1982.03.27 Wisła Kraków - Górnik Zabrze 1:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 19: Linia 19:
}}
}}
[[Grafika:Tempo 1982-03-29a.JPG|150 px]]
[[Grafika:Tempo 1982-03-29a.JPG|150 px]]
 +
 +
==Relacje prasowe==
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1982, nr 12 (29 III) nr 11088===
 +
[[Grafika:Echo 1982-03-29a.jpg‎|thumb|right|200 px]]
 +
 +
Kiepski występ „Białej gwiazdy”
 +
 +
WISŁA — GÓRNIK 1:1 (0:1). Bramki strzelili dla Wisły — Lipka w 64 min., dla Górnika — Brzeziński w 40 min. Sędziował słabiutko p. J. Goś z Warszawy. Widzów ok. 10.000.
 +
 +
WISŁA — Holocher — Szymanowski, Motyka, Budka, Jałocha — Lipka, Kapka (od 80 min. Targosz), Nawrocki, Suder (od 85 min. Dzięgiel) — Iwan, Kowalik.
 +
 +
Na kilka minut przed rozpoczęciem meczu spotkałem b. prezesa Wisły — płk Z. Jabłońskiego, który z dużym zatroskaniem szedł oglądać zawody „Skład jest mocno osłabiony, jeśli dziś chłopcy nie zagrają przyzwoicie, jeśli nie uzyskają zwycięstwa, to kibice przestaną przychodzić na mecze — stwierdził płk Z. Jabłoński, Faktycznie, krakowianie wybiegli na boisko bez czterech normalnie grających w pierwszym składzie zawodników — bramkarza Adamczyka oraz Skrobowskiego, Krupińskiego i Wróbla — gdyż wszyscy są kontuzjowani.
 +
 +
Myślałem jednak — podobnie jak i zapewne wielu kibiców — że w tak trudnej sytuacji pozostali wiślacy wykrzeszą z siebie wszystkie siły, całą ambicję, by wywalczyć zwycięstwo. Tymczasem po paru minutach dość szybkiej gry, przestali zupełnie walczyć, plątali się po boisku, bez ładu i składu, czyniąc wrażenie, jakby im zupełnie nie zależało na strzeleniu rywalom gola, uzyskaniu zwycięstwa.
 +
 +
Mieli kilka świetnych sytuacji strzeleckich, bo górnicy też nie zaprezentowali się jako groźna drużyna, ale i Lipka i Jałocha i Kowalik marnowali szanse, przy czym najbliższy uzyskania gola był Kowalik, lecz jego strzał trafił w słupek.
 +
 +
W sumie wiślacy oddali w całym meczu siedem celnych strzałów na bramkę, przy czym tylko dwa z nich były groźne — jeden wspomniany wyżej Kowalika i drugi, kiedy to, też po zagraniu Kowalika, Lipka uzyskał bramkę.
 +
 +
Górnicy strzelali jeszcze gorzej, zaledwie cztery razy piłka po ich strzałach zdążała do bramki, trzy razy skutecznie interweniował Holocher — raz był bezradny, Kiedy zupełnie nie pilnowany Brzeziński strzelił mocno w róg z kilkunastu metrów zdobywając prowadzenie dla zabrzan.
 +
 +
W sumie mecz był może troszeczkę lepszy, niż ten sprzed tygodnia (z Ruchem), ale forma Wisły pozostawia nadal wiele do życzenia. Zupełnie niewidoczny był Iwan (miał jedną groźną akcję za całe 90 min. gry), tak samo Kapka, Jałocha i Motyka (chwilami grali wręcz kompromitująco), nic Więc dziwnego, że wychodzących po przerwie na boisko wiślaków powitały głośne gwizdy i takież gwizdy żegnały ich po meczu.
 +
 +
Smutne to, ale krakowscy piłkarze naprawdę na nic więcej w tym meczu nie zasłużyli. (lang)
 +

Wersja z dnia 13:04, 21 wrz 2019

1982.03.27, I Liga, 20. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 1:1 (0:1) Górnik Zabrze
widzów: 15.000
sędzia: J. Goś z Warszawy
Bramki

