2013.10.26 Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1:0

Z Historia Wisły

2013.10.26, Ekstraklasa, 13. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, sobota, 14°C
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Zagłębie Lubin
widzów: 10.753
sędzia: Jarosław Rynkiewicz z Zielonej Góry
Bramki
Łukasz Garguła (w) 39' 1:0
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Grafika:Zk.jpg Łukasz Burliga
Arkadiusz Głowacki Grafika:kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (63' Ostoja Stjepanović)
Marko Jovanović
Gordan Bunoza
Emmanuel Sarki Grafika:Zmiana.PNG (78' Patryk Małecki)
Grafika:Zk.jpg Michał Chrapek
Rafał Boguski
Łukasz Garguła
Grafika:Zk.jpg Wilde-Donald Guerrier
Paweł Brożek

trener: Franciszek Smuda
Zagłębie Lubin
4-5-1
Michał Gliwa
Paweł Widanow
Adam Banaś
Ľubomír Guldan
Bartosz Rymaniak
Róbert Jež Grafika:Zk.jpg
Jiří Bílek
Łukasz Piątek Grafika:Zmiana.PNG (80' Deniss Rakels)
Aleksander Kwiek Grafika:Zmiana.PNG (46' David Abwo)
Arkadiusz Piech
Michal Papadopulos Grafika:Zmiana.PNG (46' Adrian Błąd)

trener: Orest Lenczyk
Strzały: 15-18 (10-4)
Strzały celne: 2-4 (1-0)
Strzały niecelne: 8-7 (6-1)
Strzały zablokowane: 5-7 (3-3)
Słupki/poprzeczki: 0-0
Posiadanie piłki (w %): 59-41 (73-27)
Spalone: 0-6 (0-2)
Rzuty rożne: 6-7 (1-1)
Dośrodkowania: 17-14 (9-5)
Faule: 13-5 (5-3)
Żółte kartki: 3-1 (0-0)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Franciszek Smuda przed meczem z Zagłębiem

- Zagłębie Lubin to jest trudny rywal, mają wielu dobrych i doświadczonych w naszej lidze piłkarzy i to nie będzie dla nas spacerek - powiedział przed czekającym nas spotkaniem ligowym z ekipą z Dolnego Śląska trener Franciszek Smuda. Dla "Franza" będzie to szczególny mecz. I to nie tylko dlatego, że w Zagłębiu pracował. W oficjalnej potyczce poprowadzi bowiem do boju zespół "Białej Gwiazdy" po raz setny!

Oczywiście życzylibyśmy sobie, aby ten jubileusz Smuda uświetnił dobrym meczem swojego zespołu, ale też wszyscy doskonale przypominają sobie z jaką taktyką na Reymonta lubił przyjeżdżać opiekun lubinian, Orest Lenczyk.

- Nie sądzę, że to będzie "autobus". Zresztą trener Lenczyk także lubi wygrywać, też lubi gdy jego zespół strzela bramki. Nie sądzę, że zagrają defensywnie. Będą starali się wygrać, ale my też tego chcemy. Gramy przed własną publicznością, więc nie ma się co - jak to się mówi - "czaić", tylko trzeba grać do przodu i strzelać bramki - stwierdził "Franz".

- W lidze przegraliśmy dotąd tylko jedno spotkanie. Wiadomo jakie ono było, a my nie jesteśmy jeszcze w stanie w dziesięciu udźwignąć takiego ciężaru i w osłabieniu dowieźć prowadzenie 1-0. Przyjdzie czas, że ten zespół będzie silniejszy, będzie bardziej doświadczony i to dotyczy szczególnie tych młodych piłkarzy. Wtedy będziemy w stanie nawet w dziesiątkę utrzymać wynik. W naszej drużynie nie widzę natomiast złej atmosfery, jest wręcz przeciwnie, atmosfera jest bardzo dobra - uspokajał Smuda, w tym także to, że jego podopieczni stracili w Bydgoszczy aż trzy gole.

- Na początku wszyscy myśleliśmy, że możemy nie tylko trzy bramki tracić, a trochę więcej. A teraz dla każdego jest problem jak się te trzy bramki straciło. My nie jesteśmy zespołem wielkiej europejskiej klasy, żeby stać nas było na to, aby nie tracić w każdym meczu bramek i żebyśmy wszystko wygrywali. Na razie nie jesteśmy w stanie tego zrobić, ale staramy się i robimy wszystko żeby bramek tracić jak najmniej, na razie straciliśmy ich zresztą tylko osiem - tłumaczył Smuda.

Wielkich zmian kadrowych w naszym zespole, który znamy z występów w lidze, spodziewać się nie można, co także trener Wisły potwierdził.

- Nie mamy takiej kadry, żeby można było zmienić 7 czy 8 piłkarzy. Drobne zmiany są i będą zawsze. Trzeba natomiast opierać się na tych zawodnikach, którzy przekonują mnie od początku sezonu, że są pełnowartościowymi dla nas piłkarzami. W tych 12 meczach poznałem ich już. Wiem na co ich stać i czy mogę na nich liczyć w przyszłości, czy też nie. Do grudnia mamy jeszcze parę ładnych spotkań i niektórzy mogą się jeszcze wykazać - mówił opiekun Wisły.

Oczywiście nie mogło także zabraknąć odniesień do wtorkowego spotkania z Lechią, ale jak się okazuje, dla Smudy była to… znakomita lekcja poglądowa.

- Nie wiem jak to tłumaczyć, ale ten zespół, który grał, i Ci zawodnicy którzy grali - mają takie umiejętności, a nie inne. Niektórzy potrafią dać z siebie wszystko, a niektórzy nie. Niektórzy mogą nogę włożyć, a inni nie. Niektórzy potwierdzają mi na kogo mogę w przyszłości liczyć, a na kogo nie. Ten mecz był dla mnie potwierdzeniem wartości niektórych zawodników - powiedział dobitnie.

- W Zagłębiu, od kiedy mnie tam nie ma, zmieniło się bardzo dużo. Niewielu piłkarzy już tam znam. Paru młodych jeszcze jest, którzy za moich czasów byli w Młodej Ekstraklasie, ale już Kwiek, czy Banaś trafili tam później. Znam ich natomiast z naszej ligi, nie są to więc dla nas obcy zawodnicy - mówił trener.

Zapytany zaś o najskuteczniejszego w lubińskiej ekipie Arkadiusza Piecha, powiedział: - Nasi obrońcy muszą na niego zwrócić uwagę, bo jego jest wszędzie pełno. Jest ruchliwym piłkarzem i niebezpiecznym w polu karnym. Ale my jesteśmy skoncentrowani na całej naszej drużynie i na całej drużynie Zagłębia, tak żebyśmy jak najmniej popełnili indywidualnych błędów. Tak żeby nie dać szans przeciwnikowi.


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

"Nie ma co się czaić, trzeba strzelać bramki" czyli: Wisła - Zagłębie

26. October 2013,

Maraton piłkarski w Polsce trwa w najlepsze. W sobotę piłkarze Wisły Kraków podejmą na własnym stadionie drużynę Zagłębia Lubin, która pod wodzą Oresta Lenczyka wreszcie zaczyna przypominać zespół, a nie zbieraninę przypadkowych kopaczy. Wisła zaś po dwóch porażkach z rzędu z pewnością będzie chciała przełamać tą złą passę.


- Wszyscy są gotowi do gry – zakomunikował przed spotkanie trener Franciszek Smuda, który sam również powoli wraca do pełni zdrowia. Oznacza to ni mniej, ni więcej jak to, że Wisła zagra już w najsilniejszym składzie, bez żadnych roszad kadrowych, jak w przegranym meczu PP z Lechią.

- Nie ma co się czaić, trzeba grać do przodu i starać się strzelić bramki – szczerze przyznał Smuda. A piłkarze są chyba coś winni kibicom, którzy we wtorkowy wieczór setnie się wynudzili, oglądając bezpieczną grę „na 0-1” w wykonaniu swoich zawodników.

