1935.10.13 Wisła Kraków - Pogoń Lwów 3:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 3:1 (1:1) | Pogoń Lwów | ||||||||
widzów: 4.000 | ||||||||||
sędzia: Alfons Raettig z Łodzi | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Galeria
Relacje prasowe
Pogoń - Wisła | |
Ilustrowany Kurier Codzienny, 12 października | |
Zapowiedź niedzielnego meczu lwowskiej Pogoni z Wisłą, która wystąpi w Krakowie po paromiesięcznej przerwie, obudziła ogromne zainteresowanie w kołach sportowych całego kraju.
Wyjątkowa stawka tego meczu, który zadecydować może a tytule mistrzowskim Pogoni i zepchnięciu Wisły do rzędu klubów, walczących z ostatnim wysiłkiem o utrzymanie się w Lidze, sprawia, iż spotkanie niedzielne pobije wszystkie inne mecze ligowe dotychczas rozegrane, pod względem zainteresowania. Początek meczu o godz. 11:30 przed południem na boisku Wisły, na którym będzie już oddana do użytku P. T. publiczności kryta trybuna, odbudowana już w nieco skromniejszych rozmiarach w stosunku do poprzedniej. Główne zawody poprzedzi interesujące spotkanie o mistrzostwo kl. A okręgu krakowskiego Makkabi - Wisła Ib. |
|
Ilustrowany Kurier Codzienny, 12 października 1935 | |
|
Pogoń - Wisła. | |
Ilustrowany Kurier Codzienny, 14 października 1935 | |
Przypominamy, że w dniu dzisiejszym, tj. w niedzielę odbędą się sensacyjne zawody ligowe między drużynami Wisły i Pogoni, które będą miały decydujące znaczenie dla ukształtowanie się tabeli ligowej tak na górze, jak i na dole. Początek meczu o godz. 11.30 przed południem na boisku Wisły, poprzedzą zawody Makkabi - Wisła Ib o mistrzostwo Krakowa. |
|
Ilustrowany Kurier Codzienny, 15 października 1935 | |
|
Raz, Dwa, Trzy, 15 października 1935 | |
|
Polonia, 14 października | |
|
Przegląd Sportowy, 12 października 1935 | |
|
Przegląd Sportowy, 12 października 1935 | |
|
Czas, 15 października 1935 | |
|
Nowy Dziennik, 14 października 1935 | |
|
Siedem Groszy, 14 października 1935 | |
|
Wisła pokonała lwowską Pogoń. | |
Tygodnik Sportowy Bydgoszcz, 15 października 1935 | |
Kraków. W niedzielę w meczu piłkarskim o Mistrzostwo Ligi krakowska Wisła wygrała z lwowską Pogonią w stosunku 3:1 (1:1). Obie drużyny wystąpiły w pełnych składach. Przebieg gry wykazał dobrą formę zawodników Wisły, którzy startem, szybkością i ambicją górowali nad zespołem lwowskim.
Cała drużyna Wisły grała ofiarnie. W Pogoni wyróżnili się Albański, Niechcioł i Wasiewicz. Sędziował pan Rettik z Łodzi. Widzów około 3500. |
|
Kurjer Lwowski, 15 października 1935 | |
|
Pogoń straci dwa punkty w Krakowie | |
Przegląd Sportowy, numer 111, str. 4, poniedziałek 14 października 1935: | |
Kraków, 13.10 - Tel. wł. - Wisła - Pogoń 3:1 (1:1). Bramki dla Wisły Kopeć, Łyko i Artur, dla Pogoni - Niechcioł. Sędzia p. Rettig. Publiczności 4000.
