Legendarne bramki

Z Historia Wisły

Bramek w swej przeszło stuletniej historii strzelali Wiślacy tysiące. Czasami były wyjątkowej urody, czasami do siatki rywali wpadały zwykłe „farfocle”. Bywały jednak i takie, które odmieniały przebieg boiskowej rywalizacji, lub zapadały w pamięć kibiców swą wyjątkowością.

Przypomnijmy niektóre z nich.

Na zaszczytnym pierwszym miejscu wymieńmy bramkę strzeloną przez Jana Górskiego. Bowiem była to pierwsza udokumentowana bramka strzelona w meczu derbowym z Cracovią. Dla porządku podajmy, że strzelił ją w 42 minucie gry.

Wilhelm Cepurski – jedna z legend Wisły w pierwszych latach jej istnienia w całej swej piłkarskiej karierze strzelił zaledwie dwie bramki. I ta druga warta jest wspomnienia w tym miejscu, bo padła w wyjątkowych okolicznościach. Oddajmy głos strzelcowi tego gola: „prowadziliśmy już 6:0 i gnietliśmy Niemców dobrze. Niemal cała nasza drużyna przebywała na połowie gospodarzy. Nagle silny wykop niemieckiego obrońcy i piłkę przejmuje groźny center napadu ‘Jahna’. Mija jednego zawodnika i sunie samotnie w kierunku naszej bramki. Przed nim zostałem tylko ja i w bramce Wiśniewski. Obejdzie mnie to prawie pewna bramka- pomyślałem - zepsuje nam piękny dotąd wynik. Zaryzykowałem i wybiegłem naprzeciw niego. Starliśmy się w biegu, ale ułamek sekundy wcześniej od niego odbiłem piłkę, która jak rykoszet pofrunęła na bramkę gospodarzy. I z tego przypadkowego ‘strzału’ z 3/4 boiska, piłka znalazła drogę do niemieckiej bramki”.

Na tej liście oczywiście nie może zabraknąć bramek strzelonych przez kolejną wiślacką legendę: Henryk Reyman Henryka Reymana.

Jako pierwszą wymieńmy tę strzeloną 1.FC Katowice. Jednak nie tę która znalazła się w oficjalnych statystykach, ale tę którą strzelił do pustej bramki tuż przed kończącym mecz gwizdkiem sędziego. Jak do tego doszło wspomina sam Henryk Reyman: „Na kilka minut przed końcem meczu ostry strzał Balcera łapie obrońca "I.F.C." Pohl ręką, za co sędzia dyktuje rzut karny. Drużyna niemiecka, widząc swą klęską, zupełnie przypieczętowaną, opuszcza boisko, a bramkarz zostawia pustą bramkę. Publiczność niemiecka przyjmuje wrogą postawę wobec nas. Ja strzelam do pustej bramki. Sędzia nie mogąc się doczekać powrotu niemieckiej drużyny, odgwizduje koniec zawodów”. Co ciekawe większość relacji sportowych z tego meczu w ogóle nie odnotowuje takiego wydarzenia…

Tydzień wcześniej doszło do meczu Wisły z rumuńskim Fulgerul. Mecz sam w sobie bez większej historii, pewnie wygrany przez Wisłę. Reyman strzelił wówczas Rumunom 4 bramki. Warta zapamiętania była jednak jedna, strzelona w biegu, z woleja, z 18 metrów. Jego strzał był tak silny, że bramkarz rumuński nie tylko wraz z piłką wpadł do bramki, ale i stracił na kilka minut przytomność.


Na koniec warto przypomnieć kolejną bramkę z cyklu goli nie uznanych przez arbitrów. Chodzi oczywiście o strzał Marka Penksy w 87 minucie gry, przy stanie 1:2 dla gospodarzy. Gol ten zdobyty został jak najbardziej prawidłowo, jednak sędzie nie wiedzieć czemu przerwał gwizdkiem grę, nie uznając strzelonej bramki, która dawałaby Wiśle awans do Ligi Mistrzów.