- W lidze przegraliśmy jedno spotkanie, puchar to jest inna sprawa. Nie jesteśmy jeszcze w stanie w dziesięciu udźwignąć ciężar i udźwignąć 1-0, jakie mieliśmy w Bydgoszczy. Przyjdzie czas, że ten zespół będzie silniejszy, bardziej doświadczony – dodał Smuda.

Zagłębie Lubin od kilku sezonów jest małym fenomenem naszej ligi. Jest to klub z bardzo dobrą i co najważniejsze stabilną sytuacją finansową, mocny kadrowo a mimo tego piłkarze w miedziowych koszulkach permanentnie zawodzą oczekiwania swoich kibiców.

Nie inaczej jest w tym sezonie. W 12. Kolejkach „Miedziowi” zgromadzili 12 punktów i są trzecią ekipą od końca tabeli. W związku z taką postawą drużyny z posadą trenera pożegnał się Pavel Hapal, a w jego miejsce „ugasić pożar” przyszedł Orest Lenczyk. Dało to dość pozytywny impuls drużynie, która zdaniem naszego trenera – nie zaparkuje jutro autobusu we własnym polem karnym.

Zagłębie obok Podbeskidzia strzeliło najmniej goli w lidze, bo tylko dziesięć. Byłoby ich jeszcze mniej, gdyby nie przyjście w trakcie sezonu Arkadiusza Piecha, który wyraźnie rozruszał zastaną Lubińską ofensywę.

Wiślacy muszą uważać właśnie na Piecha oraz szybkie skrzydła – Abwo i Przybeckiego. Piłkarze „Białej Gwiazdy” nie powinni natomiast obawiać się strzałów z dystansu, gdyż w bramce Zagłębia stoi jeden z najsłabszych golkiperów w całej ligowej stawce, który popełnia mnóstwo prostych, wręcz uwłaczających zawodowemu piłkarzowi błędów. Trzeba jednak mieć na uwadze, że błędy nie biorą się z i dać Michałowi Gliwie szansę na ich popełnienie.

W poprzednim sezonie Zagłębie dwukrotnie ograło Wisłę, która zwłaszcza w wyjazdowym meczu w Lubinie delikatnie mówiąc „dała ciała”. Wielu z piłkarzy Wisły, którzy zagrają w jutrzejszym spotkaniu pamięta tamtą klęskę, więc z chęcią zrewanżują się piłkarzom z Dolnego Śląska. Czy skutecznie? Dowiemy się już niebawem!

Spotkanie poprowadzi pan Jarosław Rynkiewicz z Zielonej Góry.

Transmisja meczu w Canal + Family. Początek spotkania o 20.30.


wislakrakow.com

(sum91)

Źródło: wislakrakow.com

Najbliższy rywal: Zagłębie Lubin

Wpisany przez Patrycja

piątek, 25 października 2013 21:34


Możemy się skupić już tylko na lidze i nie zawracać sobie głowy pucharem. W związku z tym, warto byłoby powrócić do wygrywania meczów. Pierwszym zespołem w kolejce do ogrania będzie Zagłębie Lubin.

Miedziowi, dysponujący jak na polskie warunki całkiem solidną kadrą złożoną z doświadczonych piłkarzy, w fatalnym stylu rozpoczęli rozgrywki Ekstraklasy. Słaba postawa doprowadziła do zmiany na stanowisku trenera. Pavla Hapala zastąpił Orest Lenczyk, który wyprowadził Zagłębie ze strefy spadkowej ogrywając w ostatniej kolejce Widzew Łódź 3:1, a kilka dni temu lubinianie awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski, pokonując GKS Tychy 1:0. Powracając do Ekstraklasy – drużyna z Lubina wygrała w tym sezonie na wyjeździe tylko raz, a miało to miejsce w Chorzowie dwa miesiące temu. Od tego czasu Zagłębie trzykrotnie przegrywało, za każdym razem tracąc po dwa gole. Nasi najbliżsi rywale zajmują obecnie 14. miejsce w tabeli ligi z dorobkiem 12 punktów po 3 zwycięstwach, 3 remisach i aż 6 porażkach. Najskuteczniejszym z piłkarzy grających w tym sezonie dla lubinian jest na razie Arkadiusz Piech, który zdobył trzy bramki. To właśnie na bramkostrzelnego napastnika nasi obrońcy powinni zwrócić największą uwagę, oprócz niego o sile ofensywy Zagłębia stanowić będzie zapewne Michał Papadopulos. Można się jednak spodziewać, że Orest Lenczyk nie pójdzie z Wiślakami na wymianę ciosów. Bardziej prawdopodobne jest próba zamurowania własnej bramki i liczenie na skuteczne kontry wykańczane przez Piecha.

Taka taktyka nie zaskoczy raczej nikogo, a tym bardziej nie Franciszka Smudę. Dla szkoleniowca mecz przeciwko Zagłębiu będzie szczególny nie tylko ze względu na pracę w tym miejscu w przeszłości, ale przede wszystkim dlatego, że Smuda w sobotę poprowadzi Wisłę po raz setny w roli trenera w meczu oficjalnym. Miejmy nadzieję, że poprowadzi ponownie do zwycięstwa. Jedynym piłkarzem, bez którego Biała Gwiazda będzie musiała sobie poradzić jest kontuzjowany Osman Chavez. W sobotę nie będzie już miejsca na eksperymenty w składzie, więc można spodziewać się na boisku zarówno Arkadiusza Głowackiego, jak i Gordana Bunozy. W najbliższym meczu zespół Wisły będzie miał okazję zrewanżować się Miedziowym za porażkę z ubiegłego sezonu, kiedy to przyjezdni wygrali na R22 1:0. Teraz, chociaż Biała Gwiazda ma za sobą dwie z rzędu porażki, a Zagłębie w dwóch ostatnich meczach wygrywało, to gospodarze wciąż startują w roli faworyta. Pojedynek dwójki najbardziej doświadczonych trenerów pracujących obecnie w Ekstraklasie da odpowiedź, czy ostatnie spotkania to dla Wisły jedynie wypadek, czy długotrwały spadek formy.

Początek meczu walczącej o utrzymanie się na podium Wisły ze starającym odbić się od dna Zagłębiem Lubin w sobotę o 20:30. Transmisję ze spotkania przeprowadzi stacja Canal+ Sport HD.

Źródło: skwk.pl

Wrócić do gry! Wisła podejmuje lubińskie Zagłębie

Pierwsze jedenaście kolejek ligowych w wykonaniu piłkarzy krakowskiej Wisły - zwłaszcza jeśli chodzi o mecze rozgrywane na stadionie przy ulicy Reymonta - to było ni mniej ni więcej, ale przecieranie oczu w pozytywnym zdziwieniu. Wiślacy nie przypominali bowiem zespołu z choćby poprzedniego sezonu, kiedy grali zwyczajnie źle. Oglądaliśmy natomiast całkiem nową - lepszą jakość, która musiała się podobać. Tyle tylko, że porażki w dwóch ostatnich meczach trochę ten obraz zaciemniły. Czas więc znów go rozjaśnić i wrócić do gry! Dla kibiców!

Ta piłkarska prawda znana jest wszystkim, którzy futbolem się interesują. Nie ma zespołu, który byłby niepokonany. Nie ma zespołu, który miałby patent na seryjne gromadzenie punktów, więc takiego nie mogła mieć też krakowska Wisła. Po jedenastu kolejnych spotkaniach bez porażki - wiślacy zeszli pokonani z murawy w Bydgoszczy, tracąc przy tym aż trzy gole. Mało kto spodziewał się, że po ograniu choćby Legii - wiślacy potkną się na Zawiszy, ale ten jak się okazało podstawił naszym piłkarzom nogę skutecznie. A że pod swoje własne nie patrzył zwłaszcza Gordan Bunoza, który w niespełna godzinę skolekcjonował dwa "żółtka", więc się "stało".

Stało się także trzy dni później, kiedy w niekoniecznie wprawdzie najmocniejszym składzie wiślacy odpadli z rozgrywek Pucharu Polski. I nie byłoby w tym nic gorszącego, gdyby nie fakt, że jako zespół "Biała Gwiazda" wyglądała tak, jakby zupełnie nie zależało mu na awansie. A takiej Wisły oglądać nikt nie chce!

