1925.06.21 Wisła Kraków - Warta Poznań 1:2

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 58: Linia 58:
===„Sport lwowski” nr 140===
===„Sport lwowski” nr 140===
Wisła lepsza od Warty, która murowała bramkę w II. połowie. W 7' drugiej części gry zszedł z boiska Krupa. Gole: Staliński 39', 60' Szmydt, 61' Balcer. Gra chaotyczna. Rogi 8:1 dla Wisły.
Wisła lepsza od Warty, która murowała bramkę w II. połowie. W 7' drugiej części gry zszedł z boiska Krupa. Gole: Staliński 39', 60' Szmydt, 61' Balcer. Gra chaotyczna. Rogi 8:1 dla Wisły.
-
===”Kurier Sportowy” nr 16===
+
===Kurjer Sportowy===
-
Porażka w zasadzie przekreślająca szanse Wisły na Mistrzostwo. Mecz rozpoczynają ataki Wisły: szybki Balcer umyka obrońcom, ale jego centry są niecelne (partnerzy nie nadążają). Po 20 min. gra się wyrównuje. Dobra gra Kaczora paraliżuje ataki Warty; Reyman przenosi dwukrotnie z wolnych z linii pola karnego; w 39' Dobert trafia w słupek po centrze, piłka trafia do Stalińskiego i 1:0. Po przerwie Wisła chce wyrównać i ostro atakuje, ale zmuszona jest grać w 10, bo Krupa schodzi z boiska. Wykorzystuje to Warta strzelając w 15' gola (Szmitt). Wyrównuje w minutę później Balcer, ale ataki Wisły nie są w stanie przebić się skutecznie przez obronę Poznaniaków. Komentarz - Wisła przeważająca w meczu poniosła niezasłużoną porażkę. Sędzia Mendl z Wwy spóźnił się 20 minut na mecz z powodu PKS. 2000 widzów. 8:1 w rogach dla Wisły.
+
 
 +
Nr . 16. Środa, 24 czerwca 1925 Rok I.
 +
 
 +
Warta — Wisła 2 :1 (1 :0 ).
 +
 
 +
Drugie z rzędu końcowe zawody o mistrzostwo Polski przyniosły Wiśle na własnem boisku drugą porażkę. Tem przykrzejszą, że czerwoni utracili nie tylko dwa dalsze punkty, lecz także prawie i wszelkie widoki zdobycia mistrzostwa. Trzeba by bowiem niezwykłych niespodzianek, aby tytuł mistrza przypadł jeszcze drużynie krakowskiej. Warta natomiast przez zwycięstwo swoje stała się obecnie faworytem w wy­ścigu, w którym zwycięzcy przypadnie w udziale tytuł mistrza.
 +
 
 +
Do zawodów stanęły drużyny w następujących składach: Warta: Fontowicz; Olszewski, Jarzębowski; Wojciechowski, Kosicki, Spojda; Niziński, Szmitt, Staliński. Przybysz, Dabert. Wisła: Łukiewicz; Kaczor, Markiewicz; Wójcik, Gieras, Spojda; Adamek, Czulak, Reymann, Krupa, Balcer.
 +
 
 +
W Wiśle brak więc zdyskwalifikowanego Kowalskiego, w Warcie kontuzjonowanego jeszcze we Lwowie Einbacbera.
 +
 
 +
Walka rozpoczyna się pod znakiem znacznej przewagi Wisły. Warta od czasu do czasu przebija zwarty pierścień szturmujących. Lecz wszelkie ataki gospodarzy bezowocne, nie kończą się nawet strzałami. Kombinacja albo niezbyt dokładna, lub też za wolna. Zawsze jest czas, aby noga, czy głowa zielonych, usunęła niebezpieczeństwo.
 +
 
