1981.05.16 Wisła Kraków - Bałtyk Gdynia 1:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 24: Linia 24:
[[Grafika:Tempo 1981-05-18b.JPG|150 px]]
[[Grafika:Tempo 1981-05-18b.JPG|150 px]]
[[Grafika:Tempo 1981-05-18c.JPG|150 px]]
[[Grafika:Tempo 1981-05-18c.JPG|150 px]]
 +
==Relacje prasowe==
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1981, nr 95 (15/17 V) nr 10930===
 +
 +
 +
 +
PIŁKARZE zbliżają się powoli do końca ligowego sezonu, pozostało im jeszcze do rozegrania po sześć kolejek spotkań, rywalizacja o miejsca tak na górze jak i w dole tabeli zaostrza się, punkty są coraz to wartościowsze. Poziom rozgrywek nie jest jednak wysoki, wiele pojedynków nie przynosi większych, emocji, stąd ciągłe oczekiwania kibiców, że może nareszcie...
 +
 +
Z takim też nastawieniem wybierają się jutro na mecz przy ul, Reymonta zwolennicy „Białej gwiazdy”. Piłkarze Wisły są wysoko w tabeli, na trzeciej pozycji, mają szanse i to dość spore, na wywalczenie mistrzowskiego tytułu, kibice ciesząc się z takiego obrotu sprawy wciąż jednak czekają na występ podopiecznych Lucjana Franczaka, który pozwoli im przeżyć wielkie emocje, da pełnię zadowolenia z gry drużyny krakowskiej.
 +
 +
Rywal wiślaków — gdyński Bałtyk jest jedną z rewelacji rozgrywek. Przypomnijmy, iż zespół ten awansował dopiero do ekstraklasy i radzi w niej sobie nadspodziewanie dobrze, plasując się od miesięcy w ścisłej czołówce. Piłkarze z Gdyni są obecnie na 4 miejscu tabeli, mając o 2 punkty mniej od krakowian, prezentują grę solidną, zaangażowaną, walczą z pasją o punkty z każdym, najbardziej nawet renomowanym, rywalem.
 +
 +
Wszystko to pozwala mieć nadzieję, na dobry mecz, na wiele emocji, interesujących akcji obu zespołów. Może tym razem piłkarze krakowscy zagrają wreszcie tak jak tego od nich oczekujemy, może... W każdym razie sądzę, iż warto wybrać się w sobotnie popołudnie na stadion Wisły.
 +
 +
Najciekawszym meczem tej serii gier będzie bez wątpienia pojedynek łódzki, w którym lider tabeli Widzew podejmować będzie drugą w klasyfikacji drużynę — warszawską Legię.
 +
 +
Kto wie czy nie będzie to mecz o mistrzowski tytuł.
 +
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1981, nr 96 (18 V) nr 10931===
 +
[[Grafika:Echo 1981-05-18.jpg‎|thumb|right|200 px]]
 +
 +
 +
I znów poniżej oczekiwań
 +
 +
 +
 +
WISŁA — BAŁTYK 1:1 (1:1). Bramki strzelili: dla Wisły — Kmiecik (z rzutu wolnego) w 29 min., dla Bałtyku — Zgutczyński w 3 min. Sędziował p. J. Banasz z Katowic. Widzów ok. 15 tys.
 +
 +
WISŁA — Adamczyk — Szymanowski, Budka, Skrobowski, Jałocha — Lipka, Kapka, Motyka — Iwan, Kmiecik, Wróbel (od 71 min. Targosz).
 +
 +
I znów piłkarze „Białej gwiazdy” zagrali w ważnym meczu poniżej oczekiwań swych zwolenników, znów nie wykorzystali atutu własnego boiska i jak dwa tygodnie temu z Legią, tak i w sobotę stracili jeden punkt, remisując spotkanie. Co się złożyło na tak słabą postawę drużyny, na niekorzystny dla niej rezultat? Główną przyczyną było — moim zdaniem — wolne tempo przeprowadzanych akcji. Większość piłek Zdobytych po nieudanych zagraniach gdynian cofano do obrońców, ci długi czas podawali Ją między sobą powolutku, w spacerowym tempie przesuwali się na połowę bronioną przez drużynę gości. Piłkarze Bałtyku mieli prawie zawsze masę czasu, by wrócić na swoje pole, zorganizować obronne szyki.