Także trener Franciszek Smuda, który wyraźnie powiedział później, że taki mecz - jak ten pucharowy - pokazuje mu na którego zawodnika może liczyć, a na którego niekoniecznie. Kto "Franza" zawiódł? Możecie próbować odpowiedzieć sobie sami, ale też pewne jest, że po rozstaniu z Pucharem Polski Smuda swych szat nie rozdzierał.

Tak jednak byłoby niewątpliwie, gdyby jego podopieczni zaliczyli wpadkę z Zagłębiem... A o nią wbrew pozorom może być całkiem nietrudno! Mimo bowiem tego, że lubinianie są nisko w ligowej hierarchii, to z zespołem tym toczyliśmy ostatnio głównie nieudane mecze, by wspomnieć choćby poprzedni sezon i bilans dwóch porażek oraz bramek 1-5. W sobotni wieczór, kiedy to znów zmierzymy się z Zagłębiem, możemy być zresztą pewni, że ich obecny trener - czyli Orest Lenczyk - wymyśli nam taktykę, która będzie starała się przede wszystkim krzyżować nasze zapędy ofensywne, a dopiero na plan drugi przyjdzie szukanie w przodzie szybkiego Arkadiusza Piecha. Ten ma udany powrót do polskiej ligi, po kiepskim okresie w Turcji, więc na spółkę z Pawłem Brożkiem nie unikną oni porównań.

A jak potoczą się losy czekającego nas pojedynku? Najlepiej nie zwlekaj i zobacz go na żywo. Zresztą podobnie jak piszący te słowa. Bilety są jeszcze w kasach, więc cóż - do zobaczenia przy Reymonta!


Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

Wisła Kraków 1:0 Zagłębie Lubin

Wpisany przez Krzysiek

sobota, 26 października 2013 21:53


W dzisiejszym meczu trener Smuda już nie eksperymentował ze składem i wystawił najsilniejszą dziesiątkę oraz Boguskiego. Zagłębie wykalkulowało, że grać w kolejnych rundach PP się opłaca, Wisła wręcz przeciwnie. Jeżeli liga jest ważniejsza, to dzisiaj Wisła miała to udowodnić na boisku, łatwo wygrywając z ćwierćfinalistą PP.

Może na pierwsze pięć minut pierwszej połowy wystarczyło „Wiślakom” sił, chęci, ambicji, umiejętności (?), by mocniej przycisnąć przeciwnika. W 35. minucie, zniecierpliwieni kibicie zaintonowali „walczyć Wisła, walczyć”. Po pierwszych pięciu minutach gospodarze całkowicie spuścili z tonu i gra przeniosła się w środkową strefę boiska. Ani jednym, ani drugim jakoś specjalnie nie zależało, by postarać się o jakieś ciekawe akcje, nie wspominając już o chęci zdobycia bramki. W 39. minucie szczęście u uśmiechnęło się do Łukasza Garguły, który wykonywał rzut wolny. Strzał, był słaby i kiepskiej jakości ale na Gliwę to wystarczyło, który wepchnął sobie piłkę do siatki. Strzelona bramka, rozbudziła trochę „Wiślaków”, którzy w końcu zaatakowali stwarzając sobie dobre sytuacje. Stu procentową zmarnował niestety Guerrier w ostatniej minucie. Wystarczyło z kilku metrów trafić jedynie w bramkę, niestety Haitańczyk przeniósł piłkę pół metra nad poprzeczką. Za moment sędzia zakończył pierwszą bardzo słabą połowę.

W drugą połowę obie drużyny weszły nieco żwawiej i nieco dłużej. Wprawdzie nie przekładało się to na atrakcyjność spotkania, ani na mnożące się sytuacje pod bramkami, ale przełożyło się na to, że spotkanie nie było już tak senne jak w pierwszej połowie. W 63. minucie przedwcześnie swój występ zakończył Głowacki, który przy jednej z interwencji doznał urazu. Od tego momentu goście jakby zwietrzyli swoją szansę i zaczęli mocniej nękać wiślacką defensywę. Na kwadrans przed końcem spotkania, niefrasobliwe przyjęcie Sarkiego spowodował stratę piłki, która dotarła do Błąda. Zawodnik Lubina popisał się ładnym, mierzonym strzałem, lecz jeszcze lepszą „robinsonadą” popisał się Miśkiewicz i uchronił Wisłę przed stratą bramki. Pięć minut później, fatalny błąd przy linii końcowej popełnił Bunoza, piłka trafiła na trzeci metr pod nogi Abwo. Na szczęście zawodnik gości zachował się jak „rasowy Boguski” dokonując rzeczy niemożliwej i przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. W końcówce szansę na dwa dobre kontrataki dla Wisły zaprzepaścił Brożek, zagrywając piłkę za plecy kolegów. Na trzy minuty przed końcem jednak mógł się zrehabilitować, gdy doskonale zachował się w polu karnym. Ładnym zwodem położył obrońcę Zagłębia i wyłożył „patelnię” na 10. metr dla Chrapka. Chrapek „napalił” się na piłkę co sił miał w nogach, lecz w stuprocentowej sytuacji zdołał jedynie trafić w Gliwę mając całą bramkę przed sobą. W ostatnich minutach Zagłębie jeszcze próbowało doprowadzić do remisu, lecz nieskuteczność panowała dzisiaj na Reymonta.

Wisła odniosła dzisiaj szczęśliwe zwycięstwo, dzięki któremu pozostaje na podium Ekstraklasy.

Wisła Kraków:

Miśkiewicz – Bunoza, Jovanowić, Głowacki (c) (Stjepanović 63`), Burliga – Chrapek , Garguła, Guerrier, Boguski, Sarki (Małecki 78`) – Brożek

Zagłębie Lubin:

Gliwa – Rymaniak, Guldan, Banaś, Vidanov – Bilek, Piątek (Rakels 79`), Piech, Jeż, Kwiek (Abwo 46`) – Papadopulos (Błąd 46`)

Bramki:

Garguła 39`

Żółte kartki:

Chrapek 56`, Guerrier 68` Burliga 75` - Jeż 81`

Źródło: skwk.pl

Skromnie i szczęśliwie po golu Guły. Wisła-Zagłębie 1-0

Dodano: 2013-10-27 10:33:36 (aktualizacja: 2013-10-27 20:53:17)

(MARCIN) / WislaLive.pl

W 13 kolejce T-Mobile Ekstraklasy Wisła Kraków podejmowała u siebie Zagłębie Lubin. Mecz zakończył się wygraną „Białej Gwiazdy”, choć nie było łatwo, bo rywale też mieli swoje okazje.

W pierwszej części spotkania Wiślacy zamknęli zespół gości na jego połowie i próbowali oddać strzały, jednak były one bardzo niecelne. W 12. minucie Guerrier strzelił obok bramki, natomiast w minucie 17. Bunoza uderzył z dystansu, ale piłka wyszła za linię końcową. Chwilę później szczęścia szukał Michał Chrapek, też bez rezultatu.

W 32. minucie zrobiło się niebezpiecznie w polu karnym Wiślaków, jednak pewną interwencją popisał się Miśkiewicz. W odpowiedzi, po groźnym dośrodkowaniu Łukasza Burligi drużyna z Krakowa wykonywała pierwszy rzut rożny. Piłkę po stałym fragmencie gry Gliwa wypiąstkował pod nogi Chrapka, ten próbował jeszcze strzału, ale ostatecznie nie zdołał zagrozić bramce Zagłębia.

W końcu w 39. minucie „Biała Gwiazda” objęła prowadzenie dzięki Gargule, który wpakował futbolówkę w siatkę z rzutu wolnego, po błędzie Gliwy.

Ostatnie minuty pierwszej połowy to popis gry gospodarzy. Jednak szansę na zmianę wyniku na 2:0 zmarnowali Burliga minimalnie chybiając, oraz Geurrier posyłając futbolówkę nad poprzeczkę.

Po przerwie podopieczni Smudy weszli na murawę bez zmian, natomiast trener Lenczyk wprowadził na boisko Davida Abwo za Kwieka oraz Adriana Błęda za Papadopulosa.

