2012.05.04 Gatta Zduńska Wola - Wisła Krakbet Kraków 5:7
Z Historia Wisły
Gatta Zduńska Wola | 5:7 (2:2, 4:4, 5:4) | Wisła Krakbet Kraków | ||||||||
widzów: | ||||||||||
sędzia: Krzysztof Bernaś Przemysław Ślizak Seweryn Dębowski Tomasz Sadowski | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Futsalowcy Wisły o krok od finału ligi!
Futsalowcy krakowskiej Wisły po pierwszych dwóch nieudanych meczach półfinału play-off z Gattą Zduńska Wola, z których wygrali tylko raz - i to dopiero po rzutach karnych - tym razem zagrali na wyjeździe. Trzecie spotkanie półfinału zaczęli równie źle, bo od wyniku 0-2, ale ostatecznie po ogromnych emocjach i dogrywce zwyciężyli 7-5 i są o krok od awansu do finału ligi!
Gatta Zduńska Wola - Wisła Krakbet Kraków 5-7 (2-2, 4-4, 4-5)
1-0 Michał Marciniak (5.)
2-0 Marcin Olejniczak (7.)
2-1 Błażej Korczyński (8.)
2-2 Zbigniew Mirga (13.)
2-3 Błażej Korczyński (28.)
2-4 Rafał Franz (32.)
3-4 Krzysztof Adamski (34.)
4-4 Marcin Olejniczak (39.)
4-5 Krzysztof Kusia (43.)
4-6 Andrzej Szłapa (47.)
5-6 Marcin Stanisławski (50.)
5-7 Rafał Franz (50.)
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2-1 dla Wisły.
Żółta kartka: Korczyński.
W dzisiejszym meczu Wisła grać musiała mocno osłabiona, bo za nadmiar żółtych kartek pauzowało aż trzech bardzo ważnych dla nas zawodników. Douglas, Adrian Pater i Roman Wachuła oglądali popisy swoich kolegów z trybun.
A te na początku zawodów były bardzi kiepskie. Gospodarze wręcz huraganowo ruszyli do ataków i szybko zostało to nagrodzone. Gatta zasłużenie zdobyła dwa szybkie gole, a mogło być jeszcze gorzej, bo zawodnicy beniaminka ligi mieli jeszcze co najmniej dwie świetne okazje do wcześniejszego otworzenia wyniku.
Błażej Korczyński natychmiast poprosił o czas i wiślacy wzięli się do odrabiania strat, a nasz grający trener sam zdobył kontaktowego gola. Na remis wyprowadzić mógł nas już w 10. minucie Andrzej Szłapa, ale w sytuacji sam na sam uderzył nieznacznie obok słupka. Nie pomylił się natomiast, po bardzo ładnym strzale z dystansu, Zbigniew Mirga i spotkanie zaczęło się "od nowa".
Obydwa zespoły do końca I połowy miały jeszcze po jednej świetnej okazji. Strzał Szłapy bardzo dobrze obronił jednak golkiper Gatty, a jeszcze lepiej spisał się Bartłomiej Nawrat, który nie dał się pokonać w sytuacji sam na sam z Marcinem Stanisławskim.
Drugiej połowy gospodarze nie zaczęli już tak dobrze jak pierwszej, a od 23. minuty powinniśmy prowadzić. Z najbliższej odległości uderzenie Macieja Wołoszyna trafiło w słupek, a jego dobitkę szczęśliwie odbił bramkarz Gatty. Nie miał jednak nic do powiedzenia pięć minut później. Korczyński wykorzystał błąd rywala, któremu zabrał piłkę, i w sytuacji sam na sam pewnie dał nam prowadzenie.
To szybko mogliśmy jednak stracić, ale Nawrat doskonale obronił uderzenie Krzysztofa Adamskiego.
Popisy bramkarskie po obydwu stronach zepsuł w końcu Adam Miłosiński, który w 32. minucie przepuścił między nogami strzał z dystansu Rafała Franza i prowadziliśmy już 4-2, a Gatta szybko grać zaczęła z lotnym bramkarzem. I to przyniosło im powodzenie, bo w 35. minucie kontaktowego gola zdobył, po ładnie rozegranej akcji, Adamski.
Gospodarze mieli więc jeszcze sporo czasu, aby odrobić stratę, a to zapewniało solidne emocje. I takie też były, by wspomnieć, że w 38 minucie w poprzeczkę bramki Gatty trafił nasz... bramkarz, Bartłomiej Nawrat!
Minutę później znów pokonał go jednak Olejniczak i mieliśmy remis 4-4 i drugą w tej rywalizacji dogrywkę!
W niej, po faulu Korczyńskiego, gospodarze szybko mieli przedłużony rzut karny, ale Nawrat nie dał się tym razem pokonać Olejniczakowi. I ta nieudana próba Gatty zemściła się na nich. Świetnie przymierzył bowiem Krzysztof Kusia i pokazując Białą Gwiazdę na koszulce miał mnóstwo powodów do radości, bo prowadziliśmy 5-4.
Gatta ruszyła oczywiście do ataków, ale Stanisławski trafił w poprzeczkę i I połowa doliczonego czasu gry kończy się naszym jednobramkowym prowadzeniem.
Ostatnie pięć minut meczu dobrze mógł zacząć Korczyński, ale z rzutu wolnego uderzył nad bramką Gatty. W odpowiedzi Nawrat nie dał się zaskoczyć Mariuszowi Rachubińskiemu, a w kolejnej akcji Adamski i Mateusz Gepert nie trafili w kapitalnych sytuacjach. W podobnej nie pomylił się natomiast Szłapa i prowadziliśmy już 6-4.
Ambitni gospodarze zdołali jeszcze raz trafić do naszej siatki, po golu Stanisławskiego, ale po kontrze Franz ustalił wynik tego jakże emocjonującego spotkania na 7-5.
Po tej wygranej wszystkie atuty są w naszych rękach. W sobotę znów zagramy z Gattą w Zduńskiej Woli, ale teraz to rywale są "pod ścianą". Ewentualna wygrana Wisły da jej bowiem awans do finału ligi.
Źródło: wislaportal.pl