1925.10.11 Wisła Kraków - Pogoń Lwów 5:0

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 50: Linia 50:
-
Przegląd Sportowy nr 41 (230) str. 11,12
+
===Przegląd Sportowy nr 41 (230) str. 11, 12===
Wisła — Pogoń (Lwów) 5:0 (3:0).. Wiśle udała się wreszcie wielka gra. Już nic sam wynik, osiągnięty z mistrzem Polski i to w stosunku tak wysokim, lecz forma graczy Wisły i praca całości drużyny każą ten dzień zaliczyć do większych triumfów. Pogoń wystąpiła do piątych z rzędu w tym roku zawodów z -Wisłą (wszystkie poprzednie wygrane) w kompletnym składzie z Urichem na lewym łączniku. Wisła z rezerwowym Skrynkowiczem na miejscu Kaczora i Reymanem III na lewym łączniku. Bądź co bądź walczyły ze sobą dwie prawieże najlepsze drużyny Polski i smutno by było, by spotkanie takich przeciwników nie stało na wyżynie klasy. To też przez cały czas gry, z wyjątkiem może ostatnich minut pierwszej połowy, gra miała przebieg istotnie pierwszoklasowy i w pełni zadowoliła licznych widzów, nie mó­wiąc o nasyceniu lokalnej ambicji.
Wisła — Pogoń (Lwów) 5:0 (3:0).. Wiśle udała się wreszcie wielka gra. Już nic sam wynik, osiągnięty z mistrzem Polski i to w stosunku tak wysokim, lecz forma graczy Wisły i praca całości drużyny każą ten dzień zaliczyć do większych triumfów. Pogoń wystąpiła do piątych z rzędu w tym roku zawodów z -Wisłą (wszystkie poprzednie wygrane) w kompletnym składzie z Urichem na lewym łączniku. Wisła z rezerwowym Skrynkowiczem na miejscu Kaczora i Reymanem III na lewym łączniku. Bądź co bądź walczyły ze sobą dwie prawieże najlepsze drużyny Polski i smutno by było, by spotkanie takich przeciwników nie stało na wyżynie klasy. To też przez cały czas gry, z wyjątkiem może ostatnich minut pierwszej połowy, gra miała przebieg istotnie pierwszoklasowy i w pełni zadowoliła licznych widzów, nie mó­wiąc o nasyceniu lokalnej ambicji.
Linia 61: Linia 61:
Pogoń naogół zawiodła, mimo że nie była prześladowana ani szczególnem pechem, ani też wrogim nastrojem. Przeciwnik jednak grał z nią jej własnym systemem, a że miał ambicję i lepiej się bronił, przeto wynik sprawiedliwy zresztą, odpowia­da stosunkowi sił aczkolwiak 5:0 dla Pogoni jest kieską druzgoczącą. W Pogoni najlepszą, linią była pomoc, gęsto wspomagana przez cofający sia atak, a zwłaszcza przez pracowitego iak zaw­iłe Kuchara. Obrona, nieco słabsza, nie mogła sprostać naporowi zwłaszcza skrzydeł przeciwnika. Dobrą klasa okazał Görlitz, który mógł może obronić drugą bramkę, ale za to kilka pozycji wyjaśnił nadzwyczajnie. Natomiast scena którą zawodnik ten zrobił fotografom (nie lubi ich podobno) świadczy o wielkiej ner­wowości i przeczulonej wrażliwości tego gracza, nie pozbawio­nego przy całym swym talencie wielkiej pozy. W ataku oba skrzydła wypadły stoiunkowo blado, najlepszymi zaś byli Kuchar i Bacz. Urich na lewym łączniku tylko z początku dostrajał ale do ich klasy. Zawody prowadził p. Seidner, nie popełniając pra­wie ładnego błędu.
Pogoń naogół zawiodła, mimo że nie była prześladowana ani szczególnem pechem, ani też wrogim nastrojem. Przeciwnik jednak grał z nią jej własnym systemem, a że miał ambicję i lepiej się bronił, przeto wynik sprawiedliwy zresztą, odpowia­da stosunkowi sił aczkolwiak 5:0 dla Pogoni jest kieską druzgoczącą. W Pogoni najlepszą, linią była pomoc, gęsto wspomagana przez cofający sia atak, a zwłaszcza przez pracowitego iak zaw­iłe Kuchara. Obrona, nieco słabsza, nie mogła sprostać naporowi zwłaszcza skrzydeł przeciwnika. Dobrą klasa okazał Görlitz, który mógł może obronić drugą bramkę, ale za to kilka pozycji wyjaśnił nadzwyczajnie. Natomiast scena którą zawodnik ten zrobił fotografom (nie lubi ich podobno) świadczy o wielkiej ner­wowości i przeczulonej wrażliwości tego gracza, nie pozbawio­nego przy całym swym talencie wielkiej pozy. W ataku oba skrzydła wypadły stoiunkowo blado, najlepszymi zaś byli Kuchar i Bacz. Urich na lewym łączniku tylko z początku dostrajał ale do ich klasy. Zawody prowadził p. Seidner, nie popełniając pra­wie ładnego błędu.
