2012.03.25 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 18: Linia 18:
| statystyki =
| statystyki =
}}
}}
 +
==Przed pierwszym gwizdkiem==
 +
===I kto tutaj jest faworytem? Przed meczem Ruch - Wisła===
 +
Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do prostej zależności. Z kim nie gralibyśmy w lidze - byliśmy faworytem. Zresztą do "dobrego" przyzwyczaić jest się łatwo. Zanosi się jednak na to, że w niedzielne popołudnie czeka nas jakby mała zmiana roli. W spotkaniu, które zagramy w Chorzowie, to Ruch może mówić o bardziej ambitnych planach. My natomiast możemy na razie tylko marzyć, aby "Niebieskich" w ligowej tabeli dogonić.
 +
 +
Po 22 kolejach Ruch jest na trzecim miejscu i ma pięć punktów więcej od nas. Gdyby dopisał w niedzielnym spotkaniu zwycięstwo - do liderującej Legii strata chorzowian wynosiłaby ledwie trzy punkty, a w perspektywie mają oni już za dwa tygodnie wyjazd na Łazienkowską. Nie ma się więc co dziwić, że przy Cichej zaczęto głośno mówić o tym, że Ruch po 23 latach przerwy (!) chce faktycznie włączyć się do walki o mistrzostwo.
 +
I okazuje się, że nie jest to czcza gadanina. W pięciu ligowych meczach 2012 roku, które są za nami, Ruch zgromadził wprawdzie tylko 9 punktów (2 zwycięstwa, 3 remisy), strzelając 8 bramek, ale pokazywał niejednokrotnie naprawdę wysokie zespołowe umiejętności. Bo właśnie zespołowość to najważniejsza pozytywna cecha ekipy w niebieskich barwach.
 +
Jeśli nawet ostatnio wszyscy liczą głównie na popisy bramkostrzelnego Arkadiusz Piecha, to gdy tego szybkobiegacza nie ma na murawie - z powodzeniem zastępują go inni. Jak choćby były wiślak, Marek Zieńczuk, który w Chorzowie przeżywa swoją "drugą młodość", a bramkę, jaką niedawno strzelił Lechowi - kibice zapamiętają na długo. A to nie jedyne przykłady tego, że Ruch ma mocną, wyrównaną i naprawdę dobrze przygotowaną do gry kadrę.
 +
Co da ta "niebieska mieszanka" swoim fanom w tym sezonie? Wiele zależeć będzie właśnie od meczu z Wisłą...
 +
 +
"Biała Gwiazda" jedzie jednak do Chorzowa na swój drugi kolejny wyjazd z jasnym celem. Tylko wygrana przybliży nas do miejsc premiowanych grą w europejskich pucharach. Bo choć awans do półfinału Pucharu Polski wszyscy przyjęli z dużą radością, to dopiero wygrana w finale daje pewne miejsce w kwalifikacjach Ligi Europy. A do tego jeszcze daleka droga, a zrozumiałe jest, że nikt ligi nie odpuści.
 +
 +
Podopieczni Michała Probierza mają więc wszystko w swoich rękach, a sam trener już wcześniej powtarzał, że najbliższe trzy mecze w lidze dadzą odpowiedź na pytanie - co w tym sezonie osiągnie Wisła. Potyczka z Ruchem może dać nam już sporą wiedzę w tym zakresie.
 +
 +
Kibice zaś bez wątpienia najmocniej zastanawiają się w jakim składzie wyjdzie Wisła i gdzie w nim znajdzie Probierz miejsce dla przywróconego do kadry Patryka Małeckiego? Na tą okoliczność swoje "trzy grosze" wrzucił oczywiście jeden z brukowców - donosząc, że "Mały" po powrocie nie przeprosił kolegów z drużyny, co ma siać dodatkowy "ferment" w wiślackiej szatni. Jak jednak było i jest naprawdę oraz kto czego oczekiwał - nie dowiemy się zapewne nigdy. I na dziś tak niech może zostanie.
 +
Zwolennicy talentu "Małego" życzą mu oczywiście prawdziwego "wejścia smoka", a czy to właśnie on będzie bohaterem Wisły, czy może ktoś zupełnie inny - na dziś nie ma znaczenia. Liczy się tylko ewentualna zdobycz, jaką "Biała Gwiazda" może przywieźć z Chorzowa do domu. I oby była jak najbardziej okazała!
 +
 +
To wszystko nie zmienia zaś faktu, że czeka nas jeden z najciekawszych i być może najlepszych meczów tej wiosny. Ruch zagra bowiem o pełną pulę - podobnie jak i Wisła, a to oznacza - otwartą i elektryzującą potyczkę! A kto ją wygra? Mamy ogromną nadzieję, że jednak my!
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
 +
===Trener Probierz komplementuje Ruch===
 +
23. marca 2012
 +
 +
To może być jeden z najtrudniejszych meczów w obecnym sezonie. Wisła jedzie do Chorzowa, gdzie podejmie ich Ruch Chorzów. Drużyna prowadzona przez dobrego kolegę Michała Probierza - Waldemara Fornalika - nie zwalnia narzuconego jesienią wysokiego tempa.
 +
 +
Obecnie Ruch zajmuje trzecie miejsce w tabeli, ze stratą pięciu punktów do liderującej Legii i podobną przewagą nad Wisłą. - Wypowiedzi piłkarzy i trenera Ruchu, że walczą o mistrzostwo Polski to potwierdzenie tego, że mają bardzo dobry zespół. Grają ciekawą piłkę i wiem, że to będzie bardzo trudne spotkanie - przestrzega Michał Probierz.
 +
 +
- Mają ciekawych zawodników i potrafią grać bardzo zespołowo. Waldek (Fornalik - przyp. red.) potrafił bardzo dobrze to poukładać jeśli chodzi o "team spirit", to jest ich bardzo duży atut. Jeden za drugiego walczy. Także ci zawodnicy, którzy zagrali teraz z Ruchem Zdzieszowice z dobrej strony, mimo że wynik nie był zbyt wysoki - podkreśla trener Wisły.
 +
 +
Probierz oglądał dwa ostatnie mecze Ruchu. - Przeciwko Ruchowi Zdzieszowice przeprowadzili kilka bardzo dobrych akcji. W meczu z Podbeskidziem pierwsza połowa na bardzo wysokim poziomie. Nie wiem czy w ostatnim czasie miałem okazję widzieć kogoś, kto tak dobrze grał, utrzymywał się przy piłce i wychodzi bardzo dobrze do kontrataku - komplementował szkoleniowiec Wisły niedzielnego rywala.
 +
 +
Trener Fornalik ma z kogo korzystać w ataku. Przeciwko Zdzieszowicom dwa gole zdobył Andrzej Niedzielan, a nie jest on graczem podstawowej jedenastki. - Wywiera presję na pozostałych napastnikach. O Piechu i Jankowskim mówi się głośno, żeby powołać ich do kadry. Zdobywają te bramki i musimy być na to uczuleni - przypomina Michał Probierz.
 +
 +
Waldemar Fornalik ma w kadrze aż pięciu napastników. Oprócz wspomnianej trójki są jeszcze Paweł Abbott i Łukasz Janoszka. Każdy z pięciu atakujących Ruchu zdobył w tym sezonie przynajmniej jednego gola. Piech: 8 (wszystkie w lidze), Jankowski: 6 (wszystkie w lidze), Abbott: 6 w lidze, 1 w Pucharze Polski, Janoszka: 1 w lidze, 2 w Pucharze Polski i Niedzielan: 2 w PP (trafił do Ruchu zimą).
 +
 +
Jedyne, do czego piłkarze Ruchu mogą nie być przyzwyczajeni, to rosnąca presja. Nieuznawany za kandydata do mistrzostwa zespół teraz zajmuje trzecie miejsce i oczekiwania wobec niego rosną. - Walka o mistrzostwo Polski to jest wielka presja. Zrobią wszystko, żeby nas zostawić z tyłu. My zaś, wygrywając, będziemy mieli szansę, by do nich dojść - dodaje trener Wisły.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislakrakow.com '''wislakrakow.com''']
 +
 +
==Relacje z meczu==
 +
===WISLAKRAKOW.COM: Ruch - Wisła 1:0===
 +
Koszmarny mecz w Chorzowie rozegrali piłkarze Wisły, przegrywając z Ruchem tylko 0:1. Wynik dla "Białej Gwiazdy" uratował Sergei Pareiko. Wisła kończyła mecz w dziewiątkę, po czerwonych kartkach Bunozy i Diaza.
 +
 +
O niemocy Wisły niech przemówi statystyka. Ruch oddał 18 strzałów, Wisła - pięć. Osiem uderzeń Ruchu skierowanych było w światło bramki, Wisły - jeden. Dośrodkowania: 25 - 10 dla Ruchu. A gdy przypomnimy sobie interwencje Pareiki po strzale z czterech metrów Straki, po sytuacji "sam na sam" z Lewczukiem, czy po rzucie wolnym Zieńczuka, to mamy pewność, że Wisła nie miała dziś nic do powiedzenia.
 +
 +
Wiślacy tylko w pierwszych siedmiu minutach prowadzili grę. Trener Probierz zdecydował się na, wydawało się, ofensywne ustawienie z Genkowem i Bitonem. Od pierwszych minut zagrał Maor Melikson. W miejsce kontuzjowanego Jaliensa wskoczył Bunoza.
 +
 +
W 18 minucie po podaniu Kirma strzelał Genkow i był to jedyny celny strzał na bramkę Ruchu. Dziewięć minut później groźnie było pod bramką Pareiki po główce Grodzickiego i dobitce Piecha. Z pierwszym strzałem Pareiko ładnie sobie poradził, zaś dobitka była już bardzo nieudana, gdyż za lekka i wprost w bramkarza. Estoński golkiper Wisły ładnie zachował się też po główce Jankowskiego: efektownie rzucił się do piłki lecącej na wysokości ok. półtora metra i pewnie ją chwycił.
 +
 +
Po przerwie trener Probierz zdecydował się na wpuszczenie Ilieva w miejsce Meliksona. Gra Wisły wyglądała jednak coraz gorzej. Ruch zaatakował od początku i znakomicie, na tle chaotycznej Wisły operował piłką. Gol nie padł jeszcze po wycofaniu piłki przez Jankowskiego do Piecha, po którym Piech strzelił zbyt blisko środka bramki.
 +
 +
Za to w 54 minucie sędzia podyktował rzut karny. Można się kłócić, czy słuszny czy nie: z jednej strony to Marek Zieńczuk kopnął w nogę Cezarego Wilka, z drugiej Wilk piłki nie dotknął, choć z pewnością próbował ją odzyskać, bądź ułatwić w odzyskaniu któremuś z partnerów z obrony. Sytuacja tyleż kontrowersyjna co trudna do oceny. Sędzia zdecydował się wskazać na "wapno", a prowadzenie dla Ruchu pewnym strzałem zdobył "zamaskowany" Grodzicki - obrońca "Niebieskich" wystąpił w specjalnej ochronnej masce.
 +
 +
Jeśli ktoś sądził, że gol ten wyzwoli w Wiśle chęć lepszej gry w ataku - pomylił się okrutnie. Piłkarze Probierza zupełnie nie przypominali zespołu i popełniali kolejne kardynalne błędy. W 63 minucie wyrzucony z boiska został Bunoza, który faulował wychodzącego na pozycję "sam na sam" Jankowskiego. Z rzutu wolnego po tym faulu uderzył Marek Zieńczuk, uderzenie pięknie wybronił Pareiko.
 +
 +
