1984.08.25 Lech Poznań - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

1984.08.25, I Liga, 4. kolejka, Poznań, Stadion Lecha, 17:00, sobota
Lech Poznań 2:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 18.000-20.000
sędzia: W. Bródka z Gdańska
Bramki
Mariusz Niewiadomski 20'
Józef Adamiec 85'
1:0
2:0
Lech Poznań
4-3-3
Zbigniew Pieśnierowicz
Krzysztof Pawlak
Damian Łukasik
Józef Adamiec
Hieronim Barczak
Czesław Jakołcewicz
Rafał Stroiński
Jacek Bąk Grafika:Zmiana.PNG (46' Grzegorz Łazarek)
Mariusz Niewiadomski Grafika:Zmiana.PNG (46' Ryszard Szewczyk)
Mirosław Okoński
Jarosław Araszkiewicz

trener: Wojciech Łazarek
Wisła Kraków
4-4-2
Jerzy Zajda
Marek Motyka
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka Grafika:Zk.jpg
Wojciech Gorgoń
Jacek Mróz
Adam Nawałka
Andrzej Targosz
Janusz Krupiński
Marek Banaszkiewicz
Michał Wróbel

trener: Edmund Zientara

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

nr 201 5 nr 202 6

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1984, nr 168 (24/26 VIII) nr 11706

„Biała gwiazda” u mistrzów Polski

JUTRO czwarta kolejka ligowej ekstraklasy piłkarskiej a w jej ramach interesujący dla krakowskich sympatyków tej dziedziny sportu pojedynek Wisły z mistrzami Polski — Lechem w Poznaniu. Liga dopiero się rozkręca, zespoły mają za sobą zaledwie po trzy rozegrane spotkania a jednak już wielu kibiców narzeka na poziom rozgrywek, na mało emocjonujące widowiska, na lenistwo piłkarzy w czasie meczów i małą ilość uzyskiwanych goli, które są przecież dla futbolu przysłowiową „solą ziemi”.

W gronie zespołów mocno krytykowanych jest krakowska. Wisła, która miała bardzo niefortunny start. Dwie porażki, jedna skromna wygrana, zaledwie jeden gol uzyskany w trzech meczach i statyczna, nieciekawa, nieskuteczna gra wywołały falę niezadowolenia. Co prawda zespół występuje w niepełnym składzie, brakowało w tych pierwszych meczach Iwana, Jałochy, piłkarzy którzy nieraz wpisywali się na listę strzelców, ale zwolennicy „Białej gwiazdy” wciąż chcą, aby ta drużyna grała lepiej. Te nie spełnione nadzieje kibiców to jednak rzecz już dość stara, piłkarze krakowscy od lat grają źle i chyba czas przestać liczyć na to, że ta drużyna, ci zawodnicy będą w stanic wznieść się na wyższy poziom.

Rozmawiałem ostatnio z wieloma działaczami Wisły, z trenerami tak piłkarskimi jak i innych dziedzin sportu, ogromna większość moich rozmówców była zdania, że Wisła jako zespół piłkarski jest już przegrana, że z tych zawodników, w tym zestawieniu, nie da się nic wykrzesać ponad to co teraz, prezentują. Skłonny jestem przyznać rację mym rozmówcom, którzy będąc na co dzień w klubie, widząc pracę piłkarzy, ich zaangażowanie w treningi, styl życia, zadufanie w swe umiejętności i talenty, mają możność właściwej oceny. Cóż, szkoda, bo mogłoby być inaczej.

Ale wróćmy do ligi. Wisła jedzie do Poznania, gdzie jutro zmierzy się z Lechem. Faworytem meczu są gospodarze, którzy do tej pory nie przegrali jeszcze meczu, remisując dwa spotkania (u siebie z Pogonią, w Chorzowie z Ruchem) i wygrywając jedno (z Legią w Warszawie). Przy słabej formie, nieskuteczności ofensywnej wiślaków. trudno spodziewać się. aby „Biała gwiazda” mogła w Poznaniu coś zwojować, uzyskać choćby remisowy rezultat. Lecz poczekajmy, zobaczymy jak potoczy się jutrzejszy pojedynek, który ma prowadzić gdański arbiter Włodzimierz Bródka


Echo Krakowa. 1984, nr 169 (27 VIII) nr 11707

Niespodzianki nie było

(Obsługa własna z Poznania)

LECH — WISŁA 2:0 (1:0). Bramki strzelili: Niewiadomski i Adamiec. Sędziował p. Włodzimierz Bródka z Gdańska.

WISŁA: Zajda — Motyka, Skrobowski, Gorgon, Budka — Mróz, Targosz, Banaszkiewicz, Nawałka — Krupiński, Wróbel.

