1960.10.23 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 2:1

Z Historia Wisły

1960.10.23, I Liga, 21. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 12.00
Wisła Kraków 2:1 (2:1) ŁKS Łódź
widzów: ok. 10.000
sędzia: Franciszek Kóska z Katowic
Bramki
Ryszard Miceusz 14’
Władysław Kawula (k) 35’

1:0
2:0
2:1


38' Władysław Soporek
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Andrzej Sykta
Ryszard Miceusz
Stanisław Śmiałek
Kazimierz Kościelny

trener: Károly Kósa
ŁKS Łódź
3-2-5
Józef Ligocki
Józef Walczak
Henryk Szczepański
Jerzy Wieteski
Sławomir Sarna
Piotr Suski
Leszek Jezierski
Zygmunt Kaźmierczak
Henryk Szymborski
Władysław Soporek
Kazimierz Kowalec

trener: Kazimierz Radwański

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje


Echo Krakowa. 1960, nr 247 (21 X) nr 4761

WISŁA—ŁKS

W nadchodzącą niedzielę w Krakowie będziemy świadkami spotkania Wisły z ŁKS. Jak już wspomnieliśmy; obydwie drużyny są teoretycznie zagrożone spadkiem do II ligi i fakt, ten winien je zmobilizować do dobrej 1. ambitnej gry.

Szczególnie trudna sytuacja zaistniała w Wiśle, która po spotkaniu z ŁKS grać będzie w-Chorzowie z Ruchem i trudno liczyć I na zdobycie przez nią punktów na Śląsku. W niedzielę krakowianie mają więc ostatnią szansę na powiększenie swego dorobku punktowego.

MOBILIZACJA JEST KONIECZNA

W jedenastce Wisły po porażkach z Górnikiem i Odrą konieczna jest mobilizacja. W ostatnich meczach tylko bramkarz Leśniak zagrał na swym normalnym poziomie, natomiast wszyscy pozostali zawodnicy przechodzili kryzys formy. Mamy nadzieję, że piłkarze Wisły postarają się lepiej niż poprzednio przygotować do najbliższego meczu. Mamy tu na myśli szczególnie grę defensywy oraz ataku, w którym liczymy na występ Sykty.


Echo Krakowa. 1960, nr 249 (24 X) nr 4763

‎‎

Ciężko wywalczone zwycięstwo Wisły

Wczoraj w meczu piłkarskim o mistrzostwo 1 ligi krakowska Wisła pokonała ŁKS 2:1 (2:1). Bramki zdobyli: dla zwycięzców — Miceusz w 14 min. i Kawula z rzutu karnego w 34 min., dla pokonanych — Soporek w 39 min. Sędziował p. Koska z Katowic. Widzów ok. 10 tysięcy.

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Jędrys. Machowski, Sykta, Miceusz, Śmiałek, Kościelny.

ŁKS: Ligocki, Walczak, Szczepański, Wieteski, Sarna, Suski, Jezierski, Kaźmierczak, Szymboroski, Soporek, Kowalec.

Spotkanie stało na słabym poziomie. Chwilami nie chciało się wierzyć, że na boisku walczą drużyny ekstraklasy i to zagrożone spadkiem. W przekroju całego spotkania goście zasłużyli na remis. Niestety, błędy taktyczne — uparte forsowanie gry środkiem boiska oraz bardzo słaba forma Szczepańskiego na stoperze i Szymborskiego na środku ataku — były przyczynkami do straty przez gości obydwu punktów.

DWA BŁĘDY — DWIE BRAMKI

Goście stracili obydwie bramki w niecodzienny sposób, w czym większa była „zasługa” Szczepańskiego, niż krakowian. Najpierw w 14 mm. reprezentacyjny obroń ca ŁKS minął się z piłka na 40m przed własną bramką tak, że Miceusz znalazł się w doskonałej pozycji strzałowej i po „ograniu Walczaka zdobył prowadzenie dla Wisły, a w drugim wypadku Szczepański (34 min.) zbyt późno rzucił się w pogoń za pędzącym z piłką Śmiałkiem i w ostateczności (na kilka metrów przed bramką) musiał wiślaka faulować. Efekt — rzut karny, który Kawula zamienił na 2 bramkę dla gospodarzy.

