była w takim razie w wypadku młodszego z Kmiecików większa? „Na pewno ojciec liczył od początku, że jego syn będzie piłkarzem. W sumie to bardzo chciałem grać w piłkę i tak już zostało. Gram tyle lat...to znaczy gram (śmiech). Staram się dorównać ojcu. Jak tata grał w Niemczech czy w Grecji, to cały czas chodziłem na mecze. Choć byłem bardzo mały, to zawsze z mamą przychodziliśmy na jego mecze i generalnie to się we mnie zaszczepiło” – wspomina.

Grzegorz jest w szerokiej kadrze pierwszej drużyny, jednak więcej szans na grę dostaje w zespole Młodej Ekstraklasy, gdzie drugim trenerem jest jego ojciec. Nie sposób w takim razie nie zapytać o boiskowe relacje pomiędzy nimi. „Współpraca jest normalna. Nawet jak jestem na ławce rezerwowych, to zwracam się do niego „panie trenerze”. Nie ma relacji ojciec – syn, bo to jest normalna praca, jak każdego zawodnika. Nie może być na meczu lub na treningu takich relacji. Wszystko jest poza boiskiem, choć myślę, że na boisku to tylko się przygląda, bo może nie chce za bardzo zwracać mi na pewne rzeczy uwagi. Więcej mówi w domu lub jak rozmawiamy przez telefon. Mówi, żebym poprawił to lub co innego i żebym przykładał się do każdego treningu” – wyjaśnia Grzegorz.

Pan Kazimierz stwierdził, że stara się nie udzielać synowi wskazówek. Dlaczego? „Bo jak ja mu podpowiadam, to on wszystko lepiej wie. Do piłki trzeba mieć charakter, trzeba dużo poświęcić. Oprócz treningu jest przecież jeszcze konieczność dania siebie, od siebie trzeba jeszcze potrenować. A jakby Grzesiek miał charakter, to już by grał w pierwszej lidze i walczył. Strzela bramki w lidze, jak grał w Zagłębiu czy w ŁKS-ie, ale zwiedził już za dużo klubów i nie ma stabilnej gry” - ocenił.

Co w takim razie sądzi na ten temat sam zainteresowany? „No może tata ma racje. Obserwuje mecze i trzeba się zgodzić z jego zdaniem. Jak patrzy na moją grę, to wiem, że on chce jak najlepiej dla mnie jako ojciec, nie patrzy jako trener. Wiadomo, że są nieraz kłótnie o niektóre rzeczy, ale zawsze to co on mówi przeanalizuję i staram się na następny raz poprawić” – przyznaje napastnik Wisły.

Jak wspomniał trener Kmiecik, lista klubów w których występował jego syn, jest długa, a ciągłe zmiany nie sprzyjają stabilizacji formy. Ostatnimi czasy Grzesiek występował w m.in.: GKSie Katowice, GKSie Bełchatów, Polonii Warszawa, Zagłębiu Sosnowiec. „Trener ŁKS–u Łódź, pan Marek Chojnacki, którego bardzo szanuję, powiedział mi, że każdy piłkarz, który idzie na wypożyczenie przez pół roku będzie grał w pierwszym składzie, a jeżeli klub zapłaci za nowego zawodnika, to ten pierwszy musi ustąpić miejsca temu, kogo chcą wypromować i później sprzedać za lepsze pieniądze. Każde wypożyczenie coś mi dawało, poznawałem nowych ludzi i miałem różnych trenerów. W ŁKS–ie strzeliłem najwięcej bramek i byłem zadowolony z pobytu w Łodzi. Przyjechałem do Krakowa i myślałem, że po meczu z Jagiellonią, gdzie w Pucharze Ekstraklasy zagrałem dobre spotkanie, będę tą grę kontynuował, że będę się łapał” - podkreśla Grzesiek i dodaje, że nadal czeka na szansę od trenera Skorży.

Nie wyklucza jednak tego, że może opuścić klub, w którym stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. „Tutaj jest całkiem inna atmosfera niż w innych zespołach, bo to w końcu Mistrz Polski i choć zagrałem w tym sezonie chyba 10 minut, ale czuję się Mistrzem Polski (śmiech). Jest fajna atmosfera wokół drużyny, są wyniki i to bardzo buduje i mobilizuje. Jeśli jednak nie będzie dla mnie tutaj miejsca, to będę chciał rozwiązać kontrakt i po prostu odejść”.

Jakie są w takim razie plany i marzenia napastnika Białej Gwiazdy na najbliższy czas? „Chcę dalej grać w piłkę, chcę się skupić na tym, żeby w trakcie tych paru meczów, które zostały do końca jeszcze gdzieś załapać i zagrać jakiś mecz w Wiśle Kraków. A później jak nikt nie będzie chciał, żebym został, to będę szukał czegoś innego” – przyznaje.

Jak sam mówi, będzie chciał doradzić się ojca w sprawie ewentualnych transferów. „Jeśli miałbym odejść, to poprosiłbym ojca o radę. Każda podjęta decyzja jest wspólną. Ja przedstawiam zawsze swoje za i przeciw i ojciec też. On zawsze mi próbuje pomóc i mówi, jak on to widzi. Trzeba go jednak słuchać, bo tyle meczów, ile on zagrał i tyle klubów, w ilu występował w swojej karierze, to myślę, że złej rady mi nie da”- podkreśla.

Ale czy ojciec będzie chciał doradzać synowi w dalszej karierze? „On już ma te lata, że musi sam decydować. Sam musi podjąć decyzję co do tego, gdzie chce grać. Może się mnie spytać, a ja mu doradzę, że jeśli nie byłby w stanie przebić się tutaj do końca, to musi sobie gdzieś poszukać stabilności, a nie tak na wypożyczenie. Najważniejsze dla niego jest to, żeby grał” – zakończył pan Kazimierz Kmiecik.

Kasia Jeleń, Marta Strączek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Kmiecik: Trudno było znaleźć inne zajęcie

Data publikacji: 14-11-2014 15:03

Najlepszy strzelec w historii Wisły. Czterokrotny król strzelców. Brązowy medalista Mistrzostw Świata 1974. Były piłkarz, a obecnie członek sztabu szkoleniowego Białej Gwiazdy. Jednym słowem - człowiek legenda. Zapraszamy do lektury wywiadu z Kazimierzem Kmiecikiem.

Panie Trenerze, jak zaczęła się Pana przygoda z piłką nożną?

Już od małego chłopczyka interesowałem się tą dyscypliną. Za moich czasów nie było komputerów, była tylko piłka i zabawy sportowe, więc graliśmy całymi dniami na podwórku. Trudno było znaleźć inne zajęcie.

W dzisiejszych czasach transfer z Cracovii do Wisły, lub na odwrót, wydaje się niemożliwy. Jak wyglądało Pana przejście na Reymonta 22?

Wtedy też nie było to takie łatwe. Dzięki temu, że byłem jeszcze młodym chłopakiem, występującym w juniorach, udało mi się przejść do Wisły. Biała Gwiazda była w pierwszej lidze, Cracovia niżej. Pojechałem na zgrupowanie kadry juniorów z kolegą, który właśnie grał w Wiśle. Razem z Krzyśkiem Obarzanowskim doszliśmy do wniosku, że chyba lepiej by było, jakbyśmy grali w jednej drużynie. On był pomocnikiem, ja napastnikiem. Często mi zagrywał dobre piłki, więc była to dla nas spora korzyść. Dzisiaj transfer na takim szczeblu jest niemożliwy.

Przy Reymonta spędził Pan 15 lat. Ze świeczką szukać dzisiaj podobnych stażem piłkarzy w polskiej lidze.

Do Wisły trafiłem w 1967 roku, w 1981 wyjechałem na rok do Belgii, potem wróciłem na sześć miesięcy, żeby znowu wyjechać za granicę. W trakcie gry w Wiśle miałem propozycje przejścia do innych klubów, ale nie kwapiłem się do wyjazdu. Przy Reymonta zawsze było mi bardzo dobrze. Byłem jednym z wyróżniających się zawodników, grałem w kadrze, a przechodząc do innej drużyny, ryzykowałbym, że się nie zaaklimatyzuję, że będę miał problemy ze zgraniem z drużyną. Takie ryzyko zawsze istnieje.

W tym czasie zdobył Pan cztery tytuły króla strzelców, mistrzostwo Polski. Jaka jest waga tych sukcesów?

Bardzo trudno było o takie osiągnięcia, bo było wiele dobrych drużyn, jak Górnik Zabrze, Legia Warszawa, Stal Rzeszów. Drużyny te brylowały, było w nich po kilku zawodników na jedną pozycję. Ciężko było się wybić, więc bez pracy nie było mowy o grze na wysokim poziomie. Z perspektywy czasu uważam, że mogliśmy osiągnąć więcej. Oczywiście odnieśliśmy sukces, ale mieliśmy naprawdę dobrą drużynę i mogliśmy zawojować jeszcze wyżej.

