2011.10.26 Limanovia Szubryt Limanowa - Wisła Kraków 1:2

Z Historia Wisły

2011.10.26, Puchar Polski, 1/8 finału, Limanowa, Stadion Limanovii, 13:30, środa
Limanovia Szubryt Limanowa 1:2 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 3.000
sędzia: Paweł Raczkowski z Warszawy
Bramki

Artur Skiba (w) 43'

0:1
1:1
1:2
14' (g) Michael Lamey

51' (g) Michael Lamey
Limanovia Szubryt Limanowa

Krzysztof Pyskaty
Patryk Banaszkiewicz
Radosław Kulewicz
Dawid Basta
Paweł Kępa
Jakub Wańczyk
Artur Prokop
Artur Skiba Grafika:Zmiana.PNG (68' Maciej Ślazyk)
Rafał Waksmundzki
Jacek Pietrzak Grafika:Zmiana.PNG (82' Rafał Gadzina)
Szymon Kiwacki Grafika:Zmiana.PNG (74' Piotr Chlipała)

trener: Marian Tajduś
Wisła Kraków
4-5-1
Milan Jovanić
Michael Lamey
Michał Czekaj
Junior Diaz Grafika:Zk.jpg
Dragan Paljić
Cezary Wilk
Tomas Jirsak Grafika:Zmiana.PNG (90'+1 Michał Szewczyk)
Daniel Brud Grafika:Zk.jpg
Łukasz Garguła
Rafał Boguski
Andraż Kirm Grafika:Zmiana.PNG (81' Adrian Stanek)

trener: Robert Maaskant

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Puchar szansą dla młodych

Ani Cwetan Genkow, ani Dudu Biton nie jadą z Wisłą do Limanowej. Jedynymi napastnikami w kadrze mistrzów Polski na dzisiejszy mecz będą wracający po kontuzji Rafał Boguski oraz 19-letni Michał Szewczyk, który w tym sezonie zdobył dwie bramki w Młodej Ekstraklasie.

Oprócz Szewczyka, do Limanowej pojedzie także Adrian Stanek. 20-latek jest nominalnym pomocnikiem, choć grać może również w obronie. Pewniakiem do gry w pucharze był Filip Kurto. Niestety występ uniemożliwia mu kontuzja mięśniowa, która dopadła go akurat w tym terminie.

Ze względu na duże nasilenie rozgrywanych spotkań w ostatnim i najbliższym czasie, trener krakowian zmuszony jest do modyfikacji składu. Pole manewru ograniczone ma pięcioma kontuzjowanymi, mimo tego postanowił dać odpocząć regularnie eksploatowanemu Bitonowi. Lubimy rotacje w składzie i czekamy na efekt występów młodych zawodników. Starsi zapewniają, że do meczu się przyłożą. - Dostaliśmy nauczkę w zeszłorocznym pojedynku z Podbeskidziem - przypomina Garguła. - Nie będzie niespodzianki - deklaruje Wilk.

O godzinie 13:30 rozpocznie się pojedynek, którego stawką będzie awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Transmisję z meczu przeprowadzić ma TVP Sport, wejście rozpocznie się o godzinie 13:15.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Święto w Limanowej. Przed meczem Limanovia - Wisła

To będzie sportowe święto dla Limanowej - takie, jakiego to miasto jeszcze nie miało. Tamtejsza Limanovia, po sprawieniu ogromnej niespodzianki i wyeliminowaniu gdańskiej Lechii, znalazła się w 1/8 finału Pucharu Polski i zmierzy się z aktualnym mistrzem Polski - Wisłą Kraków. Do tego telewizyjna transmisja i miejmy nadzieję - bardzo ciekawe widowisko.

Na nie trener Robert Maaskant nie zabiera wprawdzie optymalnego składu, bo poza graczami kontuzjowanymi do Limanowej nie pojedzie m.in. Dudu Biton, ale nawet w mocno osłabionym składzie - faworyt tego spotkania jest jeden.