 +
 +
Przy takim rozpoczynaniu akcji, musieli potem wiślacy szukać dostępu do bramki przy pomocy krótkich podań, przebijania się przez zwartą defensywę rywali, a że dysponują małą szybkością, brak im zrywu, metoda nie przynosiła większych efektów. Na dodatek — poza walczącym i bojowym Iwanem — tak gracze ataku jak i pomocy wiślackiej prezentują bardzo słabą formę. Wróbel jest zupełnie niewidoczny w akcjach zaczepnych, kilka razy próbował się „kiwać”, ale w starciach z rosłymi obrońcami stał na straconej pozycji. Kmiecik tak jakby w ogóle nie miał ochoty biegać, spaceruje po boisku, także niewiele wnosząc do gry drużyny. W pomocy Lipka jest nadal cieniem tego piłkarza, którego rok temu gorąco oklaskiwaliśmy za szybkie wejścia, sprytne podania, mądrą grę. Kapka w swoim stylu — a więc wolny, sporo odpoczywający, starający się co prawda dyrygować grą drużyny, lecz bez widocznych efektów, Motyka, który w zastępstwie Krupińskiego grał w pomocy, początkowo agresywny, bojowy, później opadł z sił i też nie zaliczył dobrego występu, W takiej sytuacji trudno więc się dziwić, iż ofensywne poczynania wiślaków były miernej klasy, niezbyt zagrażały rywalom.
 +
 +
Na dodatek wszystkiego i obrona krakowska szereg razy dała się wymanewrować napastnikom Bałtyku, przegrywali pojedynki Budka i Szymanowski, i Skrobowski, i. nawet najlepszy obok Iwana piłkarz Wisły w tym meczu — Jałocha.
 +
 +
Tylko dużemu szczęściu zawdzięczają krakowianie, iż przeciwnicy nie wywieźli spod Wawelu obydwóch punktów.
 +
 +
Optyczną przewagę w7 tym pojedynku mieli krakowianie, oni więcej i częściej przebywali na połow7ie bronionej przez zawodników Bałtyku, goście koncentrowali się na obronie własnego przedpola, inicjując w sprzyjających sytuacjach szybkie i bardzo groźne kontrataki.
 +
 +
Pierwszy z nich, już w 3 minucie, przyniósł im prowadzenie, Budka ze Skrobowskim a potem Szymanowski nie zdołali powstrzymać szarżującego Zgutczyńskiego, który strzelił do bramki. Piłkę wybił co prawda w7 pole Szymanowski, ale sędzia boczny stwierdził, iż minęła ona już linię bramkową i arbiter główmy uznał gola. Krakowianie wyrównali po pięknym, celnym strzale Kmiecika z rzutu wolnego, wykonanym w stylu słynnych „rogali” Kazimierza Deyny i wydawało się wówczas, iż „Biała gwiazda” zachęcona powodzeniem rozkręci się, zdoła zwyciężyć. Niestety, tak się nie stało, a szkoda, bo najgroźniejsi rywale Wisły w walce o mistrzowski tytuł Widzew i Legia podzielili się punktami i mieli krakowianie ogromną szansę zmniejszyć dzielącą ich od konkurentów: różnicę punktową. Cóż. tak bywa i trzeba się z tym pogodzić, choć uczucie żalu pozostanie.
 +
 +
JERZY LANGIER
 +
[[Kategoria:I Liga 1980/1981 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:I Liga 1980/1981 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1980/1981 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1980/1981 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Bałtyk Gdynia]]
[[Kategoria:Bałtyk Gdynia]]