 +
===Kurjer Sportowy===
 +
 +
Nr. 32. Środa, 14 Października 1925 Rok I.
 +
 +
K R A K Ó W .
 +
 +
W i s ł a — P o g o ń 5 : 0 ( 3 : 0 ).
 +
 +
Nie wiodło się Wiśle w bieżącym roku z Pogonią. Przegrała dwukrotnie i minimalną różnicą w mistrzostwie. Uległa mistrzowi Polski w spotkaniu towarzyskiem we Lwowie i podczas jubileuszu Polonji w Warszawie. A ż wreszcie „odbiła" się na Pogoni. Raz ale dokładnie. Wynik mówi za siebie. W tym stosunku nie przegrała Pogoń od szeregu lat. I przytem Wisła niemiała wcale specjalnego szczęścia, ani też szczególnego dnia. Owszem, w tym roku grywała już znacznie lepiej, aniżeli w ostatniem spotkaniu, w którem odniosła najzupełniej zasłużone zwycięstwo. A przy wyzyskaniu kilku dogodnych sytuacji, między innemi rzutu karnego, zadałaby gościom lwowskim cyfrowo klęskę katastrofalną. Obie drużyny miały w swych składach po jednym graczu rezerwowym.
 +
 +
Wisła wystąpiła- Łukiewicz, Pychowski, Skrynkowicz; Wójcik Kotlarczyk, Gieras; Adamek, Czulak, Reyman I, Reyman III, Balcer. Skład Pogoni był następujący: Goerlitz; Olearczyk, Giebartowski; Hanke, Fichtel, Gulicz; Słonecki, Bacz, Kuchar, Urich, Szabakiewicz.
 +
 +
O ile o ustawieniu napadu Pogoni można ogóle mówić. Zmieniał się Kuchar z Baczem, Szabakiewicz z Urichem, Słonecki z Szabakiewiczem. W ogóle próbowano przeróżnych kombinacji, z ujemnym, jak zwykle w tych okolicznościach skutkiem. Pogoń miała fatalny dzień. Grała niesłychanie słabo, tak słabo, jak mistrzowi Polski wprost grać nie wolno. Nic, się nie składało. Nie szła kombinacja, nie udawały się usiłowania solowe. Nie było jednego gracza, któremu po zawodach można by dać notę: dobry. Goerlitz ma w Krakowie wyrobioną już markę pozera i nie zaniedbywa żadnej okazji, aby ją utwierdzić. Zagrał kilka razy dobrze, ale dwie bramki były do schwytania. A przy tem cierpi na idjosynkrazję do fotografów. Jak ostatnio we Lwowie, tak teraz zażądał usunięcia fotografów w niczem mu zupełnie nie przeszkadzających. Do tego jeszcze w następnym numerze powró­cimy. Obydwaj obrońcy nieźli, z biegiem zawodów grali coraz słabiej. Słabo biegając wysuwali się zbytnio naprzód, a lotne skrzydła Wisły z łatwością ich dystansowały. Trudno zaiste ocenić poziom linji pomocy. Katastrofą był Fichtel. Kręcił się po boisku, bez planu, bez głowy. Ani nie pomagał napadowi, ani nie odciążał obrony. Dla trójki środkowej Wisły prawienie istniał, chyba, że coś się przypadkiem o niego odbiło. Hanke przez 20 minut doskonale spełniał, swą, zwyczajną zresztą, rolę defenzywną. Potem Balcer uciekał mu jak i kiedy chciał. Gulicz od początku nie stanowił dla Adamka przeszkody. O ataku wystarczy­łoby napisać tyle, że bramkarz Wisły nie miał ani jednego trudniejszego strzału. Najgorszym był Szabakiewicz i to tak na lewem jak i na prawem skrzydle i na lewym łączniku. Słonecki nie był od niego dużo lepszy. Wacek uganiał po calem boisku, pracował i zmordował się dobrze, ale bez widocznych rezultatów, bo nie widać było w tem wszystkiem myśli. Bacz technicznie dobry, ociężały i wolny, bez inicjatywy. Urich początkowo wyróżnił się kilku planowemi pociągnięciami później znikł zupełnie.
