1960.05.08 Górnik Zabrze - Wisła Kraków 4:0
Z Historia Wisły
Górnik Zabrze | 4:0 (1:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 6.000 | ||||||||||
sędzia: Mysiak z Opola | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Przegląd Sportowy. 1960 (9 V)
Gdzie się podział atak Wisły?
Górnik Zabrze wygrywa 4:0 z „mistrzem przyszłości”
ZABRZE, 8.5 (te 1. wł.). W Zabrzu spotkał się zeszłoroczny mistrz z „mistrzem przyszłości", za jakiego uchodzi u nas młoda jedenastka Wisły Kraków. Aktualne porównanie sił wypadło cyfrowo i pod względem umiejętności zdecydowanie na korzyść Górnika. Zabrscy kanonierzy nie rozegrali jakiegoś nadzwyczajnego spotkania, grali raczej przeciętnie, tylko od czasu do czasu demonstrując dawną wysoką klasę w napadzie. Ale i to wystarczyło na pokonanie Wisły, w której za
GORNIK — WISŁA 4:0 (1:0)
GÓRNIK: Szołtysek, Olszówka, Oślizło, Hajduk (Franosz), Gawlik, Olejnik, Kowalski, Wilczek, Jankowski, Pohl, Lentner.
WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Snopkowski, Rogoża, I Jędrys, Machowski, Sykta, i Śmiałek, Maniecki, Kościelny, i Bramki zdobyli: Wilczek w 11 min i 79 min, Pohl w 48 (z karnego) i Lentner w 58 min. Sędziował Misiak z Opola. Widzów ok. 15.000.
brakło w niedzielę kontuzjowanego w Glasgow Michla. Wynik 4:0 jest nieco krzywdzący dla podwawelskich piłkarzy. Przez długi okres prowadzili oni zupełnie wyrównaną grę a przed przerwą nawet wyraźnie przeważali, nadając ton spotkaniu, przynajmniej przez dwa kwadranse. Ale w decydujących momentach szczęście uśmiechnęło się do Górnika, niwelując optyczną przewagę gości w polu. Dwie pierwsze bramki zdobyli zabrzanie po rzutach wolnym i karnym, co musiało się odbić ujemnie na psychice bezskutecznie atakujących krakusów7. Karny strzelony przez Ernesta Pohla tuż po przerwie załamał Wisłę całkowicie i wówczas widzieliśmy na boisku tylko drużynę gospodarzy. W pierwszej połowie Górnik grał ospale i bez wyrazu niemal we wszystkich liniach. Po przerwie, gdy Franosz zastąpił Hajduka, było lepiej, ale nie to wpłynęło na efektowne zwycięstwo Górnika. Decydującą rolę odegrał w tym meczu zabrski napad, który chwilami z łatwością uwalniał się z opieki zwinnej bądź co bądź defensywy Wisły. N.ie popełniła prawie żadnych błędów pomoc Górnika: Gawlik i Olejnik są obecnie bardziej, niż kiedykolwiek bierni w ofensywie; obaj chętnie trzymają się tyłów7, przez co dość często między atakiem i obroną Górnika wytwarzała się luka, w której swobodnie poruszali się napastnicy Wisły.
ATAK WISŁY NAJSŁABSZY
Na dobrą sprawę Wisła miała tylko trzech możliwych napastników: Machowskiego i Kościelnego na skrzydłach oraz Syktę na prawym łączniku. Śmiałek i Maniecki byli wyraźnie słabsi. Śmiałek wyróżniał się w tym meczu tylko faulami i został zapisany w notesiku, sędziego Misiaka. Cechą charakterystyczną ataku Wisły jest koronkowa gra wszerz boiska, brak zaś przebój owości i strzałów. Napad krakowski był zdecydowanie najsłabszą formacją zespołu, choć w Zabrzu nie zaimponowała również pomoc, w7 której zabrakło Michela. Jego zastępca Rogoża ograniczył się tylko do przeszkadzania w grze Pohlowi. Zgodnie z przypuszczeniami najlepiej zagrała obrona Wisły i bramkarz Leśniak.