Drugą połowę dobrze rozpoczął Rafał Boguski, popisując się pięknym rajdem, niecelnie na jego końcu jednak podając do Brożka.

W 59 minucie po starciu z Piechem kontuzji doznał Arkadiusz Głowacki. Kapitan ‘Białej Gwiazdy’ opuścił boisko z pomocą lekarzy. W jego miejsce pojawił się Ostoja Stjepanović.

Następne minuty należały do bramkarza gospodarzy. Miśkiewicz pewnie złapał piłkę po strzale Błęda z dystansu. W 76. minucie ponownie wiślacki golkiper popisał się piękną interewencją wybijając na rzut rożny bombę Błęda. Chwilę później szansę na gola zaprzepaścił Abwo nie trafiając do bramki z trzech metrów. Pod koniec spotkania swojej szansy na podwyższenie wyniku szukał Brożek, po dobrym podaniu od Chrapka, jednak jego strzał obronił Gliwa. W ostatnich minutach zespół z Zagłębia próbował jeszcze doprowadzić do remisu, ale bezskutecznie.

Może i styl Wisły nie zachwycił, ale ostatecznie 3 punkty zostają w Krakowie i zespół trenera Smudy zachował 3 miejsce w tabeli Ekstraklasy z dorobkiem 24 punktów. Niepokoi kontuzja Głowackiego, bo nie wiadomo czy wystąpi on we wtorkowym meczu z Widzewem Łódź.


Wisła Kraków –Zagłebie Lubin 1:0 (1:0)

1:0 Garguła 39’

Wisła Kraków: Miśkiewicz – Burliga, Głowacki (63’ Stjepanović), Jovanović, Bunoza – Sarki (78’ Małecki), Chrapek, Garguła, Guerrier, Boguski – Brożek

Zagłębie Lubin: Gliwa - Rymaniak, Guldan, Banaś, Vidanov – Piątek (80’ Rakels), Piech, Bilek, Kwiek (46’ Abwo), Jeż – Papadopulos (46’ Błąd)

Żółte kartki: Chrapek, Guerrier, Burliga (Wisła), Jeż (Zagłębie)

Sędziował: Jarosław Rynkiewicz z Zielonej Góry

Widzów: 10 753

PAULINA SOLAWA

Źródło: wislalive.pl

Wisła - Zagłębie 1:0

26. October 2013,

Wisła odnosi kolejne zwycięstwo na własnym stadionie, tym razem 1:0 z Zagłębiem Lubin. Jedynego gola na wagę trzech punktów zdobył po błędzie bramkarza Zagłębia Łukasz Garguła.


Pomocnik Wisły trafił z rzutu wolnego, a golkiper gości nie zdołał opanować piłki, która odbiła się przed nim i wpadła do bramki.

W drugiej połowie lubinianie mieli sporo sytuacji, ale bardzo dobrze bronił Michał Miśkiewicz. Także wiślacy mogli podwyższyć wynik lecz swoich dwóch szans nie wykorzystał Michał Chrapek.

Wkrótce więcej...


Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1:0 (1:0)

1:0 Łukasz Garguła 39 min

Żółta kartka: Chrapek, Guerrier, Burliga - Jeż

Wisła: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki (63 min - Ostoja Stjepanović), Marko Jovanović, Gordan Bunoza - Emmanuel Sarki (78 min - Patryk Małecki), Michał Chrapek, Rafał Boguski, Łukasz Garguła, Donald Guerrier - Paweł Brożek

Zagłębie: Michał Gliwa - Paweł Widanow, Adam Banaś, Lubomir Guldan, Bartosz Rymaniak - Aleksander Kwiek (46 min - David Abwo), Jirzi Bilek, Robert Jeż, Łukasz Piątek (80 min - Deniss Rakels), Arkadiusz Piech - Michal Papadopulos (46 min - Adrian Błąd).

Sędzia: J. Rynkiewicz (Zielona Góra)

Widzów: 10 753


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Prezent od Gliwy. Wisła - Zagłębie 1-0

Krakowska Wisła nie rozgrywała z Zagłębiem Lubin swojego najlepszego meczu, a mimo to odniosła swoje szóste zwycięstwo w rozgrywkach ligowych. Spora w tym zasługa bramkarza lubinian, Michała Gliwy, który w 39. minucie nie obronił łatwego wydawałoby się strzału z rzutu wolnego Łukasza Garguły. I gol ten zadecydował o końcowym wyniku!

Spotkanie Wisły z Zagłębiem od samego początku toczyło się pod dyktando Wisły, zresztą około dwudziestej jego minuty przewaga w posiadaniu piłki wiślaków oscylowała wokół 74%. Niestety niewiele z tego wynikało, bo cofnięte Zagłębie skutecznie wybijało naszych piłkarzy z uderzenia. Choć z drugiej strony - śmiało można powiedzieć, że wiślacy wybijali się z niego także sami, grali bowiem bardzo niedokładnie. I we wspomnianych 20 minutach oddali cztery strzały w stronę lubińskiej bramki. Emmanuel Sarki nie zaskoczył jednak Gliwy w 5. minucie, podobnie jak i siedem minut później Wilde-Donald Guerrier. Strzał Nigeryjczyka bramkarz gości złapał, a Haitańczyk przeniósł futbolówkę nad bramką. Z kolei w 16. i 18. minucie odpowiednio Gordan Bunoza i Michał Chrapek - strzelali bardzo niecelnie. Podobnie źle w dokładnie 20. minucie uderzył jako pierwszy z lubinian Róbert Jež, ale już jedenaście minut później Słowak bardzo groźnie dośrodkowywał. Michał Miśkiewicz był jednak czujny.

Kolejne minuty znów należą do Wisły, tyle że Rafał Boguski nie zdołał dobrze przyjąć piłki, którą w stronę bramki Zagłębia kopnął Sarki - i z jego próby strzału, wyszło tak naprawdę podanie do bramkarza. Zaraz zaś potem wiślacy ładnie rozklepują obronę gości - zabrakło jednak "ostatniego podania".

W 39. minucie nie zabrakło nam już niczego, bo było 1-0! Z rzutu wolnego z ponad 25 metrów uderzył Łukasz Garguła, a Gliwa zachował się w bramce jak trampkarz i solidnie swoją interwencją ucieszył kibiców Wisły!

Po golu mecz się "otworzył", Zagłębie od razu zresztą ruszyło do ataku, ale groźną wrzutkę świetnie wyjaśnił piąstkujący piłkę Miśkiewicz. Zanim zaś obydwa zespoły zeszły do szatni, przeprowadziliśmy jeszcze trzy akcje. W pierwszej Guerrier został zablokowany, w drugiej ładnie uderzył natomiast Łukasz Burliga, ale jednak obok słupka i już w akcji "do szatni" ponownie bliski szczęścia mógł być Guerrier, ale zabrał furbolówkę "z nogi" Gargule, po czym sam przeniósł ją nad poprzeczką.

Na początku drugiej połowy trener gości, Orest Lenczyk, wymienił aż dwóch piłkarzy, ale żadnym z nich nie był… Gliwa. Na murawie pojawili się natomiast Adrian Błąd i David Abwo, co miało oznaczać mocniejszą grę do przodu zespołu z Lubina. I tak też było, a samo spotkanie zrobiło się bardziej wyrównane. Tyle że nie przekładało się to na akcje. Ani z jednej, ani z drugiej strony.

Dla Wisły natomiast spotkanie ułożyło się o tyle źle, że po godzinie z boiska z kontuzją zejść musiał Arkadiusz Głowacki. Na środek obrony przeszedł więc Bunoza, a jego miejsce zajął grający dotąd w pomocy Guerrier. I lubinianie szybko chcieli wykorzystać nieobecność filara naszej defensywy. Błąd mocno huknął bowiem z dystansu, ale Miśkiewicz nie dał się zaskoczyć. Ten sam zawodnik gości groźnie uderzył też w 68. minucie, ale nieznacznie obok naszej bramki. Minutę z kolei później sytuację gościom stworzył… Guerrier, który zgubił piłkę, po czym faulował Abwo. Obejrzał za to żółtą kartkę, a lubinianie mieli rzut wolny przy bocznej linii pola karnego. Wiele wprawdzie nie zdziałali, ale taka niefrasobliwość Haitańczyka mogła irytować. Tym bardziej, że zaraz potem nie trafił w piłkę.

