2016.04.20 Górnik Łęczna - Wisła Kraków 0:3

Z Historia Wisły

2016.04.20, Ekstraklasa, 32. kolejka, Łęczna, stadion Górnika, 18:00, środa, 9°C
Górnik Łęczna 0:3 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 3.632
sędzia: Tomasz Wajda z Żywca
Bramki
0:1
0:2
0:3
68' (k) Denis Popovič
75' (sam.) Łukasz Bogusławski
90'+4 (k) Zdeněk Ondrášek
Górnik Łęczna
4-2-3-1
Sergiusz Prusak
85' Grafika:Zk.jpg Paweł Sasin
Łukasz Bogusławski
Radosław Pruchnik
Tomislav Božić
Leândro
Grzegorz Bonin
Jan Bednarek Grafika:Zmiana.PNG (84' Krzysztof Danielewicz)
72' Grafika:Zk.jpg Veljko Nikitović Grafika:Zmiana.PNG (81' Jakub Świerczok)
Bartosz Śpiączka
Grzegorz Piesio Grafika:Zmiana.PNG (83' Przemysław Pitry)

Trener: Jurij Szatałow grafika:cz.jpg 72'
Wisła Kraków
4-5-1
Michał Miśkiewicz
Boban Jović
Arkadiusz Głowacki
Richárd Guzmics
Maciej Sadlok
Denis Popovic Grafika:Zk.jpg 90'
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (90'+2 Tomasz Cywka)
Patryk Małecki
Rafał Wolski Grafika:Zmiana.PNG (83' Petar Brlek)
Wilde-Donald Guerrier Grafika:Zmiana.PNG (90'+2 Witalij Bałaszow)
Zdeněk Ondrášek

Trener: Dariusz Wdowczyk
Rezerwowy Górnika Łęczna zostal ukarany Żółtą kartką - Grafika:Zk.jpg Tomasz Nowak.


Bramki: 0-3
Posiadanie (w %): 43-57
Strzały: 5-16
Strzały celne: 0-9
Piłki zagrane: 431-587
Piłki odzyskane: 133-142
Spalone 2-1
Podania: 382-512
Udane podania (w %): 63-76
Dośrodkowania 19-20
Rzuty rożne 4-5
Faule: 14-15
Żółte kartki: 2-1
Czerwone kartki: 0-0

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Spis treści

Przed meczem

Nie zwalniamy tempa

Ani chwili wytchnienia nie mają Wiślacy na początku rundy finałowej. Ledwie w niedzielę Biała Gwiazda przy Reymonta ograła zabrzańskiego Górnika, a już za kilka godzin w Łęcznej zmierzy się z drugim górniczym klubem występującym w naszej Ekstraklasie. Gospodarze tego spotkania znajdują się w strefie spadkowej i na pewno będą chcieli dziś udowodnić, że nie warto jeszcze ich skreślać. Przed nami więc bardzo ciekawe widowisko, w którym będąca ostatnio w dobrej formie Wisła postara się o kolejną wygraną.

Biała Gwiazda nie grała z Górnikiem Łęczna zbyt często. W swojej 110-letniej historii Wisła mierzyła się z drużyną z Lubelszczyzny zaledwie 15 razy, z czego aż 13 spotkań rozegranych zostało już w XXI wieku. Pierwsze ligowe starcie tych ekip odbyło się 30 października 2003 roku, a Wiślacy bez problemu ograli Górnika przed własną publicznością 4:0 po bramkach Mariusza Jopa, Macieja Żurawskiego, Maciej Stolarczyka i Brasilii.

Po raz 13. w Ekstraklasie

Oczywiście Wisła i Górnik najczęściej stawały naprzeciw siebie w Ekstraklasie. Razem ze wspomnianym wyżej meczem mieliśmy już 12 pojedynków pomiędzy tymi klubami. Biała Gwiazda wygrała 6 bitew i tylko raz przegrała, w pozostałych 5 meczach remisując. Do 14 września ubiegłego roku drużyna z Łęcznej była drugim obok Termaliki Bruk-Betu Nieciecza zespołem występującym obecnie w Ekstraklasie, z którym Wisła nigdy nie poległa. Niestety nasi piłkarze ustąpili na Zielono-Czarnym na wyjeździe 0:1 i seria została zakończona.

Natomiast 11 lat wcześniej, a dokładnie 21 maja 2004 roku, Biała Gwiazda odniosła swoje pierwsze i jedyne jak dotąd zwycięstwo w Łęcznej. Dzięki bramce zdobytej tuż przed przerwą przez Macieja Stolarczyka goście z Krakowa wygrali 1:0. W związku z grą Górnika w niższych ligach przez dłuższy okres, Wisła gościła w Łęcznej zaledwie 6 razy. Jedno spotkanie wygrała, 4 zremisowała i raz przegrała.

Ponad dekadę temu

Piłkarze Górnika nigdy nie byli zbyt gościnni dla Wisły, nawet wtedy gdy ta nie miała sobie równych w lidze. O ile przy Reymonta Biała Gwiazda potrafiła wbić Zielono-Czarnym nawet pięć goli w jednym meczu, o tyle w Łęcznej było już gorzej. Najlepiej świadczy o tym porównanie bilansu bramkowego. W 6 meczach rozegranych przy R22 Wisła strzeliła Górnikowi 15 goli, tracąc przy tym zaledwie 3. Przy takiej samej liczbie spotkań w Łęcznej bilans jest wyrównany, ponieważ obie drużyny mają na koncie po 6 trafień.

Gdy któraś z ekip wygrywała na Lubelszczyźnie to w stosunku 1:0. Natomiast jeśli mieliśmy remis to z reguły mecz kończył się wynikiem 1:1. Tylko w jednym spotkaniu kibice mogli zobaczyć więcej niż dwie bramki. Dokładnie 11 lat temu, a więc 20 kwietnia 2005 roku, Biała Gwiazda zremisowała na terenie Górnika 2:2. Już w pierwszej minucie gospodarze wyszli na prowadzenie, a gola po indywidualnej akcji zdobył Sebastian Szałachowski. Wiślacy wyrównali jeszcze przed przerwą, a wspaniałe długie podanie od Marka Zieńczuka na bramkę zamienił Marcin Baszczyński. Niestety to Zielono-Czarni kończyli pierwszą połowę na prowadzeniu, bo gola po krótko rozegranym rzucie wolnym strzelił Grzegorz Wędzyński. Po zmianie stron przyjezdni ruszyli do ataku, ale stać ich było tylko na wyrównanie, które naszej drużynie bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego zapewnił Maciej Żurawski.

I to właśnie wspomniany wyżej „Żuraw” ma najwięcej zdobytych bramek przeciwko Górnikowi Łęczna, a jego licznik zatrzymał się na 4 trafieniach. W obecnej kadrze Wisły mamy aż czterech graczy, który mają na koncie po jednym golu przeciwko zespołowi z Łęcznej. Są to: Rafal Boguski, Maciej Sadlok, Donald Guerrier oraz Emmanuel Sarki.

Kolej na zwycięstwo?

W tym sezonie Wisła grała z Górnikiem już dwa razy. Jak wspominaliśmy wcześniej, 14 września 2015 roku Biała Gwiazda przegrała w Łęcznej 0:1 po golu Grzegorza Bonina. Rewanżowe spotkanie odbyło się w Krakowie 22 lutego i zakończyło remisem 1:1. Bramkę dla Białej Gwiazdy zdobył w pierwszej połowie Donald Guerrier, a na kwadrans przed końcem meczu wyrównał Krzysztof Danielewicz.

W poprzedniej kolejce Górnik przegrał w Białymstoku z Jagiellonią 0:2 i zajmuje 15. miejsce w tabeli. Wisła natomiast przed własną publicznością ograła 3:1 Górnik Zabrze i awansowała na 9. pozycję.

Mecz Górnik Łęczna - Wisła Kraków rozpocznie się o godzinie 18:00.

Trzymajcie kciuki za Białą Gwiazdę!!!

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Po punkty i spokój. Wisła zagra w Łęcznej z Górnikiem

Od momentu przejęcia Wisły przez trenera Dariusza Wdowczyka nasza drużyna wychodzi na murawę i wygląda na grupę ludzi, która ma jeden wspólny cel i do jego osiągnięcia dąży. I choć niemal w każdym z dotychczasowych spotkań, które pod wodzą Wdowczyka zagraliśmy, zdarzają się momenty, w których kibice mogą drżeć o wynik - to jak na razie fani "Białej Gwiazdy" mają prawo być z postawy swojej drużyny co najmniej zadowoleni. Liczymy, że podobnie będzie po czekającym nas właśnie spotkaniu w Łęcznej, gdzie mamy rachunek do wyrównania!

W bieżącym sezonie Wiśle nie grało się bowiem najlepiej przeciwko Górnikowi. W jesiennym spotkaniu wyjazdowym pechowo przegraliśmy bowiem 0-1 i był to nasz pierwszy mecz "na tarczy" w ligowych rozgrywkach 2015/2016. Fatalnie jednak zagrana piłka przez Tomasza Cywkę przyniosła zaraz potem stratę gola, a niewykorzystany rzut karny przez Rafaela Crivellaro przelał czarę goryczy.

Podobnie niefortunnie zagraliśmy wczesną wiosną, bo choć po bramce Wilde'a-Donalda Guerriera szybko wyszliśmy na prowadzenie, to na kwadrans przed końcem zespół z Łęcznej wyrównał, a my dodatkowo straciliśmy na kilka gier z powodu kontuzji wspomnianego Haitańczyka! A także na kolejny mecz naszych etatowych stoperów - Arkadiusza Głowackiego oraz Richárda Guzmicsa, bo Ci solidarnie uzbierali właśnie w tym występie nadmiar żółtych kartek.

Wszystko to sprawia, że dotychczasowych spotkań z Górnikiem Łęczna nie mamy prawa wspominać zbyt miło i zanosi się na to, że także w środę, kiedy to zmierzymy się z zespołem z Lubelszczyzny po raz trzeci w bieżących rozgrywkach, nie czeka nas "spacerek". Górnik zagra bowiem z nami z "nożem na gardle", bo nie ma zwyczajnie innego wyjścia, jak mocno walczyć o punkty. Swoje ostatnie zwycięstwo piłkarze Jurija Szatałowa odnieśli pod koniec lutego br., a to sprawia, że poniekąd zasłużenie zadomowili się w strefie spadkowej, z której jednak bardzo chcą się wydostać.

Wisła jest jednak zupełnie inną drużyną, niż jeszcze kilka tygodni temu. I mocno liczymy na to, że zgodnie z zapowiedziami naszego trenera - po kolejnym naszym spotkaniu będziemy mieć na swoim koncie maksymalną zdobycz więcej. Warto zresztą wspomnieć, że "Biała Gwiazda" ma na dziś pięć punktów przewagi nad pierwszym miejscem zagrożonym degradacją, które zajmuje zresztą ekipa z Łęcznej, więc ewentualna tam wygrana sprawi, że do kolejnych spotkań będzie można przystępować z o wiele większym spokojem. I tego wiślakom mocno życzymy!

Do boju Wisełka!

