1928.09.09 Wisła Kraków - Cracovia 5:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 31: Linia 31:
[[Grafika:IKC 1928-09-11a2.JPG|thumb|right|200px]]
[[Grafika:IKC 1928-09-11a2.JPG|thumb|right|200px]]
[[Grafika:Nowy Dziennik 1928-09-11b.JPG|thumb|right|200px]]
[[Grafika:Nowy Dziennik 1928-09-11b.JPG|thumb|right|200px]]
 +
[[Grafika:Czas 1928-09-09.JPG|thumb|right|200 px]]
 +
[[Grafika:Czas 1928-09-12.JPG|thumb|right|200 px]]
 +
[[Grafika:Stadjon 1928-09-11.JPG|thumb|right|250px]]‎
[[Grafika:Stadjon 1928-09-11.JPG|thumb|right|250px]]‎
[[Grafika:Stadjon 1928-09-11b.JPG|thumb|right|250px]]‎
[[Grafika:Stadjon 1928-09-11b.JPG|thumb|right|250px]]‎

Wersja z dnia 08:29, 12 lis 2012

1928.09.09, I liga, 19. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 5:1 (3:0) Cracovia
widzów: 15.000
sędzia: Artur Marczewski z Łodzi
Bramki
Stanisław Czulak 11'
Mieczysław Balcer 31'
Stanisław Czulak 38’
Mieczysław Balcer 51’

Henryk Reyman (k) 82’
1:0
2:0
3:0
4:0
4:1
5:1



52' Józef Kałuża
Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Aleksander Pychowski
Emil Skrynkowicz
Karol Bajorek
Jan Kotlarczyk
Bronisław Makowski
Józef Adamek
Stanisław Czulak
Henryk Reyman
Władysław Kowalski
Mieczysław Balcer

trener: brak
Cracovia
2-3-5
Mieczysław Szumiec
Franciszek Zastawniak
Ludwik Gintel
Kazimierz Seichter
Zygmunt Chruściński
Aleksander Mysiak
Józef Kubiński
Stanisław Wójcik
Józef Kałuża
Stefan Rusin
Leon Sperling

trener: Józef Kałuża

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Opis

Ważny mecz dla Wisły. "Wisła zrobiła jako całość doskonałe wrażenie celowości, wybitnej pracowitości i - last not least - dobrego instynktu piłkarskiego". Wydała z siebie dużo wysiłku i dobrej woli, i ambicji, szła naprzód niepohamowanie. Grała skuteczni, czego brakowało Cracovii (Gintel nie wykorzystał karnego). Po 4 miesiącach wrócił Adamek. Gole: Balcer, Czulak po 2, Reyman z karnego, Wójcik - wytrącając piłkę z ręki Koźminowi. s. Marczewski słaby!!. Na podstawie: Stadion nr 37.

15.000 kibiców. "Gra stała na bardzo wysokim poziomie, obfitowała w niezwykle inter momenty". Przy 3. golu "Reyman I wypuszcza Czulaka". "Czerwoni rozegrali w dniu wczorajszym jeden ze swoich najlepszych meczów od chwili istnienia klubu ... wszystkie ich linje pracowały z taką precyzyjnością, jaką się rzadko widzi na zawodach naszych najlepszych drużyn ligowych. Od początku, aż do samego końca pracowali Czerwoni z niezwykłą ambicją, ofiarnością, oraz świadomością doniosłości tego spotkania". Ikac chwali "doskonale rozdzielającego, zwłaszcza na skrzydła , piłki Reymana I". Na podstawie: IKC nr 252.

Relacje prasowe

PRZEGLĄD SPORTOWY, Nr 41, s.4 1928:

Wielki triumf Wisły nad Cracovią

Mistrz Ligi zwycięża biało – czerwonych po wspaniałej walce 5:1 Kraków sportowy przeżył w niedzielę ubiegłą sensację, jakiej nie zanotowano w stolicy piłkarstwa polskiego od czasu spotkań międzypaństwowych z Węgrami.


Boisko Wisły było magnesem, który przyciągnął prawie 15.000 widzów, dyskutujących aż do gwizdka rozpoczynającego zawody możliwości zwycięstwa rywali, ich składy, i szanse w walce o tytuł Mistrza Ligi. Najwięcej uwagi pochłonęły składy do ostatniej chwili płynne, zarówno u Cracovii, jak i u Wisły. Ostatecznie biało-czerwoni wystąpili do walki bez zdyskwalifikowanych Zastawniaka II i Ptaka oraz kontuzjowanego w ostatniej chwili Caldera. Skład Wisły różnił się również bardzo od jej ostatnich zestawień. Zamiast zdyskwalifikowanego Kotlarczyka II zadebjutował po dwu niemal latach pauzy Kowalski, ponadto linię napadu wzmocnił Adamek, przesuwając Czulaka na jedyną dla niego właściwą pozycję prawego łącznika.

Ostatecznie więc składy rywali przedstawiały się:

Wisła – Koźmin: Pychowski, Skrynkowicz: Makowski, Kotlarczyk I, Bajorek: Adamek, Czulak, Reyman I, Kowalski, Balcer.

