1920.06.27 Wisła Kraków - Cracovia 1:4

Z Historia Wisły

1920.06.27, A klasa, 5. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii, 18.00
Wisła Kraków 1:4 (0:2) Cracovia Kraków
widzów:
sędzia: George Burford z Krakowa
Bramki


61'(w)


0:1
0:2
1:2
1:3
1:4
12' Adam Kogut
18' Adam Kogut

85' Józef Kałuża
89' Antoni Poznański
Wisła Kraków
2-3-5
Michał Szubert
Wilhelm Cepurski
Stefan Śliwa
Cracovia Kraków
2-3-5
Stefan Popiel
Ludwik Gintel
Stefan Fryc
Edmund Strycharz
Stanisław Cikowski
Tadeusz Synowiec
Stanisław Mielech
Antoni Poznański
Józef Kałuża
Adam Kogut
Tadeusz Dąbrowski

trener: brak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

Mecz rozegrany został na stadionie Cracovii o godzinie 6. po południu. W praktyce decydował o tym, która z drużyn wygra rozgrywki a-klasowe i awansuje do dalszych gier o MP. Nic dziwnego więc, że na stadionie pojawiły się tłumy widzów mimo wysokich cen biletów, które zarządziła Wisła jako gospodarz spotkania. "Clou w tegorocznym wiosennym sezonie" nie zawiódł wielotysięcznej widowni, która "obstawiła boisko naokoło". Mecz był niezwykle zacięty. Wisła od początku meczu atakowała. Potem do głosu doszła Cracovia i strzeliła 2 gole (Kogut; według innych relacji pierwszego gola strzelił Kałuża). Gol dla Wisły padł po przerwie z rzutu wolnego podyktowanego niemal z linii bramkowej Cracovii (za przetrzymywanie piłki przez Popiela). Potem padły kolejne 2 gole dla Cracovii. Wisła atakowała do końca spotkania. Jednak bez efektu. bramkowego z powodu dobrej gry obronnej rywala. Zawody słabo sędziował Burford.

„Ilustrowany Kurier Codzienny” z 29.06

1:4 (0:2). „Mimo niczem nieusprawiedliwionych wysokich cen, któremi Wisła jako gospodarz boiska obarczyła publiczność uczęszczającą do parku Cracovii zebrały się tłumy publiczności. Spotkanie to stanowiło punkt kulminacyjny tego sezonu – miało rozstrzygnąć który ze starych rywali będzie mistrzem Związku krakowskiego. C, która w ostatnim spotkaniu z Polonią, wykazała olbrzymie braki w swym ataku nie była na ten raz faworytką: przyniosła jednak swym zwolennikom miła a zasłużoną niespodziankę.

Po frenetycznym oklaskiwaniu obydwu drużyn rozpoczęto grę w atmosferze ciężkiej, bo przepełnionej zdenerwowaniem publiczności.

Wisła atakuje silnie – Cracovia zbiera się w sobie – gracze stają się spokojniejsi tem więcej, że obrona biało-czerwonych pracuje wspaniale podając piłkę płaskiemi rzutami swojemu atakowi. W osiemnastej minucie pakuje Kogut piłkę po kilku przedtem wspaniale oddanych strzałach w bramkę Wisły. Niedługo potem uzyskuje tenże punkt drugi z doskonałego passingu Kałuży. Po pauzie gra opada – niektóre rozstrzygnięcia p. Burforda stają się dla C niebezpieczniejszemi aniżeli ataki czerwonych.

Na leżącego na ziemi Popiela wsiada okrakiem Śliwa a sędzia za „zbyt długie trzymanie piłki” dyktuje rzut wolny niemal na linii bramkowej. Wisła zdobywa pierwszą i ostatnią bramkę. C skonsternowana tem orzeczeniem, jak i podyktowaniem nieuzasadnionego rzutu z rogu (corner) przychodzi znowu do siebie. Ataki jej coraz szybsze dają jej trzecią (Kałuża) i wreszcie z centry Dąbrowskiego czwartą i ostatnią bramkę strzeloną wspaniale przez Poznańskiego. Wisła grała tym razem, nie poprzestając w myśl swej tradycyi tylko na defenzywie; ataki jej rozbijały się o doskonale dysponowane tyły C – tak Fryc jak Gintel i Popiel zasługują na zupełne uznanie.

Atak biało-czerownych obiecuje na przyszłość lepszą formę..”

"Gazeta Poranna" z 30.06

„Zawody o mistrzostwo klasy A, między Cracovią a Wisła zakończyło się zwycięstwem Cracovii. Tak więc C zostaje mistrzem okręgu krakowskiego. Obie drużyny pokazały licznie zebranej publiczności piękną grę, tak pod względem kombinacyjnym, jak i technicznym. Wisła wbrew tradycyinie ograniczała jedynie do obrony swej bramki, lecz przeprowadzała bardzo ładne ataki, niweczone przez doskonale usposobioną obronę i bramkarza Popiela. Sędziował kpt. Burford.”

”Nowa Reforma” z 1920.06.30

Niedzielne zawody w piłkę nożną między "Wisłą" a "Cracovią" stanowiły clou w tegorocznym wiosennym sezonie footballowym, miały one albowiem rozstrzygnąć, która z tych drużyn z boiska wyniesie palmę mistrzostwa okręgu krak. Były one i dlatego jeszcze ciekawe, czy "Cracovia", która uchodziła za najlepszą drużynę polską, lecz która w ostatnim czasie okazywać zaczynała coraz to niższy poziom gry, czy w spotkaniu tem zejdzie na plan dalszy, czy też utrzymać się zdoła na piedestale mistrza. Match rozpoczęto przy silnem podnieceniu publiczności, która - jak nigdy dotąd - tysiącami obstawiła boisko naokoło, oklaskującej zawzięcie udałe momenta tak jednej jak i drugiej strony. U obu drużyn znać staranne przygotowanie się do tych zawodów. "Wisła" rozpoczyna silny nacisk w stronę bramki biało-czerwonych; biało-czerwoni skupiają się, grają uważnie, pilnując, by żaden strzał nie szedł na marne, czekając widocznie, by przejść do zdecydowanych kontrataków. Po odparciu szeregu ataków czerwonych przez obronę "Cracovii", zaczynają biało-czerwoni kontrakcję. Napad, prowadzony przez znakomitego p. Kałużę, kilkakrotnie silnie zagroził bramce "Wisły", aż w 19 minucie bajecznym strzałem lewego łącznika zdobywa pierwszego goala. W kilkanaście minut zdobywają biało-czerwoni punkt drugi. Niezrażona wcale tym wynikiem "Wisła" przeprowadza częste ataki, odpierając równocześnie wszystkie ataki "Cracovii"; po pauzie zdobywa z wolnego rzutu bramkę. Rozpoczyna się gra cięta: jedna strona dąży do nierozstrzygniętego wyniku, druga chce uzyskać stracony punkt; wyższość gry była po stronie "Cracovii". Końcowy rezultat 4:1 (2:0) na korzyść "Cracovii". - Graczom "Cracovii" życzyćby należało, by w przyszłości do każdego matchu, nawet z drużyną słabszą, tak starannie przygotowali się, jak do niedzielnego, ażeby nie spotykały ich podobne niespodzianki, jak to było z "Polonią" warszawską i tem samem nie narażali się na surową krytykę, którą się potem niepotrzebnie drażnią.