W drugiej połowie Wisła przeprowadziła może 2-3 niegroźne akcje. Przez moment próbował szarpnąć grę Wisły Patryk Małecki, który powrócił na boisko po kilku tygodniach kary nałożonej przez klub. Raz zadryblował, raz dobrze podał na skrzydle, później nieźle, choć piłkę przejął bramkarz, dośrodkował do Łukasza Garguły i to by było na tyle.
 +
 +
Im dłużej trwał mecz, tym bardziej piłkarze Wisły przypominali stado baranów prowadzonych na rzeź przez graczy Ruchu. W końcówce Sergei Pareiko dwukrotnie uratował Wisłę od wyższej porażki, na którą w pełni zasłużyła. By tego było mało, w doliczonym czasie gry boisko, po idiotycznym błędzie, faulu i drugiej żółtej kartce opuścił Diaz. On i Bunoza nie zagrają w piątek przeciwko Legii.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislakrakow.com '''wislakrakow.com''']
 +
 +
===WISLAPORTAL.PL: Liga definitywnie z głowy. Ruch - Wisła 1-0===
 +
Piłkarze Wisły Kraków niezmiennie zawodzą w rozgrywkach ligowych. Dziś, choć bez wątpienia skrzywdzeni przez sędziego Szymona Marciniaka, przegrywamy w Chorzowie 0-1. Graliśmy jednak przez całe spotkanie zwyczajnie apatycznie i nie na tyle dobrze, aby zasłużyć na wygraną, po którą pojechaliśmy. Co zaś gorsze - na mecz z Legią, który już za tydzień - tracimy dwóch obrońców. Gordana Bunozę i Júniora Díaza. Ten pierwszy dostał czerwoną kartkę, a drugi swoją czwartą żółtą.
 +
 +
Wisła w Chorzowie wyszła w ofensywnym ustawieniu, z dwoma napastnikami, ale w I połowie niewiele dawało to ofensywnych możliwości. Dopiero w 18. minucie wiślacy mieli swoją szansę, gdy po zgraniu ze skrzydła do piłki doszedł Cwetan Genkow, ale jego strzał bramkarz gospodarzy odbił, a ratujący sytuację obrońca - wybił piłkę na rzut rożny. Po nim spróbował Dudu Biton, ale piłka obiła nogi obrońców.
 +
I tak naprawdę więcej groźnych sytuacji - do przerwy - wiślacy już nie stworzyli.
 +
 +
Mieli je za to gospodarze. W 27. minucie po rzucie rożnym naszym obrońcom uciekł Rafał Grodzicki. Jego próbę Sergei Pareiko odbił, a dobitkę Arkadiusza Piecha Estończyk złapał. Chwilę później z dystansu uderzył Marcin Malinowski i choć Pareiko bronił na raty, to znów spisał się bardzo dobrze.
 +
Najgroźniej było jednak w 43. minucie, gdy do wrzutki dojść próbowali Łukasz Janoszka i Maciej Jankowski. Wyżej wyskoczył ten pierwszy, ale i tym razem Pareiko nie dał się zaskoczyć, wykonując przy tym efektowną paradę.
 +
 +
Do przerwy było więc 0-0, ale główna w tym zasługa naszego bramkarza.
 +
 +
Na II połowę Wisła wyszła już bez Maora Meliksona, którego zastąpił Ivica Iliev. Jednak dało to niewiele, bo to Ruch bardzo mocno ruszył do ataku. I już w 48. minucie od straty bramki uchronił nas Júnior Díaz, który ofiarnie podtrzymał Jankowskiego. Trzy minuty później gospodarze mieli kolejną okazję, ale Piech na nasze szczęście strzelił w środek bramki i bez wątpienia ułatwił interwencję Sergeiowi.
 +
Nic nie pomogło już nam jednak w 54. minucie, bo nasz bramkarz musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Sędzia wskazał bowiem na "jedenastkę" odgwizdując faul Cezarego Wilka na Marku Zieńczuka. Decyzja arbitra kontrowersyjna, ale nie zmienia to faktu, że Grodzicki pewnie otworzył wynik.
 +
 +
Wiślacy po stracie bramki niewiele zmienili w swojej grze, a od 64. minuty było jeszcze gorzej. Gordan Bunoza próbował powstrzymywać Jankowskiego, ten upadł, a że obydwaj biegli sami w stronę bramki - więc sędzia odgwizdał faul, a wiślakowi pokazał czerwoną kartkę. Z wolnego za ten faul groźnie przymierzył Zieńczuk, ale świetnie dysponowany Pareiko znów nie dał się zaskoczyć.
 +
 +
W 68. minucie trener Probierz zagrał już vabank i za bezbarwnego Bitona wprowadził Patryka Małeckiego. I ten pokazał się w 74. po groźnej wrzutce. Wszystko to było jednak za mało, jak na choćby próbę odrabiania strat.
 +
Wisła grała bowiem w Chorzowie niezmiennie bezbarwnie. I to niestety bez wyjątku. Oczywiście można mieć pretensje do sędziego za decyzje, ale nawet bez tego - w tym spotkaniu "Biała Gwiazda" od "Niebieskich" była słabsza.
 +
A gospodarze wynik powinni wręcz podwyższyć! W 88. minucie Pareiko genialnie obronił piłkę przy sytuacji Gábora Straki. Podobnie świetnie spisał się też po akcji Igora Lewczuka. Wtedy Wisła grała już w dziewiątkę, bo dwie żółte kartki dostał Júnior Díaz.
 +
 +
Wisła przegrywa w Chorzowie i to zamyka temat naszej gry w lidze w tym sezonie. Pozostaje nam więc z honorem się z nią pożegnać... i cóż - walczyć o przepustkę do Europy w Pucharze Polski.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
 +
===GAZETA KRAKOWSKA: Wisła poległa w Chorzowie===
 +
Nieudany wyjazdowy mecz Wisły Kraków. "Białą Gwiazdę" pokonał Ruch Chorzów. Gola w 54. minucie z rzutu karnego strzelił Rafał Grodzicki. Wisła kończyła mecz w "9" - dwóch piłkarzy "Białej Gwiazdy", Bunoza i Diaz, zobaczyło czerwone kartki.
 +
 +
Wisła zajmuje 6. miejsce w tabeli piłkarskiej ekstraklasy. Zgromadziła 33 punkty, do prowadzącej Legii traci już 11.
 +
 +
Piłkarze obu drużyn przystępowali do meczu ze świadomością, że punkty straciły Legia i Śląsk. Przed Ruchem i Wisłą otwierała się zatem możliwość odrobienia części strat do prowadzącego duetu.
 +
 +
Ta perspektywa wyraźnie spętała nogi zawodnikom, bo pierwsza połowa rozczarowała. Początkowo nieco lepsze wrażenie sprawiała Wisła, ale tylko dlatego, że dłużej utrzymywała się przy piłce. Innych pozytywów takiego stanu rzeczy nie było, bo przez 45 minut wiślacy byli w stanie tylko raz zagrozić bramce Ruchu. W 18 min Andraż Kirm podał do Cwetana Genkowa, ale strzał Bułgara został zablokowany, a po chwili obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. - Nie potrafiliśmy utrzymać piłki w ataku - podsumował grę swoich podopiecznych trener Michał Probierz.
 +
 +
Ruch też nie sprawiał wrażenia drużyny, która walczy o mistrzostwo Polski. Jeśli chorzowianie założyli, że przyjmą Wisłę na swojej połowie, a później wykorzystując szybkość swoich ofensywnych zawodników, ją skontrują, to blado taki plan wypadł w pierwszej części.
 +
 +
Armaty Ruchu, Arkadiusz Piech i Maciej Jankowski, sprawiały wrażenie, jakby ktoś zapomniał załadować do nich amunicji. Gospodarze tylko dwa razy wyrwali się z tego marazmu. Najpierw, gdy po rzucie rożnym w zamieszaniu strzelał Rafał Grodzicki, a następnie gdy głową uderzył Łukasz Janoszka. W obu przypadkach bardzo dobrze spisał się jednak Sergiej Pareiko.
 +
Poza tym mieliśmy mecz, którego głównym elementem była szamotanina w środku pola, trochę walki i liczne błędy z obu stron. W przypadku Wisły szczególnie musiała irytować postawa Gervasio Nuneza, który wikłał się w niepotrzebne dryblingi, tracąc piłkę raz za razem w prosty sposób. Na przeciwnym biegunie postawić trzeba Cezarego Wilka, który w drugiej linii był najjaśniejszą postacią krakowskiej drużyny.
 +
 +
Nie było natomiast widać siły ofensywnej "Białej Gwiazdy". Na nic zdało się wystawienie dwóch napastników, bo Cwetan Genkow i Dawid Biton nie dostawali dobrych podań, a sposób, w jaki goście dośrodkowywali piłkę w pole karne Ruchu, lepiej pominąć milczeniem, bo jest dyskwalifikujący dla piłkarzy ekstraklasowych. Blado wypadł również Maor Melikson. Zawodnik, na którego kreatywność można było liczyć w największym stopniu, nie stanowił dla gospodarzy praktycznie żadnego zagrożenia. Nie dziwiło zatem, że już w przerwie Izraelczyk został zmieniony.
 +
 +
Drugą połowę w żywszym tempie rozpoczął Ruch. Przerwa wyraźnie lepiej podziałała na chorzowian niż wiślaków. Gospodarze przestali kalkulować, ruszyli do ataków i na efekty nie przyszło długo czekać. W 51 min dobrą okazję zmarnował Arkadiusz Piech, którego strzał obronił Sergiej Pareiko. Dwie minuty później do akcji wkroczył natomiast Szymon Marciniak, dyktując dla "Niebieskich" mocno problematyczny rzut karny po faulu na Marku Zieńczuku. Na nic zdały się protesty wiślaków. Rafał Grodzicki ustawił piłkę na jedenastym metrze, a po chwili mocnym strzałem dał prowadzenie Ruchowi.
 +
 +
Dziesięć minut później sytuacja Wisły jeszcze bardziej się skomplikowała. Po faulu na wychodzącym na czystą pozycję Jankowskim, czerwoną kartkę dostał Gordan Bunoza i krakowianie wynik musieli gonić w dziesiątkę.
 +
 +
W takiej sytuacji krakowskiej drużynie potrzeba było bodźca, odrobiny szaleństwa. Być może tym kierował się Michał Probierz, wpuszczając na boisko Patryka Małeckiego. Skoro nie kleiła się gra zespołowa, trzeba było liczyć na akcję indywidualną. "Mały" rzeczywiście starał się pokazać, że warto było odwieszać mu karę. Na staraniach jednak tylko się skończyło, bo defensywa Ruchu była na tyle szczelna, by nie dopuścić nawet do zagrożenia pod bramką Michala Peskovicia.
 +
 +
Ruch tymczasem grał swoje, szybko wyprowadzał ataki i Wisła tylko bardzo dobrej postawie Pareiki może zawdzięczać, że przegrała to spotkanie w minimalnych rozmiarach. Szczególnie obrona strzału Gabora Straki zasługuje na najwyższe uznanie.
 +
 +
W końcówce dramat Wisły dopełniła jeszcze czerwona kartka dla Juniora Diaza. Krakowianie kończyli zatem mecz w dziewiątkę. W takich okolicznościach kończyła się też ich walka o obronę tytułu. Ten za kilka tygodni na pewno zmieni właściciela. Być może trafi na ul. Cichą w Chorzowie, bo Ruch w tym sezonie na pewno ma prawo myśleć o piętnastym mistrzostwie Polski. Wisła o czternastym może już definitywnie zapomnieć.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.gazetakrakowska.pl '''gazetakrakowska.pl''']<br>
