2009.10.30 Korona Kielce - Wisła Kraków 2:3

Z Historia Wisły

2009.10.30, Ekstraklasa, 12. kolejka, Kielce, stadion Korony, 20:00
Korona Kielce 2:3 (0:2) Wisła Kraków
widzów: 12.565
sędzia: Szymon Marciniak z Płocka
Bramki



Ernest Konon 69'
Piotr Gawęcki 89'
0:1
0:2
0:3
1:3
2:3
31' Andraž Kirm
36' Marcelo
56' Tomáš Jirsák


Korona Kielce
4-4-2
Radosław Cierzniak
Kamil Kuzera
Piotr Malarczyk grafika:zk.jpg grafika:zk.jpg grafika:cz.jpg78'
Hernani
Nikola Mijailović grafika:cz.jpg22'
Paweł Sobolewski grafika:Zmiana.PNG (46' Paweł Buśkiewicz)
Mariusz Zganiacz
Edson grafika:Zmiana.PNG (67' Ernest Konon)
Paweł Kal
Edi Andradina
Jacek Kiełb grafika:Zmiana.PNG (73' Piotr Gawęcki)

trener: Marek Motyka
Wisła Kraków
4-4-2
Ilie Cebanu
Pablo Alvarez
Marcelo
Mariusz Jop
Junior Diaz grafika:Zmiana.PNG (61' grafika:zk.jpg Piotr Ćwielong)
Wojciech Łobodziński grafika:Zmiana.PNG (76' Łukasz Garguła)
Mauro Cantoro
Tomas Jirsak
Andraż Kirm
Patryk Małecki grafika:Zmiana.PNG (84' Rafał Boguski)
Paweł Brożek

trener: Maciej Skorża

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Opis meczu

Kielce zdobyte. Nerwowo na własne życzenie

Grająca od 22 minuty w przewadze jednego zawodnika Wisła w przeciągu kolejnych 35 minut zdobyła trzy gole i wydawało się, że mecz w Kielcach zakończy się pogromem gospodarzy. Zlekceważeni kielczanie zdołali jednak zdobyć dwie bramki, a drugą gdy grali w dziewięciu na jedenastu.

- Przeciwnik grał w "dziesiątkę" i zamiast kontrolować grę wprowadziliśmy niepotrzebną nerwówkę - mówił po meczu asystent przy dwóch golach - Paweł Brożek, słusznie spodziewając się dużych pretensji od trenera po meczu. Ten wściekły opuszczał boisko i pewnie sobie pluł w brodę, że skusił się na wpuszczenie na końcówkę aż dwóch rekonwalescentów: Łukasza Gargułę i Rafała Boguskiego.

Przed meczem wiadomo było, że w Kielcach raczej nie zagrają Mariusz Pawełek i Piotr Brożek, dziś okazało się dodatkowo, że nie wystąpi również Arkadiusz Głowacki z powodu problemów z przepukliną. Obrona wystąpiła więc w eksperymentalnym zestawieniu z Juniorem Diazem na lewej stronie i Mariuszem Jopem na środku.

Lekką przewagę uzyskała na początku Korona Kielce, która obrała prostą taktykę - wymusić jak najwięcej stałych fragmentów gry i próbować je wykorzystać korzystając z dużych zmian w obronie Wisły. Już dwie pierwsze okazje gospodarzy pokazały, że nie jest to złe rozwiązanie. W 4 minucie debiutujący w Koronie Piotr Malarczyk główkował z pięciu metrów obok bramki Wisły. 13 minut później znów główkował 18-letni środkowy obrońca, tym razem w poprzeczkę. Wisła też stworzyła dwie szanse. W 7 minucie w pole karne precyzyjnie zagrał Łobodziński, a wbiegający Brożek zbyt lekko uderzył, do tego wprost w bramkarza. Po dziesięciu minutach pięknie z linii pola karnego uderzył Małecki, Cierzniak odprowadzał piłkę wzrokiem, która trafiła w poprzeczkę.

Sytuację Wiśle ułatwił były piłkarz Wisły. W 22 minucie Nikola Mijailović przypomniał o swoich demonach. Piłka została zagrana do Łobodzińskiego, którego Mijailović po prostu znokautował ciosem pięścią... Biegnący by wręczyć Serbowi czerwoną kartkę sędzia Marciniak z Płocka przede wszystkim sprawdził, czy coś poważnego nie stało się pomocnikowi Wisły.

