1981.01.18 Wisła Kraków - Cracovia 4:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 4:1 (1:1) | Cracovia | ||||||||
widzów: | ||||||||||
sędzia: Socha | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
”Tempo” z 1981.01.19
WISŁA - CRAC0VIA 4-1 (1-1)
Truizmem byłoby przy okazji tego właśnie meczu stwierdzenie, że styczeń nie jest szczytem sezonu futbolowego, jak i to, że obydwa zespoły dzieli aktualnie różnica klasy. I choć jedenastka ,,Białej Gwiazdy" odniosła wysokie zwycięstwo, to jednak mecz mógł się podobać, gdyż pokonani wnieśli do gry wiele ambicji i przez długie fragmenty pojedynku starali się na ośnieżonej murawie dotrzymywać kroku rywalom. Praktycznie Wisła rozstrzygnęła losy spotkania w niespełna 50 sekund, gdyż przy stanie l—l strzeliła błyskawicznie dwie bramki.
Pierwszoligowcy zademonstrowali wysokie, walory techniczne, swobodnie operowali piłką a kilka ich akcji było najprzedniejszego formatu. Także pod względem kondycyjnym trudno byłoby im coś zarzucić. Widać, że pracowicie spędzili okres pierwszego zgrupowania w Nowym Sączu.
Mecz rozpoczął się od szybkich akcji obydwu zespołów. Na bramkę Karweckicgo szarżowali Wróbel, Kmiecik i Iwan. a na bramkę Holochera Bujak, Konieczny oraz Gacek. W 2 min. soczystym strzałem popisał się Kapka, który w zasadzie spełniał rolę reżysera poczynań ofensywnych wiślaków. W chwilę później po rogu dla Cracovii Konieczny w efektowny wyskoku oddał strzał głową. Piłka poszybowała tuż, tuż nad poprzeczką. W 7 min strzelał Krupiński.
Mało brakowało, a w 11 min Kapka po kornerze Kmiecika — wpisałby się na listę strzelców. Jednak piłka tylko musnęła po jego strzale poprzeczkę. Co nie udało się Wiśle, wyszło w niespełna 2 min. potem Cracovii. Róg egzekwował Gacek i choć filigranowy Błachno ustępował wzrostem rosłym obrońcom wiślaków, to jednak okazał się sprytniejszy od nich i głową zmienił lot piłki, umieszcza jąć ją w bramce rywali. Cracovia objęła prowadzenie 1—0 i przez następne kilka minut była stroną energiczniej atakującą. Trzy razy strzelały „pustaki", w tym raz celnie Dybczok, a wiślacy zrewanżowali się tylko pomysłową akcją Iwana wraz z Kmiecikiem.
W 20 min wiślacy uzyskali wyrównanie. Kmiecik przejął piłkę od Wróbla i nie dał najmniejszych szans Karweckiemu. Przy stanie 1—1 przypadły nam do gustu rajdy Bujaka, Surowca i Gacka. Sprawiały one obrońcom przeciwnika sporo kłopotów. Ten pierwszy wygrał dwa pojedynki biegowe z kadrowiczem Jałochą.
Po przerwie nastąpiło kilka zmian w obydwu drużynach. Już w 48 min ofensywnie grający Budka oddał silny strzał na bramkę Cracovii. W 5 min, później wiślacy strzelili błyskawicznie dwie bramki. Najpierw Kapka „wyłożył” piłkę Iwanowi, który „szczupakiem" skierował ją głową do bramki, a wkrótce potem po akcji Iwan— Motyka powtórnie na listę strzelców wpisał się Kmiecik, Przy stanie 3—1 zanosiło się na klęskę „pasiaków", jednak ambitnie odpierali oni falowe ataki „Białej Gwiazdy", a w 65 min kontratak w wydaniu Bujaka o molo nie przyniósł przegrywającym drugiej bramki. Holocher zdołał jednak wybić piłkę na róg.
Wynik meczu został ustalony w 67 min Iwan sprytnie wymanewrował obronę, przeciwników i znów Karwecki musiał wyciągać piłkę z siatki.
Od tego momentu tempo gry nieco spadło. Zawodnicy odczuwali już trudy gry na śniegu. Wprawdzie Grzesiak miał jeszcze okazję do zmniejszenia rozmiarów porażki Cracovii, lecz zbytnio zwlekał ze strzałem i zmarnował ostatnią szansę. W zespole zwycięzców bardzo dobre wrażenie sprawiał duet stoperów; ale bardziej podobała się gra Iwana i Kmiecika oraz szybkość i zaangażowanie Wróbla. Także Kapka, który zaczął mecz nie udanie, miał w jego trakcie kilka ciekawych zagrań. Natomiast u Henryka Szymanowskieso widać było jeszcze zaległości treningowe.
W Cracovii w zasadzie wszyscy zawodnicy zasłużyli no pochwałę, gdyż należy pamiętać, że mieli przeciwko sobie renomowany zespół I-ligowy. Pewnym punktem był Dybczak, choć pozostawiony dwukrotnie w pojedynkę, przeciw dwu wiślakom, nie mógł zaradzić niebezpieczeństwu. W drugiej linii rzucał się w oczy zwłaszcza niezwykle pracowity Surowiec, choć w pierwszej części meczu ustępował Blachnie. Także dopóki starczyło sił, to dzielnie poczynała sobie trójka napastników Cracovii.
W sumie był to ciekawy mecz, a piąć strzelonych bramek dodało mu jeszcze uroku.
J. FRANDOFERT