DOSKONAŁY MECZ POHLA
Najlepszym zawodnikiem zabrskiego meczu był Ernest Pohl. Rozgrzewał się powoli, by w drugiej połowie błysnąć pełnią swej wysokiej klasy. W przekroju całego meczu nieco równiej od niego grał stoper Oślizło, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że walczył on przeciwko słabiutkiemu środkowemu Wisły Śmiałkowi i nie zdobył się na tak błyskotliwe zagrania, jakimi uraczył widownię Pohl. Najbardziej zacięty bezpośredni pojedynek stoczyli w Zabrzu obrońca Wisły Monica z lewoskrzydłowym Górnika Lentnerem. Do przerwy zwycięsko wychodził z niego krakowianin, ale po przerwie dominował w tej walce Lentner. Raz świetnie zmylił on czujność Monicy, uciekł do środka, skąd z czystej pozycji strzałowej zdobył dla gospodarzy trzecią bramkę. Pohl, Oślizło, Lentner i Monica byli pierwszoplanowymi postaciami niedzielnego meczu, ale okresy dobrej gry mieli również Kawula, Machowski i Leśniak z Wisły oraz Szołtysek, Gawlik, Kowalski i Wilczek w Górniku. Zdecydowanie najsłabszym zawodnikiem zwycięskiego zespołu był Jankowski. „Jana” partolił niemiłosiernie, rażąc brakiem szybkości, niedokładnością podań i wprost fatalnymi strzałami. Spotkanie poprzedziła krótka uroczystość poświęcona pamięci zmarłego tragicznie piłkarza Górnika Zabrze Edmunda Kowala. Sędzia Misiak dał sygnał gwizdkiem na 1-minutową ciszę, chcąc w ten sposób uczcić pomięć byłego zawodnika Górnika. Wspomnieć również należy, że zespół gospodarzy wybiegł na boisko w żałobnych opaskach na lewym ramieniu.
KRÓTKA HISTORIA 4 BRAMEK
Prowadzenie dla Górnika zdobył w 11 min. Wilczek, kierując do bramki piłkę, odbitą cd poprzeczki po fantastycznym strzale Gawlika z rzutu wolnego. Wynik na 2:0 podwyższył w 48 min. Pohl, wykorzystując zbyt pochopnie podyktowany rzut karny za nierozmyślną rękę Śmiałka tuż przy bocznej linii pola karnego. Trzecią bramkę dla zwycięzców zdobył w 58 min. Lentner po dokładnym podaniu Gawlika, a wynik meczu ustalił w 79 min. Wilczek po długotrwałym oblężeniu bramki Leśniaka. Jerzy Lechowski
Echo Krakowa. 1960, nr 106 (6 V) nr 4620
O ile pierwsze cztery kolejki mistrzowskich spotkań można określić jako próbny „galop" naszych piłkarzy, o tyle następne mecze mają ogromny ciężar gatunkowy i pod koniec miesiąca powinna wyraźnie skrystalizować się czołówka oraz grupa spadkowa. Sądzimy, że piłkarze zdają sobie sprawę z sytuacji i nie zawiodą nadziei swych sympatyków, demonstrując futbol w dobrym wydaniu.
Pierwszoligową Wisłę czeka w najbliższą niedzielę mecz w Zabrzu z tamtejszym Górnikiem. Po kontuzjach, jakie odnieśli ostatnio w meczu z Dynamo Berlin dwaj bramkarze drużyny krakowskiej Leśniak i Karczewski udział ich przeciw Górnikowi stoi pod znakiem zapytania. Z drugiej strony Jedenastka Zabrza zajmująca w tabeli 9 miejsce niewątpliwie dążyć będzie do poprawy lokaty. W takiej sytuacji wywiezienie przez Wisłę przynajmniej jednego punktu już stanowiłoby wielki sukces.
Dużą rolę może odegrać ambitna gra a na taką liczą sympatycy drużyny krakowskiej.
Echo Krakowa. 1960, nr 108 (9 V) nr 4622
Wisła (bez Michela) przegrała w Zabrzu
Niestety, nie udała się wiślakom sztuka wywiezienia punktu z Zabrza i tym samym doznali pierwszej porażki w tegorocznych bojach mistrzowskich. Niemniej zwycięstwo mistrza Polski Górnika 4:0 (1:0) nie przyszło tym ostatnim zbyt łatwo. Ba, z czterech bramek, aż dwie „otrzymali—jak się to mówi—w podarunku” od trójki sędziowskiej, kierowanej przez p. Mysiaka z Opola. Inna sprawa, że na słabej grze krakowian zaważył brak w zespole Michela, który został kontuzjowany w Szkocji.
Wisła: Leśniak, Monie a, Kawula, Snopkowski, Rogoża, Jędrys, Machowski, Sykta, Śmiałek, Maniecki. Kościelny.
Górnik: Szołtysek, Olszówka, Oślizło, Hajduk (Franosz), Gawlik, Olejnik, Kowalski, j Wilczek, Jankowski, Pohl, Lentner.
