2012.03.30 Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
(Relacje z meczu)
Linia 44: Linia 44:
===WISLAKRAKOW.COM: Wisła - Legia 0:0. Po raz siódmy bez gola===
===WISLAKRAKOW.COM: Wisła - Legia 0:0. Po raz siódmy bez gola===
Zapowiadany jako hit 24. kolejki ekstraklasy mecz Wisły z Legią zakończył się bezbramkowym remisem, mimo iż goście od 51 minuty grali w "dziesiątkę", a od 80 - w dziewięciu i bez trenera Skorży na ławce rezerwowych.
Zapowiadany jako hit 24. kolejki ekstraklasy mecz Wisły z Legią zakończył się bezbramkowym remisem, mimo iż goście od 51 minuty grali w "dziesiątkę", a od 80 - w dziewięciu i bez trenera Skorży na ławce rezerwowych.
-
 
+
[[Grafika: 2012.03.30 Wisła Kraków - Legia Warszawa Genkow.jpg|400px|right|thumb|<small>( Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com)</small>]]
Mecz po raz kolejny dobitnie dowiódł jak ogromne kłopoty ma Wisła w tworzeniu sytuacji w ataku pozycyjnym. Fatalnie było pod tym względem w meczach z Lechem, beznadziejnie w Chorzowie, fatalnie także i dziś. - Bramki w ataku pozycyjnym zdobyliśmy tylko w Bełchatowie, resztę po stałych fragmentach gry - przyznał po meczu trener Probierz. Aż dziw bierze, że mówimy o drużynie, która zimą nie zmieniła swojego składu personalnego i trenuje w nim od ośmiu miesięcy! O zespole, który zimą miał trenować granie krótką piłką i który ma w składzie graczy predysponowanych do takiej gry: Meliksona, Gargułę, Jirsaka czy Ilieva.
Mecz po raz kolejny dobitnie dowiódł jak ogromne kłopoty ma Wisła w tworzeniu sytuacji w ataku pozycyjnym. Fatalnie było pod tym względem w meczach z Lechem, beznadziejnie w Chorzowie, fatalnie także i dziś. - Bramki w ataku pozycyjnym zdobyliśmy tylko w Bełchatowie, resztę po stałych fragmentach gry - przyznał po meczu trener Probierz. Aż dziw bierze, że mówimy o drużynie, która zimą nie zmieniła swojego składu personalnego i trenuje w nim od ośmiu miesięcy! O zespole, który zimą miał trenować granie krótką piłką i który ma w składzie graczy predysponowanych do takiej gry: Meliksona, Gargułę, Jirsaka czy Ilieva.
Linia 52: Linia 52:
Obraz gry zmienił się od 51 minuty, w której Janusz Gol sfaulował biegnącego z piłką do 20 metra Łukasza Gargułę. Był to typowy faul taktyczny, obliczony na przerwanie akcji, stąd zawodnik Legii został ukarany żółtą kartką - jego drugą w tym meczu. Grająca w "dziesiątkę" Legia zmniejszyła akcenty ofensywne i zaczęła częściej myśleć o utrzymaniu wyniku.
Obraz gry zmienił się od 51 minuty, w której Janusz Gol sfaulował biegnącego z piłką do 20 metra Łukasza Gargułę. Był to typowy faul taktyczny, obliczony na przerwanie akcji, stąd zawodnik Legii został ukarany żółtą kartką - jego drugą w tym meczu. Grająca w "dziesiątkę" Legia zmniejszyła akcenty ofensywne i zaczęła częściej myśleć o utrzymaniu wyniku.
-
 
+
[[Grafika: 2012.03.30 Wisła Kraków - Legia Warszawa Garguła.jpg‎‎|400px|right|thumb|<small>( Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com)</small>]]
Wiśle ciężko było jednak zepchnąć rywala do obrony, w jej akcjach wciąż dominował przypadek. Najlepszą okazję miał w 74 minucie Patryk Małecki, gdy wstrzelona w pole bramkowe piłka nie dotarła do Chaveza, trącił ją do "Małego" Genkow, a ten uderzył tuż obok słupka.
Wiśle ciężko było jednak zepchnąć rywala do obrony, w jej akcjach wciąż dominował przypadek. Najlepszą okazję miał w 74 minucie Patryk Małecki, gdy wstrzelona w pole bramkowe piłka nie dotarła do Chaveza, trącił ją do "Małego" Genkow, a ten uderzył tuż obok słupka.
Linia 62: Linia 62:
[[Grafika:2012.03.30 Wisła Kraków - Legia Warszawa akcja.jpg|300px|thumb|right|Piłkarzy Wisły i Legii na murawę wyprowadziły dzieci ze Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabowidzących "Nadzieja" w Krakowie. <br><small>[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]</small>]]
[[Grafika:2012.03.30 Wisła Kraków - Legia Warszawa akcja.jpg|300px|thumb|right|Piłkarzy Wisły i Legii na murawę wyprowadziły dzieci ze Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabowidzących "Nadzieja" w Krakowie. <br><small>[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]</small>]]
===WISLAPORTAL.PL: Może i klub nad Wisłą, ale w Krakowie nie wygrał. Wisła - Legia 0-0 ===
===WISLAPORTAL.PL: Może i klub nad Wisłą, ale w Krakowie nie wygrał. Wisła - Legia 0-0 ===
 +
Przed meczem kibice Legii wywiesili na płocie transparent "Klub nad Wisłą". Cóż z tego, że tym razem w tabeli tak i niby jest, skoro kompletu punktów z Krakowa klub ten nie wywiózł! Skończyło się bezbramkowym remisem, choć od 51. minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika, a od 80 było nas nawet o dwóch więcej. Znów więc mamy czego żałować, ale żałować ma też czego Legia, bo nie po punkt do Krakowa przyjechała.
Przed meczem kibice Legii wywiesili na płocie transparent "Klub nad Wisłą". Cóż z tego, że tym razem w tabeli tak i niby jest, skoro kompletu punktów z Krakowa klub ten nie wywiózł! Skończyło się bezbramkowym remisem, choć od 51. minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika, a od 80 było nas nawet o dwóch więcej. Znów więc mamy czego żałować, ale żałować ma też czego Legia, bo nie po punkt do Krakowa przyjechała.
Linia 101: Linia 102:
Na boisku tymczasem od początku dominowała walka. Piłkarze obu drużyn nie oszczędzali się wzajemnie. Mniej natomiast było składnej gry, sytuacji podbramkowych. Pierwsza taką okazję miała Legia, ale w 6 minucie Rafał Wolski zmarnował sytuację sam na sam z Sergiejem Pareiką.
Na boisku tymczasem od początku dominowała walka. Piłkarze obu drużyn nie oszczędzali się wzajemnie. Mniej natomiast było składnej gry, sytuacji podbramkowych. Pierwsza taką okazję miała Legia, ale w 6 minucie Rafał Wolski zmarnował sytuację sam na sam z Sergiejem Pareiką.
-
 
