1935.10.13 Wisła Kraków - Pogoń Lwów 3:1

Z Historia Wisły

1935.10.13, I Liga, Kraków, Stadion Wisły,
[[Grafika:|150px]] Wisła Kraków 3:1 (1:1) Pogoń Lwów
widzów: 4000
sędzia: Rettig
Bramki
Henryk Kopeć 20'

Antoni Łyko 47'
Artur Woźniak 71'
1:0
1:1
2:1
3:1

43' Niechcioł


Wisła Kraków
2-3-5
Edward Madejski
Stanisław Szczepanik
Władysław Szumilas
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Mieczysław Jezierski
Bolesław Habowski
Henryk Kopeć
Artur Woźniak
Kazimierz Sołtysik
Antoni Łyko

trener: brak
Pogoń Lwów
2-3-5
Albański
Bereza
Jeżewski
Hanin
Wasiewicz
Deutschmann
Niechcioł
Luchter
Zimmer
Matyas
Borowski

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje prasowe

Przegląd Sportowy, numer 111, str. 4, poniedziałek 14 października 1935:

Pogoń straci dwa punkty w Krakowie

Kraków, 13.10 - Tel. wł. - Wisła - Pogoń 3:1 (1:1). Bramki dla Wisły Kopeć, Łyko i Artur, dla Pogoni - Niechcioł. Sędzia p. Rettig. Publiczności 4000.

Wisła: Madejski, Szczepanik, Szumilas, Kotlarczyk I, Jezierski, Chabowski, Kopeć, Artur, Sołtysik, Łyko.

Pogoń: Albański, Bereza, Jeżewski, Hanin, Wasiewicz, Deutschmann, Niechcioł, Luchter, Zimmer, Matyas, Borowski

Biedniutka trybuna na kilkaset osób sterczała na gruzach potężnej budowli zniszczonej kataklizmem. Rozsiadło się na niej paręset widzów, reszta musiała tłoczyć się na "stojaka". A wszyscy nie wierzyli, nie przypuszczali, iż będą świadkami pięknego boju, jaki roztoczy się przed ich oczyma. Ktoby bowiem przypuszczał, iż Wisła, zespół z szarego końca, potrafi u schyłku sezonu wspiąć się na szczyty swych możliwości i narzucić prawie że mistrzowi Ligi swój styl, zapanować nad nim niepodzielnie. Nie było ani jednej osoby, która opuszczając boisko nie powiedziałaby: było 3:1, ale równie dobrze mogło być i więcej. Mogło być, gdyż nadarzały się ku temu liczne okazje, gdy piłka o włos ocierała się o sztangi.

Spotkanie Wisły wygrał atak. Nie pomoc, ta słynna ongiś linja, ale właśnie atak, montowany z młodych.

Z początku zdawało się że będzie inaczej: obaj obrońcy czerwonych "urywali" się, puszczając fatalnie piłkę między nogami. Rychło jednak rozkręcił się Szumilas i zapanował nad bramką, gdzie przytomny Madejski czujnie stał na straży. Jedynie Szczepanik wyprawiał karygodne harce, raz jeden kosztowało to bramkę ale naogół całość defenzywy wypadła udanie.

Inaczej było z pomocą. Tutaj różne były punkty i różne poziomy. Na froncie naturalnie Kotlarczyk II pewny, szybki i skuteczny. Obok niego brat starszy, debiutujący po paru tygodniach przerwy: niestety nie wrócił on jeszcze do dawnego poziomu, dopiero po pauzie pokazał formę, pozwalającą wierzyć w jego renesans. Jezierski który powinien na stałe zostać na tej pozycji. Jest szybki, ambitny i co najważniejszy młodszy od swych konkurentów.