 +
 +
To wszystko nie umniejsza jednak zwycięstwa Wisły. Wisła jak wspomniano, nie wzniosła się do nadzwyczajnego poziomu, ale grała dobrze i w całem słowa tego znaczeniu celowo. Gdyby skrajni pomocnicy w drugiej połowie grali bardziej ofenzywnie i nie pozostawiali napadu samemu sobie, wynik byłby dla czerwonych jeszcze większym sukcesem. Łukiewicz niemiał pracy, to co dochodziło do bramki nie wymagało żadnych wysiłków. Filarem, o który rozbijały się wszelkie zakusy Lwowian był znakomity Pychowski. Świetnie udał się debjut młodego gracza Skrynkowicza. Grał bez wszelkiej tremy i bez respektu dla „mistrzów“. Zarówno w grze głową jak i w wykopie oraz w ustawianiu się widać po nim ogromny talent. Z pomocy wyróżniał się w środku Kotlarczyk. N a razie więcej rozbija ataki przeciwnika, niż buduje własne, ale z trójką lwowską dawał sobie doskonale rady. Jak zwykle sumienny i pracowity Gieras, Wójcik, jakkolwiek miał najlżejszą pracę, był najsłabszy. W napadzie stanowił Adamek stałe niebezpieczeństwo dla Pogoni. Biegał znakomicie, szedł za każdą piłką, ale centrować jeszcze nie chce wcześniej? aż na linji bramkowej. Balcer rozegrał się w drugiej połowie i nie był gorszy od Adamka. Z dwu wzorowych centr padły dwa punkty, ale rzecz dziwna, stracił inicjatywę, której przedtem miał aż nadto. Oba łączniki słabsze od reszty. Reyman III wolny, Czulak jest stale nie w formie. Dobry był Reyman I, który nie mogąc pracować z łącznikami umiejętnie wyzyskiwał szybkość skrzydeł.
 +
 +
Jak padły bramki? Po początkowej lekkiej przewadze gości, gra się wyrównywa, a Adamek kilkakrotnie ucieka swym stróżom. Jedną z center chwyta z odległości5 m. od bramki Reyman I II z powietrza strzela pierwszy punkt w 20 m. Usiłowania Pogoni, aby wyrównać przemijają bezskutecznie i Wisła znowu przychodzi do głosu. Reyman I bije rzut wolny, Goerlitz broni na róg. Adamek strzela rzut z rogu, wytwarza się zamieszanie pod bramką, Reyman I strzela wcale lekko, Goerlitz przepuszcza łatwą piłkę i Wisła prowadzi 2:0 (35 mn. ) Wisła przyciska, Adamek centruje, ale partnerzy nie nadążyli, Balcer ucieka i przenosi. W 42 min. Reyman I przechodzi sam z piłką, niedaleko linji wywraca się z Guliczem, zrywa się, ale Gulicz przytrzymuje go za nogę. Karnego w 42 min. strzela nie do obrony sam pokrzywdzony. Pauza 3:0. Po pauzie zbiera się Pogoń do generalnego szturmu, ale uzyskuje jedynie korner. Wisła ochłonąwszy przechodzi do ataku. Za rękę Giebartowskiego bije karny rzut Czulak wprost w Goerlitza. Dopiero w 23 min. po rzucie wolnym centruje Balcer, a Reyman I strzela czwarty punkt, przyczem piłka przechodzi przez nogę Goerlitzowi. Od "tej chwili jest już na boisku tylko jedna drużyna: Wisła. Ataki rozbijają się o masową obronę gości. Dwukrotnie broni pięknie Goerlitz, raz pomaga mu słupek. W 38 min. Balcer ucieka, a z centry strzela Czulak z siłą piątą i ostatnią bramkę. Jeszcze bombardowanie bramki Pogoni i wśród owacji ponad 2000 widzów schodzi Wisła jako zwycię­zca z boiska. Sędziował, poza drobnemi usterkami, dobrze p. Seidner.
 +
[[Kategoria:Mecze towarzyskie z rywalami krajowymi 1925 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Mecze towarzyskie z rywalami krajowymi 1925 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1925 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1925 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Pogoń Lwów]]
[[Kategoria:Pogoń Lwów]]