Dla III-ligowej Limanovii to i tak ogromne wydarzenie, bez względu na to jakim składem zagra Wisła. Zresztą, czy może być dla grających w tej drużynie piłkarzy lepsza nagroda, za dobre występy w poprzednich spotkaniach? W tym sensacyjne wyeliminowanie Lechii? Przypomnijmy, że gdańszczanie przegrali tam całkiem niedawno 0-1, co spotkało się z szyderczymi komentarzami w całym kraju. Ale też trudno się temu dziwić. Była to bowiem dość spektakularna wpadka. Tak jest zresztą zawsze, gdy w takich meczach przegrywają zawodowcy - co oczywiście tym bardziej dodaje splendoru zawodnikom Limanovii. Będą bowiem mieli o czym opowiadać bardzo długo.

Malowniczo położoną miejscowość czeka więc kolejne piłkarskie święto i miejmy nadzieję, że takim rzeczywiście będzie i tylko szkoda, że na tamtejszym stadionie zabraknie zorganizowanej grupy kibiców Wisły, ale też niewiele brakowało, a i sam mecz nie zostałby rozegrany w tym mieście. Obiekt Limanovii nie jest bowiem przystosowany do spotkań, które chciałoby obejrzeć więcej niż kilkaset osób. Rozważano nawet przeniesienie tego meczu do Nowego Sącza, ale ostatecznie odbędzie się tam, gdzie chyba powinien.

Źródło: wislaportal.pl

Wisła - Limanovia: historyczny mecz w Limanowej

Dzisiejszy dzień przejdzie do historii Limanowej. Nikt nie ma wątpliwości, że dla tego miasta mecz miejscowej Limanovii z Wisłą Kraków w Pucharze Polski będzie największym sportowym wydarzeniem nie tylko roku.

W Wiśle zapowiadają przy tym, że mecz potraktują bardzo poważnie. Początek konfrontacji o godz. 13.30.

- Przede wszystkim tego meczu nie możemy przegrać już w szatni - mówi trener Limanovii Marian Tajduś. - Nie wiemy, w jakim składzie zagra Wisła, ale ktokolwiek z nich wyjdzie na boisko, będzie indywidualnie lepszy od moich piłkarzy. Dlatego musimy zagrać zespołowo, walecznie i ambitnie. Na dwieście procent możliwości.

Wszyscy piłkarze Limanovii pracują zawodowo. Dzisiaj mają w pracy wolne. Wczoraj nie trenowali. Na stadionie pojawią się dopiero na przedmeczowej zbiórce. Wszyscy są do dyspozycji trenera. Do składu wracają doświadczony Artur Prokop (w meczu ligowym z Unią Tarnów pauzował za żółte kartki) i Szymon Kiwacki (narzekał ostatnio na lekki uraz).

- Nikt nie musi nas specjalnie motywować - zapewnia kapitan Limanovii Jakub Wańczyk. - Wiemy, o co gramy i z kim gramy. Będziemy czyhać na jakiś kontratak, gdyż o otwartej grze nie ma mowy. Ważne, by szybko nie dostać bramki. Czas będzie działał na naszą korzyść.

Wiślacy nie mają zamiaru lekceważyć rywala. Krakowianie zapamiętali dobrze nauczkę z poprzedniego sezonu, gdy z Pucharu Polski wyeliminował ich niżej notowany rywal, Podbeskidzie. Teraz trener Robert Maaskant zapowiada kilka zmian w składzie, ale i tak ci piłkarze, którzy zagrają, mają obowiązek przejść do następnej rundy.

- Szczerze mówiąc, jako zespół z ekstraklasy nie mamy zbyt wiele do wygrania - mówi Holender. - Nasze zwycięstwo będzie normą, a inny wynik zostanie okrzyknięty jako sensacja. Takie mecze to cały urok piłki nożnej, gdy drużyny z ekstraklasy jadą w miejsca, gdzie normalnie by nie pojechały.

