2012.12.01 Wisła Krakbet Kraków - Marwit Toruń 2:3
Z Historia Wisły
Wisła Krakbet Kraków | 2:3 (1:0) | Marwit Toruń | ||||||||
widzów: | ||||||||||
sędzia: Andrzej Śliwa Marek Czernachowski Rafał Ziach | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Błądzenia ciąg dalszy
Futsalowcy Wisły Krakbet nie poprawili swojej sytuacji w tabeli. W meczu 10. kolejki Futsal Ekstraklasy nasi zawodnicy przegrali z Marwitem Toruń 2:3 (1:0). O porażce zadecydowała bardzo kiepska druga połowa w wykonaniu Białej Gwiazdy.
Scenariusz, jaki zafundowali nam wiślacy w dniu dzisiejszym, „ćwiczyliśmy” w tym sezonie już kilkakrotnie. A wygląda on mniej więcej następująco: nasi zawodnicy grają lepiej niż przyzwoicie w pierwszej połowie meczu, po czym w drugiej jakby zapominają na czym polega nowoczesny futsal. W efekcie, w drugich dwudziestu minutach tracą przewagę wywalczoną do przerwy i schodzą z boiska pokonani.
Dzisiejszy mecz miał prawie identyczny przebieg jak ten sprzed kilku tygodni z Gattą Zduńska Wola. W pierwszej połowie przewaga wiślaków była momentami przygniatająca, a wynik 1:0 do przerwy nie odzwierciedlał tego, co widzieliśmy na boisku. Krakowianie grali składnie i raz po raz zagrażali bramce gości. Cóż z tego, skoro skuteczność znów szwankowała. Swoje szanse na zdobycie gola mieli prawie wszyscy zawodnicy Białej Gwiazdy, lecz skutek bramkowy udało się uzyskać jedynie Zadorożnemu. Stało się to w 6. minucie, a Siergiej zdobył bramkę z najbliższej odległości, wpychając piłkę do siatki piersią. Kilka minut później Zadorożnyj mógł podwyższyć na 2:0. Jego kapitalne uderzenie nieszczęśliwie trafiło jednak w poprzeczkę. Siergiej w ogóle rozgrywał w pierwszej połowie bardzo dobrą partię, kilkakrotnie pięknie dogrywając do kolegów. Zarówno jednak po jego podaniach, jak i po składnych akcjach pozostałych krakowian, wiślacy nie potrafili zaskoczyć golkipera gości.
Początek drugiej połowy nie zapowiadał dramatu wiślaków. Pierwsze trzy minuty toczyły się w dalszym ciągu pod dyktando Białej Gwiazdy, choć torunianie nie zamierzali się poddawać.
W 24. minucie krakowianie popełnili pierwszy poważniejszy błąd w dzisiejszym meczu. Pozwolili przedrzeć się rywalom prawą stroną boiska, nie zdążyli w porę wrócić na przedpole własnej bramki, w efekcie czego Szamotij strzelił wyrównującego gola do pustej bramki. No i zaczęło się. Wiślacy w jednej chwili stracili pewność siebie, a ilość pomyłek, jakie od tej pory zaczęli popełniać, była zatrważająca. Najbardziej bolesne były te, po których goście zdobywali bramki. Najpierw, w 34. minucie, Pater chcąc zagrać do Mirgi, podał z autu wprost pod nogi Wojciechowskiego. A że miało to miejsce tuż przed naszą bramką, zawodnik gości nie zmarnował takiego prezentu. Było 1:2. Minutę później, po wybiciu piłki przez bramkarza Marwitu, nasi zawodnicy przyglądali się, jak do piłki wyskoczył Demiszew i główką umieścił ją w siatce. 1:3.
Wisła ściągnęła bramkarza. Dwukrotnie udało się stworzyć groźne sytuacje pod bramką Marwitu, jednak zbytnia nerwowość nie pozwoliła na strzelenie kontaktowego gola. A czas płynął nieubłaganie. Jeszcze dwie minuty do końca. Atakujemy. Bez skutku. Ostatnia minuta. Strzał rozpaczy Despotovicia. Zablokowany. Wreszcie gol! Strzelcem Franz. Radości po tym trafieniu nie ma jednak zbyt wiele. Bo czy można strzelić jeszcze jedną bramkę, gdy do końca meczu pozostaje pięć sekund? Być może można. Ale nie dzisiaj. Przegrywamy 2:3 i nasza sytuacja w tabeli staje się coraz bardziej nie do pozazdroszczenia.
Wisła Krakbet Kraków – Marwit Toruń 2:3 (1:0)
1:0 Siergiej ZADOROŻNYJ 05’53”
1:1 Oleksandr SZAMOTIJ 23’16”
1:2 Michał WOJCIECHOWSKI 33’21”
1:3 Denis DEMISZEW 34’52”
2:3 Rafał FRANZ 39’55”
Wisła Krakbet: Kamil DWORZECKI – Zbigniew MIRGA, Frane DESPOTOVIĆ, Krzysztof KUSIA, Rafał FRANZ, Roman VAKHULA, Siergiej ZADOROŻNYJ, Marcin KIEŁPIŃSKI, Piotr MORAWSKI, Adrian PATER.
Źródło: wislafutsal.pl