Wersja z dnia 07:33, 24 sty 2017

1925.10.11, Mecz towarzyski, Kraków, Stadion Wisły, 15:15
Wisła Kraków 5:0 (3:0) Pogoń Lwów
widzów: 3.000
sędzia: Jakub Seidner z Krakowa
Bramki
Jan Reyman 19'
Henryk Reyman 30'
Henryk Reyman 40'
Henryk Reyman 68'
Stanisław Czulak 83'
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
Wisła Kraków
2-3-5
Tadeusz Łukiewicz
Aleksander Pychowski
Emil Skrynkowicz
Stefan Wójcik
Jan Kotlarczyk
Witold Gieras
Józef Adamek
Stanisław Czulak
Henryk Reyman
Jan Reyman
Mieczysław Balcer

trener: brak
Pogoń Lwów
2-3-5
Emil Goerlitz
Władysław Olearczyk
Franciszek Giebartowski
Karol Hanke
Bronisław Fichtel
Edward Gulicz
Józef Słonecki
Mieczysław Batsch
Wacław Kuchar
Zygmunt Urich
Ludwik Szabakiewicz

trener: Karl Fischer
Rogi: 5:3
Stanisław Czulak nie wykorzystał rzutu karnego.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Pod bramką Wisły
Pod bramką Wisły
Wisła Kraków
Wisła Kraków

Słaby występ Pogoni w każdej formacji. Obrońcy lwowscy nie radzili sobie "z lotnymi skrzydłami" Wisły. Nie umniejsza to sukcesu „Czerwonych”, którzy zagrali bardzo dobry mecz. W ataku największe niebezpieczeństwo zagrażało Pogoni ze strony Adamka. "Dobry był Reyman I, który nie mogąc pracować z łącznikami umiejętnie wyzyskiwał szybkość skrzydeł". Początek meczu był nawet wyrównany. Potem coraz większą przewagę osiągnęła Wisła. Gole padały w: 20' Reyman III z woleja, 35' Reyman w zamieszaniu podbramkowym po rogu bitym przez Adamka; "W 42 min. Reyman I przechodzi sam z piłką, niedaleko linji wywraca się z Guliczem, zrywa się, ale Gulicz przytrzymuje go za nogę. Karnego strzela nie do obrony sam pokrzywdzony". Po przerwie próbuje atakować Pogoń, ale poza rogiem nic nie zyskuje. Wisła natomiast nie wykorzystuje karnego (Czulak za rękę Gierbatowskiego bije wprost w bramkarza). Ataki Wisły przynoszą gola dopiero w 23' (po rzucie wolnym bitym przez Balcera Reyman strzela między nogami Goerlitza). Goście załamani nie są w stanie zagrozić poważnie bramce Wisły, która dominuje do końca spotkania. Odwet Wisły za wcześniejsze porażki w MP. Na podstawie: Sport lwowski nr 156.