 +
'''Autor: Bartosz Karcz'''
 +
 +
==Pomeczowe wypowiedzi trenerów==
 +
===Michał Probierz, trener Wisły===
 +
- Staraliśmy się stwarzać sobie sytuacje i w początkowej fazie potrafiliśmy dwa-trzy razy wyjść, ale nie udawało nam się tego dobrze zakończyć. Nie potrafiliśmy utrzymywać się dziś przy piłce - mówił po meczu w Chorzowie trener Wisły, Michał Probierz. Dla niego jest to pierwsze przegrane spotkanie, odkąd objął trenerski stołek przy Reymonta.
 +
 +
- W drugiej połowie rzut karny ustawił to spotkanie i przegraliśmy. Przegraliśmy zasłużenie i dla mnie zastanawiające jest jak popełnialiśmy błędy w defensywie. Musimy pracować i pewne rzeczy zmienić. Fajnie jak się wygyrwa, ale trzeba też umieć żyć z porażką. Musimy wyciągnąć z tego wnioski i przed meczem z Legią przeanalizować to wszystko. Ruch podkreślił to, że cały sezon gra dobrze, że jest w formie. Tak to w piłce bywa. Porażki to trudne momenty. Chłopaków trochę poniosły dziś nerwy, zbyt nerwowo reagowali na niektóre sytuacje. W życiu tak jest. A za 10 dni spotkamy się zapewne w rewanżu w Pucharze Polski. Los bywa przekorny i życzyłbym sobie tego - dodał Probierz.
 +
 +
- Graliśmy vabank, dwójką napatników. Nie przyjechaliśmy tutaj kurczowo się bronić, choć nie potrafiliśmy tej piłki utrzymać i nad tym musimy pracować. Samo ustawienie pokazało, że chcieliśmy wygrać. Do końca, nawet w dziewięciu, walczyliśmy o zmianę wyniku. Nie udało się. Choć to trudne, to z porażkami trzeba umieć żyć - zakończył trener Wisły.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
 +
===Waldemar Fornalik, trener Ruchu===
 +
- Jesteśmy na pewno zadowoleni z wyniku. Wygraliśmy było nie było z mistrzem Polski, drużyną, która ma swoje aspiracje i dobrych zawodników. Zagraliśmy solidny mecz. Może bez fajerwerków, ale przeciwstawiliśmy Wiśle to co mamy najlepszego, a więc agresywną i konsekwentną grę - powiedział, po wygranej z Wisłą trener Ruchu, Waldemar Fornalik.
 +
 +
- Naszym mankamentem było to, że nie potrafiliśmy przypieczętować tego zwycięstwa i nie byłoby niepotrzebnych nerwów. Choć mecz ten był pod naszą kontrolą. Dopisujemy te trzy punkty i nasza sytuacja jest bardzo dobra - dodał Fornalik.
 +
 +
Trener Ruchu został zapytany o stwierdzenie Michała Probierza, który podczas swojej części konferencji prasowej przyznał, że Wisła z "Niebieskimi" spotka się jeszcze raz i to szybko, bo w półfinale Pucharu Polski.
 +
 +
- Nie wiem czy chcę czy nie chcę, żeby się Michał pomylił, bo ma swoją teorię, że zagramy razem, a Legia już jest dokoptowana do Arki. Ja nie wierzę w takie rzeczy. Poczekajmy, bo jeśli tak będzie, to będzie mi równo miło jak dziś. Wypiliśmy z Michałem kawę przed meczem, porozmawialiśmy, a gdyby tak było, to będą dwie okazje do spotkań - opowiadał trener Ruchu.
 +
 +
- Powiedziałem, że Ruch gra o mistrzostwo Polski, bo typowałem do tego pierwsze osiem drużyn. A czy zajmiemy miejsce pierwsze, trzecie, czy piąte - zobaczymy. To jest piłka, to jest sport, ale zrobimy wszystko, aby utrzymać się w czołówce. Zostało siedem meczów, do zdobycia jest 21 punktów. Trudno jest więc powiedzieć, czy Wisła została z tej walki wyłączona. Wszystko jest więc bardzo realne - zakończył Fornalik.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl''']
 +
 +
==Pomeczowe wypowiedzi zawodników==
 +
===Marek Zieńczuk, pomocnik Ruchu===
 +
- Sytuacja była bardzo komfortowa. Mieliśmy dwóch zawodników więcej i świetne sytuacje w końcówce. Mogliśmy spokojnie patrzeć na koniec meczu, a tak była nerwówka - powiedział o końcówce meczu Ruch - Wisła (1-0) pomocnik gospodarzy, Marek Zieńczuk, który mocno przyczynił się do wygranej "Niebieskich". To po zderzeniu z nim - w wykonaniu Cezarego Wilka - sędzia wskazał na "jedenastkę", z której padł jedyny gol meczu.
 +
 +
- Życie pokarało nas tydzień temu z Podbeskidziem, w głowach mieliśmy, że możemy dostać bramkę, ale byliśmy też przez to mocniej skoncentrowani. Wisła mimo wszystko nie stworzyła sobie dziś groźnych sytuacji - mówił Zieńczuk.
 +
 +
W tygodniu, poprzedzającym mecz, „Zieniu“ w jednym z wywiadów zapowiedział, że Ruch planuje walczyć w tym sezonie o pełną pulę. Czyli mistrzostwo Polski.
 +
 +
- Teraz to nie jest już buta z naszej strony, czy przerost ambicji. Regularnie punktujemy, w tej rundzie jeszcze nie przegraliśmy. Znamy swoje możliwości i niedostatki, ale umiejętnie je ukrywamy, Jesteśmy zgrani, a na boisku każdy wskoczyłby za drugiego w ogień. I to taki klucz do sukcesu, choć tego jeszcze nie osiągnęliśmy. Jeszcze do tego kilka kolejek - przyznał pomocnik Ruchu.
 +
 +
- Cieszę się z tej wygranej, gram teraz dla Ruchu i kibice widzą, że wkładam serce w tą grę. Tak zawsze podchodziłem do swoich obowiązków. Przykro, że Wisła przegrywa, ale dziś to jedyny dzień kiedy się cieszę - powiedział mocno związany z "Białą Gwiazdą" Zieńczuk.
 +
 +
- To duże wyróżnienie, kiedy nasi kibice rozumieją tą całą sytuację. Pięć lat spędziłem w Wiśle i starałem się grać tam jak najlepiej. Teraz robię to dla Ruchu i mam nadzieję, że jakiś sukces dołożę do tych kilku wiślackich - zakończył.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislaportal.pl '''wislaportal.pl'''] za Canal+
 +
 +
==Podsumowanie 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy==
 +
26. marca 2012, 22:11
 +
 +
Kolejna kolejka T-Mobile Ekstraklasy za nami i znów więcej po niej jest przegranych niż zwycięzców., więcej drużyn które zawiodły, niż tych które faktycznie zaimponowały. Mimo to dla bezstronnego kibica była to jedna lepszych kolejek - dużo bramek, sporo emocji i kilka niezłych spotkań a przy tym kilka istotnych wyników.
 +
 +
Grad bramek przyniósł już pierwszy piątkowy mecz. Widzew Łódź przegrał w Białymstoku z Jagiellonią aż 1:4. Wynik spotkania otworzył w 22. minucie Tomasz Frankowski pewnie wykorzystując jedenastkę. Widzew nie tylko musiał gonić wynik, ale w dodatku już od 20. minuty radzić sobie w dziesiątkę. Za faul w polu karnym czerwoną kartkę obejrzał Hachem Abbes po faulu na Macieju Makuszewskim i o ile kara zespołowa raczej się w tej sytuacji należała, o tyle kartka jest kwestią mocno dyskusyjną.
 +
 +
W 28. minucie goście zdołali jednak wyrównać. Po katastrofalnym błędzie Tomasza Porębskiego na skraju własnego pola karnego, piłkę przejął Przemysław Oziębała, który zacentrował do Mehdiego Ben Dhifallaha, który bez problemów zdobył swoją drugą bramkę w sezonie. Jagiellonia schodziła jednak na przerwę z prowadzeniem. W 41. minucie dał je gospodarzom Thiago Cionek, który głową wykorzystał centrę z rzutu rożnego Tomasza Kupisza.
 +
 +
W 65. minucie było 3:1. Znów strzelał Frankowski, znów z rzutu karnego i znów Widzew stracił zawodnika. Tym razem z boiska wyleciał Brazylijczyk Dudu, który po ewidentnym faulu na Kupiszu zobaczył drugą żółtą kartkę. Dzieło zniszczenia dokończył Makuszewski, który przepięknym mierzonym strzałem nie dał szans Maciejowi Mielcarzowi. Makuszewski uderzył z bardzo ostrego kąta jednocześnie podcinając futbolówkę lobem i nadając jej dużej bocznej rotacji po długim słupku.
 +
 +
Ciekawie było też w Krakowie, gdzie Cracovia bezapelacyjnie przegrała z Górnikiem Zabrze. Śmiało można stwierdzić, że to gospodarze bardziej zapracowali na własną porażkę, niż goście na zwycięstwo. Pierwsza bramka padła w 33. minucie po wrzucie z autu, który zdążył zkozłować w polu karnym i przelobować obrońców niż spadł pod nogi rzekomo pilnowanego Aleksandra Kwieka, który bez problemów z niedużej odległości przymierzył w środek bramki i dał swojej drużynie prowadzenie.
 +
 +
Dziesięć minut później było już 0:2. Piłka zagrana od obrońcy do Radosława Cierzniaka, pressing Michała Zielińskiego na bramkarzu i gol rodem z podwórka. Cierzniak próbując długiego wybicia nabił nabiegającego Zielińskiego, tak, że piłka bezpośrednio wpadła do bramki. W 69. minucie w końcu padła "normalna" bramka. Nienaciskany Mariusz Magiera popisał się świetnym prostopadłym podaniem – przez dwie linie, gdyby Cracovia posiadała dwie linie. Do piłki dopadł rozpędzony Zieliński i w pełnym biegu przelobował kołkowatego Cierzniaka.
 +
 +
W 74. minucie Cracovia zdobyła honorowe trafienie i ustaliła wynik meczu na 1:3. Z prawego skrzydła płasko zacentrował Andraż Struna, a jego podanie dobrze wykończył Koen van der Biezen. Z 17 punktami Cracovia zamyka tabelę i jest coraz bliższa spadku.
 +
 +
W Łodzi kibice do przerwy byli świadkami raczej nudnego pojedynku na dole tabeli. Jednak po wznowieniu gry, mecz ŁKS-u z Zagłębiem Lubin nabrał rumieńców. Obie strony miały swoje sytuacje, jednakże długo żadna z nich nie mogła przełamać impasu. W końcu w 79. minucie Jiri Bilek wykorzystał złe wybicie obrońców gospodarzy i pięknym uderzeniem z około dwudziestu metrów pokonał Bogusława Wyparłę.
 +
 +
Był to jednak dopiero początek emocji. W 82. minucie gospodarze wyrównali. Bohater sprzed 3 minut zamienił się w antybohatera. Próbując wybić piłkę we własnym polu karnym kopnął również głowę stojącego obok Antoniego Łukasiewicza. Arbiter po całkowicie zbędnym momencie zawahania wskazał na jedenasty metr. Jedenastkę pewnie wykorzystał Ronald Gercaliu.
 +
 +
