1983.05.28 Bałtyk Gdynia - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 22: Linia 22:
[[Grafika:Dziennik Polski 1983-05-30.jpg|right|thumb|200px]]
[[Grafika:Dziennik Polski 1983-05-30.jpg|right|thumb|200px]]
*[http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=71617 strona 8]
*[http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=71617 strona 8]
 +
==Relacje prasowe==
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1983, nr 104 (27/29 V) nr 11387===
 +
 +
W tej kolejce Wisła grać będzie w Gdyni z Bałtykiem ważny dla obu zespołów mecz. Piłkarze Bałtyku, z takim samym dorobkiem jak wiślacy, są za nimi o jedno miejsce w tabeli. Wygrana daje im awans w górę i zwiększa poważnie szanse pozostania w ekstraklasie. Biorąc pod uwagę atut własnego boiska, faworyta pojedynku należy upatrywać w zespole gdyńskim, tym bardziej przecież, że wiślacy prezentują bardzo kiepską formę, czego najlepszym dowodem ich ostatnia porażka ze Stalą u siebie. Przegrana którą wielu kibiców przyjęło jako z góry zaplanowaną. Nie sądzę, by tak było, obserwując zawody można było dostrzec wysiłki kilku graczy, pragnących przechylenia szali w tym pojedynku na stronę „Białej gwiazdy”, lecz jako całość Wisła zaprezentowała się fatalnie. A że nie był to pierwszy taki występ, myślę iż plotki o sprezentowaniu punktów Stali są swego rodzaju pocieszaniem się kibiców tej drużyny
 +
 +
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1983, nr 105 (30 V) nr 11388===
 +
[[Grafika:Echo 1983-05-30.jpg‎|thumb|right|200 px]]
 +
 +
BAŁTYK — WISŁA 1:0 (1:0). Bramkę dla gospodarzy zdobył w 36 min. z rzutu karnego Nowacki. Sędziował p. Józef Banasz z Katowic.
 +
 +
WISŁA: Gaszyński — Motyka, Budka, Skrobowski, Jałocha — Targosz (od 86 min. Nawrocki), Krupiński, Kapka, Nawałka — Iwan, Wróbel.
 +
 +
Relację z pierwszej połowy spotkania (gdyby nie fakt, że padła z niej rozstrzygająca o losach spotkania bramka) można by śmiało zamknąć w jednym zdaniu: to, co drużyny prezentowały na boisku, było wszystkim, tylko nie piłką nożną w pierwszoligowym wydaniu. Z uporem godnym lepszej sprawy, zawodnicy obydwu zespołów podawali wszerz boiska i do tyłu, więcej uwagi poświęcano obronie własnej bramki (czwórkę obrońców nieustannie asekurowało co najmniej dwóch pomocników, i to niezależnie od rozwoju sytuacji) niż poczynaniom ofensywnym.
 +
 +
Jedynym w tym okresie gry celnym strzałem na. bramkę było uderzenie... Nowackiego z rzutu karnego, podyktowanego w 35 min. za bezmyślny faul Budki na rozpędzonym Kałużnym tuż przy linii końcowej boiska.
 +
 +
Wszyscy obserwatorzy zaczęli natomiast przecierać oczy ze zdziwienia od początku drugiej połowy. Krakowianie musieli za nadzwyczaj apatyczną postawę przed przerwą otrzymać w szatni niezłą reprymendę, jako że ruszyli na gospodarzy z takim impetem i sportową złością, iż wyrównanie wydawało się jedynie kwestią kilku minut. Dramatyzmu spotkania dodała niespodziewanie aura — ledwie siąpiący w pierwszej połowie deszczyk przerodził się w najprawdziwsze oberwanie chmury. W potokach wody wiślacy raz po raz wypracowywali sobie wyśmienite sytuacje strzeleckie, ale żadnej j nich nie potrafili zamienić na bramkę. Próbowali dosłownie wszystkiego: strzałów przewrotką (Iwan), uderzeń z dystansu (Iwan, Kapka, Nawałka i Jałocha) oraz koronkowych akcji na polu karnym gdynian. Cóż z tego jednak, skoro w sobotnie po­ południe bramkarz gospodarzy Czyżniewski rozegrał życiowy chyba mecz. Bronił z nadzwyczajną intuicją i wyczuciem, gdy natomiast sam nie był już w stanie zapobiec utracie bramki, wówczas wyręczali go obrońcy (w 59 min. Gierszewski wybił piłkę z linii bramkowej) lub poprzeczka (w 83 min. po kapitalnej „bombie” Kapki).
 +
 +
Na skutek wielu przerw w grze sędzia doliczył aż 6 minut do regulaminowego czasu gry, co nie miało już jednak większego wpływu na przebieg meczu. W samej końcówce przed wielką szansą podwyższenia wyniku stanął Nowacki, ale w sytuacji sam na sam z Gaszyńskim fatalnie przestrzelił ponad bramką.
 +
 +
MARIAN ZIMMERMAN
 +
[[Kategoria:I Liga 1982/1983 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:I Liga 1982/1983 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1982/1983 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1982/1983 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Bałtyk Gdynia]]
[[Kategoria:Bałtyk Gdynia]]