Chluba ataku na meczu z Pogonią to lewoskrzydłowy Wisły, Łyko, szybki i zdecydowany, nie przepuszczający żadnej okazji. Dobrze wypadł Sołtysik, wykazujący wiele zrozumienia ze współpracy ze skrzydłem jaki i ze środkiem. Artur jako wódz ofenzywy był dobry, ale nie realizował jeszcze wszystkich swych możliwości. Poświęcił się głównie kierowaniu sąsiadami, co dobrze wpłynęło na Sołtysika i Kopecia, miał zato mniej przebojowości, aniżeli wtedy, gdy grał na łączniku. Kopeć na prawej stronie to wzór pracowitości: zawsze na przedzie, gdy piłka była pod bramką przeciwnika: zawsze na tyłach, gdy miał ją atak Pogoni. Słabiej natomiast wyglądała jego współpraca z Chabowskim, co odbiło się na całokształcie prawej strony.

Pogoń chyba nie w tej formie zdobyła punkty, które usadowiły ją na czele tabeli. Poza dobrze usposobioną defenzywą trudno było dopatrzeć się jakiegoś jaśniejszego punktu. Pomoc blada i bez wyrazu: nie było widać Wasiewicza, kandydata na stałe miejsce w reprezentacji. Boczni jego sąsiedzi niczem również się nie odznaczali. A atak? Nie wiele lepszy od pomocy. Do pauzy istniał szybki Niechcioł który był inicjatorem 80% poczynań lwowian: reszta mniej lub bardziej zdatnie dostrajała się do jego wysiłków. Po pauzie skład został przestawiony. Para Luchter-Borowski poprawiła się, ale pomimo tego nie było niczego szczególnego. Nie było tego czego oczekiwano po ofenzywie, prowadzonej do boju przez Matyasa.

Grę rozpoczynają lotne ataki obu stron. Niechcioł dwoma biegami szerzy postrach pod bramką Wisły. Za chwilę niebezpieczny przebój Matyasa likwiduje Madejski. Wisła nie próżnuje jednak: Artur w impecie omal nie wpada z piłką do siatki.

Zwolna krystalizuje się lekka przewaga Wisły. Gra przybiera na ostrości. W 20 m. następuje wspaniały bieg Łyki, niemal z ostatniego centymetra boiska centruje on do środka, a wspaniały wolej Kopecia lokuje piłkę pod sztangą. Żywiołowo wita publiczność sukces gospodarzy. Wisła jest coraz groźniejsza. W Pogoni pracuje tylko skutecznie prawoskrzydłowy. Po przeboju Artura - wyraźna ręka obrońcy na polu karnym Pogoni: sędzia nie reaguje jednak. Strzał Sołtysika ociera się o słupek.

Niespodziewanie pada jednak wyrównanie. W 43 minucie "urywa" się bok Wisły, a Matyas przerzuca piłkę nieobstawionemu Niechciołowi. który wyrównuje. Jeszcze dwie niebezpieczne pozycje pod bramką Pogoni i sędzia przerywa grę.

Początek drugiej połowy stoi pod znakiem bramek. Już w drugiej minucie piłka dostaje się w okolicy świątyni lwowskiej. Nikt o niej nie myśli, jedynie Łyko pędzi wspaniałym szpurtem, dobiega do piłki i błyskawicznym strzałem lokuje ją w bramce. Wisła znów prowadzi wśród entuzjazmu publiczności. Pogoń przechodzi do ofenzywy, uzyskuje kilka pozycyj. Po 20 m. jest jednak zdecydowanie słabsza. Wisłą przypuszcza generalny atak i bombarduje bramkę Pogoni. Strzał Łyki dwukrotnie odbija się od poprzeczki. Albański dwoi się i troi. Kornery, kornery, słupki, pozycje, wszystko to miesza się w jakimś zawrotnym tempie, a Wisła jest wciąż w przewadze. Trwa to dwie minuty, a kończy się celnym strzałem Artura. W 25-ej minucie jest 3:1. Znów Pogoń zrywa się do ofenzywy, ale jest to łabędzi śpiew. Wisła jest panem sytuacji i do ostatka panuje nad grą. Sędzia p. Rettig, aczkolwiek miał bardzo trudne zadanie, wywiązał się z niego bardzo dobrze.




Szablon:Inne mecze