2014.01.04 Wisła Kraków - AZS WSBiP KSZO Ostrowiec Św. 1:3

Z Historia Wisły

2014.01.04, I liga, runda zasadnicza, Kraków, Hala przy Reymonta 22, 15:00, sobota
Wisła Kraków 3:0 AZS WSBiP KSZO Ostrowiec Św.
(22:25, 25:20, 22:25, 23:25)

ilość widzów: 150


I sędzia: II sędzia: Komisarz:
Grzegorz Kaczmarzyk Ireneusz Wolszczyniak (Częstochowa)
Wisła Kraków
AZS WSBiP KSZO Ostrowiec Św.
Tomasz Klocek
Trenerzy: Dariusz Parkitny
Iwona Kuskowska
Sandra Biernatek
Anna Mysiak
Magda Żochowska
Magdalena Tyrańska
Edyta Rzenno
oraz
Patrycja Gądek
Lucyna Borek (l)
Alicja Nabielec
Składy: Natalia Piekarczyk
Małgorzata Ślęzak
Iwona Kosiorowska
Katarzyna Brojek
Barbara Bawoł
Kamila Ganszczyk
oraz
Małgorzata Ścibisz (l)
Alicja Stefańska (l)
Dorota Dydak
Ewelina Tobiasz
Kinga Hatala
Magdalena Soter
(l) – libero
Kibicowsko: Przyjezdni tracą 2 flagi.

Spis treści

Relacje prasowe

Zacząć z przytupem

2 stycznia 2014

Siatkarski rok 2014 czas zacząć. Wiślaczki uczynią to na własnym parkiecie. W meczu 12. kolejki pierwszej ligi ich rywalem będzie lider bieżących rozgrywek, zespół KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.

Tylko dwa tygodnie trwała przerwa w rozgrywkach bezpośredniego zaplecza Ekstraklasy Siatkówki Kobiet. Myliłby się jednak ten, kto myślałby, że wiślaczki w tym czasie próżnowały. Wręcz przeciwnie - zajęcia treningowe rozpoczęły 27 grudnia, a potem, przez dwa dni, rywalizowały w Turnieju o Puchar Prezesa KS Bronowianka, w których to zawodach rywalkami naszych zawodniczek były czołowe zespoły IV grupy II ligi. Wiślaczki dobrze wywiązały się z roli faworyta Turnieju, wygrywając wszystkie trzy mecze. W sobotę pokonały Pogoń Proszowice 3:1 oraz PKCH PWSZ Tarnów 3:0, a w niedzielę, w meczu decydującym o pierwszym miejscu, uporały się z gospodyniami. Spotkanie z Bronowianką było dosyć wyrównane. Po dwóch setach wynik był remisowy, a w pewnym momencie seta trzeciego przeciwniczki prowadziły już 19:13. Końcówka tej partii należała jednak do wiślaczek, które zwyciężyły 26:24. Set czwarty to już pełna dominacja Białej Gwiazdy i zwycięstwo 25:15. Cały mecz Wisła wygrała 3:1.

Tak więc wiślaczki zakończyły stary rok sukcesem. Teraz byłoby dobrze, aby siłą rozpędu zwycięsko wkroczyły w rok 2014. I taki jest właśnie plan naszego zespołu. Plan śmiały, ale na pewno wykonalny. Do takiego stwierdzenia skłaniają m.in. coraz lepsze zgranie naszej drużyny oraz coraz lepsza forma zawodniczek powracających po kontuzjach. A że naprzeciwko stanie lider bieżących rozgrywek, drużyna, która jeszcze nie zaznała w tym sezonie porażki… Cóż, w sporcie liczą się tylko ci, którzy nieustannie podnoszą sobie poprzeczkę.

Wisła Kraków - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, sobota, 4 stycznia 2014, godz. 15:00, Hala TS Wisła Kraków, ul. Reymonta 22

Źródło: http://siatkowka.tswisla.pl


Było blisko, zaważyły niuanse

5 stycznia 2014

Siatkarki Wisły były bardzo blisko urwania punktów liderowi rozgrywek I ligi. Wiślaczki toczyły z zespołem KSZO Ostrowiec Św. bardzo wyrównaną walkę przez cztery sety, jednak tylko w jednym udało im się zwyciężyć. Biała Gwiazda przegrała 1:3.

