1982.10.24 Lech Poznań - Wisła Kraków 3:1
Z Historia Wisły
Lech Poznań | 3:1 (2:1) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 15-20.000 | ||||||||||
sędzia: J. Banasz z Katowic | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1982, nr 158 (22/24 X) nr 11234
Bardzo trudne zadanie czeka Wisłę w Poznaniu. Lech, na swoim terenie, wsparty gorącym dopingiem kilkunastu tysięcy wiernych kibiców, jest niełatwy do pokonania. A w dodatku wiślacy są w słabiutkiej formie, W III lidze mają kłopoty kadrowe, trener Roman Durniok wciąż musi zmieniać ustawienie poszczególnych formacji, wciąż przesuwać graczy z pozycji na pozycję. Nie wróży to więc nic dobrego wiślakom. Lecz obym się mylił.
Echo Krakowa. 1982, nr 159 (25 X) nr 11235
LECH — WISŁA 3:1 (2:1). Bramki dla kolejarzy zdobyli Okoński w 17 min. (karny) i 87 min. oraz Adamiec w 45 min. Dla krakowian — Małek (samobójcza) w 24 min. Sędziował p. Banasz z Katowic. Żółte kartki: Kapka i Jałocha. Widzów 20 tys.
WISŁA: ADAMCZYK — MOTYKA, SUDER, JAŁOCHA, TARGOSZ — LIPKA (od 40 min. WIŚNIEWSKI), GORGON, KAPKA, NAWALKA — Krupiński, PLEWNIAK.
Piłkarzy „Białej gwiazdy” wita się i żegna w Poznaniu bardzo serdecznie, zwłaszcza, że od 10 lat nie sprawiają przykrości drużynie gospodarzy. We wczorajsze, słoneczne południe było podobnie. Gole strzelali wyłącznie Lechici, trzy razy do bramki Adamczyka, raz do swojej.
Trener Roman Durniok ma wielkie kłopoty ze zmontowaniem odpowiednio silnego składu i z konieczności daje szanse gry młodym i niedoświadczonym zawodnikom. Doszło mu nowe zmartwienie: dość poważnej kontuzji doznał Lipka. Zastąpił go Wiśniewski, który przy stanie 2:1 dla Lecha strzelił z całej siły w poprzeczkę (56 min.), choć trudno było w sytuacji w jakiej się znalazł nie zdobyć gola...
Z Kolei inny młody piłkarz Wisły — Gorgoń, popełnił tylko dwa błędy, ale ich skutek był opłakany. W 17 min. sfaulował na polu karnym Niewiadomskiego, za co sędzia podyktował „jedenastkę”.^ w 87 min. nie poradził sobie z Okońskim i ulubieniec publiczności poznańskiej pokonał Adamczyka.
Zwycięstwo Lecha w pełni zasłużone. Wiślacy nie potrafili przez cały mecz wymyślić recepty na szybkie ataki poznaniaków, poza zwalnianiem gry i dyskusją z sędziami, w czym celował Kapka, Właściwie tylko Motyka i Jałocha starali się nadać grze swego zespołu trochę dynamiki i wigoru, ale nie mając wsparcia partnerów niewiele mogli zdziałać.
W sumie jednak widowisko podobało się 20-tysięcznej widowni.
Było sporo płynnych, akcji, strzałów. szczególnie w wykonaniu Lechitów, niezłe tempo, no i cztery gole