 +
Balcer kilkakrotnie umyka swym strażnikom, lecz centry jego padają w pustą przestrzeń. Partnerzy zagapili się gdzieś z tyłu. Dopiero po około 20 minutach nacisk Wisły słabnie, Warta dochodzi częściej do głosu, przyczem ataki wychodzą z lewego skrzydła go­ści niepilnowanego przez Wójcika. Okazuje się, że atak Warty jest niebezpieczny. Nie kombinuje tak prezycyjnie jak dawniej, ale jest szybki i ruchliwy. Jak Krupa w Wiśle, tak i Szmitt w Warcie psują całość, nie dostrajając się do reszty. Kilka niebezpiecznych momentów pod bramką czerwonych i przebojów udaremnia obroną Wisły w której wyróżnia się Kaczor. Ale i atak Wisły nie próżnuje, dobre szanse nie znajdują jednak odpowiedniego zużytkowania. Reymann przenosi dwukrotnie z wolnego rzutu, bitego z linji karnej. W 39 minucie ucieka Dabert, centruje, piłka nad Łukiewiczem uderza o słup i odbija w pole. Staliński, spokojnie plasuje dołem w róg i Warta prowadzi 1 : 0. Gra wyrównana, Kosicki dzielnie wspiera swój atak, Spojda zaś nie pozwala przedrzeć się Adamkowi. Jeszcze raz interweniuje bramkarz Wisły, chwytając strzał Szmitta, poczem pauza. Po pauzie znać u Wisły chęć wyrównania i zwycię­stwa. Warta zmuszona do defenzywy, gdyż Wisła atakuje gwałtownie. Gra się przeważnie na połowie Warty, która z rzadka przebija się, głównie skrzydłami. Czerwoni grają w dziesiątkę, gdyż Krupa schodzi z boiska. W 15 minucie ucieka Szmitt i strzela drugą bramkę. Lecz już w minutę później strzela Balcer jedyny punkt Wisły. Dalszy przebieg to zmaganie się Wisły z obroną gości, z którego Warta wychodzi zwyclęzko, gdyż Wisła nie zdołała strzelić bramki. Rogów8:1 dla Wisły.
 +
 
 +
Gdybyśmy chcieli określić ogólnie przebieg zawodów, stwierdzić by należało, że klęska Wisły nie była zasłużona. Drużyna, która miała prawie przez cały czas przewagę zeszła z boiska pokonana. Warta odniosła szczęśliwe zwycięstwo, W drużynie jej na pierwszy plan wybijał się Kosicki. Technicznie doskonały, gra rozumnie, spokojnie — jest tylko za wolny. Spojda wywiązał się ze swego zadania unieszkodliwienia Adamka doskonale, lecz grał tylko defenzywnie. Wojciechowski najsłabszy. Z obrońców lepszy prawy. Bramkarz miał bardzo niewiele roboty. W napadzie wyróżniał się ruchliwością Staliński, dobremi biegami i centrami obaj skrzydłowi, Niziński posuwa się jednak za daleko do środka. Przybysz jest graczem użytecznym, ale i tym meczem nie uzasadnił wstawienia do reprezentacji. Szmittowi brak wiele do Einbachera. Całość fair i sympatyczna, — Warta może być pewna życzliwości krakowskiej publiki.
 +
 
 +
Wisła wywarła dobre wrażenie, nie widać było jedynie w decydujących chwilach tej nieugiętej woli zwycięstwa, która zwyczajnie czerwonych cechuje. Uderzało to zwłaszcza w ostatnim kwadransie spotkania, kiedy miało się wrażenie, że pogodzili się już z przegraną.
 +
 
 +
Przyjemnie zadziwił swą dobrą formą Kaczor. Partner jego ciągle jeszcze niepewny. Słabsza niż zwykle linja pomocy, nawet Gieras nie osiągnął swego zwykłego poziomu. W napadzie pracował Reyman, dobry był w pierwszej połowie Balcer, reszta przeciętna. Sędziował poprawnie p. Mandl z Warszawy. Zaprzeszło jednak 20 stominutowe spóźnienie, publiczność sprawiła mu serdeczną „owację", a P. K. S. powinien zażądać wytłumaczenia. 2000 widzów. O
 +
 
 +
 
===„Stadion” nr 26===
===„Stadion” nr 26===
Warta ładną początkowo grę "zamieniła pod koniec w murowanie bramki i w odsyłanie piłki byle dalej lub na aut". Zawiódł Reyman. Wisła zdenerwowana zagrała poniżej możliwości.
Warta ładną początkowo grę "zamieniła pod koniec w murowanie bramki i w odsyłanie piłki byle dalej lub na aut". Zawiódł Reyman. Wisła zdenerwowana zagrała poniżej możliwości.

