2004.12.19 Polonia Azbud Warszawa - Unia/Wisła 86:61

Z Historia Wisły

2004.12.19, PLK, Warszawa, 12:40
Polonia Azbud Warszawa 86:61 Unia/Wisła
I: 25:7
II: 26:15
III: 12:15
IV: 23:24
Sędziowie: Marcin Kowalski, Grzegorz Bachański, Robert Aleksandrowicz Komisarz: Jarosław Nowak Widzów:
Polonia Azbud Warszawa:


Unia/Wisła Kraków:
Willie Anderson 3, Michael Ansley 8, Tomasz Suski 10, Wojciech Żurawski 17, Jacek Sulowski 11, Artur Golański 0, Grzegorz Dudzik 2, Jacek Olejniczak 7, Maciej Bielak 3
trener: Bogdan Zając


Relacje prasowe

Osłabiona Wisła przegrała w Warszawie

19 grudnia 2004

Momentami żal było patrzeć... Wiślacy nie potrafili w żaden sposób zagrozić Warszawiakom. W stolicy nie stawili się ani Paweł Szcześniak ani Mujo Tuljković. Honoru drużyny bronili ci, którzy zwykle siedzą na ławce rezerwowych i przynajmniej za to należą im się słowa uznania.

- Do Warszawy przyjechali ci, którzy wierzą jeszcze w przyszłość małopolskiej koszykówki - mówił trener Bogdan Zając. - Nie było żadnego strajku - zapewnił kibiców Tomasz Suski. Niestety dla wiślaków, to podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego robili na parkiecie co chcieli. Nie pomógł nawet Mike Ansley, który później dojechał do drużyny, a którego z gry całkowicie wyeliminował Eric Taylor.

Przez pierwszą połowę Amerykanin, najlepiej punktujący zawodnik EBL, był cieniem samego siebie. Pozostali bez skutku starali się uspokoić grę i przeprowadzić chociaż jedną składną akcję. Co kilka minut zrywał się Suski i Jacek Sulowski. Na nic się to zdało, bo po pierwszych 20. min Warszawiacy prowadzili ponad 20. punktami (51:22)! To jednak nie koniec... W pewnym momencie przewaga gospodarzy sięgnęła aż 40 pkt! Jak zwykle niezawodny był pod tablicami Wojciech Żurawski. Po jego trzech celnych rzutach trener gospodarzy musiał ponownie wystawić do gry Erica Taylora. Aż strach pomyśleć jak wyglądałaby gra gdyby i on postanowił zastrajkować...

Zdaniem trenerów:

Bogdan Zając, trener Unii/Wisły: - W zasadzie to nie ma tu czego komentować. W pierwszej połowie przeszliśmy obok meczu. Polonia odcięła naszych zawodników podkoszowych, graliśmy tylko z obwodu i to wystarczyło. W drugiej części więcej piłek poszło pod kosz, co pozwoliło nam w jakiś sposób kontrolować tę część, której wynik był gdzieś w okolicach remisu. Cała ta sytuacja jest spowodowana zawirowaniami organizacyjnymi wokół naszego klubu. Jak widać przyjechaliśmy w osłabieniu, przyjechali ci ludzie, którzy mają jeszcze nadzieję na koszykówkę w Krakowie, jak mogli, jak potrafili to starali się stawiać opór Polonii.

Wojciech Kamiński, trener Polonii: - Jestem zadowolony szczególnie z pierwszej połowy, wtedy graliśmy dobrze, agresywnie w obronie, tak jak powinniśmy grać. Drużyna Unii/Wisły zagrała trochę lepiej niż my w pierwszej połowie meczu z Turowem, gdzie mieliśmy jeszcze niższe wskaźniki skuteczności. Wszystko zaczęło się od obrony - dużo przechwytów, kontry i tu należą się słowa pochwały. Natomiast druga połowa trochę była w naszym wykonaniu gorsza, czasami tak bywa. Jestem zadowolony, że wygraliśmy ten mecz, że w tabeli jesteśmy na trzecim miejscu i pełen nadziei spoglądam na ostatni mecz z Gipsarem.

Zawodnicy o meczu:

Jacek Sulowski, Unia/Wisła: - O zwycięstwie Polonii zadecydowała pierwsza połowa, gospodarze bardzo dobrze rzucali za trzy. Poszło też trochę szybkich ataków w ich wykonaniu i to ustawiło mecz. W drugiej połowie staraliśmy się powalczyć, jak najbardziej zmniejszyć straty. Przed nami jeszcze bardzo dużo meczów, pomimo porażki nadal jesteśmy w tabeli chyba na czwartym miejscu, zobaczymy co będzie dalej.

Źródło: http://tswisla.pl

Unia/Wisła: (pkt)

Willie Anderson 3
Michael Ansley 8
Tomasz Suski 10
Wojciech Żurawski 17
Jacek Sulowski 11
Artur Golański 0
Grzegorz Dudzik 2
Jacek Olejniczak 7
Maciej Bielak 3


Rozmowa z zawodnikiem Unii/Wisły Tomaszem Suskim po przegranym meczu w Warszawie z Polonią.

Filip Goździewicz: Dlaczego przegraliście aż tak wysoko?

Tomasz Suski: - Trenowaliśmy mało, mało intensywnie. Nie oszuka się meczu, tym bardziej z tak poukładaną drużyną jak Polonia. Daliśmy sobie narzucić styl gry rywala, agresywnego w obronie, a po przechwycie szybko wyprowadzającego kontry. My mieliśmy tylko siedmiu zawodników do gry, nie mogliśmy sobie na to samo pozwolić, bo wcześniej czy później nie wytrzymalibyśmy kondycyjnie.

Można nie być w reżimie treningowym, ale jeśli zespół zdobywa tylko 22 punkty w pierwszej połowie, to musi być coś nie w porządku.

- Zgadza się. Nie jesteśmy amatorami, większość z nas wiele lat grała w ekstraklasie. Oczywiście, nie szukam przyczyny wyłącznie w tym, że źle trenowaliśmy. Na pewno też źle podeszliśmy do tego meczu.

Zawodnicy boją się komentować sprawy pozasportowe, ale czy one miały wpływ na Waszą dzisiejszą postawę w meczu?

- Na pewno. Wiadomo, że denerwujemy się i czekamy na jakieś nowe informacje na temat tego, co dzieje się w klubie. Mamy nadzieję, że będzie dobrze, ja najbardziej, bo jestem z Krakowa, i bardzo się cieszę, że po latach w końcu koszykówka się u nas odrodziła. Jestem dobrej myśli.

Kibic oglądający dziś Wasze poczynania mógł jednak odnieść wrażenie, że trochę to wyglądało jak strajk.

- Na pewno nie był to strajk, bo każdy z zawodników sobie by tylko zaszkodził. Mecz był transmitowany i trudno przed kamerami wyjść i coś manifestować, mając nadzieję, że coś można w ten sposób osiągnąć. Zrobienie czegoś takiego byłoby bezsensowne i w niczym by nie pomogło. Gdybyśmy chcieli strajkować, to po prostu nie przyjechalibyśmy tutaj na mecz. Przyjechaliśmy, żeby pokazać, że zależy nam na grze w tym klubie i chcemy, żeby koszykówka w Krakowie mogła istnieć.

Źródło: http://tswisla.pl