Chwilę potem Bartosz Rymaniak skompletował zestaw dwóch żółtych kartek niezbędny do przedwczesnego zejścia do szatni i goście znaleźli się pod ścianą kończąc mecz w dziesięciu. Mimo to po końcowym gwizdku to właśnie goście cieszyli się z trzech punktów. W doliczonym czasie gry Artur Gieraga faulował we własnym polu karnym Adama Banasia i sędzia podyktował jedenastkę dla "miedziowych". Nie był to rzut karny z gatunku niepodważalnych, mimo to decyzja arbitra wydaje się słuszna, Gieraga wparował w lepiej ustawionego rywala przewracając go w wyskoku.
 +
 +
Pewnym egzekutorem karnego został Szymon Pawłowski. Trzy punkty wywiezione z Łodzi mogą okazać się kluczowe dla Zagłębia. Dzięki nim przewaga lubinian nad ŁKS-em i strefą spadkową wzrosła do 6 punktów.
 +
 +
W Gdańsku cień nadziei drużynom ze strefy spadkowej pozostawiło Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonując po ciekawym i zaciętym meczu Lechię 3:2. Już w 8. minucie gości na prowadzenie wyprowadził Robert Demjan wykorzystując dobrą centrę Lirana Cohena i bierną postawę defensywy gospodarzy.
 +
 +
Lechia wyrównała 10 minut później, wygrywając przebitkę na dwudziestym metrze Jakub Kosecki odprowadził piłkę do boku i silnie uderzył. Strzał wydawał się w zasięgu Mateusza Bąka, jednak golkiper gości abo źle wyliczył swoją interwencję, albo piłka w ostatniej chwili spłatała mu psikusa, bo uderzenie lechisty odbił się od niewłaściwej części dłoni bramkarza i wpadł do bramki.
 +
 +
Minęło kolejne 20 minut i Kosecki wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Wydawało się, że pomocnik wykorzysta świetne podanie Pawła Nowaka, jednak w ostatniej chwili dał się zablokować człapiącemu za nim Tomaszowi Górkiewiczowi. Jednakże na nic zdała się interwencja Górkiewicza, bo po "bilardzie" między jego kolegami piłka wróciła pod nogi Koseckiego w jeszcze dogodniejszej sytuacji i lechista tylko dopełnił formalności.
 +
 +
Na przerwę jednak obie drużyny schodziły przy stanie remisowym. We własnym polu karnym Krzysztof Bąk zagrał piłkę ręką. Choć zrobił to po zagraniu rywala z niewielkiej odległości, to ruch ręki w kierunku piłki i odniesiona korzyść wydają się ewidentne, a tym samym decyzja o podyktowaniu rzutu karnego również wydaje się uzasadniona. W rolę egzekutora wcielił się rozgrywający niezłe zawody Sylwester Patejuk.
 +
 +
O zwycięstwie gości zadecydował gol Demjana z 67. minuty wieńczący świetne podanie od Patejuka. Lechia miała jeszcze swoje sytuacje, ale nie zdołała ugrać choćby punktu. Tym samym z dorobkiem 21 punktów wciąż musi nerwowo oglądać się za siebie na drużyny ze strefy spadkowej.
 +
 +
Niespodziewanie Legia Warszawa zaledwie zremisowała przed własną publicznością z GKS-em Bełchatów. Bezbarwnych gospodarzy indywidualnym zrywem i przy skromnym udziale szczęścia wyprowadził Rafał Wolski, który w 36. minucie wymanewrował niemal całą defensywę gości, przy ostatnim obrońcy wygrywając przebitkę ze stoperem i pokonał Łukasza Sapelę.
 +
 +
W 57. minucie wyrównał Marcin Żewłakow strzałem głową po wrzutce Kamila Kosowskiego z rzutu rożnego. Jak się miało później okazać, jeden punkt wystarczył Legii by zwiększyć przewagę nad drugim Śląskiem, ale za plecami warszawiaków są też inne drużyny.
 +
 +
Do drugiej niespodzianki doszło w Poznaniu, gdzie Lech podejmował Śląsk Wrocław. Obie drużyny zaprezentowały się ze słabej strony, a fatalnie przygotowana nawierzchnia tylko eksponowała problemu obydwu drużyn. Faworytem spotkania byli goście, którzy w wypadku zwycięstwa wracali na pierwsze miejsce w tabeli.
 +
 +
Ta sztuka się im jednak nie udała. W 51. minucie Artiom Rudniew mógł przełamać strzelecką niemoc gospodarzy, którzy nie potrafili zdobyć bramki w nowym roku. Mógł, ale z kilku metrów nie trafił w piłkę i... został wyręczony przez Piotra Celebana, który wpakował piłkę do własnej bramki.
 +
 +
W ostatnich sekundach meczu gola mógł też zdobyć Vojo Ubiparip, jednak stojąc na wprost niemal pustej bramki i mając dużo czasu, zdecydował się uderzyć wprost w ustawionego na linii Celebana. Defensor gości nie miał tego dnia szczęścia, bo piłka trafiła go w rękę, a arbiter zdecydował się nie tylko wskazać na jedenasty metr, ale jeszcze ukarać zawodnika czerwoną kartką, która wykluczy go z następnego spotkania. Obie decyzje arbitra wydają się mocno wątpliwe, jednak ostatecznie Rudniew wykorzystał rzut karny i dał lechitom pierwszą bramkę w nowym roku.
 +
 +
Jeśli ktoś w Krakowie jeszcze marzył o obronie mistrzostwa czy choćby doścignięciu podium, został brutalnie odarty ze złudzeń. Wisła w beznadziejnym stylu przegrała w Chorzowie z Ruchem 0:1. Po tym, co zobaczyliśmy w niedzielnym meczu, nawet zdobycie Pucharu Polski wydaje się zdecydowanie bardziej odległe. Cień nadziei w tym, że Ruch skupi się na lidze, właśnie nadrobił kilka punktów do prowadzącej dwójki i wciąż może myśleć nawet o mistrzostwie.
 +
 +
Na zakończenie kolejki Korona rozgromiła u siebie warszawską Polonię 3:0. Autorami bramek byli Paweł Golański, Maciej Korzym i Artur Lenartowski. Wszystkie gole padły w drugiej połowie spotkania, w którym gospodarze "z radością atakowali bramkę Polonii". Liczne akcje, żywe tempo i ciekawe sytuacje sprawiły, że mecz mógł się podobać.
 +
[[Grafika:Tabela T-Mobile Ekstraklasy po 23 kolejkach sezonu 2011-12.jpg|thumb|right|360px|Tabela T-Mobile Ekstraklasy po 23 kolejkach sezonu 2011/12]]
 +
 +
Kalendarz i wyniki 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2011/2012
 +
 +
23 marca 2012 (piątek)<br>
 +
18.00 Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź 4:1<br>
 +
20.30 Cracovia - Górnik Zabrze 1:3<br>
 +
24 marca 2012 (sobota)<br>
 +
13.30 Łódzki KS - Zagłębie Lubin 1:2<br>
 +
15.45 Lechia Gdańsk - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:3<br>
 +
18.00 Legia Warszawa - GKS Bełchatów 1:1<br>
 +
25 marca 2012 (niedziela)<br>
 +
14.30 Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:0<br>
 +
17.00 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1:0<br>
 +
26 marca 2012 (poniedziałek)<br>
 +
18.30 Korona Kielce - Polonia Warszawa 3:0
 +
 +
 +
Liderzy klasyfikacji strzelców T-Mobile Ekstraklasy 2011/2012<br>
 +
19 bramek - Artjom Rudniew (Lech);<br>
 +
12 bramek - Tomasz Frankowski (Jagiellonia);<br>
 +
11 bramek - Dudu Biton (Wisła);<br>
 +
10 bramek - Edgar Cani (Polonia);
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislakrakow.com '''wislakrakow.com''']<br>
 +
'''Autor: Aleksander Lusina'''
 +
 +
==Kibicowsko==
 +
===Tyle pięknych flag, a taka kicha===
 +
Wyjazd do Chorzowa stał się dla kibiców Wisły okazją do uczczenia pamięci o powstaniu kościuszkowskim.
 +
 +
Po godzinie 10 rano fani Białej Gwiazdy wyruszyli w kilkaset osób w pochodzie spod stadionu na Rynek. Na ustach nieśli wiślackie pieśni i patriotyczne okrzyki. Przed 11 na Rynku Głównym złożono kwiaty, odpalono race, odśpiewano hymny. Pełna kultura w okolicy miejsca, w którym 218 lat temu Tadeusz Kościuszko złożył przysięgę narodowi.
 +
 +
Z Rynku kibice przeszli na Dworzec Główny, z którego wypełnionym po brzegi pociągiem specjalnym udali się do Chorzowa. Na miejscu czekała ich szczegółowa kontrola. Listy były dokładne i wyszukiwanie odpowiednich nazwisk nie trwało długo. Przy wejściu każdego sfotografowano wraz z dowodem tożsamości.
 +
 +
Na sektorze Wisły znalazło się 1250 kibiców mistrza Polski i bardzo wiele trójkolorowych flag. Wywieszono m.in.: Jaworzno, Prądnik Biały, Kłaj, Urodzeni wiślacy, Łagiewniki, Olkusz, Armia Białej Gwiazdy, Unia, Mafia, Unia z miastem, Wola Duchacka, Przemyśl, Nowa Huta, Kazimierz, Nieobliczalni, Wisła Sharks, Bochnia, Kleparz, Trzebinia, Grzegórzki, Piątka, Prądnik Czerwony, Bronowice i stara czerwona Wisła.
 +
 +
Wiślacy prowadzili doping, zwłaszcza w pierwszej połowie. Dobrze niosło się "Tak się bawią ludzie". W drugiej połowie było już spokojniej i ciszej. Cierpliwość każdego z nas kiedyś może się skończyć. Gdy piłkarze, klaszcząc, podeszli pod sektor, nie nawiązali wspólnego języka z kibicami, od których usłyszeli "Wy jesteście gwiazdorami, przegrywacie z frajerami" oraz "wyp***".
 +
 +
W smutnej atmosferze liczna Armia Białej Gwiazdy czekała ponad godzinę na opuszczenie stadionu. Po 20 udało się wyjechać w kierunku Krakowa.
 +
 +
'''Źródło:''' [http://www.wislakrakow.com '''wislakrakow.com''']<br>
 +
'''Autor: Nikol'''
 +
 +
===Zdjęcia===
 +
[[Grafika:2012.03.25 Ruch Chorzów - Wisła 1.JPG|400px|left|thumb|Wiślackie trybuny w Chorzowie.<br><small> Foto: Krzysztof Porębski [http://www.fotoporebski.pl.pl fotoporebski.pl]</small>]]
 +
[[Grafika:2012.03.25 Ruch Chorzów - Wisła 15.jpg|400px|left|thumb|Wiślackie trybuny w Chorzowie.<br><small> Foto: [http://www.skwk.pl.pl skwk.pl]</small>]]
 +
[[Grafika:2012.03.25 Ruch Chorzów - Wisła 2.JPG|400px|left|thumb|Wiślackie trybuny w Chorzowie.<br><small> Foto: Krzysztof Porębski [http://www.fotoporebski.pl.pl fotoporebski.pl]</small>]]
 +
[[Grafika:2012.03.25 Ruch Chorzów - Wisła 3.JPG|400px|left|thumb|Wiślackie trybuny w Chorzowie.<br><small> Foto: Krzysztof Porębski [http://www.fotoporebski.pl.pl fotoporebski.pl]</small>]]
[[Kategoria:Ekstraklasa 2011/2012 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Ekstraklasa 2011/2012 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 2011/2012 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 2011/2012 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Ruch Chorzów]]
[[Kategoria:Ruch Chorzów]]