Maaskant da w środę odpocząć kilku zawodnikom. O pechu może mówić Filip Kurto, który miał bronić w potyczce z Limanovią, lecz z powodu kontuzji nie wystąpi. Można się spodziewać, że do bramki wejdzie Milan Jovanić, a Sergiej Pareiko, który grał ostatnio dużo meczów, tym razem odpocznie. Z Limanovią nie zagra snajper wyborowy "Białej Gwiazdy" David Biton. Izraelczyk trafiał ostatnio do siatki rywali niczym karabin maszynowy, ale Maaskant ujawnił niedawno, że jego podopieczny cały czas zmaga się z lekkim urazem.

Taki mecz jak dzisiaj to zatem idealna okazja, żeby "Dudu" odsapnął. Szansę występu w ataku dostanie najprawdopodobniej Rafał Boguski, który - jak sam przyznał niedawno - jest bardzo głodny gry. Na stadionie Limanovii powinni zaprezentować się również młodzi piłkarze Wisły, Michał Czekaj i Daniel Brud.

Sportowe wydarzenie roku w Limanowej na żywo będzie śledziło blisko 3000 widzów. Organizatorzy specjalnie na tę okazję przygotowali skręcaną trybunę. Emocji nie powinno zabraknąć. Dodajmy, że transmisję ze spotkania Limanovia - Wisła przeprowadzi stacja TVP Sport.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Rafał Kamieński, Bartosz Karcz

Relacje z meczu

WISLAPORTAL: Minimalizm i główki Lameya. Limanovia - Wisła 1-2

Dzięki dwóm trafieniom Michaela Lameya krakowska Wisła wygrała w Limanowej z III-ligową Limanovią 2-1 i awansowała do 1/4 finału Pucharu Polski. Niestety w grze wiślaków zwyciężył przede wszystkim minimalizm. Martwi też fakt, że nijak zaprezentowała się wiślacka młodzież, czyli wywoływani niedawno do "tablicy" przez kibiców Daniel Brud i Michał Czekaj.

Nie ma co zaklinać po raz kolejny rzeczywistości, bo przeciwko III-ligowcom Wisła powinna pojechać składem złożonym w całości z zespołu Młodej Ekstraklasy i mecz taki należałoby wygrać. Oczywiście wiślacy dziś wygrali, ale bynajmniej nie zachwycili. Kogokolwiek.

Usprawiedliwiać ich może rytm meczów co trzy dni - bo to prawda, a także krzywe i małe boisko, ale to z kolei zwykły piłkarski mit. Na krzywej płycie gra się oczywiście trudniej, to była ona taka sama dla jednych i drugich.

Zresztą - ten mecz powinien rozstrzygnąć się o wiele wcześniej, bo Wisła objęła prowadzenie już po kwadransie, gdy wrzutkę z rzutu wolnego Tomáša Jirsáka strzałem głową na bramkę zamienił Michael Lamey.

Jej strata nie podłamała jednak ambitnych gospodarzy, którzy ochoczo ruszali do kolejnych prób ukłucia Wisły. I w kilku okazjach byli tego bliscy, ale też i "Biała Gwiazda" miała swoje szanse, a najlepszych nie wykorzystali Rafał Boguski i Andraž Kirm. I to srogo się zemściło, bo gospodarze zdobyli typową bramkę "do szatni", na którą zresztą zasłużyli. Artur Skiba przymierzył z rzutu wolnego i piłka ugrzęzła w długim rogu naszej bramki. Do przerwy mamy więc niespodziankę, bo chyba mało kto spodziewał się tutaj remisu...

Ten nie utrzymał się wprawdzie długo, bo strzelecką formą popisał się ponownie - zasługujący na pewno na wyróżnienie - Lamey. Zrobił to ponownie po wrzutce Jirsáka, tym razem z rzutu rożnego.

2-1 to wynik, który jak się później okazało utrzymał się już do końcowego gwizdka sędziego. Tyle tylko, że Wisła miała wręcz wymarzone okazje do podwyższenia wyniku, więc tym bardziej musi pozostać po nich niedosyt i poczucie zlekceważenia swoich obowiązków. Bo jak też inaczej wytłumaczyć niewykorzystane sytuacje sam na sam z bramkarzem Jirsáka i Boguskiego? Obydwaj powinni z łatwością zamienić je na bramki, co odzwierciedlałoby różnicę między obydwoma zespołami.