+
[[Grafika: 2012.03.30 Wisła Kraków - Legia Warszawa Małecki.jpg|400px|right|thumb|<small>( Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com)</small>]]
Wisła długo zbierała się, żeby zaatakować konkretnie. Na taką akcję przyszło kibicom czekać do 22 minuty, kiedy to Patryk Małecki dośrodkował w pole karne, a Osman Chavez głową posłał piłkę tuż nad poprzeczką. Ciekawiej zrobiło się w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Najpierw dwie okazje miała Legia. Pierwszą zmarnował Nacho Novo, który uderzył niecelnie z woleja. Po chwili w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Miroslav Radović, który stanął oko w oko z Pareiką. Z wysokości trybun wyglądało na to, że legionista jest na spalonym, ale sędziowie puścili grę. Serb wpadł w pole karne, ale górą był bramkarz Wisły.
Wisła długo zbierała się, żeby zaatakować konkretnie. Na taką akcję przyszło kibicom czekać do 22 minuty, kiedy to Patryk Małecki dośrodkował w pole karne, a Osman Chavez głową posłał piłkę tuż nad poprzeczką. Ciekawiej zrobiło się w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Najpierw dwie okazje miała Legia. Pierwszą zmarnował Nacho Novo, który uderzył niecelnie z woleja. Po chwili w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Miroslav Radović, który stanął oko w oko z Pareiką. Z wysokości trybun wyglądało na to, że legionista jest na spalonym, ale sędziowie puścili grę. Serb wpadł w pole karne, ale górą był bramkarz Wisły.

Wersja z dnia 11:44, 2 paź 2012

2012.03.30, Ekstraklasa, 24. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:30, piątek, 5°C
Wisła Kraków 0:0 Legia Warszawa
widzów: 24.010
sędzia: Daniel Stefański z Bydgoszczy
Bramki
Wisła Kraków
4-2-3-1
Sergei Pareiko
Marko Jovanović
Osman Chavez
Michał Czekaj
Grafika:Zk.jpg Gervasio Nunez
Grafika:Zk.jpg Cezary Wilk
Daniel Brud Grafika:Zmiana.PNG (59' Ivica Iliev)
Grafika:Zk.jpg Patryk Małecki Grafika:Zmiana.PNG (76' David Biton)
Łukasz Garguła Grafika:Zmiana.PNG (72' Tomas Jirsak)
Maor Melikson
Cwetan Genkow

trener: Michał Probierz
Legia Warszawa
4-5-1
Dusan Kuciak
Artur Jędrzejczyk Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 80'
Dickson Choto Grafika:Zk.jpg
Michał Żewłakow
Jakub Wawrzyniak
Nacho Novo Grafika:Zmiana.PNG (57' Jakub Rzeźniczak Grafika:Zk.jpg)
Janusz Gol Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 51'
Ivica Vrdoljak
Rafał Wolski Grafika:Zmiana.PNG (86' Michał Kucharczyk)
Miroslav Radović Grafika:Zk.jpg
Danijel Ljuboja Grafika:Zmiana.PNG (90'+4 Tomasz Kiełbowicz)

trener: Maciej Skorża Grafika:Cz.jpg

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

W ramach projektu Powrót Legend uhonorowano Jana Kotlarczyka. W ceremonii uczestniczył jego syn, Tadeusz.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
W ramach projektu Powrót Legend uhonorowano Jana Kotlarczyka. W ceremonii uczestniczył jego syn, Tadeusz.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
W ramach projektu Powrót Legend uhonorowano Jana Kotlarczyka.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
W ramach projektu Powrót Legend uhonorowano Jana Kotlarczyka.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

Motywacja niepotrzebna? Oby! Przed meczem Wisła - Legia

Krakowska Wisła dopiero siódma, Legia pierwsza - tak wygląda sytuacja w tabeli przed ligowym klasykiem, w którym znów zmierzą się ze sobą te dwa zespoły. I choć mamy tylko matematyczne szanse, aby włączyć się do walki o tytuł, a mało kto z kibiców wierzy, że Wisła zakończy w ogóle ten sezon w strefie medalowej, to i tak mocno liczymy, że tym razem nasi piłkarze nas nie... zawiodą. Zawodów przysporzyli nam już bowiem zbyt wiele.

Tym bardziej, że chyba mało kto się tego spodziewał, zwłaszcza że bieżacy sezon rozpoczął się dla nas bardzo dobrze. Jakby bowiem nie patrzeć - od awansu do Ligi Mistrzów, nawet jeśli byłby on niezasłużony, dzieliło nas zaledwie parę minut. Po tym wydarzeniu mydlana bańka pękła i choć wiele emocji dała nam jeszcze Liga Europy, choć do końca życia wielu z nas zapamięta niesamowity w niej awans, po wygranym meczu z holenderskim Twente, to i tak zanosi się na to, że sezon 2011/2012 zakończymy z hasłem "rozczarowanie".

Aby tak jednak nie było do końca - przed wiślakami są trzy cele - wygrana z Legią, wygrana derbów oraz zdobycie krajowego Pucharu. Czy uda się to zrealizować w komplecie? Dowiemy się już w piątek wieczorem, a na starcie tej batalii czeka nas potyczka z warszawiakami i wielu wiślaków życzyłoby sobie, aby znów utrzeć im tego wiecznie zadartego nosa.

Bo jakby nie patrzeć, choć Legia jest liderem, to ostatnio wpadła w zaklęty wir remisów. Derby z Polonią miały być wydarzeniem, a były istnym kiczem, które zakończyło blade 0-0. Spotkanie pucharowe z III-ligowym Gryfem Wejherowo tylko dzięki rykoszetowi w doliczonym czasie gry dało Legii... remis 1-1, z czego śmiało się pół Polski. Gdyby zaś Paweł Buzała nie marnował dogodnych sytuacji - pewnie nie byłoby też trzeciego kolejnego remisu. Tym razem znów 1-1, z PGE GKS-em. Przyjeżdżają więc legioniści do Krakowa, aby przełamać tą kiepską serię, bo jeśli tak się nie stanie, mogą szybko pożegnać się z liderowaniem, na co zresztą na dziś bynajmniej nie zasługują.

Niestety na niewiele więcej zasługują wiślacy, którzy przed tygodniem skompromitowali się żenującym meczem w Chorzowie. Nie przypuszczamy jednak, że podobnie zagrają z warszawiakami, choć dni wielu z nich są przy Reymonta policzone... Mam bowiem nadzieję, że Ci zawodnicy, którzy na boisko wyjdą - zachowają choć odrobinę honoru... I oby dla nich ich własny HONOR był wystarczającą motywacją! Tak, jak i dla nas - kibiców. Niech nasz stadion rzeczywiście się zapełni!

