Podsumowanie sezonu 2016/2017

Z Historia Wisły

Oto podsumowanie sezonu oczami trenera

Skład

Postawiłem na skład oparty w głównej mierze na naszych wychowankach. Było to bardzo ryzykowne z mojej strony i o mało, co nie skończyło się spadkiem, ale nawet gdyby tak się stało, akurat tej decyzji nie żałowałbym za pewno. Chłopcy, którzy od dziecka grają w naszym klubie mają prawo a wręcz obowiązek dostać szansę i tę szansę wykorzystali. Przez cały sezon prześladował nas pech. Kontuzje Janka Reraka, Michała Chraboty, Marcina Rachelskiego, Jakuba Zaczka, Krzysztofa Czajki a także nagłe i niespodziewane odejście Michała Ejiofora, co chwilę burzyły nam wizję zespołu i jego gry, ale nie jest to absolutnie żaden argument usprawiedliwiający. Przegraliśmy kilka spotkań na własne życzenie i dlatego byliśmy świadkami bardzo nerwowej końcówki tak jak miało to miejsce w niedzielę. Dwa mecze z Dąbrową Górniczą, zawody w Gliwicach i jeden z kilku meczów u siebie - mamy wtedy 8-10 zwycięstw i spokojnie utrzymujemy się w lidze. O samych chłopakach i ich grze powiem na końcu podsumowania.


Finanse

Był to pierwszy sezon, kiedy chłopaki dostawali drobne, ale systematycznie wypłacane stypendia i na pewno miało to dobry wpływ na ich podejście i zaangażowanie do pracy, choć w poprzednich latach bez żadnych świadczeń zasuwali również tak jak należy. To jednak już dorośli ludzie, mający własne zainteresowania i potrzeby a przede wszystkim świadomość, że nie będą całe życie na "garnuszku" rodziców i sami chcą zacząć zarabiać na siebie. Bez pomocy klubu nie dałoby się tego zrobić, choć tu też są określone granice i resztę budżetu trzeba było załatwić z innych źródeł. Niemniej był moment w tym sezonie, że przyszłość drużyny wisiała na włosku i to właśnie Zarząd TS Wisła pomógł nam stanąć mocno na nogach, za co z tego miejsca serdecznie Dziękuję. Dziękuję ogromnie firmom wspierającym drużynę- Drukarni Stabill, Firmom InpolKrak i EduVis - to instytucje, bez których na pewno nie udałoby się nam dotrwać do końca rozgrywek.

Zostajemy w drugiej lidze, bo….

Bo w przeciągu trwania całego sezonu podczas treningów, meczów, w szatni i poza nią tworzył się prawdziwy zespół. Nie wchodzę do szatni oprócz momentów, kiedy w niej być muszę, bo to święte miejsce drużyny, jednak cały czas obserwowałem ich zachowania i wzajemne relacje. Moment, kiedy po pierwszym zwycięstwie w serii play out, po zakończonym meczu, cała drużyna biegnie za kosz pod zegarem do kontuzjowanego "Miśka" Chraboty, żeby razem z nim cieszyć się z sukcesu jest dla mnie jasnym sygnałem, że chemia w tym zespole jest. Niedzielny mecz i to jak na boisku i poza nim wspierali się nawzajem jest tylko potwierdzeniem tego, co zawarte jest na zdjęciu powyżej.


Kibice

Na ostatnim meczu było ich tylu, że nie przypominam sobie zawodów, w których aż tak liczna widownia wspierałaby nas w tym sezonie. Ale tak naprawdę przez cały okres trwania rozgrywek, gdzie wygrywaliśmy raz na "ruski rok"; mieliśmy stałą, ale bardzo wierną i oddaną garstkę ludzi, którzy byli z nami na dobre i złe. Część z nich zawsze była na meczach w Krakowie, ale kilka osób jeździło z nami wszędzie. I ja i chłopcy wiemy, kto tak naprawdę zawsze będzie z nami i po stokroć wolimy grać dla tej niewielkiej zawsze żywo reagującej i wspierającej grupie przyjaciół niż wielkiej często niemej widowni siedzącej jak na przedstawieniu w teatrze. Bardzo WAM w imieniu swoim i chłopaków DZIĘKUJĘ.