Jak wspomina Pan pobyt za granicą? Podobno z Grecji wrócił Pan, ponieważ… było tam za gorąco?

Na pewno Grecy chcieli, żebym został, natomiast ja wolałem być bliżej kraju, dlatego postanowiłem przeprowadzić się do Niemiec. Byłem bliżej rodziny, zawsze mogłem przyjechać do domu, co dawało mi komfort psychiczny. Warunki również były istotne. W Grecji było strasznie gorąco, a w Stuttgarcie klimat był zbliżony do naszego.

Pana dorobek w reprezentacji to 34 spotkania i 8 bramek, a także brązowy medal na Mistrzostwach Świata w 1974. Konkurencja w kadrze była jednak olbrzymia.

Oj… konkurencja była ogromna. Na jedną pozycję było nas trzech, i to takie nazwiska jak Lubański czy Domarski! Mogłem też grać w pomocy, ale tam również było tłoczno. Ponadto trener stawiał na zawodników, którzy grali w jednym klubie, np. Lato z Kasperczakiem. Z Wisły mieliśmy tylko dwóch obrońców. Nie mieliśmy napastnika czy pomocnika, żebyśmy mogli razem grać i rozumieć się. Oczywiście nie poddawałem się, bo później do tej kadry też wskoczyłem za kadencji trenera Kuleszy.

Należy również pamiętać o dwóch medalach olimpijskich. Polska naprawdę dysponowała wtedy mocną drużyną.

Zgadzam się. Był to dla nas wielki sukces, a na pewno nikt nie liczył na pierwszy złoty medal w Monachium, bo wtedy liczyły się drużyny Związku Radzieckiego, NRD czy Węgrów. Był to naprawdę ciężki turniej, ale moim zdaniem kolektyw, który stworzył trener Górski, pozwolił wspólnie osiągnąć cel.

Po karierze piłkarskiej przyszedł czas, by zostać trenerem. Pamięta Pan rok 1997, kiedy Wisła była na skraju bankructwa, a klub miał za chwilę przejąć Bogusław Cupiał?

Pamiętam ten rok, bo wyjechałem wówczas jako trener do Grecji. Był to bardzo ciężki okres dla Wisły, gdyby nie dzisiejszy właściciel, to Biała Gwiazda podzieliłaby los niektórych innych zespołów. Dzisiaj też nie jest łatwo, ale zawodnicy podtrzymują drużynę, chcą, żeby Wisła była w jak najlepszej sytuacji. Dążą do tego, aby wynik był jak najlepszy.

153 bramki w barwach Wisły to do dzisiaj niepobity rekord. Czy Paweł Brożek ma szansę choć zbliżyć się do tego osiągnięcia?

Szansę ma na pewno, ale musi bardzo ciężko pracować i strzelać bramki w każdym meczu, bo to jest ważne. Jeśli się nie uda w jednym, to w następnym zdobyć chociaż dwie. Trudno porównać, czy za moich czasów było łatwiej o te gole. Ja jak wychodziłem na boisko, to od razu miałem „plaster”, zawodnik cały czas chodził za mną, żeby mi tylko przeszkodzić. Trzeba było się mocno napracować. Generalnie gra wyglądała inaczej niż dzisiaj.

„Suchy”, „Badyl” - skąd się wzięły te ksywki?

Bo byłem bardzo „suchy”, na zdjęciach można zobaczyć, że wyglądałem jak patyk - szczuplutki. Za młodu siedziało się na boisku, nie jadło się za dużo, tylko grało w piłkę.

Rozmawiał Adam Koprowski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Mój pierwszy raz - Kazimierz Kmiecik

Data publikacji: 29-12-2016 15:00


Debiutancki mecz w reprezentacji Polski rozegrał przeciwko Ghanie na igrzyskach olimpijskich. Swoje pierwsze piwo wypił również… podczas zgrupowania kadry, tyle że po Mistrzostwach Świata 1974. O kim mowa? Oczywiście o trenerze Kazimierzu Kmieciku, który w ramach cyklu „Mój pierwszy raz” opowiada nam o swoich debiutach.


Pana pierwsza piłka?

Teraz zawodnicy grają bardzo dobrymi piłkami, ale pierwsza, jaką ja dostałem do treningów, była gumowa.

Pana pierwsze boisko?

Na mojej wsi, na której mieszkałem, miałem boisko zaledwie 50 metrów od domu, dlatego w dzieciństwie bardzo często tam przebywałem.

Pana pierwszy mecz?

Meczów z rozgrywek młodzieżowych rzecz jasna po takim czasie nie pamiętam, ale pierwszym ligowym starciem, w którym miałem przyjemność uczestniczyć, było spotkanie z Szombierkami Bytom, które wygraliśmy 2:0, a ja wszedłem na boisko w drugiej części meczu.

Pana pierwsza bramka?

Trochę ich było, zatem nie pamiętam dokładnie, w której rywalizacji miała ona miejsce.

Pana pierwszy numer na koszulce?

Na początku grałem z 9, ale potem zmieniłem na 10.

Pana pierwszy piłkarski idol?

Johan Cruyff.

Pana pierwszy wywiad?

Niestety nie pamiętam do końca, po jakim meczu miała miejsce taka sytuacja.

Pana pierwsza piłkarska pensja?

Chodziłem do szkoły zawodowej i dostawałem wówczas stypendium, dopiero po ukończeniu edukacji otrzymywałem regularne wypłaty.

Pana pierwsze piwo?

Było to po Mistrzostwach Świata w 1974 roku, kiedy z całą drużyną wracając z Monachium, w Warszawie postanowiliśmy się napić z powodu dobrych wyników.

Pana pierwszy dzień w Krakowie?

W szóstej klasie szkoły podstawowej z klasą przyjechaliśmy na wycieczkę, a później dojeżdżałem do Krakowa już pociągiem jako zawodnik Wisły na treningi.

Pana pierwszy mecz z Białą Gwiazdą na piersi?

Ligowy z Szombierkami, o którym wspominałem wcześniej, a oprócz tego grałem oczywiście w meczach sparingowych.

Pierwszy mecz w reprezentacji Polski?

W kadrze zadebiutowałem w meczu z Ghaną rozgrywanym w ramach Igrzysk Olimpijskich w 1972 roku.

Pierwsze mistrzostwo Polski z Wisłą?

W 1978 roku zdobyliśmy tytuł, potem niefortunnie odpadliśmy z pucharów. Do dzisiaj żałuję, że tej dobrej dyspozycji ligowej nie udało nam się później podtrzymać.

Sebastian Kaniewski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Wiślacki alfabet, czyli Kazimierz Kmiecik od A do Z

Data publikacji: 01-04-2018 15:01


Uważa, że w życiu i na boisku istotna jest dyscyplina, a także odwaga w podejmowaniu wyzwań. Tylko ciężka praca może przynieść korzyści, bo… trening czyni mistrza! Co jeszcze legenda i trener Białej Gwiazdy - Kazimierz Kmiecik - uwzględnił w swoim alfabecie? Zachęcamy do lektury!


A jak Adam Nawałka - kolega z klubu, trener reprezentacji Polski, któremu szczerze kibicuję

B jak bieganie - zawsze chętnie biegałem, po dziś dzień mi to zostało

C jak Celtic, któremu strzeliłem trzy bramki w dwumeczu w ramach I rundy Pucharu UEFA

D jak dyscyplina - zarówno w życiu, jak i na boisku

E jak elita, bo Wisła jest elitarnym klubem

F jak Franek - mój wnuk

G jak grono znajomych, które towarzyszy mi od lat

H jak historia, bo wszyscy tworzymy historię Wisły

I jak inteligencja na boisku, czyli umiejętność zachowania się w danej sytuacji

J jak jakość piłkarska - gra na wysokim poziomie

K jak Kickers (Stuttgarter) - drużyna, z którą dotarłem do finału Pucharu Niemiec

L jak Larissa - w jej barwach zdobyłem Puchar Grecji

M jak Małgorzata - moja żona, ale nie można zapomnieć też o mistrzostwie Polski z Wisłą Kraków

N jak napastnik - specjalista od strzelania bramek

O jak odwaga w podejmowaniu wyzwań

P jak praca, bo tylko ciężką pracą można coś osiągnąć

R jak rzut karny, czyli jedna z okazji do strzelenia gola

S jak stabilność formy boiskowej - dążenie każdego zawodnika

T jak trening, bo trening czyni mistrza

U jak unikać kontuzji - każdy piłkarz życzyłby sobie, aby jego kariera przebiegała bez jakichkolwiek urazów

W jak Wisła, czyli ukochany klub

Z jak zasady - każdy ma swoje zasady, którymi się kieruje

K. Biedrzycka

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Kmiecik: Wielkie wyróżnienie i duża satysfakcja

Kazimierz Kmiecik to postać szczególna zarówno dla Wisły Kraków, jak i dla całego polskiego futbolu, która swoimi bramkami wielokrotnie radowała kibiców krakowskiego klubu, jak i reprezentacji Polski. Wybitny napastnik za swoje zasługi po raz kolejny został doceniony i znalazł się w zaszczytnym gronie „Jedenastki 50-lecia Studia S-13”. Z tej okazji porozmawialiśmy z legendarnym snajperem, który wspomina czasy swojej piłkarskiej kariery.