Do zobaczenia przy Reymonta!

Źródło: wislaportal.pl

Relacje z meczu

WISLAKRAKOW.COM: Wisła - Legia 0:0. Po raz siódmy bez gola

Zapowiadany jako hit 24. kolejki ekstraklasy mecz Wisły z Legią zakończył się bezbramkowym remisem, mimo iż goście od 51 minuty grali w "dziesiątkę", a od 80 - w dziewięciu i bez trenera Skorży na ławce rezerwowych.

( Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com)
( Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com)

Mecz po raz kolejny dobitnie dowiódł jak ogromne kłopoty ma Wisła w tworzeniu sytuacji w ataku pozycyjnym. Fatalnie było pod tym względem w meczach z Lechem, beznadziejnie w Chorzowie, fatalnie także i dziś. - Bramki w ataku pozycyjnym zdobyliśmy tylko w Bełchatowie, resztę po stałych fragmentach gry - przyznał po meczu trener Probierz. Aż dziw bierze, że mówimy o drużynie, która zimą nie zmieniła swojego składu personalnego i trenuje w nim od ośmiu miesięcy! O zespole, który zimą miał trenować granie krótką piłką i który ma w składzie graczy predysponowanych do takiej gry: Meliksona, Gargułę, Jirsaka czy Ilieva.

Z wymienionej czwórki tylko Melikson i "Guła" wyszli w wyjściowym składzie. Trener Probierz postawił aż na pięciu Polaków, dając szansę młodym: Brudowi i Czekajowi. Od pierwszej minuty zagrali też Cezary Wilk i Patryk Małecki. Lewą obronę powierzono Gervasio Nunezowi, zaś w ataku wystąpił Cwetan Genkow.

W pierwszej połowie to Legia była drużyną grającą dojrzalej, wiedzącą co zrobić z piłką i swoje akcje budującą z większą dokładnością. Goście stworzyli sobie kilka niezłych szans, z których najlepszą zmarnował Miroslav Radović (wyjście "sam na sam" i przestrzelone uderzenie obok Sergeia Pareiki). Wisła miała okazję po centrze z lewej strony Patryka Małeckiego (chyba jedyne naprawdę udane jego zagranie w meczu) i główce nad bramką Chaveza. Pod koniec pierwszej połowy wynik mógł zmienić Maor Melikson, który dopadł do przypadkowo zagranej piłki w pole karne i uderzył z około 15 metrów - mocno, ale za blisko bramkarza.

Obraz gry zmienił się od 51 minuty, w której Janusz Gol sfaulował biegnącego z piłką do 20 metra Łukasza Gargułę. Był to typowy faul taktyczny, obliczony na przerwanie akcji, stąd zawodnik Legii został ukarany żółtą kartką - jego drugą w tym meczu. Grająca w "dziesiątkę" Legia zmniejszyła akcenty ofensywne i zaczęła częściej myśleć o utrzymaniu wyniku.

( Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com)
( Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com)

Wiśle ciężko było jednak zepchnąć rywala do obrony, w jej akcjach wciąż dominował przypadek. Najlepszą okazję miał w 74 minucie Patryk Małecki, gdy wstrzelona w pole bramkowe piłka nie dotarła do Chaveza, trącił ją do "Małego" Genkow, a ten uderzył tuż obok słupka.

Sześć minut później Maora Meliksona sfaulował Artur Jędrzejczyk i on także musiał opuścić boisko. W dodatku sędzia wyprosił z ławki trenera Skorżę, który powiedział mu kilka słów za dużo. Od tego momentu trwał prawdziwy szturm na bramkę Legii, ale sprowadzał się on głównie do chaotycznych wrzutek. Z większością radzili sobie legioniści, a gdy już dotarł do piłki Genkow, to był na tyle odchylony, że nie mógł oddać lepszego strzału głową niż ten, który oddał - lekki i w Kuciaka.

Wisła rozegrała w tym sezonie 12 meczów ligowych. Aż w siedmiu(!) z nich nie udało się zakończyć strzeleniem choćby jednego gola! Czy w tej sytuacji można się dziwić, że na szlagier z odwiecznym rywalem przychodzą 24 tysiące widzów? Ale może jest powód do zadowolenia, wszak po raz pierwszy w tym sezonie frekwencja przekroczyła... najniższą założoną przed sezonem przez ówczesnego prezesa Bogdana Basałaja, który mówił: - Dla mnie minimum, które powinno przychodzić na każdy mecz, to 23 tysiące kibiców.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarzy Wisły i Legii na murawę wyprowadziły dzieci ze Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabowidzących "Nadzieja" w Krakowie. [Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Piłkarzy Wisły i Legii na murawę wyprowadziły dzieci ze Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabowidzących "Nadzieja" w Krakowie.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

WISLAPORTAL.PL: Może i klub nad Wisłą, ale w Krakowie nie wygrał. Wisła - Legia 0-0

Przed meczem kibice Legii wywiesili na płocie transparent "Klub nad Wisłą". Cóż z tego, że tym razem w tabeli tak i niby jest, skoro kompletu punktów z Krakowa klub ten nie wywiózł! Skończyło się bezbramkowym remisem, choć od 51. minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika, a od 80 było nas nawet o dwóch więcej. Znów więc mamy czego żałować, ale żałować ma też czego Legia, bo nie po punkt do Krakowa przyjechała.

Ligowy klasyk od początku nie zawodził, a miłośnicy Polaków w składzie Wisły mogli być zadowoleni. W wyjściowym składzie, poza Cezarym Wilkiem, pojawił się też Michał Czekaj, Patryk Małecki, Łukasz Garguła i niespodziewanie Daniel Brud. A co ważniejsze - Wisła od początku spisywała się o dwie klasy lepiej, niż w niedzielę w Chorzowie. A mimo to - pierwsi groźnie zaatakowali goście. Zza linii obrony wyszedł Rafał Wolski, ale do jego zagrania wzdłuż bramki nikt nie doszedł.

Wisła odpowiedziała w 9. minucie, ale szybki rajd Maora Meliksona skończył się jego zbyt mocnym zgraniem do Cwetana Genkowa i naszego napastnika ubiegł w pogoni do piłki Dušan Kuciak. Dziesięć minut później Maor sam zdecydował się zakończyć swój rajd, ale po rykoszecie łatwo - uderzoną przez niego piłkę - złapał Kuciak.

W 22. minucie wręcz powinno być już jednak 1-0 dla Wisły, ale Osman Chávez główkował ze świetnej pozycji nad bramką.

Kolejne minuty to nieznaczna przewaga Legii i jej dwie akcje. W 32. minucie groźnie po zejściu ze skrzydła Danijela Ljuboji uderzył Nacho Novo, ale przeniósł piłkę nad bramką. Groźnie było też trzy minuty później, kiedy podobnie jak na początku Wolski, tym razem wyszedł Miroslav Radović. Jego uderzenie Sergei Pareiko zdołał jednak odbić na rzut rożny.

