1934.06.24 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 0:2
Z Historia Wisły
Linia 25: | Linia 25: | ||
[[Grafika:Ilustrowana Republika 1934-06-25.JPG|thumb|right|200px]] | [[Grafika:Ilustrowana Republika 1934-06-25.JPG|thumb|right|200px]] | ||
[[Grafika:Głos Narodu 1934-06-25.JPG|thumb|right|200 px]] | [[Grafika:Głos Narodu 1934-06-25.JPG|thumb|right|200 px]] | ||
+ | [[Grafika:Echo 1934-06-25.JPG|thumb|right|200 px]] | ||
==Relacje prasowe== | ==Relacje prasowe== | ||
Wersja z dnia 08:31, 10 mar 2013
Wisła Kraków | 0:2 (0:0) | ŁKS Łódź | ||||||||
widzów: 2.000 | ||||||||||
sędzia: Bolesław Posner z Bielska | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Od 20' po kontuzji Jana Kotlarczyka Wisła gra w osłabieniu. |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Przegląd Sportowy, 27 czerwca 1934 roku:
KRAKÓW, 24.6. - Tel. wł. - ŁKS - Wisła 2:0 (0:0). Bramki dla ŁKS zdobyli Sowiak, Szaniawski.
Niedzielny występ pogromcy Pogoni lwowskiej nie przyniósł krakowianom spodziewanych emocyj. Od zespołu, pretendującego do czołowej pozycji w hierarchji naszego piłkarstwa oczekiwano o wiele więcej. To też, o ile suchy wynik mówi o przewadze łodzian, o tyle sam przebieg spotkania nie może mieć mocy przekonywującej w tym kierunku.
Oba zespoły nie potrafiły zadowolić swemi akcjami. Wisła była jednak w sumie lepsza, jeśli zaś przegrała, to stało się to w pierwszym rzędzie naskutek kontuzji jej gracza sztandarowego Kotlarczyka I, który już w 20-ej minucie opuścił boisko.
Pozornie nie wpłynęło to na przebieg gry. Wisła do przerwy trzymała się jeszcze jako tako. Obtułowicz starał się załatać dziurę w pomocy, atak zaś ciągnął czwórką naprzód. Nie wyzyskawszy jednak swej przewagi w pierwszym okresie gry, musieli gospodarze ustąpić po przerwie, gdy wyczerpały się zasoby sił jej pomocników, a osłabiony liczebnie napad chromał i zawodził.
W efekcie goście doszli do głosu, bo byli bardziej zdecydowani w sytuacjach podbramkowych i świetnie dysponowani strzałowo. Łodzianie wygrali dwa pojedynki i wyjechali z Krakowa jako zwycięzcy.
ŁKS, grający do przerwy słabo, miał w tym okresie jednego Frymarkiewicza, a w ofenzywie groźny był Król i Herbstreich, oraz chwilami Sowiak. Dopiero po pauzie akcje łodzina poprawiły się. Atak ich pracował sprawniej, co szczególnie uwidoczniło się na prawej stronie.
Jeśli chodzi o Wisłę, to, jak wspomnieliśmy, pomoc jej pracowała spoczątku bardzo wydatnie, a atak umiejętnie prowadzony przez Artura podjeżdżał aż pod bramkę. Tutaj jednak kończyły się zapędy krakowian.
Drużyny wystąpiły w składach:
Wisła: Madejski, Pychowski, Szumilas, Kotlarczykowie, Jezierski; Pazurek III, Obtułowicz, Artur, Sołtysik, Łyko.
ŁKS: Frymarkiewicz; Gałecki, Karasiak; Pegza, Kubiak, Jańczyk; Szaniawski, Sowiak, Tadeusiewicz, Herbstreich, Król.
Wisła ujmuje z miejsca inicjatywę w ręce i uzyskuje przewagę w pierwszym okresie gry. Szereg gorących sytuacyj powstaje pod bramką łodzian, wyjaśnia je jednak zawsze przytomny Frymarkiewicz. W 20-ej minucie Kotlarczyk naskutek kontuzji nogi schodzi z boiska, wraca po kilku minutach, musi jednak niebawem ustąpić definitywnie.
Gra do przerwy toczy się z lekką przewagą Wisły. Goście dają znak życia od czasu do czasu ostrym strzałem na bramkę przeciwnika.
