1981.04.11 Wisła Kraków - Zawisza Bydgoszcz 2:0

Z Historia Wisły

1981.04.11, I Liga, 21. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 2:0 (1:0) Zawisza Bydgoszcz
widzów: 10.000-12.000
sędzia: Z. Słabik z Katowic
Bramki
Zdzisław Kapka 28’
Jan Jałocha (g) 80’
1:0
2:0
Wisła Kraków
4-4-3
Janusz Adamczyk grafika: Zmiana.PNG (57’ Marek Holocher)
Henryk Szymanowski
Piotr Skrobowski grafika: Zmiana.PNG (57’ Marek Motyka)
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Janusz Krupiński
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel

trener: Lucjan Franczak
Zawisza Bydgoszcz

Brończyk
Zygielewicz
Czerniawski
Urbanowicz
Ostrowski
Kwapisz
Kensy
Kwaśniewski
Nowicki Grafika:Zmiana.PNG (71' Banaszak)
sierant
Nowak

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1981, nr 72 (10/12 IV) nr 10907

JUTRO, w sobotę, piłkarze pierwszej ligi rozegrają dwudziestą pierwszą kolejkę ligowych spotkań. W Krakowie Wisła podejmować będzie bydgoskiego Zawiszę i liczymy, że ten pojedynek zdoła rozstrzygnąć na swoją korzyść.

Zadanie nie będzie łatwe, choć teoretycznie wyższość krakowian jest wyraźna. Wyprzedzają oni w tabeli swych sobotnich przeciwników o pięć miejsc, mają większy dorobek punktowy. Tyle, że krakowianie nie bardzo potrafią grać przeciwko zespołowi stosującemu zmasowaną obronę, a taką właśnie taktykę — gry defensywnej — przyjmie zapewne w Krakowie drużyna bydgoska.

Zawisza w wiosennej rundzie nie imponuje swą postawą, w pięciu spotkaniach zdołała uzyskać zaledwie 3 punkty, wygrywając u siebie z mielecką Stalą i remisując ze Śląskiem. Trzy mecze wyjazdowe bydgoszczanie przegrali, wszystkie w identycznym stosunku 0:1 co świadczy, iż mimo nie najwyższej klasy, dość dobrze opanowali sztukę bronienia się. Mają dobrego bramkarza — Rudzińskiego, niezłych obrońców — Bembnistę, Urbanowicza, Ostrowskiego, Czerniawskiego, których wspierają na obcych stadionach zawodnicy drugiej linii, a także — w gorących chwilach — napastnicy. Słowem tworzy Zawisza mur obronny trudny do sforsowania.

Czy nie najlepiej spisujący się napastnicy krakowscy (z wyjątkiem Iwana grającego wiosną dynamicznie i skutecznie) potrafią więc sforsować blok obronny bydgoszczan? Przekonamy się o tym jutro po południu. Kibice „Białej gwiazdy” czekają na zwycięstwo swych ulubieńców.


Echo Krakowa. 1981, nr 73 (13 IV) nr 10908

WISŁA — Zawisza 2:0 (1:0). Bramki strzelili: KAPKA w 27 min i JAŁOCHA w 80 min gry. Sędziował p. Z. SŁABIK z Katowic. Widzów ok. 12 tys.

WISŁA — Adamczyk (od 55 min. Holocher) — Szymanowski, Budka, Skrobowski (od 55 min. Motyka), Jałocha — Lipka, Krupiński, Kapka — Iwan, Kmiecik, Wróbel.

Piłkarze „Białej gwiazdy” powiększyli swój punktowy dorobek odprawiając z kwitkiem bydgoskiego Zawiszę, ale niestety gra zespołu nie wzbudziła entuzjazmu wśród obserwatorów, ba, sporo ludzi zaczęło opuszczać trybuny już na 15 czy nawet 20 minut przed końcem zawodów. Faktycznie, nie było nic specjalnego do oglądania na boisku Wisły w sobotnie popołudnie. Niby przewaga krakowian była ogromna, długimi okresami gra toczyła się wyłącznie na połowie bronionej przez bydgoszczan, ale, akcje wiślaków były mało groźne dla rywali. Przeprowadzano je bowiem szablonowo, wolno, bez zmiany rytmu. Doprawdy, trudno było w grze „Białej gwiazdy” dopatrzyć się jakichś elementów nowoczesności, rozmachu, czy polotu. Na tle niemrawych kolegów wyróżniał się tym razem ochotą do gry Zdzisław Kapka. Bardzo pracowity, operował w chwilach zagrożeń pod własną bramką, i nadawał ton drugiej linii, szereg razy doskonale podawał piłkę kolegom (oni zaś te podania marnowali) i parę razy strzelił na bramkę Zawiszy. Raz, w 27 min., tak zaskakująco, iż golkiper bydgoszczan — Brończyk w ogóle nie zareagował. Stał jak wrośnięty w ziemię i drgnął dopiero w chwili gdy gol już padł.

Po zmianie stron do odnotowania pozostały dwa momenty — 55 min.: zderzenie Adamczyka ze Skrobowskim, w wyniku którego bramkarz odwieziony został do szpitala (z raną głowy), a obrońca musiał też opuścić boisko (z kontuzją nogi), i 81) min., kiedy do piłki bitej przez Wróbla (z rzutu rożnego) dobiegł Jałocha. wyskoczył wysoko w górę i pięknym strzałem głową uzyskał drugą bramkę meczu. Poza tym nadal nie specjalnego się nie działo, nadal wiślacy stosowali system gry „na stojąco”, tzn. biegał ten, który miał piłkę i potem ten. do którego ją podawano. Reszta spokojnie stała i patrzyła co z tego wyniknie.

Nie wynikło wiele, stąd te spore grupy łudzi wychodzących z meczu na długo przed jego zakończeniem, stąd rozlegające się z trybun gwizdy pod adresem wiślaków.

Bydgoszczanie starali się przez cały mecz bronić dostępu do własnej bramki i od czasu do czasu kontratakować, ale tak bez zbytniej wiary w po wodzenie swych poczynań, Nawet po utracie bramki nie widać było z ich strony zamiaru zmiany niekorzystnego rezultatu. Po prostu starali się przegrać jak najniższym stosunku i to im się w zasadzie udało.