1983.08.21 Wisła Kraków - Górnik Zabrze 2:2
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 2:2 (1:2) | Górnik Zabrze | ||||||||
widzów: 7.000-8.000 | ||||||||||
sędzia: J. Goś z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1983, nr 162 (19/21 VIII) nr 11445
Wczoraj odwiedziliśmy piłkarzy obu klubów, przygotowujących się do niedzielnych pojedynków. Najpierw złożyliśmy wizytę na stadionie przy ul. Reymonta. Mimo że Wiślacy wrócili z Wałbrzycha dopiero o godzinie 4 rano, Edmund Zientara zarządził trening przed południem! Zawodnicy nie mieli więc czasu na rozwodzenie się nad przyczynami ostatniej, porażki. „Mamy trudną sytuację — po¬ wiedział E. Zientara — ale musimy sobie jakoś radzić. Widoczny jest brak Zdzisława Kapki. Niełatwo będzie wypełnić lukę po nim. Pora jednak ustabilizować skład drużyny. W Wałbrzychu przez kilkanaście minut grał rekonwalescent Lipka. Wrócił do zespołu Targosz, choć ma spore zaległości treningowe”. Ważne, że już w najbliższym meczu z Górnikiem Zabrze wystąpi reprezentant kraju Jan Jałochą, który pauzował przez trzy spotkania za żółte kartki
Echo Krakowa. 1983, nr 163 (22 VIII) nr 11446
WISŁA — GÓRNIK Zabrze 2:2 (1:2). Bramki zdobyli: dla gospodarzy Targosz 2 (w 8 i 90 min.), dla gości — Brzeziński (12 min.) i Zgutczyński (14 min.). Sędziował Jerzy Goś z Warszawy. Żółta kartka — Gorgon (Wisła).
WISŁA: Zajda — Motyka, Budka, Gorgoń (od 46 min. Skrobowski), Jałocha — Banaszkiewicz (od 60 min. Nawrocki), Targosz, Nawałka, Krupiński — Iwan, Wróbel.
Ostatni, rozpaczliwy atak Wisły. Do piłki na polu karnym dochodzi Wróbel. Wskutek zdecydowanej interwencji obrońców Górnika pada na murawę, ale trąca jeszcze piłkę. Podbiega do niej Targosz i z linii 16 metrów mocnym strzałem zaskakuje bramkarza gości Cebrata, ratując dla gospodarzy remis.
Czwarty w tym sezonie pojedynek o pierwszoligowe punkty nie był znów udany dla zespołu „Białej gwiazdy”, choć trener Edmund Zientara mógł wczoraj wreszcie posłać na boisko wszystkich czołowych graczy (Lipka znajdował się wśród rezerwowych, pozostałych widzieliśmy na boisku).
Gra, mimo wszystko, nie kleiła się krakowianom, chyba dlatego, że w linii pomocy zabrakło zawodnika, który potrafiłby kierować poczynaniami kolegów.. A w dodatku obrona nie miała najlepszego dnia. Obie bramki dla Górnika padły po jej ewidentnych błędach. Rutynowany Zgutczyński w 12 min. podał „głową” do Brzezińskiego, a ten dopełnił tylko formalności, strzelając z bliska celnie i mocno, chwilę później w 14 min. Zgutczyński, został wypuszczony w „uliczkę” przez Pałasza, wygrał pojedynek biegowy z krakowskimi obrońcami i przelobował próbującego ratować sytuację Zajdę. Bardzo krótko trwała więc radość wiślaków i nielicznie zgromadzonych kibiców po zdobyciu prowadzenia przez Targosza w 8 min. Najczęściej«. oglądaliśmy taki obrazek — atakował zespół gospodarzy, pod bramkę Górnika zapędzali się nawet boczni obrońcy Motyka i Jałocha, w pewnym momencie krakowianie tracili piłkę i następowała szybka kontra przeciwników. Łatwo przedostawali się na pole karne Wisły. Tak było m. in. w 82 min., kiedy tylko odważna interwencja Zajdy zapobiegła utracie trzeciego gola po rajdzie Zgutczyńskiego. Obrońców pozostawił daleko w tyle.
Wydaje mi się jednak, że remis nie krzywdzi żadnego z rywali. Krakowianie mieli bowiem także kilka wybornych, a nie wykorzystanych sytuacji podbramkowych. Choćby poprzeczka po wolnym Iwana w 78 min., czy okazja, zmarnowana przez Krupińskiego w 25 min. Usiłował wepchnąć piłkę do siatki głową, gdy o wiele łatwiej mógł to zrobić nogą.