1948.09.19 Polska - Węgry 2:6

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Mieczysław Gracz, Józef Kohut.


Skład Reprezentacji Polski:

Antoni Janik - Pogoń Katowice

Henryk Janduda - Budowlani Chorzów

Antoni Barwiński - Ogniwo Tarnów

Tadeusz Waśko - Legia Warszawa

Tadeusz Parpan - Cracovia

Mieczysław Szczurek - Legia Warszawa

Eugeniusz Kubicki - Ruch Chorzów

Gerard Cieślik - Ruch Chorzów

Józef Kohut - Wisła Kraków

Mieczysław Gracz - Wisła Kraków

Henryk Bobula - Cracovia


Miejsce/Stadion: Warszawa.

Strzelcy bramek: Bozsik József 20' (0:1), Hidegkuti Nándor 25' (0:2), Szusza Ferenc 29' (0:3), Józef Kohut 37' (1:3), Gerard Cieślik 68' (2:3), Deák Ferenc 69' (2:4), Tóth Mátyás 72' (2:5), Hidegkuti Nándor 81' (2:6).

Selekcjoner: Zygmunt Alfus.

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach w reprezentacji:

  • Józef Kohut:
    • Po meczu z Węgrami: Osamotniona trójka środkowa napadu – „Ruchliwość Gracza, ambicja Kohuta i nienaganna technika najlepszego z tej trójki Cieślika nie były w stanie sklecić żadnej właściwie płynniejszej akcji, bo trzech graczy nie jest przecież w stanie zastąpić 10-ciu”.
    • Po pół godzinie gry lepsza gra Polaków. W 37 min. pierwsza bramka dla Polski. Bobula ładnie dośrodkowuje, do piłki skacze Grosics i Kohut, pojedynek wygrywa Polak i wbija lekko piłkę do siatki. – Jest 3:1.
    • Boerzsej po meczu: „Kohut bardzo dobry w pierwszej połowie, w drugiej cofnął się do tyłu i atak stracił na wartości”.


  • Mieczysław Gracz:
    • Osamotniona trójka środkowa napadu – „Ruchliwość Gracza, ambicja Kohuta i nienaganna technika najlepszego z tej trójki Cieślika nie były w stanie sklecić żadnej właściwie płynniejszej akcji, bo trzech graczy nie jest przecież w stanie zastąpić 10-ciu”.

Po pół godzinie gry lepsza gra Polaków. W 30’ „główkę Gracza łapie Grosics”.

    • Poważne nastroje przed meczem w szatni: „Mieciu Gracz próbuje wytworzyć bardziej weselszą atmosferę. Sypie kawałami. Nikt jednak tym razem nie śmieje się z jego dowcipów. Gracz ratując przykrą dla siebie sytuację – głośno śmieje się sam”.

Dziennik Zachodni, 1948, R. 4, nr 262

Polska—Węgry2:6 (1:3)

Lekcja piłki nożnej ze strony Węgrów

Warszawa (teł. wł.) Rozegrany na stadionie Wojska Polskiego międzypaństwowy mecz piłkarski o puchar bałkańsko-środkowo-europejski zgromadził rekordową liczbę widzów. Ponad 35 tysięcy publiczności było świadkami naszej przegranej. Punktualnie o godz. 16 wbiegły na boisko obydwie drużyny i po odegraniu hymnów państwowych i wylosowaniu przystąpiły do gry.

Minutę po godz. 16 na boisko stadiami W. P. wybiegają drożyny. Trybuny wypełnione są po brzegi, na pewno 40.000 widzów przyszło dziś oglądać spotkanie Polska — Węgry. Węgrzy ubrani są w wiśniowe koszulki i białe spodenki, Polacy występują, jak zwykle, w czerwonych spodenkach i białych koszulkach z emblematem orła na piersiach. Po odegraniu hymnów narodowych i krótkiej ceremonii powitalnej sędzia Wicek (Czechosłowacja) daje sygnał do rozpoczęcia meczu.