Końcówka dobrej I połowy należała już zdecydowanie do Wisły. Ta szybko odpowiedziała na próbę Radovicia, ale Małecki - po dobrej wymianie z Gervasio Núñezem - zrobił zwód do boku i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Najgroźniej było jednak w doliczonym czasie, gdy wiślacy byli bliscy wykorzystania błędu Dicksona Choto. Strzał Maora Meliksona ładną paradą odbił jednak Kuciak! Po 45 minutach 0-0, ale ciekawie i żywo. Zarówno na boisku, jak i na trybunach.

Druga połowa zaczęła się źle dla Legii, bo już w 51. minucie za taktyczny faul na Łukaszu Gargule drugą żółtą kartkę obejrzał Janusz Gol i graliśmy w przewadze. A kibice mogli zastanawiać się - czy w przeciwieństwie do spotkania z Lechem - uda nam się to wykorzystać? Tym bardziej, że w 57. minucie to Legia, po naszym rzucie rożnym, przeprowadziła groźną kontrę, zakończoną minimalnie niecelnym strzałem Wolskiego. W 64. minucie było już celnie, gdy Ljuboja huknął z wolnego, ale Pareiko - choć na raty - piłkę złapał.

Wisła oczywiście miała przewagę, ale długimi momentami niewiele z tego wynikało. A źle wykonywane stałe fragmenty gry sprawiały, że nadziewaliśmy się na kolejne kontry. Po jednej z nich bliski udanej wrzutki był Ljuboja, a poprawił jeszcze strzałem z dystansu Choto.

Poważniej zagroziliśmy Legii dopiero w minucie 73. Po ogromnym zamieszaniu Małecki nie trafił jednak w bramkę.

Na ostatni kwadrans trener Michał Probierz posłał już do boju wszystko co miał na ławce najlepsze, łącznie z grą dwoma napastnikami, ale wciąż brakowało "ostatniego podania".

Jakby zaś tego było mało - od 80 minuty na boisku było jeszcze luźniej, bo do szatni za dwie żółte kartki odesłany został Artur Jędrzejczyk, a zaraz za nim trener Legii, Maciej Skorża.

W takiej sytuacji Wisła miała już oczywiście ogromną przewagę, ale wciąż nie mogła jej udokumentować wymarzoną bramką. Zabrakło bowiem pomysłu na sforsowanie tak osłabionej Legii. Dość powiedzieć, ale już do końca, poza jednym czy drugim zamieszaniem podbramkowym, zażegnanym jednak przez obrońców, czy to Kuciaka, wiślacy nie stworzyli sobie dogodnej sytuacji do zdobycia bramki, na którą z przebiegu gry zasłużyli. A to w konsekwencji zaciemnia niestety obraz ich postawy i gry, z której - w takich okolicznościach - mało kto będzie zadowolony.

Coś bowiem, co powinno skończyć się wygraną i trzema punktami, skończyło się - mimo ogromnych emocji - bez goli. Szkoda...

Źródło: wislaportal.pl

Sergei Pareiko w powietrznej walce o piłkę.[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Sergei Pareiko w powietrznej walce o piłkę.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

GAZETA KRAKOWSKA: Legia kończyła w dziewiątkę, bezsilna Wisła

Po dramatycznym meczu, który Legia kończyła w dziewiątkę, a Wisła atakowała do ostatniej chwili, obie drużyny podzieliły się punktami. "Biała Gwiazda" nadal pozostaje zatem z jednym zaledwie zwycięstwem tej wiosny.

Mimo iż Wisła straciła już szanse na mistrzostwo mecz z Legią przyciągnął na trybuny ponad 24 tysiące widzów, co można porównać jedynie do ostatniego spotkania minionego sezonu z Polonią Warszawa i jest wyrównaniem rekordu na nowym stadionie "Białej Gwiazdy". Atmosfera zatem na trybunach była gorąca, bo i z Warszawy do Krakowa przyjechało około 1500 kibiców.

Niestety, nie popisali się oni, demolując przed meczem przygotowane dla nich autobusy MPK. Podczas przejazdu m.in. zniszczyli poręcze, siedzenia i inne elementy wyposażenia autobusów.

Na boisku tymczasem od początku dominowała walka. Piłkarze obu drużyn nie oszczędzali się wzajemnie. Mniej natomiast było składnej gry, sytuacji podbramkowych. Pierwsza taką okazję miała Legia, ale w 6 minucie Rafał Wolski zmarnował sytuację sam na sam z Sergiejem Pareiką.

( Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com)
( Foto: Grzegorz Migdał /wislakrakow.com)

Wisła długo zbierała się, żeby zaatakować konkretnie. Na taką akcję przyszło kibicom czekać do 22 minuty, kiedy to Patryk Małecki dośrodkował w pole karne, a Osman Chavez głową posłał piłkę tuż nad poprzeczką. Ciekawiej zrobiło się w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Najpierw dwie okazje miała Legia. Pierwszą zmarnował Nacho Novo, który uderzył niecelnie z woleja. Po chwili w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Miroslav Radović, który stanął oko w oko z Pareiką. Z wysokości trybun wyglądało na to, że legionista jest na spalonym, ale sędziowie puścili grę. Serb wpadł w pole karne, ale górą był bramkarz Wisły.

Gospodarze najlepszą okazję na prowadzenie w pierwszej połowie mieli już w doliczonym czasie gry. Fatalny błąd popełnił Dickson Choto. Dzięki temu po podaniu Cezarego Wilka na spalonym nie był Maor Melikson. Izraelczyk przyjął piłkę, a następnie wypalił jak z armaty. Problem w tym, że na idealnej dla bramkarza wysokości. Dusan Kuciak odbił więc piłkę i do przerwy mieliśmy 0:0.

Druga połowa rozpoczęła się od rajdu Łukasza Garguły, który faulem przerwał Janusz Gol. Sędzia musiał w tej sytuacji pokazać legioniście żółtą kartkę, a że była to już druga dla Gola w tym meczu, więc po chwili dostał "czerwień" i powędrował do szatni.

Wisła rzuciła się do ataków, a mecz nabrał rumieńców. Krakowianie nacierali z werwą, tylko że brakowało w tym wszystkim konkretów. Nawet jeśli mistrzowie Polski dochodzili do sytuacji, to fatalnie pudłowali. Tak jak choćby Patryk Małecki, który nie trafił w bramkę z kilku metrów.

Końcówka meczu była dramatyczna, bo od 80 minuty Legia grała w dziewiątkę, po tym jak z boiska wyleciał Artur Jędrzejczyk. Po chwili do tunelu powędrował również trener Maciej Skorża za zbyt energiczne protesty. Od tego momentu Legia praktycznie tylko się broniła. I obroniła remis, bo w tych okolicznościach lider ekstraklasy na więcej już liczyć nie mógł. Wiślakom pozostał żal straconej szansy, ale który to już raz w tym sezonie...

Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz

Pomeczowe wypowiedzi trenerów

Michał Probierz, trener Wisły

Przed samym spotkaniem pozmienialiśmy trochę, wpuściliśmy kilku zawodników, chcieliśmy trochę lepiej grać w piłkę niż w Chorzowie. Momenty były lepsze, choć Legia pokazała, że nieprzypadkowo jest na pierwszym miejscu i potrafi utrzymać się przy piłce - mówił Michał Probierz po meczu z Legią.

- Brakowało nam spokoju. W pierwszej połowie mieliśmy po jednej sytuacji: Legia miała "sam na sam" Radovicia a my główkę Chaveza. Zagęściliśmy środek pola, wyprowadziliśmy kilka w miarę płynnych kontr.

- Mieliśmy grać spokojniej po kartce. Druga kartka - mieliśmy grać jeszcze spokojniej. Włożyliśmy w ten mecz wszystkie atuty jakie mieliśmy. Wpuściliśmy kogo mogliśmy. Nie udało się pogonić Legii, długie podania też były nieskuteczne. Legia nieprzypadkowo ma dobrych piłkarzy, dobrze grała w pucharach i jest na pierwszym miejscu.

- Te mecze, z Lechem, Ruchem i Legią, pokazały, że najbardziej brakuje spokoju w rozegraniu w ataku pozycyjnym. Widać co i jak poprawić. Tylko w Bełchatowie zdobyliśmy takie bramki, reszta po stałych fragmentach gry. Spotkamy się z prezesem Bednarzem i będziemy decydowali co dalej.

- Nie może być tak, że gramy w 11 na 9 przez piętnaście minut i nie możemy sobie stworzyć sytuacji. Jako trener nie mogę wejść na boisko. Można teraz usiąść i na wszystko narzekać. Nie ma czasu na płakanie.

Później dokładniejszy i obszerniejszy zapis wypowiedzi trenera Probierza i nagranie video konferencji.

Źródło: wislakrakow.com

Maciej Skorża, trener Legii

- Byłoby szkoda, gdyby Wisła nie grała w europejskich pucharach i życzę wiślakom, żeby doskoczyli do czołówki. Zostało 18 punktów do zdobycia. Mistrzostwo będzie ciężko obronić, ale myślę, że Wisła w pucharach będzie grała - stwierdził trener Legii, dawniej pracujący w Wiśle, Maciej Skorża.

Oto co mówił po meczu trener warszawiaków.

- Punkt wywalczony przez drużynę Legii w bardzo dramatycznych okolicznościach. Biorąc to pod uwagę można być zadowolonym, natomiast nasze założenia były inne. Zależało nam, żeby wygrać, wiemy jaka jest sytuacja w czołówce w tabeli. Punkt nie jest satysfakcjonujący, ale obie drużyny miały swoje okazje.

- Mimo wszystko liczyłem na jakiś groźny kontratak bądź akcje w ataku pozycyjnym. Przedarliśmy się dwa razy, szansę mieli Wolski i Radović i to był klucz. Dla nas ważne było, by zdobyć jako pierwsi bramkę. Tak się nie stało i w końcówce pierwszej połowy to Wisła miała więcej do powiedzenia.

- Drugą połowę zaczęliśmy nieźle, ale straciliśmy Janka Gola i było trudno stworzyć sytuacje, pozostały tylko stałe fragmenty. Były też 2-3 kontrataki. Straciliśmy dwa punkty i trzech zawodników przed trudnym meczu z Ruchem Chorzów.

- Walka mojej drużyny napawa mnie dużym optymizmem. Ci zawodnicy będą walczyć o jak najlepszy wynik w tym sezonie. Ta walka jest dla mnie największą wartością po tym meczu.

- Uważam, że w dzisiejszym meczu dostaliśmy przynajmniej o dwie kartki za dużo, ale muszę jeszcze obejrzeć te sytuacje. Nie chcę jednak mówić, że sędzia nam nie pozwolił wygrac. Musimy się dostosować do warunków, jakie daje sędzia, jeśli sędzia daje kartki za niezbyt ostre wejścia, to trzeba grać uważniej i nie pozwalać na takie sytuacje. W końcówce straciliśmy dwóch zawodników i trenera, więc pod tym kątem nie stanęliśmy na wysokości zadania.

Wyrzuceniu go przez sędziego, Skorża powiedział: - Bałem się, żeby moi zawodnicy nie dostali więcej kartek i wszedłem na boisko. Przy okazji musiałem coś tam powiedzieć za dużo i sędzia uznał, że też powinienem opuścić ławkę.

- To był sposób gry Wisły. Wisła celowo oddawała nam pole, by grać z kontry: Melikson, Patryk Małecki, Łukasz Garguła potrafili się przedrzeć. Spodziewałem się, że Wisła ostrej na nas ruszy w ataku pozycyjnym, choć taktyka obrana przez Michała też była dobra. Uczulałem na taki sposób gry Wisły moich zawodników.

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Na murawie Daniel Brud.[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]
Na murawie Daniel Brud.
[Foto: Tomasz Burda/wislakrakow.com]

Daniel Brud, pomocnik Wisły

Dość nieoczekiwanie w wyjściowym składzie na mecz z Legią pojawił się Daniel Brud. Wraz z Cezarym Wilkiem miał stanowić pierwszą linię aktywnie broniącą dostępu do bramki.

- Trener wystawił piątkę Polaków. Każdy w drużynie jest po to, żeby grać. Wszyscy wychodzą i robią swoje, jesteśmy zespołem, żeby wygrywać i takie mamy założenia - mówił po meczu wychowanek Wisły.

Trener Michał Probierz zmienił Bruda kilka minut po czerwonej kartce dla Janusza Gola, chcąc wzmocnić grę ofensywną zespołu. - Niestety, nie wykorzystaliśmy sytuacji, ani tego, że przez piętnaście minut mieliśmy dwóch zawodników przewagi. Na pewno szkoda, mogliśmy wygrać i zdobyć trzy punkty. Szkoda tych sytuacji, powinniśmy lepiej rozegrać piłkę i wykończyć to co mieliśmy.

Daniel Brud nie chciał recenzować gry w ataku bardziej doświadczonych kolegów: - Trudno powiedzieć, czy tak powinni rozgrywać. Wszystko weryfikuje boisko, czasami tak się układa, że bardzo się chce, a nie wychodzi. Tak było dziś. Powinniśmy odnieść zwycięstwo i wykorzystać przewagę dwóch zawodników.