Źródło: wislaportal.pl


Przedmeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk : - Jedziemy po kolejne trzy punkty

- Jeszcze emocje nie opadły, a już musimy szykować się do następnego meczu. To bardzo krótki okres do tego, żeby się zregenerować i mentalnie odbudować do środy, ale damy radę. Co do kadry, to mamy problem z Rafałem Pietrzakiem, który będzie miał dziś robione badanie USG, ale prawdopodobnie są to problemy z mięśniem dwugłowym, tak że nie będzie brany pod uwagę, przy ustalaniu "osiemnastki" - mówi na konferencji prasowej, przed meczem w Łęcznej, z tamtejszym Górnikiem, trener Wisły Kraków, Dariusz Wdowczyk.

- Paweł Brożek i Krzysiek Mączyński nadal trenują indywidualnie, czyli jak wypada Pietrzak, to jednego zawodnika będziemy musieli "dowołać" - i będzie to Witalij Bałaszow - zakomunikował trener. Co ciekawe - niedawno do "osiemnastki" Wisły wrócił Krzysztof Drzazga, który w meczu naszych rezerw strzelił hat-tricka. W niedzielę podobnym wyczynem popisał się właśnie Witalij Bałaszow. - Biorę pod uwagę to, że jest to niższa liga, ale trzy bramki strzelić... To także kwestia podejścia, więc będzie w "osiemnastce" - skomentował taką decyzję Wdowczyk.

Co na pewno zrozumiałe - opiekun "Białej Gwiazdy" nie zdradził tego, jak Wisła zagra w Łęcznej, czyli czy wróci do klasycznego ustawienia z czwórką obrońców, czy też znów wyjdzie z "fałszywymi" skrzydłowymi, jak to miało miejsce w potyczce z Górnikiem Zabrze.

- Oczywiście taktykę uzależniamy od naszego rywala, z którym przyjdzie nam się spotykać. Zależy to także od tego, czy gramy u siebie, czy na boisku przeciwnika. Uzależniamy ją także od wyniku meczu, bo już w pierwszej minucie wszystko może wywrócić się do góry nogami. Dla mnie skuteczna taktyka, to taka, która przynosi efekty w postaci zwycięstwa. Cały czas szukam rozwiązania, abyśmy nie tracili bramek. Wczoraj ta bramka dla Górnika Zabrze, to był prezent z naszej strony, aczkolwiek w drugiej połowie zabrzanie stworzyli sobie kilka okazji. Piłki przelatywały jednak obok słupka oraz była poprzeczka. To były szanse do tego, żeby strzelili nam bramkę z gry. Cały czas szukamy tego, aby zagrać z tyłu "na zero", bo dawno nam się to nie zdarzyło. A swoje sytuacje będziemy mieli i spróbujmy je wykorzystać - a wtedy będzie dobrze. Jak długo jednak strzelamy więcej bramek od przeciwników to jest dobrze. Przypatruję się zawodnikom i do momentu straty bramki wszystko układało się dobrze. Strzeliliśmy gola, mogliśmy podwyższyć - choćby po rzucie rożnym, kiedy uderzał Zdeněk... Górnik właściwie nam nie zagrażał. Wszystko było pod kontrolą i wydawało się, że nic nie może nam się przytrafić. Dobrze funkcjonowały skrzydła, dobrze funkcjonowało przeniesienie ciężaru z jednej strony na drugą, no ale nie odpowiem jaka taktyka będzie na Górnika Łęczna, bo jeszcze jest na to zbyt wcześnie - przyznał Wdowczyk.

Wisła po wygranej z Górnikiem Zabrze awansowała na 9. miejsce w tabeli, ale teraz wybiera się na Lubelszczyznę po to, aby to miejsce obronić i już wyraźnie odskoczyć od miejsc spadkowych.

- Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że te trzy mecze, które są przed nami, mogą naprawdę wiele w tabeli uspokoić i mogą przy naszych zwycięstwach dać nam psychiczny spokój tego, że odskoczymy od strefy spadkowej na tyle bezpiecznie, że już do końca powinniśmy sobie spokojnie poradzić. Każdy patrzy na siebie. Ja nie zajmuję się Górnikiem Łęczna, tylko na tyle, że gramy z nimi mecz i musimy o nich wiedzieć więcej, niż o innych zespołach. Tematem zamkniętym jest Górnik Zabrze i teraz jest Łęczna. Tą drużyną i tymi piłkarzami będziemy się zajmowali. Dla nas liczy się tylko zwycięstwo i jedziemy do Łęcznej po kolejne trzy punkty - zapowiada opiekun zespołu "Białej Gwiazdy".

- Wyjeżdżamy jutro rano o godzinie ósmej. Będziemy trenowali już na miejscu, po podróży. Będziemy mieli rozruch, boisko mamy wynajęte - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl



O rywalu

Pod lupą - Jakub Świerczok

Naszym jutrzejszym rywalom, znajdującym się w trudnej sytuacji, do utrzymania potrzeba przede wszystkim bramek. Odpowiedzialność za ich zdobywanie spoczywa na podstawowym napastniku Górnika Łęczna, Jakubie Świerczoku.

Urodzonego 28 grudnia 1992 roku w Tychach zawodnika można spokojnie nazwać doświadczonym piłkarsko na tle rówieśników. Zaczęło być o nim głośno, gdy w wieku niespełna dziewiętnastu lat zdobył 12 bramek na szczeblu pierwszej ligi. Z tytułem króla strzelców rundy jesiennej przeniósł się do niemieckiej Bundesligi, gdzie niemal z marszu wszedł do podstawowego składu 1. FC Kaiserslautern. Jednak słaba forma drużyny i rosnąca presja spowodowały, że przestał regularnie grać, w dodatku pod koniec sezonu jego zespół spadł z Bundesligi.

Świerczok przeszedł na roczne wypożyczenie do Piasta Gliwice, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i powrócił do Niemiec występować w rezerwach klubu. W styczniu 2015 roku trafił do Polski, a konkretnie do walczącej o uniknięcie relegacji z Ekstraklasy Zawiszy Bydgoszcz. Wiosenne popisy napastnika spowodowały, że mimo niezakończonych sukcesem zmagań latem zgłosił się po niego Górnik Łęczna. W barwach drużyny z województwa lubelskiego strzelił w tym sezonie 6 goli.

Wychowany po drugiej strony Błoń

Parokrotnie pojawiał się temat ściągnięcia tego piłkarza do Białej Gwiazdy, jednak zawsze na przeszkodzie stawały młodzieńcze lata Świerczoka, które spędził przy Kałuży. Gracz deklarował w tamtym czasie maksymalne poparcie dla swojego klubu, co w oczywisty sposób wpłynęło na względy wiślackich kibiców.

W poprzednich pięciu meczach Górnik Łęczna nie zdobył ani jednej bramki i osunął się na przedostatnie miejsce w tabeli. Słynący z szybkich kontrataków zespół będzie zatem tym bardziej zmotywowany, by uprzykrzyć życie naszym zawodnikom.

Krzysztof Pulak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Tak gra Górnik Łęczna

Już jutro w wyjazdowym spotkaniu 32. kolejki Ekstraklasy Wiślacy zmierzą się z Górnikiem Łęczna. Ekipa z Lubelszczyzny po całkiem niezłym początku roku zaczęła obniżać loty i w ciągu ostatnich siedmiu meczów zdołała zdobyć zaledwie punkt. Obecnie Zielono-Czarni plasują się na 15. pozycji i zbliżają się do pierwszej ligi. Dystans pomiędzy Wisłą a łęcznianami wynosi pięć punktów i w przypadku zwycięstwa Biała Gwiazda odskoczy od strefy spadkowej na osiem oczek. W środę jest więc o co grać.

Krakowianie w tym sezonie dwukrotnie rywalizowali z podopiecznymi Jurija Szatałowa i ani razu nie wygrali. W pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi zespołami, gdy opiekunem Wisły był jeszcze Kazimierz Moskal, Biała Gwiazda przegrała na wyjeździe 0:1, a jedyną bramkę zdobył wówczas Grzegorz Bonin. Drugi mecz pod wodzą Tadeusza Pawłowskiego Wiślacy zremisowali 1:1 po golach Guerriera i Danielewicza. Statystyki te nie powalają na kolana, jednak za kadencji Dariusza Wdowczyka krakowianie czterokrotnie zwyciężali i odnotowali tylko jeden remis. Bez wątpienia zatem to Wisła jest faworytem środowego meczu.

Trener Szatałow po kilku porażkach swojego zespołu rotuje ostatnio składem, lecz i zmiany w wyjściowej jedenastce nie przynoszą powodzenia w postaci punktów. Prawdopodobnie również w spotkaniu przeciwko Wiśle możemy spodziewać się kilku zmian w zestawieniu łęcznian. Z kim więc przyjdzie zmierzyć się podopiecznym Dariusza Wdowczyka? Zapraszamy na analizę taktyczną Górnika Łęczna.


Bramka: W obecnych rozgrywkach między słupkami ekipy Zielono-Czarnych występowało już trzech bramkarzy. Początkowo podstawowym golkiperem był Sergiusz Prusak, którego po czerwonej kartce w spotkaniu z Lechią zastąpił Silvio Rodić, w przeszłości występujący m.in. w Zagłębiu Lubin. Od meczu z Piastem od pierwszej minuty grał nowy nabytek łęcznian, 26-letni Dziugas Bartkus. Jednak po kilku spotkaniach i on stracił miejsce w składzie, a między słupki wrócił rutynowany Prusak, który był najjaśniejszym punktem zespołu w poprzednich starciach.


Linia obrony: W porównaniu do ostatniego pojedynku z Wisłą Kraków, w składzie „Dumy Lubelszczyzny” najprawdopodobniej dokonane zostaną dwie zmiany. Na lewej stronie defensywy wystąpi Leandro, a dużo większy problem szkoleniowiec łęcznian ma z obsadą przeciwnej flanki. W niedawnym spotkaniu z Jagiellonią bardzo słabo zaprezentował się Damian Jakubik, który sprokurował rzut karny i został zmieniony w drugiej połowie. W jego miejsce pojawił się Lukas Bielak, który jednak otrzymał czwartą żółtą kartkę w sezonie i będzie musiał pauzować właśnie w meczu z Wisłą. Co gorsza, ostatnio poza meczową osiemnastkę wypadł Łukasz Mierzejewski, który był podstawowym prawym defensorem przez większość rozgrywek. W takiej sytuacji głównym kandydatem do gry w jutrzejszym meczu jest 32-letni Paweł Sasin, pełniący zwykle rolę zmiennika. Niezmieniony pozostanie wyłącznie środek obrony, na którym zaprezentują się Radosław Pruchnik oraz Tomislav Bozić.