Leszek Lipka 63’
0:1
1:1
39' Leszek Brzeziński

Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Henryk Szymanowski
Marek Motyka
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka grafika: Zmiana.PNG (80’ Andrzej Targosz)
Janusz Nawrocki
Ryszard Suder grafika: Zmiana.PNG (85’ Bogusław Dzięgiel)
Andrzej Iwan
Jerzy Kowalik

trener: Wiesław Lendzion
Górnik Zabrze
4-3-3
Aleksander Famuła
Werner Leśnik
Ziomkowski
Tadeusz Dolny
Marian Zalasiewicz
Krzysztof Szwezig
Waldemar Matysik
Erwin Koźlik
Paweł Janduda Grafika:Zmiana.PNG (72' Eugeniusz Tomala)
Andrzej Pałasz
Leszek Brzezziński

trener: Zdzisław Podedworny

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1982, nr 12 (29 III) nr 11088

Kiepski występ „Białej gwiazdy”

WISŁA — GÓRNIK 1:1 (0:1). Bramki strzelili dla Wisły — Lipka w 64 min., dla Górnika — Brzeziński w 40 min. Sędziował słabiutko p. J. Goś z Warszawy. Widzów ok. 10.000.

WISŁA — Holocher — Szymanowski, Motyka, Budka, Jałocha — Lipka, Kapka (od 80 min. Targosz), Nawrocki, Suder (od 85 min. Dzięgiel) — Iwan, Kowalik.

Na kilka minut przed rozpoczęciem meczu spotkałem b. prezesa Wisły — płk Z. Jabłońskiego, który z dużym zatroskaniem szedł oglądać zawody „Skład jest mocno osłabiony, jeśli dziś chłopcy nie zagrają przyzwoicie, jeśli nie uzyskają zwycięstwa, to kibice przestaną przychodzić na mecze — stwierdził płk Z. Jabłoński, Faktycznie, krakowianie wybiegli na boisko bez czterech normalnie grających w pierwszym składzie zawodników — bramkarza Adamczyka oraz Skrobowskiego, Krupińskiego i Wróbla — gdyż wszyscy są kontuzjowani.

Myślałem jednak — podobnie jak i zapewne wielu kibiców — że w tak trudnej sytuacji pozostali wiślacy wykrzeszą z siebie wszystkie siły, całą ambicję, by wywalczyć zwycięstwo. Tymczasem po paru minutach dość szybkiej gry, przestali zupełnie walczyć, plątali się po boisku, bez ładu i składu, czyniąc wrażenie, jakby im zupełnie nie zależało na strzeleniu rywalom gola, uzyskaniu zwycięstwa.

Mieli kilka świetnych sytuacji strzeleckich, bo górnicy też nie zaprezentowali się jako groźna drużyna, ale i Lipka i Jałocha i Kowalik marnowali szanse, przy czym najbliższy uzyskania gola był Kowalik, lecz jego strzał trafił w słupek.

W sumie wiślacy oddali w całym meczu siedem celnych strzałów na bramkę, przy czym tylko dwa z nich były groźne — jeden wspomniany wyżej Kowalika i drugi, kiedy to, też po zagraniu Kowalika, Lipka uzyskał bramkę.

Górnicy strzelali jeszcze gorzej, zaledwie cztery razy piłka po ich strzałach zdążała do bramki, trzy razy skutecznie interweniował Holocher — raz był bezradny, Kiedy zupełnie nie pilnowany Brzeziński strzelił mocno w róg z kilkunastu metrów zdobywając prowadzenie dla zabrzan.

W sumie mecz był może troszeczkę lepszy, niż ten sprzed tygodnia (z Ruchem), ale forma Wisły pozostawia nadal wiele do życzenia. Zupełnie niewidoczny był Iwan (miał jedną groźną akcję za całe 90 min. gry), tak samo Kapka, Jałocha i Motyka (chwilami grali wręcz kompromitująco), nic Więc dziwnego, że wychodzących po przerwie na boisko wiślaków powitały głośne gwizdy i takież gwizdy żegnały ich po meczu.

Smutne to, ale krakowscy piłkarze naprawdę na nic więcej w tym meczu nie zasłużyli. (lang)