W pierwszej części meczu, I kiedy obydwie jedenastki walczyły jak równy z równym, górnicy zdobyli 1 gola. Uzyskał go Wilczek w 11 min. dobijając piłkę która po rzucie wolnym z ok. 20 m egzekwowanym przez Jankowskiego, odbiła się od poprzeczki. W Innych wypadkach Leśniak grający z obandażowaną głową po ostatniej kontuzji, zbierał zasłużone oklaski, broniąc groźne strzały Pohla (w tym kilka ze spalonego), Jankowskiego i Lentnera. Kontrataki wiślaków z powodzeniem unieszkodliwiała w zarodku defensywa gospodarzy z Oślizłą na czele a niezliczone strzały bronił ze szczęściem Szołtysek.
Dopiero po przerwie obraz gry uległ zmianie, w czym niemałą zasługę ma p. Mysiak, który w 49 min. podyktował przeciwko Wiśle rzut karny za nieumyślną rękę Manieckiego na linii pola karnego. Pewnym egzekutorem okazał się Pohl i Górnik uzyskał prowadzenie 2:0, a krakowianie wyraźnie się załamali. 14 min. później losy meczu zostały przesądzone, ponieważ Lentner, przy bierności arbitra, stojąc na wyraźnej pozycji spalonej, otrzymał piłkę i podwyższył wynik na 3:0. W 79 min. Wilczek zdobył 4 bramkę, która nie miała już najmniejszego wpływu na sytuację na boisku.
Odnośnie dwóch wymienionych werdyktów sędziowskich — wybitnie krzywdzących wiślaków, rozmawiałem z obecnym na meczu trenerem kadry narodowej p. Prouffem, Przyznał on, że ręka Manieckiego na linii pola karnego, była nieumyślna, a przy 3 bramce, Lentner stał wyraźnie na spalonym. Stwierdził także że brak w drużynie Michela, kontuzjowanego w meczu Polska— Szkocja, zaważył na końcowym wyniku zawodów.
”Dziennik Polski” z 1960.05.10
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5755
Krakowscy entuzjaści piłki nożnej nie mieli w ub. niedzielę powodów do radości. Nieoczekiwanie wysoką porażkę poniosła w Zabrzu Wisła, bardzo słabo zagrała na własnym boisku Cracovia, niewiele lepiej Wawel w Krośnie.
Największy zawód sprawiła Wisła. Czerwoni wyjechali na Śląsk na spotkanie z przechodzącym kryzys formy mistrzem Polski — Górnikiem w towarzystwie dużej grupy swych wiernych kibiców. Spodziewano się powszechnie zwycięstwa, a przynajmniej remisu. A tymczasem taka klęska. Krakowian nie usprawiedliwia w żadnym wypadku brak w drużynie reprezentacyjnego pomocnika Michla. Przyczyną przegranej była bardzo słaba gra ataku, w którym jedynie skrzydłowi mogli zadowolić — nie całkiem udał się eksperyment ze Śmiałkiem na środku napadu, błędy popełniali tak wytrawni obrońcy jak Monica czy Kawula.
Echo Krakowa. 1960, nr 109 (10 V) nr 4623
Kontuzja Michela pokrzyżowała szyki Wiśle
Wysoką cenę za zwycięstwo naszej reprezentacji w Szkocji zapłaciła Wisła, przegrywając w Zabrzu z Górnikiem 4:0. Otóż Michel nabawił się w Glasgow kontuzji, która uniemożliwiła mu grę w niedzielnym meczu mistrzowskim, a bez niego jedenastka ,.gwiaździstych” nie tworzyła kolektywu w całym tego słowa znaczeniu.
Na domiar złego ani PZPN, ani sam Michel, nie powiadomili na czas kierownictwa klubu o tym, że kontuzja jest na tyle poważna, iż uniemożliwi temu zawodnikowi grę w niedzielnym meczu.
W przymusowej sytuacji (nie było już czasu na zabranie do Zabrza ani Wójcika, czy Świdera) zdecydowano się na wystawienie w pomocy Rogoży, który mimo najlepszych chęci nie spełnił wymagań.