15.09.2020r.

Jakub Sumera

400mm.pl

Znalazł się Pan w zaszczytnym gronie „Jedenastki 50-lecia Studia S-13” - legendarnego programu Radiowej Jedynki. Jest to dla Pana duże wyróżnienie?

Oczywiście. Każdy plebiscyt, w którym jestem doceniany, każda nagroda, to jest dla mnie wielkie wyróżnienie i duża satysfakcja. Jest mi niezmiernie miło i cieszę się, że za swoją karierę nadal mogę być nagradzany.

Studio S-13 było kiedyś głównym źródłem informacji dla zawodników, którzy chcieli wiedzieć, co dzieje się na innych stadionach?

Takie były czas, że jeśli chciało się wiedzieć, co wydarzyło się w innym meczu, to włączało się radio i nasłuchiwało się informacji. Studio S-13 było takim programem, który to umożliwiał i nieraz całą drużyną śledziliśmy wydarzenia z innych stadionów.

Na takie wyróżnienie złożyło się wiele sukcesów, które osiągał Pan w swojej niezwykle bogatej karierze. Jest jakieś jedno, które wspomina Pan szczególnie?

Bardzo trudno wskazać konkretne wydarzenie lub trofeum, które traktowałbym inaczej. Wszystkie nagrody, które udało mi się wywalczyć traktuję jednakowo i są dla mnie niezwykle cenne. Złoty medal igrzysk olimpijskich, trzecie miejsce na mistrzostwach świata, tytuł mistrza Polski czy cztery tytuły króla strzelców. To wszystko jest dla mnie niezwykle ważne.

Jednym z takich sukcesów było niewątpliwie wywalczenie złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium. Niedawno obchodziliśmy 48. rocznicę tego wydarzenia. Wraca Pan myślami do tamtego czasu?

Oczywiście, że wracam pamięcią do tamtych chwil, bo było to wielkie przeżycie nie tylko dla mnie, ale dla całego polskiego społeczeństwa. Była to moja pierwsza impreza tak wielkiej rangi i od razu udało się ją wygrać. Niesamowite przeżycie i powód do dumy.

Można powiedzieć, że igrzyska olimpijskie były dla Pana szczególne z kilku względów. Zadebiutował Pan w reprezentacji, zdobył pierwszego gola, no i oczywiście został złotym medalistą olimpijskim.

Przed wyjazdem do Monachium mało kto wierzył, że uda nam się cokolwiek osiągnąć. My jednak zaprezentowaliśmy się z bardzo dobrej strony i po fantastycznym turnieju sięgnęliśmy po złoty medal. Jestem bardzo dumny z tego, że mogłem zapisać się na kartach historii polskiego futbolu i być częścią tej wielkiej drużyny.

Po tym turnieju Pana kariera nabrała rozpędu?

Można tak powiedzieć, bo stałem się etatowym reprezentantem Polski i dwa lata później osiągnęliśmy kolejny wielki sukces, czyli trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Również rok 1978 wspominam z wielkim sentymentem, bo mimo iż nie pojechałem na mundial, to wraz z Wisłą zdobyliśmy upragniony tytuł mistrza Polski, który po wielu latach powrócił na Reymonta. Było to wielkie osiągnięcie.

Może Pan pochwalić się również licznymi trofeami w barwach Wisły Kraków, której jest Pan żywą legendą. Czterokrotny król strzelców, mistrz Polski czy pamiętne mecze w europejskich pucharach.

Jest to dla mnie wielka duma, że mogę być częścią tak wielkiego klubu. Jako zawodnik mogłem zapisać się na kartach historii Wisły, bo wywalczyliśmy przecież tak długo wyczekiwane mistrzostwo Polski i rozegraliśmy mecze, które wspominane są po dzień dzisiejszy. Zdobyłem również cenne wyróżnienia indywidualne. Cztery razy odbierałem nagrodę dla najlepszego strzelca ligi, co jest na pewno dużym osiągnięciem. Byliśmy jak jedna, wielka wiślacka rodzina.

Czy jest jakieś spotkanie, które szczególnie zapadło Panu w pamięci?

Było wiele takich spotkań, ale jeśli miałbym wybierać, to wskazałbym na pojedynki w europejskich pucharach. Mecz z Celtikiem w Krakowie, gdzie strzeliłem dwie bramki, spotkania z Club Brugge czy ze Zbrojovką Brno. To były rywalizacje, które niosły ze sobą wiele emocji i bardzo miło je wspominam, bo tworzyliśmy zgraną drużynę, która potrafiła mierzyć się z każdym przeciwnikiem.

Za parę dni będzie Pan obchodził urodziny. Czego można Panu życzyć?

Przede wszystkim zdrowia, bo to jest najważniejsze, a także tego, by Wisła ponownie wróciła na należne jej miejsce i walczyła o najwyższe cele.


W „Jedenastce 50-lecia Studia S-13” znalazło się miejsce także dla innych wybitnych Wiślaków: Arkadiusza Głowackiego, Tomasza Frankowskiego, Macieja Żurawskiego i trenera Oresta Lenczyka.


Gratulujemy wszystkim wyróżnionym!

Źródło: wisla.krakow.pl


Kazimierz Kmiecik przejął obowiązki pierwszego trenera Wisły Kraków

W piątek 14 maja Wisła Kraków zakończyła współpracę z trenerem Peterem Hyballą. Rola głównego szkoleniowca Białej Gwiazdy przypadła Kazimierzowi Kmiecikowi, któremu asystować będzie Mariusz Jop. Obaj poprowadzą zespół w meczu z Piastem Gliwice, kończącym kampanię 2020/2021.


14.05.2021r.

Redakcja

Ostatnim jednostkom treningowym 13-krotnego mistrza Polski przewodzić będą Kazimierz Kmiecik i Mariusz Jop. Obaj trenerzy nadzorować będą pracę zespołu do momentu zakontraktowania nowego opiekuna Wiślaków.

Źródło: wisla.krakow.pl


1987.

    • „Dziennik Polski” nr 302. Grudzień. Wywiad z K. Kmiecikiem.

1989

  • „Dziennik Polski” nr 148. Kmiecik trenerem?

Gazeta Krakowska. 1969, nr 226 (23 IX) nr 6712

Prawdziwie sportowa atmosfera panuje w domu pp. Kmiecików w Węgrzcach. Proporczyki, medale i inne trofea sportowe, które przywiózł z wielu wojaży zagranicznych junior Kmiecik, reprezentant Polski w piłce nożnej, gracz Wisły zdobią ściany i witryny. Nie o Wiśle jednak i o wielkiej piłce rozmawiamy w gościnnym domu. Naszą uwagę zaprząta LZS Węgrzcanka, który działa na tutejszym terenie. Ambitny ten wiejski klub niebawem obchodzić będzie 25- lecie swego istnienia. Różne były koleje tego zespołu. Sukcesy i niepowodzenia wypełniały lata długiej historii. Doszło nawet do tego, że klub zawiesił na jakiś czas swą działalność. Dwa lata temu reaktywowano go i po rocznym pobycie w C-klasie Węgrzcanka awansowała o szczebel wyżej, aby dziś zajmować czołowe miejsce. Oczywiście wśród wiejskich chłopców w Węgrzcach najbardziej popularna jest piłka nożna. Blisko 30 chłopców uprawia ją z zapałem a wielu z nich wykazuje prawdziwy talent. Mówi się o nich, że urodzili się z piłką. Podobnie jak Kaziu Kmiecik, który sławi dziś Węgrzce grając w reprezentacji Polski i w pierwszoligowym zespole

Gazeta Krakowska. 1972, nr 192 (14 VIII) nr 7607

Kmiecik

Urodził się 19. IX. 1951 r. Karierę piłkarską rozpoczął w Cracovii, w 1968 roku przechodzi do Wisły, gdzie gra w drużynie juniorów. 25 razy wystąpił w reprezentacji Polski juniorów, a 4 razy w drużynie młodzieżowej. Pierwszy mecz ligowy rozgrywa w barwach Wisły w 1970 roku z Szombierkami, w rok później wchodzi już na stale do pierwszej drużyny. Gra w ataku. W spotkaniach ligowych strzelił dotąd 17 bramek. Jest debiutantem w reprezentacji piłkarskiej Polski na Monachium. (tg)

Gazeta Krakowska. 1974, nr 123 (25/26 V) nr 8157

Mecz z Argentyną zadecyduje

Kazimierz Kmiecik rozpoczął karierę piłkarską w Cracovii w 1965 roku, w dwa lata później zmienił barwy klubowe i przeniósł się do Wisły. Dziś jest jednym z najmocniejszych punktów drużyny „Białej Gwiazdy”. W rozgrywkach ekstraklasy strzelił dotąd 28 bramek.