Natomiast w okresie przewagi łodzian drugi „bohater” w zespole gości — Szymborski kilka razy w sytuacjach podbramkowych zachował się jak nowicjusz, a raz minął się z piłką, kiedy wystarczyło umiejętnie nastawić nogę do piłki zacentrowanej przez Jezierskiego.

KAWULA, LEŚNIAK, JĘDRYS

Piłkarze Wisły są w dalszym ciągu w słabej formie — upewniliśmy się o tym podczas wczorajszego meczu. Przede wszystkim brakuje im kondycji, co uwidoczniło się w drugiej części gry. W drużynie było w niedzielę jedynie 4 zawodników, którzy zasłużyli na słowa pochwały. Przede wszystkim stoper Kawula, przy którym Szymborski nie mógł sobie pograć, bramkarz Leśniak, interweniujący w porę i z ogromnym wyczuciem, szybki i energiczny Jędrys w pomocy oraz Monica w obronie. Natomiast atak po niezłej grze na początku meczu i w drugim kwadransie po przerwie — wypadł słabo.

Pierwsza bramka padła — jak już wspomnieliśmy — w 14 min. po błędzie Szczepańskiego i popisowym zagraniu Miceusza. Wynik podwyższył w 34 min. Kawula z rzutu karnego pa faulu Szczepańskiego na Śmiałku. Pierwszą i jedyną bramkę dla ŁKS zdobył Soporek w 39 min, który w wyskoku skierował piłkę w samo „okienko”.

Po zmianie stron obydwie drużyny miały kilka okazji na zdobycie dalszych bramek. Niestety strzały Śmiałka, Miceusza 1 Sykty mijały się z celem, bądź piłkę wyłapywał świetnie grający — Ligocki. W ŁKS większość akcji zmarnował Szymborski a ponadto krakowscy obrońcy i bramkarz grali zdecydowanie i skutecznie.

J. FRANDOFERT


Echo Krakowa. 1960, nr 250 (25 X) nr 4764

Tuż po ostatnim gwizdku sędziego, pieczętującym zwycięstwo Wisły nad ŁKS 2:1 udaliśmy się do loży honorowej, aby siedzącemu tam podczas meczu kapitanowi związkowemu PZPN p. Cz. Krugowi zadać kilka pytań odnośnie formy kadrowiczów przed meczem z Węgrami w Budapeszcie. Niestety, selekcjoner „ulotnił się” z loży bardzo szybko. Uszczypliwi twierdzą, że nie chciał wyrażać swego zdania na gorąco, my przypuszczamy, że śpieszył się na pociąg do Warszawy. Kto ma rację? KAWULA NAJLEPSZY! Abstrahując od opinii selekcjonera, z trójki kadrowiczów, którzy, przewinęli się na boisku w Krakowie (Kawula, Monica i Szczepański) najbardziej podobał się nam Kawula, którego wszystkie interwencje znamionowały wysoką klasę. Drugi wiślak —Monica wprawdzie nie błyszczał, ale nie popełnił większego błędu a wykazał ogromną ambicję przez pełne 90 min. gry. Natomiast stosunkowo efektownie grający Szczepański ma „na sumieniu” obydwie stracone przez ŁKS bramki a większość jego zagrań znamionowała nerwowość. Być może było to następstwem minięcia się z piłką przed utratą przez ŁKS pierwszej bramki, niemniej z wymienionej trójki kadrowiczów zawodnik ŁKS wypadł— naszym zdaniem — najsłabiej.