Cracovia – Szumiec: Zastawniak I, [nazwisko nieczytelne], Seichter, Chruściński, Mysiak: Kubiński, Wójcik, Kałuża, Rusinek, Szperling.

Pierwsze minuty gry mijają pod znakiem dość wyraźnie rysującej się przewagi lepszej technicznie Cracovii, której trójka środkowa nie znajduje odpowiedniej przeszkody w pomocy Wisły i zatrzymuje się dopiero na murze obrońcy czerwonych. W tym odcinku gry piłka wędruje raz po raz nad poprzeczką czy obok sztang bramki Wisły, względnie grzęźnie w rękach świetnie usposobionego Koźmina.


Wisła odgryza się raz po raz a Kowalski okazuje się jednym z najbardziej niebezpiecznych jej napastników. To też po energicznej jego akcji w 11-ej minucie piłkę otrzymuje Czulak i wykorzystując kardynalny błąd Szumca lokuje ją w siatce Cracovii. Biało – czerwoni zrywają się do uporczywej 20-minutowej kontrofensywy, która nie przynosi im jednak nic ponad 3 niewykorzystane rzutu z rogu.

Tymczasem w 31-ej minucie świetnie usposobiony Balcer otrzymuje piłkę, przebija się przez obronę Cracovii i z bliska podwyższa stan posiadania czerwonych do dwu bramek.

Najpiękniejszy atak dnia następuje pięć minut później., po szeregu zagrań między pomocą i napadem Reyman I wystawia piłkę Czulakowi, który plasuje ją lekko w siatce Cracovii po raz trzeci.

Cracovia po szeregu zaprzepaszczonych szans musi dodać jeszcze przestrzelony przez zdenerwowanego [nazwisko nieczytelne] rzut karny.

Na przerwie biało-czerwoni przegrupowują swe siły. [nazwisko nieczytelne] idzie na lewego łącznika, Seichter do obrony a Wójcik do pomocy. Nie chroni to jednak Cracovii od utraty czwartej bramki zdobytej przez świetnie dysponowanego Balcera po przeboju.


Wisła prowadzi 4:0. Mimo to Cracovia nie upada na duchu i zdobywa się na jeszcze jedną, tym razem ostatnią serię defensywną. Owocem jej jest zasłużona w pełni bramka, zdobyta przez Kałużę po wybiciu piłki Koźminowi przez Rusinka. Cracovia zaczyna grać ostro i kontuzjowany Adamek już tylko statystuje a Makowski zmuszony jest na kilkanaście minut opuścić pole walki. Po jego powrocie Wisła opanowuje sytuację i gości pod bramką rywala raz po raz. W gorączce obronnej Mysia zawinia rzut karny, który Reyman zamienia na bramkę, ustalając w ten sposób definitywnie wynik dnia 5:1 dla Wisły.

Mecz, jako całość, był jednym z najpiękniejszych widowisk, jakie oglądał Kraków ostatnimi czasy. Specjalnie Wisła grała wprost koncertowo. Energia, niezłomna wola zwycięstwa, wykorzystanie każdej chwili słabości i zdenerwowania u przeciwnika, twardość i nieustępliwość w walce – oto tak charakterystyczne dla tej drużyny cechy, które przyniosły jej świetny triumf nad miejscowym rywalem. Balcer, Bajorek, Kotlarczyk, Kowalski i Czulak byli jej czołowymi graczami w tym dniu. U białoczerwonych pierwsze skrzypce grali ciągle niezastąpieni Kałuża i Szterling. Z innych lepsi od innych byli Mysiak, Chruściński, i z dużymi zastrzeżeniami Szumiec. Sędzia p. Marczewski z Łodzi spełnił swe zadanie b. dobrze.



1.FC -Ruch 2:1; Warta-Polonia 3:1 i dalej na czele, Warta-Polonia 3:1 (20-30), 1.FC-Ruch 2:1, Pogoń-Hasmonea 3:0 (20-26), Wisła (18-25) tyle samo Cracovia, ale o jeden mecz więcej.

Pasy rozbite!

Energicznie, twardo i nieustępliwie, z niezłomną wolą zwycięstwa - tak powinni zagrać piłkarze Wisły w meczu ze swym odwiecznym rywalem z drugiej strony Błoń. Bez mała osiemdziesiąt lat temu, prezentując wspomniane wyżej walory, wiślacy rozbili bowiem w pył drużynę Cracovii w meczu, który okazał się początkiem marszu Białej Gwiazdy po drugą w historii koronę mistrza Polski. Aby w pełni oddać wagę tamtego wydarzenia, warto poznać atmosferę, w jakich toczyły się wtedy rozgrywki ligowe w naszym kraju.

W roku 1928 do ligowej rodziny została dokooptowana - nieuczestnicząca z własnej woli w rozgrywkach roku poprzedniego - drużyna Cracovii. W pasiastych kręgach dało się słyszeć opinię, że mistrzostwa Polski z roku 1927, w których to bezapelacyjnym zwycięzcą okazała się Wisła, nie były w pełni miarodajne, że dopiero teraz okaże się, kto tak naprawdę rządzi w polskim futbolu. No i okazało się. Ale po kolei...

