1984.08.25 Lech Poznań - Wisła Kraków 2:0
Z Historia Wisły
Linia 22: | Linia 22: | ||
[[Grafika:Tempo 1984-08-27.JPG|150 px]] | [[Grafika:Tempo 1984-08-27.JPG|150 px]] | ||
+ | ==Relacje prasowe== | ||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowa. 1984, nr 168 (24/26 VIII) nr 11706=== | ||
+ | |||
+ | „Biała gwiazda” u mistrzów Polski | ||
+ | |||
+ | JUTRO czwarta kolejka ligowej ekstraklasy piłkarskiej a w jej ramach interesujący dla krakowskich sympatyków tej dziedziny sportu pojedynek Wisły z mistrzami Polski — Lechem w Poznaniu. Liga dopiero się rozkręca, zespoły mają za sobą zaledwie po trzy rozegrane spotkania a jednak już wielu kibiców narzeka na poziom rozgrywek, na mało emocjonujące widowiska, na lenistwo piłkarzy w czasie meczów i małą ilość uzyskiwanych goli, które są przecież dla futbolu przysłowiową „solą ziemi”. | ||
+ | |||
+ | : W gronie zespołów mocno krytykowanych jest krakowska. Wisła, która miała bardzo niefortunny start. Dwie porażki, jedna skromna wygrana, zaledwie jeden gol uzyskany w trzech meczach i statyczna, nieciekawa, nieskuteczna gra wywołały falę niezadowolenia. Co prawda zespół występuje w niepełnym składzie, brakowało w tych pierwszych meczach Iwana, Jałochy, piłkarzy którzy nieraz wpisywali się na listę strzelców, ale zwolennicy „Białej gwiazdy” wciąż chcą, aby ta drużyna grała lepiej. Te nie spełnione nadzieje kibiców to jednak rzecz już dość stara, piłkarze krakowscy od lat grają źle i chyba czas przestać liczyć na to, że ta drużyna, ci zawodnicy będą w stanic wznieść się na wyższy poziom. | ||
+ | |||
+ | Rozmawiałem ostatnio z wieloma działaczami Wisły, z trenerami tak piłkarskimi jak i innych dziedzin sportu, ogromna większość moich rozmówców była zdania, że Wisła jako zespół piłkarski jest już przegrana, że z tych zawodników, w tym zestawieniu, nie da się nic wykrzesać ponad to co teraz, prezentują. Skłonny jestem przyznać rację mym rozmówcom, którzy będąc na co dzień w klubie, widząc pracę piłkarzy, ich zaangażowanie w treningi, styl życia, zadufanie w swe umiejętności i talenty, mają możność właściwej oceny. Cóż, szkoda, bo mogłoby być inaczej. | ||
+ | |||
+ | Ale wróćmy do ligi. Wisła jedzie do Poznania, gdzie jutro zmierzy się z Lechem. Faworytem meczu są gospodarze, którzy do tej pory nie przegrali jeszcze meczu, remisując dwa spotkania (u siebie z Pogonią, w Chorzowie z Ruchem) i wygrywając jedno (z Legią w Warszawie). Przy słabej formie, nieskuteczności ofensywnej wiślaków. trudno spodziewać się. aby „Biała gwiazda” mogła w Poznaniu coś zwojować, uzyskać choćby remisowy rezultat. Lecz poczekajmy, zobaczymy jak potoczy się jutrzejszy pojedynek, który ma prowadzić gdański arbiter Włodzimierz Bródka | ||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowa. 1984, nr 169 (27 VIII) nr 11707=== | ||
+ | [[Grafika:Echo 1984-08-27.jpg|thumb|right|200px]] | ||
+ | |||
+ | Niespodzianki nie było | ||
+ | |||
+ | (Obsługa własna z Poznania) | ||
+ | |||
+ | LECH — WISŁA 2:0 (1:0). Bramki strzelili: Niewiadomski i Adamiec. Sędziował p. Włodzimierz Bródka z Gdańska. | ||
+ | |||
+ | WISŁA: Zajda — Motyka, Skrobowski, Gorgon, Budka — Mróz, Targosz, Banaszkiewicz, Nawałka — Krupiński, Wróbel. | ||
+ | |||
+ | O tym, że lechici nie boją się Wisły na swoim boisku wie każde dziecko. Nawet gdyby krakowianom powyrastały dodatkowe nogi, wszyscy byliby przekonani, że i tak zwyciężą „kolejarze”. | ||
+ | |||
+ | Nie inaczej było w sobotę. Na trybunach rozważano ile razy Zajda wyciągnie piłkę z siatki. | ||
+ | |||
+ | Trener Łazarek uspokajał rozpalone głowy, ale kibice są odporni na perswazje. Oni wiedzą lepiej. Nie wiadomo, czy ta atmosfera pewności7 siebie gospodarzy wpłynęła na wiślaków, ale rozpoczęli cni spotkanie od... natychmiastowego cofnięcia się pod swoją bramkę. | ||