Wersja z dnia 11:39, 19 wrz 2019

1981.05.16, I Liga, 25. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 1:1 (1:1) Bałtyk Gdynia
widzów: 12.000
sędzia: Józef Banasz z Katowic
Bramki

Kazimierz Kmiecik (w) 29’
0:1
1:1
3' Andrzej Zgutczyński

Wisła Kraków
4-4-3
Janusz Adamczyk
Henryk Szymanowski
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Marek Motyka
Andrzej Iwan
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (71’ Andrzej Targosz)

trener: Lucjan Franczak
Bałtyk Gdynia

Wiesław Zakrzewski
Stanisław Melcer
Adam Walczak
Mieczysław Gierszewski
Walenty Omeljaniuk
Piotr Rzepka Grafika:Zk.jpg
Tadeusz Paździor
Zenon Sieracki grafika: Zmiana.PNG (86' Henryk Mojsa)
Zbigniew Bemowski
Roman Wachełko grafika: Zmiana.PNG (76' Leszek Kędzia)
Andrzej Zgutczyński

trener: Adam Adamus

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1981, nr 95 (15/17 V) nr 10930

PIŁKARZE zbliżają się powoli do końca ligowego sezonu, pozostało im jeszcze do rozegrania po sześć kolejek spotkań, rywalizacja o miejsca tak na górze jak i w dole tabeli zaostrza się, punkty są coraz to wartościowsze. Poziom rozgrywek nie jest jednak wysoki, wiele pojedynków nie przynosi większych, emocji, stąd ciągłe oczekiwania kibiców, że może nareszcie...

Z takim też nastawieniem wybierają się jutro na mecz przy ul, Reymonta zwolennicy „Białej gwiazdy”. Piłkarze Wisły są wysoko w tabeli, na trzeciej pozycji, mają szanse i to dość spore, na wywalczenie mistrzowskiego tytułu, kibice ciesząc się z takiego obrotu sprawy wciąż jednak czekają na występ podopiecznych Lucjana Franczaka, który pozwoli im przeżyć wielkie emocje, da pełnię zadowolenia z gry drużyny krakowskiej.

Rywal wiślaków — gdyński Bałtyk jest jedną z rewelacji rozgrywek. Przypomnijmy, iż zespół ten awansował dopiero do ekstraklasy i radzi w niej sobie nadspodziewanie dobrze, plasując się od miesięcy w ścisłej czołówce. Piłkarze z Gdyni są obecnie na 4 miejscu tabeli, mając o 2 punkty mniej od krakowian, prezentują grę solidną, zaangażowaną, walczą z pasją o punkty z każdym, najbardziej nawet renomowanym, rywalem.

Wszystko to pozwala mieć nadzieję, na dobry mecz, na wiele emocji, interesujących akcji obu zespołów. Może tym razem piłkarze krakowscy zagrają wreszcie tak jak tego od nich oczekujemy, może... W każdym razie sądzę, iż warto wybrać się w sobotnie popołudnie na stadion Wisły.

Najciekawszym meczem tej serii gier będzie bez wątpienia pojedynek łódzki, w którym lider tabeli Widzew podejmować będzie drugą w klasyfikacji drużynę — warszawską Legię.

Kto wie czy nie będzie to mecz o mistrzowski tytuł.


Echo Krakowa. 1981, nr 96 (18 V) nr 10931


I znów poniżej oczekiwań


WISŁA — BAŁTYK 1:1 (1:1). Bramki strzelili: dla Wisły — Kmiecik (z rzutu wolnego) w 29 min., dla Bałtyku — Zgutczyński w 3 min. Sędziował p. J. Banasz z Katowic. Widzów ok. 15 tys.

WISŁA — Adamczyk — Szymanowski, Budka, Skrobowski, Jałocha — Lipka, Kapka, Motyka — Iwan, Kmiecik, Wróbel (od 71 min. Targosz).