Od pierwszej piłki dzisiejszego meczu widać było, że wiślaczki nie mają zamiaru wykazać ani krzty respektu przed niepokonanym dotychczas liderem I ligi. Co prawda, pierwszy serwis Anny Mysiak wylądował w siatce, jednak nie zdeprymowało to naszych zawodniczek. Przytomne ataki Tyrańskiej, Żochowskiej i Biernatek dały nam dość szybko prowadzenie 5:2. Na większy "odskok" czujne ostrowczanki nie pozwoliły. Było w tym trochę naszej własnej winy, gdyż stanowczo zbyt często nasze serwisy lądowały w siatce.

Przyjezdne doprowadziły do remisu (7:7), by po chwili same przejąć inicjatywę (10:11, 10:12). Decydujący moment seta miał miejsce przy stanie 11:13. Na zagrywkę powędrowała wtedy Małgorzata Ślęzak. Niestety, wstrzeliła się w serwis idealnie. Cztery atomowe uderzenia okazały się dla wiślaczek nie do odebrania i nasze straty były już pokaźne (11:17). Biała Gwiazda walczyła do końca, trzykrotnie zbliżając się na odległość dwóch punktów (18:20, 20:22, 22:24). Więcej nie udało się już ugrać. Seta wiślaczki przegrały 22:25.

Drugą partię, za sprawą Sandry Biernatek, rozpoczęliśmy z wysokiego C. Nasza kapitan najpierw skutecznie zaatakowała z prawego skrzydła, potem zaskoczyła zagrywką libero zespołu gości, a kolejne dwa serwisy były na tyle trudne, że popisać mógł się nasz blok. Szczególnie spektakularny był wyczyn Ani Mysiak, która w pojedynkę, efektowną "czapą" zatrzymała Kosiorowską. Tak więc było 4:0, a Wisła grała jak z nut.

Z bezpiecznego prowadzenia cieszyliśmy się do stanu 9:5. Wtedy to nieprzyjemne zagrywki Barbary Bawoł spowodowały, że zrobiło się 9:9. Na szczęście wiślaczki nie dały rywalkom wyjść na prowadzenie. Biernatek ładnie kiwnęła, po chwili przytomnie splasowała piłkę na siódmy metr i było 13:11. Przy stanie 16:13 znów przydarzył się nam krótki przestój, co doprowadziło do kolejnego remisu (16:16). Czas wzięty przez trenera Klocka szczęśliwie poskutkował - następne cztery piłki padły łupem wiślaczek. Spora w tym zasługa Edyty Rzenno, która dwukrotnie skutecznie zaatakowała ze środka, a potem popisała się bardzo dobrym blokiem.

Wydaje się, że losy seta rozstrzygnęły się przy stanie 21:18. Zagrywka drużyny gości. Magda Żochowska, stojąc prawie na dziewiątym metrze, odbiera "dyszlem" autowy (tak na oko około metrowy) serwis Ganszczyk. Piłka leci na stronę KSZO. Będzie aut. Ostrowczanki radują się więc ze zdobycia dziewiętnastego punktu. I nagle… I nagle zamierają w bezruchu. Piłka wpada w linię boczną! Czasami trudno jest wytłumaczyć działanie sił natury.

Tak więc zamiast 21:19 robi się 22:18. Takiej szansy wiślaczki już nie wypuszczają z rąk. Wygrywają pewnie 25:20.

Początek trzeciego seta to koncert Białej Gwiazdy. Szczególnie w obronie. Nasze zawodniczki, głównie dzięki nienagannej grze Lucyny Borek, odbierają praktycznie wszystko. Świetnie funkcjonuje kontratak, swoje robi blok. Jest 3:1, 5:2, wreszcie 9:3. "Mamy seta, zdeklasujemy lidera" - zaświtało chyba w tym momencie w głowach naszych dziewczyn. No bo czymże innym, jak nie lekkim rozluźnieniem można wytłumaczyć błędy, które stały się ich udziałem w następnych akcjach. A że lider to jednak lider… 9:6, 10:8, wreszcie 11:11 - tak niezbyt dla nas korzystnie zmieniał się po następnych akcjach wynik. I nie tylko on. Wszystko się zmieniło. Teraz to zespół gości był w natarciu. Wiślaczki nie zamierzały jednak dać za wygraną. Wyszły ponownie na prowadzenie (13:11), lecz rozpędzone ostrowczanki szybko opanowały sytuację (13:15). Na nic zdała się świetna gra Żochowskiej (m.in. dwa pojedyncze bloki). Wiślaczki wyciągnęły, co prawda, z 19:24 na 22:24, jednak do gry na przewagi nie udało się już doprowadzić. Set został przegrany 22:25.

