2013.01.20 Wisła Krakbet Kraków - Pogoń 04 Szczecin 4:1
Z Historia Wisły
Wisła Krakbet Kraków | 4:1 (1:0) | Pogoń 04 Szczecin | ||||||||
widzów: | ||||||||||
sędzia: | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Pogoń '04 zakończyła przy Reymonta serię 13 meczów bez porażki. |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Piorunujący finisz! Lider pokonany w Krakowie
Wisła Krakbet pokonała we własnej hali lidera Futsal Ekstraklasy, zespół Pogoni 04’ Szczecin 4:1. Mecz stał na bardzo wysokim, jak na polskie warunki, poziomie.
Dzisiejsze spotkanie było widowiskiem, co się zowie. Gra była prowadzona w szybkim tempie, a kilka zagrań znamionowało naprawdę wysoką klasę zawodników. Przez większą część meczu stroną dominującą byli wiślacy, lecz nie można na pewno powiedzieć, że była to przewaga przygniatająca. Szczecinianie pokazali bowiem w Krakowie bardzo dojrzały futsal. Tym bardziej cieszy tak okazałe zwycięstwo.
Mecz zdecydowanie lepiej rozpoczęli krakowianie. Atakowali z rozmachem, a pierwszy groźny strzał oddali już w 31 sekundzie gry. Pater uderzył pod poprzeczkę, a bramkarz gości sparował piłkę na rzut rożny. W 3. minucie piękną „klepkę” rozegrali Vakhula z Zadorożnym, lecz uderzenie tego pierwszego trafiło w słupek.
Na początku 7. minuty goście oddali pierwszy celny strzał na bramkę Wisły. Był on jednak niegroźny i Nawrat bez trudu go wyłapał. Kilka sekund później piłka trafiła do Kusi. Nasz kapitan przymierzył idealnie, a jego atomowe uderzenie wylądowało w lewym „okienku” szczecińskiej bramki. 1:0.
Do 11. minuty wiślacy cały czas mieli optyczną przewagę. Wielkiej liczby sytuacji podbramkowych nie stworzyli, choć kilka razy była szansa na podwyższenie wyniku. Najlepszą w 11. minucie miał Rafał Franz. Będąc w polu karnym gości nieco źle przyjął jednak piłkę i nie mógł już oddać skutecznego strzału.
W następnych kilku minutach gra się wyrównała, a były i takie momenty, kiedy to Pogoń lekko przeważała. Nie przełożyło się to, na szczęście, na jakieś poważniejsze zagrożenie pod naszą bramką. Naprawdę niebezpiecznie zrobiło się dopiero w samej końcówce pierwszej połowy. Na minutę przed jej zakończeniem Biała Gwiazda złapała piąte przewinienie. Goście, mając świadomość, że następne oznaczać będzie przedłużony rzut karny, mocniej zaatakowali. Pod naszą bramką kilka razy zrobiło się dość gorąco, szczęśliwie, bez konsekwencji. Do przerwy było 1:0.
Początek drugiej części gry był w wykonaniu wiślaków dobry, choć zabrakło nieco skuteczności. Jak chociażby w 22. minucie, kiedy to Vakhula pięknie przeszedł prawą flanką i dograł na długi słupek do Kiełpińskiego. Ten spóźnił się dosłownie o ułamek sekundy i nie trafił wślizgiem w piłkę.
W 27. minucie wiślacy przeprowadzili kolejną piękną akcję. Zadorożny uruchomił na lewej stronie Franza. Ten, mając przed sobą tylko bramkarza Pogoni, usiłował go przelobować. Neagu wyszedł jednak z tej próby obronną ręką i odbił piłkę przed siebie. Przy linii bocznej zablokował ją Zadorożnyj. Sędziowie uznali, że faulował przy tym golkipera gości. Była to dość kontrowersyjna decyzja. Dla wiślaków tym bardziej bolesna, że było to już ich piąte przewinienie w drugiej połowie.
Przez następne kilka minut trwała wymiana ciosów. Zwycięsko z niej wyszli, niestety, szczecinianie. W 31. minucie Nawrat obronił strzał z dystansu, lecz przy dobitce Mikołajewicza był już bezradny. 1:1.
Teraz nastąpił najtrudniejszy dla Białej Gwiazdy moment w dzisiejszych zawodach. Strata gola wytrąciła wiślaków nieco z równowagi i przez następne cztery minuty byli parę razy w sporych opałach. Najwięcej szczęścia mieli w 33. minucie, kiedy to po strzale Ricardo piłka trafiła w poprzeczkę, a następnie odbiła się od linii bramkowej.
W 35. minucie pod naszą bramką znów alarm. Sędziowie odgwizdują szósty faul naszego zespołu. Skutek jest oczywisty – przedłużony rzut karny. Do piłki podbiega Maćkiewicz. Nie wytrzymuje jednak próby nerwów. Jego strzał o dobry metr mija naszą bramkę. Nawrat wznawia grę. Przy piłce Korczyński. Kapitalnie podaje do Kiełpińskiego. Ten odgrywa do naszego grającego trenera. „Korek” lokuje piłkę w siatce! Jest początek 36. minuty. Wisła prowadzi 2:1!
Goście ruszają do ataku. Ale wiślacy nie zamierzają się tylko bronić. Atakują wysoko szczecinian, uniemożliwiając im skuteczny atak. 37. minuta. Despotović dostrzega, że bramkarz gości jest daleko od swojej „świątyni”. Spod naszej bramki przymierza idealnie. Neagu jest jednak szybki. Wraca i wybija piłkę na róg.
38. minuta. Douglas oddaje piekielnie niebezpieczny strzał w prawy, dolny róg wiślackiej bramki. Nawrat nadludzkim wysiłkiem broni. Goście wprowadzają lotnego bramkarza. 39. minuta. Nawrat wznawia grę. Idziemy do przodu. Zadorożny idealnie podaje do Franza. W bramce gości jest już ich etatowy bramkarz. Ale nic to portowcom nie pomoże. Franz strzela nie do obrony. Na półtorej minuty przed końcem Wisła prowadzi 3:1.
Szczecinianie nie rezygnują, nadał grają z lotnym bramkarzem. 50 sekund do końca. Nawrat dwukrotnie kapitalnie broni strzały gości z najbliższej odległości. Wychodzimy z kontrą. Szczecińska bramka jest pusta. Zadorożny podaje do Kiełpińskiego. Po chwili na trybunach euforia. Piłka ląduje w siatce gości po raz czwarty! 4:1. A więc zwycięstwo! Zwycięstwo piękne, niepodważalne, zasłużone. Oby było początkiem serii wygranych. (...)
Źródło: wislafutsal.pl