Wersja z dnia 09:31, 31 mar 2012

2012.03.25, Ekstraklasa, 23. kolejka, Chorzów, Stadion Ruchu, 17.00, niedziela, 13°C
Ruch Chorzów 1:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów:
sędzia: Szymon Marciniak z Płocka
Bramki
Rafał Grodzicki (k) 54' 1:0
Ruch Chorzów
4-5-1
Michal Pesković
Żeljko Djokić
Rafał Grodzicki
Piotr Stawarczyk
Marek Szyndrowski
Marek Zieńczuk Grafika:Zmiana.PNG (84' Paweł Abbott)
Gabor Straka
Marcin Malinowski
Maciej Jankowski Grafika:Zmiana.PNG (90' Igor Lewczuk)
Łukasz Janoszka
Arkadiusz Piech Grafika:Zmiana.PNG (87' Andrzej Niedzielan)

trener: Waldemar Fornalik
Wisła Kraków
4-4-2
Sergei Pareiko
Marko Jovanović Grafika:Zk.jpg
Osman Chavez Grafika:Zk.jpg
Gordan Bunoza Grafika:Cz.jpg 63'
Junior Diaz Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 90'+3
Maor Melikson Grafika:Zmiana.PNG (46' Ivica Iliev)
Cezary Wilk
Gervasio Nunez Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (63' Łukasz Garguła)
Andraż Kirm
David Biton Grafika:Zmiana.PNG (68' Patryk Małecki)
Cwetan Genkow

trener: Michał Probierz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

I kto tutaj jest faworytem? Przed meczem Ruch - Wisła

Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do prostej zależności. Z kim nie gralibyśmy w lidze - byliśmy faworytem. Zresztą do "dobrego" przyzwyczaić jest się łatwo. Zanosi się jednak na to, że w niedzielne popołudnie czeka nas jakby mała zmiana roli. W spotkaniu, które zagramy w Chorzowie, to Ruch może mówić o bardziej ambitnych planach. My natomiast możemy na razie tylko marzyć, aby "Niebieskich" w ligowej tabeli dogonić.

Po 22 kolejach Ruch jest na trzecim miejscu i ma pięć punktów więcej od nas. Gdyby dopisał w niedzielnym spotkaniu zwycięstwo - do liderującej Legii strata chorzowian wynosiłaby ledwie trzy punkty, a w perspektywie mają oni już za dwa tygodnie wyjazd na Łazienkowską. Nie ma się więc co dziwić, że przy Cichej zaczęto głośno mówić o tym, że Ruch po 23 latach przerwy (!) chce faktycznie włączyć się do walki o mistrzostwo. I okazuje się, że nie jest to czcza gadanina. W pięciu ligowych meczach 2012 roku, które są za nami, Ruch zgromadził wprawdzie tylko 9 punktów (2 zwycięstwa, 3 remisy), strzelając 8 bramek, ale pokazywał niejednokrotnie naprawdę wysokie zespołowe umiejętności. Bo właśnie zespołowość to najważniejsza pozytywna cecha ekipy w niebieskich barwach. Jeśli nawet ostatnio wszyscy liczą głównie na popisy bramkostrzelnego Arkadiusz Piecha, to gdy tego szybkobiegacza nie ma na murawie - z powodzeniem zastępują go inni. Jak choćby były wiślak, Marek Zieńczuk, który w Chorzowie przeżywa swoją "drugą młodość", a bramkę, jaką niedawno strzelił Lechowi - kibice zapamiętają na długo. A to nie jedyne przykłady tego, że Ruch ma mocną, wyrównaną i naprawdę dobrze przygotowaną do gry kadrę. Co da ta "niebieska mieszanka" swoim fanom w tym sezonie? Wiele zależeć będzie właśnie od meczu z Wisłą...

"Biała Gwiazda" jedzie jednak do Chorzowa na swój drugi kolejny wyjazd z jasnym celem. Tylko wygrana przybliży nas do miejsc premiowanych grą w europejskich pucharach. Bo choć awans do półfinału Pucharu Polski wszyscy przyjęli z dużą radością, to dopiero wygrana w finale daje pewne miejsce w kwalifikacjach Ligi Europy. A do tego jeszcze daleka droga, a zrozumiałe jest, że nikt ligi nie odpuści.

Podopieczni Michała Probierza mają więc wszystko w swoich rękach, a sam trener już wcześniej powtarzał, że najbliższe trzy mecze w lidze dadzą odpowiedź na pytanie - co w tym sezonie osiągnie Wisła. Potyczka z Ruchem może dać nam już sporą wiedzę w tym zakresie.

Kibice zaś bez wątpienia najmocniej zastanawiają się w jakim składzie wyjdzie Wisła i gdzie w nim znajdzie Probierz miejsce dla przywróconego do kadry Patryka Małeckiego? Na tą okoliczność swoje "trzy grosze" wrzucił oczywiście jeden z brukowców - donosząc, że "Mały" po powrocie nie przeprosił kolegów z drużyny, co ma siać dodatkowy "ferment" w wiślackiej szatni. Jak jednak było i jest naprawdę oraz kto czego oczekiwał - nie dowiemy się zapewne nigdy. I na dziś tak niech może zostanie. Zwolennicy talentu "Małego" życzą mu oczywiście prawdziwego "wejścia smoka", a czy to właśnie on będzie bohaterem Wisły, czy może ktoś zupełnie inny - na dziś nie ma znaczenia. Liczy się tylko ewentualna zdobycz, jaką "Biała Gwiazda" może przywieźć z Chorzowa do domu. I oby była jak najbardziej okazała!

To wszystko nie zmienia zaś faktu, że czeka nas jeden z najciekawszych i być może najlepszych meczów tej wiosny. Ruch zagra bowiem o pełną pulę - podobnie jak i Wisła, a to oznacza - otwartą i elektryzującą potyczkę! A kto ją wygra? Mamy ogromną nadzieję, że jednak my!

Źródło: wislaportal.pl

Trener Probierz komplementuje Ruch

23. marca 2012

To może być jeden z najtrudniejszych meczów w obecnym sezonie. Wisła jedzie do Chorzowa, gdzie podejmie ich Ruch Chorzów. Drużyna prowadzona przez dobrego kolegę Michała Probierza - Waldemara Fornalika - nie zwalnia narzuconego jesienią wysokiego tempa.

Obecnie Ruch zajmuje trzecie miejsce w tabeli, ze stratą pięciu punktów do liderującej Legii i podobną przewagą nad Wisłą. - Wypowiedzi piłkarzy i trenera Ruchu, że walczą o mistrzostwo Polski to potwierdzenie tego, że mają bardzo dobry zespół. Grają ciekawą piłkę i wiem, że to będzie bardzo trudne spotkanie - przestrzega Michał Probierz.

- Mają ciekawych zawodników i potrafią grać bardzo zespołowo. Waldek (Fornalik - przyp. red.) potrafił bardzo dobrze to poukładać jeśli chodzi o "team spirit", to jest ich bardzo duży atut. Jeden za drugiego walczy. Także ci zawodnicy, którzy zagrali teraz z Ruchem Zdzieszowice z dobrej strony, mimo że wynik nie był zbyt wysoki - podkreśla trener Wisły.

Probierz oglądał dwa ostatnie mecze Ruchu. - Przeciwko Ruchowi Zdzieszowice przeprowadzili kilka bardzo dobrych akcji. W meczu z Podbeskidziem pierwsza połowa na bardzo wysokim poziomie. Nie wiem czy w ostatnim czasie miałem okazję widzieć kogoś, kto tak dobrze grał, utrzymywał się przy piłce i wychodzi bardzo dobrze do kontrataku - komplementował szkoleniowiec Wisły niedzielnego rywala.

Trener Fornalik ma z kogo korzystać w ataku. Przeciwko Zdzieszowicom dwa gole zdobył Andrzej Niedzielan, a nie jest on graczem podstawowej jedenastki. - Wywiera presję na pozostałych napastnikach. O Piechu i Jankowskim mówi się głośno, żeby powołać ich do kadry. Zdobywają te bramki i musimy być na to uczuleni - przypomina Michał Probierz.

Waldemar Fornalik ma w kadrze aż pięciu napastników. Oprócz wspomnianej trójki są jeszcze Paweł Abbott i Łukasz Janoszka. Każdy z pięciu atakujących Ruchu zdobył w tym sezonie przynajmniej jednego gola. Piech: 8 (wszystkie w lidze), Jankowski: 6 (wszystkie w lidze), Abbott: 6 w lidze, 1 w Pucharze Polski, Janoszka: 1 w lidze, 2 w Pucharze Polski i Niedzielan: 2 w PP (trafił do Ruchu zimą).

Jedyne, do czego piłkarze Ruchu mogą nie być przyzwyczajeni, to rosnąca presja. Nieuznawany za kandydata do mistrzostwa zespół teraz zajmuje trzecie miejsce i oczekiwania wobec niego rosną. - Walka o mistrzostwo Polski to jest wielka presja. Zrobią wszystko, żeby nas zostawić z tyłu. My zaś, wygrywając, będziemy mieli szansę, by do nich dojść - dodaje trener Wisły.

Źródło: wislakrakow.com

Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Ruch - Wisła 1:0

Koszmarny mecz w Chorzowie rozegrali piłkarze Wisły, przegrywając z Ruchem tylko 0:1. Wynik dla "Białej Gwiazdy" uratował Sergei Pareiko. Wisła kończyła mecz w dziewiątkę, po czerwonych kartkach Bunozy i Diaza.

O niemocy Wisły niech przemówi statystyka. Ruch oddał 18 strzałów, Wisła - pięć. Osiem uderzeń Ruchu skierowanych było w światło bramki, Wisły - jeden. Dośrodkowania: 25 - 10 dla Ruchu. A gdy przypomnimy sobie interwencje Pareiki po strzale z czterech metrów Straki, po sytuacji "sam na sam" z Lewczukiem, czy po rzucie wolnym Zieńczuka, to mamy pewność, że Wisła nie miała dziś nic do powiedzenia.

Wiślacy tylko w pierwszych siedmiu minutach prowadzili grę. Trener Probierz zdecydował się na, wydawało się, ofensywne ustawienie z Genkowem i Bitonem. Od pierwszych minut zagrał Maor Melikson. W miejsce kontuzjowanego Jaliensa wskoczył Bunoza.

W 18 minucie po podaniu Kirma strzelał Genkow i był to jedyny celny strzał na bramkę Ruchu. Dziewięć minut później groźnie było pod bramką Pareiki po główce Grodzickiego i dobitce Piecha. Z pierwszym strzałem Pareiko ładnie sobie poradził, zaś dobitka była już bardzo nieudana, gdyż za lekka i wprost w bramkarza. Estoński golkiper Wisły ładnie zachował się też po główce Jankowskiego: efektownie rzucił się do piłki lecącej na wysokości ok. półtora metra i pewnie ją chwycił.