Z upływem gry goście zyskali przewagę. W 31 minucie pierwszego gola w tym meczu i pierwszego swojego dla Wisły w ogóle zdobył Andraż Kirm. Ogromna w tym trafieniu zasługa Pawła Brożka, który znakomicie zastawił się na 20. metrze przyjmując piłkę, minął dzięki temu przeciwnika po czym nie patrząc w kierunku Kirma posłał do niego idealne podanie. Słoweniec sam przed Cierzniakiem tym razem był skuteczny, przeniósł piłkę nad bramkarzem gospodarzy i zdobył prowadzenie.

Po pięciu kolejnych minutach było 2:0. Sprytnie rozegrany rzut rożny: Jirsak do Małeckiego, ten przedostał się z piłką w okolice narożnika pola karnego i posłał piłkę w kierunku dłuższego słupka bramki Korony. Tam spod ziemi wyrósł Marcelo, który skorzystał z nieudanie zastawionej pułapki ofsajdowej i tylko dostawił nogę, pokonując bramkarza Korony po raz drugi.

Wisła bardzo dobrze rozpoczęła także drugą połowę. Niemal przez cały czas utrzymywała się przy piłce nie dając dojść do głosu gospodarzom, stwarzała kolejne sytuacje. Na 3:0 w 56 minucie podwyższył Tomas Jirsak, którego precyzyjnym podaniem obsłużył Paweł Brożek. Czech posłał piłkę przy dłuższym słupku bramki Cierzniaka, by chwilę później wraz z kolegami cieszyć się z trzeciego gola. Później mógł zdobyć kolejną bramkę, gdy znów podał do niego Paweł Brożek, lecz tym razem obrońca przeszkodził w oddaniu precyzyjnego strzału.

Kolejne bramki dla Białej Gwiazdy wydawały się tylko kwestią czasu. Trener Skorża, zgodnie z zapowiedzią, wpuścił na boisko Łukasza Gargułę a w samej końcówce Rafała Boguskiego. Wcześniej zdjął Juniora Diaza zagrożonego czwartą żółtą kartką eliminującą z meczu z Legią. W miejsce Kostarykanina wszedł Piotr Ćwielong a na lewą obronę przeszedł Andraż Kirm. I właśnie tą stroną poszła akcja, po której Korona zdobyła bramkę na 1:3. Zawalił też środek obrony, Mariusz Jop nie wyszedł za Marcelo i Buśkiewicz wyszedł do bardzo dobrej piłki zagranej przez Kiełba, minął Cebanu po czym by oszukać ofiarnie powracającego Alvareza zagrał w kierunku Konona, któremu pozostało tylko trafić do pustej bramki.

Gol ten nie podziałał na Wisłę szczególnie mobilizująco. Do końca meczu wiślacy grali bardzo niepewnie. Zamiast dobić osłabionego rywala, zbyt często tracili piłkę, a w samej końcówce prowokowali rzuty wolne blisko naszego pola karnego. W 89 minucie, a Korona grała już w dziewięciu po niesłusznym usunięciu z boiska Malarczyka (druga żółta kartka za "faul" na Cantoro), Edi kropnął z okolic narożnika pola karnego. Cebanu trącił piłkę, ta odbiła się od obu słupków a dobił ją do pustej bramki nie niepokojony przez nikogo Piotr Gawęcki.

To rozsierdziło trenera Skorżę, który z pewnością miał co nieco do powiedzenia swoim zawodnikom po meczu. Nie tylko zresztą trenera. Szkoda, że po przecież wygranym meczu znów pisać się będzie przede wszystkim o bohaterskich przeciwnikach Wisły i "wymęczonych" trzech punktach. Z takim nonszalanckim podejściem Biała Gwiazda nie ma co liczyć na zwycięstwo za tydzień z Legią.

Plusy? Przede wszystkim trzy punkty i wreszcie odniesione zwycięstwo w Kielcach. Wisła ma już na koncie 31 "oczek", czyli o jedno mniej niż połowa z poprzedniego, mistrzowskiego sezonu. Cieszą też pierwsze gole w tym sezonie Kirma i Jirsaka oraz fenomenalne asysty Pawła Brożka.