I znów piłkarze „Białej gwiazdy” zagrali w ważnym meczu poniżej oczekiwań swych zwolenników, znów nie wykorzystali atutu własnego boiska i jak dwa tygodnie temu z Legią, tak i w sobotę stracili jeden punkt, remisując spotkanie. Co się złożyło na tak słabą postawę drużyny, na niekorzystny dla niej rezultat? Główną przyczyną było — moim zdaniem — wolne tempo przeprowadzanych akcji. Większość piłek Zdobytych po nieudanych zagraniach gdynian cofano do obrońców, ci długi czas podawali Ją między sobą powolutku, w spacerowym tempie przesuwali się na połowę bronioną przez drużynę gości. Piłkarze Bałtyku mieli prawie zawsze masę czasu, by wrócić na swoje pole, zorganizować obronne szyki.

Przy takim rozpoczynaniu akcji, musieli potem wiślacy szukać dostępu do bramki przy pomocy krótkich podań, przebijania się przez zwartą defensywę rywali, a że dysponują małą szybkością, brak im zrywu, metoda nie przynosiła większych efektów. Na dodatek — poza walczącym i bojowym Iwanem — tak gracze ataku jak i pomocy wiślackiej prezentują bardzo słabą formę. Wróbel jest zupełnie niewidoczny w akcjach zaczepnych, kilka razy próbował się „kiwać”, ale w starciach z rosłymi obrońcami stał na straconej pozycji. Kmiecik tak jakby w ogóle nie miał ochoty biegać, spaceruje po boisku, także niewiele wnosząc do gry drużyny. W pomocy Lipka jest nadal cieniem tego piłkarza, którego rok temu gorąco oklaskiwaliśmy za szybkie wejścia, sprytne podania, mądrą grę. Kapka w swoim stylu — a więc wolny, sporo odpoczywający, starający się co prawda dyrygować grą drużyny, lecz bez widocznych efektów, Motyka, który w zastępstwie Krupińskiego grał w pomocy, początkowo agresywny, bojowy, później opadł z sił i też nie zaliczył dobrego występu, W takiej sytuacji trudno więc się dziwić, iż ofensywne poczynania wiślaków były miernej klasy, niezbyt zagrażały rywalom.

Na dodatek wszystkiego i obrona krakowska szereg razy dała się wymanewrować napastnikom Bałtyku, przegrywali pojedynki Budka i Szymanowski, i Skrobowski, i. nawet najlepszy obok Iwana piłkarz Wisły w tym meczu — Jałocha.

Tylko dużemu szczęściu zawdzięczają krakowianie, iż przeciwnicy nie wywieźli spod Wawelu obydwóch punktów.

Optyczną przewagę w7 tym pojedynku mieli krakowianie, oni więcej i częściej przebywali na połow7ie bronionej przez zawodników Bałtyku, goście koncentrowali się na obronie własnego przedpola, inicjując w sprzyjających sytuacjach szybkie i bardzo groźne kontrataki.

Pierwszy z nich, już w 3 minucie, przyniósł im prowadzenie, Budka ze Skrobowskim a potem Szymanowski nie zdołali powstrzymać szarżującego Zgutczyńskiego, który strzelił do bramki. Piłkę wybił co prawda w7 pole Szymanowski, ale sędzia boczny stwierdził, iż minęła ona już linię bramkową i arbiter główmy uznał gola. Krakowianie wyrównali po pięknym, celnym strzale Kmiecika z rzutu wolnego, wykonanym w stylu słynnych „rogali” Kazimierza Deyny i wydawało się wówczas, iż „Biała gwiazda” zachęcona powodzeniem rozkręci się, zdoła zwyciężyć. Niestety, tak się nie stało, a szkoda, bo najgroźniejsi rywale Wisły w walce o mistrzowski tytuł Widzew i Legia podzielili się punktami i mieli krakowianie ogromną szansę zmniejszyć dzielącą ich od konkurentów: różnicę punktową. Cóż. tak bywa i trzeba się z tym pogodzić, choć uczucie żalu pozostanie.

JERZY LANGIER