Po przerwie trener Probierz zdecydował się na wpuszczenie Ilieva w miejsce Meliksona. Gra Wisły wyglądała jednak coraz gorzej. Ruch zaatakował od początku i znakomicie, na tle chaotycznej Wisły operował piłką. Gol nie padł jeszcze po wycofaniu piłki przez Jankowskiego do Piecha, po którym Piech strzelił zbyt blisko środka bramki.

Za to w 54 minucie sędzia podyktował rzut karny. Można się kłócić, czy słuszny czy nie: z jednej strony to Marek Zieńczuk kopnął w nogę Cezarego Wilka, z drugiej Wilk piłki nie dotknął, choć z pewnością próbował ją odzyskać, bądź ułatwić w odzyskaniu któremuś z partnerów z obrony. Sytuacja tyleż kontrowersyjna co trudna do oceny. Sędzia zdecydował się wskazać na "wapno", a prowadzenie dla Ruchu pewnym strzałem zdobył "zamaskowany" Grodzicki - obrońca "Niebieskich" wystąpił w specjalnej ochronnej masce.

Jeśli ktoś sądził, że gol ten wyzwoli w Wiśle chęć lepszej gry w ataku - pomylił się okrutnie. Piłkarze Probierza zupełnie nie przypominali zespołu i popełniali kolejne kardynalne błędy. W 63 minucie wyrzucony z boiska został Bunoza, który faulował wychodzącego na pozycję "sam na sam" Jankowskiego. Z rzutu wolnego po tym faulu uderzył Marek Zieńczuk, uderzenie pięknie wybronił Pareiko.

W drugiej połowie Wisła przeprowadziła może 2-3 niegroźne akcje. Przez moment próbował szarpnąć grę Wisły Patryk Małecki, który powrócił na boisko po kilku tygodniach kary nałożonej przez klub. Raz zadryblował, raz dobrze podał na skrzydle, później nieźle, choć piłkę przejął bramkarz, dośrodkował do Łukasza Garguły i to by było na tyle.

Im dłużej trwał mecz, tym bardziej piłkarze Wisły przypominali stado baranów prowadzonych na rzeź przez graczy Ruchu. W końcówce Sergei Pareiko dwukrotnie uratował Wisłę od wyższej porażki, na którą w pełni zasłużyła. By tego było mało, w doliczonym czasie gry boisko, po idiotycznym błędzie, faulu i drugiej żółtej kartce opuścił Diaz. On i Bunoza nie zagrają w piątek przeciwko Legii.

Źródło: wislakrakow.com

WISLAPORTAL.PL: Liga definitywnie z głowy. Ruch - Wisła 1-0

Piłkarze Wisły Kraków niezmiennie zawodzą w rozgrywkach ligowych. Dziś, choć bez wątpienia skrzywdzeni przez sędziego Szymona Marciniaka, przegrywamy w Chorzowie 0-1. Graliśmy jednak przez całe spotkanie zwyczajnie apatycznie i nie na tyle dobrze, aby zasłużyć na wygraną, po którą pojechaliśmy. Co zaś gorsze - na mecz z Legią, który już za tydzień - tracimy dwóch obrońców. Gordana Bunozę i Júniora Díaza. Ten pierwszy dostał czerwoną kartkę, a drugi swoją czwartą żółtą.

Wisła w Chorzowie wyszła w ofensywnym ustawieniu, z dwoma napastnikami, ale w I połowie niewiele dawało to ofensywnych możliwości. Dopiero w 18. minucie wiślacy mieli swoją szansę, gdy po zgraniu ze skrzydła do piłki doszedł Cwetan Genkow, ale jego strzał bramkarz gospodarzy odbił, a ratujący sytuację obrońca - wybił piłkę na rzut rożny. Po nim spróbował Dudu Biton, ale piłka obiła nogi obrońców. I tak naprawdę więcej groźnych sytuacji - do przerwy - wiślacy już nie stworzyli.

Mieli je za to gospodarze. W 27. minucie po rzucie rożnym naszym obrońcom uciekł Rafał Grodzicki. Jego próbę Sergei Pareiko odbił, a dobitkę Arkadiusza Piecha Estończyk złapał. Chwilę później z dystansu uderzył Marcin Malinowski i choć Pareiko bronił na raty, to znów spisał się bardzo dobrze. Najgroźniej było jednak w 43. minucie, gdy do wrzutki dojść próbowali Łukasz Janoszka i Maciej Jankowski. Wyżej wyskoczył ten pierwszy, ale i tym razem Pareiko nie dał się zaskoczyć, wykonując przy tym efektowną paradę.

Do przerwy było więc 0-0, ale główna w tym zasługa naszego bramkarza.

Na II połowę Wisła wyszła już bez Maora Meliksona, którego zastąpił Ivica Iliev. Jednak dało to niewiele, bo to Ruch bardzo mocno ruszył do ataku. I już w 48. minucie od straty bramki uchronił nas Júnior Díaz, który ofiarnie podtrzymał Jankowskiego. Trzy minuty później gospodarze mieli kolejną okazję, ale Piech na nasze szczęście strzelił w środek bramki i bez wątpienia ułatwił interwencję Sergeiowi. Nic nie pomogło już nam jednak w 54. minucie, bo nasz bramkarz musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Sędzia wskazał bowiem na "jedenastkę" odgwizdując faul Cezarego Wilka na Marku Zieńczuka. Decyzja arbitra kontrowersyjna, ale nie zmienia to faktu, że Grodzicki pewnie otworzył wynik.

Wiślacy po stracie bramki niewiele zmienili w swojej grze, a od 64. minuty było jeszcze gorzej. Gordan Bunoza próbował powstrzymywać Jankowskiego, ten upadł, a że obydwaj biegli sami w stronę bramki - więc sędzia odgwizdał faul, a wiślakowi pokazał czerwoną kartkę. Z wolnego za ten faul groźnie przymierzył Zieńczuk, ale świetnie dysponowany Pareiko znów nie dał się zaskoczyć.

W 68. minucie trener Probierz zagrał już vabank i za bezbarwnego Bitona wprowadził Patryka Małeckiego. I ten pokazał się w 74. po groźnej wrzutce. Wszystko to było jednak za mało, jak na choćby próbę odrabiania strat. Wisła grała bowiem w Chorzowie niezmiennie bezbarwnie. I to niestety bez wyjątku. Oczywiście można mieć pretensje do sędziego za decyzje, ale nawet bez tego - w tym spotkaniu "Biała Gwiazda" od "Niebieskich" była słabsza. A gospodarze wynik powinni wręcz podwyższyć! W 88. minucie Pareiko genialnie obronił piłkę przy sytuacji Gábora Straki. Podobnie świetnie spisał się też po akcji Igora Lewczuka. Wtedy Wisła grała już w dziewiątkę, bo dwie żółte kartki dostał Júnior Díaz.

Wisła przegrywa w Chorzowie i to zamyka temat naszej gry w lidze w tym sezonie. Pozostaje nam więc z honorem się z nią pożegnać... i cóż - walczyć o przepustkę do Europy w Pucharze Polski.

Źródło: wislaportal.pl

GAZETA KRAKOWSKA: Wisła poległa w Chorzowie

Nieudany wyjazdowy mecz Wisły Kraków. "Białą Gwiazdę" pokonał Ruch Chorzów. Gola w 54. minucie z rzutu karnego strzelił Rafał Grodzicki. Wisła kończyła mecz w "9" - dwóch piłkarzy "Białej Gwiazdy", Bunoza i Diaz, zobaczyło czerwone kartki.

Wisła zajmuje 6. miejsce w tabeli piłkarskiej ekstraklasy. Zgromadziła 33 punkty, do prowadzącej Legii traci już 11.

Piłkarze obu drużyn przystępowali do meczu ze świadomością, że punkty straciły Legia i Śląsk. Przed Ruchem i Wisłą otwierała się zatem możliwość odrobienia części strat do prowadzącego duetu.

Ta perspektywa wyraźnie spętała nogi zawodnikom, bo pierwsza połowa rozczarowała. Początkowo nieco lepsze wrażenie sprawiała Wisła, ale tylko dlatego, że dłużej utrzymywała się przy piłce. Innych pozytywów takiego stanu rzeczy nie było, bo przez 45 minut wiślacy byli w stanie tylko raz zagrozić bramce Ruchu. W 18 min Andraż Kirm podał do Cwetana Genkowa, ale strzał Bułgara został zablokowany, a po chwili obrońcy wybili piłkę na rzut rożny. - Nie potrafiliśmy utrzymać piłki w ataku - podsumował grę swoich podopiecznych trener Michał Probierz.

Ruch też nie sprawiał wrażenia drużyny, która walczy o mistrzostwo Polski. Jeśli chorzowianie założyli, że przyjmą Wisłę na swojej połowie, a później wykorzystując szybkość swoich ofensywnych zawodników, ją skontrują, to blado taki plan wypadł w pierwszej części.

Armaty Ruchu, Arkadiusz Piech i Maciej Jankowski, sprawiały wrażenie, jakby ktoś zapomniał załadować do nich amunicji. Gospodarze tylko dwa razy wyrwali się z tego marazmu. Najpierw, gdy po rzucie rożnym w zamieszaniu strzelał Rafał Grodzicki, a następnie gdy głową uderzył Łukasz Janoszka. W obu przypadkach bardzo dobrze spisał się jednak Sergiej Pareiko. Poza tym mieliśmy mecz, którego głównym elementem była szamotanina w środku pola, trochę walki i liczne błędy z obu stron. W przypadku Wisły szczególnie musiała irytować postawa Gervasio Nuneza, który wikłał się w niepotrzebne dryblingi, tracąc piłkę raz za razem w prosty sposób. Na przeciwnym biegunie postawić trzeba Cezarego Wilka, który w drugiej linii był najjaśniejszą postacią krakowskiej drużyny.

Nie było natomiast widać siły ofensywnej "Białej Gwiazdy". Na nic zdało się wystawienie dwóch napastników, bo Cwetan Genkow i Dawid Biton nie dostawali dobrych podań, a sposób, w jaki goście dośrodkowywali piłkę w pole karne Ruchu, lepiej pominąć milczeniem, bo jest dyskwalifikujący dla piłkarzy ekstraklasowych. Blado wypadł również Maor Melikson. Zawodnik, na którego kreatywność można było liczyć w największym stopniu, nie stanowił dla gospodarzy praktycznie żadnego zagrożenia. Nie dziwiło zatem, że już w przerwie Izraelczyk został zmieniony.

Drugą połowę w żywszym tempie rozpoczął Ruch. Przerwa wyraźnie lepiej podziałała na chorzowian niż wiślaków. Gospodarze przestali kalkulować, ruszyli do ataków i na efekty nie przyszło długo czekać. W 51 min dobrą okazję zmarnował Arkadiusz Piech, którego strzał obronił Sergiej Pareiko. Dwie minuty później do akcji wkroczył natomiast Szymon Marciniak, dyktując dla "Niebieskich" mocno problematyczny rzut karny po faulu na Marku Zieńczuku. Na nic zdały się protesty wiślaków. Rafał Grodzicki ustawił piłkę na jedenastym metrze, a po chwili mocnym strzałem dał prowadzenie Ruchowi.