+ | |||
+ | Nic więc dziwnego, że przez 20 minut trwał ostrzał słupków, między którymi stał Zajda, na szczęście dla niego mało skuteczny. Dopiero w 20 min. Araszkiewicz tak. rozegrał piłkę, że Niewiadomski Wręcz musiał umieścić ją w bramce. | ||
+ | |||
+ | Wiślacy tym się nie przejęli i nadal... kurczowo trzymali się swej połowy. Wszystkie akcje rozpoczynali bardzo schematycznie — Zajda do Skrobowskiego, ten. do najbliższego partnera, tamten w tłok i wszystko wracało do punktu wyjścia. | ||
+ | |||
+ | Pierwszy zdenerwował się Banaszkiewicz, po nim Wróbel i ta dwójka zaczęła wreszcie sprawiać trochę kłopotu obrońcom Lecha, a dwa ładne strzały Banaszkiewicza Pleśnierowicz wybił na róg. I to były wszystkie aktywa Wisły w 1 połowie. | ||
+ | |||
+ | W drugiej pewni swego kibice przecierali oczy — Wisła w ataku! Teraz z kolei przez 15 minut gra toczyła się na przedpolu Lecha, ale bez widocznych skutków. Widowisko zaczęło być nudne i monotonne. Najlepszą okazję do wyrównania wypracował ponownie Banaszkiewicz (70 minuta), ale w ostatniej chwili przeszkodził mu we wjechaniu z piłką do bramki Grzegorz Łazarek. Dodać jednak trzeba, że chwilę przedtem strzał młodego Łazanka w nieprawdopodobny sposób obronił Zajda. | ||
+ | |||
+ | W ostatnich minutach pogodzeni z losem krakowianie zaczęli grać na czas. Zemściło się to szybko. W 85 min. Adamiec celnie strzelił do siatki i zrobiło się 2:0 dla lechitów. I tak zostało do końca. | ||
+ | |||
+ | Wisła potwierdziła swe znane walory i równie znane wady. Dobra technika, niezła szybkość i równocześnie „krótka gra”, okresy bałaganu oraz chaosu. | ||
+ | |||
+ | Trener Zientara chwalił po meczu swój zespół za ambitną walkę, co ponoć do reguły nie należy, ale cóż z tego? ROMUALD STANIEWICZ | ||
+ | |||
[[Kategoria:I Liga 1984/1985 (piłka nożna)]] | [[Kategoria:I Liga 1984/1985 (piłka nożna)]] | ||
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1984/1985 (piłka nożna)]] | [[Kategoria:Wszystkie mecze 1984/1985 (piłka nożna)]] | ||
[[Kategoria:Lech Poznań]] | [[Kategoria:Lech Poznań]] |
Wersja z dnia 06:44, 12 paź 2019
Lech Poznań | 2:0 (1:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 18.000-20.000 | ||||||||||
sędzia: W. Bródka z Gdańska | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1984, nr 168 (24/26 VIII) nr 11706
„Biała gwiazda” u mistrzów Polski
JUTRO czwarta kolejka ligowej ekstraklasy piłkarskiej a w jej ramach interesujący dla krakowskich sympatyków tej dziedziny sportu pojedynek Wisły z mistrzami Polski — Lechem w Poznaniu. Liga dopiero się rozkręca, zespoły mają za sobą zaledwie po trzy rozegrane spotkania a jednak już wielu kibiców narzeka na poziom rozgrywek, na mało emocjonujące widowiska, na lenistwo piłkarzy w czasie meczów i małą ilość uzyskiwanych goli, które są przecież dla futbolu przysłowiową „solą ziemi”.
- W gronie zespołów mocno krytykowanych jest krakowska. Wisła, która miała bardzo niefortunny start. Dwie porażki, jedna skromna wygrana, zaledwie jeden gol uzyskany w trzech meczach i statyczna, nieciekawa, nieskuteczna gra wywołały falę niezadowolenia. Co prawda zespół występuje w niepełnym składzie, brakowało w tych pierwszych meczach Iwana, Jałochy, piłkarzy którzy nieraz wpisywali się na listę strzelców, ale zwolennicy „Białej gwiazdy” wciąż chcą, aby ta drużyna grała lepiej. Te nie spełnione nadzieje kibiców to jednak rzecz już dość stara, piłkarze krakowscy od lat grają źle i chyba czas przestać liczyć na to, że ta drużyna, ci zawodnicy będą w stanic wznieść się na wyższy poziom.
