1986.04.06 Hutnik Kraków - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 21: Linia 21:
[[Grafika:Tempo 1986-04-07.JPG|150 px]]
[[Grafika:Tempo 1986-04-07.JPG|150 px]]
 +
==Relacje prasowe==
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1986, nr 66 (4/6 IV) nr 12112===
 +
 +
W NIEDZIELĘ w Krakowie derby, pomiędzy Hutnikiem, a Wisłą, co prawda tylko II-ligowe, ale o sporym ciężarze gatunkowym, szczególnie dla piłkarzy „Białej gwiazdy”. Gdyby bowiem wiślakom powinęła się noga. a Polonia zdobyła komplet punktów, byłoby to już chyba pogrzebaniem nadziei krakowian na wywalczenie awansu do ekstraklasy Ciekawe, jak w tej sytuacji zachowa się jedenastka z Suchych Stawów, dla której pojedynek z rywalem zza miedzy ma praktycznie charakter wyłącznie prestiżowy. Mamy nadzieję, że o zwycięstwie nie będą decydować pozaboiskowe układy tylko aktualna forma i umiejętności, wola walki poszczególnych piłkarzy. Niedzielne spotkanie będzie prowadził arbiter z Warszawy — Jerzy Goś
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1986, nr 67 (7 IV) nr 12113===
 +
[[Grafika:Echo 1986-04-07b.jpg‎|thumb|right|200 px]]
 +
 +
HUTNIK — WISŁA 1—1 (0—1). Bramki zdobyli: dla gospodarzy Szczecina w 59 min., dla gości Motyka (głową) w 29 min. Sędziował: J. Goś z Warszawy.
 +
 +
HUTNIK: Kwiatkowski — Kil, Bargieł, Walankiewicz, Słowakiewicz — Sysło, Rutek, Wójcik, Cyniewski (od 74 min. Lotka) — Kasperczyk (od_46_min. Kraczkiewicz), Szczecina.
 +
 +
WISŁA: Zajda — Mróz, Giszka, Małek, Markowski — Lipka, Motyka, Bzukała (od 58 min. Klaja), Banaszkiewicz (od 55 min. Smagacz) — Moskal, Wróbel.
 +
 +
Już na 15 minut przed zakończeniem meczu widzowie, zdegustowani jego poziomem, zaczęli opuszczać stadion. I trudno im się dziwić. Przez półtorej godziny z boiska wiało nudą, szybkie, składne akcje, zakończone celnymi strzałami można było policzyć na palcach jednej ręki. Zawiedli szczególnie wiślacy, drużyna bądź co bądź z pierwszoligowymi aspiracjami, które po tym co wczoraj obejrzeliśmy wydają się mocno wygórowane.
 +
 +
Podopieczni trenera Lucjana Franczaka są bardzo dalecy od tego, by można ich nazwać piłkarskim, dobrze się rozumiejącym kolektywem. W ich poczynaniach więcej było przypadkowości. niż przemyślanych zagrań, za mało bojowości, ambicji, za dużo asekuranctwa.
 +
 +
Po zdobyciu prowadzenia przez Motykę wiślacy zamiast ruszyć do przodu, strzelić kolejnego gola, zadowolili się nikłą zdobyczą i myśleli raczej o obronie rezultatu. Taka postawa przyniosła w konsekwencji opłakane skutki. W 59 min. Kraczkiewicz idealnie obsłużył Szczecinę, a ten w dziecinny sposób ograł Małka na polu karnym i uzyskał wyrównującą bramkę. W drugiej połowie hutnicy stworzyli jeszcze kilka groźnych sytuacji, ich strzały mijały jednak bramkę Wisły bądź padały łupem Zajdy.
 +
 +
Jego vis ą vis Kwiatkowski miał wczoraj zdecydowanie mniej okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Z wyjątkiem strzału Motyki, po którym musiał wyciągnąć piłkę z siatki, wiślacy w ciągu 90 minut tylko dwukrotnie próbowali go zaskoczyć. bez większego efektu.
 +
 +
W sumie jednak podział punktów dość sprawiedliwie daje przebieg wydarzeń na boisku specjalnie nikogo krzywdzi, ale i nikogo nie satysfakcjonuje. Na pewno licznie zgromadzonych kibiców trenera Lucjana bardzo dalecy od którym zamiast piłkarskiego widowiska w pełnym tego słowa znaczeniu, zawodnicy obu zespołów zafundowali bubel.
 +
 +
Wczorajsze derby, choć grały drużyny z czoła tabeli, nie odbiegały poziomem od typowych II-ligowych pojedynków. Dominowała przeciętność i trudno kogokolwiek wyróżnić. W Wiśle stosunkowo najlepiej zaprezentował się Marek Motyka, występujący w roli rozgrywającego, który szczególnie w pierwszej połowie ze sporym powodzeniem paraliżował poczynania lidera hutniczej jedenastki Kazimierza Putka. Zdobywając gola zrehabilitował się jednocześnie za niewykorzystanie rzutu karnego, tydzień wcześniej w meczu z radomską Bronią. Za ambicje i chęć do gry można jeszcze pochwalić Kazimierza Moskala
 +
 +
[[Kategoria:II Liga 1985/1986 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:II Liga 1985/1986 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1985/1986 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1985/1986 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Hutnik Kraków]]
[[Kategoria:Hutnik Kraków]]

Wersja z dnia 12:26, 1 lis 2019

1986.04.06, II Liga, 19. kolejka, Kraków, Stadion Hutnika, 15:00
Hutnik Kraków 1:1 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 6.000
sędzia: J. Goś z Warszawy
Bramki