Linia pomocy: Podopieczni Jurija Szatałowa swoje mecze rozgrywają piątką pomocników. Także tutaj nie obędzie się bez zmian. W klubie na wiosnę pojawili się wypożyczony ze Śląska Wrocław Krzysztof Danielewicz, a także Łukasz Bogusławski - kolejny z zawodników pozyskanych z pierwszej ligi (konkretnie z Chrobrego Głogów). Obaj piłkarze zdążyli już wskoczyć do pierwszego składu Górnika i z niego wypaść , lecz to właśnie wyżej wspomniana dwójka ma największe szanse, by zameldować się na boisku w starciu z Wisłą. Przed nimi - jako ofensywny pomocnik - może zagrać 30-letni Tomasz Nowak, któremu w karierze zdarzało już się pokonywać bramkarzy Białej Gwiazdy. Najlepszego asystenta łęcznian (z sześcioma asystami na koncie) na skrzydłach wspierać będą Grzegorz Piesio oraz Grzegorz Bonin. Pierwszy z nich w debiutanckim sezonie w Ekstraklasie zdobył już pięć bramek, drugi z kolei w Łęcznej przeżywa renesans formy. W obecnych rozgrywkach Bonin z sześcioma golami i jest najlepszym strzelcem Górnika i w dużej mierze to właśnie jednokrotny reprezentant Polski jest motorem napędowym Zielono-Czarnych w ostatnich meczach.


Atak: Napastnicy Zielono-Czarnych zdobyli dotychczas mniej bramek niż skrzydłowi, jednak i tak należy na nich bardzo uważać. Ostatnio podstawowym snajperem drużyny trenera Szatałowa jest 23-letni Jakub Świerczok, jednak możemy być niemal pewni, że jako dżoker w drugiej połowie wprowadzony zostanie były zawodnik m.in. Podbeskidzia - Bartosz Śpiączka. Pierwszy z wyżej wymienionej dwójki zdążył już zwiedzić wiele klubów (m.in. Kaiserslautern i Zawisza), a jego karierę wyhamowała poważna kontuzja, drugi natomiast rozgrywa swój zdecydowanie najlepszy sezon. Defensywa Białej Gwiazdy na obu z nich będzie musiała być wyczulona, bo zarówno Świerczok, jak i Śpiączka to napastnicy, którzy z zimną krwią wykorzystują błędy obrońców.

W przypadku zwycięstwa łęcznianie zbliżą się do Wiślaków na dystans dwóch punktów. Jeśli podopieczni Jurija Szatałowa przegrają po raz siódmy w ciągu ostatnich ośmiu meczów, ich sytuacja zrobi się bardzo nieciekawa, a do bezpiecznej strefy Górnik będzie tracił coraz więcej punktów. Bez wątpienia Zielono-Czarni podejdą do pojedynku wyjątkowo zmobilizowani, lecz wiślaccy kibice mają nadzieję, że Biała Gwiazda w końcu wróci z Łęcznej z tarczą. Czy tak się stanie, przekonamy się już jutro. Początek wyjazdowego spotkania Wisły o godzinie 18.00.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl

Historia spotkań i taktyka najbliższego rywala - Górnik Łęczna

Wpisany przez Bogdan

środa, 20 kwietnia 2016 00:37

Ekstraklasa nabiera tempa i już w środę „Biała Gwiazda” rozegra następne spotkanie. Tym razem na drodze rozpędzonych wiślaków stanie drużyna Górnika Łęczna, która obok swych zabrzańskich imienników okupuje miejsce spadkowe. Zwycięstwo da bezpieczną przewagę nad drużynami zagrożonymi relegacją. Pierwszy gwizdek Tomasza Wajdy z Żywca o godzinie 18:00.

Jak było dotychczas?

Górnik Łęczna na tle innych klubów ekstraklasy, założonych jeszcze przed II wojną światową, jest jednym z najmłodszych, bo powstał dopiero w 1979 roku. Jednak dopiero w 2003 roku rozegrali swój pierwszy mecz na boiskach I ligi. Krakowianie z łęcznianami w lidze i Pucharze Polski zmierzyli się w sumie 13 razy. Sześć razy mecze kończyły się zwycięstwami Wisły, pięć razy padł remis, a tylko dwukrotnie zwyciężyli „Zielono – czarni”. Pierwsze z oficjalnych spotkań, a zarazem jedyne w rozgrywkach pucharowych odbyło się 23 września 2000 roku i zakończyło się porażką „Białej Gwiazdy 2:1 (łęcznianie odpadli dopiero w ćwierćfinale ulegając… Górnikowi Zabrze). Drugie z przegranych spotkań miało miejsce w sezonie 2015/16, kiedy jeszcze pod wodzą Kazimierza Moskala, wiślacy po serii 7 meczów bez porażki, polegli 1:0, choć mogli wywieźć przynajmniej punkt, gdyby Rafael Crivellaro poprawnie wykonał rzut karny. W tym sezonie Wiśle z drużyną Jurija Szatałowa idzie jak po grudzie. Poza wspomnianą porażką, na własnym stadionie zaledwie zremisowali 1:1 po bramkach Donalda Guerriera dla „Białej Gwiazdy” i Krzysztofa Danielewicza, dla Górnika. Do tej pory najwięcej bramek w bezpośrednich spotkaniach zdobył (a w sumie było ich 22, przy 11 „Zielono – czarnych”) Maciej Żurawski – cztery.

Obecna sytuacja

Wiosną drużyna Jurija Szatałowa znajduje się na równi pochyłej. Startowali z dziewiątego miejsca, a od 29 kolejki drużyna z Lubelszczyzny zajmuje 15 pozycję, oznaczającą relegację. Po przerwie zimowej wygrali tylko raz, 3:2 z Koroną Kielce. Zremisowali trzykrotnie (z Piastem i oboma drużynami z Krakowa), a przegrali aż sześć razy, w tym na inaugurację rundy finałowej. W „deszczowym spotkaniu” w Białymstoku polegli z miejscową Jagiellonią 0:2. Do bezpiecznego miejsca brakuje im dwóch już punktów.

Jak grają „Zielono – czarni”?

W rundzie wiosennej długo miejsce w bramce zajmował Litwin Dziugas Bartkus, jednak od meczu z Cracovią między słupkami stanął doświadczony Sergiusz Prusak. Siłę defensywy stanowią Łukasz Mierzejewski (w meczu z Jagiellonią zagrał Damian Jakubik, który sprokurował rzut karny), Radosław Pruchnik, Tomislav Bozić i Leandro. W meczach na stadionie przy al. Jana Pawła II łęcznianie stracili 24 bramki. Z przodu osamotnionego Jakuba Świerczoka wspierają w linii pomocy Bartosz Śpiączka, Grzegorz Piesio, Grzegorz Bonin, Przemysław Pitry, Tomasz Nowak czy Łukasz Tymiński.

Co w Wiśle piszczy?

Wiślacy po zwycięstwie z Górnikiem Zabrze, mieli bardzo mało czasu na regenerację. Przy ustalaniu meczowej 18. nie będzie brany pod uwagę Rafał Pietrzak, który ma problem z mięśniem dwugłowym uda. Dariusz Wdowczyk na przedmeczowej konferencji zapowiedział, że w jego miejsce dowołany zostanie Ukrainiec Witalij Bałaszow, który w meczu rezerw „Białej Gwiazdy” z imienniczką z Sandomierza ustrzelił hat – tricka. Szkoleniowiec odniósł się również do sytuacji Petara Brleka, młodzieżowego reprezentanta Chorwacji, który czterokrotnie występował w koszulce z „Białą Gwiazdą” na piersi. „Petar walczy na treningu, by do meczowej kadry się dostać, mamy jeszcze parę spotkań do rozegrania, mam nadzieję, że będzie się pojawiał na boisku. Jeśli Petar, zasłuży by być w pierwszej 11, to w niej będzie” – powiedział. Paweł Brożek i Krzysztof Mączyński wciąż trenują indywidualnie. „Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że najbliższe trzy mecze mogą uspokoić naszą sytuację w tabeli. Mogą, przy naszych zwycięstwach dać spokój psychiczny, że odskoczymy nad strefę spadkową na tyle, że powinniśmy sobie spokojnie do końca poradzić. Dla nas liczy się wyłącznie zwycięstwo, jedziemy do Łęcznej po trzy punkty” – powiedział Wdowczyk.

Jakie konsekwencje niosą za sobą poszczególne wyniki?

Zwycięstwo Wisły sprawi, że od strefy spadkowej oddali się już na 8 punktów, co w perspektywie zaledwie pięciu kolejek do końca sezonu wydaje się być wystarczającą przewagą. Porażka z łęcznianami, sprawi że różnica między obiema ekipami zmaleje do zaledwie dwóch punktów i w tabeli grupy B, zapanuje niesamowity ścisk. Remis pozwoli zachować przewagę pięciu oczek, a w dole tabeli wciąż pozostaną drużyny Górników (nawet jeśli zabrzanie pokonają Podbeskidzie, ledwie zbliżą się na punkt do „Zielono – czarnych” w przypadku podziału punktów w meczu Wisły).

Drużyna Jurija Szatałowa ma nóż na gardle (w ostatnich siedmiu spotkaniach, zdobyli zaledwie punkt), dlatego pokonanie ich będzie bardzo trudnym zadaniem, jednak faworytem będzie „Biała Gwiazda”, która nie przegrała od 4 marca, a pod wodzą Dariusza Wdowczyka wreszcie zaczęła wygrywać i to bardzo okazale. Położenie obu drużyn, zwiastuje bardzo ciekawe widowisko.


Źródło: skwk.pl


Na naszej drodze kolejny Górnik

Dodano: 2016-04-19 17:10:27 (aktualizacja: 2016-04-20 20:13:55)

Marco / WislaLive.pl

Przed nami drugie spotkanie w rundzie finałowej sezonu 2015/2016 Ekstraklasy. Tym razem Wiśle przyjdzie się zmierzyć w wyjazdowym boju z Górnikiem Łęczna.

Po wygranej z Górnikiem Zabrze, czeka nas mecz z kolejnym zespołem zajmującym miejsce w strefie spadkowej. Nasi rywale w ubiegły weekend ulegli w Białymstoku Jagiellonii 0:2.

Krótka historia pojedynków

Do tej pory oba kluby mierzyły się ze sobą w lidze 12-krotnie. Pierwszy raz w 2003 roku, kiedy w Krakowie Wiślacy zwyciężyli 4:0. W sumie piłkarze Białej Gwiazdy wygrali połowę, czyli 6 pojedynków z drużyną z Lubelszczyzny. 5 meczów zakończyło się podziałem punktów, a Łęcznianie pokonali nas zaledwie raz. Stosunek bramkowy to 21-9 na korzyść drużyny spod Wawelu. W obecnym sezonie spotkanie w Łęcznej zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 1:0 (jedyne zwycięstwo Górnika w historii pojedynków), natomiast w rewanżu przy Reymonta padł remis 1:1. Łęczna to niezwykle niewygodny teren dla Białej Gwiazdy. Na 6 prób udało nam się wygrać tam zaledwie raz, na dodatek w pierwszym podejściu w 2004 roku.



Rozpędzona maszyna do zdobywania punktów

Gra Wisły w ostatnich meczach może się bardzo podobać. Stwarzamy sobie mnóstwo okazji podbramkowych. Konstruujemy wiele składnych akcji. Czarujemy dryblingami i zachwycamy ambicją i walką do ostatnich sekund meczów. Od 7 meczów nie doznaliśmy smaku porażki. W przypadku zwycięstwa nasza sytuacja stanie się niezwykle komfortowa. W takim wypadku przewaga nad strefą spadkową wynosić będzie aż 8 punktów. Co przy obecnej formie wydaje się być nie do roztrwonienia. Jedynym mankamentem cały czas pozostaje gra defensywy. Czystego konta szukamy już od 17-stu meczów.