O tym, że lechici nie boją się Wisły na swoim boisku wie każde dziecko. Nawet gdyby krakowianom powyrastały dodatkowe nogi, wszyscy byliby przekonani, że i tak zwyciężą „kolejarze”.

Nie inaczej było w sobotę. Na trybunach rozważano ile razy Zajda wyciągnie piłkę z siatki.

Trener Łazarek uspokajał rozpalone głowy, ale kibice są odporni na perswazje. Oni wiedzą lepiej. Nie wiadomo, czy ta atmosfera pewności7 siebie gospodarzy wpłynęła na wiślaków, ale rozpoczęli cni spotkanie od... natychmiastowego cofnięcia się pod swoją bramkę.

Nic więc dziwnego, że przez 20 minut trwał ostrzał słupków, między którymi stał Zajda, na szczęście dla niego mało skuteczny. Dopiero w 20 min. Araszkiewicz tak. rozegrał piłkę, że Niewiadomski Wręcz musiał umieścić ją w bramce.

Wiślacy tym się nie przejęli i nadal... kurczowo trzymali się swej połowy. Wszystkie akcje rozpoczynali bardzo schematycznie — Zajda do Skrobowskiego, ten. do najbliższego partnera, tamten w tłok i wszystko wracało do punktu wyjścia.

Pierwszy zdenerwował się Banaszkiewicz, po nim Wróbel i ta dwójka zaczęła wreszcie sprawiać trochę kłopotu obrońcom Lecha, a dwa ładne strzały Banaszkiewicza Pleśnierowicz wybił na róg. I to były wszystkie aktywa Wisły w 1 połowie.

W drugiej pewni swego kibice przecierali oczy — Wisła w ataku! Teraz z kolei przez 15 minut gra toczyła się na przedpolu Lecha, ale bez widocznych skutków. Widowisko zaczęło być nudne i monotonne. Najlepszą okazję do wyrównania wypracował ponownie Banaszkiewicz (70 minuta), ale w ostatniej chwili przeszkodził mu we wjechaniu z piłką do bramki Grzegorz Łazarek. Dodać jednak trzeba, że chwilę przedtem strzał młodego Łazanka w nieprawdopodobny sposób obronił Zajda.

W ostatnich minutach pogodzeni z losem krakowianie zaczęli grać na czas. Zemściło się to szybko. W 85 min. Adamiec celnie strzelił do siatki i zrobiło się 2:0 dla lechitów. I tak zostało do końca.

Wisła potwierdziła swe znane walory i równie znane wady. Dobra technika, niezła szybkość i równocześnie „krótka gra”, okresy bałaganu oraz chaosu.

Trener Zientara chwalił po meczu swój zespół za ambitną walkę, co ponoć do reguły nie należy, ale cóż z tego? ROMUALD STANIEWICZ


Gazeta Krakowska. 1984, nr 204 (25/26 VIII) nr 11081

Dziś w całości rozegrana zostanie czwarta kolejka spotkań piłkarskiej ekstraklasy. Najciekawiej zapowiada się szczeciński mecz lidera i zarazem beniaminka Radomiaka z wiceliderem Pogonią. Piłkarze krakowskiej Wisły wyjechali do Poznania, gdzie podejmować ich będzie mistrz Polski — Lech. Wiślacy, występujący od początku sezonu w mocno osłabionym składzie, grają kiepsko i teoretycznie są na przegranej pozycji.


Gazeta Krakowska. 1984, nr 205 (27 VIII) nr 11082

Pogoń nowym liderem

Najciekawszym wydarzeniem sobotniej kolejki spotkaj piłkarskich o mistrzostwo ekstraklasy był mecz dotychczasowego wicelidera, Pogoni Szczecin, z byłym jut liderem — Radomiakiem. Beniaminek I ligi nie uląkł się rywala, przyjął otwartą grę, nie sprostał jednak rywalowi i przeorał, spadając aż na siódme miejsce w tabeli. Pogoń po zwycięstwie nad Radomiakiem awansowała t została kolejnym liderem. Było to jedno z najciekawszych spotkań sobotniej kolejki. Beniaminek stracił punkty, ale nie zawiódł.

Słabo spisał się mistrz Polski — Lech, który z dużym trudem pokonał osłabioną Wisłę, jednakie rozegrał kiepski mecz, który publiczność skwitowała gwizdami.

Dobrze gra nadal Zagłębie Sosnowiec. Sosnowiczanie pewnie pokonali Lechię Gdańsk i awansowali na drugie miejsce w tabeli.

Zwycięstwo Zagłębia mogło być jeszcze bardziej efektowne, jednakże bramkarz gdańszczan, Fajfer bronił, mimo przepuszczonych czterech goli, skutecznie, ratując swój zespół przed wyższą porażką.

