1980.03.29 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:0

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 9: Linia 9:
| wynik = 1:0 (1:0)
| wynik = 1:0 (1:0)
| goście = [[Śląsk Wrocław]]
| goście = [[Śląsk Wrocław]]
-
| ilość widzów = 18.000-22.000
+
| ilość widzów = 15.000-22.000
| sędzia = Bogdan Hirsch z Poznania.
| sędzia = Bogdan Hirsch z Poznania.
| strzelcy bramek gospodarze = [[Zdzisław Kapka]] 3’
| strzelcy bramek gospodarze = [[Zdzisław Kapka]] 3’

Wersja z dnia 07:40, 4 lis 2019

1980.03.29, I liga, 19. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, sobota
Wisła Kraków 1:0 (1:0) Śląsk Wrocław
widzów: 15.000-22.000
sędzia: Bogdan Hirsch z Poznania.
Bramki
Zdzisław Kapka 3’ 1:0
Wisła Kraków
4-3-3
Marek Holocher
Henryk Szymanowski
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Marek Motyka
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (67’ Andrzej Targosz)

trener: Lucjan Franczak
Śląsk Wrocław

Jacek Jarecki
Ryszard Sobiesiak
Kowalczyk
Mieczysław Kopycki
Zbigniew Majewski
Roman Faber
Tadeusz Pawłowski
Mirosław Pękala
Mieczysław Olesiak Grafika:Zmiana.PNG (80' Tadeusz Podgórny)
Jacek Nocko Grafika:Zmiana.PNG (46' Janusz Szarek)
Janusz Sybis

trener: Orest Lenczyk

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1980, nr 72 (29/30 III) nr 10627

PO ŚRODOWYCH meczach z Węgrami, piłkarze wracają na ligowe boiska a. wraz z nimi tysiące sympatyków tej gry, żądnych wciąż nowych wrażeń, emocji, sukcesów zespołów, którym kibicują. Do Krakowa przyjeżdża wicelider tabeli z wrocławski Śląsk, by walczyć o punkty z „Białą gwiazdą". Mecz zapowiada się interesująco z kilku względów.

Po pierwsze— są to w tej chwili zespoły będące w czołówce tabeli po drugie — obydwie drużyny mają realne szanse sięgnięcia po mistrzostwo Polski, po trzecie — obydwie jedenastki chcą zatrzeć nie najlepsze wrażenie jakie pozostało po ich ostatnich występach ligowych (Śląsk zremisował u siebie z Legią, Wisła uległa ŁKS-owi w Lodzi po czwarte wreszcie — będzie to w jakimś sensie ambicjonalna konfrontacja z jednej strony wiślaków i z drugiej ich niedawnego trenera Oresta. Lenczyka,. Czynniki te mogą sprawić, iż dzisiejsze zawody będą ciekawe, gra zacięta i na niezłym poziomie. Gospodarze wystąpią w swym najsilniejszym składzie, w porównaniu z ostatnim ich występem ligowym zajdą — tak się przynajmniej zanosi — pewne zmiany, oczekujemy bowiem iż zagrają: Skrobowski. który nie grał w Łodzi, gdyż był powołany do reprezentacji Polski juniorów, Płaszewski, który po długiej przerwie spowodowanej kontuzją jest już ponoć gotowy do gry, oraz Nawałka, także mający ostatnio kłopoty ze zdrowiem, ale usilnie leczony i przygotowywany do występów na boisku.

Co może obniżyć poziom meczu, zmniejszyć jego atrakcyjność to fakt, iż wrocławianie mają, dzięki O. Lenczykowi, doskonałe rozeznanie taktycznych możliwości krakowian. Jeśli więc będą grać tak by, wywieźć ź Krakowa jeden punkt, tzn. przy zastosowaniu, systemu wzmocnionej defensywy, mecz może nie być ciekawy. Krótko kryci przez rywali wiślacy tracą znacznie na swej klasie, nie potrafią prowadzić z rozmachem akcji, strzelać bramek.

Gdyby Śląsk przyjął otwartą walkę, postawił na atak i wygraną, wówczas wiślacy mogliby pokazać bardziej efektowną i skuteczną grę. Obawiam się jednak, iż zespół z Wrocławia będzie stosował raczej system krótkiego krycia krakowian i dokładnego pilnowania swej strefy podbramkowej, akcje ofensywne ograniczając tylko do sporadycznych wypadów, gdy nadarzy się ku temu szczególnie dogodna sytuacja. Ale obym się mylił.

Echo Krakowa. 1980, nr 73 (31 III) nr 10628

WISŁA — Śląsk 1:0 (1:0). Bramką strzelił Kapka w 3 min. gry. Sędziował p. Hirsch z Poznania demonstrując, nie po raz pierwszy, jak nie należy prowadzić meczu piłkarskiego. Widzów ok. 15 tysięcy.

WISŁA — Holocher— Szymanowski, Skrobowski, Budka, Motyka — Lipka, Kapka, Jałocha — Iwan, Kmiecik, Wróbel (od 67 min. Targosz).