W 76. minucie niefrasobliwość udzieliła się też Sarkiemu, co skończyło się kolejnym groźnym uderzeniem Błąda. Na szczęście Miśkiewicz spisał się znakomicie i odbił piłkę! Lubinianie atakowali jednak coraz groźniej. Tym bardziej, że od 80. minuty grali na dwóch napastników, po wejściu Denissa Rakelsa. I już z nim, lubinianie mieli w 80. minucie "setkę". Piłkę fatalnie blokował bowiem przed Łotyszem Bunoza, stracił ją, przez co z dogodnej pozycji na naszą bramkę uderzył Paweł Widanow, ale Miśkiewicz zdołał ten strzał odbić. Szansę na dobitkę miał jeszcze Abwo, ale fatalnie przestrzelił. Wróciliśmy więc z bardzo dalekiej podróży.

W 83. minucie znów swoją szansę miał Błąd, ale znów bardzo dobrze spisał się Miśkiewicz - i niejako w odpowiedzi z kontrą wyszli wiślacy. Paweł Brożek zagrał jednak za plecy do Patryka Małeckiego, a na koniec uderzył wprawdzie Chrapek, ale po rykoszecie mieliśmy tylko rzut rożny.

Tyle samo wywalczyli też wiślacy w 87. minucie. "Brozio" świetnie nawinął obrońcę, ale zamiast strzelać - odegrał do Chrapka. Strzał tego ostatniego Gliwa zdołał jednak obronić. Tym więc razem spisał się bez zarzutów. W samej końcówce lubinianie jeszcze przycisnęli, egzekwowali zresztą dwa rzuty rożne, ale pierwszy wyjaśnił wybiciem Bunoza, a drugi skutecznie zażegnał Marko Jovanović i zaraz potem sędzia mógł mecz zakończyć.

Wisła wygrywa więc ostatecznie z Zagłębiem, ale zwycięstwo to jest szczęśliwe, bo po fatalnym błędzie lubińskiego bramkarza. I bez dwóch zdań mocno wymęczone, ze sporym udziałem także naszego bramkarza, który co najmniej kilka razy ratował nas z solidnych opresji. Najważniejsze są dziś jednak punkty - o czym wszyscy po końcowym gwiazdku mówili. Jak i przerwanie serii dwóch porażek.

No i na koniec - może i jubileusz Franciszka Smudy, który prowadził dziś Wisłę po raz setny, nie wypadł bardzo okazale, ale wypadałoby mu życzyć kolejnych 100 zwycięstw. Choćby tylko po 1-0.


Dodał: Redakcja


Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Lenczyk: Niech Wisła ściga tych, co mają być mistrzami

27. October 2013,


- Jechaliśmy do Wisły zagrać dobry mecz i absolutnie myśleliśmy o przywiezieniu choć punktu, a kto wie czy nie więcej. W takim meczu liczą się przede wszystkim bramki. Myśmy ich nie strzelili - stwierdził po porażce z Wisłą trener Zagłębia Orest Lenczyk.


Szkoleniowiec lubinian chwalił jednak swych podopiecznych. - Mogę być absolutnie zadowolony z postawy zespołu - mówił. - Do końca grali, biegali, nie lubię słowa "walczyli", ale powiem "powalczyli". Nie wiem czy zabrakło czasu, ale widać było u zawodników w szatni po meczu, że myśmy tego meczu nie musieli przegrać. Muszę pochwalić zespół za zaangażowanie w tym meczu, choć jako trener zdaję sobie sprawę że to jest ich zawód. Są jednak mecze, gdzie biega się i kopie się piłkę, a dzisiaj jednak stworzyli widowisko, którego nie musimy się wstydzić.

- Gratuluję Wiśle punktów, niech ściga tych co mają być mistrzami Polski. My wracamy ze swoimi problemami do następnego meczu - dodał były trener "Białej Gwiazdy".

Szkoleniowiec Zagłębia został zapytany, czy ma pretensje do Michała Gliwy za straconego gola. - Jestem tylko i aż trenerem, a piłka nożna jest grą błędów - odparł. - Gdybym w ten sposób miał wyrażać swą dezaprobatę czy krytykę, to w każdym meczu musiałbym tego użyć do innego zawodnika. Bramkarz jest "saperem", w tym przypadku okazało się, że lont wyciągnął nie w tym momencie.

Czy trener Lenczyk nie żałuje zbyt zachowawczej taktyki jego zespołu w pierwszej połowie: - Nie zawsze wiadomo, że dziewczynę można poderwać natychmiast. Myśmy musieli trochę zostawić zdrowia na boisku, żeby przekonać się na co stać dzisiaj Wisłę. Muszę przyznać, że stracona bramka popsuła nam plany, musieliśmy odrabiać straty, stąd też dokonane zmiany. Nieskutecznie. Przypomnę, że Zagłębie jest drużyną chyba najmniej skutecznie strzelającą do bramki przeciwnika. Chyba dziesięć bramek... Powoduje to skutki dla miejsca w tabeli.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Franciszek Smuda trener Wisły:

- Dzisiejsze spotkanie było dla nas jednym z trudniejszych. Zagłębie nie jest łatwym przeciwnikiem. Cieszą tylko te punkty, które zdobyliśmy, natomiast nie dominowaliśmy na boisku tak jak to się działo w niktórych spotkaniach. Te punkty są dla nas niesamowite, gdyż ja cały czas powtarzam, że do grudnia punkty są dla nas najważniejsze.

- Do jutra musimy poczekać, aby lekarz dał diagnozę, czy Głowacki będzie mógł zagrać z Widzewem we wtorek.

- Zawodnicy chcieli utrzymać 1:0 do końca i stąd wynikało, że zawodnicy się „zamurowali”. Mam nadzieję, że to będzie przełomowy mecz i kolejne będą dużo, dużo lepsze.

- My wiemy, że tych dwóch skrzydłowych Donald i Sarki muszą się jeszcze dużo uczyć, aby grali tak jak tego chcemy. Donald ma duże umiejętności, ale musimy poczekać do wiosny, zanim on pokaże nam wszystko, na co go stać.

- Ten mecz i mecz z Lechią w PP pokazały, jak bardzo musimy jeszcze uzupełnić kadrę, bo mamy straszne braki w tej kwestii.

- Życzę Adamowi Nawałce zwycięstw przede wszystkim, bo wiadomo, że trener jest rozliczany z wyników. Bez zwycięstw cała Polska jest niezadowolona, ja to przeżyłem i nikogo nie interesowało nic więcej prócz dobrej gry i zwycięstw.

Źródło: skwk.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Paweł Brożek: Nasza gra wygląda jakbyśmy się czegoś bali

27. October 2013,

- Szkoda, że nie potrafiliśmy wykorzystać swojej sytuacji, by strzelić drugą bramkę. Mamy problem, gdy prowadzimy 1:0 i nie zdobywamy drugiej bramki, to nasza gra wygląda jak byśmy się czegoś bali - przyznał Paweł Brożek po wygranym meczu z Zagłębiem Lubin.


Okazja na drugiego gola była jedna, bardzo dobra. Po podaniu Pawła Brożka przed świetną szansą stanął Michał Chrapek. - Bardzo fajna akcja dwójkowa i duże brawa dla Gliwy, bo w tej sytuacji zachował się bardzo dobrze - przyznał Brożek.

Ostatecznie to jednak bramkarzowi Zagłębia piłkarze Wisły mogą dziękować, że wygrali. Gliwa nie popisał się przy strzale Łukasza Garguły. - Piłka nożna jest grą błędów, a "Guła" uderzył dobrze: śliska piłka, śliska murawa, piłka zrobiła mu kozioł przed ręką. Choć z drugiej strony powinien to wyciągnąć. Mieliśmy trochę szczęścia - stwierdził Brożek.

