2012.08.24 Energia Lwów – Wisła Krakbet Kraków 3:3

Z Historia Wisły

2012.08.24, Beskidy Futsal Cup, faza grupowa, mecz 1, Bielsko-Biała, hala Rekordu, 19.00
Energia Lwów 3:3 Wisła Krakbet Kraków
widzów:
sędzia:
Bramki
Walerij Legczanow 7'
Walerij Legczanow 9'



Denys Owsiannikow 39'
1:0
2:0
2:1
2:2
2:3
3:3


24' Krzysztof Kusia
33' Adrian Pater
35' Bartłomiej Nawrat
Energia Lwów
bramkarze:
Władysław Łysenko

zawodnicy z pola:
Stiepan Struk
Maksim Pawlenko
Walerij Legczanow
Denis Owsiannikow
Piczkurow
Dmitro Bondar
Ewgien Rogaczow
Ildar Makajew
Siergiej Trygubec
Siergiej Kowal

trener:
Wisła Krakbet Kraków
bramkarze:
Bartłomiej Nawrat

zawodnicy z pola:
Krzysztof Kusia
Frane Despotović
Marcin Kiełpiński
Siergiej Zadorożnyj
Piotr Morawski
Zbigniew Mirga
Marcin Czech
Roman Vahula
Adrian Pater


trener: Błażej Korczyński

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Jest postęp! Remis z mistrzem Ukrainy

Podczas turnieju Beskidy Futsal Cup, Wisła Krakbet Kraków zremisowała z Energią Lwów 3:3. Wiślacy zachowali tym samym szanse na awans do finału zawodów. Aby tak się stało, muszą jutro pokonać Clearex Chorzów różnicą sześciu bramek.

Faworytem dzisiejszego meczu na pewno nie była Biała Gwiazda. Dlatego też nikogo nie zdziwiło, gdy już w 1. minucie Energia omal nie objęła prowadzenia. Wiślacy postanowili jednak nieco zburzyć przedmeczowy scenariusz, i w następnych minutach to oni, a nie lwowianie, stworzyli dwie doskonałe okazje do objęcia prowadzenia. Najpierw Pater omal nie przestawił ukraińskiej bramki. Po jego atomowym uderzeniu w 2. minucie piłka trafiła w poprzeczkę, po czym spadła 10, może 20 cm przed linią bramkową. To mógł być filmowy gol. Po chwili, w 4. minucie, wspaniałą akcję przeprowadził Zadorożnyj. Idealnie dograł na długi słupek do Vakhuli, który stojąc 30 cm od bramki nie trafił w jej światło.

Dwie minuty później dało o sobie znać stare, wyświechtane porzekadło piłkarskie, mówiące o niewykorzystanych sytuacjach i konsekwencjach takiego stanu rzeczy. Skoro więc wiślakom nie udało się wyjść na prowadzenie, uczynili to lwowianie. Stało się to za sprawą Legczanowa, który skutecznie wyegzekwował przedłużony rzut karny.

W 8. minucie sytuacja krakowian stała się jeszcze gorsza. Legczanow ponownie wpisał się na listę strzelców i było 0:2. Wydawało się w tym momencie, że Białej Gwieździe będzie bardzo ciężko o dobry wynik. W przypuszczeniu tym utwierdziły obserwatorów dzisiejszego meczu kolejne minuty. Do końca pierwszej połowy na boisku trwały, co prawda, futsalowe szachy, niemniej jednak gołym okiem widać było, że zespół Energii panuje nad sytuacją. Lwowianie dłużej utrzymywali się przy piłce, nie pozwalając wiślakom na stwarzanie zagrożenia pod własną bramką. Wynik do przerwy był jak najbardziej sprawiedliwy.

Sportowcy Wisły, bez względu na dyscyplinę, jaką uprawiają, to charakterni ludzie. Tezę tę, w drugiej części dzisiejszego meczu, postanowili udowodnić nasi futsalowcy. Po niezbyt udanej pierwszej połowie nie złożyli broni, lecz przystąpili do odrabiania strat. W 24. minucie Krzysztof Kusia strzałem z dystansu dał wiślakom kontaktową bramkę. Przez następne kilka minut trwała wymiana ciosów. Wydawało się, że nieco większa rutyna Energii weźmie górę. A tu nic z tego! W 32. minucie Pater strzela wyrównującą bramkę! Wiślacy łapią wiatr w żagle. I to jeszcze jaki! W 36. minucie przeprowadzają akcję, której nie powstydziłyby się najlepsze futsalowe drużyny świata. Z rzutu rożnego dogrywa Mirga. Podaje idealnie do… naszego bramkarza. Nie jest to jednak zagranie defensywne, a ultra ofensywne. Nawrat cudownym strzałem pokonuje golkipera lwowian i Wisła wychodzi na prowadzenie! Czy jeszcze kwadrans wcześniej był ktoś, z wyjątkiem rzecz jasna wiślaków, kto przewidywał taką ewentualność?

Po stracie gola Ukraińcy natychmiast wycofują bramkarza. I omal od razu nie zostają skarceni. W 37. minucie Vakhula strzela z daleka, spod naszej bramki. Niestety, piłka zamiast do celu, trafia w słupek. W dalszym ciągu mamy więc tylko jednego gola przewagi. Bronimy się dzielnie. I kontrujemy. Minuta dwadzieścia sekund do końca. Mirga wychodzi z kontrą. Strzela. Niecelnie. Atak Energii. Piłkę dostaje Owsiannikow. Uderza. Niestety, trafia. Do zwycięstwa brakło nam minuty i trzech sekund.

Podsumowując dzisiejsze zawody, nie sposób nie dostrzec postępu w grze wiślaków. Świadczy o tym nie tylko rezultat 3:3 (tydzień temu Biała Gwiazda przegrała z Energią 3:6), lecz przede wszystkim gra. Sporo akcji naprawdę mogło się podobać, a podniesienie się z wyniku 0:2 to bez wątpienia nie lada wyczyn.

W drugim dzisiejszym spotkaniu Uragan Iwano-Frankowsk rozgromił Marwit Toruń 8:1 i zapewnił sobie awans do finału turnieju.

Energia Lwów – Wisła Krakbet Kraków 3:3 (2:0)

Wisła Krakbet: Nawrat - Despotović, Pater, Kusia, Kiełpiński; Vakhula, Mirga, Zadorożnyj, Czech; Morawski

Źródło: wislafutsal.pl

Bramki (video)