2004.12.04 AZS Koszalin - Unia/Wisła 103:84

Z Historia Wisły

2004.12.04, PLK, Koszalin, 18:00
AZS Koszalin 103:84 Unia/Wisła
I: 26:19
II: 28:23
III: 24:25
IV: 25:17
Sędziowie: Marek Ćmikiewicz, Maciej Kotulski, Grzegorz Czajka Komisarz: Eugeniusz Torchała Widzów:
AZS Koszalin:


Wisła Kraków:
Willie Anderson 12, Michael Ansley 40, Tomasz Suski 3, Wojciech Żurawski 4, Paweł Szcześniak 17, Jacek Sulowski 5, Grzegorz Dudzik 0, Jacek Olejniczak 1, Maciej Bielak 2


Relacje prasowe

Niepowodzenie w Koszalinie

4 grudnia 2004

- Jak na dwa tygodnie wakacji to i tak nieźle zagraliśmy - komentowali mecz wiślacy. Co się stało, że po rewelacyjnym meczu w Bydgoszczy ulegli ostatniej w tabeli drużynie? Nie byli przygotowani, a szczęście musiało się kiedyś skończyć. W takim stanie zostawił krakowsko-tarnowski zespół Mariusz Karol.

- Do tej pory mieliśmy za dużo luzu - powiedział na konferencji prasowej, przedstawiony jako pełniący obowiązki trenera, Wojciech Żurawski. W minionych tygodniach wiślacy tylko raz trenowali jak należy, już po odejściu Karola. Teraz starczyło im sił zaledwie na 15 minut. Nie pomogło nawet 40 punktów Mike'a Ansleya.

Pierwsza kwarta nie zapowiadała porażki. Po trójce Ansleya i punktach Jacka Sulowskiego na tablicy wyświetlił się remis 8:8. Wiślakom ciężko było wyjść na prowadzenie, ale gra toczyła się pod ich dyktando. Szybko dał o sobie znać brak kontuzjowanego Mujo Tuljkovicia. Przez rozbitą obronę Unii/Wisły łatwo przedzierali się i Tomasz Celej, i Tomasz Briegmann. Rewelacyjnie zagrał w sobotę Antawn Dobi i po 10. min gospodarze prowadzili 26:19.

Przez chwilę wydawało się, że obraz gry zmieni się w trzeciej kwarcie. Tempo uspokajał Paweł Szcześniak, utrudniał grę rywalom Sulowski. W 24. min udało się dojść rywali na 6 punktów (60:54). W tym momencie wiślacy, chcąc wyjść na prowadzenie, niepotrzebnie decydowali się na rzuty z dystansu. Co na plus dla Wisły? Do końca wszyscy wypracowywali piłki, po których Ansley mógł zmniejszyć stratę do rywali. W ostatnich minutach wszystkim zaczęły puszczać nerwy. Po każdym spojrzeniu na tablicę wyników wściekał się Ansley. Dwa razy doszło do starcia między nim a kapitanem gospodarzy Tomaszem Dąbrowskim. Z pięcioma przewinieniami na koncie plac gry musieli opuścić najpierw Żurawski, a potem Szcześniak. Mylili się też sędziowie, odgwizdując przewinienia nie tym zawodnikom, co trzeba, lub wcale ich nie odgwizdując.

Zdaniem trenerów:

Jerzy Olejniczak, trener AZS Koszalin: - To były męskie zawody bez banalnych strat. Wygraliśmy dzięki konsekwentnej grze w ofensywie i defensywie. Zawodnicy pokazali wolę zwycięstwa i wykonali wszystkie przedmeczowe założenia taktyczne.

Bogdan Zając, trener Unii/Wisły: - Nie da się w czasie jednego treningu nadrobić wszystkich zaległości. Przed nami cały tydzień pracy i postaramy się, żeby w następnym spotkaniu było dużo lepiej. Zagraliśmy ten mecz zbyt pasywnie. Trochę też poniosły nas nerwy w samej końcówce, oddaliśmy parę niepotrzebnych i niecelnych rzutów za trzy. Odczuliśmy brak Tuljkovicia, brakowało nam zawodnika na "trójce".

Zawodnicy o meczu

Wojciech Żurawski, pełniący obowiązki trenera kapitan Unii/Wisły: - W ostatnim czasie mieliśmy za dużo luzu i teraz czas się w końcu wziąć do roboty. Na pewno na naszą grę wpłynęło odejście trenera i związana z tym sytuacja w klubie. Teraz musimy wszystko poukładać, a nie da się wszystkiego naprawić od razu. Szkoda, że zagraliśmy bez "Muja". Dzisiaj tylko Mike Ansley zrobił to, co powinien, a reszta zawiodła. Postaramy się jednak, żeby w następnym spotkaniu nasza gra wyglądała już inaczej.

Źródło: http://tswisla.pl

Unia/Wisła: (pkt)

Willie Anderson 12
Michael Ansley 40
Tomasz Suski 3
Wojciech Żurawski 4
Paweł Szcześniak 17
Jacek Sulowski 5
Grzegorz Dudzik 0
Jacek Olejniczak 1
Maciej Bielak 2