1977.11.09 Bałtyk Gdynia - Wisła Kraków 1:2

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 19: Linia 19:
}}
}}
[[Grafika:Tempo 1977-11-10.JPG|150 px]]
[[Grafika:Tempo 1977-11-10.JPG|150 px]]
 +
==Relacje prasowe==
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1977, nr 252 (8 XI) nr 9929===
 +
 +
Sympatycy piłki nożnej w całym kraju, szczególnie zaś W Krakowie, z ogromnym zainteresowaniem śledzą przebieg rozgrywek ligowych obserwując — jedni z dumą, drudzy z zazdrością — świetną passę Wisły, 15 spotkań bez porażki! To z pewnością ogromny sukces. Wyliczają kibice i dziennikarze, ile to już minut grają krakowianie bez porażki, porównują wynik z rezultatami innych zespołów, wspominają rekord zabrskiego Górnika, który 22 mecze kończył zwycięstwami lub remisami i Zastanawiają się czy podopieczni O. Lenczyka zdołają ten rekord poprawić.
 +
 +
Za sprawą dobrej postawy młodych pałkarzy „Białej gwiazdy” rozgrywki ligowe nabrały dodatkowego smaku. Każdy występ krakowian stanowił zagadkę — uda się ich, pokonać, czy też nadal będą dzierżyli miano niezwyciężonych? Było to oczywiście wielką atrakcją dla kibiców, dla zawodników krakowskich natomiast dodatkowym obciążeniem psychicznym.
 +
 +
Wiedzieli, że każdy z przeciwników będzie się stara! grać lepiej niż zwykle, będzie chciał udowodnić swą wyższość, stać się sprawcą pierwszej przegranej wiślaków. I tak z meczu na mecz, im dalej w sezon tym bardziej rosło napięcie, zwiększała się odpowiedzialność. Śledzę występy „Białej gwiazdy”odzgórą20latinigdy jeszcze nie widziałem tej drużyny tak ambitnie walczącej, wykazującej tak wielką wolę walki, w tak długim okresie czasu. Owszem, zdarzały się zespołowi z ulicy Reymonta świetne mecze, świetne okresy paru tygodni, kiedy piłkarze wprost wychodzili ze skóry by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ale zaraz po tych wzlotach, w czasie których Wisła wprost zmiatała rywali ze swej drogi, przychodziły załamania, okresy słabość i trwonienia dorobku.
 +
 +
Ileż to już razy, choćby w ostatnim czasie, ta właśnie Wisła. której trzon stanowią ci sami zawodnicy, prezentowała się na boisku katastrofalnie, grał bez polotu, ambicji, wigoru, odrabiała piłkarską pańszczyznę, przegrywała mecz po meczu. Od lat określało się Wisłę jako zespól piłkarski o ogromnych możliwościach, który winien brylować nie tylko na krajowych boiskach i od lat „Biała gwiazda” tych opinii nie podtrzymywała, nadziei nie spełniała.
 +
 +
Dopiero ten sezon, jesień. 1977 roku, pozwala wnieść korekty do utartych sądów. Wisła ustabilizowała formę na wysokim poziomie. 15 meczy bez porażki to bardzo wiele. Radość kibiców, działaczy jest więc uzasadniona. Mogą być dumni ze swoich ulubieńców, a i piłkarze też chyba zadowoleni są z siebie, z faktu iż przez całą rundę nadawali ton ligowym zmaganiom. Dla mnie osobiście, to ze Wisłą nie znalazła pogromcy w jesiennej rundzie nie jest najważniejszą sprawą. Cieszę się najbardziej z tego, że zespół walczy, gra ambitnie, nie załamuje się chwilowymi niepowodzeniami, jest skoncentrowany do ostatniej chwili każdych zawodów. Ileż to razy w poprzednich latach przegrywali krakowianie mecze w ostatnich minutach czy nawet sekundach, bo już pogodzili się z rezultatem, przestawali walczyć o piłkę. Tej jesieni było odwrotnie. Parę razy wiślacy właśnie w ostatnich chwilach spotkań strzelali bramki, poprawiali niekorzystne dla siebie rezultaty, W sumie obserwowaliśmy grę krakowian z dużą przyjemnością i z satysfakcją, trzeba więc za to całemu zespołowi serdecznie podziękować i pogratulować, Życząc jednocześnie by świetna passa trwała nadal, by sięgnęli wreszcie wiślacy po tak upragniony przez swych kibiców tytuł mistrzów Polski!
 +
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1977, nr 254 (10 XI) nr 9931===
 +
[[Grafika:Echo 1977-11-10.jpg‎|thumb|right|200 px]]
 +
 +
BAŁTYK GDYNIA — WISŁA. 1:2 (1:1). Bramki strzelili: dla gospodarzy — Puzdrowski w 42 min., dla gości — Krupiński w 25 i A. Szymanowski w 70 min gry.
 +
 +
WISŁA — Adamczyk — A. Szymanowski, Maculewicz, Gazda, Jałocha — H. Szymanowski, Lipka, Kapka — Targosz (od 81 min. Musiał), Kmiecik, Krupiński (od 78 min. Płaszewski).
 +
 +
W spotkaniu 1/8 finału piłkarskiego Pucharu Polski, osłabiony brakiem Goneta, budki, Kawałki i Iwana, zespół lidera ekstraklasy — Wisła — odniósł zasłużone zwycięstwo nad walczącymi z olbrzymią ambicją zawodnikami Ii-ligowego Bałtyku. Spokojna, dojrzała gra wiślaków i bojowość gospodarzy złożyły się na ciekawe widowisko. Obie bramki dla krakowian padły po dokładnych dośrodkowaniach Lipki, najpierw Kmiecik zablokował bramkarza Wachowiaka, umożliwiając Krupińskiemu zdobycie gola, a zwycięską bramkę uzyskał „główką” ofensywnie grający A. Szymanowski. Bałtyk zdobył bramkę dość przypadkowo: oślepiony słońcem Adamczyk przepuścił dośrodkowanie Puzdrowskiego.
 +
 +
[[Kategoria:Puchar Polski 1977/1978 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Puchar Polski 1977/1978 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1977/1978 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1977/1978 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Bałtyk Gdynia]]
[[Kategoria:Bałtyk Gdynia]]