Podporą defensywy był natomiast golkiper Wisły. - W dwóch sytuacjach zachował się wspaniale i tak naprawdę uchronił nas od remisu, bo ten mecz tak wyglądał - chwalił Michała Miśkiewicza napastnik Wisły.

Przed sytuacją Chrapka można było lepiej rozegrać dobrze zapowiadającą się kontrę, gdy Paweł Brożek miał po lewej stronie wybiegającego Patryka Małeckiego. - Przed Patrykiem był obrońca i czekałem na jakiś ruch. Patryk uciekał do boku i tam skierowałem do niego piłkę. Gdyby zszedł do środka, to pewnie dałbym mu prostopadłą. W całym meczu takich nieporozumień było dużo - przyznaje napastnik Wisły.

Mecz, choć zakończył się zwycięstwem, pozostawił duży niedosyt, przede wszystkim z powodu gry Wisły. W pierwszej połowie nastawione defensywnie Zagłębie skutecznie neutralizowało wszelkie próby ataku. Powód? - Za wolno graliśmy piłką - stwierdził Paweł Brożek. - Mieliśmy przewagę, przewagę w posiadaniu piłki, ale żeby strzelić bramkę trzeba przeciwnika zaskoczyć, a my nie potrafiliśmy przyspieszyć gry. Stąd ta męczarnia. Spodziewaliśmy, że Zagłębie tak zagra. Wiedzieliśmy, że musimy zagrać kombinacyjnie, ale żeby grać kombinacyjnie to trzeba grać szybko piłką, a my tego nie robiliśmy.

W drugiej połowie lubinianie przekonali się, że nie taka Wisła straszna gdy się ją zaatakuje. Tu również gra obronna naszej drużyny pozostawiała sporo do życzenia. - Co innego zakładaliśmy, a co innego wyszło w meczu. Mieliśmy grać wysoko pressingiem i nie dać Zagłębiu rozwinąć skrzydeł. Za głęboko cofnęliśmy się, do tego popełnialiśmy z tyłu proste błędy, z których dzięki szczęściu nie padły bramki dla Zagłębia - podsumował Paweł Brożek.

We wtorek z Widzewem będzie lepiej? - Chciałbym żeby tak było - krótko odpowiada napastnik "Białej Gwiazdy".


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Arkadiusz Głowacki: Wypada pójść do kościoła

27. October 2013,

- Jeśli wygrywa się po takim meczu, to wypada pójść do kościoła i tylko się z tego cieszyć - przyznał Arkadiusz Głowacki po wygranej nad Zagłębiem. Kapitan Wisły musiał opuścić boisko z powodu urazu po godzinie gry. Pomeczowa rozmowa dotyczyła nie tylko tej sytuacji czy gry Wisły, ale także zapowiadanego wcześniej zakończenia kariery przez "Głowę" po tym sezonie.


Zacznijmy od powodu, dla którego musiałeś wcześniej zejść z boiska. Co się stało?

- Ta sprawa z mięśniem dwugłowym ciągnie się od dwóch tygodni. Wydawało się, że jest nieźle, ale widać nie do końca było dobrze. Zaczęło się kilka minut wcześniej, nim musiałem opuścić boisko. Już po strzale Arka Piecha poczułem, że coś się dzieje niedobrego. Później próbowałem jakoś rozbiegać ten ból, ale na niewiele się to zdało i przy tej ostatniej mojej interwencji poczułem ból mocniejszy. O tyle optymistyczne, że nie było to jakieś szarpnięcie, nie czułem naderwania czy jakiegoś zerwania, więc tak po cichu jestem optymistą. Podejrzewam jednak, że nie będę mógł zagrać z Widzewem. To chyba trzeba wykluczyć. Chciałbym być gotowy do gry za tydzień - 10 dni.

Przejdźmy do meczu, który, powiedzmy sobie szczerze, nie był wielkim widowiskiem. Cieszą trzy punkty i chyba tylko tyle?

- Nie będę tu dorabiał jakiejś ideologii... Od pewnego czasu złapaliśmy zadyszkę: mamy trudności z dojściem do sytuacji, z konstrukcją akcji. To widać i to było czuć dzisiaj, aczkolwiek było wiele momentów, kiedy mogliśmy pokusić się o jakieś szybsze, lepsze rozegranie. Coś drużynie się nie układa, brakuje takiej iskry i wtedy ciężko wykorzystywać takie dogodne momenty. Nam udało się to kilka razy, ale było tego za mało. Możemy sobie powiedzieć, że jeśli wygrywa się po takim meczu, to wypada pójść do kościoła i tylko się z tego cieszyć.

Czy trener Lenczyk trochę nie przekombinował, próbując przetrwać pierwszą połowę, ani myśląc o ataku? W drugiej połowie tego czasu na atak rywalom zabrakło.

- Myślę, że takie ustawienie Zagłębia było dobre dla nas. Wydaje się, że Zagłębie nie bardzo wiedziało jak do nas podejść i praktycznie całą pierwszą część gry spędzili na połowie rywala. Zagłębie nie potrafiło nam mocniej zagrozić. W drugiej połowie z ich strony bardziej klasyczne ustawienie, trochę naszych problemów z ustawieniem i było ciężko.

Wspomniałeś o zadyszce. Czujecie się gorzej fizycznie? Wcześniej w kilku meczach potrafiliście dominować dłuższymi okresami niż dziś, atakować z rozmachem, prowadzić ładne akcje...

- Trudno powiedzieć, dlaczego tak się dzieje, ale nikt z nas nie będzie narzekał na zmęczenie. Sami zdajemy sobie sprawę, że musimy i potrafimy grać lepiej. Ten okres nie jest dla nas dobry, ale zdobyć trzy punkty w takim momencie, gdy nie za bardzo wszystko się układa to też jest sztuka. Przyjdzie czas, że docenimy to zwycięstwo. Jak by nie patrzeć, styl stylem, wszyscy wiemy jak to ostatnio u nas wygląda, ale nie odpuszczamy i mocno jesteśmy nastawieni na to, żeby walczyć o korzystny wynik na koniec. Sytuacja, w której jesteśmy nie jest zła, pewnie przed sezonem wzięlibyśmy tyle punktów w ciemno. Jest dobrze, ale znamy swoje mankamenty. Nie ma co oglądać się na to, co się zrobiło, nadal nie jesteśmy faworytem w meczu. Trzeba gromadzić kolejne punkty.

Przed sezonem mówiłeś, że być może jest to ostatni sezon w twojej karierze. Biorąc pod uwagę twoją formę nikt nie wyobraża sobie, żebyś spełnił tę zapowiedź. Zastanawiasz się nad tym? Podjąłeś jakąś decyzję?

- Powiedziałem, że z końcem tego sezonu kończy się mój kontrakt. Do końca sezonu jest dużo czasu i należy podejść do tego tematu ze spokojem. Jeśli nie będę mógł zostać w Wiśle, to jakoś nie wyobrażam sobie siebie w innym klubie. Jest jednak jeszcze sporo czasu.

Andrzej Iwan powiedział, że na twojej pozycji i z twoim doświadczeniem on widzi cię grającego nawet do czterdziestki, jak Franco Baresi.

- Ja się aż tak daleko nie widzę, ale to miłe. No właśnie, te urazy, gdyby tego nie było, to zdecydowanie gra się z przyjemnością. Ale kiedy pojawiają się te kłody, to trzeba sobie radzić. Jesteśmy w takiej sytuacji, że jesteśmy wysoko w tabeli, od czasu do czasu wygrywamy, jest taki ciekawy duch w tej drużynie - wtedy zupełnie inaczej podchodzi się do pracy, do zawodu, do grania. Spokojnie, trochę jeszcze czasu przed nami.

Radosław Sobolewski jest starszy od ciebie o trzy lata, a w piątek w opinii wielu był najlepszym zawodnikiem meczu. To ty, jeśli nie do czterdziestki, może też pograsz jeszcze przynajmniej trzy lata?

