2017.12.20 Nadieżda Orenburg - Wisła CanPack Kraków 67:61

Z Historia Wisły

2017.12.20, Euroliga Grupa B, kolejka 9, Orenburg, Orenburzhje Sport Hall, 15:00
Nadieżda Orenburg 67:61 Wisła CanPack Kraków
I: 22:9
II: 18:20
III: 16:10
IV: 11:22
Sędziowie: Komisarz: Widzów:
Nadieżda Orenburg:
Sandra Ygueravide 15 (3x3, 4zb. 2as.), Brionna Jones 10, Anastasiya Shilova 8, Kseniia Tikhonenko 8
Emma Cannon 7, Ekaterina Fedorenkova 7 Mariia Cherepanova 5
Anastasiia Tochilova 3, Yana Degtyarskaya 2, Zhosselina Maiga 2
Trener:
Maroš Kováčik

Wisła CanPack Kraków:
Leonor Rodríguez 16, Tamara Radocaj 14
Giedrė Labuckienė 8, Maurita Reid 7 (9 zb.), Sonja Greinacher 7 (10 b.), Cheyenne Parker 5, Magdalena Ziętara 4
DNP: Julia Natkaniec, Klaudia Niedźwiedzka

Trener:
Krzysztof Szewczyk

FIBA



Misja Orenburg bez powodzenia

Koszykarkom Wisły CanPack nie udało się zakończyć 2017 roku zwycięstwem. W dalekim Orenburgu wiślaczki przegrały bowiem z tamtejszą Nadieżdą 61-67. Wynik ten niezwykle komplikuje nadzieje naszej drużyny na powtórzenie w Eurolidze sytuacji sprzed roku, kiedy to udało nam się awansować z tych rozgrywek do rywalizacji w FIBA EuroCup.

Bardzo ważne, dla naszych dalszych losów w europejskich rozgrywkach spotkanie lepiej rozpoczęły gospodynie, bo po pierwszych pięciu minutach gry przegrywaliśmy 4-12. I choć w kolejnych akcjach dla Wisły zapunktowała Leonor Rodríguez, która najpierw odważnie i skutecznie weszła pod kosz, a następnie dołożyła "trojkę", przez co zrobiło się 9-12, to ostatnie aż cztery minuty pierwszej kwarty zupełnie nie poprawiają naszego dorobku. A że koszykarki zespołu z Rosji same zdobyły aż dziesięć oczek, więc po dziesięciu minutach na tablicy wyników było 9-22.

To oczywiście nie wróżyło niczego dobrego, ale początek drugiej ćwiartki meczu był dla wiślaczek bardzo udany. Dość powiedzieć, ale po czternastu minutach gry i sprytnym wejściu pod kosz Tamary Radočaj nasza strata wynosiła już tylko cztery punkty, a wynik choć wciąż niekorzystny, to jednak brzmiał już tylko 20-24. A to oznaczało, że ten fragment spotkania wygraliśmy aż 11-2. Szybka przerwa na życzenie trenera Nadieżdy na początku niewiele dała, bo celnymi rzutami osobistymi Sonja Greinacher zmniejszyła stratę do dwóch oczek (22-24), ale tak bliskiego dystansu do rywalek wiślaczkom nie udało się utrzymać. Niestety końcówka drugiej kwarty należała znów do zespołu z Rosji i schodziliśmy do szatni przegrywając 29-40.

Jakby tego było mało - wiślaczki kompletnie przespały początek trzeciej kwarty. Nadieżda rozpoczęła ją z jedenastopunktowym zyskiem, a to oznaczało, że przegrywaliśmy już 29-51! Naszą niemoc przerwała dopiero - po czterech minutach gry po przerwie bez punktu - celnymi osobistymi Cheyenne Parker. Ostatecznie po trzech kwartach wiślaczki przegrywały aż 39-56, ale paradoksalnie... ten mecz mogły i może zabrzmi to w takiej sytuacji dziwnie, ale powinny wygrać!

Czwartą kwartę zaczynamy bowiem od punktów, po ładnej akcji, Greinacher oraz od trafienia Giedrė Labuckienė. I te dobrze wykorzystane okazje napędzają wiślaczki, tym bardziej, że zaraz potem "trójkę" rzuca Radočaj i jest już "tylko" 46-56. Ważne było też to, że Nadieżda sama przestała trafiać i po punktach Rodríguez, najpierw spod kosza, a następnie "trójce" - na pięć minut przed końcem meczu na tablicy wyników zaświeciło się 51-56! I można tylko żałować, że w co najmniej dwóch naszych wcześniejszych akcjach kompletnie nieporadnie zachowała się pod koszem rywalek Parker, bo wynik już wtedy oscylować mógł wokół remisu! Fatalną passę Nadieżdy przerwała ostatecznie akcją "dwa plus jeden" Ksienija Tichonienko i nasze rywalki mogły "odetchnąć", bo przegrywaliśmy 51-59. Ten wynik wręcz powinny jednak dla nas poprawić Greinacher oraz Labuckienė, ale obydwie spudłowały z prostych wydawałoby się okazjach, spod samego kosza. I można śmiało stwierdzić, że tych czterech zaprzepaszczonych punktów zabrakło nam bardzo w końcowym rozrachunku. Tym bardziej, że na trzy minuty przed końcem "trójka" skutecznej Radočaj daje nam wynik 54-59, a dwa punkty Rodríguez zmniejszają dystans do trzech oczek (56-59). W odpowiedzi "trójkę" rzuca nam niestety Marija Czeriepanowa (56-62), ale wiślaczki wciąż walczyły. Faule na Labuckienė oraz Mauricie Reid dają nam cztery celne rzuty osobiste i na półtorej minuty przed końcem jest 60-62. I wtedy następuje nasz kolejny w tym spotkaniu błąd. Wiślaczki bronią akcję Nadieżdy, a z trudnej pozycji z dystansu, chyba niepotrzebnie śpiesząc się z wykończeniem akcji, myli się niestety Rodríguez. W odpowiedzi akcję "dwa plus jeden" zalicza Tichonienko, a to oznacza, że na 30 sekund przed końcową syreną przegrywaliśmy 60-65. I strata ta była już dla wiślaczek nie do odrobienia, co oznaczało porażkę.

Kiepska postawa w całym meczu Parker, pudła w ważnych momentach spod kosza Greinacher oraz Labuckienė, a także nieprzygotowany rzut Rodríguez - to wszystko sprawiło, że wiślaczkom nie udał się przegonić Nadieżdy, choć w pewnym momencie wydawało się to całkiem realne. Porażka z zespołem z Rosji może być dla nas niestety brzemienna w skutkach, bo ciężko nam będzie w kolejnych spotkaniach zdobyć więcej punktów od ekipy z Orenburga. A to na dziś wydaje się być warunkiem koniecznym do tego, aby pozostać w europejskich rozgrywkach i nie zakończyć udziału w nich na fazie grupowej.

Źródło: wislaportal.pl


Galeria

Wideo

>>> cały mecz:FIBA

Źródło: FIBA