Rywale z nożem na gardle

Mecz z kolejnym Górnikiem to kolejna okazja do zagrania na 0 z tyłu. Łęcznianie są w totalnym dołku, a od 5 meczów nie potrafią zdobyć bramki. W 10-ciu wiosennych meczach wygrali zaledwie raz (3:2 z Koroną). Ostatnie 7 spotkań to 6 porażek i 1 remis. Fatalna dyspozycja zaprowadziła Górnika, z górnej części tabeli, do strefy spadkowej i gdyby nie równie słabe występy Zabrzan, drużyna z Lubelszczyzny zamykała by dziś stawkę. Nasi rywale będą grali z nożem na gardle. Przegrana sprawi, że do bezpiecznego miejsca, po tej kolejce, mogą trać już 5 pkt. Należy pamiętać, że udało im się w tym sezonie urwać punkty 2-krotnie Wiśle, Lechii i Cracovii, Piastowi, Zagłębiu, czy Pogoni, co sprawia że absolutnie nie możemy zlekceważyć rywali.

Kogo zabraknie?

Trener Jurij Szatałow nie będzie mógł jutro skorzystać z pauzujących, z powodu nadmiaru żółtych kartek, Lukasa Bielaka i Łukasza Tymińskiego, a także kontuzjowanego od dłuższego czasu Adriana Basty. W niedzielnym meczu urazu mięśnia dwugłowego doznał Rafał Pietrzak i nie będzie brany pod uwagę, przez trenera Wdowczyka, przy ustalaniu meczowej 18-nastki. Dalej indywidualnie trenują Brożek i Mączyński, oni także nie pojadą do Łęcznej. Do kadry wraca za to Vitali Balashov, który w ubiegły weekend zaliczył hat-tricka w meczu III-ligowych rezerw z Wisłą Sandomierz.


Niedoświadczony, szczęśliwy sędzia

Spotkanie poprowadzi Tomasz Wajda z Żywca. Arbiter, który głównie sędziuje mecze 1 ligi i Pucharu Polski. W tym sezonie zaledwie raz wziął udział w rywalizacji w Ekstraklasie. W swojej karierze 2- krotnie był rozjemcą meczów z udziałem Wisły. Były to spotkania w 2012 roku, ligowy wyjazd na Widzewa wygrany 2:1 i pucharowy do Poznania na mecz z tamtejszą Wartą zakończony zwycięstwem Białej Gwiazdy 1:0 (po rzucie karnym). Dla naszych rywali to również bardzo szczęśliwy arbiter. Na 5 meczów w których gwizdał Pan Wajda, Górnikom udało się wygrać 4 razy, a jeden taki mecz zakończył się remisem.


Do Łęcznej oficjalnie nie jedziemy

Niestety z powodu kary nałożonej przez Komisję Ligi, za wydarzenia podczas meczu w Chorzowie, wyjazd do Łęcznej oficjalnie nie jest organizowany.

Mecz będzie można obejrzeć w Canal Plus Sport. Środa 20.04.2016 godz. 18:00

Czekamy na kolejne 3 punkty!

Norf


Źródło: wislalive.pl

Relacje

Wracamy z trzema punktami!

Biała Gwiazda znów zwycięska! Piłkarze Dariusza Wdowczyka pokonali w Łęcznej miejscowego Górnika 3:0. Bramki dla Wisły zdobyli z rzutów karnych Denis Popović i Zdenek Ondrasek. Gola na 0:2 zaliczono jako samobója Łukasza Bogusławskiego.

W spotkaniu 32. kolejki Biała Gwiazda mierzyła się na wyjeździe z Górnikiem Łęczna. Gospodarze dzisiejszego starcia przed meczem zajmowali pietnastą lokatę w ekstraklasowej tabeli, natomiast Wiślacy okupowali dziewiątą pozycję. W przypadku zwycięstwa krakowianie mogli odskoczyć rywalom w walce o utrzymanie na osiem punktów i na dobre zadomowić się na czele grupy spadkowej.

Jako pierwsi w środowym meczu do ataku ruszyli Wiślacy. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, gdy Rafał Wolski oddał pierwszy celny strzał - z rzutu rożnego. Sergiusz Prusak nie miał jednak problemów z wypiąstkowaniem piłki. Następnie akcje toczyły się głównie w środku pola, lecz to krakowianie byli stroną przeważającą. Z trybun wyraźnie było słychać rady trenera Szatałowa, który na mecz z Wisłą przygotował wariant taktyczny z piątką obrońców w składzie.

Na groźną sytuację pod bramką Michała Miśkiewicza kibice gospodarzy czekali do 9. minuty. Wtedy to, po błędzie wiślackiej defensywy, kontrę przeprowadził Bartosz Śpiączka, jednak jego uderzenie w ostatniej chwili zablokował Richard Guzmics, naprawiając swój błąd.

Przebić głową mur

Pierwszy kwadrans z przytupem mogli zakończyć gracze Wisły. Po dobrej, zespołowej akcji dośrodkowywał Wolski, a w ostatniej chwili nabiegającego na główkę Guerriera powstrzymał Pruchnik. Dwie minuty później bliski zdobycia gola głową był Zdenek Ondrasek, lecz świetnie interweniował 37-letni Prusak.

W 26. minucie piłkę na środku boiska przechwycił Maciej Sadlok, po czym dobrym podaniem uruchomił Rafała Wolskiego. Rozgrywający Białej Gwiazdy zdecydował się na strzał z ok. 20. metra, ale futbolówka nieznacznie minęła prawy słupek bramki strzeżonej przez Sergiusza Prusaka. Chwilę później prawą flanką szarżował Małecki, jednak jego strzał został złapany na raty przez golkipera łęcznian.

Na kolejną ciekawą sytuację na murawie czekaliśmy do 34. minuty. Po raz kolejny szczęścia spróbował Ondrasek, lecz jego uderzenie trafiło wprost w ręce Prusaka. Górnik, nastawiony przede wszystkim na defensywę, skutecznie uniemożliwiał Białej Gwieździe konstruowanie ataków. Podopieczni Jurija Szatałowa liczyli głównie na destrukcję i ograniczali się tylko do kontr, które nie przynosiły rezultatu. Bliżej zdobycia premierowego gola w meczu był Richard Guzmics, którego główka nieznacznie minęła proprzeczkę bramki Górnika.

Zielono-Czarni byli w opałach także w 42. minucie, kiedy z rzutu wolnego w światło bramki dośrodkowywał Rafał Wolski. Sergiusz Prusak wykazał się nie lada refleksem i sparował futbolówkę na róg. Była to ostatnia godna odnotowania sytuacja w pierwszej połowie, która zakończyła się bezbramkowym remisem.

Drugą część meczu lepiej rozpoczęli łęcznianie, którzy po rzucie wolnym mogli wyjść na prowadzenie. Ze stałego fragmentu dośrodkowywał Nikitović, piłkę głową przed bramkę Miśkiewicza zgrał Bozić, a tam w ostatnim momencie jednego z piłkarzy Górnika ubiegł Arkadiusz Głowacki.

"Karny" rozwiązał worek

Wiślacy nadal prezentowali się niemrawo, a strzał Patryka Małeckiego poprawił tylko nieco statystyki przyjezdnych. Pierwszy kwadrans drugiej połowy minął bez historii. Na boisku wiało nudą aż do 65. minuty, kiedy to po dwójkowej akcji Ondraska z Wolskim, ten drugi faulowany był w polu karnym. Do jedenastki podszedł Denis Popović i mierzonym strzałem w prawy dolny róg pokonał Sergiusza Prusaka.

Łęcznianie długo nie mogli pogodzić się z decyzją sędziego Tomasza Wajdy i za rozmowy z arbitrem żółtymi kartkami ukarani zostali rezerwowy Tomasz Nowak oraz Veljko Nikitović. Co więcej, na trybuny musiał powędrować opiekun gospodarzy, Jurij Szatałow.

Chwilę pózniej na Górnika spadł kolejny cios. Dalekim podaniem z własnej połowy kontrę zainicjował Patryk Małecki, a prawą stroną boiska popędził Rafał Wolski - ten drugi niepilnowany wbiegł w pole karne i trącił piłkę nad wybiegającym Sergiuszem Prusakiem. Futbolówka odbiła się jeszcze od próbującego interweniować Łukasza Bogusławskiego i wturlała się do bramki gospodarzy. W Łęcznej zrobiło się więc 0:2.

Gospodarzy mógł dobić w 78. minucie Ondrasek, lecz jego uderzenie z woleja nogami odbił bramkarz Zielono-Czarnych. Siedem minut później z rzutu wolnego z okolic 30. metra na strzał zdecydował się Maciej Sadlok, ale jego próbę bez większych kłopotów obronił Prusak. W odpowiedzi łęcznianie przeprowadzili groźną akcję lewą flanką, a po dobrym dośrodkowaniu w ostatniej chwili piłkę na rzut rożny wyekspediował Arkadiusz Głowacki.

Kropka nad i

Podopieczni Jurija Szatałowa od tej pory skupili się już tylko na ataku, co skrzętnie wykorzystać mogli Wiślacy. Swietną kontrę zapoczątkował Małecki, Brlek oddał piłkę Guerrierowi, a ten fatalnie chybił.

W ostatniej minucie doliczonego czasu gry sędzia Tomasz Wajda podyktował kolejny rzut karny za faul Prusaka na wprowadzonym chwilę wcześniej Bałaszowie. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Zdenek Ondrasek, który strzelił mocno w środek bramki. Po chwili arbiter zakończył spotkanie i to Wiślacy zdobyli jakże cenne trzy punkty.

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Dobra passa Wisły wciąż trwa. Górnik Łęczna - Wisła 0-3

Piłkarze krakowskiej Wisły mogli spodziewać się w Łęcznej ciężkiej przeprawy, bo zespół tamtejszego Górnika grał z przysłowiowym "nożem przy gardle", ale wiślacy wykazali się tym razem dużą wiarą we własne umiejętności i skutecznie wypunktowali poważnie zagrożoną degradacją ekipę z Lubelszczyzny. Po bramkach z rzutów karnych Denisa Popoviča i Zdenka Ondráska oraz po indywidualnej akcji Rafała Wolskiego, która zakończyła się golem samobójczym, "Biała Gwiazda" wygrywa aż 3-0 i mocno oddalamy się tym samym od strefy spadkowej.

Można było być pewnym, że nasze spotkanie w Łęcznej nie będzie ani pięknym widowiskiem, ani tym bardziej dla wiślaków łatwym. Z góry można było bowiem zakładać, że gospodarze staną mocno w defensywie, oddadzą Wiśle inicjatywę i czekając na nasze błędy - szukać będą okazji do kontrataków. I tak też właśnie było.