Drużyna Pogoni odniosła najwyższą porażkę w historii jej potyczek z Wisłą i kto wie czy nie najwyższą w meczach z krajowymi rywalami. W Wiśle nie było w tym meczu słabych punktów. Łukiewicz w bramce był praktycznie bezrobotny, Pychowski w obronie nie do przejścia, Kotlarczyk trzymał w ryzach pomoc, a Reyman „nie mogąc pracować z łącznikami umiejętnie wyzyskiwał szybkość skrzydeł". Pogoń zagrała słabo w każdej formacji. Jedynie do momentu strzelenia pierwszej bramki mecz był w miarę wyrównany. Potem na boisku istniała już tylko jedna drużyna. Do przerwy było 3:0 po celnych strzałach braci Reymanów: Jana (w 19’) i Henryka, który w 30’ „w zamieszaniu podbramkowym po rzucie z rogu zdobywa drugą bramkę". W 40' „znowu Reyman wypracowuje dobrą pozycję z przeboju, pada jednak i w chwili wstawania zostaje całkiem 'zwyczajnie' zatrzymany za nogę. Następuje karny, doskonale przez niego samego wyzyskany". Po przerwie Reyman po raz kolejny pognębia rywali strzelając Goerlitzowi piłkę między nogami do siatki. Załamani lwowianie teraz tylko murują bramkę. Odnosi to pewien skutek, gdyż tracą jeszcze tylko jednego gola. Mogli przegrać wyżej, gdyby Czulak wykorzystał rzut karny. Parotysięczna widownia owacyjnie pożegnała graczy Wisły po ostatnim gwizdku sędziego. Ubolewano po meczu, że Wisłą nie trafiła z taką formą na mecze o Mistrzostwo Polski. Prezentując podobny poziom gry należałaby z pewnością do faworytów tych rozgrywek. Pisano po meczu, że „poszczególni gracze Wisły [za]grali lepiej niż umieją" "Kierownikiem ofensywy zawsze niezastąpionym był Reyman I, niezawodny w rzutach wolnych, które doprawdy niemałego stracha napędzały 'wielkiemu' Goerlitzowi”. Na podstawie: Kurier Sportowy nr 32 i Stadion nr 42.


Przegląd Sportowy nr 41 (230) str. 11, 12

Wisła — Pogoń (Lwów) 5:0 (3:0).. Wiśle udała się wreszcie wielka gra. Już nic sam wynik, osiągnięty z mistrzem Polski i to w stosunku tak wysokim, lecz forma graczy Wisły i praca całości drużyny każą ten dzień zaliczyć do większych triumfów. Pogoń wystąpiła do piątych z rzędu w tym roku zawodów z -Wisłą (wszystkie poprzednie wygrane) w kompletnym składzie z Urichem na lewym łączniku. Wisła z rezerwowym Skrynkowiczem na miejscu Kaczora i Reymanem III na lewym łączniku. Bądź co bądź walczyły ze sobą dwie prawieże najlepsze drużyny Polski i smutno by było, by spotkanie takich przeciwników nie stało na wyżynie klasy. To też przez cały czas gry, z wyjątkiem może ostatnich minut pierwszej połowy, gra miała przebieg istotnie pierwszoklasowy i w pełni zadowoliła licznych widzów, nie mó­wiąc o nasyceniu lokalnej ambicji.

Z początku przeprowadza Wisła kilka energicznych ataków, Pogoń jednak rewanżuje sie i przez dłuższy czas gra jest otwarta, przyczem oba ataki nie mogą przełamać dobrze grających linji obronnych. W obronie Wisły doskonale spisuje się Pychowski, a rezerwowy Skrynkowicz jest nadspodziewanie na wysokości zadania. W obronie Pogoni Giebartowski lepszym jest od swego partnera. Powoli jednak sytuacja się wyjaśnia i Wisła zaczyna przypierać swego przeciwnika, tembardziej, że grający na środku pomocy Kotlarczyk unieruchamia trójkę środkową, a obaj skrajni pracują dla ataku. Adamek otrzymawszy piłkę, podjeżdża i w blizkości bramki ściera się z Giebartowskim tak, że obaj padają. Ruchliwy Adamek jest jednak prędzej na nogach i uda-je mu się posłać ostrą i tak silną centrę, że w skutecz­ność jej powątpiewa widownia. Na miejscu jest jednak Reyman III, który łapie podanie woleyem, strzelając ładną bramkę, przy­czem Görlitz nie zdołał się nawet ruszyć. Zachęcona powodze­niem Wisła atakuje dalej i osiąga rzut wolny, który strzela Rey­man I tak silnie, że Görlitz zledwością odbija piłkę na róg. Róg ten strzela Adamek, piłkę dostaje Reyman I i z dość łatwej sy­tuacji, nie bez winy Görlitza, uzyskuje drugą bramkę. Ataki Po­goni nie wiele mogą zdziałać przeciwko świetnie grającej pomocy i obronie Wisły. I znowu Reyman wypracowuje dobrą pozycję z przeboju, pada jednak i w chwili wstawania zostaje całkiem „zwyczajnie" zatrzymany za nogę. Następuje karny, doskonale przez niego samego wyzyskany.