Wersja z dnia 07:25, 24 sty 2017

1925.06.21, Mistrzostwa Polski, 2. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16:15
Wisła Kraków 1:2 (0:1) Warta Poznań
widzów: 1.500-2.000
sędzia: Mandl
Bramki


Mieczysław Balcer 61'
0:1
0:2
1:2
39' Wawrzyniec Staliński
63' Stefan Schmidt

Wisła Kraków
2-3-5
Tadeusz Łukiewicz
Kazimierz Kaczor
Marian Markiewicz
Stefan Wójcik
Witold Gieras
Jan Kotlarczyk
Józef Adamek
Stanisław Czulak
Henryk Reyman
Grafika:Kontuzja.png 7' Władysław Krupa
Mieczysław Balcer

trener: Imre Schlosser
Warta Poznań
2-3-5
Marian Fontowicz
Alfons Olszewski
Kazimierz Jarzembowski
Jan Wojciechowski
Zygfryd Kosicki
Marian Spojda
Zbigniew Niziński
Stefan Schmidt
Wawrzyniec Staliński
Władysław Przybysz
Roman Dabert

trener:
Rogi 8:1
Czas rozpoczęcia spotkania to najprawdopodobniej 16:30, gdyż sędzia spóźnił się o kwadrans na mecz.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

„Przegląd Sportowy” z 1925.06.24

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1925/numer025/imagepages/image15.htm

„Wisła" — „Warta" (Pogoń) 1:2 (0:1).
Mistrzostwo Polski. „Wisła" przegrała zasłużenie i obecnie niema już prawie żadnych szans na zdobycie mistrzostwa. „Warta" zwłaszcza ma ogromny „for", pozostałe bowiem dwa mecze gra u siebie w Poznaniu! Goście poznańscy grali ładnie i dobrze, z ogromną ambicja i ofianością. Podobały się zwłaszcza linje napadu i pomocy. Trójka obrony nie stoi na poziomie drużyny. Jest to charakterystyczne, gdyż objaw słabości tyłów w stosunku do siły napadów obsewujemy a większości lepszych drużyn polskich.

„Wisła" natomiast była zupełnie bezsilną. Poza kwadransem gry po pauzie, gdy „Warta" prowadziła już 2 : 0, drużyna gospodarzy absolutnie nie mogła swą grą nikogo zadowolnić. Ten lub ów z graczy miał chwilowe przebłyski lepszej gry, lecz też się na tem kończyło. Gra do pauzy była najzupełniej równorzędną. Charakterystycznem było, że przy licznych i szybko zmiennych atakach — w czem specjalnie celowała „Warta", — brak było zupełnie strzałów. Kilka wolnych rzutów Reymana I i rzuty z rogu Nizińskiego, naprawdę piękne, oto wszystko. W 39 min. w zamieszaniu podbramkowem, po strzale Daberta ze skrzydła, pada pierwsza bramka dla Warty, ładnie splasowana przez Stalińskiego. Gra po przerwie zanosi się na lepszą — lecz po chwilowem ożywieniu tempo słabnie. Ostry strzał Reymana kieruje Fontowicz nad poprzeczkę. Dopiero w 18 min. przebój prawego łącznika gości Szmyta przynosi im drugą bramkę. „Wisła", mimo że gra w 10-kę ber Krupy, który zeszedł sam z boiska (?l), organizuje generalną ofensywe. Już w pierwszym ataku strzela Balcer z pięknego podania Czulaka bramkę — jedyną dla gospodarzy w tym dniu. Odtąd wszelkie wysiłki Wisły są daremne. Ostatnie minuty należą znów do Warty. Nieuchronny zda się przebój Stalińskiego kończy się strzałem w ręce Łukiewiczowi z kilku kroków.

Sędziował p. Mandl z Warszawy, który uważał za właściwe spóźnić się o 15 min. na mecz. Porównywując oba zespoły stwierdzić trzeba, że Warta miała bezwzględną przewagę techniczną nad Wisłą, co zwłaszcza uwydatniało się u pomocników. Najgorszym z nich był tym razem Spojda, który nonszalancko traktował swój obowiązek trzymania Adamka. Kosicki i Wojciechowski natomiast pokazali grę niezwykle precyzyjną i unieszkodliwili całkowicie swych przeciwników. Zupełnie też niezrozumiałą była taktyka Warty, kiedy przy stanie 2 : 0 dla niej zrezygnowała ona z akcji ofensywnej, skoro właśnie ta była największym jej atutem. Atakując dalej Warta mogła wygrać 3 : 0 lub 4 : 0.