Czwarty set od początku nie układał się po myśli wiślaczek. Wisła przegrywała 2:5, 3:8, 8:14. Zespół z Ostrowca był cały czas na fali i wydawało się, że bez większego wysiłku wygra tę partię. Biała Gwiazda nie zamierzała jednak odpuszczać. Na najwyższy z możliwych pułapów wspięła się Magda Żochowska, która kończyła praktycznie wszystko. Kiwała, atakowała z prawego skrzydła, atakowała z lewego, była nie do zatrzymania. A Wisła mozolnie odrabiała straty. Wreszcie złapała kontakt (20:21). Po chwili zespół gości odskoczył jednak znów na trzy punkty (20:23, 21:24). Pierwszy meczbol serwująca Soter ulokowała w siatce. Przy drugim ostrowczanki pogubiły się w rozegraniu krótkiej i zaświtała szansa na tie-breaka. Dobra zagrywka wiślaczek. Niestety, dobry odbiór gości. Dobre rozegranie. I dobry atak. 23:25. Przegrywamy 1:3.

Podsumowując dzisiejsze spotkanie, można stwierdzić jedno - Wisła to już nie ta sama drużyna co na początku rozgrywek. Jeśli bowiem potrafimy przez prawie dwie godziny walczyć jak równy z równym z liderem I ligi, oznaczać to może tylko jedno - idziemy w dobrym kierunku. Do zwycięstwa z mocniejszymi drużynami jeszcze to nie wystarcza, choć dzisiaj wcale nie musiało zakończyć się porażką. Zadecydowały o niej niuanse, i to niekoniecznie czysto siatkarskie. Gdyby wiślaczki, prowadząc w trzecim secie 9:3, nie popadły w przedwczesną euforię, nie uwierzyły, że seta mają już w kieszeni, to kto wie, czy nie doszłoby przy Reymonta do sensacji. Ale przecież nie od razu Kraków zbudowano.

Wisła Kraków - KSZO Ostrowiec Św. 1:3 (22:25, 25:20, 22:25, 23:25)

Wisła: Kuskowska, Biernatek, Mysiak, Żochowska, Tyrańska, Rzenno oraz Borek (libero), Gądek, Nabielec.

Źródło: http://siatkowka.tswisla.pl


Cztery rundki na rollercoasterze

Był moment, kiedy wydawało się, że siatkarki Wisły Kraków zdołają urwać w hali przy Reymonta choćby punkt liderowi I ligi, ostatecznie jednak uległy KSZO Ostrowiec Św. 1:3.

Zapowiedzią wyrównanej walki jaka trwała w wielu fragmentach spotkania był jego początek, jednak później ekipa gości odskoczyła na 17:11 po serii serwisów Małgorzaty Ślęzak (w tym as) i kontrach Katarzyny Brojek. Odtąd „Biała Gwiazda” to rozjaśniała się (13:17, 16:19, 20:22, najczęściej po akcjach Sandry Biernatek i Magdy Żochowskiej) to przygasała (13:19, 18:22 po ataku Barbary Bawoł z szóstej strefy). W końcówce karty rozdawała Natalia Piekarczyk: blokując, wrzucając oburącz piłkę odsuniętą kilka metrów od siatki (20:24), a kiedy wiślaczki zbliżyły się na 22:24 – gubiąc blok i ułatwiając egzekucję Brojek. 22:25. W drugim secie miejscowe ruszyły z kopyta (4:0), dwa punkty zdobyła Biernatek, jeden „Żosia”, a czwarty – Anna Mysiak, „czapując” Iwonę Kosiorowską, która dwie dekady temu, bądź występowała, bądź rywalizowała na zapleczu ekstraklasy z mamą Ani, Barbarą (wspólnie w Siarce Tarnobrzeg, a przeciwko sobie, gdy ta pierwsza była zawodniczką Stal Nowa Dęba). Dalej prowadziły 6:2, a kiedy zatrzymały Brojek – 9:5. Ta jednak po chwili wyrównała niemal w pojedynkę (9:9). 13:11, 16:13, 16:16, a po dwóch krótkich i bloku Edyty Rzenno - 20:16. Potem „Edzia” zaatakowała z prawej strony jak skrzydłowa (kilkakrotnie wbiegała na taka wystawę, kiedy w pierwszej linii była jedną z dwóch atakujących), a Żochowska zaskoczona serwisem Kamili Ganszczyk podbiła go stojąc na linii końcowej. Zdawało się, że piłka wysokim lobem wędruje na aut po stronie ostrowiczanek, lecz kiedy podniosły one ręce w radosnym geście… spadła im na linię. 23:18, 23:20 (ścięcie Doroty Dydak, as byłej wiślaczki Kingi Hatali, którym powetowała sobie dwa wcześniejsze niepowodzenia), ale wtedy przypomniała o sobie Mysiak, a w kolejnej akcji wiślaczki czterokrotnie broniły (z czego trzy razy Lucyna Borek), aż przyjezdne w piątym ponowieniu wpakowały piłkę w siatkę.