- Na taką sytuację musi się złożyć kilka spraw, to nie jest tylko zależne ode mnie. Jeśli będę czuł, że nie zaszkodzę drużynie i nie będę jakimś figurantem, który jest bo fajnie być w Wiśle, to na pewno bym tak chciał. Jeśli będę potrzebny, to z przyjemnością pogram jeszcze rok.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Łukasz Garguła: - Te punkty są bardzo cenne i trzeba je docenić

- Było widać momentami ofiarność z naszej strony, ale brakuje nam też trochę świeżości. Przyszedł ewidentnie kryzys, ale to już jest praktycznie koniec rundy jesiennej, a my nie jesteśmy jakby przyzwyczajeni do aż takiej ilości meczów, momentami co trzy dni i to wychodzi, bo nasza kadra dopiero jest budowana - powiedział po meczu z Zagłębiem Lubin, strzelec "złotego" w nim gola, Łukasz Garguła.

- Trener mówi, że zimą dwóch czy trzech zawodników ma do nas dołączyć i tego potrzebujemy, bo teraz jest taki moment, że Ci którzy średnio wyglądają, czy już mają lekki kryzys, mogliby odpocząć. My dziś męczyliśmy się, walczyliśmy, stąd tym bardziej te punkty są bardzo cenne i trzeba je docenić. Nawet jeśli to spotkanie było słabe, to jednak je wygraliśmy - ciszył się "Guła".

- Każdy z nas ma jakiś tam mniejszy lub większy uraz, to także wybija z rytmu, bo brakuje czasu, żeby się wyleczyć i to się nawarstwia. Nie da się grać całej rundy na dobrym poziomie i jakiś słabszy moment zawsze przychodzi, ale mam nadzieję, że to jest chwilowe. Każdy jednak musi dawać dla tego klubu z siebie "maxa" i wtedy zdobędziemy do końca roku sporo punktów. A wtedy zdecydowanie lepiej będzie na wiosnę. Wydaje mi się, że złapaliśmy jakiś tam kryzys ze strony fizycznej, ale trzeba mimo to w tych trudnych chwilach zebrać się w garść, bo za trzy dni mamy tutaj mecz z Widzewem i na pewno jesteśmy w stanie zagrać o niebo lepiej. Musimy odpocząć, dobrze się zregenerować i podjąć Widzew we wtorek - powiedział pomocnik "Białej Gwiazdy".

- Początkiem sezonu wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę, bo pokazaliśmy, że potrafimy grać dobrze, w dobrym tempie i każdy oczekuje, że Wisła będzie szła jeszcze w górę i że nasza gra będzie zdecydowanie lepsza. Czasami są natomiast momenty słabszej gry, ale w poprzednim sezonie też one były i wtedy przegrywaliśmy, a teraz zmieniło się to o tyle, że te punkty gromadzimy - zakończył wiślak.


Dodał: Kamil


Źródło: wislaportal.pl

Miśkiewicz: „Jest pewna drużyna, która niebezpiecznie się do nas zbliża…”

Wpisany przez Tomek

niedziela, 27 października 2013 15:25


Piłkarzom Wisły bardzo się spieszyło do swoich domów po meczu z Zagłębiem Lubin. Jednym z nielicznych, który podszedł do dziennikarzy i podzielił się swoją opinią na temat wygranego spotkania był Michał Miśkiewicz.

- Uważam, że każdy dołożył od siebie dzisiaj tyle, na ile go było stać i dzięki temu dowieźliśmy to 1-0 do końca. Dzisiaj akurat był taki szczególny mecz. Miałem takie 3 prywatne mobilizacje. Pierwsza to taka, jaką myślę ma każdy z chłopaków, że Wisła musi być zwycięska. Druga to, że Zagłębie w tamtym roku mnie upokorzyło. Strzeliło mi w sumie 5 bramek, 4 w moim debiucie i ja im tego nie zapomnę nigdy (śmiech). A trzecia kwestia jest taka, że jest taka pewna drużyna, która niebezpiecznie się do nas zbliża i każde zwycięstwo nas od niej oddala. Tak dyplomatycznie powiem. Dla mnie jest cenne, że cały czas jesteśmy nad i trzymamy się czołówki, i łapiemy te punkty.

Wisła po strzeleniu bramki wyraźnie odżyła i miała sytuacje, by podwyższyć wynik. Niestety tak pod koniec pierwszej, jak i drugiej połowy, nieskuteczność była największą zmorą Białej Gwiazdy.

- Szkoda, że nie udało nam się przed przerwą strzelić drugiej bramki, a były ku temu sytuacje. Przy 1-0 zawsze jest nerwówka od końca, ale udało nam się podtrzymać passę zwycięstw w Ekstraklasie na naszym stadionie. To cieszy podobnie jak to, że na zero kolejny mecz.

Ekstraklasa kontynuuje swój mały maraton i już pojutrze na R22 kolejny mecz Wiślaków. Nasz następny rywal to ponownie zespół z dołu tabeli i kibice podobnie jak w spotkaniu z Zagłębiem zaakceptują tylko zwycięstwo.

- Z Widzewem muszą być 3 punkty bez dwóch zdań, nie ma przebacz. Musimy zasuwać jeszcze mocniej, bo Widzew też się nie podda po tej porażce, której doznał wczoraj. Myślę, że będą rozgoryczeni i będą walczyć o każdy punkt, który jest tak samo ważny dla nich, jak i dla nas.

Od kilku spotkań gra Wiślaków wyraźnie siadła w porównaniu z początkiem sezonu i kibice oraz dziennikarze zaczynają kręcić nosem. Bramkarz Białej Gwiazdy apeluje o większą wyrozumiałość.

- Trudno byłoby nam zagrać równo cały sezon przy kadrze, jaką mamy. Teraz jest fajnie, ale niech każdy pamięta, co było dwa sezony temu i w tamtym sezonie, i niech też analizuje ten progres, który się dzieje. Zapomnieć jest łatwo i od razu oczekiwać wyników. Ja bym prosił, żeby spojrzeć na to przychylniejszym okiem, bo myślę, że te wyniki, jakie osiągamy teraz przy naszej kadrze to są w miarę zadowalające. Im więcej tych punktów do zimy nałapiemy, to tym lepiej dla nas– zakończył Miśkiewicz.

Źródło: skwk.pl

Michał Chrapek: Zablokował mi cały narożnik i zgłupiałem

27. October 2013,

- Jedyne z czego możemy się cieszyć to z wyniku - mówili wszyscy wiślacy po meczu z Zagłębiem i potwierdził to również Michał Chrapek.


- Na pewno nie gramy tego co na początku sezonu. Trudno powiedzieć z czego to wynika, sam chciałbym to wiedzieć. Początek sezonu fajnie wyglądał, gra się kleiła. Musimy zrobić wszystko, żeby wrócić do tamtego stylu. Jeżeli będziemy grać tak jak dzisiaj to z punktami będzie ciężko. Mieliśmy dziś dużo szczęścia - przyznał pomocnik Wisły.

Pod nieobecność Ostoji Stjepanovicia Chrapek zagrał dziś na pozycji defensywnego pomocnika. - We wcześniejszych meczach Ostoja był defensywnym pomocnikiem, a ja z Łukaszem Gargułą graliśmy przed nim. Dzisiaj trochę pozmienialiśmy i byłem tym jedynym defensywnym zawodnikiem. Trener kazał mi się raczej trzymać środka, a nie podłączać do akcji. Miałem rozrzucać akcje do boku. W pierwszej połowie robiłem to, ale wydaje mi się, że za wolno. Muszę to przyspieszyć, bo tylko wtedy możemy bardziej zagrozić rywalowi - przyznaje Chrapek.

W 86 minucie zawodnik z numerem 20 mógł przesądzić o zwycięstwie Wisły, wykańczając akcję Pawła Brożka. Gol jednak nie padł. - Paweł fajnie się zachował, praktycznie wystawił mi piłkę na skończenie. Mam do siebie pretensje, że tego nie wykorzystałem, bo wydaje mi się, że ta bramka "zamknęłaby" mecz. Pierwszą myśl miałem taką, żeby uderzać po długim rogu. Sekundę przed tym zawodnik Zagłębia zablokował mi cały drugi narożnik. "Zgłupiałem" i wtedy chciałem po prostu strzelić w światło bramki. Muszę nad tym elementem popracować, bo jak widać, ostatnio mi nie wychodzi...