"Biała Gwiazda" po raz pierwszy od... poprzedniego meczu z Górnikiem Łęczna wyszła w pierwszym składzie z Wildem-Donaldem Guerrierem, ale to nie on, a Rafał Wolski, miał jako pierwszy okazję do zagrożenia bramce gospodarzy. Tuż bowiem po rozpoczęciu gry długą piłkę posłał Arkadiusz Głowacki, ale Wolski źle w nią trafił i mieliśmy tylko rzut rożny.

W kolejnych minutach można było powiedzieć, że Wisła przeważała, że Wisła prowadziła grę, ale znów sama sobie sprawiła kłopot w minucie 10. Zagrana do tyłu piłka, między naszych stoperów, sprawiła że obydwaj na chwilę się zawahali - kto ma do niej podbiec - i wykorzystali to gospodarze. Futbolówkę przejął bowiem Bartosz Śpiączka, ale Guzmics zdołał go jednak dogonić i strzał zblokował. Był to jednak klasyczny przykład tego, że najwięcej zamieszania pod własną bramką potrafimy zrobić sobie sami. Tym bardziej, że już do końca pierwszej połowy cofnięty Górnik nie zagroził jakoś specjalnie "świątyni", którą strzegł Michał Miśkiewicz.

Wisła z kolei próbowała wrzutek do Zdenka Ondráška, jak w 20. minucie zrobił to Wolski, tyle że uderzenie głową Czecha Sergiusz Prusak zdołał odbić. Jeśli nie udało się po wrzutce - trzeba było indywidualnie. I tak w 28. minucie spróbował Patryk Małecki, ale i tutaj dobrze spisał się Prusak. Podobnie jak i po strzale Ondráška z 36. minuty.

Końcówka pierwszej połowy to z kolei dwa rzuty wolne. W 40. minucie próba Grzegorza Piesio nie doleciała jednak do naszej bramki, bo futbolówkę wybił Ondrášek. Z kolei dwie minuty później nikt nie przeciął ze stojącej piłki wrzutki Wolskiego i zrobił się z tego... strzał, ale Prusak zdołał odbić piłkę na rzut rożny, więc do przerwy było 0-0.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze, ale próbę dogrania Tomislava Božicia zdołał wybić Głowacki. I choć w kolejnych minutach częściej przy piłce byli wiślacy, to Górnik zaczynał być coraz bardziej groźny i w 57. minucie musiał się wykazać Miśkiewicz, odbijając groźnie zagraną piłkę przez Grzegorza Bonina.

Nieporadność kolegów z przodu chyba zdenerwowała Guzmicsa, bo ten w 61. minucie sam zdecydował się na akcję oraz strzał, ale piłka po uderzeniu Węgra przeleciała nad bramką. Najważniejsza akcja meczu miała jednak miejsce kilka minut później. Do długiej piłki ruszył Wolski i w polu karnym został zahaczony przez Radosława Pruchnika. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na "wapno", a z niego we właściwą stronę bocznej siatki przymierzył Denis Popovič i prowadziliśmy w Łęcznej 1-0!

To oczywiście zmusiło gospodarzy do "otworzenia się" i szybko zostało to "ukarane". Na skrzydle uciekł Wolski i próbował dogrywać do środka. Futbolówka odbiła się jeszcze od Łukasza Bogusławskiego i na kwadrans przed końcem spotkania było 2-0 dla Wisły! A szybko mogło być jeszcze lepiej, tyle że dobrej okazji nie wykorzystał Ondrášek. W 79. minucie jego mocny strzał Prusak zdołał bowiem odbić.

Prusak dobrze spisał się też w 86. minucie, broniąc próbę Macieja Sadloka, po drugiej zaś stronie boiska właściwie pokazał się Głowacki, odbijając na rzut rożny groźne dośrodkowanie gospodarzy. Ostatecznie Ci już nic nie zdziałali, a decydujący głos należał do Wisły. W doliczonym czasie gry dobrej okazji po kontrze nie wykorzystał wprawdzie Guerrier, ale zaraz potem - po faulu Prusaka na wprowadzonym chwilę wcześniej Witaliju Bałaszowie - mamy jeszcze jeden rzut karny, który pewnie wykorzystuje Ondrášek!

"Biała Gwiazda" wygrywa więc 3-0 i to na pewno cieszy. Tak jak i to, że po raz pierwszy w tym... roku kończymy spotkanie na tzw. "zero z tyłu"!


Źródło: wislaportal.pl

Wreszcie na zero z tyłu!

Dodano: 2016-04-21 15:48:22 (aktualizacja: 2016-04-25 15:39:08)

Marco / WislaLive.pl

Na sześć spotkań pod wodzą trenera Wdowczyka Biała Gwiazda wygrała pięć! W środę wiślacy pokonali na wyjeździe Górnika Łęczna 3:0.

średnio ponad 3 na mecz.

Dla Wisły wynik trochę za wysoki. Łęczna zasłużyła na taki wymiar kary.

Łęczna odczarowana. Seria 5-ciu meczów na Lubelszczyźnie bez zwycięstwa, w środowe popołudnie została przerwana. Wynik 3:0 trochę zamazuje obraz gry. Wisła mimo dużej przewagi nad rywalami nie potrafiła stworzyć sobie wielu sytuacji, a w tych do których doszło pomagali nam rywale. Górnik zagrał kolejne fatalne spotkanie, jednak był wstanie przez 66 minut postawić skuteczny opór, grając bardzo głęboko, broniąc się całą drużyną, zwłaszcza w pierwszej połowie. Personalnie skład Wisły wyglądał niemal identycznie jak w niedzielnym meczu. Kontuzjowanego Pietrzaka zastąpił Guerrier, a trener wrócił do nominalnego ustawienia z czwórką obrońców.

Przebieg gry

Wisła od samego początku wyszła wysokim pressingiem. Piłkę zazwyczaj udawało się odbierać już na połowie rywali, którzy nie potrafili wymienić kilku składnych podań, a swoje akcje ofensywne opierali na dwóch, trzech osamotnionych z przodu zawodnikach. Biała Gwiazda dobrze utrzymywała się przy piłce, jednak niewiele z tego wynikało. Dużo akcji kończyło się nieudanymi dośrodkowaniami. W 20 minucie wyjątkowo wrzutka Wolskiego trafia do adresata. Dobrym strzałem z głowy popisuje się Ondrasek, niestety fantastyczną interwencją popisuje się bramkarz Łęcznian. 36 minuta kolejna składna akcja. Tym razem udaje się przebić przez gęstą obroną rywali. Głowacki podaje do ustawionego przed polem karnym Ondraska, ten sprawnie się obraca i oddaje silny, niski, celny strzał. Na posterunku jednak i tym razem stoi dobrze tego dnia dysponowany Prusak.


Chwilę później wrzutka Sadloka z rzutu rożnego, walkę o pozycję wygrywa Guzmics. Niestety jego uderzenie głową okazuje się trochę za wysokie i tym razem nie udaje się zdobyć bramki. Ostatni raz w pierwszej połowie zagrożenie pod bramką gospodarzy powstaje po centrze Wolskiego z dalekiego rzutu wolnego. Nikt nie przecina piłki i po raz kolejny refleksem wykazuje się Prusak.Pierwsza połowa kończy się wynikiem 0:0. Całkowitą kontrolę nad grą miała Wisła, jednak nie potrafiła przełożyć jej na bramki. Głównie za sprawą głęboko broniących się gospodarzy. Ci w żadnej sytuacji nie zdołali zagrozić Miśkiewiczowi. BG grała dużo piłką, lecz wielu akcjom brakowało tempa, a momentami również pomysłu na rozmontowanie obrony rywali.

W drugiej odsłonie zmieniło się nastawienie Górników, którzy punktów potrzebują jak tlenu, a gra z pierwszej części spotkania nie miała prawa przynieść oczekiwanych efektów. Łęcznianie zaczęli atakować większą liczbą zawodników, utrzymując się też więcej przy piłce. Gospodarze skupiając się na ofensywie siłą rzeczy musieli dać Wiślakom więcej miejsca na swojej połowie. Goście potrafili wykorzystać taką szansę, stwarzając sobie więcej okazji bramkowych, głównie po szybkich kontrach. Pierwsi do groźnej sytuacji doszli jednak Górnicy. Ich kontrę zatrzymał Sadlok, przy próbie wybicia piłki nabija nadbiegającego Śpiączkę. Na szczęście futbolówka nie leci w światło bramki. Kończy się jedynie na strachu.

66 minuta, w końcu nasze próby przynoszą efekt. Ładne, szybkie rozegranie piłki między Ondraskiemi Wolskim. Ten drugi wpada w pole karne, próbuje zmienić kierunek biegu, jednak zostaje delikatnie zahaczony przez Pruchnika. Sędzia nie ma wątpliwości i wskazuje na wapno. Powtórki pokazują, że się nie pomylił, a jedenastka podyktowana została słusznie. Do piłki podchodzi Popovic i pewnym strzałem w boczną siatkę pokonuje Prusaka, który dobrze wyczuł Słoweńca, jednak nie był w stanie wyciągnąć piłki. Sfrustrowany trener Szatałow nie może się pogodzić z decyzją arbitra i zostaje odesłany na trybuny za protesty. Nie ma się co dziwić, szkoleniowcowi pali się grunt pod nogami. Jego drużyna jest coraz bliżej 1 ligi, a on coraz bliżej zwolnienia.

75 minuta, kolejna szybka kontra Wisły. Prawym skrzydłem urywa się Wolski, który ma mnóstwo miejsca. Wpada w pole karne, posyła piłkę wzdłuż bramki. Ta trafia w rękę Bogusławskiego, a następnie wpada do bramki gospodarzy. Gdyby nie przecięcie obrońcy, futbolówka najprawdopodobniej trafiła by do Ondraska, który pewnie skierował by ją do siatki. Mamy 2:0.

79 minuta Sadlok posyła długą piłkę w pole karne rywali do niepilnowanego czeskiego napastnika. Niestety rosły piłkarz źle opanowuje górną piłkę, ale udaje mu się oddać celny strzał. Po raz kolejny dobrze interweniuje golkiper.

92 minuta kapitalna kontra Wiślaków. Na bramkę pędzi wprowadzony w drugiej połowie Brlek, podaje do Guerriera, ten opanowuje jednak piłkę na dużo słabszą prawą nogę i w dogodnej sytuacji posyła strzał nad poprzeczką.

93 minuta Małecki twardo odbiera piłkę na swojej połowie, rozpoczyna rajd w kierunku bramki gospodarzy. W idealnym momencie dogrywa piłkę do rozpędzonego kolejnego zmiennika Balashova. Ukrainiec wpada w pole karne, mija bramkarza, który go wycina. Sędzia nie ma wyboru i dyktuje drugi rzut karny. Pomimo dużej ochoty na drugą bramkę Popovicia, piłkę ustawia sobie Ondrasek i pewnym strzałem pod poprzeczkę ustala wynik meczu.

