1982.12.11 Wisła Kraków - Lech Poznań 83:90

Z Historia Wisły

1982.12.11, I liga, Kraków, hala Wisły, 17:00
Wisła Kraków 83:90 Lech Poznań
I:
II: 41:42
III:
IV:
Sędziowie: K. Tomczyk i W. Zych Komisarz: Widzów:
Wisła Kraków
Jacek Międzik 22, Krzysztof Fikiel 16, Mirosław Bogucki 16, Zbigniew Kudłacz 15

Lech Poznań
Kijewski 30, Z. Bogucki 15, Jęchorek i Mulak po 12


Spis treści

Relacje prasowe

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=63771 s. 6

Echo Krakowa. 1982, nr 191 (9 XII) nr 11267

PO KILKUTYGODNIOWEJ przerwie sympatycy koszykówki w Krakowie będą mogli zobaczyć mecz pierwszoligowy i to, tak przynajmniej można sądzić, bardzo emocjonujący, ciekawy. Do krakowskiej Wisły przyjeżdża bowiem jeden z kandydatów do mistrzowskiego tytułu — poznański Lech, zespół mający w swych szeregach kilku świetnych zawodników z Eugeniuszem Kijewskim na czele.

Trójka poznaniaków Kijowski, Jęchorek, Bogucki — przebywała z kadrą narodową na miesięcznym tournee po USA, wrócili, jak twierdzą, bogatsi o nowe doświadczenia, nowe umiejętności, które będą chcieli stosować w swoich ligowych występach.. Pierwszy mecz, po przerwie, poznaniacy grali w Szczecinie z Pogonią i uzyskali bardzo łatwe, wysokie zwycięstwo, nie prezentując pełni swych walorów, gdyż gospodarze — zdecydowany outsider rozgrywek — nie zmusili ich do gry na pełnych obrotach. Teraz, w Krakowie i w niedzielę w Wałbrzychu, koszykarze poznańscy będą mieli znacznie trudniejsze zadanie.

Już jutro, w piątek 10 bm. o godz. 17, w hali przy ul. Reymonta zespół Kijewskiego, Jęchorka, Zb. Boguckiego, Kostenckiego, Kiełpińskiego stanie do walki z „Wawelskimi smokami”. Krakowianie nie popisali się przed tygodniem, ulegając tak wrocławskiej Gwardii jak i występującemu w mocno osłabionym (kontuzjami) składzie Śląskowi. Lecz wiślacy to drużyna o potencjalnie wielkich możliwościach, która potrafi, przy dobrej dyspozycji, pokonać każdego przeciwnika w kraju. Kibice basketu pod Wawelem liczą na swoich pupilów, mają nadzieję, że Fikiel, Kudłacz, Mirosław Bogucki i Mądzik potrafią ten mecz zakończyć zwycięsko, że dadzą pokaz dobrej, skutecznej gry. A że rywal jest mocny, winno to w sumie stworzyć piękne, atrakcyjne widowisko.

W pierwszej rundzie Lech wygrał z Wisłą u siebie 115:96 głównie za sprawą znakomitej dyspozycji rzutowej Kijewskiego—40 pkt i Jęchorka—31 pkt.

Był to pojedynek rzutowy, obie strony mniej uwagi zwracały na grę defensywną (co zresztą jest charakterystyczną cechą polskiej ligi), koncentrując się na ataku.

Taka gra jest widowiskowa, daje emocje kibicom. Sądzą, że jutro w hali Wisły będzie podobnie.

Jeśli krakowianie „przyłożą się” choć trochę do walki pod tablicami, do gry obronnej, a będą w dobrej dyspozycji rzutowej mogą mecz wygrać. Ciekawie zapowiadają się też indywidualne pojedynki— Kosteneckiego i Jęchorka z Fikielem i Kudłaczem, braci Boguckich — Mirosława i Zbigniewa między sobą, także walka „małych” — głównie Kijewskiego z Sewerynem i Międzikiem.

Słowem czekają nas duże emocje i warto wybrać się na te zawody, bo to winno być jedno z najciekawszych spotkań tej rundy w Krakowie.

W niedzielę Wisła podejmować będzie szczecińską Pogoń i jest zdecydowanym faworytem pojedynku.


Echo Krakowa. 1982, nr 193 (13 XII) nr 11269

Gdy zabrakło Janusza Seweryna poznański Lech wygrał w Krakowie

WISŁA — LECH 83:90 (41:42). Najwięcej punktów: dla Wisły Międzik 22, Fikiel i M. Bogucki po 16, Kudłacz 15, dla Lecha — Kijewski 30, Z. Bogucki 15, Jęchorek i Mulak po 12. Sędziowali b. dobrze pp. K. Tomczyk i W. Zych.

Zgodnie z oczekiwaniami pojedynek koszykarzy Wisły z Lechem był ogromnie emocjonujący, dostarczył widzom sporych atrakcji. Krakowianie wystąpili w osłabionym składzie, bez chorego na różyczkę Janusza Seweryna. Brak tego zawodnika, zwykle strzelającego po 20 i więcej punktów wyraźnie zaważył na losach meczu.

Ani bowiem Michalczyk ani później Roman Kuś nie stanowili dla poznaniaków takiego zagrożenia jak „Sewer”, mimo iż grali z ogromną ambicją, poświęceniem i dali z siebie wiele wysiłku pilnując asa atutowego przeciwników — Kijewskiego.