Statystyka meczu Korona - Wisła:
Sytuacje: 10 - 16
Strzały: 8 - 12
Strzały celne: 4 - 5
Strzały zablokowane: 0 - 2
Posiadanie piłki: 37% - 63%
Faule: 14 - 24
Dośrodkowania: 16 - 21
Spalone: 2 - 4
Rzuty rożne: 2 - 5


Korona Kielce - Wisła Kraków 2:3 (0:2)
0:1 Andraż Kirm 31 min
0:2 Marcelo 36 min
0:3 Tomas Jirsak 56 min
1:3 Ernest Konon 70 min
2:3 Piotr Gawęcki 89 min

Żółte kartki: Malarczyk (Korona) - Ćwielong (Wisła)
Czerwone kartki: Mijailović (22 min, uderzenie) i Malarczyk (78 min, druga żółta)

Sędziował: S. Marciniak (Płock) Widzów: 13 000

Korona: Radosław Cierzniak - Kamil Kuzera, Piotr Malarczyk, Hernani, Nikola Mijailović - Paweł Sobolewski (46 min - Paweł Buśkiewicz), Mariusz Zganiacz, Edson (67 min - Ernest Konon), Paweł Kal - Edi Andradina, Jacek Kiełb (73 min - Piotr Gawęcki).

Wisła: Ilie Cebanu - Pablo Alvarez, Marcelo Guedes Filho, Mariusz Jop, Junior Diaz (61 min - Piotr Ćwielong) - Wojciech Łobodziński (76 min - Łukasz Garguła), Mauro Cantoro, Tomas Jirsak, Andraz Kirm - Patryk Małecki (84 min - Rafał Boguski), Paweł Brożek.


Tabela Ekstraklasy sezonu 2009/2010
(pozycja - klub - liczba rozegranych meczów - punkty - bramki zdobyte:bramki stracone)
1 Wisła Kraków 12 - 31 - 24:9
2 Ruch Chorzów 12 - 25 - 14:7
3 Legia Warszawa 12 - 24 - 18:6
4 GKS Bełchatów 12 - 21 - 14:10
5 Lech Poznań 12 - 21 - 19:13
6 Polonia Bytom 12 - 20 - 15:10
7 Lechia Gdańsk 12 - 18 - 14:11
8 Piast Gliwice 12 - 14 - 14:19
9 Arka Gdynia 12 - 13 - 10:11
10 Śląsk Wrocław 12 - 13 - 11:14
11 Korona Kielce 12 - 11 - 16:23
12 Jagiellonia Białystok 12 - 10 - 13:7
13 Polonia Warszawa 12 - 10 - 10:21
14 Odra Wodzisław 12 - 9 - 8:16
15 Zagłębie Lubin 12 - 9 - 7:20
16 Cracovia Kraków 12 - 8 - 7:17
Jagiellonia została ukarana -10 punktami na starcie sezonu


wislakrakow.com

Wywiady

Maciej Skorża, trener Wisły

Po zwycięstwie nad Koroną w Kielcach trener mistrzów Polski cieszył się ze zdobycia kolejnego kompletu punktów oraz z tego, że do gry powoli wracają po długich kontuzjach Łukasz Garguła i Rafał Boguski.

- Mecz był bardzo nerwowy, nie potrafiliśmy od początku złapać rytmu gry, płynności. Na początku obie drużyny miały swoje sytuacje. Naszej nie wykorzystał Paweł Brożek. Nie potrafiliśmy złapać swojego rytmu, było nam łatwiej, gdy Korona zaczęła grać w dziesiątkę. Wówczas mogliśmy spokojniej prowadzić piłkę, zrobiło się więcej miejsca na boisku i wykorzystaliśmy dwie sytuacje w pierwszej połowie - podsumował pierwszą część meczu Maciej Skorża. - Wydawało się, że kontrolujemy sytuację na boisku, a trzecia bramka potwierdziła, że nie powinno nic nam się przydarzyć. Chwila nieuwagi, 3:1 i Korona podjęła walkę z nami. Za ambitną postawę należą jej się słowa uznania. Do końca nas naciskali i popsuli nam sporo krwi. Jestem zadowolony z 3 punktów, choć Korona zmusiła nas do tego, abyśmy byli czujni do ostatnich sekund.