Wersja z dnia 09:00, 11 lip 2019

1977.11.09, Puchar Polski, 1/8 finału, Gdynia, Stadion Bałtyku,
Bałtyk Gdynia 1:2 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 2.000
sędzia: Ogorzewski z Łodzi
Bramki

Puzdrowski 41'

0:1
1:1
1:2
25’ Janusz Krupiński

70’ (g) Antoni Szymanowski
Bałtyk Gdynia
Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Kazimierz Gazda
Jan Jałocha
Henryk Szymanowski
Zdzisław Kapka
Andrzej Targosz grafika: Zmiana.PNG (61’ Adam Musiał)
Leszek Lipka
Kazimierz Kmiecik
Janusz Krupiński grafika: Zmiana.PNG (75’ Zbigniew Płaszewski)

trener: Orest Lenczyk

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1977, nr 252 (8 XI) nr 9929

Sympatycy piłki nożnej w całym kraju, szczególnie zaś W Krakowie, z ogromnym zainteresowaniem śledzą przebieg rozgrywek ligowych obserwując — jedni z dumą, drudzy z zazdrością — świetną passę Wisły, 15 spotkań bez porażki! To z pewnością ogromny sukces. Wyliczają kibice i dziennikarze, ile to już minut grają krakowianie bez porażki, porównują wynik z rezultatami innych zespołów, wspominają rekord zabrskiego Górnika, który 22 mecze kończył zwycięstwami lub remisami i Zastanawiają się czy podopieczni O. Lenczyka zdołają ten rekord poprawić.

Za sprawą dobrej postawy młodych pałkarzy „Białej gwiazdy” rozgrywki ligowe nabrały dodatkowego smaku. Każdy występ krakowian stanowił zagadkę — uda się ich, pokonać, czy też nadal będą dzierżyli miano niezwyciężonych? Było to oczywiście wielką atrakcją dla kibiców, dla zawodników krakowskich natomiast dodatkowym obciążeniem psychicznym.