Zresztą beztroskie w takich sprawach stanowisko PZPN nie jest odosobnione. Taka sama sytuacja jak w Wiśle, zaistniała w sobotę w Ruchu, kiedy kierownictwo i trener Steiner przed meczem z Polonią Bydgoszcz dowiedzieli się (nie od PZPN), że nie może grać Lerch. Tylko cena Ruchu za zwycięstwo „Orląt” w Cottbus (gdzie Lerch strzelił 3 bramki) była niższa. ponieważ Ruch wywiózł jeden punkt znad Brdy
Echo Krakowa. 1960, nr 112 (13 V) nr 4626
Piłkarz krakowskiej Wisły — Śmiałek został ukarany przez WGiD PZPN napomnieniem za niebezpieczną grę podczas ostatniego meczu z Górnikiem Zabrze
Gazeta Krakowska. 1960, nr 107 (6 V) nr 3717
Możemy pocieszyć kibiców Wisły, że bramkarz ligowej drużyny Leśniak rozpoczął wczoraj treningi i został wyznaczony na mecz niedzielny z Górnikiem Zabrze. Leśniak ma mocno obandażowaną głowę i trenuje bardzo ostrożnie. Karczewski — drugi bramkarz wiślaków, musi pauzować (wybity bark) i na wczorajszym treningu widzieliśmy „zaplecze” Leśniaka — Tynora
Gazeta Krakowska. 1960, nr 109 (9 V) nr 3719
Po kilkutygodniowej przerwie znów od soboty zaludniły się stadiony I i II ligi. Jeszcze jakiś czas Wyścig Pokoju entuzjazmować będzie sympatyków sportu — potem piłka nożna niepodzielnie obejmie panowanie. Niezbyt szczęśliwie wystartowała po przerwie krakowska Wisła, która pokazała słabą grę i w efekcie w Zabrzu przegrała z miejscowym Górnikiem. Górnik, który nie błyszczał w dotychczasowych spotkaniach ligowych, właśnie w meczu z Wisłą zagrał dobrze. Inną niespodzianką jest porażka ŁKS w meczu z Pogonią Szczecin. W sobotę nie było raczej niespodzianek w obydwu spotkaniach I ligi.
Górnik Zabrze-Wisła 4:0
Wczoraj piłkarze Wisły doznali pierwszej porażki w tegorocznych rozgrywkach ligowych, przegrywając w Zabrzu z drużyną aktualnego mistrza Polski — Górnikiem 4:0 (0:0). Bramki zdobyli: Wilczek 2 oraz Pohl i Lentner po 1. Sędziował słabo p. Mysiak z Opola.
GÓRNIK: Szołtysek, Olszówka, Oślizło, Hajduk (Franosz), Gawlik, Olejnik, Kowalski, Wilczek, Jankowski, Pohl, Lentner.
WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Snopkowski, Rogoża, Jędrys, Machowski, Sykta, Śmiałek, Maniecki, K. Kościelny.
Wisła pojechała do Zabrza z kontuzjowanym Leśniakiem, który wystąpił w bramce na własną odpowiedzialność, a w ostatniej chwili zabrakło Michela, który w sobotę po powrocie do Krakowa ze Szkocji oświadczył, że nie jest zdolny do gry, ponieważ ma chorą nogę. W tej sytuacji kierownictwo Wisły z konieczności wystawiło na pomoc Rogozę, który nie wypełnił luki i nie był w stanie — mimo ambicji — zastąpić godnie Michela. A właśnie w bardzo słabej grze pomocy tkwi chyba cała tajemnica zwycięstwa górników z krakowskim zespołem. W jedenastce Wisły były dwie linie: obrona, która przetrzymywała ataki zabrzan oraz atak, który zdany był na własne siły i nie mógł przeprowadzić groźniejszych akcji.
Początkowo jeszcze wiślacy grali jako tako, ale po kilku atakach, które nie przyniosły rezultatu, do głosu doszli gospodarze, których pomoc: Gawlik i Olejnik, bez przerwy zasilała piątkę ofensywną piłkami. Na bramkę Leśniaka zaczął się sypać istny grad piłek, które jednak padały łupem świetnie dysponowanego bramkarza. Mimo to w 11 min.
musiał on skapitulować, gdy rzut wolny Jankowskiego odbił się od poprzeczki a nadbiegający Wilczek przejął piłkę na głowę i posłał do bramki.
Po tym golu wiślacy nie dawali jeszcze za wygraną i do pi zerwy bronili się ambitnie.
Dopiero w 48 min. podyktowany rzut karny za wątpliwą rękę Manieckiego na linii pola karnego rozkleił krakowian, gdyż Pohl okazał się niezawodnym egzekutorem i podwyższył wynik na 2:0.
Trzecią bramkę zdobywają gospodarze z wyraźnego spalonego.
Wynik meczu ustalił powtórnie Wilczek na 10 min. przed końcem meczu. (JO)
Gazeta Krakowska. 1960, nr 113 (13 V) nr 3723
Na czwartkowym zebraniu Wydziału Gier i Dyscypliny PZPN, zawodnik krakowskiej Wisły Śmiałek, otrzymał napomnienie za niebezpieczną grę w meczu z Górnikiem Zabrze. Śmiałek należy do najlepszych strzelców ligowych i po pięciu kolejkach spotkań wraz z Jarkiem z Odry Opole strzelił najwięcej bramek — obaj po cztery