1935.03.31 Legia Warszawa - Wisła Kraków 4:0

Z Historia Wisły

1935.03.31, I Liga, 1. kolejka, Warszawa, Stadion Wojska Polskiego, 12:00
Legia Warszawa 4:0 (3:0) Wisła Kraków
widzów: 2-3.000
sędzia: Edmund Andrzejak z Łodzi
Bramki
Józef Nawrot 8'
Stanisław Gburzyński (g) 15'
Ryszard Łysakowski 38'
Stanisław Obtułowicz (sam.) 47'
1:0
2:0
3:0
4:0
Legia Warszawa
2-3-5
Antoni Keller
Henryk Martyna
Edward Szczotkowski
Marian Schaller
Józef Kubera
Henryk Przeździecki
Edward Drabiński
Stanisław Gburzyński
Józef Nawrot
Ryszard Łysakowski
Witold Wypijewski

trener: brak
Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Eugeniusz Oleksik
Władysław Szumilas
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Stanisław Obtułowicz
Bolesław Habowski
Henryk Kopeć
Artur Woźniak
Antoni Łyko
Mieczysław Balcer

trener: brak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje prasowe

Legja - Wisła 4:0 (3:0)
Ilustrowany Kurier Codzienny, 02 kwietnia 1935
Warszawa. 31 marca (A. Sz.). Na stadionie Wojska Polskiego rozegrany został w niedzielę pierwszy w sezonie mecze ligowy. W meczu tym drużyna stołeczna Legji zupełnie zdecydowanie i zasłużenie pokonała krakowską Wisłę w stosunku 4:0, wykazując zadowalającą, jak na początek sezonu, formę.

Drużyna Legji, szczególnie w pierwszej połowie meczu, zupełnie wyraźnie przeważała nad przeciwnikiem pod każdym niemal względem. Legia górowała nad Wisłą zwłaszcza w starcie do piłki, dokładności podań, wyrabianiu sobie pozycji do strzału, a przede wszystkiem w samych strzałach.

Tymczasem Wisła do przerwy grała bardzo chaotycznie, tak w ofensywie jak i w defensywie, a większość graczy spaźniała się w starcie do piłki, co naszem zdaniem było jednym z najgłówniejszych powódów porażki.

A kiedy po przerwie drużyna Wisły rozegrała się nieco, było już za późno do wyrównania straconego pola. Przyznać jednak trzeba, że porażka 0:4 jest niewątpliwie za wysoką, gdyż drużyna krakowska grała w zupełności bez szczęścia i sądząc z przebiegu zawodów zwycięstwo Legji wprawdzie zdecydowanie zasłużone, nie powinno było być większe niż różnicą dwu bramek.

Drużyny wystąpiły w następujących składach: Legja - Keller, Martyna, Szczotkowski, Szaller, Kubera, Przeździecki II, Grabiński, Gburzyński, Nawrot, Łysakowski, Wypijewski. Wisła - Koźmin, Oleksik, Szumilas, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Obtułowicz, Habowski, Kopeć, Artur, Łyko, Balcer.

Jak widzimy, obie drużyny nie wprowadziły przez zimę żadnych poważniejszych zmian w skłdzie. W Wiśle zabrakło zdyskwalifikowanego Fereta, a Obtułowicz wystąpił na pomocy, zaś w Legji zamiast zdyskwalifikowanego Przeździeckiego I grał Gburzyński.

W drużynie Legji dodatnią niespodziankę sprawiła prawa strona ataku, którą stanowili młodzi gracze Drabiński i Gburzyński. Przeprowadzili oni kilka pierwszorzędnych akcyj i w znacznym stopniu przysłużyli się do sukcesu swej drużyny. Najlepiej usposobiony strzałowo był Łysakowski, podczas gdy Nawrot dobry w polu, pod bramką nie mógł sobie wyrobić pozycji do strzału. W pomocy najlepiej pracował Szaller, a w obronie Martyna znajduje się już w doskonałej formie. Keller w bramce obronił kilka trudnych piłek.

Wisła, jak wyżej zaznaczyliśmy, grała w pierwszej połowie o wiele słabiej niż po przerwie. W ataku nic się nie kleiło, nawet Balcer dobrze pilnowany przez Szallera nie mógł dojść do głosu.

Trójka środkowa nie mogła zdobyć się na spokojne a celowe akcje, a do strzału dochodziła bardzo rzadko.

Najlepsze wrażenie sprawił tutaj Kopeć.

W pomocy Kotlarczykowie rozegrali się dopiero w drugiej połowie meczu, podczas gdy na początku byli często objeżdżani przez szybkie akcje napastników Legji. Obtułowicz po przerwie również poprawił się, ale fatalnie zawinił on "samobójczą" bramkę. W obronie Szumilas pewniejszy w wykopie od Oleksika, Koźmin niezbyt pewny.

Nadmienić jeszcze należy, że poza "samobójczą" bramką, Wisła straciła jeszcze jednego goala (pierwszy!), co do którego odnieść można było wrażenie, że padł z pozycji "spalonej".

Przebieg gry

Mecz rozpoczyna się od licznych ataków Legji prowadzonych głównie prawą stroną. Strzał Łysakowskiego w 1 min. idzie w słupek, zaś w 8-ej minucie Nawrot chwyta pod samą bramką podanie Gburzyńskiego i zdobywa łatwo pierwszą bramkę. W 14-tej minucie z centry Drabińskiego zdobywa Gburzyński głową drugą bramkę dla Legji. W 23-ej min. broni Koźmin strzał Łysakowskiego głową po rzucie wolnym bitym przez Drabińskiego.