W pierwszej reprezentacji Polski występował 10 razy, natomiast w reprezentacji młodzieżowej rozegrał 15 spotkań.

Trener K. Górski powołał go do kadry, która wyjedzie na Mistrzostwa Świata do NRF.

— Nie spodziewałem się, ż« zakwalifikuje się do kadry — mówi Kazimierz Kmiecik, którego odwiedziliśmy w ośrodku sportowym w Zakopanem. Mecz z Grecją był dla mnie ostatnim egzaminem. Wyszedłem na boisko, chociaż... odczuwałem jeszcze skutki kontuzji odniesionej podczas spotkań ligowych.

Z trudem poruszałem się po murawie, ale dałem z siebie wszystko. Z radością przyjąłem wiadomość o nominacji do kadry.

— Kilka tygodni temu grał pan na Haiti przeciwko piłkarskiej reprezentacji tego kraju.

Jakie umiejętności prezentują nasi rywale? — Będzie to na pewno najsłabsza drużyna w naszej grupie. Piłkarze Haiti są nieźle wyszkoleni technicznie, popisują się sztuczkami, ale słabo strzelają, nie potrafią wykorzystać dogodnych sytuacji podbramkowych. Grają zbyt indywidualnie, zapominając o założeniach taktycznych. Są do pokonania.

— Pozostali rywale będą jednak bardzo groźni.

— Dużo zależeć będzie od pierwszego meczu z Argentyną.

Jestem dobrej myśli, wiara we własne siły jest niemniej ważna od dobrej formy.


Gazeta Południowa. 1975, nr 190 (1 IX) nr 8528

W cieniu pojedynku Polska — Holandia w Chorzowie, przygotowują się do eliminacyjnych spotkań młodzieżowych mistrzostw Europy, piłkarze do lat 23. W meczu towarzyskim „Orląt” z ZSRR do najlepszych zawodników na boisku należał Kmiecik. Napastnik krakowskiej Wisły będzie na pewno jednym z najmocniejszych punktów naszej reprezentacji także meczach eliminacyjnych mistrzostw Europy. Kmiecik przekroczył prawda wiek 23 lat, ale regulamin mistrzostw zezwala na udział w drużynie dwóch zawodników, którzy przekroczyli limit wieku. Trener A. Strejlau skorzystał z tego punktu regulaminu i obok Kmiecika powołał do kadry także bramkarza Burzyńskiego.

Echo Krakowa. 1976, nr 146 (30 VI) nr 9528

Karierę sportową rozpoczął w Węgrzcach Wielkich, skąd utalentowanego chłopca pozyskała Cracovia. W zespole biało-czerwonych jego talent rozwijał się bardzo szybko i rychło awansował do reprezentacji Polski juniorów. Dalszy etap kariery to Wisła, w której szeregach gra od 1967 roku, mając na swym koncie udział w 344 spotkaniach klubowych, w tym 167 meczach o mistrzostwo I ligi. Niezwykle sumienny w treningach, swej piłkarskiej pasji poświęcił wszystkie siły i umiejętności. Powoli spiął się po szczeblach kariery, 25 występów w reprezentacji Polski juniorów, później 25 meczów w drużynie młodzieżowej i wreszcie awans do kadry narodowej, występy w pierwszej drużynie, w której rozegrał już 20 spotkań. Długo jednak nie mógł na dobre wejść do pierwszej jedenastki. Okres szczytu kariery Laty, Szarmacha.

Echo Krakowa. 1976, nr 295 (31 XII/1/2 I) nr 9677

Od dwunastego roku życia gra w piłkę. Zaczynał w Szkole Podstawowej w Węgrzcach, podkrakowskiej miejscowości, w której się urodził. Już po roku gry w szkolnej drużynie wypatrzyli go działacze Cracovii i zachęcili do gry w tym klubie. Potem przyszły sukcesy w drużynie juniorów, powołanie do kadry narodowej i przejście do Wisły. Tu — w zespole ekstraklasy — wielki talent Kazimierza Kmiecika mógł się w pełni rozwijać. 25 razy grał w reprezentacji Polski juniorów, 25 razy w kadrze młodzieżowej, 25 razy w pierwszej reprezentacji Polski, występował w drużynie, która zdobyła srebrny medal na mistrzostwach świata w 1972 r. w RFN. grał w reprezentacji olimpijskiej w Montrealu, zdobywając wraz z zespołem srebrny medal, od lat jest jednym z najskuteczniejszych strzelców naszej ekstraklasy, w tym roku na wiosnę został „królem strzelców” sezonu 75/76. Tak w skrócie przedstawia się sylwetka zawodnika, który zdaniem kibiców, Czytelników naszej gazety, zasłużył na miano „Piłkarza Krakowa 1976 r.”.

Co podkreślali w swych listach najczęściej uczestnicy tegorocznego plebiscytu, stawiając kandydaturę Kmiecika? W pierwszym rzędzie jego „bramkostrzelność”, W ogromnej większości listów ten właśnie walor piłkarza Wisły zyskał mu największe uznanie. Ponadto, również bardzo często, podkreślano jego waleczność, ambicję, koleżeństwo na boisku, cechy, które także wyszczególnili opiekunowie laureata. Trener O. Lenczyk powiedział, iż p. Kazimierz jest najbardziej koleżeńskim zawodnikiem zespołu Wisły, działacze podkreślali jego zaangażowanie w grę, ambicję, wolę walki.

Oddajmy jednak głos laureatowi, spójrzmy jak sam ocenia swą grę, co mówi o innych, o przyszłości zespołu? — Jak Pan ocenia tegoroczny, cały sezon? — Wiosną byłem w bardzo dobrej formie, grało mi się świetnie, strzelałem bramki, zdobyłem miano „króla strzelców”, później przyszła Olimpiada i po niej nowy cykl rozgrywek ligowych, w którym nie wiodło mi się zbyt dobrze. Trenowałem ze wszystkich sił, starałem się wypaść w każdym meczu jak najlepiej, jednak często nie udawało się, nie potrafiłem strzelać bramek, piłka przestała być posłuszna moim zamiarom. Przychodzą czasem takie okresy i doprawdy trudno dojść przyczyny słabszej postawy.

— Czy nie było to winą obrońców drużyn przeciwnych, którzy „króla strzelców” szczególnie pieczołowicie pilnowali

— Z pewnością, w dużej mierze tak, ale nie całkiem. Miałem przecież pozycje, z których normalnie zdobywam bramki, a tu pudłowałem. Sporo było w tym nerwowości. Trenerzy wielu drużyn wyznaczają mi specjalnych opiekunów, którzy często stosują metody nie mające nic wspólnego z fair play. Np. w meczu z Widzewem Chodakowski cały czas biegał za mną i, gdy sędzia nie widział, kopał mnie po nogach, wymyślał mi. od najgorszych, szturchał po krzyżach, starając się za wszelką cenę wyprowadzić mnie z równowagi, sprowokować do jakiegoś rewanżu, który mógłby być dostrzeżony przez sędziego i pociągnął karę w stosunku do mnie. Musiałem więc mieć się na baczności, uciekać od niego, trzymać nerwy na wodzy. Kibice, z wysokości trybun, nie dostrzegają takich rzeczy, widząc, że gram gorzej gwiżdżą, krytykują. Takich spotkań i „opiekunów” było więcej, coraz częściej trenerzy naszych przeciwników robią takie „plany taktyczne”, nie mające nic wspólnego ze sportem, ale czasem przynoszą korzyści.

Jak temu przeciwdziałać? Trzymać nerwy na wodzy, nabrać jeszcze większej bojowości, twardości w walce. Ale to trudne, bo jak przezwyciężyć ból skopanych mięśni? — Mimo takich „opiekunów”, jest Pan postrachem dla bramkarzy przeciwników, Jan Tomaszewski w jednym z ostatnich wywiadów, powiedział, iż najbardziej boi się w Polsce — Kmiecika! — Z Jankiem znamy się dobrze, wiele wspólnie trenowaliśmy, szczególnie przed Olimpiadą w Montrealu i wówczas dużo mu strzelałem takich piłek, których nie mógł obronić.