Zawodnicy

Jakub Żaczek - lider zespołu, najlepszy sezon drugoligowy w karierze i chyba już chęć spróbowania sił w drużynie pierwszej ligi, bo tak to odczytałem z udzielonego przez niego wywiadu. Do momentu kontuzji zdecydowanie liderował w większości statystyk, po kontuzji złapał go lekki kryzys, ale nawet w takiej dyspozycji był dla drużyny graczem nie do zastąpienia. Jeśli uda mi się zrealizować pomysł na przyszły sezon będę próbował przekonać go do jeszcze jednego roku w Wiśle, jeśli jednak będzie chciał spróbować sił wyżej dam mu serdeczne błogosławieństwo. Musi tylko pamiętać, że bez przygotowania siłowego i bardzo ciężkiej pracy nad nogami może mu być bardzo trudno. Pierwsza liga to prawdziwi atleci i do tego musi dążyć.

Wojciech Gorgoń - mam wielki szacunek do tego faceta. Dla zespołu został pierwszą jedynką, choć tak naprawdę idealnym miejscem na boisku dla niego to pozycja numer dwa, ale Wojtek zawsze stawia dobro drużyny ponad własne ambicje. W przyszłym sezonie będzie grał tam gdzie lubi i moja już w tym głowa żeby tak było. Mecze bardzo dobre przeplatał średnimi i słabszymi, ale bez niego nie byłoby utrzymania. Przez cały tydzień przed ostatnim meczem, trenował z wirusową anginą nikomu nic nie mówiąc i zagrał dobre zawody, choć kiedy ściągałem go po raz ostatni z boiska słaniał się na nogach - BEZ KOMENTARZA.

Krzysztof Czajka - kapitan zespołu, chłopak, co, do którego mam bardzo poważne plany i nadzieje, ale już nie w roli zawodnika, ale przyszłego trenera w Wiśle. Częste urazy nie pozwoliły mu pokazać się na boisku w takim wymiarze czasowym, jakiego pewnie by sam oczekiwał, ale nigdy nie usłyszałem od niego słowa skargi czy żalu, za to wiem, że ma posłuch u chłopaków i z roli kapitana wywiązuje się znakomicie.

Michał Chrabota - od dwóch lat zmaga się z różnymi kontuzjami, w tym sezonie padło na kostki i nie udało się mu zagrać zbyt wielu meczów, ale jestem przekonany, że limit pecha się skończył. Ma zadatki i predyspozycje na bycie liderem zespołu na boisku i taką rolę dla niego przewiduję w następnym sezonie, myślę, że ostatnim w barwach Wisły, bo Misiek to talent i po maturze będzie czas na zmiany i zrobienie kolejnego kroku do dużej kariery. Tego mu życzę, bo rzadko się spotyka tak lojalnych i uczciwych ludzi jak familia Chrabotów.

Piotr Łucka - przyszedł do nas z Bydgoszczy po nieudanym sezonie w pierwszej lidze z zamiarem odbudowania się i powrotu do formy z najlepszych lat. Bardzo nam pomógł, ale ma zdecydowanie większe możliwości i predyspozycje. Miał mecze bardzo dobre, ale i również przytrafiały się mu bardzo słabe występy. Musi sobie wszystko poukładać w głowie i zdecydować się, w którym kierunku pójść. Ma dwie drogi - ciężka systematyczna praca i powrót do pierwszej Ligi, albo trenowanie dla trenowania i występy na poziomie z tego sezonu.

Jakub Wojciechowski - Kuba trafił do nas z AGH, gdzie spędził wcześniejsze dwa sezony, jednak większość minut przesiadywał na ławce rezerwowych. Dostał u nas minuty i pomimo, że pozycja silnego skrzydłowego nijak do niego nie pasuje, bez słowa zgodził się na taką rolę w drużynie i moim zdaniem wywiązał się z niej dobrze. Oprócz tego ma bardzo fajny charakter i jest walczakiem a ja takich zawodników bardzo cenię.