Wynik pojedynku ucieszył kibiców „Białej gwiazdy”, natomiast gra zespołu, ogromnej większości jego zawodników, nie mogła wzbudzić entuzjazmu. Zaczęło się obiecująco, krakowianie ruszyli z impetem, przeprowadzili kilka szybkich, składnych akcji, i już w 3 minucie po doskonałym zagraniu Lipki ze Skrobowskim, Lipka idealnie podał piłkę wychodzącemu na pozycję Kapce, ten strzelił bardzo mocno ł Jarecki musiał wyjmować piłkę z siatki. Wydawało się, iż po tak pomyślnym początku gra toczyć się będzie pod dyktando gospodarzy. Wrocławianie musieli bowiem ruszyć do natarcia by odrobić stratę, a w takiej sytuacji, przy otwartej grze, walory wiślaków. dobrze wyszkolonych technicznie, szybkich, wzrastają.

Oczekiwaliśmy więc pasjonującego widowiska. Kilkanaście początkowych minut gry umacniało te nadzieje, wrocławianie ruszyli do przodu, wiślacy też atakowali, stwarzając parę świetnych sytuacji podbramkowych, które w skandaliczny wręcz sposób marnował K. Kmiecik. Z czasem gra zaczęła się stawać coraz gorsza, wiślacy usatysfakcjonowani prowadzeniem przestali się w pełni angażować w walkę, ich rywale natomiast dużo biegali, mieli nawet sporą przewagę, ale brakło ich poczynaniom konsekwencji, jakiegoś taktycznego planu i co najważniejsze skuteczności. I taki obraz gry mieliśmy już do końca

Mogła Wisła zwyciężyć — i powinna — różnicą 3—4 bramek, mógł — przy większym szczęściu — Śląsk mecz zremisować. Skończyło się skromnym — moim zdaniem zasłużonym — 1:0 dla gospodarzy, po meczu, który mógł co zagorzalszych sympatyków „Białej gwiazdy” przyprawić o atak serca. W zespole krakowskim tylko trzej zawodnicy grali w sposób do którego nie można mieć zastrzeżeń. Pierwszoplanową postacią był Skrobowski, pewnie i mądrze interweniujący w grze obronnej, chętnie włączający się do ofensywnych poczynań zespołu, dobrze grali też Jałocha i Holocher. Najsłabiej wypadł Kmiecik, czyniący wrażenie jakby za nic nie chciał strzelić Śląskowi gola. Bez zwykłej szybkości był Wróbel, bez dynamiki Iwan, niewidoczni niemal zupełnie Lipka i Kapka, słabiutki Szymanowski, nie za pewny w interwencjach Motyka i mający parę nieudanych akcji obronnych Budka. W sumie więc zespół wiślacki rozczarował choć wygrał i to, jak już podkreśliłem, zasłużenie. (lang)

Powiedzieli po meczu:

Lucjan FRANCZAK — trener Wisły — „Nie wiem czemu zawodnicy wykazują tak okropną indolencję strzałową w doskonałych sytuacjach podbramkowych. To zaś wpływa deprymująco na całą drużynę. Piłkarze zaczynają grać nerwowo, załamują się psychicznie i tracą wiele na wartości. Dzisiejszy mecz był tego klasycznym przykładem. Uważam, że było to dobre spotkanie, trzymało widzów w stałym napięciu, a wygrana pozwoliła nam dotrzymać kroku czołówce”

Orest LENCZYK — trener Śląska — „O porażce zadecydowały dwa czynniki: bardzo nerwowy pierwszy kwadrans, w którym moi zawodnicy zupełnie się pogubili, szczególnie dużo błędów popełnili obrońcy, oraz mała skuteczność napastników, mankament zresztą większości naszych drużyn. Nie mam pretensji do zespołu, uważam, iż chłopcy grali jak mogli najlepiej, z przebiegu meczu należał nam się remis”.


Echo Krakowa. 1980, nr 74 (1 IV) nr 10629

ZDECYDOWANA większość sympatyków Wisły to młodzież szkolna i studenci. Ale odnosi się wrażenie, jakby klub zapomniał o swoich najmłodszych kibicach. Uwaga ta dotyczy przede wszystkim meczów piłkarskich. Po bilety ulgowe ustawiają się za każdym razem długie kolejki, gdy tymczasem kasjerki sprzedające bilety normalne po prostu się nudzą. Czy nie można doprawdy i w innych kasach sprzedawać ulgowych biletów?


NIE najlepiej jest ostatnio z nagłośnieniem stadionu Wisły. Szczególnie pokrzywdzeni są widzowie siedzący na trybunie od strony parku Jordana. Dociera do nich bardzo przytłumiony i w dodatku niewyraźny głos spikera. Trudno więc dowiedzieć się W jakich składach występują drużyny, nie mówiąc już o innych informacjach. Nadeszła chyba pora, aby uruchomić głośniki od strony sektorów 7—12.