A tak, skończyło się skromnym i znów minimalistycznym 2-1, ale też m.in. z tego powodu, że gospodarzom zabrakło po przerwie sił, aby mistrzów Polski znów postraszyć.

I choć Wisła wywalczyła awans, to niestety - dobrego wrażenia bynajmniej nie pozostawiła. W podsumowaniu meczu warto wspomnieć o debiutach w barwach pierwszej drużyny piłkarzy z Młodej Wisły - Adriana Stanka i Michała Szewczyka. A Ci, którzy nie oglądali spotkania w TV - niech spróbują sobie wyobrazić, jak komentujący mecz Maciej Iwański mógł na murawie pomylić... Michała Czekaja z Draganem Paljiciem? Komentatorskie mistrzostwo świata...

Źródło: wislaportal.pl

GAZETA KRAKOWSKA: Limanovia - Wisła: nie było sensacji

Koniec pięknego snu Limanovii. W 1/16 Pucharu Polski trzecioligowiec wyeliminował Lechię Gdańsk. Teraz nie sprostał jednak Wiśle Kraków. Mistrzowie Polski wygrali 2:1. Spotkanie na długo zapamięta Artur Skiba, który kapitalnym strzałem pokonał Milana Jovanicia. Dwie bramki dla "Białej Gwiazdy" zdobył Michael Lamey (15, 51 min).

Cud się nie zdarzył. Wisła zrobiła w Limanowej swoje i awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski. Mistrzom kraju nie byli w stanie przeszkodzić ani ambitni gospodarze, ani wąskie i nierówne boisko, na które narzekali po ostatnim gwizdku. Bohaterem meczu był Michael Lamey, który strzelił pierwszy raz w swojej karierze dwie bramki w jednym spotkaniu.

Trzecioligowcom na osłodę pozostanie honorowy wynik z "Białą Gwiazdą" oraz wspomnienie cudownego gola, jakiego strzelił Milanowi Jovaniciowi z rzutu wolnego Artur Skiba.

Trener Marian Tajduś zapowiadał przed meczem, że jego podopieczni nie mogą pozwolić sobie na otwartą grę z Wisłą, bo może się to dla nich skończyć bardzo źle. Limanovia postanowiła zatem wykorzystać atut swojego wąskiego i krótkiego boiska. Zagęściła szyki przed bramką Krzysztofa Pyskatego i Wiśle bardzo opornie szło organizowanie ataków. W takiej sytuacji szansą dla "Białej Gwiazdy" były stałe fragmenty gry i właśnie po zagraniu Tomasa Jirsaka z rzutu wolnego prowadzenie dla krakowian strzałem głową uzyskał Michael Lamey.

Wyglądało zatem na to, że wszystko potoczy się zgodnie z zakładanym przez wiślaków scenariuszem. Inne zdanie mieli jednak gospodarze, których stracony gol paradoksalnie ośmielił do bardziej ofensywnej gry. Kilka razy Jovanicia próbował zaskoczyć Rafał Waksmundzki, ale bramkarz Wisły dobrze radził sobie z jego strzałami. Jovanić nie miał jednak nic do powiedzenie przy uderzeniu Artura Skiby z rzutu wolnego. Strzał był przedniej próby, a piłka wylądowała praktycznie w samym okienku bramki Wisły. Trzy tysiące ludzi oszalało ze szczęścia, a w powietrzu zapachniało sensacją.

Po przerwie pierwsi bliscy zmiany wyniku byli gospodarze. Artur Prokop nie trafił jednak w bramkę z rzutu wolnego, a dosłownie chwilę później znów prowadziła Wisła. Tak jak przy pierwszej bramce dośrodkowywał Jirsak i tak jak przy pierwszym trafieniu strzałem głową Pyskatego pokonał Lamey.