„Stwarzaliśmy sobie sytuacje. Może nie było ich dużo, ale to my prowadziliśmy grę. Gratuluję moim zawodnikom postawy. Przebiliśmy się przez obronę Górnika Łęczna, choć było to trudne, stąd radość z trzech punktów jest podwójna” – takimi słowami zaraz po meczu ocenił zawody trener Wisły

Znowu błyszczą „nowi”

Kolejny fantastyczny mecz zawodników, którzy zasilili nasze szeregi w ostatnim okienku transferowym. Rafał Wolski odegrał kluczową rolę przy dwóch pierwszych bramkach, dzięki czemu został nominowany do „11-stki kolejki”, a także wybrany przez kibiców „plusem kolejki”. Przy drugiej bramce doznał urazu kolana. Na szczęście wydaje się, że to jedynie stłuczenie. Jednak na pewną diagnozę musimy chwilę poczekać, gdyż zawodnik dziś poddany został badaniu rezonansem. Bardzo aktywny po raz kolejny był Zdenek Ondrasek. Głównie on stwarzał zagrożenie pod bramką rywali, a bramka, którą zdobył na sam koniec meczu należała mu się. Swoje zrobił także Witalij Bałaszow, który dostał jedynie kilka minut od trenera, lecz potrafił je świetnie wykorzystać.


Bardzo dobrze funkcjonowały boki obrony, grające zwłaszcza w pierwszej połowie bardzo wysoko. Maciej Sadlok wykonał mnóstwo dośrodkowań, z lepszym bądź gorszym skutkiem. Świetnie podłączał się do akcji ofensywnych, nie zapominając też o obronie. Wyróżnienie należy się także Popoviciowi, który wykonał w tym meczu ogromną liczbę podań. W zasadzie każda akcja przechodziła przez Słoweńskiego rozgrywającego, który mądrze rozwijał atak, lub w przypadku braku innej opcji grał do obrońców. Drugim zawodnikiem wybranym do „11-stki kolejki” został nasz kapitan Arek Głowacki. „Głowie” absolutnie należało się takie wyróżnienie, zwłaszcza za postawę w drugiej połowie, kiedy w kilku sytuacjach musiał się wykazać nie lada umiejętnościami, aby powstrzymać ataki rywali. Dobra postawa kapitana, jak i całej linii obronnej sprawiła, że gospodarze nie byli w stanie oddać celnego strzału.

Na reszcie na „0 z tyłu”. Górnicy bardzo pomogli

W końcu, po 19 meczach z rzędu udało się zachować czyste konto. Oczywiście oprócz dobrej postawy defensywy, dużą rolę w takim rezultacie odegrali bezradni rywale. Dla Górnika był to 6-sty mecz z rzędu bez zdobytej bramki. Trudno się dziwić, jeśli nie strzela się celnie, nie ma mowy o zdobywaniu bramek. Nie zdobywając bramek nie można myśleć o punktach. Przy braku punktów nie da się utrzymać w lidze. Trener Szatałow oraz właściciele Górnika mają teraz ciężki orzech do zgryzienia. Jeśli nie zmienią swojej postawy w kolejnym sezonie grać będą w pierwszej lidze. Zupełnie inny nastrój panuje obecnie w szatni Wisły. Kolejne pewne zwycięstwo sprawiło, że nasza sytuacja stała się niezwykle komfortowa. Nad strefą spadkową mamy już 8 punktów przewagi i pewnie kroczymy ku zakończeniu sezonu na 9 miejscu. Wyniki krakowskiego zespołu mogą imponować. Pod wodzą Wdowczyka była to już piąta wygrana na 6 meczów. Fantastycznie również wygląda skuteczność. W tych 6 grach naszym zawodnikom udało się zdobyć aż 19 bramek, czyli średnio ponad 3 na mecz. Miejmy nadzieję, że wysoka forma będzie trwać jak najdłużej. Nie możemy doczekać się już przyszłych rozgrywek, mogą być one bardzo ciekawe.

„To, że udało się zagrać na zero z tyłu, cieszy dodatkowo. Akcje Górnika bazowały czasem na naszym gapiostwie, stracie piłki czy braku zdecydowania w przerywaniu ataków przeciwnika, choć nie było ich tak wiele. Cierpliwość okazała się kluczem do otwarcia ostatnich drzwi” – z czystego konta cieszy się również trener Wdowczyk, dla którego był to pierwszy taki przypadek odkąd prowadzi Białą Gwiazdę.

Górnik Łęczna - Wisła Kraków 0:3 (0:0)

0:1 - Popović (k.) 68

0:2 - Bogusławski (sam.) 75

0:3 - Ondrasek 90+3

Górnik: Prusak - Sasin, Pruchnik, Bożić, Leandro - Bonin, Bednarek (83 Danielewicz), Nikitović

Świerczok), Bogusławski, Śpiączka - Piesio (83 Pitry).

Wisła: Miśkiewicz - Jović, Guzmics, Głowacki, Sadlok, Małecki, Wolski (83 Brlek), Boguski (90+2

Cywka), Popović, Guerrier (90+2 Bałaszow) - Ondrasek.

Żółte kartki: Nikitović, Nowak, Sasin (Górnik) oraz Popović (Wisła).

Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec).

Widzów: 3000.

Norf


Źródło: wislalive.pl

Wisła strzela i wreszcie nie traci!

Wpisany przez Bogdan

środa, 20 kwietnia 2016 21:27

Wisła do swojego dorobku dopisuje kolejne trzy punkty. W pierwszej połowie wiślacy nie udokumentowali swojej miażdżącej przewagi, natomiast w drugiej, gdy Górnik kilka razy groźniej zaatakował, podrażniona „Biała Gwiazda” postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Mimo wielu dogodnych sytuacji, wiślacy bramki zdobywali jedynie po rzutach karnych wykonywanych odpowiednio przez Denisa Popovicia i Zdenka Ondraska, a także dzięki samobójczemu trafieniu Łukasza Bogusławskiego.

Wisła do tego spotkania przystępowała z jedną wymuszoną zmianą względem poprzedniego spotkania. Rafała Pietrzaka, który musiał opuścić boisko w meczu z Górnikiem Zabrze z powodu problemu z mięśniem dwugłowym uda, zastąpił Donald Guerrier, dla którego było to pierwsze ekstraklasowe spotkanie, w którym wystąpił od pierwszych minut po kontuzji doznanej w lutowym meczu z… Górnikiem Łęczna. To oznaczało, przynajmniej na papierze, powrót do ustawienia z czwórką obrońców, do którego przyzwyczaili nas wiślacy pod wodzą trenera Dariusza Wdowczyka. Trener „Zielono – czarnych” zdecydował się na trzy roszady w porównaniu z poprzednim spotkaniem w Białymstoku. Veljko Nikitović, Paweł Sasin i Łukasz Bogusławski zastąpili Damiana Jakubika, Tomasza Nowaka i Jakuba Świerczoka, którzy od początku spotkania zasiedli na ławce rezerwowych.

Nie minęło jeszcze 60 sekund, a Arkadiusz Głowacki posłał długą piłkę w pole karne, dopadł do niej Rafał Wolski, jednak jego strzał zablokowali obrońcy. W pierwszych dziesięciu minutach gra toczyła się na połowie łęcznian. W polu karnym Michała Miśkiewicza piłka znalazła się tylko dwa razy. Raz… gdy Boban Jović wycofał do „Miśka”, a drugi raz gdy z kontrą próbowali wyjść górnicy, jednak Richard Guzmics dobrze zatrzymał rajd Bartosza Śpiączki.

W 20 minucie powinno być 1:0. Wolski wrzucił piłkę z prawej strony, głową uderzał Ondrasek, jednak Sergiusz Prusak wyciągnął się jak struna i bardzo dobrze interweniował. W 26. na strzał z dystansu zdecydował się Wolski, jednak futbolówka minęła słupek. Dwie minuty później przy linii bocznej piłkę wywalczył „Kobra”, w pole karne wpadł Patryk Małecki, jednak Prusak nie dał się zaskoczyć.

W 36 minucie, znów celny strzał oddał Ondrasek, jednak jego uderzenie z 25 metrów bez problemów wyłapał golkiper Górnika. Dwie minuty później po rzucie rożnym do sytuacji strzeleckiej doszedł Guzmics, ale nie trafił w bramkę.

W 40 minucie mocno z rzutu wolnego uderzał Grzegorz Piesio, jednak piłkę wybili obrońcy Wisły. Po dwóch minutach dobrze ze stałego fragmentu gry dorzucał Wolski, futbolówka minęła wszystkich zawodników, a na wszelki wypadek Prusak odbił ją na korner.

Po pierwszej bezbramkowej połowie z ogromną przewagą Wisły, od podopiecznych Dariusza Wdowczyka oczekiwano, że od początku drugiej ruszą bardziej zdecydowanie. Tak się jednak nie stało. Nikitović dobrze wykonał rzut wolny, a w zamieszaniu w szesnastce przed utratą bramki uratował Wisłę jej kapitan, Głowacki. W 55 minucie groźną kontrę wyprowadzili łęcznianie, Maciej Sadlok nabił Śpiączkę, a futbolówka wyszła za linię końcową mijając w niewielkiej odległości bramkę Miśkiewicza. Dwie minuty później prawą flanką popędził Bonin, jednak jego dośrodkowanie wybił golkiper Wisły. W 63 minucie w polu karnym dryblował Donald Guerrier, stracił piłkę, dopadł do niej Małecki, jednak uderzył wysoko ponad poprzeczką.

W 68 minucie wreszcie gola zdobyła Wisła. Z rzutu karnego Prusaka pokonał Popović. Jedenastkę dla „Białej Gwiazdy” wywalczył Wolski, który otrzymał podanie od Ondraska, wpadł w pole karne, nawinął Radosława Pruchnika, który zahaczył nogą i zatrzymawał „Wolaka”, a sędzia bez zastanowienia wskazał na wapno.

Po dyskusjach z sędzią, na trybuny został odesłany Jurij Szatałow, a po chwili bramkę po raz kolejny zdobyła drużyna z Krakowa. Prawą flanką popędził Wolski i podcinką ponad wychodzącym Prusakiem skierował futbolówkę do bramki. Powtórki wykazały, że piłkę ręką zagrał jeszcze Łukasz Bogusławski i to dzięki temu dotknięciu znalazła się ona w siatce.


W 79 minucie w doskonałej sytuacji po podaniu Sadloka znalazł się Ondrasek, mógł podwyższyć prowadzenie, ale jego strzał obronił Prusak. W 86 minucie znów dobrze zachował się golkiper gospodarzy, który wyłapał strzał z rzutu wolnego lewego obrońcy Wisły.

W 92. dobrze z kontrą wyszli wiślacy. Przez pół boiska przebiegł Petar Brlek, odegrał do Guerriera, który uderzył ponad bramką. Nie udało się Haitańczykowi po podaniu Chorwata, to gola zdobył Czech z rzutu karnego po faulu na Ukraińcu. Konkretnie akcję przeprowadził Witalij Bałaszow wprowadzony chwilę wcześniej, minął Prusaka, który wpadł w niego bezpardonowo. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Ondrasek i bez problemu znalazł drogę do siatki. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Wisła - mimo że w pierwszej połowie Górnik bronił się praktycznie całym zespołem, a w drugiej tylko kilkukrotnie przejął inicjatywę, cały czas będąc w defensywie - podtrzymała świetną serię meczów bez porażki, a co więcej po raz pierwszy od 30 października i spotkania z Ruchem Chorzów, udało się zagrać na zero z tyłu. Było to pierwsze czyste konto Michała Miśkiewicza.

