1979.10.20 Widzew Łódź - Wisła Kraków 0:2

Z Historia Wisły

1979.10.20, I liga, 11. kolejka, Łódź, Stadion Widzewa,
Widzew Łódź 0:2 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 6.000-7.000
sędzia: R. Sobiecki z Warszawy
Bramki
0:1
0:2
27’ Marek Motyka
76’ Marek Motyka
Widzew Łódź

Burzyński
Marchewka
Grębosz
Możejko
Tłokiński
Błachno
Rozborski
Włodzimierz Smolarek Grafika:Zmiana.PNG (70' Plich)
Zbigniew Boniek
Dąbrowski
Romke Grafika:Zmiana.PNG (62' Lisiak)

trener: Stanisław Świerk, Jacek Machciński
Wisła Kraków
4-3-3
Marek Holocher
Henryk Szymanowski
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha grafika: Zmiana.PNG (49’ Andrzej Targosz)
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Marek Motyka
Andrzej Iwan
Adam Nawałka grafika: Zmiana.PNG (84’ Kazimierz Gazda)
Michał Wróbel

trener: Lucjan Franczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 238.

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1979, nr 237 (22 X) nr 10502

WIDZEW — WISŁA 0:2 (0:1). Bramki strzelił M. Motyka w 22 i 76 min. gry. Sędziował p. Sobiecki z Warszawy. Widzów ok. 7 tys. WISŁA: Holocher — Motyka, Budka, Skrobowski, Jałocha (od 49 min. Targosz) — Szymanowski, Lipka, Kapka, Nawałka (od 84 min. Gazda) — Iwan, Wróbel.

Z górą dwa lata czekali kibice „Białej gwiazdy” na jej zwycięstwo na obcym boisku i wreszcie doczekali się. W sobotnie popołudnie na stadionie łódzkiego Widzewa krakowianie od nieśli cenną wygraną, która miejmy nadzieję, zmobilizuje zespół do jeszcze lepszej gry, pozbawi go kompleksu obcego boiska, słowem da nam znów taką Wisłę, o jakiej marzymy.

Gratulujemy sukcesu zawodnikom i trenerowi Franczakowi, z przekonaniem, iż nie będą to ostatnie gratulacje w tej rundzie.

Mecz łódzki nie był pasjonującym widowiskiem, gra była prowadzona raczej wolno, ale przez cały czas przewaga była po stronie krakowian. Zastosowali oni w tym pojedynku udaną taktykę krótkiego indywidualnego krycia najgroźniejszych piłkarzy Widzewa i przeprowadzania szybkich kontrataków.

Bohaterem spotkania był Marek Motyka, który dwukrotnie zmusił do kapitulacji Burzyńskiego. Pierwszą bramkę (z podania Kapki), zdobył wykorzystując nieporozumienie obrońców łódzkich z bramkarzem, drugą po przepięknym, solowym rajdzie przez całe boisko. Mogli wiślacy wygrać mecz wyżej, już w 15 min. Kapka idealnie „wystawił” Wróblowi piłkę, ten jednak strzelił nieskutecznie, w 90 min. natomiast pozycji sam na sam z Burzyńskim nie wykorzystał Szymanowski.