Wisła zaczyna grać spokojnie i w 28 min. Kopeć oddaje pierwszy strzał na bramkę Legji z 20m. tuż nad bramką. Krótki okres ataków Wisły kończy się po dwóch rzutach wolnych bitych przez Szumilasa i Obtułowicza w aut! znów przeważa Legja i po strzale Łysakowskiego w 35 min. w poprzeczkę, tenże gracz w 37 min. z podania Wypijewskiego zdobywa w pełnym biegu dolnym strzałem w róg trzecią bramkę dla Legji. Tuż przed przerwą strzał Łyski idzie obok słupka.

Po przerwie w 2-giej min. centruje Wypijewski do środka a Obtułowicz przyjmuje piłkę na głowę tak niefortunnie, że skierowuje ją ostro do własnej bramki. Koźmin, nieprzygotowany zupełnie, nie może złapać piłki. Wisła niezrażona jeszcze widocznem niepowodzeniem, zaczyna jednak grać lepiej i pewnemi okresami wyraźnie przeważa. Dobra obrona Legji nie dopuszcza napadu przeciwnika do dogodniejszych na strzał pozycyj. W 6 min. strzał Artura broni Keller, który w 39 min. pięknie rzuca się pod nogi Kopciowi, ratując znów groźną sytuację. Gra po przerwie powolniejsza i mniej ciekawa, gdyż do liczniejszych sytuacji podbramkowych nie dochodzi.

Sędzia p. Andrzejak z Łodzi. Widzów 2500.


A. Sz.



Tabela wypełnia się cyframi…
Przegląd Sportowy, numer 27 (1035) 1935 rok strona 1:
1 Kwietnia. Legja – Wisła 4:0

Na nieskalanie czystej do niedzieli tabeli tegorocznych mistrzostw Ligi, wpisaliśmy wczoraj dwa pierwsze wyniki: Legja – Wisła 4:0 i Garbarnia – Pogoń 1:1. Obecnie każda prawie niedziela czy dzień świąteczny znaczyć się będzie w pochodzie z jednej strony do wielkiego tytułu, a z drugiej do spadku w otchłań klasy A, cyferkami nowych wyników.

Pozostało ich do wypełnienia – drobnostka: jeszcze „tylko” 108 meczów mamy przed sobą.

Sto osiem meczów – 164 godziny gry – niemal 7 dni bezustannej walki piłkarskiej na boiskach Warszawy, Krakowa, Wielkich Hajduków, Lwowa, Poznania i Łodzi. Sto osiem meczów, które wypełnią nową kartę w historii polskiej piłki nożnej, których przebieg zdecyduje o stanie i pełnej klasie jednych klubów, a o zapomnieniu i upadku drugich.

Mecze niedzielne nie powiedziały naogół wiele: spotkanie krakowskie utopiło technikę, szybkość i strzał w grzęzawisku boiska i z tego też względu nie dało prawie żadnego materiału porównawczego. Wiemy tylko tyle, że Pogoń jest groźna w napadzie, a Garbarnia dysponuje dobrymi tyłami. Ale wiemy również i to, że w normalnych warunkach zarówno tyły lwowian, jak ofenzywa krakowian mogą odzyskać swą zachwianą na błocie kondycję i wyrównać swe niedzielne braki.

O meczu warszawskim, który odbył się na boisku prawie normalnem, można mówić już bardziej konkretnie. Tak więc Legia zademonstrowała formę, która powinna jej w pierwszym okresie mistrzostw przynieść piękną wiązankę punktów. Zespół wojskowych jest dobrze przygotowany, wyrównany, kompletnie pozbawiony punktów wybitnie słabych.

Natomiast z Wisłą nie jest dobrze: zespół krakowski posiada wyraźne luki w tyłach, a w napadzie dysponuje kwintetem zbyt mało zcementowanym, aby mógł być groźny dla przeciętnie nawet dobrej obrony przeciwnika.

Ta nieciekawa forma Wisły jest tembardziej przykra, że krakowianie wybierają się na Wielkanoc do Belgii. Drużyna ta w formie niedzielnej jechać zdaniem naszem, nie powinna.

Być może, że najbliższe dwa tygodnie wpłyną decydująco na obraz tej drużyny. W każdym razie PZPN musi ją bacznie obserwować, aby w razie czego nie dopuścić do wyjazdu, który zamiast pożytku mógłby przynieść tylko szkodę naszej propagandzie



WISŁA KRAKÓW nie zastartowała szczęśliwie w tegorocznych walkach o mistrzostwo Ligi. Pierwszy mecz z Legją w Warszawie przyniósł wiślakom dotkliwą porażkę 0:4. Stoją od lewej: Delekta (kier. sekcji), Oleksik, Koźmin, Kotlarczykowie, Artur, Szumilas, Kopeć, Balcer, Habowski, Łyko, Obtułowicz.
WISŁA KRAKÓW
nie zastartowała szczęśliwie w tegorocznych walkach o mistrzostwo Ligi. Pierwszy mecz z Legją w Warszawie przyniósł wiślakom dotkliwą porażkę 0:4.
Stoją od lewej: Delekta (kier. sekcji), Oleksik, Koźmin, Kotlarczykowie, Artur, Szumilas, Kopeć, Balcer, Habowski, Łyko, Obtułowicz.
Smaczny kąsek dla Nawrota (na prawo) sprzątnął napastnikowi Legji z przed nosa bramkarz Wisły Koźmin. Na lewo wiślacy Obtułowicz i Szumilas.
Smaczny kąsek dla Nawrota (na prawo) sprzątnął napastnikowi Legji z przed nosa bramkarz Wisły Koźmin. Na lewo wiślacy Obtułowicz i Szumilas.