Gazeta Krakowska. 1960, nr 248 (18 X) nr 3858

Kłopotliwa sytuacja Wisły

Recenzje ze spotkania krakowskiej Wisły z Odrą Opole jakie ukazały się we wczorajszych wydaniach gazet są prawie jednobrzmiące. Sprawozdawcy nie szczędzą pod adresem całej drużyny Wisły ostrych słów krytyki.

Sytuacja krakowian po przegranym meczu stała się w lidze bardzo kłopotliwa. Skromny dorobek 18 pkt. może w tym roku nie wystarczyć do ligowej egzystencji. A Wisłę czekają jeszcze dwa ciężkie mecze. W najbliższą niedzielę z ŁKS, który popisał się rekordowym zwycięstwem na Polonią Bydgoszcz i ostatni pojedynek na Śląsku z Ruchem, który ma największe aspiracje zdobycia tytułu mistrza Polski.

Wisła musi więc wygrać mecz z LKS-em aby uspokoić swoich zwolenników. Na otrząśnięcie się z marazmu pozostało jeszcze kilka dni. Solidny trening, większa konsolidacja drużyny, większa ofiarność i poświęcenie powinny przynieść sukces. Na to czeka cały sportowy Kraków.

Gazeta Krakowska. 1960, nr 250 (20 X) nr 3860

W nadchodzącą niedzielę na boiska piłkarskie wybiegną jedynie zawodnicy drużyn Ulgowych. Druga i trzecia liga — pauzuje. W Krakowie oglądać więc będziemy jedynie drużynę Wisły, która o godz. 12 rozegra spotkanie z ŁKS-em. Mecz ten zapowiada się bardzo ciekawie. Idzie o to, że obecnie drużyna łódzka wyprzedza w tabeli Wisłę, a jak wykazał ostatni mecz z Polonią Bydgoszcz, atak łodzian wzmocniony Jezierskim potrafi bardzo groźnie strzelać. Wynik niedzielnego spotkania może więc znów zależeć od tego czy „dziurawa” ostatnio obrona Wisły zdoła powstrzymać ataki Soporka, Szymborskiego i ich kolegów. Trzeba też przypomnieć, że w przypadku przegranej Wisły przy równoczesnych zwycięstwach Stali i Lechii piłkarze spod znaku białej gwiazdy znaleźliby się na bardzo zagrożonym 10 miejscu! Trudno też przypuszczać, aby podczas ostatniego spotkania z Ruchem łatwiej było zdobyć wiślakom potrzebny przynajmniej 1 punkt. W niedzielę powinni więc oni wytężyć wszystkie siły, aby utrzymać obecne miejsce tzn. osiągnąć zwycięstwo lub remis.

Relacje prasowe

Gazeta Krakowska. 1960, nr 253 (24 X) nr 3863

‎‎

We wszystkich meczach przedostatniej rundy rozgrywek ligowych zwycięzcami okazali się gospodarze. Największa niespodziankę zanotowano tym razem w Opolu, gdzie prawie pewny kandydat na mistrza Polski, chorzowski Ruch przegra! w wysokim stosunku z Odrą Opole 5:2. Ostre strzelanie miało także miejsce w Zabrzu, gdzie górnicy rozgromili bydgoską Polonię w stosunku aż 7:0. W Sosnowcu i Warszawie rozstrzygnęły się losy tegorocznych spadkowiczów.

Są nimi Pogoń Szczecin i Gwardia Warszawa. Obydwa te zespoły będą w przyszłym roku występować w II lidze.

W Krakowie Wisła z trudem uporała się z drużyną ŁKS ale dzięki temu wywindowała się na dobre, szóste miejsce w tabeli. Miejsce to nie jest zupełnie pewne, gdyż Stal sosnowiecka posiada zaległe spotkanie i w razie zwycięstwa może wyprzedzić w tabeli Wisłę. Trudno natomiast przypuszczać, ażeby piłkarzom krakowskim udało się w ostatnim pojedynku pokonać w Chorzowie tamtejszy Ruch Ruchowi wystarcza wprawdzie do zdobycia mistrzostwa i pkt., ale grający ostatnio dość słabo piłkarze Wisły nie zdołają chyba wywalczyć remisu na chorzowskim stadionie. Nadal otwarta jest także spraw”, drugiego miejsca w tabeli. Z równymi szansami pretendują w tej chwili dc niego aż trzy zespoły, tj. Odra Opole, Górnik Zabrze i Legia Warszawa.