Stąd może to stwierdzenie. Zresztą trochę uzasadnione W czasie ostatniego meczu z ŁKS-em, wyszedłem do gry w drugiej połowie. W szatni spotkałem się z Tomaszewskim, który jak zobaczył, iż będę grać, krzyknął: „A po cóż cię licho niesie na boisko?”. Miał wyczucie, bo zaraz po rozpoczęciu gry strzeliłem mu bramkę.

— Prawie każdy sportowiec ma swój wzór, który stara się naśladować.

-Czy Pan także ma piłkarza, na którym się Pan wzoruje? — Tak! Oczywiście.

Moim ideałem jest Johan Cruyff. Choć w różnych plebiscytach wymienia się na pierwszym miejscu Beckenbauera, dla mnie najlepszym na świecie zawodnikiem jest Holender. On umie wszystko. A przy tym, choć to bardzo groźny strzelec, gra zespołowo, potrafi ściągnąć na siebie obrońców i tak idealnie podać piłkę partnerowi, iż ten ma już proste zadanie zakończenia akcji strzałem do bramki.

— A co Panu jeszcze brakuje, by grać tak jak Cruyff? - Jeszcze sporo mogę się nauczyć. Moje najsłabsze strony to nie za dobra jeszcze skuteczność w wykańczaniu akcji, i nie najlepsza gra głową. Na te mankamenty zwrócił mi uwagę zresztą także trener kadry, Jacek Gmoch, podczas ostatniej konsultacji.

— Co to takiego te konsultacje z trenerem Gmochem? — Treningi i sprawdziany oraz rozmowy. Wykonujemy szereg prób sprawnościowych, wytrzymałościowych, gramy a Gmoch ponadto rozmawia z każdym z nas, wytyka mankamenty, wydaje polecenia treningowe, już na potem, do pracy w klubie.

— Biorąc pod uwagę cały rok, był on dla Pana w sumie bardzo udany. W którym ze spotkań grat Pan najlepiej? — Dwa mecze uważam za najlepsze w tym roku. Ligowy pojedynek z Lechem, gdzie strzeliłem aż pięć bramek i spotkanie z Celticem. Otrzymałem za nie najwięcej pochwał, byłem po nich najbardziej szczęśliwy.

— A najgorszy mecz, najgorszy moment? — Jak już wspominałem miałem szereg nieudanych meczów.

Najbardziej jednak rozczarowany byłem po spotkaniu w Zabrzu, z Górnikiem, kiedy nie strzeliłem drugiej bramki. Miałem przed sobą pustą bramkę, kopnąłem piłkę do siatki i spokojnie odwróciłem się ku środkowi boiska. Jakież było moje rozczarowanie, zaskoczenie gdy bramka nie padła. Piłka ugrzęzła w błocie, za słabo ją kopnąłem. Postanowiłem, iż już nigdy, zanim piłka nie wpadnie do siatki, nie spuszczę z niej wzroku.

— Jak będzie w przyszłym roku? — Myślę, że strata 6 punktów do lidera jest do odrobienia. Postaramy się z pewnością wszyscy w Wiśle grać jak najlepiej, dobić do czoła tabeli. Nam, podobnie jak i kibicom, marzy się mistrzowski tytuł. Przy okazji, skoro wspomniałem o kibicach, chciałbym bardzo gorąco podziękować wszystkim, którzy na mnie głosowali, którzy przyczynili się do mojego zwycięstwa w plebiscycie. Cieszę się z tego uznania ogromnie i postaram się tak grać, by za rok nie oddać nikomu pucharu.

— Dziękuję za rozmowę, życzę spełnienia marzeń, jeszcze lepszej gry w klubie i w reprezentacji Polski, a dziś w sylwestrowy wieczór szampańskiej zabawy.

JERZY LANGIER

Setna bramka Kazimierza Kmiecika

Gazeta Południowa. 1980, nr 129 (10 VI) nr 9940

Kazimierz Kmiecik może już zbierać gratulacje za zdobycie po raz czwarty tytułu najlepszego Strzelca ekstraklasy. Wiślak po dwóch celnych trafieniach w Opolu ma na swym koncie 24 bramki. Drugi na liście — Pawłowski ze Śląska ma tylko 15 zdobytych goli.

Echo Krakowa. 1980, nr 154 (16 VII) nr 10709

Przed kilkoma dniami, podczas meczu piłkarskiej reprezentacji Polski z Kolumbią, na skutek brutalnej gry jednego, z defensorów gospodarzy, skomplikowanego złamania lewej kości jarzmowej doznał czołowy zawodnik krakowskiej Wisły Kazimierz Kmiecik.

Po powrocie do kraju konieczne stało się przeprowadzenie operacji. Właśnie wczoraj w Klinice Chirurgii Stomatologicznej AM zespół pod kierunkiem doc. dr med. Stanisława Bartkowskiego (dodajmy w latach pięćdziesiątych czołowego koszykarza Cracovii) dokonał udanego zabiegu nastawienia złamanej kości.

Jak nas poinformował dr S. Bartkowski, stan piłkarza Wisły jest dobry i winien on już najdalej jutro opuścić klinikę. Okres rekonwalescencji potrwa przypuszczalnie ok. 6 tygodni i nie wiadomo czy w pierwszych spotkaniach ligowych „Biała gwiazda” wystąpi ze swoim najlepszym napastnikiem.

Echo Krakowa. 1981, nr 130 (6 VII) nr 10965


W ŚRODĘ 6 LIPCA BR. PO CZTERNASTU LATACH WYSTĘPÓW W KRAKOWSKIEJ WIŚLE, CZOŁOWY POLSKI PIŁKARZ — KAZIMIERZ KMIECIK WYJEŻDŻA DO BELGII, BY TAM W II-LIGOWEJ DRUŻYNIE CHARLEROI KONTYNUOWAĆ SPORTOWĄ KARIERĘ.

KILKA DNI TEMU, W MINIONY CZWARTEK, PODCZAS TOWARZYSKIEGO MECZU „BIAŁEJ GWIAZDY” Z WĘGRZCANKĄ, ZESPOŁEM, W KTÓRYM STAWIAŁ PIERWSZE KROKI JAKO PIŁKARZ, POŻEGNAŁ SWYCH NAJWIERNIEJSZYCH SYMPATYKÓW. OSTATNIE CHWILE POBYTU W KRAJU POŚWIĘCA NA INTENSYWNY TRENING, ZNALAZŁ TAKŻE TROCHĘ CZASU, BY POROZMAWIAĆ Z NAMI O SPRAWACH ZWIĄZANYCH Z WYJAZDEM DO CHARLEROI.

— Dlaczego wybrał Pan drużynę drugoligową, czy aby nie miały wpływu na tę decyzję niezbyt miłe doświadczenia kilku innych polskich zawodników, m. in, Deyny i Gadochy? — Kiedy ok. 1,5 roku temu wysłannicy Charleroi po raz pierwszy proponowali mi grę w ich zespole, występował on wówczas w I lidze. A ponieważ przez cały czas interesowali się moją osobą uznałem, że nie ma powodów by teraz w zmienionej nieco sytuacji nie skorzystać z oferty skoro stało się to możliwe.

Fakt, że Charleroi znajduje się obecnie w II lidze wcale nie oznacza, że będzie mi łatwiej zdobyć stałe miejsce w drużynie. Na Zachodzie toczy się przecież bardziej zacięta rywalizacja między zawodnikami.

— Czy suma transferowa — 150 tysięcy dolarów, jaką zapłacił za Pana Charleroi to dużo czy mało?

— Chyba dużo, słyszałem, że np. za Łatę Lokeren zapłacił mniej.

- To znaczy uważa Pan, że tyle wart jest w tej chwili czterokrotny „król strzelców” polskiej ekstraklasy? — Trzeba pamiętać, że ukończyłem już 30 lat. a mój wiek miał na pewno wpływ na wysokość transferu.

— Gdyby to zależało więc od Pana, jakie ustaliłby Pan warunki dla polskich piłkarzy, którzy chcą grać w klubach zagranicznych? — Obniżyłbym przede wszystkim granicę wieku — do 28 lat i nie przywiązywałbym aż tak wielkiej wagi do ilości występów w reprezentacji.

Kto na przykład jest dzisiaj w stanie rozegrać aż 40 spotkań, jak chce GKKFiS. Naprawdę niewielu.

— Interesuje mnie, jakie korzyści z wyjazdu Pana do Charleroi będzie mieć Wisła? — Na razie wiem, że piłkarze otrzymali zaproszenie na kilkudniowy pobyt w Belgii, bodajże od 21 Lipca br.

