1988.05.21 Wisła Kraków - Hutnik Kraków 1:0

Z Historia Wisły

1988.05.21, II Liga, 26. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:00
Wisła Kraków 1:0 (1:0) Hutnik Kraków
widzów: 4.000
sędzia: J. Wrona z Lublina
Bramki
Jarosław Giszka 25’ 1:0
Wisła Kraków
4-3-3
Robert Gaszyński
Marek Motyka
Dariusz Wójtowicz
Artur Bożek
Jarosław Giszka
Leszek Lipka
Robert Markowski
Krzysztof Szewczyk
Kazimierz Moskal grafika: Zmiana.PNG (87’ Robert Krzywda)
Marek Świerczewski
Zdzisław Strojek grafika: Zmiana.PNG (78’ Zbigniew Klaja)

trener: Aleksander Brożyniak
Hutnik Kraków
4-4-2
Kwiatkowski grafika: Zmiana.PNG (46' Piórkowski)
Walankiewicz
Wesołowski
Węgrzyn
Góra
Kowalik
Śmiałek
Gierek
Bolek
Waligóra
Kasztelan

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


„Dziennik Polski” nr 119 anons, 120 relacja.


Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1988, nr 99 (20/21/22 V) nr 12654

Mecze Wisły z Hutnikiem mają krótką historię. W lidze oba zespoły spotykały się dotychczas pięciokrotnie Dwa razy wygrała Wisła (2—1, 2—0). raz Hutnik (2—0) a dwa pozostałe spotkania zakończyły się podziałem punktów (1—1, 1—1) Kto będzie górą w najbliższą sobotę na stadionie przy ul Reymonta? Atut własnego boiska, prezentowana ostatnio forma przemawia za gospodarzami. Tym bardziej, iż hutnicy wystąpią w mocno osłabionym składzie. Z powodu żółtych kartek musza pauzować Jarosław Tyrka i Leszek Kraczkiewicz. Trener Lesław Ćmikiewicz nie będzie także mógł skorzystać z usług Krzysztofa Bukalskiego, który wyjechał z reprezentacją juniorów na międzynarodowy turniej do Belgi i Wiesława Dybczaka. Ten ostatni nadal nie trenuje, przestał pojawiać się w klubie



Echo Krakowa. 1988, nr 100 (23 V) nr 12655

Krzywdy sobie nie zrobili

WISŁA — HUTNIK 1:0 (1:0). Bramkę zdobył Giszka, w 25 min. Sędziował Jerzy Wrona z Lublina.

WISŁA: Gaszyński — Motyka, Wójtowicz, Bożek, Giszka — Lipka, Markowski, Świerczewski, Szewczyk — Moskal (87 min. Krzywda), Strojek (78 min. Klaja).

HUTNIK: Kwiatkowski (46 min. Piórkowski) — Walankiewicz, Wesołowski, Węgrzyn. Góra — Kowalik, Gierek, Śmiałek, Bolek — Kasztelan, Waligóra.

Przed nie lada problemem stanął trener hutników, Lesław Ćmikiewicz ustalając skład drużyny na derbowy II-ligowy mecz z wiślakami. Długo zastanawiał się jak zestawić linię obrony.

Słaba dyspozycja Antoniego Kota, absencja, bezskutecznie poszukiwanego przez działaczy Wiesława Dybczaka zmusiły szkoleniowca nowohuckiego zespołu do przeprowadzenia poważnych roszad. W efekcie jednak pociągnięcia nie były udane, bo defensywa stanowiła najsłabsze ogniwo jedenastki z Suchych Stawów. To właśnie po błędzie obrońców, Jarosław Giszka zdobył jedynego gola dla „Białej gwiazdy”. Znakomicie wystartował do piłki, zostawił za plecami Leszka Walankiewicza i z ostrego kąta, strzelił pod poprzeczkę Akcja wypisz, wymaluj jak w pokazywanych w telewizji migawkach ze spotkań ligowych w RFN, Anglii, czy Francji. Niestety, w innych przypadkach aktorzy sobotniej potyczki nie brali przykładu z zagranicznych futbolistów.

W 19 min. Kazimierz Moskal, co prawda sprytnie wbiegł w tzw. uliczkę, ale da! się uprzedzić bramkarzowi rywali. Włodzimierzowi Kwiatkowskiemu.

Doszło do zderzenia obu zawodników, co boleśnie odczuł Kwiatkowski. Dotrwał na boisku tylko do końca I połowy, po przerwie ustąpił miejsca Piórkowskiemu. Niemal 100-procentowej okazji do umieszczenia piłki w siatce nie wykorzystał w 15 min. Robert Markowski, po precyzyjnym dośrodkowaniu Marka Motyki Z kilku metrów trafił w poprzeczkę, wywołując jęk zawodu wiślackich kibiców Gospodarze aktywni w pierwszych trzech kwadransach, głównie dzięki inicjatywie Leszka Lipki i obu bocznych obrońców. po przerwie wyraźnie spuścili z tonu, usatysfakcjonowani skromnym prowadzeniem. Oddali pole hutnikom i ta asekuracyjna taktyka omal nie zakończyła się stratą jednego punktu. Tylko z sobie wiadomych przyczyn Mirosław Waligóra nie doprowadził w 88 min. do wyrównania. Jerzy Kowalik wykorzystał kiks Dariusza Wojtowicza, po szybkim rajdzie przekazał piłkę do znajdującego się w bardzo dogodnej sytuacji młodszego kolegi. Waligórę albo zjadła trema, albo też nie chciał skrzywdzić przeciwników, bo strzelił tak słabo, że jeden z obrońców Wisły zdążył ze skuteczną interwencją.

Poziom meczu mógł zadowolić tylko w pierwszej połowie.

potem z każdą minutą było coraz gorzej. Być może piłkarzom dały się we znaki trudne warunki gry, bo walczyli na grząskiej murawie, w deszczu. Ale to tylko częściowo usprawiedliwia ich nieporadne poczynania w drugiej części spotkania, (js)