W tym momencie wydawało się, że wiślacy na dobre opanowali sytuację, zwłaszcza, że stwarzali sobie kolejne okazje na podwyższenie wyniku. Sytuacje sam na sam z bramkarzem zmarnowali jednak Andraż Kirm i Rafał Boguski. Obu tłumaczyć może tylko nierówne boisko, bo tuż przed oddawaniem strzałów piłka im podskakiwała.

Limanovia dzielnie stawiała czoła do ostatnich minut, ale poza strzałem Dawida Basty i Waksmundzkiego nie potrafiła poważniej zagrozić bramce "Białej Gwiazdy". Ta "dowiozła" zatem prowadzenie do końca i mogła już myśleć o następnym meczu ligowym.

Warto wspomnieć, że w końcówce spotkania trener Robert Maaskant dał szansę debiutu w pierwszej drużynie dwóm utalentowanym piłkarzom Wisły. Na boisku pojawili się zatem najpierw Adrian Stanek, a następnie Michał Szewczyk. Po ostatnim gwizdku obu z boiska sprowadzał holenderski szkoleniowiec, który coś długo tłumaczył swoim piłkarzom.

- Trener mówił nam, że to jest moment, który zapamiętamy do końca życia, bo obaj zagraliśmy pierwszy raz w oficjalnym meczu Wisły - zdradził przejęty Adrian Stanek.

Po meczu obie strony były zadowolone. Limanovia w dobrym stylu pożegnała się z Pucharem Polski, dzięki któremu było głośno o tym klubie w całym kraju. Na pomeczowej konferencji prasowej trener trzecioligowca Marian Tajduś powiedział: - Dziękujemy za lekcję. Dla nas to było świetne doświadczenie, bo jak się uczyć, to od najlepszych. Dla naszych młodych piłkarzy to był świetny dowód, że warto pracować i trenować.

Maaskant gratulował natomiast organizacji meczu, ale zapytany czy choć przez chwilę po wyrównującej bramce drżał o wynik, odparł: - Będę szczery. Ani przez moment nie bałem się o rezultat tego meczu...

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Pomeczowe wypowiedzi trenerów i działaczy Limanovii

Działacze Limanovii są zadowoleni po konfrontacji z Wisłą. Przegrali, ale zagrali walecznie i ambitnie. Wypromowali klub i miasto, tworząc sympatyczną atmosferę.

- Jest to dla nas wspaniałe doświadczenie, przekaz jak trenować, co zrobić. Zawsze będziemy starać się dążyć w kierunku lepszego. Dziękujemy za naukę, a uczyć trzeba się od najlepszych - powiedział szkoleniowiec gospodarzy, Marian Tajduś. - Warto trenować i warto być dobrym piłkarzem - to przekaz dla młodego pokolenia.

- Nie mamy się czego wstydzić, bo chłopcy zagrali wspaniały mecz. Na boisku nie było tak bardzo widać, że mistrz Polski mierzy się z III-ligowcem - uważa prezes Limanovii. - Gratuluję zwycięskiej Wiśle, a także naszemu miastu, które wspaniale wypromowało się dzięki temu spotkaniu. Drużyna ma warunki, by awansować wyżej. Mamy problem z boiskiem, ale wierzę, że dzięki współpracy z miastem, uda nam się go rozwiązać - powiedział Ryszard Kulma.

Ogromny wkład w organizację dzisiejszego spotkania miał sponsorujący Limanovię, a sympatyzujący z Wisłą Zbigniew Szubryt. - Przed meczem wspomniałem, że na pewno będę się cieszył, bo któraś z moich drużyn wygra. Wygrała drużyna lepsza piłkarsko. Cieszę się, że udało nam się zorganizować ten mecz bez wpadki - powiedział pan Szubryt po spotkaniu.

- Cieszymy się, że pan Szubryt jest naszym partnerem i mam nadzieję, że będziemy rozwijać naszą współpracę - zadeklarował prezes krakowskiej Wisły. - Szansa zagrania z mistrzem Polski, który gra w rozgrywkach europejskich to doskonała sprawa dla małego klubu. Sam wychowałem się w takich warunkach i bardzo dobrze się w nich czuję - powiedział Bogdan Basałaj.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Pomeczowa wypowiedź Roberta Maaskanta, trenera Wisły

Dzięki rozgrywkom o Puchar Polski szkoleniowiec Białej Gwiazdy przyjechał do kolejnej miejscowości, której nie znalazłby na ekstraklasowej mapie piłkarskiej Polski.