Już za dwa dni mecz z Widzewem Łódź. - Jutro mamy trening i zaczynamy myśleć o Widzewie - mówi Michał Chrapek. - Rywala w ostatnim meczu jeszcze nie oglądaliśmy, w hotelu jest tylko Canal+ Sport, a mecz był zdaje się na Canal+ Family. Widziałem powtórki i kluczowe akcje. Trenerzy będą na pewno lepiej przygotowani od nas.


wislakrakow.com

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Najlepsze/najgorsze po meczu z Zagłębiem

Wpisany przez Patrycja

niedziela, 27 października 2013 17:46


Najlepsze i najgorsze po meczu z Zagłębiem Lubin.


Najlepsze: Michał Miśkiewicz

To, że Miśkiewicz bramkarzem idealnym nie jest każdy widzi, ale po meczu z Zagłębiem mało znajdzie się malkontentów narzekających na wiślackiego golkipera. Gdyby nie jego świetny występ, trzy punkty na pewno nie pozostałyby na R22. Miśkiewicz w sobotni wieczór miał co robić i na pewno nie nudził się między słupkami. Lubinianie zaczęli mecz w dość defensywnym ustawieniu, ale z biegiem czasu zmieniali taktykę i coraz śmielej atakowali. W pierwszej połowie spotkania Miśkiewicz sprawdzał się głównie „czyszcząc” pole karne po dośrodkowaniach gości, ale za to po przerwie bramkarz wybronił kilka groźnych strzałów. Wiślak nie dał się pokonać szczególnie przez Adriana Błąda, który groźnie uderzał głównie z dystansu. Miśkiewicz bezbłędnie radził sobie ze wszystkimi piłkami i mimo rąk pełnych roboty zdołał utrzymać czyste konto.


Najgorsze: Wisła bez Głowy

Kiedy w 63. minucie meczu Arkadiusz Głowacki opuścił boisko, posypała się gra Wisły w obronie, przez co kulało także konstruowanie ataków. Przesunięcie na pozycję stopera Gordana Bunozy, a na lewą obronę Donalda Guerriera było pomysłem niezbyt szczęśliwym, bo jak się później okazało, obaj piłkarze popełniali błędy czym doprowadzali kibiców do palpitacji serca. Co gorsze, po spotkaniu okazało się, że Wisła będzie musiała radzić sobie bez Głowy również w następnym spotkaniu, przeciwko Widzewowi Łódź. Jak wygląda linia obrony Białej Gwiazdy bez Głowackiego przekonywaliśmy się już oglądając spotkania z Lechią i ostatnie pół godziny pojedynku z Zagłębiem. Wtorkowego meczu oczekujemy zatem ze strachem…

Źródło: skwk.pl

Podsumowanie 13. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Wpisany przez Grzesiek/Krzysiek

poniedziałek, 28 października 2013 01:55

W najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu weekendu Lech zremisował z Legią. Górnik doskoczył do lidera z Warszawy, Ryszard Tarasiewicz pogrążył swój były klub, a Widzew doznał drugiej z rzędu porażki 1:3.

Podbeskidzie Bielsko-Biała 0 – 0 Ruch Chorzów

Mecz z kategorii, o którym chciałoby się jak najszybciej zapomnieć, że w ogóle się odbył. Bezbarwny, bez bramek i bez piłkarzy na boisku. Dwóch głównych kandydatów do spadku podzieliło się sprawiedliwym, bezbramkowym remisem. Ruch ma wprawdzie jeszcze trochę przewagi nad strefą spadkową, ale z taką grą powinien szybko się do niej zbliżyć. Podbeskidzie już nie powinno się z wydostać z dna tabeli.

Widzew Łódź 1 – 3 Cracovia

Naciągany karny, mógł na moment dać jeszcze jakieś nadzieje dla kibiców Widzewa. Później Cracovia, zaczęła grać w piłkę i nadzieje prysły niczym bańka mydlana. Łatwe i przyjemne zwycięstwo winduje gości w górę tabeli. Widzew znajduje się tuż nad Podbeskidziem i co najwyżej, będzie się zmieniał na prowadzeniu z tą drużyną.

14' Rybicki (k) – 36' Dąbrowski, 42' Nowak, 61' Lafrance (s)

Jagiellonia Białystok 0 – 1 Górnik Zabrze

Jak na pretendenta na mistrza, to mocno „Górnicy” musieli się namęczyć w Białymstoku. Odnieśli skromne zwycięstwo po bramce Zachary, które pozwoliło im zrównać się punktami z Legią. Sporo w tym spotkaniu „namieszali” sędziowie i to głównie im goście mogą zawdzięczać trzy punkty. Sytuacja Jagielloni robi się coraz mniej ciekawa i zamiast piąć się w górę męczą się w środku tabeli.

65' Zachara

Pogoń Szczecin 3 – 2 Korona Kielce

Drugą połową można by obdzielić pół tej kolejki. Nie zabrakło w niej niczego. Były czerwone kartki, było prowadzenie gości, później gospodarzy, remis i na koniec zwycięstwo gospodarzy – czyli „grad” bramek. „Portowcy” wypełnili pierwszą część zadania, postawionego przez ich trenera, czyli komplet punktów w trzech najbliższych meczach. Korona, po lekkim zrywie nadal pozostaje w dole tabeli, Pogoń zaś dzielnie trzyma się czołówki.

59' Akahoshi (k), 73', 78' Bąk – 51`Kiełb, 76' Malarczyk

Piast Gliwice 0 – 0 Lechia Gdańsk

Jeszcze kilka takich spotkań i pryśnie czar trenera Probierza. Jego podopieczni po obiecującym początku sezonu, zaliczają zjazd po równi pochyłej. Jeżeli nie wygrywa się ze słabiutkim Piastem, to trzeba głośno się przyznać do tego, że jest się co najwyżej ligowym średniakiem. Oba zespoły są ligowym średniakiem i wynik tego meczu oraz aktualne pozycje odzwierciedla z dużą prawdopodobnością, końcowe miejsca w lidze po zakończeniu sezonu – środek tabeli.

Wisła Kraków 1 – 0 Zagłębie Lubin

Na szczęście Wisła miała Michała Gliwę – jako swojego jedenastego zawodnika na boisku. To bramkarz Zagłębia w swoim stylu zapewnił trzy punkty Wiślakom. Wisła tylko dzięki bardzo dobrej dyspozycji Miśkiewicza, zasłużyła co najwyżej na remis. Z całego tego meczu, mogą cieszyć tylko dwie rzeczy – wspomniany Miśkiewicz i trzy punkty, które pozwoliły pozostać na najniższym stopniu podium. Zagłębie z połową punktów Wisły znajduje się tuż nad strefą spadkową. 39' Garguła

Śląsk Wrocław 1 – 2 Zawisza Bydgoszcz

To miał mecz przełamania dla piłkarzy Śląska, a okazał się gwoździem do trumny wbitym, przez zawodników niegdysiejszego wychowanka WKSu – Ryszarda Tarasiewicza. Śląsk bez swojego „mózgu” i kapitana Sebastiana Mili, pozwolił gościom na co chcieli. Świetny mecz w wykonaniu Carlosa i beniaminek sprawił małą niespodziankę wywożąc komplet punktów z Wrocławia. Śląsk coraz bardziej zagrzebuje się w dole tabeli, w przeciwieństwie do Zawiszy, który sukcesywnie pnie się w górę.

55' Patejuk – 67' Carlos, 74' Gevorgyan


Lech Poznań 1 – 1 Legia Warszawa

To miał być hit kolejki na miarę klasyków z poprzednich sezonów. Mecz jednak mocno rozczarował i gdyby nie dwie bramki w drugiej połowie, to śmiało można by przyrównać to spotkanie do meczu w Bielsku czy Gliwicach. Jedynie, kto nie zawiódł w tym meczu to kibicie szczelnie wypełniający stadion. Jedynie, kogo zadowolił wynik to piłkarzy i trenerów, bo przecież nie przegrali w meczu „na szczycie”.

50' Lovrenciscs – 47' Jodłowiec

Źródło: skwk.pl

Galeria z trybun:

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2013/2014