Zaraz po pauzie ma znowu Wisła sposobność do podwyż­szenia wyniku, sędzia bowiem przyznaje jej karny rzut za rękę, Czulak jednak strzela Görlitzowi wprost w ręce. Pogoń atakuje teraz wcale żwawo, zwłaszcza Bacz i Kuchar pracują całą parą. Kotlarczyk jednak pilnuje ich doskonale. Ponieważ Pogoń na­leżycie pilnuje prawą stronę ataku Wisły, przeto przerzuca ona cały nacisk na swą lewą stronę i Balcer zaczyna coraz częściej „chodzić" i posyłać coraz niebezpieczniejsze centry, a z jednej z nich osiąga Reyman I czwartą bramkę. W tej części gry Gör­litz broni kilka strzałów w sposób wyjątkowy. Ostatnią bramkę wypracowuje także Balcer, któremu udaje się uciec z piłka, i po­dać ją Czulakowi. Bramka ta, zdobyta w pełnym biegu ostrym strzałem pod poprzeczkę, należała do najładniejszych w tem spot­kaniu.

Wisła wygrała spotkanie z Pogonią dzięki doskonałej grze pomocy i pracy swych skrzydeł. Kotlarczyk na środka pomocy spełniał swe zadanie bez zarzutu, a przesunięty na dawne swe miejsce (lewa pomoc) Gieras, zdaje się powracać do świetnej swej niegdyś formy. Godnem uzupełnieniem gry pomocników była praca Pychowskiego w obronie, który spokojem swym i or­ientacją oraz taktyką nie dopuścił do żadnej bodaj groźnej sytu­acji. Obok niego rezerwowy Skrynkowicz okazał się bardzo do­brym, tak że Łukiewicz w bramce miał zaledwie kilka wcale nie­trudnych piłek. Natomiast atak, mimo że on właśnie osiągnął tak piękny rezultat, miał słabsze punkty, acz bynajmniej nie rażące. Prawdziwie świetnym był Adamek na skrzydle. Gracz ten lotnością swą, przebojem, wspaniałym ciągiem na bramkę i strza­łem wysunął się na pierwsze miejsce wśród naszych prawoskrzydłowych. Prawie to same zalety ma Balcer, braki jednak techniczne występują u niego nieraz bardzo rażąco. W tròjce środkowej Reyman I i III są stosunkowo mało ruchliwi i obrotni, przyczem starszy wynagradza to strzałem młodszy lepszą techniką. Jako całość przedstawiła się Wisła z jaknajlepszej strony, jako drużyna przedewszystkiem skuteczna i przebojowa.

Pogoń naogół zawiodła, mimo że nie była prześladowana ani szczególnem pechem, ani też wrogim nastrojem. Przeciwnik jednak grał z nią jej własnym systemem, a że miał ambicję i lepiej się bronił, przeto wynik sprawiedliwy zresztą, odpowia­da stosunkowi sił aczkolwiak 5:0 dla Pogoni jest kieską druzgoczącą. W Pogoni najlepszą, linią była pomoc, gęsto wspomagana przez cofający sia atak, a zwłaszcza przez pracowitego iak zaw­iłe Kuchara. Obrona, nieco słabsza, nie mogła sprostać naporowi zwłaszcza skrzydeł przeciwnika. Dobrą klasa okazał Görlitz, który mógł może obronić drugą bramkę, ale za to kilka pozycji wyjaśnił nadzwyczajnie. Natomiast scena którą zawodnik ten zrobił fotografom (nie lubi ich podobno) świadczy o wielkiej ner­wowości i przeczulonej wrażliwości tego gracza, nie pozbawio­nego przy całym swym talencie wielkiej pozy. W ataku oba skrzydła wypadły stoiunkowo blado, najlepszymi zaś byli Kuchar i Bacz. Urich na lewym łączniku tylko z początku dostrajał ale do ich klasy. Zawody prowadził p. Seidner, nie popełniając pra­wie ładnego błędu.

