1911.10.29 Cracovia – Wisła Kraków 1:0
Z Historia Wisły
Cracovia | 1:0 (0:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: | ||||||||||
sędzia: Melich z Wiednia | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
W jednym ze sprawozdań podają, że mecz rozpoczął się o 15:00. |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
„Czas” z 1911.10.29
anons meczu Cracovia-Wisła na b. pozlotowem. „Zawody dwóch drużyn, które zajmują pierwsze miejsca w tej dziedzinie sportu polskiego, budzą zainteresowanie nadzwyczajne, że przez trzy sezony, blisko przez półtora roku drużyny te nie zmierzyły swych sił”.
"IKC" z 1911.10.29
Matche „Cracovia” – „Wisła”. W niedzielę dnia 29 b. m., odbędzie się na boisku pozlotowem match footballowy między „Cracovia” a „Wisłą”.
„Czas” z 1911.10.30
„Match „Cracovii” z „Wisłą” zakończył się zwycięstwem biało-czerwonych w stosunku 1:0 (0:0). Niewątpliwie to zwycięstwo było wynikiem stanowczej przewagi, jaką „Cracovia” uzyskała już pod koniec pierwszej połowy. Silny wiatr pomagał wprawdzie w pierwszej części czerwonym, którzy dzięki temu przeważnie znajdowali się w ataku, jednakże w stanowczych chwilach nie umieli należycie wykorzystać sposobności do strzałów. „Cracovia” natomiast dała naogół strzałów daleko więcej, z których jeden zaledwie był zwycięzkim. Również nadwyżka cornerów i rzutów wolnych uwydatniła przewagę „Cracovii”. Gra prowadzona ostro, w tempie jednolitem, nie należała jednak do klasycznych.
– Grano obustronnie zbyt nerwowo, na czem tracił styl. Wzajemna znajomość przeciwnika i ostrożność obustronna także do tego się przyczyniała. Podnieść należy dobrą grę obu bramkarzy obrony, „Cracovii”, p. B. z „Wisły”, obie pomoce grały również dobrze w „Cracovii”, tylko prawy gorzej niż zwykle był usposobiony. Atak obu drużyn, podobnie zresztą jak i reszt, starały się dać z siebie wszystko. Sędzia p. Melich.”B”.
"IKC" z 1911.10.31
„Cracovia” – „Wisła” 1:0 (0:0).
Wczoraj po południu odbył się na boisku pozlotowem match footballowy , między dwiema pierwszorzędnymi drużynami, najsilniejszymi bezsprzecznie w całej Galicji, drużynami krakowskiemi „Cracovią” a „Wisła”!
Rywalizacya sportowa obu wspomnianych klubów datuje się już od paru lat. Wynik tych spotkań był rozmaity. Gdy w ubiegłych dwóch sezonach „Cracovia" znacznie polepszyła swą grę, że widoczną była jej wyższość, to w obecnym sezonie szanse wyrównały się skutkiem zmian, jakie zaszły u biało-czerwonych Na match wczorajszy wybrało się wiele publiczności, zwłaszcza tłumy młodzieży szkolnej i zwolenników sportu. Zainteresowanie i naprężenie wśród widzów było niezwykłe. Już samo ukazanie się na boisku drużyn współzawodniczących wywołało u widzów frenetyczne oklaski i okrzyku. Martwe kolosy drewniane, zwane Trybunami, nabrały życia, tchnęły jakąś młodzieńczą siłą, stwarzając z tymi tysiącami widzów obraz zajmujący i niezwykły.
O godz. 3-ciej rozpoczęła się walka, jedna z tych walk, które cechuje zawziętość, upór i szaloną ambicja. Ataki „Cracovii” i „Wisły” raz w raz się zmieniają, dobiegają w szalonem tempie do bramki, gdzie łamią się o dzielne obrony obu drużyn. Kombinacya, połączona z wzorowem zgraniem się, walczy o lepsze. To już walka wyszkolona, w której każdy gracz staje się ogniwem żwawo uwijającego się łańcucha „napadu”.
W piewszych dwóch kwadransach „Wisła” uzyskuje wybitną przewagę, która jednakże pozostaje bez skutku. W trzecim natomiast kwadransie sytuacya zmienia się tu korzyść „Cracovii", której ataki są daleko silniejsze, aniżeli „Wisły”. Dopiero w piątej minucie po pauzie pakuje p. Poznański tak zwanym „Vorlaufem” piłkę w bramkę „Wisły”. Niedługo później uzyskuje bramkę p. Singer, przy okolicznościach atoli przykrych. Bramkarz „Wisły”, uszkodzony poważnie przez jednego z graczy biało-czerwonych — padł na ziemię. Drugiej bramki sędzia p. Melieh nie uznał. Tak więc match wczorajszy zakończył się zwycięstwem „Cracovii”.
Wynik walki był zaiste niespodzianką zarówno dla sportsmenów i zwolenników zabaw ruchowych, jak i dla licznie zebranej publiczności, gdyż „Cracovia” w ostatnich czasach ulegała częstym zmianom w składzie drużyny, zaś przeciwnie „Wisła” wybijała się swoim zespołem na pierwszy plan z drużyn galicyjskich.
Zwycięstwo „Cracovii” przyjęto burzliwymi oklaskami, a dzielnych footballistów obnoszono na rękach po boisku.
„Cracovia” zdobyła mistrzostwo Galicji i słusznie jej się to należy.