Wersja z dnia 05:46, 1 paź 2019

1983.05.28, I Liga, 25. kolejka, Gdynia, Stadion Bałtyku,
Bałtyk Gdynia 1:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 5.000
sędzia: J. Banasz z Katowic
Bramki
Nowacki (k) 35' 1:0
Bałtyk Gdynia
4-4-2
Czyżniewski
Paździor
Walczak
Sieracki
Gierszewski
Rzepka
Wachełko
Puszkarz
Nowacki
M. Cirkowski
Kałużny grafika: Zmiana.PNG (71' A. Zgutczyński)

trener:
Wisła Kraków
4-4-2
Robert Gaszyński
Marek Motyka
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Janusz Krupiński
Andrzej Targosz grafika: Zmiana.PNG (86’ Janusz Nawrocki)
Adam Nawałka
Zdzisław Kapka
Andrzej Iwan
Michał Wróbel

trener: Roman Durniok

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1983, nr 104 (27/29 V) nr 11387

W tej kolejce Wisła grać będzie w Gdyni z Bałtykiem ważny dla obu zespołów mecz. Piłkarze Bałtyku, z takim samym dorobkiem jak wiślacy, są za nimi o jedno miejsce w tabeli. Wygrana daje im awans w górę i zwiększa poważnie szanse pozostania w ekstraklasie. Biorąc pod uwagę atut własnego boiska, faworyta pojedynku należy upatrywać w zespole gdyńskim, tym bardziej przecież, że wiślacy prezentują bardzo kiepską formę, czego najlepszym dowodem ich ostatnia porażka ze Stalą u siebie. Przegrana którą wielu kibiców przyjęło jako z góry zaplanowaną. Nie sądzę, by tak było, obserwując zawody można było dostrzec wysiłki kilku graczy, pragnących przechylenia szali w tym pojedynku na stronę „Białej gwiazdy”, lecz jako całość Wisła zaprezentowała się fatalnie. A że nie był to pierwszy taki występ, myślę iż plotki o sprezentowaniu punktów Stali są swego rodzaju pocieszaniem się kibiców tej drużyny



Echo Krakowa. 1983, nr 105 (30 V) nr 11388

BAŁTYK — WISŁA 1:0 (1:0). Bramkę dla gospodarzy zdobył w 36 min. z rzutu karnego Nowacki. Sędziował p. Józef Banasz z Katowic.

WISŁA: Gaszyński — Motyka, Budka, Skrobowski, Jałocha — Targosz (od 86 min. Nawrocki), Krupiński, Kapka, Nawałka — Iwan, Wróbel.

Relację z pierwszej połowy spotkania (gdyby nie fakt, że padła z niej rozstrzygająca o losach spotkania bramka) można by śmiało zamknąć w jednym zdaniu: to, co drużyny prezentowały na boisku, było wszystkim, tylko nie piłką nożną w pierwszoligowym wydaniu. Z uporem godnym lepszej sprawy, zawodnicy obydwu zespołów podawali wszerz boiska i do tyłu, więcej uwagi poświęcano obronie własnej bramki (czwórkę obrońców nieustannie asekurowało co najmniej dwóch pomocników, i to niezależnie od rozwoju sytuacji) niż poczynaniom ofensywnym.

Jedynym w tym okresie gry celnym strzałem na. bramkę było uderzenie... Nowackiego z rzutu karnego, podyktowanego w 35 min. za bezmyślny faul Budki na rozpędzonym Kałużnym tuż przy linii końcowej boiska.

Wszyscy obserwatorzy zaczęli natomiast przecierać oczy ze zdziwienia od początku drugiej połowy. Krakowianie musieli za nadzwyczaj apatyczną postawę przed przerwą otrzymać w szatni niezłą reprymendę, jako że ruszyli na gospodarzy z takim impetem i sportową złością, iż wyrównanie wydawało się jedynie kwestią kilku minut. Dramatyzmu spotkania dodała niespodziewanie aura — ledwie siąpiący w pierwszej połowie deszczyk przerodził się w najprawdziwsze oberwanie chmury. W potokach wody wiślacy raz po raz wypracowywali sobie wyśmienite sytuacje strzeleckie, ale żadnej j nich nie potrafili zamienić na bramkę. Próbowali dosłownie wszystkiego: strzałów przewrotką (Iwan), uderzeń z dystansu (Iwan, Kapka, Nawałka i Jałocha) oraz koronkowych akcji na polu karnym gdynian. Cóż z tego jednak, skoro w sobotnie po­ południe bramkarz gospodarzy Czyżniewski rozegrał życiowy chyba mecz. Bronił z nadzwyczajną intuicją i wyczuciem, gdy natomiast sam nie był już w stanie zapobiec utracie bramki, wówczas wyręczali go obrońcy (w 59 min. Gierszewski wybił piłkę z linii bramkowej) lub poprzeczka (w 83 min. po kapitalnej „bombie” Kapki).

Na skutek wielu przerw w grze sędzia doliczył aż 6 minut do regulaminowego czasu gry, co nie miało już jednak większego wpływu na przebieg meczu. W samej końcówce przed wielką szansą podwyższenia wyniku stanął Nowacki, ale w sytuacji sam na sam z Gaszyńskim fatalnie przestrzelił ponad bramką.

MARIAN ZIMMERMAN