Kurjer Sportowy

Nr. 32. Środa, 14 Października 1925 Rok I.

K R A K Ó W .

W i s ł a — P o g o ń 5 : 0 ( 3 : 0 ).

Nie wiodło się Wiśle w bieżącym roku z Pogonią. Przegrała dwukrotnie i minimalną różnicą w mistrzostwie. Uległa mistrzowi Polski w spotkaniu towarzyskiem we Lwowie i podczas jubileuszu Polonji w Warszawie. A ż wreszcie „odbiła" się na Pogoni. Raz ale dokładnie. Wynik mówi za siebie. W tym stosunku nie przegrała Pogoń od szeregu lat. I przytem Wisła niemiała wcale specjalnego szczęścia, ani też szczególnego dnia. Owszem, w tym roku grywała już znacznie lepiej, aniżeli w ostatniem spotkaniu, w którem odniosła najzupełniej zasłużone zwycięstwo. A przy wyzyskaniu kilku dogodnych sytuacji, między innemi rzutu karnego, zadałaby gościom lwowskim cyfrowo klęskę katastrofalną. Obie drużyny miały w swych składach po jednym graczu rezerwowym.

Wisła wystąpiła- Łukiewicz, Pychowski, Skrynkowicz; Wójcik Kotlarczyk, Gieras; Adamek, Czulak, Reyman I, Reyman III, Balcer. Skład Pogoni był następujący: Goerlitz; Olearczyk, Giebartowski; Hanke, Fichtel, Gulicz; Słonecki, Bacz, Kuchar, Urich, Szabakiewicz.

O ile o ustawieniu napadu Pogoni można ogóle mówić. Zmieniał się Kuchar z Baczem, Szabakiewicz z Urichem, Słonecki z Szabakiewiczem. W ogóle próbowano przeróżnych kombinacji, z ujemnym, jak zwykle w tych okolicznościach skutkiem. Pogoń miała fatalny dzień. Grała niesłychanie słabo, tak słabo, jak mistrzowi Polski wprost grać nie wolno. Nic, się nie składało. Nie szła kombinacja, nie udawały się usiłowania solowe. Nie było jednego gracza, któremu po zawodach można by dać notę: dobry. Goerlitz ma w Krakowie wyrobioną już markę pozera i nie zaniedbywa żadnej okazji, aby ją utwierdzić. Zagrał kilka razy dobrze, ale dwie bramki były do schwytania. A przy tem cierpi na idjosynkrazję do fotografów. Jak ostatnio we Lwowie, tak teraz zażądał usunięcia fotografów w niczem mu zupełnie nie przeszkadzających. Do tego jeszcze w następnym numerze powró­cimy. Obydwaj obrońcy nieźli, z biegiem zawodów grali coraz słabiej. Słabo biegając wysuwali się zbytnio naprzód, a lotne skrzydła Wisły z łatwością ich dystansowały. Trudno zaiste ocenić poziom linji pomocy. Katastrofą był Fichtel. Kręcił się po boisku, bez planu, bez głowy. Ani nie pomagał napadowi, ani nie odciążał obrony. Dla trójki środkowej Wisły prawienie istniał, chyba, że coś się przypadkiem o niego odbiło. Hanke przez 20 minut doskonale spełniał, swą, zwyczajną zresztą, rolę defenzywną. Potem Balcer uciekał mu jak i kiedy chciał. Gulicz od początku nie stanowił dla Adamka przeszkody. O ataku wystarczy­łoby napisać tyle, że bramkarz Wisły nie miał ani jednego trudniejszego strzału. Najgorszym był Szabakiewicz i to tak na lewem jak i na prawem skrzydle i na lewym łączniku. Słonecki nie był od niego dużo lepszy. Wacek uganiał po calem boisku, pracował i zmordował się dobrze, ale bez widocznych rezultatów, bo nie widać było w tem wszystkiem myśli. Bacz technicznie dobry, ociężały i wolny, bez inicjatywy. Urich początkowo wyróżnił się kilku planowemi pociągnięciami później znikł zupełnie.