Wisła: Madejski, Szczepanik, Szumilas, Kotlarczyk I, Jezierski, Chabowski, Kopeć, Artur, Sołtysik, Łyko. Pogoń: Albański, Bereza, Jeżewski, Hanin, Wasiewicz, Deutschmann, Niechcioł, Luchter, Zimmer, Matyas, Borowski Biedniutka trybuna na kilkaset osób sterczała na gruzach potężnej budowli zniszczonej kataklizmem. Rozsiadło się na niej paręset widzów, reszta musiała tłoczyć się na "stojaka". A wszyscy nie wierzyli, nie przypuszczali, iż będą świadkami pięknego boju, jaki roztoczy się przed ich oczyma. Ktoby bowiem przypuszczał, iż Wisła, zespół z szarego końca, potrafi u schyłku sezonu wspiąć się na szczyty swych możliwości i narzucić prawie że mistrzowi Ligi swój styl, zapanować nad nim niepodzielnie. Nie było ani jednej osoby, która opuszczając boisko nie powiedziałaby: było 3:1, ale równie dobrze mogło być i więcej. Mogło być, gdyż nadarzały się ku temu liczne okazje, gdy piłka o włos ocierała się o sztangi. Spotkanie Wisły wygrał atak. Nie pomoc, ta słynna ongiś linja, ale właśnie atak, montowany z młodych. Z początku zdawało się że będzie inaczej: obaj obrońcy czerwonych "urywali" się, puszczając fatalnie piłkę między nogami. Rychło jednak rozkręcił się Szumilas i zapanował nad bramką, gdzie przytomny Madejski czujnie stał na straży. Jedynie Szczepanik wyprawiał karygodne harce, raz jeden kosztowało to bramkę ale naogół całość defenzywy wypadła udanie. Inaczej było z pomocą. Tutaj różne były punkty i różne poziomy. Na froncie naturalnie Kotlarczyk II pewny, szybki i skuteczny. Obok niego brat starszy, debiutujący po paru tygodniach przerwy: niestety nie wrócił on jeszcze do dawnego poziomu, dopiero po pauzie pokazał formę, pozwalającą wierzyć w jego renesans. Jezierski który powinien na stałe zostać na tej pozycji. Jest szybki, ambitny i co najważniejszy młodszy od swych konkurentów. Chluba ataku na meczu z Pogonią to lewoskrzydłowy Wisły, Łyko, szybki i zdecydowany, nie przepuszczający żadnej okazji. Dobrze wypadł Sołtysik, wykazujący wiele zrozumienia ze współpracy ze skrzydłem jaki i ze środkiem. Artur jako wódz ofenzywy był dobry, ale nie realizował jeszcze wszystkich swych możliwości. Poświęcił się głównie kierowaniu sąsiadami, co dobrze wpłynęło na Sołtysika i Kopecia, miał zato mniej przebojowości, aniżeli wtedy, gdy grał na łączniku. Kopeć na prawej stronie to wzór pracowitości: zawsze na przedzie, gdy piłka była pod bramką przeciwnika: zawsze na tyłach, gdy miał ją atak Pogoni. Słabiej natomiast wyglądała jego współpraca z Chabowskim, co odbiło się na całokształcie prawej strony. Pogoń chyba nie w tej formie zdobyła punkty, które usadowiły ją na czele tabeli. Poza dobrze usposobioną defenzywą trudno było dopatrzeć się jakiegoś jaśniejszego punktu. Pomoc blada i bez wyrazu: nie było widać Wasiewicza, kandydata na stałe miejsce w reprezentacji. Boczni jego sąsiedzi niczem również się nie odznaczali. A atak? Nie wiele lepszy od pomocy. Do pauzy istniał szybki Niechcioł który był inicjatorem 80% poczynań lwowian: reszta mniej lub bardziej zdatnie dostrajała się do jego wysiłków. Po pauzie skład został przestawiony. Para Luchter-Borowski poprawiła się, ale pomimo tego nie było niczego szczególnego. Nie było tego czego oczekiwano po ofenzywie, prowadzonej do boju przez Matyasa. Grę rozpoczynają lotne ataki obu stron. Niechcioł dwoma biegami szerzy postrach pod bramką Wisły. Za chwilę niebezpieczny przebój Matyasa likwiduje Madejski. Wisła nie próżnuje jednak: Artur w impecie omal nie wpada z piłką do siatki. Zwolna krystalizuje się lekka przewaga Wisły. Gra przybiera na ostrości. W 20 m. następuje wspaniały bieg Łyki, niemal z ostatniego centymetra boiska centruje on do środka, a wspaniały wolej Kopecia lokuje piłkę pod sztangą. Żywiołowo wita publiczność sukces gospodarzy. Wisła jest coraz groźniejsza. W Pogoni pracuje tylko skutecznie prawoskrzydłowy. Po przeboju Artura - wyraźna ręka obrońcy na polu karnym Pogoni: sędzia nie reaguje jednak. Strzał Sołtysika ociera się o słupek. Niespodziewanie pada jednak wyrównanie. W 43 minucie "urywa" się bok Wisły, a Matyas przerzuca piłkę nieobstawionemu Niechciołowi. który wyrównuje. Jeszcze dwie niebezpieczne pozycje pod bramką Pogoni i sędzia przerywa grę. Początek drugiej połowy stoi pod znakiem bramek. Już w drugiej minucie piłka dostaje się w okolicy świątyni lwowskiej. Nikt o niej nie myśli, jedynie Łyko pędzi wspaniałym szpurtem, dobiega do piłki i błyskawicznym strzałem lokuje ją w bramce. Wisła znów prowadzi wśród entuzjazmu publiczności. Pogoń przechodzi do ofenzywy, uzyskuje kilka pozycyj. Po 20 m. jest jednak zdecydowanie słabsza. Wisłą przypuszcza generalny atak i bombarduje bramkę Pogoni. Strzał Łyki dwukrotnie odbija się od poprzeczki. Albański dwoi się i troi. Kornery, kornery, słupki, pozycje, wszystko to miesza się w jakimś zawrotnym tempie, a Wisła jest wciąż w przewadze. Trwa to dwie minuty, a kończy się celnym strzałem Artura. W 25-ej minucie jest 3:1. Znów Pogoń zrywa się do ofenzywy, ale jest to łabędzi śpiew. Wisła jest panem sytuacji i do ostatka panuje nad grą. Sędzia p. Rettig, aczkolwiek miał bardzo trudne zadanie, wywiązał się z niego bardzo dobrze. |
|
Tel. wł. |