— Czy zna Pan już warunki swojego kontraktu? — Poza tym, że opiewa na 2, lata — żadnych szczegółów. Dlatego nie mogę powiedzieć ile będę zarabiał. Proszę sobie wyobrazić, że do tej pory, nie przeszedłem również żadnych, testów, nie wiem na jakiej będę grał pozycji. Wszystko wyjaśni na miejscu.

— Mam rozumieć, że nigdy Pan nie był w Charleroi? — Tak, jadę tam po raz pierwszy.

— Czy kontaktował się Fan z grającym w tej samej drużynie Mirosławem Justkiem? — Tylko telefonicznie.

— Początki będą chyba trudne, jak zamierza Pan poradzić sobie z problemami językowymi? — Mam nadzieję, że w pierwszych miesiącach pomogą mi działacze, może ktoś z Polonii. Zaraz po przyjeździe zapiszę się na kurs języka i mam nadzieję, że później będę już bardziej samodzielny.

— Kiedy zobaczymy Kazimierza Kmiecika na boisku Wisły? — Jesienią znów będę w Krakowie. W październiku lub listopadzie odbędzie się bowiem mecz Wisły z Charleroi.

— A więc do zobaczenia.

Dziękuję za rozmowę.

JERZY SASORSKI

Gazeta Krakowska. 1981, nr 127 (29 VI) nr 10220

151 bramek K. Kmiecika

„Z numerem 10” — Kazimierz Kmiecik" — niezmiennie od dziesięciu lat informował spiker, kiedy na boisku ukazywali się piłkarze z „białą- gwiazdą” na koszulkach. Po raz ostatni Kmiecik założył wiślacką ,dziesiątkę” przed meczem Górnik — Wisła. Kilka dni wcześniej żegnali go kibice na stadionie przy ul. Reymonta. Oba pożegnalne mecze popularny „Badyl” uhonorował zdobyciem 3 pięknych goli.

Kmiecik żegna -się i Wisłą, ale nie z piłką. Udaje się bowiem na dwa lata do belgijskiego klubu Royal Charleroi SC.

Klub ten walczący o awans do pierwszej ligi bardzo liczy na jego umiejętności strzeleckie.

Żegnając pana Kazimierza w Krakowie przypomnijmy kilka faktów z jego kariery. Urodził się w podkrakowskiej wsi Węgrzce Wielkie. Początkowo grał w Węgrzczanca i Cracovii, a od 1958 r. w Wiśle. Jako 17-łatek debiutował w I lidze w meczu Szombierki — Wisła. Już w 1966 r. trafił do reprezentacji Polski. W „orlikach” rozegrał 25 spotkań, tyle samo w „młodzieżówce”, a w I zespole 85 meczów, w których zdobył 8 bramek. Uczestniczył w IO w Monachium i Montrealu oraz MŚ w RFN. Jednak kontuzje, zbyt krótkie występy w reprezentacji, inne ustawienie niż w klubie powodowały, że w zespole narodowym stałego miejsca nie miał. „Odbijał” to sobie w lidze. W 307 meczach ligowych zdobył 151 goli. W historii ekstraklasy lepiej strzelali tylko: Pol, Brychczy, Cieślik, Peterek i Lubański. W sezonach 1975/76, 77/78, 78/79, 79/80 był królem strzelców a w sezonach 72/73, 74/75, 80 81 wicekrólem. Żaden inny polski piłkarz nie może się pochwalić takim osiągnięciem.

W meczu z Lechem w Krakowie -wiosną 1976 r. uzyskał 5 bramek. Swój rekord ustanowił w lidze juniorów, gdzie w jednym z meczów zdobył 7 bramek. Strzelanie bramek — jak sam mówi — jest jego pasją.

Potrafi strzelać z kilku metrów i z dalszej odległości, z dobitki i po solowym rajdzie, potrafi huknąć jak z armaty i puścić „rogala”, zagrać efektownie „nożycami” i bezbłędnie wyegzekwować karnego. Jego strzałów z rzutu wolnego i z kornera bardzo obawiał się swego czasu Jan Tomaszewski, który właśnie Kmiecika, obok Lubański ego, uważał za najgroźniejszego strzelca. Kmiecika wyróżnia też inteligencja w grze, świetna orientacja na boisku, umiejętność prowadzenia gry. Potrafi grać w ataku i w II linii.

Razem s kolegami zdobył tytuł mistrza i -wicemistrza Polski, grał w ćwierćfinale Pucharu Europy. W plebiscycie na najlepszego sportowca-wiślaka w 35-leciu PRL zajął 3 miejsce.

Był jednym z tych, o których mówi się, że są niezastąpieni.

I z pewnością nieraz jeszcze na meczach Wisły, gdy ktoś nie wykorzysta dogodnej sytuacji, usłyszymy: „ech, gdyby tu byt Kazek..." FIL

Gazeta Krakowska. 1982, nr 47 (13 IV) nr 10383

W- przerwie meczu Wisła — Legia spotkałem na trybunie KAZIMIERZA KMIECIKA, który jak wiadomo od jesieni ubiegłego roku występuje w Ii-ligowym belgijskim Charleroi. Pan Kazimierz przyjechał do Krakowa tylko na kilka dni, chętnie przystał na chwilę rozmowy.

- Zaaklimatyzowałem się już w Belgii, początki jak zawsze — były trudne. Moja drużyn plasuje się obecnie w środku tabeli, ja gram w zależność1 od potrzeb jako wysunięty napastnik lub pomocnik. Do tej pory strzeliłem 12 bramek. Nasza drużyna ma trochę luk, brakuje dobrego obrońcy, pomocnika, wiem, iż menagerowie Charleroi czynią starania by od nowego sezonu wzmocnić zespól.

— A jaki poziom prezentuje I liga belgijska? — Jest kilka drużyn: Standard Liege, Anderlecht Bruksela, Lokeren, czy Antwerp — o bardzo wysokim poziomie, to jest na pewno czołówka europejska. Inne zespoły (a liga liczy 18 drużyn) na pewno odbiegają od nich poziomem.

Ale we wszystkich spotkaniach — w przeciwieństwie do naszej ligi — obserwujemy zaciętą, ostrą walkę przez pełne 90 minut gry. Tam nikt nie może sobie pozwolić na ulgową taryfę.

— Czy gra jeszcze w lidze Lubański, jak prezentuje się Lato, podobno wysoką formę odzyskał A. Szymanowski? — Lubański grał ostatnio cały mecz i nawet strzelił bramkę. Lato wciąż utrzymuje się w dobrej formie i z czystym umieniem mogę go polecić trenerowi Piechniczkowi.

Szymanowski gra, jak wiadomo, w FC Brugge. Skład tej drużyn- uległ znacznemu osłabieniu od czasów kiedy graliśmy z nimi w Pucharze Europy (Wisła wyeliminowała Belgów po porażce w Brugii 1:2, wygrała u siebie 3:1 — przypis autora), zespól znajdo­ wał się jeszcze do niedawna na końcu tabeli. Od kilku rund zaczyna jednak piąć się w górę tabeli, duża w tym zasługa Antka, który jest podporą FC Brugge, spełnia rolę libero. Kto wie, czy w obecnej formie nie przydałby się naszej reprezentacji, która nie cierpi na nadmiar dobrych obrońców? — Dziękujemy za rozmowę i życzymy dobrej gry to Belgii.

Rozmawiał: ANS

Echo Krakowa. 1982, nr 195 (15 XII) nr 11271

W URZĘDZIE Stanu Cywilnego przy ul. Lubelskiej w Krakowie wstąpiła wczoraj w związek małżeński dość niecodzienna, z punktu widzenia sportowego, para. Ona, znana szczypiornistka Cracovii — on sławny piłkarz Wisły. Panną młodą jest Małgorzata Kromer, panem młodym Kazimierz Kmiecik.

Tak więc na ślubnym kobiercu nastąpiło połączenie przedstawicieli dwóch „odwiecznych wrogów” krakowskiego sportu Cracovii z Wisłą. Młodej parze życzymy szczęścia, radości i dalszej kariery sportowej w... Grecji, gdzie Kazimierz Kmiecik podobno już w najbliższych dniach się wybiera, a małżonka podąży zapewne w ślad za nim.

Gazeta Krakowska. 1983, nr 179 (1 VIII) nr 10748

Z Kazimierzem Kmiecikiem o Larissie, Gmochu i greckim futbolu

— Jak się panu żyje w Grecji? — pytam byłego piłkarza krakowskiej Wisły KAZIMIERZA KMIECIKA, który przyjechał do Krakowa na krótki urlop. — Dziękuję, dobrze. Od lutego br. występuję w pierwszoligowym klubie Larissa, z którym zdobyłem tytuł wicemistrza Grecji. Była to duża niespodzianka, bowiem tradycyjnie już czołowe miejsca w tabeli zajmowały kluby stołeczne. A tu mały klub z niewielkiego miasteczka znalazł się na drugim miejscu w tabeli. Tytuł wicemistrzowski dał nam prawo startu w rozgrywkach Pucharu UEFA. W pierwszych meczach spotykamy się z Honvedem Budapeszt.