Na kwadrans przed końcem meczu Wojciecha Łobodzińskiego zmienił Łukasz Garguła, zaś w 84. minucie za Patryka Małeckiego wszedł Rafał Boguski. - Wprowadziliśmy na boisko dwóch rekonwalescentów. To dla mnie bardzo ważne, że w kontekście czekających nas jeszcze meczów mogę liczyć na tych zawodników. Po ich wejściu nie graliśmy już tak płynnie, nie stwarzaliśmy groźnych, klarownych sytuacji. Ale nie ma mowy o lekceważeniu rywala. Zawodnicy są źli na siebie, że mecz wymykał nam się spod kontroli i straciliśmy dwie bramki.

Z kadry meczowej niespodziewanie wypadł kapitan Białej Gwiazdy, Arkadiusz Głowacki. - Arkowi nie pozwala grać przepuklina, którą ma od dłuższego czasu. W tym tygodniu przejdzie zabieg operacyjny, w tej rundzie już nie zagra - wyjawił szkoleniowiec.


wislakrakow.com
(nikol)

Marek Motyka, trener Korony

Niezwykłą determinacją i wolą walki popisali się podopieczni Marka Motyki, którzy nie złożyli broni aż trzema bramkami przegrywając z ekipą mistrzów Polski. W trakcie ostatnich 20 minut rezerwowi gracze Korony zdobyli dla niej dwa honorowe trafienia.

- Ciężko mówi się o meczu, który tak fatalnie się ułożył. Kluczowym momentem było zejście Mijailovicia, który źle obliczył lot piłki i niefortunnie zderzył się z Łobodzińskim. Zastanawiałem się dlaczego tak doświadczony zawodnik popełnił taki błąd - mówił na pomeczowej konferencji Marek Motyka, trener Korony, która od 22. minuty grała w dziesiątkę, a od 78. w dziewiątkę (po drugiej żółtej kartce dla Piotra Malarczyka).

- Straciliśmy dwie bramki, ale powiedziałem zawodnikom w przerwie, że jeśli nie stracimy trzeciej to możemy odrobić tę stratę. Nie przewidziałem jednak sytuacji, że za czysty wślizg zejdzie Malarczyk. Pochopna decyzja sędziego zniweczyła cały nasz plan - przyznał trener, który jednak nie obwinia arbitra o wypaczenie wyniku rywalizacji. - Staram się nie krytykować sędziów i nie szukam w nich przyczyny porażek. Podnieśliśmy się z 3:0 na 3:2, ale nie mieliśmy szansy na osiągnięcie lepszego wyniku. Wisła była za mocna, a moi zawodnicy mieli w nogach 120 minut ostatniego meczu.

- Jestem pełen szacunku dla zawodników za to, że walczyli do końca. Graliśmy młodzieżą, podstawowi zawodnicy pauzowali za kartki. Kolejna porażka przed wspaniałą kielecką publicznością strasznie boli. Walczyliśmy do końca na ile mogliśmy, ale przeciwnik był za mocny. Uważam, że młodzież, która zadebiutowała nie przyniosła Kielcom wstydu, jeszcze będziemy się z nich cieszyć.


wislakrakow.com
(nikol)

Łukasz Garguła, piłkarz Wisły

Kontuzjowany od rundy wiosennej Łukasz Garguła odnotował drugi występ w barwach Wisły. "Guła" znów wszedł na plac gry w ostatnim kwadransie meczu.

- Gdy wszedłem na boisko gra nie była już taka ostra jak na początku meczu, a my graliśmy z przewagą jednego zawodnika, więc myślę, że mogłem wejść spokojnie i zaadoptować się. Z każdą kolejną minutą było coraz lepiej. Nie jestem jeszcze w optymalnej dyspozycji, ale takie wejścia na kilka minut powodują, że nabieram pewności i czuję się coraz lepiej fizycznie - powiedział "Guła" po spotkaniu w Kielcach.

Łukasz brał udział w ofensywnej akcji Wisły, w trakcie której padł jak długi w polu karnym gospodarzy i domagał się rzutu karnego. - Uważam, że obrońca zahaczył mnie, ale pan sędzia nie zadecydował się gwizdnąć.