Wisła wciąż pozostaje liderem grupy B i ma już 8 punktów przewagi nad strefą spadkową, co może znacznie uspokoić kibiców „Białej Gwiazdy”. W następnej kolejce, na stadionie przy Reymonta gościć będzie Termalica Bruk-Bet Nieciecza, która w tej kolejce zremisowała przed własną publicznością z Koroną, która następne starcie stoczy z Górnikiem Łęczna.

Górnik Łęczna – Wisła Kraków 0:3 (0:0)

Bramki: 0:1 Popović 68 (karny), 0:2 Bogusławski 75 (gol samobójczy), 0:3 Ondrasek (karny).

Górnik: Prusak – Sasin, Pruchnik, Bozić, Leandro – Bogusławski, Bednarek (84 Danielewicz) - Bonin, Nikitović (81 Świerczok), Piesio (84 Pitry) – Śpiączka. Wisła: Miśkiewicz – Jović, Guzmics, Głowacki, Sadlok – Popović – Boguski (92 Cywka), Wolski (83 Brlek), Guerrier (93 Bałaszow), Małecki – Ondrasek. Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec).

Żółte kartki: Nowak, Nikitović, Sasin – Popović.

Widzów: 3 632.


Źródło: skwk.pl

Pomeczowe wypowiedzi

Dariusz Wdowczyk: - Cierpliwość była dziś kluczem do otwarcia tych ostatnich drzwi

⁃ Bardzo mnie cieszą trzy punkty, bardzo mnie cieszy postawa zespołu. Od początku meczu właściwie przeważaliśmy, ale nie mogliśmy tego w pierwszej połowie udokumentować bramką, ale mieliśmy sporą przewagę, byliśmy przy piłce. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, aby strzelić bramkę. Może nie było ich zbyt dużo, ale to my byliśmy zespołem, który prowadził grę - mówił po wysoko wygranym spotkaniu w Łęcznej trener Wisły Kraków, Dariusz Wdowczyk.

- Bardzo cieszy mnie to, że udało nam się pierwszy raz od dawien dawna skończyć mecz na "zero z tyłu", mówiąc po piłkarsku, czyli nie straciliśmy w tym wygranym meczu bramki. Chciałbym pogratulować zawodnikom postawy, bo trudno było się przebijać przez obronę Górnika. Potrafiliśmy to zrobić i stąd ta radość, że zdobyliśmy trzy punkty i że strzeliliśmy trzy bramki, nie tracąc przy tym żadnej - dodał opiekun zespołu Wisły.

"Biała Gwiazda" można powiedzieć pokazała dziś zupełnie inne oblicze. Zamiast huraganowych ataków, co widzieliśmy w kilku poprzednich występach, tym razem było w naszej postawie dużo cierpliwości. Ale taki też był plan Wisły na ten mecz.

⁃ Wymienialiśmy pomiędzy sobą sporo podań, bo faktycznie trudno było się przebić przez pięciu obrońców i trzech środkowych pomocników, bo tak Górnik zagrał. Było trudno przedostać się pod pole karne i stworzyć sobie sytuację, którą można byłoby wykończyć. Byliśmy cierpliwi i o to apelowałem przed meczem oraz w przerwie - żebyśmy byli konsekwentni, cierpliwi i zdyscyplinowani w swojej grze. Te akcje, które Górnik przeprowadzał, były po naszych błędach, po niedokładnym podaniu, po stracie piłki, czasami po gapiostwie, czy przy braku zdecydowania do tego, żeby akcję przerwać. Tych akcji nie było wiele, ale kilka było. Cierpliwość była dziś kluczem do otwarcia tych ostatnich drzwi - przyznał Wdowczyk.

Na pewno kibiców Wisły cieszy wygrana, ale mocno niepokoić musi sytuacja z Rafałem Wolskim, który opuścił murawę mocno utykając.

⁃ Rafał dostał w kolano i jest ono w tej chwili trochę spuchnięte. Będzie mial pewnie jutro zrobiony rezonans magnetyczny i wtedy będziemy wiedzieć więcej - zakończył trener Wisły Kraków.

Źródło: wislaportal.pl


Jurij Szatałow: - Rzut karny podciął nam skrzydła

- Komentarz jest zbędny i powiem krótko - wszyscy widzieli jak to wyglądało. Do rzutu karnego graliśmy w taki sposób, w jaki chcieliśmy grać. Może to wyglądało trochę "nie za bardzo", ale liczyliśmy, że uda nam się strzelić bramkę z kontry. Nie tak jak w naszych dwóch poprzednich meczach. Rzut karny na pewno podciął nam skrzydła, musieliśmy się otworzyć i było, jak to się mówi - "po ptakach". Z Wisłą z naszymi umiejętnościami trudno grać otwartą piłkę - mówił po spotkaniu Górnika Łęczna z Wisłą Kraków trener zespołu gospodarzy, Jurij Szatałow.

- Następny mecz gramy z Koroną i dopóki są szanse na utrzymanie, to będziemy walczyć. Po to pracujemy - innego wyjścia nie ma. Na ile nas będzie stać, na tyle będziemy grać - przyznał ponadto opiekun zespołu z Łęcznej.

Źródło: wislaportal.pl


Arkadiusz Głowacki: - Byliśmy bardzo solidni

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie myśleliśmy o tym, że ostatnio w każdym meczu traciliśmy gola. To nas trochę martwiło, ale też z drugiej strony - też nie chcieliśmy o tym za bardzo dyskutować, bo wiadomo, że jak za bardzo się o czymś myśli, to zawsze coś się wydarzy. Ale dziś się udało. Byliśmy wydaje się bardzo solidni i to bardzo cieszy - powiedział po wysokiej wygranej w Łęcznej z Górnikiem kapitan Wisły Kraków, Arkadiusz Głowacki.

- Nie pozwoliliśmy na zbyt wiele w kontratakach Górnikowi. Wiedzieliśmy jak zagrają, spodziewaliśmy się, że będzie z tyłu pięciu obrońców i wiedzieliśmy, że po naszych stratach, po naszych błędach, Górnik będzie czyhał na kontrę. Chcieliśmy temu zapobiec i w wielu, w wielu przypadkach, udało nam się to zrealizować - stwierdził ponadto wiślak.

Głowacki został jednocześnie poproszony o ocenę sytuacji z pierwszym rzutem karnym w tym spotkaniu dla "Białej Gwiazdy", po faulu na Rafale Wolskim. Po takiej, a nie innej decyzji sędziego, piłkarze z Łęcznej mocno jednak protestowali, a trener Górnika, Jurij Szatałow, zaraz potem został odesłany na trybuny.

- Rafał na pewno nie udawał, choć gdybym był po drugiej stronie, to pewnie również miałbym obiekcje - przyznał bez skrupułów kapitan Wisły.

Oczywiście nie mogło zabraknąć też pytania o ewentualny ciąg dalszy kariery wiślackiego kapitana, którego kontrakt kończy się w czerwcu br., a on sam już jakiś czas temu zapowiadał, że zamierza zawiesić "buty na kołku".

- Na ten moment nie będę odpowiadał na to pytanie, bo mamy jeszcze parę meczów, które są bardzo ważne. I nic więcej na ten temat nie powiem - skwitował z uśmiechem tę sprawę "Głowa".

Źródło: Canal+ Sport
Źródło: wislaportal.pl


Patryk Małecki: - Byliśmy cierpliwi

⁃ Powiem szczerze - dziwiłem się Górnikowi Łęczna, że grał defensywnie, bo drużyna, która gra u siebie i gra "o życie" powinna chcieć wygrać i strzelać bramki. Tylko się dziś bronili. My byliśmy cierpliwi, bo nie było łatwo, ale cieszy, że z ciężkiego terenu wywozimy trzy punkty - powiedział po dzisiejszym meczu pomocnik Wisły Kraków, Patryk Małecki.

⁃ Każdy następny mecz jest najważniejszy, teraz gramy z Termaliką, już tylko o niej myślimy i tylko to się liczy. Co będzie później - zobaczymy. A skąd moja dobra forma? To zaufanie trenera. Wielu trenerów miałem w swoim życiu, którzy nie do końca potrafili wykorzystać mój potencjał. Cieszę się, że trener Wdowczyk potrafi wycisnąć ze mnie to, co najlepsze i ta moja gra wygląda jak najlepiej - zakończył wiślak.

Źródło: wislaportal.pl


Denis Popović: Chcemy wygrać jeszcze pięć meczów

Biała Gwiazda wraca z Łęcznej z tarczą. Górnik uległ Wiśle 0:3 i to krakowianie mogą się dziś cieszyć. Na pierwszą bramkę Wiślakom przyszło czekać aż do 67. minuty, kiedy to z rzutu karnego gola strzelił Denis Popović. Gospodarze musieli się później otworzyć, a to skończyło się dla nich kolejnymi dwoma straconymi bramkami. Oto, co po meczu powiedział zdobywca pierwszego gola w rywalizacji z Zielono-Czarnymi.

"Górnik także potrzebował punktów, jednak od samego początku grał mocno defensywnie. Mieliśmy na starcie dużo problemów, ale w przerwie zmobilizowaliśmy się w szatni. Trener zawsze nam mówi, że jak damy piętnaście procent więcej z siebie to wygramy ten mecz. W końcu udało nam się zdobyć pierwszą bramkę, potem drugą i trzecią. Zasłużyliśmy na to zwycięstwo".

Słoweński pomocnik po raz drugi w tym sezonie pokonał bramkarza rywali strzałem z jedenastki. "Był rzut karny, bo był faul. Mogłem czuć trochę presji przy stanie 0:0, ale udało się, a potem wszystko leżało juz w naszych nogach. Do karnych wyznaczeni byliśmy ja, Zdenek i Mały. Na meczu z Koroną to ja strzeliłem karnego i teraz też chciałem uderzyć, a wszyscy się zgodzili. Wierzę w siebie i wierzyłem, że zdobędę tę bramkę" - tak opisał swojego gola zawodnik, który jest jednym z graczy "odrodzonych" przez trenera Wdowczyka.

"Czujemy spokój, ale..."

Drugi rzut karny na gola zamienił Zdenek Ondrasek. "Zdenek podszedł i poprosił mnie, żeby to on mógł strzelić karnego. Nie miałem problemu, żeby oddać mu jedenastkę" - przyznał Popović.

Słoweniec tonuje jednak zapędy kibiców, którzy już wieszczą pewne utrzymanie. "Spokojnie, zostało jeszcze pięć meczów. Osiem punktów róznicy to dużo, też czujemy trochę spokój, ale matematycznie wszystko jest otwarte. Mamy do rozegrania pięć spotkań i wszystkie chcemy wygrać. Mam nadzieję, że skończymy ten sezon na dziewiątej pozycji".