— Larrisę trenuje Gmoch...

— Tak, on też ściągnął mnie do tego klubu, powierzając pozycję rozgrywającego. Prasa grecka wysoko oceniła prapolskiego szkoleniowca, uważając, że był on głównym współtwórcą sukcesów Larissy.

W tych stwierdzeniach sporo było prawdy. Dzięki temu sukcesowi Gmoch stał się nie tylko popularnym, ale i cenionym szkoleniowcem. Wkrótce po zakończeniu rozgrywek otrzymał propozycję z Panathinaikosu i od nowego sezonu będzie prowadził ten zespół.

— Jak przyjęto pana w nowym klubie? — Dobrze, nie miałem większych kłopotów. Dość szybko się zaaklimatyzowałem.

Upały dają jednak znać o sobie, trzeba umiejętnie rozkładać siły, by wytrzymać cały mecz kondycyjnie.

— A bariera językowa? — Znam tylko kilka słówek greckich i to mi jakoś wystarcza w porozumieniu się z kolegami na boisku. A podczas treningu rozmawiałem z Gmochem po polsku. Teraz przychodzi nowy trener, Austriak, mogę więc mleć pewne trudności w porozumiewaniu się z nim.

— Strzela pan nadal bramki? — Tak, w rundzie wiosennej zdobyłem cztery gole. Gram jednak w drugiej linii i moim głównym zadaniem jest kierowanie akcjami ofensywnymi kolegów. Nie chciałbym się chwalić, ale ze swoich zadań wywiązywałem się dobrze, dziennikarze greccy pozytywnie ocenili moją grę.

— Jak długo pozostanie pan w Grecji? — Jeszcze dwa lata, na tyle bowiem podpisałem kontrakt.

— Jaka jest różnica pomiędzy polską a grecką ligą? — W Grecji gra się bardziej ofensywnie, bardziej widowiskowo. Zawodnicy często zapominają o założeniach taktycznych, więcej jest Improwizacji na boisku.

Echo Krakowa. 1988, nr 150 (3 VIII) nr 12705

Kazimierz Kmiecik pamięta... o LZS Węgrzcanka. w którym stawiał pierwsze kroki w swej pięknej karierze piłkarskiej. B. reprezentant Polski ufundował puchar dla organizatorów czwórmeczu dla uczczenia pa¬ mięci zasłużonych działaczy tego LZS-u, swego ojca Władysława Kmiecika i Władysława Smendera. Zwycięzcą turnieju i zdobywcą pucharu został Piłkarz Podłęże, który w finale pokonał Węgrzcankę 2:0. Trzecie miejsce zajął LZS Rożnowa. zwyciężając LZS Czarnochowice rzutami karnymi 2:1

Kazimierz Kmiecik oficjalnie wśród legend Wisły Kraków

4 grudnia 2011 roku, przed spotkaniem z Widzewem w wiślackiej Galerii Sław znalazła się, jako czwarta, koszulka Kazimierza Kmiecika. W ten symboliczny sposób uhonorowano więc najwybitniejszego snajpera w historii "Białej Gwiazdy". Autora 153 goli w najwyższej klasie rozgrywkowej, a przy tym 4-krotnego (1976, 78, 79 i 80) króla strzelców 1. ligi. Ponadto snajpera pokonującego bramkarzy rywali także w meczach Pucharu Polski, Pucharu Ligi, w Pucharach Europy i UEFA oraz w potyczkach towarzyskich.

A ligowe gole przyczyniły się m.in. do mistrzostwa Polski (1978), wicemistrzostwa (1981) i zdobycia brązowego medalu ligi (1976).

Kazimierz Kmiecik trafiał także dla reprezentacji Polski. Od juniorskiej do tej najważniejszej, seniorskiej. Z nią też, za selekcjonerskiej kadencji Kazimierza Górskiego, sięgnął po olimpijskie złoto w Monachium (1972), srebro za trzecie miejsce w mistrzostwach świata w RFN (1974) i po srebrny krążek igrzysk olimpijskich w Montrealu (1976).

Podczas uroczystości Kazimierz Kmiecik był razem z wnuczkiem Franciszkiem, synem Grzegorza, też byłego piłkarza Wisełki. Może więc za kilkanaście lat usłyszymy o kolejnym snajperze Kmieciku...

Bohater dnia nie krył natomiast wzruszenia: - Łza się w oku zakręciła. Także dlatego, że chciałoby się jeszcze pograć i postrzelać... Poza tym znalezienie się w wiślackiej Galerii Sław poczytuję jako zaszczyt. Tym bardziej że chodzi o naprawdę wielki klub, jakim była, jest i zawsze będzie Wisła.

Kiedy zapytaliśmy pana Kazimierza o najbardziej pamiętnego gola, stwierdził: - Tak dużo ich było, że w większości zatarły się w pamięci... Ale najbliższy będzie mi chyba ten zdobyty w Szczecinie, w 1977 roku, gdyż padł bezpośrednio z rzutu rożnego, a Wisła wygrała wtedy z Pogonią 1:0. Poza tym był to sezon, w którym zostaliśmy wreszcie mistrzami Polski!

Z kronikarskiego obowiązku przypomnijmy, że stało się to w sobotę 24 września 1977 roku, w 9. kolejce ligowej, po której (tak jak przed nią) "Biała Gwiazda" liderowała, z dorobkiem 16 punktów (7 zwycięstw i 2 remisy).

Skoro zaś snajper wspomniał o golach z kornera, to było ich więcej jego autorstwa. Przykładowo w lidze w listopadzie 1974 (1:0 z Szombierkami Bytom), a w kadrze w marcu 1976, na Stadionie Śląskim w Chorzowie, w towarzyskim meczu z Argentyną. Kiedy wiślak trafił na 1:0, pokonując Hugo Gattiego. Niestety , choć stało się to w 58 min, to Latynosi zdołali zdobyć dwa gole i zwyciężyć 2:1.

- W lidze skończyłem na 153 bramkach, ale gdyby wtedy nie wyjeżdżało się z Polski po trzydziestce, to byłoby ich dużo więcej. Przecież w Belgii, Grecji i w RFN grałem jeszcze osiem lat... - zauważył Kazimierz Kmiecik.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Wojciech Batko

Legendarny Kmiecik - galeria

W 2011 roku Kapituła Projektu Powrót Legend Wisły Kraków nadała Kazimierzowi Kmiecikowi status Legendy Wisły, w efekcie 4 grudnia 2011 roku pod dachem stadionu przy Reymonta zawieszono symboliczną koszulkę znakomitego snajpera.

Kazimierz Kmiecik: Czy wiesz, że ...

1. Powszechnie wiadomo, że Kazimierz Kmiecik zaczynając karierę wyróżniał się niezwykle... szczupłą sylwetką ciała. Było to bodźcem dla pozostałych piłkarzy do wymyślenia przezwiska legendarnemu snajperowi Wisły, które towarzyszyło mu przez całą karierę. Koledzy wołali do Kmiecika – „Suchy”. Jak wyjawił pan Kazimierz, zaraz po przyjściu do klubu z Reymonta, któryś z piłkarzy Białej Gwiazdy podsumował Kmiecika mówiąc: „Taki suchy i w piłkę chce grać”. „Suchy” szybko udowodnił kolegom, że potrafi grać w futbol, a przezwisko to w mig rozprzestrzeniło się po klubie. Szczególnie często zwracali się tak do niego dwaj także świetni zawodnicy drużyny z Reymonta – Stanisław Gonet oraz Adam Musiał.

2. Kazimierz Kmiecik, podobnie jak w przypadku piłkarskiego ideału, jasno postawił sprawę dotyczącą numeru, z którym chciałby wybiegać na murawę. Początkowo pragnął występować ze słynną 14, z którą grał jego ideał – Cruyff. W Polsce jednak obowiązywał zwyczaj mówiący, iż zawodnicy rozgrywać mecze powinni z numerami od 1 do 11, które odpowiadały liczbie zawodników w drużynie. W związku z tym legendarny snajper spod Wawelu szczególnie upodobał sobie numer 10, który towarzyszył mu przez całą piłkarską karierę. Pan Kazimierz wyjawił, że grając dla Białej Gwiazdy zdarzały się mecze, zwłaszcza na początku kariery, w których pojawiał się na boisku z 9, jednak zawsze lepiej się czuł, wiedząc, że towarzyszy mu numer 10. Z tym numerem występował zarówno w Wiśle, jak i później w Niemczech oraz Grecji.