Szczecina 59'
0:1
1:1
29’ (g) Marek Motyka

Hutnik Kraków
4-3-3
Kwiatkowski
Kil
Bargiel
Walankiewicz
Słowakiewicz
Sysło
Putek
Wójcik
Cyniewski Grafika:Zmiana.PNG (74' Lotka)
Kasperczyk Grafika:Zmiana.PNG (46' Kraczkiewicz)
Szczecina

trener:
Wisła Kraków
4-4-2
Jerzy Zajda
Jacek Mróz
Jarosław Giszka
Zenon Małek
Robert Markowski
Marek Motyka
Leszek Lipka
Marek Banaszkiewicz grafika: Zmiana.PNG (55’ Maciej Smagacz)
Jacek Bzukała grafika: Zmiana.PNG (58’ Zbigniew Klaja)
Michał Wróbel
Kazimierz Moskal

trener: Lucjan Franczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 79 anons, 80 relacja.

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1986, nr 66 (4/6 IV) nr 12112

W NIEDZIELĘ w Krakowie derby, pomiędzy Hutnikiem, a Wisłą, co prawda tylko II-ligowe, ale o sporym ciężarze gatunkowym, szczególnie dla piłkarzy „Białej gwiazdy”. Gdyby bowiem wiślakom powinęła się noga. a Polonia zdobyła komplet punktów, byłoby to już chyba pogrzebaniem nadziei krakowian na wywalczenie awansu do ekstraklasy Ciekawe, jak w tej sytuacji zachowa się jedenastka z Suchych Stawów, dla której pojedynek z rywalem zza miedzy ma praktycznie charakter wyłącznie prestiżowy. Mamy nadzieję, że o zwycięstwie nie będą decydować pozaboiskowe układy tylko aktualna forma i umiejętności, wola walki poszczególnych piłkarzy. Niedzielne spotkanie będzie prowadził arbiter z Warszawy — Jerzy Goś


Echo Krakowa. 1986, nr 67 (7 IV) nr 12113

HUTNIK — WISŁA 1—1 (0—1). Bramki zdobyli: dla gospodarzy Szczecina w 59 min., dla gości Motyka (głową) w 29 min. Sędziował: J. Goś z Warszawy.

HUTNIK: Kwiatkowski — Kil, Bargieł, Walankiewicz, Słowakiewicz — Sysło, Rutek, Wójcik, Cyniewski (od 74 min. Lotka) — Kasperczyk (od_46_min. Kraczkiewicz), Szczecina.

WISŁA: Zajda — Mróz, Giszka, Małek, Markowski — Lipka, Motyka, Bzukała (od 58 min. Klaja), Banaszkiewicz (od 55 min. Smagacz) — Moskal, Wróbel.

Już na 15 minut przed zakończeniem meczu widzowie, zdegustowani jego poziomem, zaczęli opuszczać stadion. I trudno im się dziwić. Przez półtorej godziny z boiska wiało nudą, szybkie, składne akcje, zakończone celnymi strzałami można było policzyć na palcach jednej ręki. Zawiedli szczególnie wiślacy, drużyna bądź co bądź z pierwszoligowymi aspiracjami, które po tym co wczoraj obejrzeliśmy wydają się mocno wygórowane.

Podopieczni trenera Lucjana Franczaka są bardzo dalecy od tego, by można ich nazwać piłkarskim, dobrze się rozumiejącym kolektywem. W ich poczynaniach więcej było przypadkowości. niż przemyślanych zagrań, za mało bojowości, ambicji, za dużo asekuranctwa.

Po zdobyciu prowadzenia przez Motykę wiślacy zamiast ruszyć do przodu, strzelić kolejnego gola, zadowolili się nikłą zdobyczą i myśleli raczej o obronie rezultatu. Taka postawa przyniosła w konsekwencji opłakane skutki. W 59 min. Kraczkiewicz idealnie obsłużył Szczecinę, a ten w dziecinny sposób ograł Małka na polu karnym i uzyskał wyrównującą bramkę. W drugiej połowie hutnicy stworzyli jeszcze kilka groźnych sytuacji, ich strzały mijały jednak bramkę Wisły bądź padały łupem Zajdy.

Jego vis ą vis Kwiatkowski miał wczoraj zdecydowanie mniej okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Z wyjątkiem strzału Motyki, po którym musiał wyciągnąć piłkę z siatki, wiślacy w ciągu 90 minut tylko dwukrotnie próbowali go zaskoczyć. bez większego efektu.

W sumie jednak podział punktów dość sprawiedliwie daje przebieg wydarzeń na boisku specjalnie nikogo krzywdzi, ale i nikogo nie satysfakcjonuje. Na pewno licznie zgromadzonych kibiców trenera Lucjana bardzo dalecy od którym zamiast piłkarskiego widowiska w pełnym tego słowa znaczeniu, zawodnicy obu zespołów zafundowali bubel.

Wczorajsze derby, choć grały drużyny z czoła tabeli, nie odbiegały poziomem od typowych II-ligowych pojedynków. Dominowała przeciętność i trudno kogokolwiek wyróżnić. W Wiśle stosunkowo najlepiej zaprezentował się Marek Motyka, występujący w roli rozgrywającego, który szczególnie w pierwszej połowie ze sporym powodzeniem paraliżował poczynania lidera hutniczej jedenastki Kazimierza Putka. Zdobywając gola zrehabilitował się jednocześnie za niewykorzystanie rzutu karnego, tydzień wcześniej w meczu z radomską Bronią. Za ambicje i chęć do gry można jeszcze pochwalić Kazimierza Moskala