To wszystko nie umniejsza jednak zwycięstwa Wisły. Wisła jak wspomniano, nie wzniosła się do nadzwyczajnego poziomu, ale grała dobrze i w całem słowa tego znaczeniu celowo. Gdyby skrajni pomocnicy w drugiej połowie grali bardziej ofenzywnie i nie pozostawiali napadu samemu sobie, wynik byłby dla czerwonych jeszcze większym sukcesem. Łukiewicz niemiał pracy, to co dochodziło do bramki nie wymagało żadnych wysiłków. Filarem, o który rozbijały się wszelkie zakusy Lwowian był znakomity Pychowski. Świetnie udał się debjut młodego gracza Skrynkowicza. Grał bez wszelkiej tremy i bez respektu dla „mistrzów“. Zarówno w grze głową jak i w wykopie oraz w ustawianiu się widać po nim ogromny talent. Z pomocy wyróżniał się w środku Kotlarczyk. N a razie więcej rozbija ataki przeciwnika, niż buduje własne, ale z trójką lwowską dawał sobie doskonale rady. Jak zwykle sumienny i pracowity Gieras, Wójcik, jakkolwiek miał najlżejszą pracę, był najsłabszy. W napadzie stanowił Adamek stałe niebezpieczeństwo dla Pogoni. Biegał znakomicie, szedł za każdą piłką, ale centrować jeszcze nie chce wcześniej? aż na linji bramkowej. Balcer rozegrał się w drugiej połowie i nie był gorszy od Adamka. Z dwu wzorowych centr padły dwa punkty, ale rzecz dziwna, stracił inicjatywę, której przedtem miał aż nadto. Oba łączniki słabsze od reszty. Reyman III wolny, Czulak jest stale nie w formie. Dobry był Reyman I, który nie mogąc pracować z łącznikami umiejętnie wyzyskiwał szybkość skrzydeł.

Jak padły bramki? Po początkowej lekkiej przewadze gości, gra się wyrównywa, a Adamek kilkakrotnie ucieka swym stróżom. Jedną z center chwyta z odległości5 m. od bramki Reyman I II z powietrza strzela pierwszy punkt w 20 m. Usiłowania Pogoni, aby wyrównać przemijają bezskutecznie i Wisła znowu przychodzi do głosu. Reyman I bije rzut wolny, Goerlitz broni na róg. Adamek strzela rzut z rogu, wytwarza się zamieszanie pod bramką, Reyman I strzela wcale lekko, Goerlitz przepuszcza łatwą piłkę i Wisła prowadzi 2:0 (35 mn. ) Wisła przyciska, Adamek centruje, ale partnerzy nie nadążyli, Balcer ucieka i przenosi. W 42 min. Reyman I przechodzi sam z piłką, niedaleko linji wywraca się z Guliczem, zrywa się, ale Gulicz przytrzymuje go za nogę. Karnego w 42 min. strzela nie do obrony sam pokrzywdzony. Pauza 3:0. Po pauzie zbiera się Pogoń do generalnego szturmu, ale uzyskuje jedynie korner. Wisła ochłonąwszy przechodzi do ataku. Za rękę Giebartowskiego bije karny rzut Czulak wprost w Goerlitza. Dopiero w 23 min. po rzucie wolnym centruje Balcer, a Reyman I strzela czwarty punkt, przyczem piłka przechodzi przez nogę Goerlitzowi. Od "tej chwili jest już na boisku tylko jedna drużyna: Wisła. Ataki rozbijają się o masową obronę gości. Dwukrotnie broni pięknie Goerlitz, raz pomaga mu słupek. W 38 min. Balcer ucieka, a z centry strzela Czulak z siłą piątą i ostatnią bramkę. Jeszcze bombardowanie bramki Pogoni i wśród owacji ponad 2000 widzów schodzi Wisła jako zwycię­zca z boiska. Sędziował, poza drobnemi usterkami, dobrze p. Seidner.