I wtedy właśnie można było odnieść wrażenie, że szala wychyla się na korzyść gospodyń, bo rozochocone powodzeniem, na czele z Rzenno, wyszły na 5:2 i 9:3. Wówczas jednak przytarły im rogów Bawoł (podania) i Brojek (3 zbicia) – 9:6, 10:8, 11:11, a odwróciła losy seria zagrywek Ślęzak i dobitek Kosiorowskiej (13:11 – 13:15). Dobrą zmianę już nieco wcześniej dała Ewelina Tobiasz (może nie tyle w samym rozegraniu, ale w bloku, serwisie i obronie) – 15:18, 16:21, 18:21, 18:23, 19:24. Trzy następne wymiany Wisła rozstrzygnęła na swoją korzyść, ale w czwartej nie skonstruowała kontry, a Brojek była skuteczna w ponowieniu ataku. 22:25. - Zwłaszcza w tej partii, ale też w innych, ich dobra passa zaczynała się od naszych błędów – analizuje szkoleniowiec gospodyń, Tomasz Klocek. – Jedna runda to jednak za mało, żeby niedoświadczona drużyna w pełni się „opierzyła”. Liczę, że więcej osiągniemy z niżej klasyfikowanymi przeciwnikami, choć dzisiaj KSZO – pewnie ze względu na wolne w przerwie świątecznej – tylko chwilami prezentował się jak lider.

Czwarta część to zrazu odjazdy zespołu gości (2:4, 3:6, 4:9, 7:9, 7:11, 8:14), a później pogoń podopiecznych Klocka, napędzanych przez Żochowską. 12:15, 15:17, 16:18, 20:21. W jednej z akcji drużyny tak długo okładały się ciosami i je broniły, że już po skończeniu jej przez Biernatek (uderzenie po bloku), kapitanki obu prosiły sędziów o sprawdzenie ustawienia, aby tylko dać koleżankom odrobinę czasu na złapanie tchu. W finałowej sekwencji udział wzięły: Magdalena Soter (dwukrotnie na 20:23), Magdalena Tyrańska (21:23) i Brojek (21:24). Przyjezdne same zepsuły dwa meczbole (zły serwis i nieporozumienie przy krótkiej), lecz wreszcie Bawoł odebrała trudne podanie na ósmym metrze i – dopingowana okrzykami trenera Dariusza Parkitnego: „Idź! Idź!” – dogoniła wystawę przy siatce, zbijając z lewego skrzydła. - Prezentowaliśmy się „falowo”, ale też Wisła nieźle pograła. Mają silniejszy skład, zmieniły ustawienie i coraz ciężej się z nimi walczy - komentuje opiekun KSZO.

