1987.08.29 Wisła Kraków - Włókniarz Pabianice 0:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 0:1 (0:0) | Włókniarz Pabianice | ||||||||
widzów: 1.500-2.000 | ||||||||||
sędzia: J. Nowak z Częstochowy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 200 anons, 201 relacja.
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1987, nr 167 (28/29/30 VIII) nr 12467
DRUGI z rzędu mecz przed własną publicznością rozegrają piłkarze Wisły. Przed tygodniem z trudem i bardzo szczęśliwie zremisowali z beniaminkiem z Bełchatowa, a teraz ich umiejętności sprawdzi pabianicki Włókniarz, zespół czołówki, który ostatnio odprawił z kwitkiem krakowskiego Hutnika. Jeśli wiślacy chcą jeszcze cokolwiek zdziałać w rozgrywkach nie mogą sobie pozwolić na kolejną stratę punktów
Echo Krakowa. 1987, nr 168 (31 VIII) nr 12468
Gasnąca „Biała gwiazda”
WISŁA — WŁÓKNIARZ Pabianice 0:1 (0:0). Bramkę strzelił w 46 min. Rosiński (głową). Sędziował p. Jerzy Nowak z Częstochowy uważnie i dobrze. Żółte kartki Bąkiewicz i Sowiński (obaj Włókniarz).
WISŁA: Gaszyński — Giszka, Małek, Mróz, Szczurek (od 77 min. Mardyła) — Lipka, Motyka, Moskal, Klaja — Świerczewski, Farys.
Blask .Białej gwiazdy” coraz bardziej przygasa. Już od paru lat zespół stacza się po równi pochyłej, prezentuje coraz niższy poziom, z sezonu na sezon gorsze walory swych futbolistów. To co obserwujemy ostatnio napawa troską i smutkiem. Piłkarze Wisły po prostu grają źle. Nie brak im może ochoty, starają się ze wszystkich sił, przecież to w sumie bardzo młody zespół, złożony z graczy dopiero na dorobku (z dwoma wyjątkami — Lipką i Motyką). Wydawać by się więc mogło, że w przeciętnej naszej lidze i to drugiej, taka drużyna może wiele zwojować. Rzeczywistość przeczy temu bardzo wyraźnie. Drugi kolejny mecz na swoim boisku i drugi wręcz fatalny występ. Przed tygodniem się udało, był remis 0:0, tym razem jednak goście zdołali strzelić gola i wywieźli spod Wawelu dwa punkty.
Moim zdaniem głównym mankamentem wiślaków jest brak szybkości, a co za tym idzie nagłych przyspieszeń tempa akcji, dynamicznych wejść na bramkę rywali, skoczności i tzw. zrywu do piłki. Mają krakowianie dobrą kondycję, sporo sił, w pojedynkach bark w bark zwykle są górą, ale to za mało, aby zmusić przeciwnika do kapitulacji.
Jednostajne tempo przeprowadzanych ataków, wolne rozgrywania piłki umożliwiają rywalom skoncentrowanie szeregów obronnych, przeszkodzenie w oddaniu strzału, przerwanie akcji ofensywnej „Białej gwiazdy”.
Mecz sobotni z Włókniarzem wykazał te mankamenty niemal w szkoleniowej formie. Goście byli zdecydowanie szybsi, ruchliwsi, wygrywali pojedynki biegowe, chwilami grali z wiślakami w tzw. „capa”, na kilku metrach rozgrywając piłkę, za którą bezskutecznie uganiali się zawodnicy gospodarzy Doprawdy przykro było na to patrzeć. Wydaje mi się, że szkoleniowcy „Białej gwiazdy” popełnili błąd w przygotowaniach, za duża była dawka ćwiczeń siłowo-wytrzymałościowych, a za mało pracowano nad szybkością, zwrotnością, zmiennością tempa.
Być może z czasem odzyskają krakowianie wigor, zryw do piłki, skoczność i szybkość. Oby to nastąpiło jak najprędzej. W takiej bowiem formie jak zaprezentowana ostatnio trudno wróżyć im sukcesy.