Jakub Natkaniec - wielu mówi, że miał słabszy sezon, ale należy pamiętać, że w poprzednim grał przy doświadczonych graczach, którzy potrafili tak rozprowadzić akcję, że wystarczyło tylko z wolnej pozycji przymierzyć i trafić. Teraz na każdą możliwość do oddania rzutu trzeba było mocno pracować a i zadania defensywne były o wiele bardziej wymagające. Stać go i na lepszą pracę i grę i będzie musiał ciężko zapieprzać, żeby dostawać satysfakcjonujące go minuty w następnym sezonie.

Maciej Gębala - wrócił po długiej przerwie spowodowanej kontuzją i operacją kolana i dał bardzo wiele dobrego drużynie. Zawsze, kiedy przebywał na parkiecie zdecydowanie lepiej zespół wyglądał w defensywie a ostatni mecz w jego wykonaniu był kapitalny. Tak sobie marzę, że da mu to wiarę i impuls do tego żeby tak grać już zawsze

Kamil Czajkowski - Kamil też przyszedł do nas po wypadku i operacji nie mając minut w pierwszoligowym zespole z Kłodzka i potrzebował czasu żeby złapać właściwy rytm oraz zaakceptował go zespół. Podobnie jak Maciek zagrał świetne zawody w niedzielę. Pierwszy raz widziałem taki szeroki uśmiech i radość na jego twarzy. Gaduła z niego taki, że Szymon mój asystent nie może spokojnie zjeść Big Maca podczas posiłku w drodze powrotnej z meczów i ucieka gdzieś w ciemny kąt hahaha.

Jakub Miszkurka - pracuś i zrobił postęp w tym sezonie dając często bardzo dobre zmiany Żakowi. Ale wiem, że ma ambicje na więcej minut i dostanie je, jeśli naprawdę przepracuje najbliższe pół roku dzielące nas od startu w kolejnym sezonu przede wszystkim na siłowni. Widzę w tym względzie poprawę, ale teraz naprawdę czas mocno dołożyć do pieca.

Dawid Cepuchowicz - kapitalnie grał podczas ćwierćfinałów i półfinałów U-20 i wywalczył sobie stałe miejsce w meczowej seniorskiej dwunastce. Każde jego wejście przynosiło wiele dobrego drużynie, bo Dawid potrafi uprzykrzyć życie przeciwnikowi nękając go w obronie a i ukłuć nawet kilka trójek z rzędu przy okazji. Jestem bardzo zadowolony z jego gry, choć sam wie, że ciągle musi nad sobą pracować.

Marcin Siwak - podobnie jak Dawid wywalczył stałe miejsce po turniejach U-20 i był jednym z większych pozytywnych zaskoczeń sezonu. Ma smykałkę do grania, dobrą rękę, dużo widzi i przyznam się, że nie wiem jak wyglądałaby sytuacja na koniec sezonu gdybym postawił na niego wcześniej. Biję się w piersi, bo to moja wina, ale mi też zdarza się popełniać błędy jak wszystkim. Na pewno Marcin będzie w przyszłym sezonie jednym z dwójki głównych rozgrywających w nowym zespole.

Marcin Rachelski - wrócił dopiero w styczniu na fazę centralną U-20, w której zresztą bardzo dobrze wypadł, ale widać po nim długą przerwę i musi porządnie popracować na hali żeby znowu złapać właściwą formę z przed kontuzji. To chłopak, który ma smykałkę do basketu jednak też podobnie jak Piotrek Łucka musi sobie ustawić priorytety w życiu i zdecydować, co jest ważne a co ważniejsze.

Michał Ejiofor - rozstaliśmy się w zgodzie, choć z perspektywy szatni i chłopaków wyglądało to zupełnie inaczej i dlatego nie będę oceniał jego gry, bo pewnie zrobi to trener zespołu, w którym gra.

