1983.11.12 Wisła Kraków - Motor Lublin 0:0

Z Historia Wisły

1983.11.12, I Liga, 15. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 14:00
Wisła Kraków 0:0 Motor Lublin
widzów: 4.000-6.000
sędzia: J. Banasz z Katowic
Bramki
Wisła Kraków
4-3-3
Jerzy Zajda
Grafika:Zk.jpg Marek Motyka
Grafika:Zk.jpg Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha grafika: Zmiana.PNG (Adam Nawałka)
Leszek Lipka
Andrzej Targosz
Janusz Nawrocki
Janusz Krupiński
Andrzej Iwan
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (75’ Marek Banaszkiewicz)

trener: Edmund Zientara
Motor Lublin
4-4-2
Kalinowski
Kakietek
Boguszewski
Dębiński
Granka
Pop
Fiuta
Iwanicki
Góra
Szaniewski Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (89' Kudyba)
Witkowski Grafika:Zmiana.PNG (78' Rabenda)

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1983, nr 221 (11/13 XI) nr 11504

Przebudzona „Biała gwiazda podejmuje lubelski Motor

ZWYCIĘSTWO piłkarzy Wisły nad sosnowieckim Zagłębieni i to aż 4:1, na dodatek w wyjazdowym spotkaniu, było dla kibiców „Białej gwiazdy” wydarzeniem ogromnie radosnym. Nareszcie ich pupile ocknęli się z letargu, nareszcie zagrali tak jak tego oczekują ich zwolennicy. Trzy bramki popularnego Andrzeja Iwana, wysokie noty otrzymane przez krakowian w rankingu katowickiego „Sportu”, dały wiele satysfakcji wszystkim sympatykom tej drużyny. W tej sytuacji czekają oni na kolejną wygraną wiślaków, w kończącym jesienną rundę meczu z lubelskim Motorem.

Późno, bo późno, ale ocknęli się krakowianie i jeżeli zdobędą w sobotę kolejne dwa punkty będą mogli, w miarę spokojnie, trenować w okresie zimowej przerwy, z nadzieją na lepsze efekty wiosennej rundy. Aby tak było trzeba jednak wygrać z Motorem, zespołem, który swą postawą przyjemnie zaskakuje fachowców. Kierowany przez znanego piłkarza warszawskiego — Leszka Ćmikiewicza Motor, drużyna bez sławnych nazwisk spisuje się bardzo dobrze i po czternastu kolejkach spotkań jesiennej rundy zajmuje bardzo wysokie. czwarte miejsce w ligowej tabeli, mając w swym dorobku 18 punktów. Ostatni, co prawda zwycięski mecz z Pogonią, nie był najlepszym występem lublinian, niemniej aby ich pokonać trzeba w grę włożyć wiele sił i ambicji. Czy Wisłę stać na taką grę? Z całą pewnością tak! I choć krakowianie nie lubią gry przeciwko zmasowanej obronie rywali, a należy się spodziewać. że zespół Motoru zastosuje taką właśnie — wzmocnionej defensywy — taktykę na stadionie przy ul., Reymonta mamy nadzieję, że zdołają przełamać gardę rywali i wygrać te ważne zawody. To już ostatni mecz w tej rundzie, ostatnia szansa zobaczenia wiślaków w ligowych szrankach, myślę więc, iż warto będzie obejrzeć te zawody, że piłkarze „Białej gwiazdy” nie zrobią kibicom przykrej niespodzianki, lecz zakończą ligową rundę zwycięsko.



Echo Krakowa. 1983, nr 222 (14 XI) nr 11505

Kompromitujący finał kompromitującego sezonu

WISŁA — MOTOR 0—0. Sędziował p. Józef Banasz z Katowic — słabo. Żółte kartki: Motyka i Skrobowski z Wisły oraz Szaniawski z Motoru.

WISŁA: Zajda — Motyka, Budka, Skrobowski, Jałocha (od 40 min Nawałka) — Lipka, Targosz, Nawrocki, Krupiński — Iwan, Wróbel (od 75 min Banaszkiewicz).

Po zwycięskim 4:1 Wisły w Sosnowcu, kibice „Białej gwiazdy” uwierzyli, że ich pupile pod koniec jesiennej rundy odzyskali nagle wysoką formę j zakończą ligowe rozgrywki mocnym akordem, wygraną z lubelskim Motorem. Kilka tysięcy ludzi, którzy mimo zimna przyszli na stadion przy ul. Reymonta, ogromnie się jednak rozczarowało. To była znów Wisła grająca na swym normalnym w tej rundzie poziomie, drużyna bez koncepcji taktycznej, bez polotu, szybkości, waleczności, zespół kilkunastu młodych ludzi odrabiających z niechęcią i byle jak swą cotygodniową pańszczyznę.

Goście zaprezentowali się w Krakowie także bardzo kiepsko.

Grali może z nieco większą ambicją od gospodarzy, ale ogromnie chaotycznie, nieskutecznie. Mimo to mogli mecz wygrać. Już w 6 minucie, po jednej z akcji lublinian, Iwanicki, przy biernej postawie defensorów krakowskich, znalazł się kilka metrów przed bramką Zajdy. Golkiper krakowski wybiegł z bramki, rzucił się pod nogi szarżującego napastnika Motoru j zdołał obronić jego dość lekki strzał.

Gospodarze nie chcąc być lepsi też tylko raz stworzyli groźną sytuację pod bramką Kalinowskiego. Tuż po przerwie, w 48 min. Motyka celnie strzelił głową (był to pierwszy celny strzał ze strony wiślaków w tzw. "światło bramki” od początku meczu), ale bramkarz lubelski zdołał wybić piłkę na róg.

To było wszystko godne odnotowania w tym pierwszoligowym (ale tylko z nazwy) pojedynku. Owszem, było jeszcze kilka strzałów na bramkę, ale strzałów które mijały daleko lub wysoko poprzeczkę i słupki. Aż żałość brała gdy patrzyło się na te popisy zawodników, niedokładne podania, grę na stojąco, niecelne strzały.

Gospodarze od początku zawodów stosowali beznadziejny system stu podań, starając się wymanewrować obrońców lubelskich, lecz ponieważ robili to w żółwim tempie ,zawsze mało dynamicznie, za długo, obrońcy Motoru mieli czas by przeszkodzić wiślakom w oddaniu celnego strzału. Gdy nie zdążyli przeszkodzić, wówczas krakowianie i tak fatalnie pudłowali.

Był to doprawdy kompromitujący oba zespoły, polski futbol w ogóle, pojedynek, który na szczęście był ostatnim w tej rundzie. Pożegnaliśmy się z piłkarzami „Białej gwiazdy” na kilka miesięcy, bez żalu. Bo to co prezentowali w tej rundzie mogło wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej zagorzałego, oddanego temu klubowi sympatyka. (lang)