Prowadząc trzema bramkami i w pełni kontrolując przebieg meczu, Wisła oddała inicjatywę Koronie i pozwoliła sobie na stratę dwóch goli. - To jest piłka nożna - gra błędów. Trzeba spokojnie siąść, przeanalizować i wyciągnąć wnioski przed meczem z Legią - uważa Garguła. - Dopóki Korona grała w jedenastu, był to mecz walki i były sytuacje z obu stron, natomiast po zejściu Nikoli Korona cofnęła się, a Wisła zaczęła grać tak, jak powinna, dużo utrzymywała się przy piłce. Konsekwencją naszej gry były trzy bramki. A takie błędy nie powinny nam się przytrafiać.


wislakrakow.com (nikol)

Korona - Wisła - patrząc z trybun

Autor: Adam76

Mecz Białej Gwiazdy w Kielcach od jakiegoś czasu elektryzował część fanów w Krakowie. Cały czas było czynione wszystko byśmy tam nie mogli pojechać. Na pytanie komu, tak naprawdę, zależało na tym, niech każdy sobie odpowiem sam. Ostatecznie, dzięki staraniom SKWK oraz działaczy Wisły, mogliśmy się udać do Kielc, liczną grupą na mecz Korony z Wisłą.


Mimo teoretycznie niesprzyjającej pory rozgrywania spotkania – w piątek wieczorem, tuż przed Świętem Zmarłych – zainteresowanie zakupem biletów w Krakowie było ogromne. Szkoda, że na inne wyjazdowe mecze Trójkolorowych graczy nie ma tak wielu chętnych...

Ostatecznie do Kielc ruszył pociąg specjalny organizowany przez SKWK szczelnie wypełniony fanami Białej Gwiazdy. Podróż w świętokrzyskie minęła wszystkim w miarę szybko. W jakiej atmosferze? Generalnie wesołej, przynajmniej w tej części pociągu, w której ja przebywałem.

Wszyscy chętni mogli skorzystać z cateringu przygotowanego przez organizatorów – tym samym, każdy mógł zaopatrzeć się w coś do jedzenia i picia.

Na dworcu w Kielcach cała grupa krakowska dostała się pod czujne oko tych co zwykle. Pod stadion na szczęście nie musieliśmy iść pieszo – podstawiono nam autobusy. Ponieważ nasza podróż rozpoczęła się dość wcześnie to i pod bramy wejściowe stadionu docieramy w miarę wcześnie. Niestety organizatorzy tego chyba nie przewidzieli i zastajemy... zamknięty stadion. Kibice Wisły musieli odczekać kilkanaście minut zanim rozpoczęło się wpuszczanie na obiekt. Sprawdzanie każdej osoby z Krakowa przez ochronę było bardzo drobiazgowe. Ochroniarze np. nie chcieli „wpuścić” przywiezionej przez nas szczekaczki. Dobrze, że jednak ludziom odpowiedzialnym za Wiślackie Ultras, również przy pomocy osoby z naszego Klubu, udało się przekonać działaczy z Kielc, że szczekaczka służy do prowadzenia dopingu, a nie jest wyrzutnią rakiet.

Wiedzieliśmy także, że w Kielcach panują swoiste dziwne obyczaje rodem z lat dziewiećdziesiątych. Toteż nie zdziwiliśmy się iż konfiskowano, do depozytu, wszystkie paski od spodni. Zdziwienie budził fakt, że np. zabrano jednej osobie płytę CD, a w moim przypadku to szef ochrony musiał się zgodzić bym wszedł na stadion z moją firmową pieczątką. Trafił do niego argument iż na mecz ruszyłem prosto po pracy i nie dam mu pieczątki gdzie znajdują się moje dane. Natomiast w jaki sposób bezpieczeństwu na stadionie zagraża płyta CD pozostanie chyba do końca tajemnicą tych, którzy zabrali ją do przechowania w depozycie.

Z Kielc otrzymaliśmy dokładnie 770 biletów, jednak w sumie na sektorze znalazło się 775 osób, w tym 12 Śląsk Wrocław.

Cały Wiślacki sektor prezentował się nader efektownie bowiem praktycznie wszyscy ubrani byli w jednakowe czerwone koszulki z motywem - „Towarzystwo Sportowe”. Związane to było z prezentacją przygotowaną przez ludzi z UltraWisły. Na początku meczu zaprezentowano oprawę związana z debiutem nowej flagi Białej Gwiazdy. Na sektorze najpierw rozwieszono transparent „A w czerwonym narożniku... „ (którego swoistym tłem byli kibice Wisły ubrani w wymienione powyżej czerwone koszulki). Następnie zaś rozwinięto sektorówkę z podobizną Wiślackiego boksera i zaprezentowaną flagę „Towarzystwo Sportowe – Uroczyście przysięgamy – Nigdy się nie poddamy”. W tym dniu swój debiut miała również inna nasza flaga – Wisła Sharks. Równie efektowna jak i Towarzystwo Sportowe. Dodatkowo sektor Wiślaków w tym dniu ozdobiły również płótna – Nieobliczalni, Pinczów, Bronowice, Bieżanów, Olkusz, T'06, Wola Duchacka.