- Uważam, że rozgrywki pucharowe są bardzo interesujące, przyciągają wielu kibiców - powiedział uśmiechnięty Maaskant po spotkaniu w Limanowej, gdzie jego drużyna wywalczyła awans do ćwierćfinału krajowego trofeum.

- Było nam ciężko ze względu na boisko, które różniło się od tych, które spotykamy w Ekstraklasie. Limanovia grała bardzo dobrze i mocno utrudniła nam życie. Mieliśmy jednak wiele szans strzeleckich i zasłużyliśmy na zwycięstwo. Gratuluję trenerowi i organizatorom dzisiejszego spotkania.

Wiślacki trener przyznał, że ani przez chwilę nie drżał o wynik dzisiejszej rywalizacji. - Nie bałem się o wynik. Limanowia miała 5-6 dobrych strzałów w pierwszej połowie, ale nie obawiałem się, że możemy przegrać ten mecz.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Łukasz Garguła, pomocnik Wisły

- Dla nich na pewno było to wielkie przeżycie i święto, bo na co dzień nie mają możliwości goszczenia drużyn z Ekstraklasy - przyznał Łukasz Garguła po meczu z Limanovią w Limanowej.

Mistrzowie Polski nie wypracowali sobie miażdżącej przewagi w spotkaniu pomiędzy drużynami, które teoretycznie dzieli tak wiele. - Limanovia stworzyła sytuacje w większości po naszych błędach. Musimy pracować nad tym, aby drużyny, z którymi gramy nie mogły dochodzić do sytuacji w taki sposób. Grając z rywalem, który byłby zdecydowanie lepszy i wykorzystałby nasze błędy, przegralibyśmy ten mecz - przyznał pomocnik.

Po pierwszej bramce wydawało się, że Wisła łatwo odniesie zwycięstwo, pieczętując je jeszcze kilkoma przekonywującymi trafieniami. Tymczasem gospodarze nie chcieli łatwo sprzedać skóry. - Nie myśleliśmy, że będzie z górki. Wiedzieliśmy, że czeka nas tutaj ciężkie spotkanie i jeśli nie strzelimy dwóch bramek, nie zdobędziemy większej przewagi bramkowej, to ciężko będzie grać przez 90 minut.

Bramka Artura Skiby, zdobyta bezpośrednio z rzutu wolnego, była nieprzeciętnej urody. - W Ekstraklasie rzadko widuje się takie trafienia, ale to jest Puchar Polski i w takich meczach częściej zdarzają się takie bramki - twierdzi Garguła.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Michael Lamey, obrońca Wisły

- Po raz pierwszy strzeliłem dwie bramki w jednym meczu, obie główką - jestem bardzo zadowolony. Otrzymałem dwie świetne piłki od Tomka, w zasadzie wystarczyło tylko przyłożyć głowę - relacjonował Michael Lamey.

Wisła nie awansowałaby bez tych bramek? - Jeśli popatrzymy tylko na wynik, wydaje się, że tak. Jednak mieliśmy też kilka innych sytuacji - uważa defensor. - Jestem w gazie, zdobyłem trzy bramki w dwóch meczach, chciałbym kontynuować tę serię.

Widać, że Holendra nie przytłoczyła fala krytyki, która w ostatnim czasie spływała na jego barki. - Moje słabsze występy były następstwem kontuzji. Teraz znów czuję się dobrze, więc gram lepiej.

Aktualnie Lamey jest jedynym nominalnym prawym obrońcą w składzie mistrzów Polski, czekają go więc regularne występy. - Gramy teraz wiele meczów i wkrada się zmęczenie. Jednak, gdy mocno się trenuje i daje z siebie wszystko na zajęciach, nie odczuwa się takiego ogromnego zmęczenia meczami - zapewnia.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

- Ciężko się gra takie mecze. Może to jest banał, ale boisko nie było w najlepszym stanie i to powodowało, że nie mogliśmy pokazać takiej gry, jaką byśmy chcieli i raczej upodabniamy się wtedy stylem do przeciwnika. A to powoduje, że ciężko nam się gra i nie inaczej było dzisiaj - mówił po wygranej w Limanowej Cezary Wilk.