Źródło: wislakrakow.com

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

- Przed meczem zakładaliśmy, że to spotkanie musimy wygrać, dla polepszenia sytuacji w tabeli, dla polepszenia nastrojów wśród kibiców i samym sobie sprawienia miłej frajdy. Szkoda, bo graliśmy długi czas w przewadze, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać - powiedział po remisie z Legią kapitan Wisły, Cezary Wilk.

- Legia grała tak jak się gra w piłkę. Sędzia zachował się odpowiednio w pewnych sytuacjach, bo kartki czerwone - po żółtych - były w pełni zasłużone. Tak się dziś gra w piłkę - komentował natomiast dużą liczbę kartek dla legionistów.

- Plany były zupełnie inne, mieliśmy grać ofensywnie - do przodu, stwarzać sytuacje. Do końca ten mecz nie wyglądał tak, jak sobie założyliśmy. Martwi szczególnie druga połowa i okres, kiedy mieliśmy przewagę. Chcieliśmy zagrać efektownie i efektywnie, ale boisko brutalnie zweryfikowało nasze założenia - mówił Wilk.

W spotkaniu z Legią jego partnerem w środku pomocy był niespodziewanie Daniel Brud, a Wilk został poproszony o ocenę gry młodszego kolegi.

- Daniel pokazał w kilku momentach, że już jest gotowy do gry na najwyższym poziomie. Grał też z Fulham na wyjeździe i też sobie nieźle radził. Udowadnia, że jest pełnowartościowym zawodnikiem Wisły Kraków - powiedział.

- Jako zawodnik i w imieniu drużyny powiem, że ten remis jest dla nas jak porażka. Jako Wisła Kraków u siebie musimy wygrywać. Bez dwóch zdań - zakończył kapitan Wisły.

Źródło: wislaportal.pl za Canal Plus

Tomas Jirsak, pomocnik Wisły

- Parę razy odbijała się tam piłka, ale brakowało lepszego dogrania. Parę wrzutek było, ale nikt nie potrafił zachować się lepiej w polu karnym. Legia stała już na swojej szesnastce i czekała na to, co my zrobimy. Zabrakło nam spokoju - powiedział po spotkaniu z Legią Tomáš Jirsák.

- W meczu każda sytuacja wymaga od Ciebie czegoś innego. Trener założył, żeby grać bokami, żeby było dużo wrzutek i zabrakło może szybszej zmiany, żeby było więcej miejsca po drugiej stronie. Było lepiej, niż w ostatnich meczach, ale z Legią mieliśmy wygrać, bo nie wiem czy będziemy mieć jeszcze taką szansę, żeby grać z nimi, gdy oni są w dziewięciu i nie wygrać tego - dodał Jirsák.

- We wtorek w Pucharze Polski nasza gra musi wyglądać inaczej. Tak nie możemy grać, jak ostatnio graliśmy z Ruchem. Na pewno zagramy lepiej i wierzę, że przywieziemy dobry wynik do Krakowa - zapowiada pomocnik Wisły.

- Musimy skupiać się na swojej grze i musimy grać zdecydowanie lepiej, a dopiero po tym możemy patrzeć na innych. Nie jesteśmy w optymalnej formie, ale musimy z tego wyjść i wszyscy na boisku muszą robić co tylko jest możliwe. Mam nadzieję, że pójdziemy w lepszą stronę, niż to było dotychczas. Jest mi trudno powiedzieć dlaczego tak się dzieje. Brakuje nam gry zespołowej, grania dokładnie po ziemi piłką i w ogóle szybszej gry - analizował Jirsák.

- Na pewno czekają nas spore zmiany, już takie są. Zobaczymy co będzie, a więcej pytań jest do trenera. On wie, że kilku zawodnikom kończą się kontrakty, że nie wszystko jest idealnie i kto chce tutaj zostać musi dawać z siebie jak najwięcej i pokazać, że należy do tej drużyny. Mi też kończy się kontrakt i o to czy zostanę pytać trzeba "górę". Dostałem informację, że mam walczyć jak najlepiej, że dostanę szansę gry i wtedy zobaczymy - zakończył Czech.

Źródło: wislaportal.pl
Autor: Kamil

Michał Czekaj, obrońca Wisły

Przeciwko Legii szansę otrzymał Michał Czekaj. Wychowanek Wisły rozegrał pełne 90 minut meczu. "Biała Gwiazda" gola nie straciła, jednak po tym meczu dużo pretensji jest do gry w ataku.

Obrońca Wisły musiał tłumaczyć swoich kolegów z przodu, którzy nie potrafili wykorzystać gry z przewagą dwóch zawodników. - Można powiedzieć, że to łatwe, ale jeśli dziewięciu zawodników ustawi się w "szesnastce" i będzie przesuwało się względem piłki, to naprawdę ciężko jest rozerwać szyki obrony. Staraliśmy się zmieniać ciężar gry z lewej na prawą, jakoś dośrodkować, ale stworzyliśmy sobie za mało sytuacji, żeby strzelić bramkę - mówił Czekaj.

Przykro słyszeć gwizdy kibiców po meczu? - Na pewno tak - odparł obrońca. - Ale kibice mają prawo do takiego zachowania. Mogę tylko przeprosić. Będziemy robić, co możemy, żeby w następnych meczach prezentować się lepiej, żeby dostarczyć kibicom trochę radości. Naszymi występami i przede wszystkim zwycięstwami.

Dlaczego Wisła nie wygrywa na własnym stadionie? Michał Czekaj nie zna odpowiedzi. - Ciężko mi to wytłumaczyć. Obciążenie psychiczne? Na pewno nie o to chodzi - mówi tylko.

Już we wtorek Wisła zmierzy się na wyjeździe z Ruchem w meczu półfinałowym Pucharu Polski. - Dwumecz z Ruchem jest dla nas bardzo ważny. Dla nas nie ma teraz mniej ważnych meczów, do każdego musimy podejść tak samo, zawsze walczyć o trzy punkty i o wygraną w pucharze - uważa Michał Czekaj.

Źródło: wislakrakow.com

Statystyki

Krakowska Wisła w swoim kolejnym meczu ligowym na własnym stadionie, choć miała znów przewagę, nie strzeliła gola. Tym razem bezbramkowo zremisowaliśmy z Legią, co oznacza, że ostatnią bramkę w T-Mobile Ekstraklasie przy Reymonta strzeliliśmy grając z łódzkim Widzewem, co miało miejsce w dniu czwartego grudnia ubiegłego roku! Po tym meczu nie zdobyliśmy bramki kolejno w spotkaniach z Polonią, Koroną, Lechem i Legią. Oto statystyki tej ostatniej gry.

