1987.09.12 Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 0:1
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 0:1 (0:1) | Zagłębie Sosnowiec | ||||||||
widzów: 1.000-3.000 | ||||||||||
sędzia: M. Dardas z Wrocławia | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 212 anons, 213 relacja.
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1987, nr 177 (11/12/13 IX) nr 12477
MAŁO kto przewidział taki obrót sprawy. Piłkarze Wisły zamiast walczyć o powrót w szeregi ekstraklasy muszą się teraz bronić przed spadkiem z II ligi. Po serii porażek krakowianie wylądowali na 11. miejscu i jeśli nie zaczną zdobywać punktów wkrótce może być jeszcze gorzej. Pytanie tylko czy stać ich w aktualnej dyspozycji na odnoszenie zwycięstw? W najbliższym meczu z Zagłębiem Sosnowiec o punkty na pewno nie będzie łatwo.
Echo Krakowa. 1987, nr 178 (14 IX) nr 12478
Smutny mecz na smutnym stadionie
WISŁA — ZAGŁĘBIE Sosnowiec 0:1 (0:1). Bramkę strzelił w 23 min. Wojciech Gorgon. Sędziował p. Marek Dardas z Wrocławia. Żółta kartka — Małek.
WISŁA — Gaszyński — Bożek, Małek, Mróz, Giszka (od 70 min. Farys) — Lipka, Moskal, Klaja (od 55 min Motyka), Jałocha — Świerczewski, Szewczyk.
Było to bardzo smutne widowisko. Stadion Wisły przedstawia dość ponury widok. Rozwalona trybuna, całe sektory ziemnego wału wybrane, zastawione ogrodzeniami. Miejsca, na których mogą gromadzić się kibice prawie puste. Sobotni pojedynek oglądało chyba niespełna dwa tysiące widzów. Zwolennicy Wisły apatyczni już się nie grupują tak masowo w dziesiątym sektorze, już ich nie słychać, czasem tylko zerwie się jakiś — przeważnie niekulturalny — okrzyk. A tak siedzą cicho.
Na płycie boiska krakowscy piłkarze, jakby zagubieni, nie wiedzący co ze sobą począć, grający bez ładu i składu, przegrywający mecz po meczu. Wszystko to razem tworzy przygnębiającą, smutną atmosferę.
W pojedynku z Zagłębiem potwierdziły się wcześniejsze spostrzeżenia. że zawodnikom krakowskim brakuje szybkości, że grają ociężale, mało precyzyjnie Teraz, po serii kiepskich występów. daje się zauważyć w tym zespole jeszcze brak wiary w siebie. Z wiślackiego boksu: tam gdzie siedzą trenerzy, działacze i rezerwowi, słychać było co pewien czas okrzyki — „szybciej” „zdecydowaniej”, „podnieście głowy” Lecz te polecenia, słowa zachęty, nie znajdowały odbicia w grze krakowian Moim zdaniem, trzeba by tym chłopcom, w większości młodym, zaaplikować zamiast treningu wizytę u psychologa. Może on potrafiłby ich natchnąć wiarą w szanse powodzenia, zmobilizować do odważniejszej, bardziej aktywnej gry.
Nie można napisać, że wiślacy .odpuścili” mecz, że nie chciało im się walczyć Nie. Oni grali z desperacją, ale jakby z powiązanymi nogami Gdy przychodziło do pojedynków jeden na jednego górą zwykle byli sosnowiczan " zawodnicy Wisły bojąc się ogrania uciekali się do fauli Tylko sporej tolerancji pana Dardasa zawdzięczają, że skończyło się zaledwie na jednej żółtej kartce dla Małka Należała się taka kara paru innym także Wynik 0:1 wskazuje na nikłą porażkę, niewielką różnicę dzielącą oba zespoły W rzeczywistości przewaga sosnowiczan była ogromna, tylko szczęściu i dobrej postawie swego bramkarza Wisła zawdzięcza przegraną zaledwie jedną bramką. Gaszyński czterokrotnie wychodził obronną ręką z pojedynków sam na sam z piłkarzami Zagłębia, raz w sukurs przyszła mu poprzeczka Mogła Wisła ten smutny mecz przegrać nawet różnicą 3—4 goli Przegrała jednym. Dobre i to.
(lang)