Jako zawodnik poznał siatkówkę na wylot, co widać w jego obecnej pracy. Dawniej mówiono o nim, że mimo skromnych warunków fizycznych z każdej piłki wyciąga najwięcej, ile się da. Taki rollercoaster, jaki dzisiaj w każdej z odsłon, zdarzał mu się nie raz w życiu. Przykładem cztery rundki. W sezonie 1999/2000 był podporą Stolarki Wołomin, która pod wodzą Krzysztofa Felczaka, grając szybko i skutecznie, awansowała do ekstraklasy. W następnych rozgrywkach Parkitny trafił do beniaminka Serii B (ówczesna I liga), Wawelu Kraków i nie zdołał pomóc mu w uchronieniu się przed natychmiastowym jej opuszczeniem. W połowie sezonu 2011/12 – po długiej przygodzie z męską ekipą Czarnych Rząśnia – awaryjnie przejął żeński PLKS Pszczyna i z nim również spadł do II ligi. A w kolejnych rozgrywkach zasłużył na miano najlepszego trenera zaplecza ekstraklasy siatkarek, bo posklejał rozsypujący się (nawet po rozpoczęciu przygotowań jedna zawodniczka odeszła, a inna zaszła w ciążę) skład KSZO, odnalazły się w nim trzy siatkarki, które dopiero co również przeżyły gorycz degradacji, w rezultacie – wspięły się na czwarte miejsce w klasyfikacji. Teraz pozostają niepokonane, liderują przez 9 z 12 kolejek i są faworytem do awansu. - Nie chcę nawet tego komentować, bo wszystko co można powiedzieć jest dzisiaj na wyrost - kwituje dywagacje i pytania na ten temat. - Miałem dwie-trzy rozmowy z dziewczynami, tłumacząc, że powinniśmy znać swoje miejsce w szeregu i nie opowiadać za wiele o dalszych celach. A gdybym miał porównać ubiegłoroczną drużynę z obecną, to wtedy miałem podopieczne ambitne, pracowite, czapki z głów dla nich. I to się nie zmieniło; nie brakuje im charakteru, zresztą wiele z nich zostało w składzie. Obecny jest za to bardziej wyrównany, dzięki czemu zajęcia są efektywniejsze.

PAWEŁ FLESZAR

WISŁA Kraków – AZS KSZO Ostrowiec Św. 1: 3 (22:25, 25:20, 22:25, 23:25)

Sędziowali: Grzegorz Kaczmarzyk i Ireneusz Wolszczyniak (Częstochowa). Widzów: 150.

WISŁA: Kuskowska, Biernatek 17 pkt, Mysiak 3, Żochowska 22, Tyrańska 4, Rzenno 14 oraz Borek (l), Gądek, Nabielec 1. Trener: Tomasz Klocek.

KSZO: Piekarczyk 3, Ślęzak 7, Kosiorowska 7, Brojek 23, Bawoł 15, Ganszczyk 10 oraz Ścibisz (l), Stefańska (l), Dydak 5, Tobiasz 1, Hatala 2, Soter 3. Trener: Dariusz Parkitny.

Źródło: http://sportkrakowski.pl


Lider musiał się namęczyć, ale w Krakowie wygrał

W swoim pierwszym w 2014 roku meczu siatkarki krakowskiej Wisły postawiły trudne warunki liderującemu rozgrywkom I ligi zespołowi AZS WSBiP KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, ale nie zdołały go pokonać. Po wyrównanym spotkaniu wiślaczki przegrały 1-3, ale co zobaczycie po wyniku - każdy z setów był bardzo zacięty.

TS Wisła Kraków - AZS WSBiP KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 1-3 (22-25, 25-20, 22-25, 23-25)

Aktualna tabela I ligi siatkówki kobiet:

1. AZS WSBiP KSZO Ostrowiec Św. 12 34 36 - 8 1.244
2. KS Developres Rzeszów 11 29 30 - 8 1.169
3. PWSZ Karpaty MOSiR KHS Krosno 11 23 24 - 15 1.016
4. TKS-T Budowlani Budlex Toruń 11 22 23 - 15 1.119
5. MLKS Roltex Zawisza Sulechów 11 19 24 - 17 1.059
6. Silesia Volley MSK MOSiR Mysłowice 11 13 17 - 22 0.943
7. KS Murowana Goślina 11 11 18 - 29 0.985
8. TS WISŁA KRAKÓW 12 10 17 - 30 0.958
9. MUKS Sparta Warszawa 11 4 10 - 31 0.821
10. SMS PZPS I Sosnowiec 11 3 8 - 32 0.778

Źródło: http://www.wislaportal.pl