Wisła Kraków - Legia Warszawa

Bramki: 0-0
Strzały: 15-11
Strzały celne: 4-3
Posiadanie piłki: 55-45
Spalone: 8-2
Rzuty rożne: 4-5
Dośrodkowania: 21-15
Faule: 18-22
Żółte kartki: 3-7
Czerwone kartki: 0-2

Źródło: wislaportal.pl

Kibicowsko

Raport z Sektora C: U niebios bram

Frekwencja.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Frekwencja.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]

Dokładnie tak, jak się spodziewaliśmy – mecz Wisły z Legią na boisku rozczarował. Na szczęście w tej sekcji nie zajmujemy się postawą kopaczy, tylko tym, co działo się na trybunach. A tam emocji, spięć i pojedynków nie brakowało.

Pierwsi kibice Wisły w okolicy Reymonta 22 zaczęli pojawiać się na dobrych kilka godzin przed meczem. W Starej Hali odbywały się zapisy na wyjazd do Chorzowa. Swoje wejściówki odbierały tam także dzieciaki biorące udział w akcji „Kto kocha ten wierzy – siła w młodzieży” prowadzonej przez SKWK. Na mecz za darmo weszło 150 chłopców z krakowskich osiedli. Ponadto na sektorze G zasiadła 50-osobowa delegacja uczniów Gimnazjum Nr 29 z Bieżanowa. W Starej Hali odbyło się także spotkanie informacyjne w sprawie akcji „White Star Power Underground”. Ponadto, sporym zainteresowaniem cieszyła się Strefa Kiboli, gdzie pojawiło się kilka interesujących pozycji. Nowe gadżety powinny usatysfakcjonować nawet najbardziej wymagających wiślackich estetów. Im bliżej meczu, tym większe grupki fanów Białej Gwiazdy zaczęły zbierać się pod stadionem i nie tylko. Jak zwykle część kibicowskiej braci zbierała się w pobliżu akademików i tam „zbierała siły” na mecz. I jak zwykle niektórym nie wyszło to na dobre.

Około półtorej godziny przed rozpoczęciem spotkania, na Sektorze C pojawiła się pokaźna reprezentacja wiślackich osiedli, która na Stadion im. Henryka Reymana przymaszerowała wspólnie z rynku. Fanatycy Białej Gwiazdy między innymi z Nowej Huty, Azorów, Łagiewnik, Kurdwanowa, Olszy I, Grzegórzek i Akacjowej zajęli pierwsze piętnaście rzędów na C3. Środek Sektora Kiboli był szczelnie wypełniony już koło godziny ósmej. Nie brakło paru spontanicznych zaczepek w kierunku wolno zapełniającego się sektora gości. Przyjezdni pozostawali jednak cicho, pierwszy okrzyk wznosząc dopiero na kilka minut przed rozpoczęciem spotkania.

Kolejną Legendą Białej Gwiazdy, która została uhonorowana wciągnięciem repliki swojej koszulki pod dach stadionu, został Jan Kotlarczyk. Ten urodzony w 1903. roku zawodnik w koszulce Wisły wystąpił 228 razy, będąc pierwszym zawodnikiem polskiej ligi, który przekroczył barierę 100 rozegranych spotkań. Był filarem wiślackiej pomocy oraz jej wieloletnim kapitanem. W 1926. wraz z krakowską drużyną zdobył Puchar Polski, a w dwa lata później dwa tytuły mistrzowskie. Trykot z jego nazwiskiem odebrał syn, Tadeusz Kotlarczyk, który także był zawodnikiem Białej Gwiazdy. Miniatura w antyramie powędruje do Strefy Kibica, gdzie zostanie umieszczona obok takich legend, jak Henryk Reyman czy Władysław Kawula.

Na wyjście piłkarzy obie strony zaprezentowały choreografie. Ultra Wisła przygotowała oprawę z przesłaniem: „Wszyscy kibice pójdą do nieba, ale niektórzy wjadą tam z bramą”. Niebiańskie klimaty przy wejściu do Raju popsuł kibol Armii Białej Gwiazdy, którego pojawienie się zaskoczyło świętego Piotra. Wjazd z bramą oczywiście odbył się przy akompaniamencie piorunów, tj. sporej dawki pirotechniki. Nie wiadomo, czy to ciężar gatunkowy tego spotkania, czy zachowanie niektórych kibiców (chcących podwieszaną oprawę rozciągać jak sektorówkę) spowodowało, że popękało kilka linek podtrzymujących bramę oraz samą postać, przez co nie wyszło to tak, jak wyjść powinno. Dodatkowo niektórzy na hymn, zamiast białych kartoników, podnieśli barwy… Legia natomiast - wbrew wcześniejszym zapowiedziom, że oprawy nie będzie - wywiesiła trans „Klub nad Wisłą” i zaprezentowała dwie proste sektorówki: z herbem oraz „L” w kółku z logo ich kibicowskiego tygodnika „Nasza Legia”. Całość uzupełniała pirotechnika, która mocno zadymiła okolice Sektora G.

Gdy opadł dym i nasza oprawa, w górę powędrowały flagi na kijach z symbolami naszych dzielnic oraz w barwach TS-u, którymi machano do końca spotkania. Płot zaś ozdobiły wiślackie płótna: Wierność, Reyman, Towarzystwo Sportowe, Wisła Sharks, Nowa Huta, Prądnik Biały, „5”, Prądnik Czerwony, Wola Duchacka, Qrdwanów, Grzegórzki, Kleparz, Kazimierz, Bronowice, „Tylko przed Bogiem”, Jaworzno, Olkusz, Pińczów, Niepołomice, Bochnia, Przemyśl, Kłaj, Nieobliczalni oraz PDW. Zawisły także transy: jeden popierający protest: www.protest.ehistoria.org.pl/ oraz drugi z przekreślonym logo EURO2012. W przerwie, w asyście chorągiewek, pojawił się kolejny transparent. Tym razem z… oświadczynami. To, jak brzmiała odpowiedź Agaty, niech pozostanie dla opinii publicznej tajemnicą.

Od pierwszej minuty ubrany na czerwono Sektor Kiboli ruszył z dobrym dopingiem. Na początek zabrzmiało „Tak się bawią ludzie”, a zaraz potem uruchomiliśmy pozostałą część stadionu. „Święte barwy” na dwie strony niosło się naprawdę znakomicie, podobnie jak „HSV” oraz długie „Wiiisła”. Trzeba podkreślić, że fani z trybuny G przebijali się przez doping przyjezdnych. Ci z kolei próbowali się wcinać w nasze śpiewy, jednak szybka riposta ze strony Sektora C sprawiła, że szybko zamilkli. Kolejną pieśnią odśpiewaną przez cały stadion było „Bo w Krakowie” poprzedzone „werblami”. Nie mogło oczywiście zabraknąć „My chłopcy z Reymonta”, z zaakcentowaniem odpowiednich wersów o naszych przeciwnikach! Potem przyszedł czas na nasz nowy hit, czyli „Boney M”. Najpierw jednak zostało to zaintonowane na gnieździe, żeby każdy Wiślak zaśpiewał to prawidłowo. Podobnie jak na meczu z Lechem – ten numer wyszedł bardzo dobrze., zarówno z szybkim i wolnym klaskaniem. Potem pojawiły się pozdrowienia dla przyjaciół z Lechii, Śląska oraz Unii. Przypomnieliśmy także wespół z całym stadionem, że Wisełka rządzi w Krakowie.