Dziesięć minut później sytuacja Wisły jeszcze bardziej się skomplikowała. Po faulu na wychodzącym na czystą pozycję Jankowskim, czerwoną kartkę dostał Gordan Bunoza i krakowianie wynik musieli gonić w dziesiątkę.

W takiej sytuacji krakowskiej drużynie potrzeba było bodźca, odrobiny szaleństwa. Być może tym kierował się Michał Probierz, wpuszczając na boisko Patryka Małeckiego. Skoro nie kleiła się gra zespołowa, trzeba było liczyć na akcję indywidualną. "Mały" rzeczywiście starał się pokazać, że warto było odwieszać mu karę. Na staraniach jednak tylko się skończyło, bo defensywa Ruchu była na tyle szczelna, by nie dopuścić nawet do zagrożenia pod bramką Michala Peskovicia.

Ruch tymczasem grał swoje, szybko wyprowadzał ataki i Wisła tylko bardzo dobrej postawie Pareiki może zawdzięczać, że przegrała to spotkanie w minimalnych rozmiarach. Szczególnie obrona strzału Gabora Straki zasługuje na najwyższe uznanie.

W końcówce dramat Wisły dopełniła jeszcze czerwona kartka dla Juniora Diaza. Krakowianie kończyli zatem mecz w dziewiątkę. W takich okolicznościach kończyła się też ich walka o obronę tytułu. Ten za kilka tygodni na pewno zmieni właściciela. Być może trafi na ul. Cichą w Chorzowie, bo Ruch w tym sezonie na pewno ma prawo myśleć o piętnastym mistrzostwie Polski. Wisła o czternastym może już definitywnie zapomnieć.

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Michał Probierz, trener Wisły

- Staraliśmy się stwarzać sobie sytuacje i w początkowej fazie potrafiliśmy dwa-trzy razy wyjść, ale nie udawało nam się tego dobrze zakończyć. Nie potrafiliśmy utrzymywać się dziś przy piłce - mówił po meczu w Chorzowie trener Wisły, Michał Probierz. Dla niego jest to pierwsze przegrane spotkanie, odkąd objął trenerski stołek przy Reymonta.

- W drugiej połowie rzut karny ustawił to spotkanie i przegraliśmy. Przegraliśmy zasłużenie i dla mnie zastanawiające jest jak popełnialiśmy błędy w defensywie. Musimy pracować i pewne rzeczy zmienić. Fajnie jak się wygyrwa, ale trzeba też umieć żyć z porażką. Musimy wyciągnąć z tego wnioski i przed meczem z Legią przeanalizować to wszystko. Ruch podkreślił to, że cały sezon gra dobrze, że jest w formie. Tak to w piłce bywa. Porażki to trudne momenty. Chłopaków trochę poniosły dziś nerwy, zbyt nerwowo reagowali na niektóre sytuacje. W życiu tak jest. A za 10 dni spotkamy się zapewne w rewanżu w Pucharze Polski. Los bywa przekorny i życzyłbym sobie tego - dodał Probierz.

- Graliśmy vabank, dwójką napatników. Nie przyjechaliśmy tutaj kurczowo się bronić, choć nie potrafiliśmy tej piłki utrzymać i nad tym musimy pracować. Samo ustawienie pokazało, że chcieliśmy wygrać. Do końca, nawet w dziewięciu, walczyliśmy o zmianę wyniku. Nie udało się. Choć to trudne, to z porażkami trzeba umieć żyć - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislaportal.pl

Waldemar Fornalik, trener Ruchu

- Jesteśmy na pewno zadowoleni z wyniku. Wygraliśmy było nie było z mistrzem Polski, drużyną, która ma swoje aspiracje i dobrych zawodników. Zagraliśmy solidny mecz. Może bez fajerwerków, ale przeciwstawiliśmy Wiśle to co mamy najlepszego, a więc agresywną i konsekwentną grę - powiedział, po wygranej z Wisłą trener Ruchu, Waldemar Fornalik.

- Naszym mankamentem było to, że nie potrafiliśmy przypieczętować tego zwycięstwa i nie byłoby niepotrzebnych nerwów. Choć mecz ten był pod naszą kontrolą. Dopisujemy te trzy punkty i nasza sytuacja jest bardzo dobra - dodał Fornalik.

Trener Ruchu został zapytany o stwierdzenie Michała Probierza, który podczas swojej części konferencji prasowej przyznał, że Wisła z "Niebieskimi" spotka się jeszcze raz i to szybko, bo w półfinale Pucharu Polski.

- Nie wiem czy chcę czy nie chcę, żeby się Michał pomylił, bo ma swoją teorię, że zagramy razem, a Legia już jest dokoptowana do Arki. Ja nie wierzę w takie rzeczy. Poczekajmy, bo jeśli tak będzie, to będzie mi równo miło jak dziś. Wypiliśmy z Michałem kawę przed meczem, porozmawialiśmy, a gdyby tak było, to będą dwie okazje do spotkań - opowiadał trener Ruchu.

- Powiedziałem, że Ruch gra o mistrzostwo Polski, bo typowałem do tego pierwsze osiem drużyn. A czy zajmiemy miejsce pierwsze, trzecie, czy piąte - zobaczymy. To jest piłka, to jest sport, ale zrobimy wszystko, aby utrzymać się w czołówce. Zostało siedem meczów, do zdobycia jest 21 punktów. Trudno jest więc powiedzieć, czy Wisła została z tej walki wyłączona. Wszystko jest więc bardzo realne - zakończył Fornalik.

Źródło: wislaportal.pl

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Marek Zieńczuk, pomocnik Ruchu

- Sytuacja była bardzo komfortowa. Mieliśmy dwóch zawodników więcej i świetne sytuacje w końcówce. Mogliśmy spokojnie patrzeć na koniec meczu, a tak była nerwówka - powiedział o końcówce meczu Ruch - Wisła (1-0) pomocnik gospodarzy, Marek Zieńczuk, który mocno przyczynił się do wygranej "Niebieskich". To po zderzeniu z nim - w wykonaniu Cezarego Wilka - sędzia wskazał na "jedenastkę", z której padł jedyny gol meczu.

- Życie pokarało nas tydzień temu z Podbeskidziem, w głowach mieliśmy, że możemy dostać bramkę, ale byliśmy też przez to mocniej skoncentrowani. Wisła mimo wszystko nie stworzyła sobie dziś groźnych sytuacji - mówił Zieńczuk.

W tygodniu, poprzedzającym mecz, „Zieniu“ w jednym z wywiadów zapowiedział, że Ruch planuje walczyć w tym sezonie o pełną pulę. Czyli mistrzostwo Polski.

- Teraz to nie jest już buta z naszej strony, czy przerost ambicji. Regularnie punktujemy, w tej rundzie jeszcze nie przegraliśmy. Znamy swoje możliwości i niedostatki, ale umiejętnie je ukrywamy, Jesteśmy zgrani, a na boisku każdy wskoczyłby za drugiego w ogień. I to taki klucz do sukcesu, choć tego jeszcze nie osiągnęliśmy. Jeszcze do tego kilka kolejek - przyznał pomocnik Ruchu.

- Cieszę się z tej wygranej, gram teraz dla Ruchu i kibice widzą, że wkładam serce w tą grę. Tak zawsze podchodziłem do swoich obowiązków. Przykro, że Wisła przegrywa, ale dziś to jedyny dzień kiedy się cieszę - powiedział mocno związany z "Białą Gwiazdą" Zieńczuk.

- To duże wyróżnienie, kiedy nasi kibice rozumieją tą całą sytuację. Pięć lat spędziłem w Wiśle i starałem się grać tam jak najlepiej. Teraz robię to dla Ruchu i mam nadzieję, że jakiś sukces dołożę do tych kilku wiślackich - zakończył.

Źródło: wislaportal.pl za Canal+

Podsumowanie 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

26. marca 2012, 22:11

Kolejna kolejka T-Mobile Ekstraklasy za nami i znów więcej po niej jest przegranych niż zwycięzców., więcej drużyn które zawiodły, niż tych które faktycznie zaimponowały. Mimo to dla bezstronnego kibica była to jedna lepszych kolejek - dużo bramek, sporo emocji i kilka niezłych spotkań a przy tym kilka istotnych wyników.

Grad bramek przyniósł już pierwszy piątkowy mecz. Widzew Łódź przegrał w Białymstoku z Jagiellonią aż 1:4. Wynik spotkania otworzył w 22. minucie Tomasz Frankowski pewnie wykorzystując jedenastkę. Widzew nie tylko musiał gonić wynik, ale w dodatku już od 20. minuty radzić sobie w dziesiątkę. Za faul w polu karnym czerwoną kartkę obejrzał Hachem Abbes po faulu na Macieju Makuszewskim i o ile kara zespołowa raczej się w tej sytuacji należała, o tyle kartka jest kwestią mocno dyskusyjną.

W 28. minucie goście zdołali jednak wyrównać. Po katastrofalnym błędzie Tomasza Porębskiego na skraju własnego pola karnego, piłkę przejął Przemysław Oziębała, który zacentrował do Mehdiego Ben Dhifallaha, który bez problemów zdobył swoją drugą bramkę w sezonie. Jagiellonia schodziła jednak na przerwę z prowadzeniem. W 41. minucie dał je gospodarzom Thiago Cionek, który głową wykorzystał centrę z rzutu rożnego Tomasza Kupisza.

W 65. minucie było 3:1. Znów strzelał Frankowski, znów z rzutu karnego i znów Widzew stracił zawodnika. Tym razem z boiska wyleciał Brazylijczyk Dudu, który po ewidentnym faulu na Kupiszu zobaczył drugą żółtą kartkę. Dzieło zniszczenia dokończył Makuszewski, który przepięknym mierzonym strzałem nie dał szans Maciejowi Mielcarzowi. Makuszewski uderzył z bardzo ostrego kąta jednocześnie podcinając futbolówkę lobem i nadając jej dużej bocznej rotacji po długim słupku.

Ciekawie było też w Krakowie, gdzie Cracovia bezapelacyjnie przegrała z Górnikiem Zabrze. Śmiało można stwierdzić, że to gospodarze bardziej zapracowali na własną porażkę, niż goście na zwycięstwo. Pierwsza bramka padła w 33. minucie po wrzucie z autu, który zdążył zkozłować w polu karnym i przelobować obrońców niż spadł pod nogi rzekomo pilnowanego Aleksandra Kwieka, który bez problemów z niedużej odległości przymierzył w środek bramki i dał swojej drużynie prowadzenie.

Dziesięć minut później było już 0:2. Piłka zagrana od obrońcy do Radosława Cierzniaka, pressing Michała Zielińskiego na bramkarzu i gol rodem z podwórka. Cierzniak próbując długiego wybicia nabił nabiegającego Zielińskiego, tak, że piłka bezpośrednio wpadła do bramki. W 69. minucie w końcu padła "normalna" bramka. Nienaciskany Mariusz Magiera popisał się świetnym prostopadłym podaniem – przez dwie linie, gdyby Cracovia posiadała dwie linie. Do piłki dopadł rozpędzony Zieliński i w pełnym biegu przelobował kołkowatego Cierzniaka.

W 74. minucie Cracovia zdobyła honorowe trafienie i ustaliła wynik meczu na 1:3. Z prawego skrzydła płasko zacentrował Andraż Struna, a jego podanie dobrze wykończył Koen van der Biezen. Z 17 punktami Cracovia zamyka tabelę i jest coraz bliższa spadku.