Wisła spokojna

ŁKS z trudem pokonany 2:1 (2:1)

Ostatni w tym sezonie występ Wisły przed własną publicznością przyniósł jej z trudem wywalczone zwycięstwo nad ambitnie finiszującym zespołem ŁKS. Ładna, słoneczna pogoda, ściągnęła na 6tadion przy ul. Miechowskiej niewiele, bo tylko 10.000 widzów. Widocznie nie chcieli oni oglądać ewentualnej kolejnej porażki swej drużyny. A jednak, tym razem szczęście dopisało wiślakom i ich konto powiększyło się o dalsze 2 pkt. Trzeba jednak podkreślić, że zwycięstwo Wisły nie było wcale przekonywujące. Wręcz przeciwnie, drużyna gospodarzy gra nadal słabo i tylko na skutek niedyspozycji strzałowej Szymborskiego i Soporka ŁKS zeszedł z boiska pokonany. Były momenty, kiedy cała drużyna ŁKS wprost oblegała pole karne Leśniaka. Tak działo się na kilka minut przed przerwą i w pierwszych minutach po przerwie. Na szczęście obrona Wisły zdopingowana widocznie obecnością na meczu kapitana PZPN p. Kruga, grała znacznie lepiej aniżeli w poprzednich spotkaniach.

Dobrze spisywał się zwłaszcza Kawula, dzielnie sekundowali mu także Monica.

Snopkowskiego na normalnym poziomie grali jedynie Miceusz, Śmiałek i Sykta.

Machowski niczym się nie wyróżnił, Kościelny grał zupełnie źle, psuł wiele akcji, a jego strzały z daleka mijały bramkę.

Na tle przeciętnie grającej Wisły ŁKS zaprezentował się zupełnie dobrze. W polu zawodnicy łódzcy grali znacznie lepiej aniżeli wiślacy, ich pomoc dzielnie Wspomagała atak, gdzie najlepiej spisywali się Jezierski i Kowalec.

Jak padły bramki? W 14 min.

cofnięty głęboko Miceusz po kiksie Szczepańskiego przejmuje dalekie podanie, podciąga na pole karne, mija zwodem Walczaka i spokojnie strzela. Ligocki jest bezradny, a Wisła prowadzi 1:0. W 33 min. za faul Szczepańskiego na Śmiałku sędzia p. Koska z Katowic dyktuje rzut karny, który Kawula pewnym strzałem zamienia w bramkę. Utrata dwóch bramek wcale nie peszy ŁKS, wręcz przeciwnie łodzianie grają coraz lepiej i w 37 min. po rzucie rożnym Jezierskiego, Soporek główką kieruje piłkę do bramki. Leśniak ustawiony w przeciwnym rogu nie mógł absolutnie obronić tego strzału.

Po przerwie, po początkowym okresie” dużej przewagi ŁKS, gra stopniowo wyrównuje się, obserwujemy szereg groźnych akcji obydwu drużyn, ale z jednej strony obrona Wisły nie dopuszcza do dogodnych pozycji strzałowych zawodników ŁKS, z drugiej natomiast Ligocki pewnie broni kilka groźnych strzałów Śmiałka. Na 5 min. przed końcem spotkania został zniesiony z boiska Sykta i Wisła kończyła mecz w dziesiątkę.

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Jędrys, Machowski, Sykta, Miceusz, Śmiałek, Kościelny.

ŁKS: Ligocki, Walczak, Szczepański, Wieteski, Sarna, Suski, Jezierski, Kaźmierczak, Szymborski, Soporek, Kowalec. (js)