Gra z miejsca jest bardzo żywa i obfituje w zmienne sytuacje. Już w 3 min. piękny atak węgierski zakończony jest strzałem Dea_ ka w słupek. Polacy rewanżują się groźnym atakiem, przy czym Kohut strzela w aut. Pierwsze 30 min.» gry są najciekawsze. Notujemy w tym okresie cały szereg groźnych sytuacji na przemian pod bramką polską i węgierską. Gra jest wyrównana, a drużyna polska pracuje bardzo składnie. W 9 min. Deak idzie na przebój, groźny jego strzał mija jednak o pół metra bramkę. Pierwszy kornet. dla Potoki bije pięknie Kubicki, groźną sytuację wyjaśnia jednak bramkarz węgierski. Natychmiastowy kontratak węgierski rozbija się o obronę Polski. Znowu przy piłce są Polacy i przy bardzo ładnej kombinacji Cieślika i Gracza — Bobula centruje do środka, Cieślik zaś główką przenosi nad poprzeczkę. W 13 min. Węgrzy strzelają wolnego, po ręce Barwińskiego. a strzał łapie Janik. Polacy mają nadal więcej z gry. Jednakże we wszystkich sytuacjach zdecydowanie interweniuje doskonały bramkarz węgierski Grosits. Następuje okres, w którym na trybunach są dość optymistyczne nastroje, pozornie wydaje się, jak gdyby polska drużyna miała szanse na wywalczenie zaszczytnego wyniku. W 18 min. Węgrzy strzelają korner. Pod bramką Janika powstaje zamieszanie, piłkę przejmuje środkowy pomocnik węgierski i z dalekiej odległości decyduje się na ostry strzał. Janik jest zasłonięty przez mur obrońców, rzuca się o ułamek sekundy za późno i Węgrzy prowadzą 1:0. Od tego momentu goście przejmują inicjatywę i na dalszą bramkę nie czekamy długo. Już w 4 min. później po pięknej półgórnej akcji napadu węgierskiego Hidegikuty głową skrzela w górny róg. 2:6. Polacy, jak gdyby niespeszeni, próbują ataku jednakże strzał Kohuta pięknie broni bramkarz węgierski. W 28 min. pada 3 bramka. Po pięknej kombinacji, lewy łącznik węgierski dochodzi do strzału i z daleka spokojnie umieszcza piłkę w siatce. Węgrzy prowadzą 3:0 i wszystko wskazuje na to, że wynik ma być podwyższony. 1 staje gorący doping publiczności, która obserwuje wspaniałą grę Węgrów. W 36 min. po centrze Bobuli, Kohut strzela pierwszą bramkę dla Polski z bliskiej odległości, po pojedynku z bramkarzem. Gra nieco się wyrównuje. Notujemy jeszcze kilka ostrych strzałów węgierskich na bramkę, ale wynik do przerwy pozostaje już bez zmian. Na początku drugiej połowy gra jest otwarta i żywa. W 5 min. Kohut próbuje przeboju, jednakże pomocnik węgierski zatrzymuje go rękami. Rzut wolny egzekwuje Cieślik bez skutku, a w 9 min. groźny strzał Kohuta broni wspaniale bramkarz węgierski. Doskonałą okazję do poprawienia wyniku ma Kubicki, który znajduje się w pewnej chwili sam na sam z bramkarzem węgierskim. Zwleka on jednak z oddaniem strzału i obrona węgierska zabiera mu piłkę. Za chwilę obserwujemy bardzo groźny moment pod bramką polską. Dobrze grający Janduda broni w ostatniej chwili pustej bramki po wybiegu Janik.

W 82 min. decyduje się na daleki strzał Cieślik, który zupełnie niespodziewanie znajduje drogę do siatki. Utratę drugiego gania zawinił bezwątpienia bramkarz węgierski, zaskoczony niespodziewanym strzałem Polaka. Na tym skończyły się .jednak marzenia o remisie, a Węgrzy zwiększają tempo i dosłownie w półtorej minuty potem prawy łącznik Węgrów po przeboju przenosi piłkę nad przebiegającym Janikiem i wynik jest 4:2. W 26 min. wspólna kombinacja ataku węgierskiego, zakończona ostrym strzałem Totha pod poprzeczką i wynik jest już 5:2. w 35 min. pada ostatnia bramka dnia. Rozgoryczona publiczność zaczyna powoli opuszczać trybunę. Notujemy jeszcze kilka rozpaczliwych ataków polskich. Kończą się one jednak na twardej obronie węgierskiej. Ostatnie słowo należy do Węgrów. Gwizdek sędziego przerywa grę, gdy nowy atak gości sunie na bramkę patoką. Przegraliśmy 6:2. —

Oceniając mecz stwierdzić trzeba, że Węgrzy wygrali zasłużenie i kto wie, może wcale nie za wysoko. Śmiało można powiedzieć, że takiego footballu Warszawa nie widziała po wojnie. Wszyscy Węgrzy grali doskonale. Najbardziej może podobali się skrzydłowi, Toth i Egressi oraz cala pomoc. Polacy źle nie zagrali. Tym nie mniej Janik był bez formy. Parpan również, atak zaś za mało strzelał. Najlepiej zagrał Janduda i Barwiński w obronie oraz Waśko w pomocy, Kubicki wypadł również zadowalająco, jak również Kohut, zaś fatalnie grał Bobula. Po meczu w obozie polskim panuje wielkie przygnębienie. Cieślik wyraził się, że musimy nauczyć się grać w piłkę.

Węgrzy zadowoleni są ze zwycięstwa, zaś trener ich oświadczył, że ambicją i kondycją Polacy dorównywali Węgrom jako technicy ustępowali im o klasę