3 czerwca 1928 roku, na stadionie Cracovii, doszło do pierwszych wielkich, ekstraklasowych derbów Krakowa. Ich wynik nie był dla Wisły zbyt krzepiący, gdyż mecz ten zakończył się zwycięstwem Pasów 2:1. Wynik ten poszedł jednak całkowicie w niepamięć po wydarzeniach, które miały miejsce 9 września tegoż 1928 roku. Wtedy to w rewanżu rozegranym na stadionie Wisły, Biała Gwiazda srogo pomściła bowiem swą wcześniejszą porażkę.

Początek meczu wcale jednak nie zapowiadał wygranej wiślaków. Pasy bowiem przeważały i nasz bramkarz Koźmin był kilkakrotnie w sporych opałach. Wiślacy szybko jednak opanowali sytuację i w 11 minucie zadali pierwszy cios. Kowalski po brawurowej akcji podał do Czulaka i było 1:0. Nasi zachowali się jak wytrawny bokser. Znów na chwilę oddali inicjatywę rywalom, by w 31 minucie wyprowadzić cios numer dwa. Balcer wjechał w pasiastą obronę jak w masło i podwyższył na 2:0.

Zawodnicy Cracovii sprawiali wrażenie lekko zamroczonych takim obrotem sprawy. Siedem minut później ich oszołomienie stało się jeszcze silniejsze. Piłka krążyła między wiślakami jak po sznurku. Tuż przed polem karnym trafiła do Henryka Reymana. Ten leciutko odegrał ją do Czulaka, który plasowanym strzałem umieścił ją po raz trzeci w bramce Pasów. Nokdaun? Bezdyskusyjnie. Po chwili Gintel zmarnował bowiem rzut karny dla Cracovii.

Druga połowa. Wiślacy postanawiają dobić dogorywającego przeciwnika. W 51 minucie swoim nieprzeciętnym talentem błysnął po raz kolejny Mieczysław Balcer. Niczym profesjonalny alpejczyk minął chyba pół drużyny Cracovii i nieuchronnie wpakował piłkę do siatki. Tak więc 4:0! To już nie jest nokdaun. To nokaut! Pasy nie bardzo mogąc pogodzić się z rolą chłopca do bicia zaczęli faulować. Makowski na kilkanaście minut opuścił boisko, Adamek mógł jedynie statystować (w tamtych czasach nie było możliwości przeprowadzania zmian). W efekcie Cracovia zdobyła gola.

Po powrocie na plac gry Makowskiego, wszystko wraca jednak do normy, Wisła znów bezwzględnie dominowała. W 82 minucie Henryk Reyman zdobył bramkę z rzutu karnego i ustalił wynik meczu na 5:1. Utwierdził tym samym wszystkich w przekonaniu, że w Krakowie niepodzielnie panuje Biała Gwiazda. Od tamtej pory nie znalazło się zbyt wielu, którzy mieliby w tej materii odmienne zdanie. I niech tak zostanie.

  • TS Wisła / wislakrakow.com

(Dariusz Zastawny)

”Stadion” z 1928.09.11

Wisła — Cracovia 5:1 (3:0).

W odwiecznej walce dwóch rywalów zwycięstwo odniosła Wisła, która jako całość zrobiła doskonałe wrażenie celowości, wybitnej pracowitości i — last not least — dobrego instynktu piłkarskiego. Drużyna świadoma odpowiedzialności wydała z siebie dużo wysiłku i dobrej woli, ambicja kryła niejednokrotnie pewne braki niektórych jednostek, a nabrawszy po pierwszej bramce moralnej siły, szła naprzód niepohamowanie, z jednolitych akcyj wydobywają skuteczność. Tej właśnie skuteczności brakło w szeregach Cracovii, której pierwsze strzały mijały się z celem i tem samem denerwowały graczy jeszcze więcej. Nawet niezawodny jak maszyna — Gintel nie wykorzystał karnego. Brak młodszego Zastawniaka i Ptaka był boleśniejszym dla biało-czerwonych niż brak Kotlarczyka II w Wiśle, w której po czteromiesięcznej przerwie grał znowu Adamek. Reymana III zastąpił Kowalski, w Cracovii Gintel pozycję becka piastowaną przed przerwą, zamienił potem na rolę łącznika Mysiak w pomocy bardzo zresztą słaby. Wójcik też lepiej się czuje w roli napastnika.

W Wiśle raził nadmiar indywidualnych dryblingów, w Cracovii raził brak ich właśnie. Drużyna robiła wrażenie zmęczone ani śladu nie było woli zwycięstwa, tak bardzo uwidocznionej w czerwcu. W trze naogół zlekka dominowała Wisła z wyjątkiem niektórych nielicznych zresztą okresów, w których Cracovia starała się o dawnego ducha bojowego.

Bramki strzelili dla Wisły: Balcer i Czulak po dwie Reyman I jedną z karnego, dla Cracovii Wójcik, wytrącając Koźminowi z ręki za lekko trzymaną piłkę.

Sędzia p. Marczewski nie odróżniał foulujących od foulowanych. . Przy 3. golu