W Łodzi kibice do przerwy byli świadkami raczej nudnego pojedynku na dole tabeli. Jednak po wznowieniu gry, mecz ŁKS-u z Zagłębiem Lubin nabrał rumieńców. Obie strony miały swoje sytuacje, jednakże długo żadna z nich nie mogła przełamać impasu. W końcu w 79. minucie Jiri Bilek wykorzystał złe wybicie obrońców gospodarzy i pięknym uderzeniem z około dwudziestu metrów pokonał Bogusława Wyparłę.

Był to jednak dopiero początek emocji. W 82. minucie gospodarze wyrównali. Bohater sprzed 3 minut zamienił się w antybohatera. Próbując wybić piłkę we własnym polu karnym kopnął również głowę stojącego obok Antoniego Łukasiewicza. Arbiter po całkowicie zbędnym momencie zawahania wskazał na jedenasty metr. Jedenastkę pewnie wykorzystał Ronald Gercaliu.

Chwilę potem Bartosz Rymaniak skompletował zestaw dwóch żółtych kartek niezbędny do przedwczesnego zejścia do szatni i goście znaleźli się pod ścianą kończąc mecz w dziesięciu. Mimo to po końcowym gwizdku to właśnie goście cieszyli się z trzech punktów. W doliczonym czasie gry Artur Gieraga faulował we własnym polu karnym Adama Banasia i sędzia podyktował jedenastkę dla "miedziowych". Nie był to rzut karny z gatunku niepodważalnych, mimo to decyzja arbitra wydaje się słuszna, Gieraga wparował w lepiej ustawionego rywala przewracając go w wyskoku.

Pewnym egzekutorem karnego został Szymon Pawłowski. Trzy punkty wywiezione z Łodzi mogą okazać się kluczowe dla Zagłębia. Dzięki nim przewaga lubinian nad ŁKS-em i strefą spadkową wzrosła do 6 punktów.

W Gdańsku cień nadziei drużynom ze strefy spadkowej pozostawiło Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonując po ciekawym i zaciętym meczu Lechię 3:2. Już w 8. minucie gości na prowadzenie wyprowadził Robert Demjan wykorzystując dobrą centrę Lirana Cohena i bierną postawę defensywy gospodarzy.

Lechia wyrównała 10 minut później, wygrywając przebitkę na dwudziestym metrze Jakub Kosecki odprowadził piłkę do boku i silnie uderzył. Strzał wydawał się w zasięgu Mateusza Bąka, jednak golkiper gości abo źle wyliczył swoją interwencję, albo piłka w ostatniej chwili spłatała mu psikusa, bo uderzenie lechisty odbił się od niewłaściwej części dłoni bramkarza i wpadł do bramki.

Minęło kolejne 20 minut i Kosecki wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Wydawało się, że pomocnik wykorzysta świetne podanie Pawła Nowaka, jednak w ostatniej chwili dał się zablokować człapiącemu za nim Tomaszowi Górkiewiczowi. Jednakże na nic zdała się interwencja Górkiewicza, bo po "bilardzie" między jego kolegami piłka wróciła pod nogi Koseckiego w jeszcze dogodniejszej sytuacji i lechista tylko dopełnił formalności.

Na przerwę jednak obie drużyny schodziły przy stanie remisowym. We własnym polu karnym Krzysztof Bąk zagrał piłkę ręką. Choć zrobił to po zagraniu rywala z niewielkiej odległości, to ruch ręki w kierunku piłki i odniesiona korzyść wydają się ewidentne, a tym samym decyzja o podyktowaniu rzutu karnego również wydaje się uzasadniona. W rolę egzekutora wcielił się rozgrywający niezłe zawody Sylwester Patejuk.

O zwycięstwie gości zadecydował gol Demjana z 67. minuty wieńczący świetne podanie od Patejuka. Lechia miała jeszcze swoje sytuacje, ale nie zdołała ugrać choćby punktu. Tym samym z dorobkiem 21 punktów wciąż musi nerwowo oglądać się za siebie na drużyny ze strefy spadkowej.

Niespodziewanie Legia Warszawa zaledwie zremisowała przed własną publicznością z GKS-em Bełchatów. Bezbarwnych gospodarzy indywidualnym zrywem i przy skromnym udziale szczęścia wyprowadził Rafał Wolski, który w 36. minucie wymanewrował niemal całą defensywę gości, przy ostatnim obrońcy wygrywając przebitkę ze stoperem i pokonał Łukasza Sapelę.

W 57. minucie wyrównał Marcin Żewłakow strzałem głową po wrzutce Kamila Kosowskiego z rzutu rożnego. Jak się miało później okazać, jeden punkt wystarczył Legii by zwiększyć przewagę nad drugim Śląskiem, ale za plecami warszawiaków są też inne drużyny.

Do drugiej niespodzianki doszło w Poznaniu, gdzie Lech podejmował Śląsk Wrocław. Obie drużyny zaprezentowały się ze słabej strony, a fatalnie przygotowana nawierzchnia tylko eksponowała problemu obydwu drużyn. Faworytem spotkania byli goście, którzy w wypadku zwycięstwa wracali na pierwsze miejsce w tabeli.

Ta sztuka się im jednak nie udała. W 51. minucie Artiom Rudniew mógł przełamać strzelecką niemoc gospodarzy, którzy nie potrafili zdobyć bramki w nowym roku. Mógł, ale z kilku metrów nie trafił w piłkę i... został wyręczony przez Piotra Celebana, który wpakował piłkę do własnej bramki.

W ostatnich sekundach meczu gola mógł też zdobyć Vojo Ubiparip, jednak stojąc na wprost niemal pustej bramki i mając dużo czasu, zdecydował się uderzyć wprost w ustawionego na linii Celebana. Defensor gości nie miał tego dnia szczęścia, bo piłka trafiła go w rękę, a arbiter zdecydował się nie tylko wskazać na jedenasty metr, ale jeszcze ukarać zawodnika czerwoną kartką, która wykluczy go z następnego spotkania. Obie decyzje arbitra wydają się mocno wątpliwe, jednak ostatecznie Rudniew wykorzystał rzut karny i dał lechitom pierwszą bramkę w nowym roku.

Jeśli ktoś w Krakowie jeszcze marzył o obronie mistrzostwa czy choćby doścignięciu podium, został brutalnie odarty ze złudzeń. Wisła w beznadziejnym stylu przegrała w Chorzowie z Ruchem 0:1. Po tym, co zobaczyliśmy w niedzielnym meczu, nawet zdobycie Pucharu Polski wydaje się zdecydowanie bardziej odległe. Cień nadziei w tym, że Ruch skupi się na lidze, właśnie nadrobił kilka punktów do prowadzącej dwójki i wciąż może myśleć nawet o mistrzostwie.

Na zakończenie kolejki Korona rozgromiła u siebie warszawską Polonię 3:0. Autorami bramek byli Paweł Golański, Maciej Korzym i Artur Lenartowski. Wszystkie gole padły w drugiej połowie spotkania, w którym gospodarze "z radością atakowali bramkę Polonii". Liczne akcje, żywe tempo i ciekawe sytuacje sprawiły, że mecz mógł się podobać.

Tabela T-Mobile Ekstraklasy po 23 kolejkach sezonu 2011/12
Tabela T-Mobile Ekstraklasy po 23 kolejkach sezonu 2011/12

Kalendarz i wyniki 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2011/2012

23 marca 2012 (piątek)
18.00 Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź 4:1
20.30 Cracovia - Górnik Zabrze 1:3
24 marca 2012 (sobota)
13.30 Łódzki KS - Zagłębie Lubin 1:2
15.45 Lechia Gdańsk - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:3
18.00 Legia Warszawa - GKS Bełchatów 1:1
25 marca 2012 (niedziela)
14.30 Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:0
17.00 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1:0
26 marca 2012 (poniedziałek)
18.30 Korona Kielce - Polonia Warszawa 3:0


Liderzy klasyfikacji strzelców T-Mobile Ekstraklasy 2011/2012
19 bramek - Artjom Rudniew (Lech);
12 bramek - Tomasz Frankowski (Jagiellonia);
11 bramek - Dudu Biton (Wisła);
10 bramek - Edgar Cani (Polonia);

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Aleksander Lusina

Kibicowsko

Tyle pięknych flag, a taka kicha

Wyjazd do Chorzowa stał się dla kibiców Wisły okazją do uczczenia pamięci o powstaniu kościuszkowskim.

Po godzinie 10 rano fani Białej Gwiazdy wyruszyli w kilkaset osób w pochodzie spod stadionu na Rynek. Na ustach nieśli wiślackie pieśni i patriotyczne okrzyki. Przed 11 na Rynku Głównym złożono kwiaty, odpalono race, odśpiewano hymny. Pełna kultura w okolicy miejsca, w którym 218 lat temu Tadeusz Kościuszko złożył przysięgę narodowi.

Z Rynku kibice przeszli na Dworzec Główny, z którego wypełnionym po brzegi pociągiem specjalnym udali się do Chorzowa. Na miejscu czekała ich szczegółowa kontrola. Listy były dokładne i wyszukiwanie odpowiednich nazwisk nie trwało długo. Przy wejściu każdego sfotografowano wraz z dowodem tożsamości.

Na sektorze Wisły znalazło się 1250 kibiców mistrza Polski i bardzo wiele trójkolorowych flag. Wywieszono m.in.: Jaworzno, Prądnik Biały, Kłaj, Urodzeni wiślacy, Łagiewniki, Olkusz, Armia Białej Gwiazdy, Unia, Mafia, Unia z miastem, Wola Duchacka, Przemyśl, Nowa Huta, Kazimierz, Nieobliczalni, Wisła Sharks, Bochnia, Kleparz, Trzebinia, Grzegórzki, Piątka, Prądnik Czerwony, Bronowice i stara czerwona Wisła.

Wiślacy prowadzili doping, zwłaszcza w pierwszej połowie. Dobrze niosło się "Tak się bawią ludzie". W drugiej połowie było już spokojniej i ciszej. Cierpliwość każdego z nas kiedyś może się skończyć. Gdy piłkarze, klaszcząc, podeszli pod sektor, nie nawiązali wspólnego języka z kibicami, od których usłyszeli "Wy jesteście gwiazdorami, przegrywacie z frajerami" oraz "wyp***".

W smutnej atmosferze liczna Armia Białej Gwiazdy czekała ponad godzinę na opuszczenie stadionu. Po 20 udało się wyjechać w kierunku Krakowa.

Źródło: wislakrakow.com
Autor: Nikol

Zdjęcia

Wiślackie trybuny w Chorzowie. Foto: Krzysztof Porębski fotoporebski.pl
Wiślackie trybuny w Chorzowie.
Foto: Krzysztof Porębski fotoporebski.pl
Wiślackie trybuny w Chorzowie. Foto: skwk.pl
Wiślackie trybuny w Chorzowie.
Foto: skwk.pl
Wiślackie trybuny w Chorzowie. Foto: Krzysztof Porębski fotoporebski.pl
Wiślackie trybuny w Chorzowie.
Foto: Krzysztof Porębski fotoporebski.pl
Wiślackie trybuny w Chorzowie. Foto: Krzysztof Porębski fotoporebski.pl
Wiślackie trybuny w Chorzowie.
Foto: Krzysztof Porębski fotoporebski.pl