Od początku spotkania nie ustawała wymiana „uprzejmości” pomiędzy fanatykami Wisły, a kibicami Korony. Nie przeszkodziło to krakowianom, oczywiście, w spieraniu Trójkolorowych piłkarzy. Generalnie w pierwszej połowie nasz doping z perspektywy miejsca gdzie przebywałem „wyglądał” bardzo dobrze. Można było usłyszeć min. Tylko Wisła – TS; Jazda, jazda, jazda – Biała Gwiazda!; Ole – Super Wisełka!; Wisła to jest potęga; Bo w Krakowie gdzie najlepsi kibice w Polsce są...; HSV; Jesteśmy Dumą tego miasta!; Każdy to powie Wisełka rządzi w Krakowie!. Nie zabrakło również „Kraków czeka my czekamy...”. Najdłużej i najwięcej jednak kibice Wisły śpiewali sławną „Parmę”.

Gracze Białej Gwiazdy odwdzięczyli się swoim kibicom dobrą grą i dwiema bramkami w pierwszej połowie. Było to o tyle łatwiejsze do wykonania bowiem już od 22 minuty grali oni w przewadze jednego zawodnika. Przedwcześnie boisko musiał opuścić, za faul, dobrze znany Wiślackim sympatykom – Nikola Mijalović. Cała pierwsza połowa upłynęła pod znakiem przewagi graczy z Krakowa. Choć oczywiście gospodarze starali się zmienić niekorzystny wynik. Wynik, który po bramkach Kirma i Marcelo brzmiał 2-0 dla Klubu z Grodu Kraka.

Druga połowa początkowo również układała się po myśli Wiślaków. Zwłaszcza, że w 56 minucie Tomáš Jirsák zdobył trzecią bramkę dla Białej Gwiazdy. Co prawda kielczanie w 69 minucie zdobyli gola, ale kiedy w 78 minucie za drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, z boiska wyleciał kolejny gracz Korony wydawało się iż losy spotkania zastały rozstrzygnięte. Niestety chyba tak samo pomyśleli również gracze Wisły bowiem zaczęli grać tak jakby już dla nich mecz się skończył. I w efekcie skończyło się tym iż Korona zdobyła kontaktową bramkę na 2-3 w 90 minucie. Przez co końcówka zawodów przebiegała dla krakowian w dość stresogennej atmosferze. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie i Wisła pokonała Koronę 3-2 wzbogacając się o kolejne trzy punkty.

Na doping dla piłkarzy, w dalszej części spotkania, duży wpływ miały „pozaboiskowe” wydarzenia na trybunach, które rozpoczęły się w trakcie przerwy i trwały praktycznie przez całą drugą połowę. Nie wdając się w szczegóły napiszę tylko, że mimo tego wszystkiego Wiślaccy kibice starali się pomóc swoim dopingiem piłkarzom Białej Gwiazdy.

Po skończonych zmaganiach na boisku gracze Wisły podeszli pod nasz sektor i podziękowali nam za wsparcie intonując razem z nami – Lidera mamy...!

Koniec meczu oznaczał dla nas również jedno – dość długie oczekiwanie za nim nas wypuszczono ze stadionu. Droga na dworzec upłynęła wszystkim kibicom Wisły w dobrych nastrojach. Podobnie jak droga powrotna pociągiem do Małopolski. Ponieważ również w drodze do Krakowa działał catering wszyscy chętni aż do „wyczerpania się towaru;)” mogli zaopatrzeć się w coś do jedzenia i picia.

Ostatecznie w środku nocy docieramy do Krakowa, gdzie pozostało „tylko” dotrzeć do domu bądź zagospodarować sobie czas we własnym zakresie i według własnego pomysłu;).

Tym samym dobiegł końca jeden z ciekawszych kibicowsko naszych wyjazdów.

Do zobaczenia na kibicowskim szlaku!


źródło: KibiceWisly.pl

Wideo


Wisła w Kielcach cz.1

http://www.youtube.com/watch?v=8YD_lbMabAY