Po przerwie Artur ma świetną pozycję, przenosi jednak z dwu metrów. Gra wyrównuje się i przybiera ostrzejszy charakter. Frymarkiewicz broni w kilku groźnych sytuacjach.
Grający coraz lepiej atak łodzian podjeżdża częściej pod bramkę Wisły. Madejski broni z trudem strzału Króla na korner, a Sowiak wyzyskuje rzut ten, lokując głową piłkę w siatce. W 27-ej minucie ŁKS uzyskuje prowadzenie, by już w trzy minuty później z ostrego strzału Szaniawskiego podwyższyć wynik.
Sędzia p. Posner z Bielska.
„Ilustrowany Kurier Codzienny” z 26.06
Ł. K. S.—Wisła 2:0 (0:0). Wisła nie ma szczęścia od dawna do ŁKS-u. Wyraziło się to znowu dobitnie i na tych zawodach, gdzie Krakowianie będąc drużyną lepszą, zeszli z boiska pokonani i to właśnie nie z własnej winy. Nie ulega najmniejszej kwestji, iż fatalna kontuzja, jakiej doznał Kotlarczyk I już w 25 min. pierwszej połowy, na skutek ostrej gry Tadeusiewicza, wpłynęła na cały przebieg gry i jej wynik końcowy.
Kotlarczyk I musiał bowiem opuścić boisko od tego momentu aż do końca > meczu, przez co nastąpiło ogromne osłabienie drużyny. Jego następca na środku pomocy, Obtułowicz, walczył dobrze tylko do pauzy, kiedy zaś po przerwie on osłabł, nastąpiła poważna luka również i w tyłach, a nie tylko w napadzie, gdzie walczono we czwórkę.
Pomimo to i w tych -warunkach Wisła me przegrałaby meczu, na skutek nieszczególnej gry swego przeciwnika, gdyby walczyła rozumnie i z zimną krwią, a nie denerwowała się i przejęła się utratą swego zawodnika Gracze jej, jak Kotlarczyk II, czy Szumilas, tracili równowagę i denerwowali także resztę zawodników. Podobnie było i w linji napadu, gdzie bezhołowie szło o lepsze z brakiem zimnej krwi w najdogodniejszych nawet sytuacjach podbramkowych.
Łodzianie nie zaprezentowali się całkiem nadzwyczajnie, byli gorsi od Wisły, grającej nawet w dziesiątkę, i wykorzystali tylko jej moment załamania, strzelając dwa goale w 28 min. przez Herbstreicha po rzucie rożnym i w 30 min. przez Szaniawskiego z dość bliskiej odległości od bramki. Bramkarz Madejski tylko w pierwszym wypadku mógł bronić. Zdenerwowany, opuścił bramkę, zostawiając obronę jej rezerwowemu Gieruli.
Gra do chwili, gdy Wisła grała w dziesiątkę, była wcale interesująca i stała pod znakiem przewagi Wisły, której napad strzelał dość dużo, ale za słabo, albo niecelnie. Bramkarz Wisły nie miał w tym okresie żadnej niemal pracy. kresie żadnej niemal pracy.
Po pauzie gra w dalszym ciągu równorzędna, aż dopiero pod koniec następuje wyżej opisany moment załamania u Wisły. Przerzuca ona następnie Szumilasa ku środkowi pomocy i osiąga nad swym przeeiwnikę przewagę, ale nie umie jej zaznaczyć cyfrowo. Dobre kombinacje między Arturem i Łyką zostają niewykorzystane, dla braku celnych strzałów lub zdecydowania pod bramką.
Z drugiej strony przyznać trzeba, iż tyły ŁKS-u pracują dzielnie, a zwłaszcza najlepszy w trio obronnem bramkarz Frymarkiewicz. Natomiast linja napadu Łodzian słabsza, choć energiczna Pomoc na dobrym średnim poziomie.
Z Wisły najlepsi obrońcy, choć w końcowych sytuacjach nie bez winy. Pomoc słabsza, jak zwykle, atak bez głowy. Sędziował p, Posner słabo i swemi rozstrzygnięciami pokrzywdził Wisłę, dopuszczając do ostrej gry gości, nadużywających wybitnie siły fizycznej. Publiczności 2.000 widzów.