3. Kazimierz Kmiecik, podobnie jak wiele chłopców zaczynających przygodę z futbolem, miał swój piłkarski ideał, do którego dążył i na którym się wzorował. Jak podkreśla pan Kazimierz, wielkim piłkarskim wzorem dla niego, był jeden z najwybitniejszych zawodników światowego futbolu, trzykrotny zdobywca Złotej Piłki, Hendrik Johannes Cruyff. Holender wywarł ogromne wrażenie na Kmieciku, który z wielkim zapałem przyglądał się poczynaniom słynnego piłkarza. Legendarny snajper Wisły poświęcał dużo czasu na treningach, aby nauczyć się grać jak Holender. Starał się go naśladować, podszkalał technikę oraz podobnie jak Cruyff skupiał się na dryblingu, z którego holenderski zawodnik słynął.

4. Umiejętności Kazimierza Kmiecika nie uszły uwadze trenerom drużyn, z którymi Biała Gwiazda walczyła na krajowych boiskach oraz na arenie międzynarodowej. Wielki respekt oraz szacunek do snajpera Wisły miał szkoleniowiec Celtiku Glasgow – Stein. Maciej Żurawski nie był jedynym napastnikiem Białej Gwiazdy, którego chciał pozyskać Celtic Glasgow. Po pamiętnych meczach ze szkockim klubem w Pucharze UEFA w 1976 roku, trener z Celtiku, Jock Stein, był pod ogromnym wrażeniem umiejętności snajpera spod Wawelu, którego chętnie widziałby w swojej drużynie. Kmiecik mocno zalazł za skórę szkockim obrońcom, strzelając w dwumeczu trzy bramki rywalowi. Przepięknej urody był drugi z goli zdobyty przy Reymonta. Napastnik Wisły przelobował wówczas bramkarza uderzeniem z ponad 30 metrów, a trafienie to przeszło do historii jako jedno z najpiękniejszych goli.

5. Kazimierz Kmiecik stworzył prawdziwie sportową rodzinę. Żona pana Kazimierza, Małgorzata, była piłkarką ręczną i podobnie jak mąż, zostawiła dużo serca na boisku. Legendarny snajper Wisły ma dwóch synów. Starszy, Grzegorz, poszedł w ślady ojca i reprezentuje obecnie barwy Szczakowianki Jaworzno, grając na pozycji napastnika. Wydawać by się mogło, że miłość do sportu odziedzicza się w genach, zwłaszcza, gdy oboje rodziców go uprawiali. Młodszy syn snajpera Białej Gwiazdy, Piotr, od małego nie wykazywał zainteresowania sportem, chociaż w wieku sześciu lat wziął udział w jednym treningu. Od zawsze wiedział, co jest jego pasją i dążył do tego, aby w przyszłości grać... na organach w kościele. Tak więc jego zdolności muzyczne i posada organisty są powodem do dumy rodziców–sportowców. Być może najmłodszy z Kmiecików, wnuk pana Kazimierza, Franek, będzie mógł w przyszłości pochwalić się niezwykłymi umiejętnościami piłkarskimi.

Ciekawostki przygotowała Karolina Kawula z Biura Prasowego Wisły Kraków SA.

Kazimierz Kmiecik w Klubie Wybitnego Reprezentanta

Czwartek, 22 września 2022 r.


Legendarny piłkarz krakowskiej Wisły Kazimierz Kmiecik za swoje szczególne osiągnięcia sportowe został dziś decyzją Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej włączony do Klub Wybitnego Reprezentanta.

Tak "Wybitnego Reprezentanta" opisuje strona PZPN-u:

Kazimierz Kmiecik to jeden z najbardziej utytułowanych reprezentantów Polski w całej historii naszego piłkarstwa. Zdobywca medali na mistrzostwach świata w 1974 (za trzecie miejsce) oraz Igrzyskach Olimpijskich w 1972 (złoty) i 1976 (srebrny). W drużynie narodowej rozegrał 34 mecze i strzelił 8 goli.

Mówisz - Kazimierz Kmiecik, myślisz - Wisła Kraków. I nie ma w tym nic dziwnego. To w końcu żywa legenda Białej Gwiazdy i jej najlepszy w historii strzelec (153 gole w 304 meczach), a później trener. Czy ktokolwiek pamięta jeszcze, że nim trafił do zespołu z Reymonta przez dwa lata reprezentował barwy rywala zza miedzy - Cracovii? Wtedy takie transfery nie robiły na nikim wielkiego wrażenia, były czymś normalnym. Zmiana klubu okazała się dla Kmiecika strzałem w dziesiątkę. Właśnie jako wiślak osiągnął największe sukcesy w drużynie narodowej, choć był w niej głównie zmiennikiem.

Debiut

"Suchy" albo "Badyl" - jak pieszczotliwie określali go koledzy i kibice z Krakowa - lepszego momentu na debiut w reprezentacji Polski nie mógł sobie wymarzyć. Był 30 sierpnia 1972 roku, igrzyska olimpijskie. Tego dnia biało-czerwoni mierzyli się z Ghaną (4:0) w drugim meczu fazy grupowej. Na nieistniejącym już Jahnstadionie w Ratyzbonie Kmiecik zagrał pierwsze 45 minut. W składzie na to spotkanie byli m.in. Hubert Kostka, Jerzy Gorgoń, Kazimierz Deyna czy Joachim Marx. Pierwszego gola w drużynie narodowej Kmiecik strzelił jeszcze na IO 1972 - w spotkaniu 2. rundy grupowej z Marokiem (5:0), które odbyło się 8 września.

Ostatni mecz

Napastnik Wisły Kraków trafił na najlepszy okres w historii reprezentacyjnej piłki. Z medalem wrócił z igrzysk w 1972 roku, z mundialu w 1974 również (podobnie jak na IO rozegrał tylko dwa mecze - ze Szwecją i RFN-em), a także z igrzysk w 1976 (wystąpił w trzech spotkaniach - z Kubą, Iranem i NRD). Na mundial w Argentynie już nie poleciał. Ostatni raz w koszulce z orłem na piersi zagrał 9 lipca 1980 roku. Polska pokonała wtedy w towarzyskim spotkaniu Kolumbię (4:1) na stadionie El Campín w Bogocie. W naszym zespole wystąpili wówczas m.in. Piotr Mowlik, Paweł Janas, Adam Nawałka i Grzegorz Lato.

Po karierze

Kmiecik, który w reprezentacji zagrał w 34 meczach i zdobył w nich 8 bramek, zakończył karierę w 1989 roku w Niemczech. Nim się to stało, po 14 sezonach w barwach Wisły, podczas których czterokrotnie wywalczył koronę króla strzelców, "Suchy" wyjechał na rok do Belgii - do Charleroi. W 1982 roku znów był graczem Białej Gwiazdy. Nie na długo. Rok później przeniósł się do słonecznej Grecji - do Larisy, aż zakotwiczył w Niemczech (Stuttgarter Kickers, OFV Offenburg). Wychowanek klubu, z wymową nazwy którego problem mogli mieć nie tylko za granicami naszego kraju (LZS Węgrzcanka Wegrzce Wielkie), po zawieszeniu butów na kołku nie odszedł od futbolu. Ukończył tzw. kuleszówkę, czyli Szkołę Trenerów PZPN. Pierwszą pracę, w roli asystenta, podjął w ukochanym klubie - krakowskiej Wiśle. Pozostaje jej wierny do dziś, z krótkimi epizodami m.in. w greckiej Larisie, Widzewie Łódź czy Garbarni Kraków. W ekipie z Reymonta pełnił różne funkcje - od szkoleniowca pierwszej drużyny, poprzez rolę asystenta kolejnych trenerów, do trenowania młodzieży.

Sukcesy

  • » Złoty medal igrzysk olimpijskich w Monachium (1972)
  • » Srebrny medal igrzysk olimpijskich w Montrealu (1976)
  • » 3. miejsce na mistrzostwach świata w RFN-ie (1974)
  • » Mistrz Polski z Wisłą Kraków (1978)
  • » Król strzelców I ligi (1976, 1978, 1979, 1980)
  • » Puchar Grecji z AE Larisa (1985)

Źródło: PZPN

Źródło: wislaportal.pl

Galeria


Poprzednik Okres pracy:
29.03.1992 - 06.1992
Następca
. .Adam Musiał Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Karol Pecze. .


Poprzednik Okres pracy:
10.04.96 - 26.04.96
Następca
. .Lucjan Franczak Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Henryk Apostel. .


Poprzednik Okres pracy:
1997 - 1997
Następca
. .Henryk Apostel Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Wojciech Łazarek. .


Poprzednik Okres pracy:
11.11.2016 - 05.01.2017
Następca
. .Dariusz Wdowczyk Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Francisco Ramírez González. .


Poprzednik Okres pracy:
14.05.2021 - 06.06.2021
Następca
. .Peter Hyballa Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ Adrián Guľa. .