W derbach Łodzi Widzew pokonał ŁKS, a jedyną bramkę zdobył Smolarek bezpośrednio z rzutu rożnego. Stojący przy słupku obrońca uchylił się, a interwencja bramkarza Baki była spóźniona, bo chociaż schwycił pitkę, to jednak przekroczył linię bramkową.

Na uwagę zasługuje też wysokie zwycięstwo Legii w-Chorzowie. Warszawianie wykazali prawie stuprocentową skuteczność, pięciokrotnie strzelali na bramkę Ruchu, zdobywając cztery gole. Warto też odnotować, że w czwartym meczu ligowym Górnik Zabrze nie stracił bramki.

Przedostatnie miejsce w tabeli zajmuje Wisła. Krakowianie zagrali nieźle w Poznaniu, ale wrócili bez punktów. Atak krakowian spisuje się nadal bardzo słabo, o czym najlepiej świadczy tylko jeden gol zdobyty przez wiślaków w czterech meczach. Czy będzie lepiej, gdy Wisła wystąpi w pełnym składzie? Zdobywca dwóch bramek dla Motoru, lwanicki, prowadzi w tabeli najskuteczniejszych strzelców — 4 bramki, przed Smolarkiem (Widzew), Turowskim (Pogoń) i Urbanem (Zagłębie) — po 3 bramki.

Porażka Wisły z Lechem

Piłkarze krakowskiej Wisły przegrali w meczu wyjazdowym w Poznaniu z Lechem 0:2 (0:1). Grający nadal w osłabieniu wiślacy przystąpili do pojedynku jakby z obawą przed mistrzem Polski. Goście nastawili się głównie na uważną grę w obronie, chociaż nie trzymali się kurczowo linii defensywnych, lecz starali się rozbijać ataki rywala już w środkowej strefie boiska. Jednakże w 24 min., kiedy krakowianie grali w dziesiątkę, bo sfaulowany Krupiński leżał poza linią boiska, poznaniakom udało się zdobyć prowadzenie. Centrę Araszkiewicza przejął Niewiadomski i posłał piłkę do siatki. Gospodarze grali słabo i nie mogli sobie poradzić z dobrze zorganizowaną obroną krakowian. Goście nie rezygnowali z kontrataków, jednakże zbyt rzadko decydowali się na strzały z dalszej odległości.

Po przerwie obraz gry uległ zmianie. Teraz Wisła zagrała bardziej ofensywnie, dążąc do wyrównania. Goście byli zresztą bliscy zdobycia gola, a najlepszą okazję zmarnował Banaszkiewicz, który będąc sam na sam a Pleśnierowiczem, nie zdołał posłać piłki do siatki.

Kilka razy także pod bramką krakowian było gorąco, ale Zajda najpierw w 65 min. po strzale Adamca i w 67 min. po strzale Łazarka (syn trenera Lecha) wyszedł z tych pojedynków obronną ręką.

Wynik spotkania ustalił w 85 min. Adamiec. Po rzucie wolnym, wykonywanym przez Okońskiego, wyskoczył do piłki i posłał ją do siatki. Obrońcy krakowscy nie interweniowali, sądząc, że sędzia odgwiżdże spalonego.

W sumie mecz stał na przeciętnym poziomie. Lech zagrał słabo i został wygwizdany przez kibiców. Poznaniacy grali schematycznie i niedokładnie, z trudem przedostawali się w okolice bramki Zajdy. Wiślacy na tle Lecha zaprezentowali się nieźle, dobrze spisywała się obrona i pomocnicy, nadal jednak bardzo słabo grają napastnicy.

A bez goli trudno liczyć na sukcesy.

Trener Wisły E. Zientara powiedział pa meczu: Moi podopieczni walczyli ambit nie i za to muszę ich pochwalić. Konsekwentnie też realizowali założenia taktyczne. Przy nieco Większym szczęściu mogliśmy wywieźć remis z Poznania. Pierwszą bramkę straciliśmy jednak dość pechowo, gdy graliśmy w dziesiątkę bez kontuzjowanego Krupińskiego. Po przerwie mieliśmy przewagę w polu, jednakże nie zdołaliśmy zdobyć gola.. Czekam więc z niecierpliwością na powrót na boisko Iwana, Jałochy i Lipki, którzy już w niedługim czasie powinni wzmocnić drużynę.

LECH: Pleśnierowicz — Pawiak, Łukasik, Adamiec, Barczak — Jakołcewicz, Stroiński, Bąk (od 65 min. Łazarek), Niewiadomski (od 46 min. Szewczyk) — Okoński, Araszkiewicz.

WISŁA: Zajda — Motyka, Skrobowski, Budka, Gorgon — Mróz, Targosz, Nawałka, Krupiński — Banaszkiewicz, Wróbel.

Sędziował W. Bródka (Gdańsk). Widzów ponad 20 tys.

T.G.