Wiedzieli, że każdy z przeciwników będzie się stara! grać lepiej niż zwykle, będzie chciał udowodnić swą wyższość, stać się sprawcą pierwszej przegranej wiślaków. I tak z meczu na mecz, im dalej w sezon tym bardziej rosło napięcie, zwiększała się odpowiedzialność. Śledzę występy „Białej gwiazdy”odzgórą20latinigdy jeszcze nie widziałem tej drużyny tak ambitnie walczącej, wykazującej tak wielką wolę walki, w tak długim okresie czasu. Owszem, zdarzały się zespołowi z ulicy Reymonta świetne mecze, świetne okresy paru tygodni, kiedy piłkarze wprost wychodzili ze skóry by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ale zaraz po tych wzlotach, w czasie których Wisła wprost zmiatała rywali ze swej drogi, przychodziły załamania, okresy słabość i trwonienia dorobku.

Ileż to już razy, choćby w ostatnim czasie, ta właśnie Wisła. której trzon stanowią ci sami zawodnicy, prezentowała się na boisku katastrofalnie, grał bez polotu, ambicji, wigoru, odrabiała piłkarską pańszczyznę, przegrywała mecz po meczu. Od lat określało się Wisłę jako zespól piłkarski o ogromnych możliwościach, który winien brylować nie tylko na krajowych boiskach i od lat „Biała gwiazda” tych opinii nie podtrzymywała, nadziei nie spełniała.

Dopiero ten sezon, jesień. 1977 roku, pozwala wnieść korekty do utartych sądów. Wisła ustabilizowała formę na wysokim poziomie. 15 meczy bez porażki to bardzo wiele. Radość kibiców, działaczy jest więc uzasadniona. Mogą być dumni ze swoich ulubieńców, a i piłkarze też chyba zadowoleni są z siebie, z faktu iż przez całą rundę nadawali ton ligowym zmaganiom. Dla mnie osobiście, to ze Wisłą nie znalazła pogromcy w jesiennej rundzie nie jest najważniejszą sprawą. Cieszę się najbardziej z tego, że zespół walczy, gra ambitnie, nie załamuje się chwilowymi niepowodzeniami, jest skoncentrowany do ostatniej chwili każdych zawodów. Ileż to razy w poprzednich latach przegrywali krakowianie mecze w ostatnich minutach czy nawet sekundach, bo już pogodzili się z rezultatem, przestawali walczyć o piłkę. Tej jesieni było odwrotnie. Parę razy wiślacy właśnie w ostatnich chwilach spotkań strzelali bramki, poprawiali niekorzystne dla siebie rezultaty, W sumie obserwowaliśmy grę krakowian z dużą przyjemnością i z satysfakcją, trzeba więc za to całemu zespołowi serdecznie podziękować i pogratulować, Życząc jednocześnie by świetna passa trwała nadal, by sięgnęli wreszcie wiślacy po tak upragniony przez swych kibiców tytuł mistrzów Polski!


Echo Krakowa. 1977, nr 254 (10 XI) nr 9931

BAŁTYK GDYNIA — WISŁA. 1:2 (1:1). Bramki strzelili: dla gospodarzy — Puzdrowski w 42 min., dla gości — Krupiński w 25 i A. Szymanowski w 70 min gry.

WISŁA — Adamczyk — A. Szymanowski, Maculewicz, Gazda, Jałocha — H. Szymanowski, Lipka, Kapka — Targosz (od 81 min. Musiał), Kmiecik, Krupiński (od 78 min. Płaszewski).

W spotkaniu 1/8 finału piłkarskiego Pucharu Polski, osłabiony brakiem Goneta, budki, Kawałki i Iwana, zespół lidera ekstraklasy — Wisła — odniósł zasłużone zwycięstwo nad walczącymi z olbrzymią ambicją zawodnikami Ii-ligowego Bałtyku. Spokojna, dojrzała gra wiślaków i bojowość gospodarzy złożyły się na ciekawe widowisko. Obie bramki dla krakowian padły po dokładnych dośrodkowaniach Lipki, najpierw Kmiecik zablokował bramkarza Wachowiaka, umożliwiając Krupińskiemu zdobycie gola, a zwycięską bramkę uzyskał „główką” ofensywnie grający A. Szymanowski. Bałtyk zdobył bramkę dość przypadkowo: oślepiony słońcem Adamczyk przepuścił dośrodkowanie Puzdrowskiego.