1986.09.21 Wisła Kraków - Olimpia Elbląg 1:1

Z Historia Wisły

1986.09.21, II Liga, 7. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 12:00
Wisła Kraków 1:1 (1:0) Olimpia Elbląg
widzów: 5.000
sędzia: J. Ćwięk z Katowic
Bramki
Kazimierz Moskal 40’

1:0
1:1

70' Spychalski
Wisła Kraków
4-4-2
Jerzy Zajda
Marek Motyka
Zenon Małek
Robert Markowski
Jacek Mróz
Leszek Lipka
Zbigniew Klaja grafika: Zmiana.PNG (62’ Jarosław Giszka)
Jacek Bzukała grafika: Zmiana.PNG (74’ Władysław Starościak)
Janusz Krupiński
Kazimierz Moskal
Marek Świerczewski

trener: Stanisław Cygan
Olimpia Elbląg
4-4-2
Podolczak
Bianga
Konabaj
Swajda
Buczkowski
Osmola Grafika:zmiana.PNG (46' Szostak)
Szeląg
Piernicki
Radowski Grafika:Zk.jpg
Spychalski
Rajkiewicz Grafika:zmiana.PNG (60' Fijarczyk)

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 219 anons, 220 relacja.

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1986, nr 183 (19/21 IX) nr 12229

SIÓDMĄ kolejkę rozegrają podczas nadchodzącego weekendu piłkarze II ligi, ich koledzy z ekstraklasy będą grać ósmą serię spotkań. W Krakowie zobaczymy występ „Białej gwiazdy” przeciwko elbląskiej Olimpii. Krakowianie są na czele tabeli, jak dotąd nie przegrali meczu, nie stracili bramki, ale mimo to sprawozdawcy nie zachwycają się formą krakowian. Ostatni pojedynek ligowy, w Rzeszowie, zakończył się bardzo szczęśliwym remisem wiślaków z Resovią i znów obserwowaliśmy bardzo nieskuteczne poczynania ofensywne krakowian. Trzeba przyznać, że w porównaniu z ostatnim sezonem ligowym, odmłodzony skład zespołu z ul. Reymonta czyni lepsze wizualnie wrażenie, zawodnicy są dobrze, przygotowani do gry kondycyjnie. walczą z zaciętością o zwycięstwa, wiele natomiast pozostawia do życzenia ich skuteczność, strzelecka. Zdaję sobie sprawę, iż trener Cygan w ciągu paru miesięcy nie jest w stanie wyplenić wszystkich mankamentów w grze swych podopiecznych, że gra ofensywna jest słabą stroną, tak na dobrą sprawę, wszystkich naszych ligowców od mistrza Polski poczynając, ale w końcu kibice chodzą na zawody po to, by patrzeć na efektowne akcje właśnie ofensywne, na celne strzały, na gole.


Echo Krakowa. 1986, nr 184 (22 IX) nr 12230

Niespodziewany remis wiślaków

WISŁA Kraków — OLIMPIA Elbląg 1:1 (1:0). Bramki zdobyli: dla gospodarzy — Moskal (39 min.), dla gości — Spychalski (70 min.). Sędziował Jan Ćwięk (Katowice). Żółta kartka — Radowski (Olimpia) za sfaulowanie Krupińskiego.

WISŁA: Zajda — Motyka, Małek, Markowski, Mróz — Lipka, Bzukała (75 min. Starościak), Klaja (62 min. Giszka), Krupiński — Moskal, Świerczewski.

Już w pierwszym kwadransie gry wiślacy mieli trzy wyśmienite okazje do zdobycia gola, ale dwukrotnie Bzukała, a raz Markowski strzelili niezbyt precyzyjnie. Gospodarze rozpoczęli z dużym impetem, uzyskali wyraźną przewagę. Niestety, podobnie jak w poprzednich meczach nie najlepiej było z ich skutecznością.

Dopiero w 39 min. po solowej akcji, Kazimierz Moskal mocno strzelił z ok. 16 m. Piłka poszybowała nad głowami obrońców i wpadła w „okienko” bramki. Zdobyty gol zamiast być dopingiem, uspokoił gospodarzy. Z upływem minut mieli coraz większe kłopoty ze sforsowaniem obrony gości.

Wystawia to złe świadectwo wiślakom. bo piłkarze z Elbląga nie zaprezentowali wcale wysokich kwalifikacji. Trzeba wręcz stwierdzić, że grali bardzo prymitywnie. Bez namysłu wybijali piłkę w aut, często uciekali się do fauli. Liczyli bardziej na łut szczęścia niż na własne dość skromne umiejętności. A jednak Fortuna się do nich uśmiechnęła W 70 min. Jacek Spychalski idealnie uderzył piłkę z woleja, z ok. 20 m. Bramkarz Wisły Jerzy Zajda był bezradny j po raz pierwszy w tym sezonie musiał skapitulować. Ten nieoczekiwany cios dał się krakowianom mocno we znaki. Do końca pojedynku nie mogli odzyskać równowagi.

Atakowali bardzo nerwowo.

Wypracowali co prawda dwie sytuacje podbramkowe, ale w 85 min. Małek nie potrafił celnie strzelić z kilku metrów, natomiast w 89 min. piłkę po „główce” Świerczewskiego, Podolczak wybił na róg.

Reasumując, kibiców, którzy wczoraj w południe wybrali się na stadion, przy ul. Reymonta, spotkał zawód. Liczyli na wygraną „Białej gwiazdy”, niektórzy marzyli nawet o premiowanej trzybramkowej różnicy, tymczasem mecz zakończył się skromnym remisem, co chluby dotychczasowemu liderowi absolutnie nie przynosi.

Słabo wypadła tym razem linia pomocy, występująca bez Wojtowicza (siedział na ławce rezerwowych), zupełnie bezproduktywny był lewy obrońca Mróz który nie włączał się do akcji ofensywnych. Niczego dobrego nie można też napisać o grze Giszki i Starościaka, obaj są bez formy.

Liczymy jednak, że z wczorajszej „wpadki” wiślacy wyciągną wnioski i już w środowym, pucharowym spotkaniu z Ruchem Chorzów dowiodą, iż ich pierwszoligowe aspiracje mają uzasadnienie. (js)