1982.04.03 Wisła Kraków - Motor Lublin 5:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 9: Linia 9:
| wynik = 5:1 (0:1)
| wynik = 5:1 (0:1)
| goście = [[Motor Lublin]]
| goście = [[Motor Lublin]]
-
| ilość widzów = 5.000
+
| ilość widzów = 5-7.000
| sędzia = K. Kubanek z Katowic
| sędzia = K. Kubanek z Katowic
| strzelcy bramek gospodarze = <br>[[Piotr Skrobowski]] (g) 57'<br>[[Andrzej Iwan]] 73’<br>[[Zdzisław Kapka]] 77’<br>[[Zdzisław Kapka]] (k) 79’<br>[[Zdzisław Kapka]] (g) 85’
| strzelcy bramek gospodarze = <br>[[Piotr Skrobowski]] (g) 57'<br>[[Andrzej Iwan]] 73’<br>[[Zdzisław Kapka]] 77’<br>[[Zdzisław Kapka]] (k) 79’<br>[[Zdzisław Kapka]] (g) 85’

Wersja z dnia 12:04, 4 lis 2019

1982.04.03, I Liga, 22. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:15
Wisła Kraków 5:1 (0:1) Motor Lublin
widzów: 5-7.000
sędzia: K. Kubanek z Katowic
Bramki

Piotr Skrobowski (g) 57'
Andrzej Iwan 73’
Zdzisław Kapka 77’
Zdzisław Kapka (k) 79’
Zdzisław Kapka (g) 85’
0:1
1:1
2:1
3:1
4:1
5:1
34' Grzanka





Wisła Kraków
4-3-3
Marek Holocher
Henryk Szymanowski
Piotr Skrobowski
Marek Motyka
Jan Jałocha grafika: Zmiana.PNG (63’ Ryszard Suder)
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Janusz Nawrocki grafika: Zmiana.PNG (46’ Adam Nawałka)
Janusz Krupiński
Andrzej Iwan
Jerzy Kowalik

trener: Wiesław Lendzion
Motor Lublin
4-3-3
Opolski
Wójtowicz Grafika:Zmiana.PNG (56' Krzywicki)
Wiater
Dębiowski
Grzanka
Świętek
Pluta
Komosa
Pop
Kwapisz
Lorenc

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1982, nr 16 (2/4 IV) nr 11092

PO ŚRODOWYCH spotkaniach ekstraklasy, już jutro, kolejna, dwudziesta druga seria rozgrywek mistrzowskich a w niej, na stadionie przy ul. Reymonta, występ zespołu „Białej gwiazdy” przeciwko jednej ż najsłabszych w tej chwili drużyn tej klasy, lubelskiemu Motorowi.

Nie wiedzie się ostatnio zawodnikom krakowskim, z sześciu wiosennych meczów wygrali tylko jeden, dwa przegrali, a trzy zremisowali.

Kibice tej drużyny nie mają Więc zbytnich powodów do radości. Czy podopieczni Wiesława Lendziona przerwą wreszcie niedobrą passę i uzyskają w nadchodzącej kolejce drugie zwycięstwo w tej rundzie? Okoliczności ku temu są sprzyjające, przyjdzie bowiem wiślakom grać na własnym boisku z zespołem, który zajmuje przedostatnie miejsce w ligowej tabeli, na dodatek ma najsłabszą defensywę w tej klasie rozgrywek, o czym świadczy 36 straconych goli, najwięcej z całej ekstraklasowej szesnastki.

Wygrana Wisły wydaje się być rzeczą z góry przesądzoną, ale jeśliby porównać „korespondencyjnie” wyniki obu drużyn uzyskane w Mielcu, to końcowy sukces krakowian nie jest już tak oczywisty.

Przypomnijmy, że Motor i Wisła grały ze Stalą na jej boisku w odstępie zaledwie jednego tygodnia.

Krakowianie mecz przegrali, lubliniacy uzyskali remis. Lecz wszystko to tylko teoretyczne rozważania, zespoły naszej ligi prezentują tak chimeryczną formę, rezultaty meczów są tak nieoczekiwane, iż trudno doprawdy cokolwiek prorokować. Najlepiej wybrać się w niedzielne popołudnie na wiślacki stadion i samemu zobaczyć co też się tam wydarzy. Tylko, czy po ostatniej słabiutkiej serii występów, kibice zechcą jeszcze oglądać dość nieudolne popisy krakowskich „gwiazd”?


Echo Krakowa. 1982, nr 17 (5 IV) nr 11093

WISŁA—Motor 5:1 (0:1). Bramki strzelili: dla Widy — Kapka w 77, 79 (z karnego) i 85 min (głową), Skrobowski w 58 min (głową) oraz Iwan w 73 min, dla Motoru — Grzanka w 35 min. Sędziował p. P. Kubanek z Katowic. Widzów ok. 7000.

WISŁA — Adamczyk — Szymanowski, Skrobowski, Motyka, Jałocha (od 63 min Suder) — Lipka, Kapka. Nawrocki (od 46 min Nawałka), Krupiński — Iwan, Kowalik.

Schodzących na przerwę do szatni piłkarzy Wisły żegnały długotrwałe, głośne gwizdy, w niespełna godzinę później, po zakończeniu meczu z Motorem opuszczającym piat gry wiślakom zgotowali kibice radosną owację. Te reakcje publiczności najlepiej odzwierciedlają obraz spotkania, które miało dwa, jakże różne od siebie, oblicza.

Pierwsza połowa upłynęła na nieporadnych akcjach wiślaków, którzy czynili wrażenie jakby stanęli do walki pełni kompleksu niższości, jakby bali się rywali, nie wierzyli we własne siły i umiejętności. Brakowało w poczynaniach drużyny krakowskiej jakiejś myśli przewodniej, powiązania wzajemnego poszczególnych formacji, akcje były rwane, bezładne, a kiedy jeszcze po jednym z nielicznych kontrataków lublinianie objęli prowadzenie, zawodnicy krakowscy zapomnieli zupełnie nawet piłkarskiego abecadła. Nic więc dziwnego, że rozczarowani, niektórzy wręcz zrozpaczeni, kibice „Białej gwiazdy” głośno przeklinali swych pupilów, gwizdami kwitowali ich nieporadne zagrania, okrzykami dezaprobaty żegnali ich w drodze do szatni na przerwę meczu. Wydawało się bowiem, że podopieczni W. Lendziona nie są w stanie wykrzesać z siebie sił i ambicji, by mecz, ze słabym przeciwnikiem, rozstrzygnąć na swoją korzyść. Dodajmy bowiem, że piłkarze Motoru to bardzo przeciętny zespół, na dobrą sprawę poza ambicją i kondycją, pozbawiony innych cech ekstraklasowej drużyny. Jeśli więc z takim rywalem Wisła przegrywa...

Na szczęście dla krakowian, trener Lendzion zdecydował się wprowadzić do gry, po półtorarocznej przerwie A. Nawałkę, potem za kontuzjowanego Jałochę desygnował Sudera i wiślacy zaczęli łapać jaki taki rytm gry, a kiedy po wyrównaniu stanu meczu przez Skrobowskiego, Iwan sprytnym strzałem uzyskał prowadzenie, goście załamali się całkowicie, przestali walczyć, rozluźnili szyki obronne i krakowianie w ciągu paru minut zdobyli kolejne gole, odnosząc drugie w wiosennej rundzie zwycięstwo. Oby dodało im wiary w siebie, oby wreszcie zaczęli grać tak, jak od zespołu mającego w swych szeregach tylu potencjalnie świetnych piłkarzy, oczekiwać można, oczekiwać należy ..(lang).