Tygodnik Sportowy

ROK V. KRAKÓW DNIA 23 CZERWCA 1925 ROKU. NR 26.

Dzień 21 czerwca był dniem faktycznie emocjonującym. Mecze Wisły z ŁKSem i Pogonią we Lwowie i wyniki tychże spowodowały wielkie zainteresowanie się meczem Wisły z Wartą, który wygrała zupełnie zasłużenie Warta przez swój lepszy i ruchliwszy atak, oraz lepszą taktykę. Nie możemy się szczegółowo zająć opisem tego meczu, ponieważ Zarząd Wisły ciągle jeszcze trwa uporczywie przy swem stanowisku nieudzielania wstępu naszemu sprawozdawcy, popierany wybitnie przez sekretarza i prezesa tut. Związku Publicystów S p o rt, którzy zupełnie bez żenady z całą rozmyślnością popierają tę antypublicystyczcą aferę, zwlekając cynicznie od początku bieżącego sezonu z załatwieniem tej sprawy we własnym interesie. Naturalnie, że tak nasi przedstawiciele w Związku tym, jak i koledzy z nami się solidaryzujący, wyciągną wobec takiego Związku konsekwencje, który zamiast ich, jako członków, chronić, jeszcze wspomaga wykroczenia antyprasowe. Narazie, zanim opublikujemy szczegóły procederu w tej sprawie prezydjum zarządu Zw. Publicystów, podajemy ten fakt do publicznej wiadomości dla usprawiedliwienia się.

Aczkolwiek Wisła pracowała systematyczniej, to jednak szybkie akcje ofenzywne Warty były groźniejsze i skuteczniejsze. Toteż po kilku niebezpiecznych rogach udało się Warcie zdobyć do przerwy prowadzenie ze strzału Stalińskiego z podania prawego łącznika (zastępcy Einbachera), który odznaczał się najlepszą techniką i taktyką w napadzie i który też po przerwie zdobył 2-go gola. Z powodu zasadniczego błędu prawego pomocnika Warty uzyskuje Balcer jedynego gola już w minutę później. Odtąd przechodzi Warta do defenzywy, zagrażając mimo to groźnymi przebojami bramce Wisły, która cała przeszła do ofenzywy, likwidowanej przez pracowite tyły

„Sport lwowski” nr 140

Wisła lepsza od Warty, która murowała bramkę w II. połowie. W 7' drugiej części gry zszedł z boiska Krupa. Gole: Staliński 39', 60' Szmydt, 61' Balcer. Gra chaotyczna. Rogi 8:1 dla Wisły.

Kurjer Sportowy

Nr . 16. Środa, 24 czerwca 1925 Rok I.

Warta — Wisła 2 :1 (1 :0 ).

Drugie z rzędu końcowe zawody o mistrzostwo Polski przyniosły Wiśle na własnem boisku drugą porażkę. Tem przykrzejszą, że czerwoni utracili nie tylko dwa dalsze punkty, lecz także prawie i wszelkie widoki zdobycia mistrzostwa. Trzeba by bowiem niezwykłych niespodzianek, aby tytuł mistrza przypadł jeszcze drużynie krakowskiej. Warta natomiast przez zwycięstwo swoje stała się obecnie faworytem w wy­ścigu, w którym zwycięzcy przypadnie w udziale tytuł mistrza.

Do zawodów stanęły drużyny w następujących składach: Warta: Fontowicz; Olszewski, Jarzębowski; Wojciechowski, Kosicki, Spojda; Niziński, Szmitt, Staliński. Przybysz, Dabert. Wisła: Łukiewicz; Kaczor, Markiewicz; Wójcik, Gieras, Spojda; Adamek, Czulak, Reymann, Krupa, Balcer.

W Wiśle brak więc zdyskwalifikowanego Kowalskiego, w Warcie kontuzjonowanego jeszcze we Lwowie Einbacbera.

Walka rozpoczyna się pod znakiem znacznej przewagi Wisły. Warta od czasu do czasu przebija zwarty pierścień szturmujących. Lecz wszelkie ataki gospodarzy bezowocne, nie kończą się nawet strzałami. Kombinacja albo niezbyt dokładna, lub też za wolna. Zawsze jest czas, aby noga, czy głowa zielonych, usunęła niebezpieczeństwo.