Ich gra w defensywie nie budziła zastrzeżeń, natomiast mniej wartościowi byli w ataku. Pod koniec gry dwa razy poznaniacy zablokowali rzuty Kusia i to w decydujących dla losów spotkania momentach. Młody ten zawodnik, zaledwie 17-letni, bardzo mocno przeżył swój ligowy debiut, długo po zakończeniu gry siedział na ławce zmartwiony, zawiedziony, rozgoryczony. Cóż tak bywa, choć — moim zdaniem — zagrał w sumie bardzo dobrze i nie można go absolutnie winić za porażkę.

Przegrali mecz bowiem gracze podstawowi — Kudłacz, Fikiel, Bogucki, Międzik w okresie między 21 a 26 minutą gry.

Wówczas krakowianie strzelili w ciągu 5 minut zaledwie 2 pkt, podczas gdy rywale uzyskali ich 14. Późniejszy zryw krakowian pozwolił im zmniejszyć rozmiary przegranej. Lecz na całkowite odrobienie strat było za późno.

Był taki moment, na niespełna 2 min. przed końcem, kiedy Lech prowadził tylko jednym punktem (82:81), lecz Z. Bogucki powiększył przewagę do 3 pkt, potem poznaniacy zablokowali rzut Kusia, przechwycili piłkę, znów strzelili kosza i było „po meczu”.

W zespole krakowskim trudno kogoś wyróżnić. Mieli wiślacy dobre momenty, np. Kudłacz dwie znakomite akcje pod koszem Lecha, kiedy dynamicznie zawalczył o piłkę i zdobył punkty, ale też i wiele okresów słabej gry, w których wyraźnie ustępowali rywalom. Poznaniacy to w głównej mierze, najlepszy polski koszykarz — Eugeniusz Kijewski oraz wysocy, waleczni Zbigniew Bogucki i Jęchorek. Poza tą trójką mają jednak w swych szeregach więcej od Wisły dobrych graczy, stąd jako zespół są mocniejsi, lepsi.


Gazeta Krakowska. 1982, nr 219 (13 XII) nr 10555

Smoki bez formy

Spora widzów przybyło do hall przy ni. Reymonta, by zobaczyć jak era jeden i kandydatów do tytułu mistrza w ekstraklasie koszykarzy — Lech Poznań. Kibiców spotkał jednak zawód, pojedynek był momentami emocjonujący, ale zarówno Lech jak i Wisła pokazały mierną koszykówką.

Poznaniacy wygrali wprawdzie pojedynek 90:83 (42:41), ale choć wystąpili w najsilniejszym składzie — niczym nie zaimponowali. Nawet as atutowy Kijewski (choć rzucił 30 pkt) miał za dużo jak na tej klasy zawodnika nieudanych zagrań. Co jednak znaczy obecność tego koszykarza na boisku mogliśmy przekonać się w ostatnich 3 minutach. Przy przewadze 5 punktów najlepszy strzelec Lecha musiał wówczas opuścić boisko za 3 przewinień osobistych, Wisła zastosowała pressing, dwa kardynalne błędy gości i zrobiło się tylko 82:81 dla poznaniaków.

W tym jednak momencie Z. Bogucki celnie trafił do kosza, w kontrataku Wisła oddała niecelny rzut i było po meczu.

Wisła zagrała bardzo nierówno, jeszcze nieźle w I połowie, ale fatalnie na początku drugiej odsłony kiedy to rywale odskoczyli na 13 punktów. W krakowskiej drużynie wyraźnie dał się odczuć brak chorego Seweryna (zastępowali go Michalczyk i 17-letni Kuś), niepokojący kryzys formy przechodzi Kudłacz, również Piktel rozegrał słaby pojedynek, Międzik rzucił najwięcej 22 punkty, ale też miał sporo nieudanych zagrań.

Punkty dla Wisły: Międzik 22, M. Bogucki i Fikiel po 16, Kudłacz 15, Michalczyk 8, Kuś 2, najwięcej dla Lecha: Kijewski 30, Z. Bogucki 15, Mulak i Jechorek po 12.

W niedzielnym spotkaniu Wisła pokonała outsidera Pogoń Szczecin 113:101 (55:56).

Mimo zwycięstwa drużyna gospodarzy nie zachwyciła i momentami grała wręcz żenująco.

W pierwszej części spotkania wiślacy ani raz nie wyszli na prowadzenie i cały czas przegrywali różnicą 6—8 pkt. Beznadziejnie grali oni zarówno w obronie jak i w ataku. Dopiero w II połowie, koszykarze Wisły zdołali opanować sytuację i już do końca wyraźnie przeważali na parkiecie. Punkty dla Wisły zdobyli: Międzik 31, Wielebnowski 25, Bogucki 22, Fikiel 20, Kudłacz 7, Bieliński i Kuś po 2, Najwięcej punktów dla Pogoni zdobyli: Krasoń 28, Szewczyk 16 i Majcherek 14.

(AS, J.K.) Nie wiem czy wiślacy znajdą się w finale A. Grają ostatni mecz z Górnikiem (u siebie) i ciężko będzie e zwycięstwo. Jeśli Śląsk wygra z Zagłębiem i Stulą Bobrek, to minie Wisłę, gdyż ma lepszy bilans bezpośrednich spotkań.