1989.05.24 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 0:5
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 0:5 (0:1) | Śląsk Wrocław | ||||||||
widzów: 12.000 | ||||||||||
sędzia: Stanisław Buksza z Katowic | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Marek Świerczewski nie wykorzystał rzutu karnego w 77. minucie. |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 121 anons, 122, 123 relacja.
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1989, nr 101 (24/25 V) nr 12910
KLĘSKA piłkarzy Wisły w Poznaniu, z Olimpią, bardzo zasmuciła kibiców tego klubu. Mnie jeszcze bardziej było przykro gdy przeczytałem pomeczowe wypowiedzi trenerów obu drużyn, którzy zapewniali z dumą, że ten mecz był grany czysto, uczciwie. Dali tym samym do zrozumienia, chyba dość jasno, że w innych spotkaniach dzieją się rzeczy dziwne, prosto mówiąc oszustwa. Dziś kolejna seria gier w ekstraklasie, z jednym wyjątkiem. Wisła gra z wrocławskim Śląskiem dopiero jutro (godz. 18). Oba zespoły sąsiadują w tabeli, wrocławianie są o /oczko” wyżej ale mają trzy punkty przewagi. W minionej kolejce gier wygrali w rekordowych rozmiarach z Jastrzębiem 6:1, Wisła przegrała 0:3. Wszystko więc wskazuje na Śląsk jako faworyta. Ale w naszej lidze nikt nie jest w stanie przewidzieć wszystkich kombinacji i układów jakie są zawierane między piłkarzami, działaczami.
Echo Krakowa. 1989, nr 102 (26/28 V) nr 12911
Ręce opadły
WISŁA —Śląsk 0:5 (0:1). Bramki strzelili: Socha 2 (29 i 71 min.).
Horst (52 min., głową), Machaj (63 min, z karnego), Prusik (80 min.).
Sędziował Stanisław Buksza (Katowice).
WISŁA: Gaszyński — Jałocha. Lewandowski. Mróz (55 min. Motyka). Giszka — Moskal. Bożek (28 min. Lipka), Wojtowicz, Dziubiński — Jelonek, Świerczewski.
To, że krakowianie znali wyniki spotkań wszystkich swoich rywali, broniących się wraz z nimi przed spadkiem z I ligi, na nic się zdało. Piłkarze śląska nie zastosowali bowiem w Krakowie taryfy ulgowej. I choć od 39 min.
występowali bez najlepszego zawodnika. Tarasiewicza, bez trudu poradzili sobie z „dziurawa” Wiślacką obroną.
Tylko przez pierwszy kwadrans gospodarze próbowali atakować większa liczba zawodników, m. in. w 8 min. po "główce” Świerczewskiego piłka trafiła w poprzeczkę. Potem naglę coś się zacięło. W 28 min. wskutek kontuzji opuścił boisko waleczny Bożek. a kilkadziesiąt sekund później. przy biernej postawie Gaszyńskiego gola dla gości zdobył Socha. Miał szansę na wyrównanie Świerczewski, ale w 37 min.
nie wykorzystał karnego, podyktowanego za faul Mandziejewicza na Dziubińskim. I już do końca meczu grali wiślacy bezmyślnie. bez jakiejkolwiek koncepcji. zostawiali przeciwnikom dużo swobody, a ci rzecz, jasna skorzystali ż okazji. Szybkie kontry inicjowane najczęściej przez lewego, obrońcę Górę przyniosły niespodziewane wręcz efekty. W drugiej połowie niemal każda akcja Śląska kończyła się bramką lub groźnym strzałem.
Spośród wiślaków tylko Dziubiński i Jelonek starali się odgryźć wrocławianom, lecz bez wsparcia kolegów trudno było im zaskoczyć dobrze dysponowanego bramkarza Jedynaka i uważnie grających obrońców.
Tak doszło do najwyższej I-ligowej porażki Wisły na własnym stadionie od 1972 roku, kiedy przegrała z Górnikiem Zabrze 1:5, Jeszcze raz okazało się. że krakowianom brakuje po prostu odpowiednich kwalifikacji, umiejętności. piłkarskiego sprytu.
Bezładna bieganiną, jaką zaprezentowali wczoraj, trudno utrzymać się w ekstraklasie