Zapytany z kolei o niewykorzystane stuprocentowe sytuacje przez Tomáša Jirsáka i Rafała Boguskiego przyznał, że winę za podobne zagrania w dużej mierze ponosił właśnie stan murawy.

- Wytłumaczenie takich zagrań jest jedno - to boisko. Naprawdę ciężko było trafić w piłkę. Absolutnie się tutaj nie tłumaczę, ale sprawiało sporo problemów. Zarówno jednak dla nas, jak i dla przeciwnika było ono takie samo, a mimo to był to czynnik, który wpływał na grę, ale do końca nie można się tym tłumaczyć - mówił pomocnik Wisły.

- Naszym celem był awans, został on osiągnięty i z tego się cieszymy - zakończył Wilk.

Źródło: wislaportal.pl

Ciekawostki

Dwaj zawodnicy zadebiutowali w Wiśle

Adrian Stanek i Michał Szewczyk zadebiutowali w seniorskiej drużynie Wisły Kraków w meczu Pucharu Polski z Limanovią Limanowa.

20-letni Adrian Stanek zmienił Andraża Kirma w 81. minucie, zaś Michał Szewczyk pojawił się na boisku w ostatniej minucie w miejsce Tomka Jirsaka. 17 października napastnik skończył 19 lat.

- Gra w najlepszym klubie w Polsce jest ogromnym wyróżnieniem - powiedział po meczu Adrian Stanek, który w pierwszej drużynie wystąpił wcześniej w kilku sparingach. - Taki debiut bardzo motywuje do dalszej pracy.

Ponadto, debiutancki występ w rozgrywkach o Puchar Polski odnotował Michał Czekaj, który od pierwszej minuty grał na pozycji stopera.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Pięćdziesiąt meczów Dragana Paljicia dla Wisły

28 października 2011 r.

Środowe spotkanie rozgrywek Pucharu Polski pomiędzy Limanovią i Wisłą Kraków było jubileuszowym dla Dragana Paljicia. Serb zagrał w nim po raz 50 w koszulce z "Białą Gwiazdą" na piersi.

Źródło: wislaportal.pl

Kibicowsko

"Na przejażdżkę""

Przed meczem z Limanovią wiadomo było, że kibice Wisły nie zostaną wpuszczeni na to spotkanie jako zorganizowana grupa. Mimo tego, kilkudziesięciu fanów Białej Gwiazdy stawiło się w Limanowej, by wspierać swój zespół.

Humory niektórych krakowian przy samym wjeździe do miasteczka popsuła drobiazgowa kontrola policyjna. Na ulicy prowadzącej do stadionu ustawiono przegrodę, przez którą przepuszczano tylko posiadaczy biletów na spotkanie. Ciężko więc było przedostać się choćby pod stadionowy płot, co pierwotnie zakładali wiślaccy wyjazdowicze.

Z upływem czasu coraz większej grupie naszych kibiców udawało się zakupić bilety i wejść na obiekt. Na początku drugiej połowy sympatycy Białej Gwiazdy zebrali się w narożniku, by zaznaczyć swą obecność wspólnym dopingiem. Około stuosobowa grupa zaintonowała "Jesteśmy zawsze tam" oraz kilkanaście innych przyśpiewek. Zaznaczono także, że na derbach to "tylko zwycięstwo!"

Trzeba zwrócić uwagę na przyjazną atmosferę panującą na stadionie, na trybunach którego kibice obu klubów stali obok siebie. Pod młynem Limanovii, obok ich flagi, wisiało małe płótno wiślackie.

Po spotkaniu zwycięscy zawodnicy podeszli pod płot i, podobnie jak w Łodzi, podziękowali wiślakom.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Zdjęcia