Rozmawiałem ostatnio z wieloma działaczami Wisły, z trenerami tak piłkarskimi jak i innych dziedzin sportu, ogromna większość moich rozmówców była zdania, że Wisła jako zespół piłkarski jest już przegrana, że z tych zawodników, w tym zestawieniu, nie da się nic wykrzesać ponad to co teraz, prezentują. Skłonny jestem przyznać rację mym rozmówcom, którzy będąc na co dzień w klubie, widząc pracę piłkarzy, ich zaangażowanie w treningi, styl życia, zadufanie w swe umiejętności i talenty, mają możność właściwej oceny. Cóż, szkoda, bo mogłoby być inaczej.
Ale wróćmy do ligi. Wisła jedzie do Poznania, gdzie jutro zmierzy się z Lechem. Faworytem meczu są gospodarze, którzy do tej pory nie przegrali jeszcze meczu, remisując dwa spotkania (u siebie z Pogonią, w Chorzowie z Ruchem) i wygrywając jedno (z Legią w Warszawie). Przy słabej formie, nieskuteczności ofensywnej wiślaków. trudno spodziewać się. aby „Biała gwiazda” mogła w Poznaniu coś zwojować, uzyskać choćby remisowy rezultat. Lecz poczekajmy, zobaczymy jak potoczy się jutrzejszy pojedynek, który ma prowadzić gdański arbiter Włodzimierz Bródka
Echo Krakowa. 1984, nr 169 (27 VIII) nr 11707
Niespodzianki nie było
(Obsługa własna z Poznania)
LECH — WISŁA 2:0 (1:0). Bramki strzelili: Niewiadomski i Adamiec. Sędziował p. Włodzimierz Bródka z Gdańska.
WISŁA: Zajda — Motyka, Skrobowski, Gorgon, Budka — Mróz, Targosz, Banaszkiewicz, Nawałka — Krupiński, Wróbel.
O tym, że lechici nie boją się Wisły na swoim boisku wie każde dziecko. Nawet gdyby krakowianom powyrastały dodatkowe nogi, wszyscy byliby przekonani, że i tak zwyciężą „kolejarze”.
Nie inaczej było w sobotę. Na trybunach rozważano ile razy Zajda wyciągnie piłkę z siatki.
Trener Łazarek uspokajał rozpalone głowy, ale kibice są odporni na perswazje. Oni wiedzą lepiej. Nie wiadomo, czy ta atmosfera pewności7 siebie gospodarzy wpłynęła na wiślaków, ale rozpoczęli cni spotkanie od... natychmiastowego cofnięcia się pod swoją bramkę.
Nic więc dziwnego, że przez 20 minut trwał ostrzał słupków, między którymi stał Zajda, na szczęście dla niego mało skuteczny. Dopiero w 20 min. Araszkiewicz tak. rozegrał piłkę, że Niewiadomski Wręcz musiał umieścić ją w bramce.
Wiślacy tym się nie przejęli i nadal... kurczowo trzymali się swej połowy. Wszystkie akcje rozpoczynali bardzo schematycznie — Zajda do Skrobowskiego, ten. do najbliższego partnera, tamten w tłok i wszystko wracało do punktu wyjścia.
Pierwszy zdenerwował się Banaszkiewicz, po nim Wróbel i ta dwójka zaczęła wreszcie sprawiać trochę kłopotu obrońcom Lecha, a dwa ładne strzały Banaszkiewicza Pleśnierowicz wybił na róg. I to były wszystkie aktywa Wisły w 1 połowie.
W drugiej pewni swego kibice przecierali oczy — Wisła w ataku! Teraz z kolei przez 15 minut gra toczyła się na przedpolu Lecha, ale bez widocznych skutków. Widowisko zaczęło być nudne i monotonne. Najlepszą okazję do wyrównania wypracował ponownie Banaszkiewicz (70 minuta), ale w ostatniej chwili przeszkodził mu we wjechaniu z piłką do bramki Grzegorz Łazarek. Dodać jednak trzeba, że chwilę przedtem strzał młodego Łazanka w nieprawdopodobny sposób obronił Zajda.
W ostatnich minutach pogodzeni z losem krakowianie zaczęli grać na czas. Zemściło się to szybko. W 85 min. Adamiec celnie strzelił do siatki i zrobiło się 2:0 dla lechitów. I tak zostało do końca.
Wisła potwierdziła swe znane walory i równie znane wady. Dobra technika, niezła szybkość i równocześnie „krótka gra”, okresy bałaganu oraz chaosu.
Trener Zientara chwalił po meczu swój zespół za ambitną walkę, co ponoć do reguły nie należy, ale cóż z tego? ROMUALD STANIEWICZ