Jan Rerak - niestety dwumetrowy chłopak z papierami na bardzo dobre granie kolejny sezon spędził u lekarzy i fizjoterapeutów nękany odnawiającymi się urazami stawów skokowych. Bardzo dobry występ na turnieju centralnym U-20 w Warszawie i w ostatnim meczu znowu kontuzja. Bardzo ważna decyzja przed nim - spróbować jeszcze raz czy zakończyć przygodę z basketem. Z niepokojem czekam na jego decyzję, ale każdą zrozumiem.

Alexander Rumian - zadebiutował w meczu w Dąbrowie i był to bardzo obiecujący występ. Świetny zawodnik do zadań specjalnych w defensywie, niestety tydzień później podczas meczu juniorów zerwał więzadła krzyżowe przednie i czeka go jeszcze długa rehabilitacja, choć prognozy mówią, że na nowy sezon zdąży się wyleczyć. Będziemy czekać.

Błażej Karlik - świetna ręka, ale musi bardzo mocno pracować nad defensywą, jeśli chce się przebić na stałe do podstawowej dwunastki i naprawdę ma na to spore szanse. Wszystko zależy tylko od niego samego.

Dominik Krakowiak - zadebiutował już w drugiej lidze i jest to materiał na naprawdę klasowego rozgrywającego. Na pewno w przyszłym sezonie na stałe dołączy do kadry pierwszego zespołu i jeśli popracuje mocno nad silą i motoryką dostanie szansę. Mam nadzieję, że ją wykorzysta, bo to fajny chłopiec zajawiony na basket.

Jan Mozdzyniewicz i Szymon Czopor - chłopcy, którzy nie byli zgłoszeni do rozgrywek drugoligowych, ale trenowali z drużyną przez cały sezon. Lubiani w ekipie, fajnie wkomponowali się w team. Janek, czyli popularny "Mezo" ma szanse na grę w kolejnych rozgrywkach, ale musi się przeprosić z siłownią, bo ucieka na jej widok jak diabeł przed święcona wodą.

Szymon Czepiec - mój asystent, bez niego byłoby mi bardzo ciężko pogodzić pewne rzeczy i wiele razy musiał mnie zastępować podczas moich wyjazdów na kadrę czy turnieje. Robił to bardzo dobrze, bo cały czas się dokształca i ma ambicje zostać dobrym trenerem. Czasem coś zapomniał jak to Sajmon, ale bez wątpienia ma spory wkład w to, że mogliśmy w niedzielę po meczu szczęśliwi przybić sobie piątkę. Dziękuję Szymon i mam nadzieję, że w od sierpnia znowu będziemy to razem robić.

Tyle o moich chłopakach. Były w tym sezonie chwile kryzysów, były chwile radości i smutku, były chwile, kiedy przychodziło zwątpienie czy się uda zostać w lidze. Jednak to, co dla wielu wydaje się takim sobie wynikiem dla mnie jest naprawdę czymś bardzo szczególnym. Jeszcze raz powtórzę. Jestem z NICH bardzo dumny.


Plany na kolejny sezon

Już teraz zaczynam szukać sponsorów i budować budżet na kolejny sezon. Chłopcy mają ambicje grać nie tylko o utrzymanie, ale o coś więcej. Nie ukrywam, że byłem i jestem ambitny, dlatego chcę w kolejnych rozgrywkach zbudować ekipę, która będzie w ósemce i zagra w play off. Dalej zespół będzie się składał głównie z wychowanków. Dwa, maksymalnie trzy klasowe wzmocnienia realnie pozwalają myśleć o realizacji tego celu.


Wszystkim, którzy nas w tym szczęśliwie zakończonym sezonie w jakikolwiek sposób wspierali, w imieniu swoim i drużyny serdecznie dziękuję. Do zobaczenia we wrześniu

Trener


Źródło: http://www.wawelskiesmoki.pl