Po zmianie stron doping Sektora C również mógł się podobać. Oprócz przyśpiewek sławiących Białą Gwiazdę nie brakło kilku uszczypliwości w kierunku Legii i całej Warszawy. Prócz „klasyków” pojawiła się także nasza interpretacja skrótu „CWKS”, który rozszyfrowaliśmy skacząc za bary. Zaśpiewaliśmy „Biała Gwiazda na niebie się mieni”, razem z drugą zwrotką, zaczynającą się od „Płonie ognisko na Łazienkowskiej” oraz „Wczoraj obiecałaś mi na pewno”. Koło 70-tej minuty ponownie poleciało „Tak się bawią ludzie”. Najpierw wykonywane wspólnie przez cały Sektor Kiboli, który potem podzielił się na pół i ciągnął ten numer na dwie strony. Sytuacja na boisku, czyli faule, czerwone kartki dla Legionistów i napór Wisły sprawiły, że bez szczególnej motywacji ze strony gniazdowym rozpoczęte „Boney M” śpiewane było coraz głośniej z każdym kolejnym razem! Pod koniec spotkania, gdy wydawało się, że zaraz padnie bramka dla Wisły, w nasze „trybunowe poczynania” wdarł się chaos, ponieważ część z kibiców skupiła się na wydarzeniach na boisku. Niestety, mimo przewagi aż dwóch graczy, po raz kolejny Wisła nie potrafiła zdobyć rozstrzygającego gola. Po końcowym gwizdku arbitra piłkarze podeszli pod naszą trybunę i oklaskami oraz okrzykami podziękowali za naszą postawę, natomiast oni za swoją grę braw nie dostali. Usłyszeli jednak hasło, które powinni wziąć sobie do serca: „Każdy kopacz niech pamięta, wynik derbów to rzecz święta!” oraz „Na derbach tylko zwycięstwo!”. Co prawda do derbów jeszcze miesiąc, jednak ci piłkarze powinni wiedzieć, jak istotny dla nas jest ten mecz.

Tymczasem Legioniści ze swoimi zawodnikami świętowali cenny punkt zdobyty przy Reymonta. Na skandowanie „Legia mistrz!” Armia Białej Gwiazdy odpowiedziała gromko: „Taki ch…!”. Przez większą część spotkania przyjezdni, których zasiadło w sektorze około 1600 (w tym 150 osób z Zagłębia Sosnowiec) prowadzili więcej niż porządny doping. Jednak przez tak dobrze dysponowaną wokalnie Armię Białej Gwiazdy nie mieli szans się przebić w innych momentach niż zmiana przyśpiewki. Jednak pod koniec drugiej połowy, gdy zaczęły się problemy stołecznych graczy z kartkami, ich śpiewy osłabły. Przez większą część spotkania machali flagami na kiju. Wokalnie zaprezentowali się na pewno lepiej niż Lech, natomiast słabiej niż chorzowski Ruch, z którym mierzyliśmy się we wrześniu. Wywiesili 14 flag oraz trans z pozdrowieniami dla jednego z kibiców. Po meczu przyjezdni skupili się na lżeniu Wisły oraz Patryka Małeckiego, który przed zejściem do szatni skierował w ich kierunku bardzo wymowny gest.

Kolejny mecz przy Reymonta 22 jest już historią. Armia Białej Gwiazdy pokazała się z bardzo dobrej strony. Gdyby nie problemy z oprawą, wszystko wyszłoby naprawdę wyśmienicie. Cieszy fakt, że bardzo dużo osób wzięło sobie do serca prośby o czerwone koszulki, przez co Sektor Kiboli prezentował się okazale. Choć piłkarze swoją grą nas nie rozpieszczają, pamiętajcie, że oni po tym lub następnym sezonie odejdę, a my stanowić będziemy o sile Wisły zawsze. Dlatego na meczu z Ruchem, który odbędzie się 10-go kwietnia na Stadionie im. Henryka Reymana, pokażmy razem, że nie jesteśmy tu dla miejsca w tabeli, ale dla Białej Gwiazdy. Do zobaczenia!

Źródło: skwk.pl
Autor: Grzesiek

Szybkie wyroki po meczu Wisła Kraków - Legia Warszawa

W piątek Wisła Kraków na swoim stadionie grała z Legią Warszawa. W związku z zachowaniem części publiczności przed, po i w trakcie spotkania policja po spotkaniu zatrzymała pięć osób, a na 34 nałożyła mandaty.

Pociąg specjalny z kibicami Legii przyjechał do Krakowa w piątek o godz. 14.50 . Fani ze stolicy sześcioma autobusami MPK zostali przetransportowani na stadion. Podczas przejazdu na wysokości al. Słowackiego zaczęli uszkadzać autobusy .- Policja uspokoiła kibiców . Autobusy objęto też tzw. "zabezpieczeniem kroczącym", tzn. policjanci pieszo szli obok pojazdów. Właśnie wtedy byli znieważani przez pseudokibiców z Warszawy - poinformował Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy małopolskiej policji.

Po dotarciu na stadion trzech najbardziej aktywnych młodych mężczyzn znieważających funkcjonariuszy zatrzymano i osadzono w policyjnym areszcie. Przy weryfikacji danych kibiców Legii zatrzymano również 24 letnią kobietę, mieszkankę Warszawy, która posługiwała się nie swoim dokumentem podczas wejścia na stadion.

Po meczu zidentyfikowano i zatrzymano pseudokibica Wisły, który rzucał różnymi przedmiotami w kisektor Legii. Identyfikacja możliwa była na podstawie analizy zapisów monitoringu.

Zatrzymaną kobietę po przedstawieniu zarzutów zwolniono z policyjnego aresztu, natomiast zatrzymanych mężczyzn w sobotę doprowadzono do sądu w trybie przyspieszonym. Oskarżeni o znieważanie funkcjonariuszy publicznych zostali skazani grzywną w wysokości od 1000 do 2000 zł oraz orzeczono w stosunku do nich środek w postaci nawiązki na rzecz znieważonych policjantów.

Pseudokibic Wisły zapłaci grzywnę 3500 zł. Dostał też zakaz stadionowy na okres 2 lat.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Zdjęcia

Oprawa kibiców Wisły.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Oprawa kibiców Wisły.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Kibice Wisły.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Kibice Wisły.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Nietypowe oświadczyny. Agata powiedziała "Tak!"[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Nietypowe oświadczyny. Agata powiedziała "Tak!"
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Kibice Legii.[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]
Kibice Legii.
[Foto: Grzegorz Migdał/wislakrakow.com]