Balcer kilkakrotnie umyka swym strażnikom, lecz centry jego padają w pustą przestrzeń. Partnerzy zagapili się gdzieś z tyłu. Dopiero po około 20 minutach nacisk Wisły słabnie, Warta dochodzi częściej do głosu, przyczem ataki wychodzą z lewego skrzydła go­ści niepilnowanego przez Wójcika. Okazuje się, że atak Warty jest niebezpieczny. Nie kombinuje tak prezycyjnie jak dawniej, ale jest szybki i ruchliwy. Jak Krupa w Wiśle, tak i Szmitt w Warcie psują całość, nie dostrajając się do reszty. Kilka niebezpiecznych momentów pod bramką czerwonych i przebojów udaremnia obroną Wisły w której wyróżnia się Kaczor. Ale i atak Wisły nie próżnuje, dobre szanse nie znajdują jednak odpowiedniego zużytkowania. Reymann przenosi dwukrotnie z wolnego rzutu, bitego z linji karnej. W 39 minucie ucieka Dabert, centruje, piłka nad Łukiewiczem uderza o słup i odbija w pole. Staliński, spokojnie plasuje dołem w róg i Warta prowadzi 1 : 0. Gra wyrównana, Kosicki dzielnie wspiera swój atak, Spojda zaś nie pozwala przedrzeć się Adamkowi. Jeszcze raz interweniuje bramkarz Wisły, chwytając strzał Szmitta, poczem pauza. Po pauzie znać u Wisły chęć wyrównania i zwycię­stwa. Warta zmuszona do defenzywy, gdyż Wisła atakuje gwałtownie. Gra się przeważnie na połowie Warty, która z rzadka przebija się, głównie skrzydłami. Czerwoni grają w dziesiątkę, gdyż Krupa schodzi z boiska. W 15 minucie ucieka Szmitt i strzela drugą bramkę. Lecz już w minutę później strzela Balcer jedyny punkt Wisły. Dalszy przebieg to zmaganie się Wisły z obroną gości, z którego Warta wychodzi zwyclęzko, gdyż Wisła nie zdołała strzelić bramki. Rogów8:1 dla Wisły.

Gdybyśmy chcieli określić ogólnie przebieg zawodów, stwierdzić by należało, że klęska Wisły nie była zasłużona. Drużyna, która miała prawie przez cały czas przewagę zeszła z boiska pokonana. Warta odniosła szczęśliwe zwycięstwo, W drużynie jej na pierwszy plan wybijał się Kosicki. Technicznie doskonały, gra rozumnie, spokojnie — jest tylko za wolny. Spojda wywiązał się ze swego zadania unieszkodliwienia Adamka doskonale, lecz grał tylko defenzywnie. Wojciechowski najsłabszy. Z obrońców lepszy prawy. Bramkarz miał bardzo niewiele roboty. W napadzie wyróżniał się ruchliwością Staliński, dobremi biegami i centrami obaj skrzydłowi, Niziński posuwa się jednak za daleko do środka. Przybysz jest graczem użytecznym, ale i tym meczem nie uzasadnił wstawienia do reprezentacji. Szmittowi brak wiele do Einbachera. Całość fair i sympatyczna, — Warta może być pewna życzliwości krakowskiej publiki.

Wisła wywarła dobre wrażenie, nie widać było jedynie w decydujących chwilach tej nieugiętej woli zwycięstwa, która zwyczajnie czerwonych cechuje. Uderzało to zwłaszcza w ostatnim kwadransie spotkania, kiedy miało się wrażenie, że pogodzili się już z przegraną.

Przyjemnie zadziwił swą dobrą formą Kaczor. Partner jego ciągle jeszcze niepewny. Słabsza niż zwykle linja pomocy, nawet Gieras nie osiągnął swego zwykłego poziomu. W napadzie pracował Reyman, dobry był w pierwszej połowie Balcer, reszta przeciętna. Sędziował poprawnie p. Mandl z Warszawy. Zaprzeszło jednak 20 stominutowe spóźnienie, publiczność sprawiła mu serdeczną „owację", a P. K. S. powinien zażądać wytłumaczenia. 2000 widzów. O


„Stadion” nr 26

Warta ładną początkowo grę "zamieniła pod koniec w murowanie bramki i w odsyłanie piłki byle dalej lub na aut". Zawiódł Reyman. Wisła zdenerwowana zagrała poniżej możliwości.