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Zdenek Ondrasek: To ważne zwycięstwo

Wiślacy w trudnym spotkaniu wyjazdowym pokonali Górnika Łęczna 3:0. Gospodarze bardzo dobrze się bronili, przez co gościom z Krakowa niełatwo było dziś przedostać się pod ich bramkę. Najlepiej wie o tym Zdenek Ondrasek, który przez całe 90 minut walczył z obrońcami Górnika. „To był bardzo trudny mecz. Widzieliśmy, że nie będzie łatwo, bo walka dolnej ósemce jest niezwykle zacięta, a Górnikowi grozi spadek. Bardzo chcieliśmy dziś wygrać, ale cieżko było przebić się przez obronę gospodarzy. Potrzebowaliśmy jednej takiej sytuacji, by to wszystko ruszyło do przodu. Udało się, Denis wykorzystał karnego i Górnik się otworzył, co stworzyło nam szansę na kolejne bramki” - podsumował nasz napastnik.

Górnik od początku spotkania ustawiony był bardzo defensywnie. Osamotniony z przodu Zdenek miał duże problemy, by dojść do sytuacji strzeleckiej. „Byłem dziś jedynym napastnikiem, a Górnik bardzo dobrze się bronił. Nigdy nie jest łatwo grać w takiej sytuacji. Bardzo trudno było nam stworzyć dobrą okazję do strzelenia gola. Myśleliśmy, że gospodarze będą grali dziś trochę bardziej otwartą piłkę i ich zwarta obrona trochę nas zaskoczyła. Cieszę się, że udało nam się wygrać, bo to dla nas ważne zwycięstwo” - powiedział Ondrasek.

W doliczonym czasie gry czeski napastnik przypieczętował triumf Wisły, wykorzystując rzut karny. „Dla napastnika zdobywanie bramek zawsze jest ważne. Myślę jednak, że ważniejszy był dzisiaj ten karny, który dał nam prowadzenie. Po takich meczach, w których nie masz zbyt wielu okazji liczą się tylko trzy punkty. Denis jest moim kolegą i odstąpił mi tą drugą jedenastkę, za co bardzo mu dziękuję. Chcę strzelać gole w każdym spotkaniu i mam nadzieję, że zdobędę ich jeszcze więcej w kolejnych meczach” - z uśmiechem na ustach zakończył snajper Białej Gwiazdy.

MH
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Rafał Wolski: Trudno było o piękny futbol

We wczorajszym meczu 32. kolejki Ekstraklasy Wisła pokonała na wyjeździe Górnika Łęczna 3:0. Jednym z bohaterów krakowskiej drużyny był Rafał Wolski, który wywalczył rzut karny, zamieniony na bramkę przez Denisa Popovicia, a także sam wydatnie przyczynił się do zdobycia drugiego gola, przypisanego Łukaszowi Bogusławskiemu jako samobójczy. „Nie był to łatwy mecz" - przyznał po spotkaniu rozgrywający Białej Gwiazdy.

„Górnik wyszedł na mecz nowym ustawieniem, piątką obrońców, którzy skupiali się na tym, by zabrać nam piłkę i wybić ją jak najdalej. Na szczęście nasza cierpliwość w grze zaprocentowała i udało nam się strzelić gole" - tak podsumował starcie w Łęcznej wypożyczony z Fiorentiny pomocnik.

Rafał Wolski odniósł się także do sposobu gry przeciwników, którzy do rywalizacji z Wisłą przystąpili z siedmioma nominalnymi obrońcami w składzie: „Ciężko się gra w takich spotkaniach, kiedy jedna drużyna atakuje, a druga stara się tylko przeszkadzać w grze. Naprawdę trudno w takich meczach o piękny futbol. Trzeba grać konsekwentnie, aż do zdobycia pierwszej bramki. Tak jak dziś, gdy strzeliliśmy gola, kolejne akcje i bramki były kwestią czasu“.

„Mam nadzieję, że to tylko stłuczenie“

Po akcji, która dała Wiślakom dwubramkowe prowadzenie, 23-latek długo nie podnosił się z murawy. „Na pełnej szybkości wpadłem na bramkarza. Zderzyliśmy się po moim strzale kolanami i mam nadzieję, że nie będzie to nic poważnego, tylko stłuczenie" - uspokaja kibiców Wolski.

„Nie mamy jeszcze pewności, że mamy utrzymanie. Naszym celem jest zajęcie dziewiątego miejsca, w siedmiu pozostałych meczach grupy spadkowej zdobywając dwadzieścia jeden punktów. Nie będzie łatwo, ale wierzymy w swoje umiejętności".

Jakub Pobożniak
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA
Źródło: wisla.krakow.pl


Podsumowanie 32. kolejki Ekstraklasy

Po tym jak Piast zremisował 2-2 w Poznaniu zanosiło się na to, że znów o kolejny poważny krok do mistrzowskiego tytułu bliżej może być Legia. Ta jednak dość szczęśliwie zremisowała w Chorzowie, bo to tamtejszy Ruch był od faworyzowanych warszawiaków na murawie lepszy. Powody do zadowolenia, po 32. kolejce, mają też kibice Cracovii oraz Lechii, bo ich zespoły wygrały i przybliżyły się do miejsc premiowanych grą w europejskich pucharach. Coraz bliżej zapewnienia sobie utrzymania jest Wisła, która rozbiła w Łęcznej tamtejszego Górnika aż 3-0.


Wtorek, 19 kwietnia:

Cracovia 1-0 Zagłębie Lubin

1-0 Mateusz Cetnarski (62. k.)

Po bardzo udanym początku wiosny, który dał lubinianom czwarte miejsce po 30. kolejkach sezonu zasadniczego, runda finałowa jest dla nich jak na razie fatalna. Dwie porażki z rzędu sprawiają, że typowani do miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach "miedziowi" sami się od tego oddalili. Dobrze finał sezonu zaczęły natomiast "Pasy" i na pewno ciekawie będzie w piątek, kiedy to ekipę z ulicy Kałuży czeka wyjazd na Legię.


Lech Poznań 2-2 Piast Gliwice

1-0 Karol Linetty (6.)
2-0 Nicki Bille Nielsen (38.)
2-1 Saša Živec (51.)
2-2 Patrik Mráz (61.)

Straszliwie frajersko punkty z Piastem stracili poznaniacy. Tym bardziej, że po pierwszej połowie kompletnie się na to nie zanosiło. Po dwóch akcjach Linettego "Kolejorz" prowadził różnicą dwóch bramek i wydawało się, że Piast jest już "na kolanach". Po przerwie gliwiczanie zdołali się jednak podnieść i zwłaszcza trafienie Mráza było "przedniej urody". Dla Lecha był to bez wątpienia cios, ale ostatnie 20 minut, po kontrowersyjnej czerwonej kartce dla Vacka, jeszcze dało poznaniakom handicap. Tego jednak piłkarze Lecha nie wykorzystali.


Ruch Chorzów 0-0 Legia Warszawa

Sporo emocji towarzyszyło temu spotkaniu, ale głównie za sprawą gospodarzy, pod dyktando których - zwłaszcza w drugiej połowie - niespodziewanie toczył się ten mecz. To Ruch, a dokładniej Mariusz Stępiński, miał kilka okazji do tego, aby zdobyć gola, ale ostatecznie żadnej nie wykorzystał. Legia wyglądała w Chorzowie mocno przeciętnie, a wszystko to oznacza, że na czele tabeli mamy "status quo". Legia wciąż ma bowiem trzy punkty więcej od Piasta.


Lechia Gdańsk 2-0 Pogoń Szczecin

1-0 Miloš Krasić (9.)
2-0 Grzegorz Wojtkowiak (66.)

Bardzo dobrze rundę finałową rozpoczęła drużyna z Gdańska. Dwa kolejne zwycięstwa sprawiają, że "biało-zieloni" są już poważnym kandydatem do zajęcia miejsca premiowanego występami w europejskich pucharach. Lechia zaczęła zresztą to spotkanie w swoim stylu - od początku ofensywnie i została za to nagrodzona. Powodów do zadowolenia nie może mieć za to Pogoń, która po 30. kolejkach była trzecia, a teraz jest dopiero piąta.


Środa, 20 kwietnia:

Górnik Łęczna 0-3 WISŁA KRAKÓW

0-1 Denis Popovič (68. k.)
0-2 Łukasz Bogusławski (75. sam.)
0-3 Zdeněk Ondrášek (90. k.)

Wiślacy wykazać musieli się w tym spotkaniu nie lada cierpliwością, bo długimi minutami mieli jednak problem ze sforsowaniem skomasowanej defensywy zespołu z Łęcznej. Czym jednak dłużej trwało to spotkanie, tym więcej mieliśmy miejsca i w końcu swoje dwie szanse dał Wiśle Rafał Wolski. Najpierw został bowiem sfaulowany w polu karnym, a potem poszedł "na przebój" i prowadziliśmy 2-0. Niestety wszystko to okupił kontuzją i wypada mieć tylko nadzieję, że nie jest ona groźna. Już bez niego kolejną "jedenastkę" wywalczył dla nas Bałaszow i Wisła zespół z Łęcznej rozgromiła 3-0. Oznacza to, że "Biała Gwiazda" mocno ucieka od strefy spadkowej, w której Górnik zostaje coraz mocniej zakopany.


Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0-0 Korona Kielce

Najwięcej w tym meczu działo się w samej jego końcówce, bo choć wcześniej to gospodarze mieli więcej okazji do zdobycia gola, to nie znaleźli sposobu na Trelę. Ten nie miałby jednak nic do powiedzenia w sytuacji, w której na pustą już bramkę strzelał Kędziora, ale najlepszy snajper "Słoni" koszmarnie spudłował. I mogło się to zemścić, bo w doliczonym czasie gry "setkę" po drugiej stronie boiska miał Gabovs, ale i on nie popisał się skutecznością.


Śląsk Wrocław 3-1 Jagiellonia Białystok

1-0 Bence Mervó (14.)
1-1 Konstantin Vassiljev (20.)
2-1 Bence Mervó (35.)
3-1 Ryota Morioka (72.)

Bardzo duży krok w kierunku utrzymania w Ekstraklasie zrobili wrocławianie, którzy bezwzględnie wykorzystali błędy znów fatalnie grającej obrony "Jagi". Mecz zapowiadał się jednak dla gospodarzy źle, bo choć szybko wyszli na prowadzenie, to katastrofalny błąd popełnił Abramowicz, co pozwoliło białostoczanom wyrównać. Było to jednak wszystko, na co było stać gości. A Abramowicz więcej prezentów już im nie dał.


Górnik Zabrze 1-0 Podbeskidzie Bielsko-Biała

1-0 Adam Mójta (33. sam.)

Dla zabrzan było to spotkanie z gatunku ostatniej szansy. I wzięli ją "górnicy" w swoje ręce, choć przyznać też trzeba, że mieli mnóstwo szczęścia. Wystarczy zresztą popatrzeć na bramkę, którą zdobyli. Górnik może więc "wrócić do gry", a ziemia zaczyna palić się pod "Góralami", którzy po dwóch porażkach w rundzie finałowej spadli na 14. miejsce!

Źródło: wislaportal.pl


Aktualna tabela po 32 kolejce


Źródło: twitter.com/_Ekstraklasa_

Galeria sportowa